Dlatego muszą być więzienia... | |
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz | |
03.07.2013. | |
„Dlatego muszą być więzienia...”
Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2861 Komentarz • tygodnik „Goniec” (Toronto) • 30 czerwca 2013 Czyżby pojawiły się już pierwsze efekty rozporządzenia prezydenta Putina z 20 maja br., nakazującego rosyjskiej FSB nawiązanie ścisłej współpracy ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego w Polsce? Wykluczyć tego nie można, bo akurat w ostatni wtorek miały miejsce 22 fałszywe alarmy bombowe w prokuraturach, komisariatach policji, sądach i szpitalach. Podobno był to „głupi szczeniacki wybryk” - do czego przychyla się również policja - ale co z tego, kiedy indagowany w sprawie pan generał Marek Dukaczewski, szef Wojskowych Służb Informacyjnych, których „nie ma”, bo wypączkowała z nich nie tylko Służba Kontrwywiadu Wojskowego, ale również Służba Wywiadu Wojskowego - więc pan generał Dukaczewski, chociaż też „ma nadzieję”, że to tylko „głupi żart”, to jednak wyraża również nadzieję, że społeczeństwo zacznie życzliwiej patrzeć na taki program jak amerykański „Pryzmat”. Najwyraźniej razwiedka też ma jakiś pryzmacik, który ma służyć przede wszystkim do walki z terrorystami (za Stalina generał Dukaczewski by powiedział, że z „kontrrewolucjonistami”, ale mamy transformację ustrojową, więc i wroga klasowego też trzeba nazywać po nowemu), ale również z tymi, którym przychodzą do głowy „głupie pomysły”. No dobrze - ale które pomysły są „głupie”, a które nie? Ktoś musi o tym decydować, to chyba jasne, a poza tym - komuż nigdy nie przyszedł do głowy jakiś pomysł, który można by zakwalifikować, jako „głupi”? Żeby nie być gołosłownym to podam własny przykład, jak to w 1977 roku przyszedł mi do głowy pomysł przystąpienia do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w nadziei, że ta opozycyjna działalność doprowadzi do obalenia komuny. Jestem absolutnie przekonany, że taki pomysł nie tylko wtedy, ale nawet i dzisiaj zostałby przez pana generała Dukaczewskiego i jego kolegów z organizacji „SOWA”, która stawia sobie za cel ochronę dobrego imienia WSI, uznany za „głupi”. Nawiasem mówiąc, dlaczego SOWA nie pozwała do niezawisłego sądu TVN-u, która wytoczyła mi proces za to, że sugerując powiązania tej stacji z WSI naruszyłem w ten sposób jej „dobra osobiste” - jakby powiązania z WSI były czymś hańbiącym? A przecież nie są, no nie? Podobnie myśleli wtedy również Sowieciarze; opowiadał mi Włodzimierz Bukowski, jak to tamtejsi wracze zdiagnozowali u niego słynną później „schizofrenię bezobjawową” i na tej podstawie umieścili w politizolatorze. Jeśli zatem z tego punktu widzenia spojrzymy na program „Pryzmat”, który generał Dukaczewski tak nam stręczy, to trudno pozbyć się wrażenia, że celem tych wszystkich fałszywych alarmów bombowych mogło być właśnie skłonienie opinii publicznej do życzliwego przyjęcia podobnego programu. Jużci - „głupców”, od których w Internecie aż się roi, trzeba śledzić, a przede wszystkim - jakoś poskramiać. A ponieważ nigdy nie wiadomo, komu może przyjść do głowy taki czy inny głupi pomysł, to na wszelki wypadek trzeba będzie inwigilować wszystkich. Sprawa nabiera zresztą palącej aktualności z uwagi na nasilenie świętej wojny z „faszyzmem”, proklamowanej jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, zaraz po Marszu Niepodległości. A święta wojna z „faszyzmem” właśnie się nasila po tym, jak „faszyści”, zwani inaczej przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza „nacjonalistyczną hołotą”, próbowali zakłócić występ pana profesora Zygmunta Baumana, który swoim zwyczajem miał tam duraczyć mniej wartościową publiczność tubylczą „postmodernizmem”. Kiedyś, w latach dobrego, stalinowskiego fartu, pan Zygmunt Bauman, wtedy jeszcze nie uczony światowej sławy, tylko komunista i politruk w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dorabiający sobie na boku jako konfident Informacji Wojskowej, duraczył tubylczych kabewiaków „marksizmem-leninizmem” - ale kiedy okazało się, że za „postmodernizm” lepiej płacą, natychmiast się intelektualnie obrzezał po raz drugi i w tym charakterze bryluje na uniwersyteckich salach. Ponieważ nie dopuszczam myśli, by we Wrocławiu, gdzie - jak donoszą mi tajni współpracownicy - w niemieckim konsulacie pracuje 600, czy może nawet 700 funkcjonariuszy, a każdy ma pełne ręce roboty - że w tym Wrocławiu cokolwiek może dziać się przypadkowo, to i obecność fetowanego z przytupem starego stalinowskiego kurwiarza też przypadkowa nie jest i wpasowuje się w proces postępującej rehabilitacji komuny, w ramach którego 6 lipca SLD w Sejmie, a Aleksander Kwaśniewski w jakimś hotelu urządzą konkurencyjne apoteozy generała Jaruzelskiego w 90 rocznicę urodzin. Jestem przekonany, że rehabilitacja komuny w Polsce jest nie tylko oczekiwana, ale i zaaranżowana przez Naszą Złotą Panią i prezydenta Putina, który w rozkazach wydanych FSB z pewnością ten aspekt współpracy z tubylczą kontrrazwiedką wojskową uwzględnił. Co więcej - jestem pewien, że i tubylcza kontrrazwiedka wojskowa podejmuje to zadanie z entuzjazmem, bo nie tylko serce tradycyjnie ma po lewej stronie, ale przecież w zbiorowej skarbnicy pamięci przechowuje wdzięczne wspomnienie o tym, jak to premier-generał w 1981 roku dał po łbie mniej wartościowej tubylczej „nacjonalistycznej hołocie” i przy pomocy „surowych praw stanu wojennego” umożliwił soldatesce nie tylko uwłaszczenie się państwowym majątkiem, dzięki czemu w naszym nieszczęśliwym kraju powstało wiele starych rodzin, z których już trzecia generacja w karnych szeregach razwiedki tworzy środowisko naszych okupantów, ale w dodatku, przez swoje zasługi u Carycy Leonidy i cara Michaiła, wyjednał również u naszych nowych sojuszników dla razwiedki specjalne względy. Rzeczywiście - pamiętam, jak jeszcze w latach 70-tych „dobrzy” ubecy podczas przesłuchań przechwalali się, że kto jak kto - ale oni będą potrzebni przy każdej władzy. Teraz właśnie się to sprawdza. Któż bowiem lepiej niż razwiedka utrzyma w ryzach „nacjonalistyczną hołotę” podczas realizowania przez strategicznych partnerów scenariusza rozbiorowego? Któż staranniej zaimplantuje w naszym nieszczęśliwym kraju wszystkie wynalazki, które doprowadzą mniej wartościowy naród tubylczy do stanu całkowitej bezbronności? Któż gorliwiej będzie nadzorował wykonywanie zadań wyznaczanych przez Starszych i Mądrzejszych mniej wartościowemu narodowi tubylczemu, kiedy już zespół HEART „odzyska” żydowskie mienie? „Dlatego muszą być więzienia, turma i łagier, kat i stryk” - a społeczeństwo musi pokochać program „Pryzmat”, a jeśli nawet nie pokocha, bo z takimi programami podobnie jak z pluskwami; pokochać tego niepodobna, ale przyzwyczaić się można - a skoro tak, to i lepiej rozumiemy przyczyny, dlaczego w miesiąc po wydaniu przez prezydenta Putina wspomnianego rozporządzenia dla FSB, w Polsce jednego dnia były aż 22 fałszywe alarmy bombowe. Wprawdzie pan minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz „jest przekonany”, że sprawcy zostaną „wykryci”, ale przecież i on wie i my wiemy, że tych całych ministrów nie ma potrzeby o wszystkim informować. Wystarczy, że FSB i tubylcza kontr-razwiedka wiedzą, co mają robić po dziełam służby, a ministru Sienkiewiczu Warfołomieju do tego zasię. On ma tylko w odpowiednim momencie - a moment tylko patrzeć, jak się pojawi - skierować ponownie do Sejmu ustawę legalizującą „bratnią pomoc”. Ale nie tylko z tego powodu trzeba nasilić działania na froncie świętej wojny z „faszyzmem”. Druga przyczyna jest jeszcze poważniejsza: zaczyna brakować forsy. Właśnie rząd premiera Tuska, słodszymi od malin ustami ministra Rostowskiego przedstawił alternatywne propozycje rabunku co najmniej 100 miliardów złotych z otwartych funduszy emerytalnych i przekazania ich do ZUS, gdzie jak wiadomo, w jednej chwili pochłonie je czarna dziura. Te OFE, mówiąc nawiasem, powstały po to, by różne zaprzyjaźnione z soldateską grupy krajowe i zagraniczne mogły nakraść się w tak zwanym „majestacie prawa”. W tym celu przeprowadzona została reforma ubezpieczeń społecznych, które podzielono na trzy filary: pierwszy - państwowy ZUS, drugi - OFE wprawdzie prywatne - ale korzystające z części przymusowych „składek” i trzeci - dobrowolne ubezpieczenia dodatkowe. Administratorzy Otwartych Funduszy Emerytalnych dostawali część "składek" - przeważnie w postaci obligacji Skarbu Państwa, przelewając na własne konta „prowizję” początkowo wysoką, później trochę niższą - oczywiście bez jakiegokolwiek ryzyka, bo gwarantem wypłacalności całego interesu jest budżet państwa, to znaczy - podatnicy, którzy raz zostali zmuszeni do zapłacenia „składki”, a teraz, żeby cokolwiek dostać z powrotem, będą musieli, już jako podatnicy, sfinansować wykup obligacji Skarbu Państwa - i może wtedy jakiś ochłap dostaną. Jestem przekonany, że taki złoty interes nie mógł być zrealizowany bez akceptacji naszych okupantów z soldateski, którzy musieli przy tym nieźle pysk umoczyć w melasie, no a teraz, kiedy trzeba by coś tam jednak zacząć wypłacać, wolą schronić się za murami ZUS-u - bo swoje już dawno zarobili. Co tu gadać: transformacja ustrojowa opłaciła im się jak mało komu, bo zgromadzili fortuny, o jakich za komuny nie mogliby nawet marzyć. Toteż nic dziwnego, że gwoli ich zachowania gotowi są pójść na kolaborację z każdym - byle tylko zagwarantował im trwałość „zdobyczy ludu pracującego”. Dlatego właśnie nasila się święta wojna z „faszyzmem”, dlatego okadza się żydowskich dinozaurów w rodzaju profesora Zygmunta Baumana, dlatego SKW „współpracuje” z FSB, a opinia publiczna ma polubić system „Pryzmat”. Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada). |