Gazprom na równi pochyłej. Rozwiewa się sen o bilionie dolarów 22.07.2013 niezalezna W atmosferze braku wiary w sukces odbyło się tegoroczne walne zgromadzenie akcjonariuszy Gazpromu. Koncern, którego wartość rynkowa – według zapowiedzi sprzed sześciu lat – miała osiągnąć w przyszłym roku wartość biliona dolarów, jest wart obecnie mniej niż 10 proc. tej kwoty. Przyczyną problemów Gazpromu jest rewolucja łupkowa – pisze „Gazeta Polska”. Zoya Danilina, która jest właścicielem około 700 akcji Gazpromu, mówi, że inwestorzy nie muszą się wysilać, aby zrozumieć, że najpotężniejsza firma w Rosji zeszła z drogi dynamicznego rozwoju. Danilina pamięta, kiedy jej akcje były warte ponad 300 rubli każda, a obecnie można je sprzedać za ok. 100 rubli. – Były dużo lepsze dni, kiedy stoły były zastawione czarnym i czerwonym kawiorem – powiedziała w kuluarach odbywającego się w Moskwie dorocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy Gazpromu. [Komentarz md: ma razem akcji za ok. 2 tys. dolarów – to rzeczywiście kawiorem się nie nasyci. ] Zmierzch epoki kawioru Sześć lat temu, w „epoce kawioru”, szef Gazpromu Aleksiej Miller, bliski sojusznik prezydenta Władimira Putina, kierował trzecią pod względem wartości rynkowej firmą na świecie. Jej wartość szacowano w 2007 r. na ok. 360 mld dol. Obiecał on wówczas zwiększyć jej wartość rynkową do biliona dolarów w 2014 r. Jednak minęło kilka lat i Gazprom, nadal największy na świecie producent gazu ziemnego i posiadacz 15 proc. światowych rezerw tego surowca, jest wart 77 mld dol. i po kolejnych niepowodzeniach może tanieć dalej. Gwałtowny spadek wartości koncernu nastąpił po tym, jak po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 r. z moskiewskiej giełdy wycofało się wielu zachodnich inwestorów. Jednak największy cios spadł na rosyjskiego giganta wraz z rewolucją gazu łupkowego, która uwolniła ogromne rezerwy tego surowca w Stanach Zjednoczonych, powodując znaczną obniżkę jego ceny. Niemalże z dnia na dzień Ameryka przestała być potencjalnym rynkiem zbytu dla Gazpromu, a ponadto nadwyżki tańszego skroplonego gazu ziemnego (LNG) trafiają do Europy, osłabiając pozycję rosyjskiego giganta na jego podstawowym rynku. W tej sytuacji Europa, która jest związana z Gazpromem zbudowaną w czasach ZSRS siecią rurociągów, unikała zawierania umów, w których cena gazu powiązana była z droższą ropą naftową. Chcąc ratować sytuację, w ubiegłym roku Miller został zmuszony do zaoferowania europejskim odbiorcom „rabatu” o wartości miliardów dolarów. Dwa tygodnie temu niemiecki koncern RWE poinformował, że wygrał sprawę arbitrażową przeciwko Gazpromowi, co dodatkowo rozluźniło związek cen gazu z ceną ropy naftowej i zrodziło perspektywę kolejnych ustępstw cenowych ze strony rosyjskiego koncernu. W tym roku Gazprom spodziewa się, że jego zysk spadnie o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, co oznacza spadek drugi rok z rzędu. Giełda szacuje obecnie wartość Gazpromu – trzeciej pod względem uzyskiwanych przychodów firmy na świecie za ExxonMobil i Apple – tylko dwa razy wyżej niż jego dochody w 2012 r., które wyniosły 38 mld dol. To sprawia, że jest to najtańsza firma na indeksie dużych spółek, na i tak już tanim rosyjskim rynku. Inwestorzy są sceptyczni Być może inwestorzy byliby skłonni wybaczyć te komplikacje, gdyby byli pewni, że Gazprom może rozwinąć się na szybko rosnących światowych rynkach LNG, co miałoby nastąpić kosztem wzrostu cen gazu ziemnego na rynku krajowym. – Naszym celem jest, aby kontrolować około 15 proc. globalnego rynku skroplonego gazu ziemnego – powiedział Miller podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Ale ciosem dla tych nadziei mogą być zapowiedzi Władimira Putina, który zasygnalizował stopniową likwidację monopolu Gazpromu na eksport LNG i otworzył drogę dla jego rywali na rynku paliwowym – koncernów Novatek i Rosnieft – do walki o ogromne nowe rynki azjatyckie. – Proponujemy, aby stopniowo zmniejszyć ograniczenia na eksport naturalnego gazu skroplonego – powiedział Putin w przemówieniu na forum gospodarczym w Petersburgu. Putin stwierdził też, że monopole będą mogły podnosić ceny tylko o poziom inflacji, niwecząc tym samym nadzieje na znacznie wyższe zyski ze sprzedaży surowca na rynku krajowym. Krajowi klienci Gazpromu z branży przemysłowej płacą 114 dol. za 1000 m sześc. gazu, a więc niewiele ponad połowę tego, co koncern otrzymuje z eksportu po uwzględnieniu kosztów transportu i podatku (201 dol. za 1000 m sześc.) Inwestorzy dostrzegają strukturalną słabość Gazpromu i dodatkowo, jak powiedział Kingsmill Bond, odpowiedzialny za strategię w moskiewskim Sberbank Investment Research: „nie wierzą w znaczące zmiany w firmie”.
|