W służbie pojednania
Wpisał: St. Michalkiewicz   
05.07.2013.

W służbie pojednania

 

St. Michalkiewicz naszdziennik

 

Pan Kazimierz Marcinkiewicz znany był dotychczas ze świetnej znajomości języka angielskiego, w każdym razie na poziomie „yes, yes, yes!”, głośnego romansu, no a ostatnio – z tęgiej głowy, z której nieprzerwanym strumieniem wypływają myśli państwowe, aż podobno na posiedzeniach utworzonego niedawno Instytutu nie nadążają z ich wycieraniem.

Zdążyliśmy się do tego wszystkiego powoli przyzwyczaić, aż tu nagle gruchnęła wieść o odznaczeniu go francuską Legią Honorową, co prawda czwartej klasy, niemniej jednak. W ten sposób dołączył do ekskluzywnego klubu Legii Cudzo… to znaczy, pardon – oczywiście Legii Honorowej z udziałem Adama Michnika, Aleksandra Kwaśniewskiego, Bogdana Borusewicza, no i Władysława Bartoszewskiego.

Francuski ambasador, wręczając panu Marcinkiewiczowi odznaczenie, sugerował, że to za zasługi na odcinku przyjaźni polsko-francuskiej. Ile ta przyjaźń będzie nasz nieszczęśliwy kraj kosztowała, kiedyś może zostanie nam objawione, ale nie jest też wykluczone, że wszystko to odbywa się również w całkiem innych kategoriach.

Jak pamiętamy, 20 maja br. prezydent Putin rozkazał rosyjskiej FSB nawiązać współpracę ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego w Polsce. Jestem pewien, że SKW też nawiązała stosowną współpracę – bo współpraca siłą rzeczy musi mieć charakter obustronny. No, a co może być celem takiej współpracy?

A cóż by innego, jeśli nie „pojednanie”, które nieubłaganie wynika nie tylko z ustaleń szczytu NATO – Rosja z listopada 2010 roku, ale i z porozumienia podpisanego z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem.

To z kolei wymaga odpowiedniego ukształtowania tubylczej sceny politycznej, w czym SKW, a zwłaszcza FSB mogą być niesłychanie pomocne.

Tymczasem nie jest tajemnicą, że w naszym nieszczęśliwym kraju głowę podnosi „faszyzm”, któremu głowę tę władza ludowa oczywiście obetnie, by na jej miejsce wstawić własną, zawczasu przygotowaną, w postaci wspomnianego Instytutu Myśli Państwowej, którego uczestników trzeba jednak przedtem odpowiednio ponadymać. Dlatego też pan mecenas Giertych prawie nie wychodzi z telewizyjnych przesłuchań u „Stokrotki”, która w ten sposób kreuje go na najtęższego, no i oczywiście – niezależnego konsyliarza, no a pan Kazimierz dostał Legię Honorową.

No dobrze – ale co ma słodka Francja do polsko-rosyjskiego pojednania? W wywiadzie rzece „Sekrety szpiegów i książąt” były szef francuskiej razwiedki Aleksander de Marenches wspomina, że w odróżnieniu od Francji, która dostała tylko 10 ton dokumentacji po gestapo, Sowieci przejęli większość – co zaraz dało o sobie znać również w słodkiej Francji, gdzie jak tylko Sowieciarze chcieli coś tam załatwić, zaraz odzywały się pudła rezonansowe.

Śpiewały z rozmaitych środowisk i miejsc, ale wszystkie z tego samego klucza. Od tamtej pory upłynęło sporo lat, podczas których większość starych pudeł rezonansowych wprawdzie powymierała, ale przecież nie bezpotomnie.

A poza tym przypadek Edwarda Snowdena pokazuje, że podejrzenia wskazujące na istnienie międzynarodówki tajniaków, którzy za plecami Umiłowanych Przywódców kręcą własne lody i w różnych sprawach robią sobie na rękę, wcale nie muszą być pozbawione podstaw – zwłaszcza gdy chodzi o świętą sprawę pojednania między narodami.