Jugendmaty, pohitlerowska pozostałość i kilka pytań
Wpisał: GORYLISKO   
21.07.2013.

Jugendmaty, pohitlerowska pozostałość i kilka pytań

 

 

GORYLISKO

Jakiś czas temu, zdarzyło mi się obejrzeć wiadomości na jakimś kanale w Polsce. Przedstawiono tam kolejny skandaliczny przypadek zachowania niemieckiego jugendmatu wobec polskiego rodzica, przy okazji wspomniano, że instytucja jugendmatu powstała jeszcze przed II Wojną Światową. Co więcej, przetrwała ona w niezmienionej formie rządy hitlerowskie.

Zawsze uważałem, ze jeżeli coś jest dobre dla komunistów czy nazistów to trzeba się temu czemuś bardzo uważnie przyglądnąć kiedy rządy w/w zbrodniarzy zostały obalone i życie wróciło do normalności... Pytanie brzmi, co to znaczy normalność ? Najlepsza instytucja, urząd, organizacja jeśli wpadło w ręce zbirów spod znaku swastyki czy czerwonego sztandaru powinna zostać prześwietlona, sprawdzona i kontrolowana przez inny organ państwowy np. Sądownictwo. Z tego co już zdążyłem sie dowiedzieć, jugendmaty przetrwały w formie niezmienionej od momentu powstania... Po wojnie, państwo niemieckie przejęło urząd z całym dobrodziejstwem inwentarza...

Stawiam dolary przeciw orzechom, że w procesie denazyfikacji urzędów niemieckich jugendmaty potraktowano o wiele łagodniej niż np. Policję...i dajmy na to 95% urzędasów hitlerowskiego chowu zaczęło pełnić swoje obowiązki.

Jak to zauważył jeden z niemiec, w/w urząd został stworzony dla ochrony dobra dzieci i młodzieży...

Skoro tak, to dlaczego praktykuje nazistowskie praktyki zniemczania ? Przypadek ? Nie to sprawa zwykłej ciągłości istnienia urzędu. Kadry wychowane w czasach hitlerowskich przekazały system zachowań, praktyki działań przez lata powojenne aż do dzisiaj.

Należy przypomnieć, że jugendmaty działały aktywnie w Polsce. Efektem ich działania była akcja germanizacyjna dzieci polskich, szacunkowo mówi się o około 200 tys. przypadków. Skoro jugendmaty maja ciągłość w państwowości niemieckiej od czasów przedwojennych, należy stanowczo zadać pytanie; co zrobiliście z tymi dziećmi ?! Jakie są ich losy ?

Następna sprawa o którą warto i powinno się zapytać jugendmaty, to sprawa nieletnich więźniów obozów koncentracyjnych. Skoro, jak to mówią sympatycy posthitlerowców niemieckich, jugendmaty zostały stworzone dla dobra dzieci, to gdzie byli urzędnicy tego urzędy gdy dzieci były ładowane do bydlęcych wagonów i wywożone do obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Znowu postawię dolary przeciw orzechom, że urzędnicy jugendmatów z pewnością byli na rampie ładującej ludzkie bydło do gazu ale nie po to żeby bronić dzieci ale po to, żeby dopilnować staranności załadunku ludzkich śmieci do utylizacji.

Zostaje jeszcze sprawa holocaustu... jaskrawy przykład, to Janusz Korczak i jego wychowankowie. On nie opuścił dzieci, chwała mu za jego ofiarę. Ale należy zadać pytanie, gdzie były wtedy jugendmaty ? Dlaczego wtedy nie odebrano dzieci ssmanom ? Pewnie dlatego, ze ssmani mieli broń... i robili z niej użytek.

Jak już wspomniałem, niewiele jest w tym temacie, może ktoś jest lepiej zorientowany. Może warto by zainteresować pion śledczy IPN ?

Ponieważ resort radka sikorskiego ma ważniejsze sprawy na głowie (pilnowanie stołków) warto by przemyśleć tą strategię działania wobec jugendmatów...i doprowadzić do postawienia sprawy przed międzynarodowym trybunałem, ze wskazaniem na pozostałość nazistowskich praktyk.