Skutki "polityki miłości": Zdesperowani sprzedają swoje nerki
Wpisał: niezalezna   
19.07.2013.

Skutki "polityki miłości": Zdesperowani sprzedają swoje nerki

 

Polakom brakuje pieniędzy. Zdesperowani sprzedają swoje nerki

 

 

18.07.2013 niezalezna

 

„Witajcie, sprzedam nerkę. Mam 35 lat, nie piję. Tylko poważne oferty. Grupa krwi B Rh+”, „Mam 20 lat, ciężką sytuację finasową, chce sprzedać nerkę”, „Młoda niepaląca i niepijąca studentka sprzeda nerkę – potrzebuję pieniędzy na studia”, „Sprzedam nerkę z powodu zadłużeń oraz dla rodziny, by żyło im się lepiej. Mam 22 lata, jestem zdrowym chłopakiem. Moja cena to 30 tys. To niedużo” – takich ogłoszeń w internecie jest mnóstwo.

Cel? Sprzedaż własnej nerki za kilkadziesiąt tysięcy zł. Kto? Starsi i młodzi, deklarują, że są bez nałogów. Skąd? Warszawa, Olsztyn, Radom, Bydgoszcz, Gliwice...

Dlaczego podjęli aż tak desperacki krok?

- Usamodzielniam się. Z moją dziewczyną wynająłem mieszkanie, ale nie miałem pracy i popadłem w długi. Start jest trudny i nie można ciągle żyć w długach – mówi portalowi niezalezna.pl młody chłopak. Nie pytamy go o imię. Na pytanie, jak wpadł na pomysł sprzedaży komuś części swojego ciała, mówi: – Zobaczyłem ogłoszenia w internecie. To jest zastrzyk gotówki, a z drugiej strony można przecież komuś pomóc tłumaczy.

Czy jego rodzina o tym wie? - Nie, wie tylko moja kobieta. Boi się, abym nie miał powikłań wyjaśnia i dodaje: - Jakbym nie był zmuszony, to bym nie wystawiał takiej oferty. Start młodych, aby jakoś stanąć na własne nogi, jest dziś bardzo trudny. Chciałbym dostać za nerkę ok. 20 tys. - mówi. Nie chce podać swojego wieku.

- Zapieprzam od rana do nocy w Warszawie. Mam żonę, dwoje dzieci i nie daję rady. Prowadzę w Warszawie firmę budowlaną, ale to, co się dzieje z płatnościami, pokazuje, że nie da się tak żyć – mówi nam dojrzały mężczyzna. - Gdybym miał ofertę pracy za granicą, to pakuję się w 15 minut – oznajmia.

Miał sklep samoobsługowy, restaurację i firmę budowlaną. Została mu tylko budowlanka, bo reszta padła. – Zawsze ciężko pracowałem. Za nerkę nie spłacę wszystkich długów, ale będzie to jakiś zastrzyk. Żona o tym nie wie. Tu chodzi o dobro rodziny. Co z tego, że będę zdrowy, jak przyjdzie do nas komornik? Co z tego? – pyta zdesperowany.

Na jego ogłoszenie był odzew. - Dostałem ofertę. Jestem już nawet po badaniach. Chciałbym otrzymać jak najwyższą sumę. Tanio tej nerki nie oddam. Jak umieściłem ogłoszenie, to tego samego dnia już była propozycja – cieszy się.

Matka trójki dzieci mówi, że myślała o tym, aby wyciętą nerką spłacić zaciągnięty kredyt. Nie powiedziała tego mężowi.

Sprzedaż nerki jest więc desperackim krokiem szukania dużej sumy pieniędzy, aby wyjść na prostą. Czy warto płacić jednak taką cenę?

 
Autor: Jarosław Wróblewski

Żródło: niezalezna.pl