Tajemnica filmu z 7 kwietnia | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
23.07.2013. | |
Tajemnica filmu z 7 kwietnia
Free your mind 20.07 tajemnica
Legenda powiada, że materiał z hotelowego parapetu, ze słonecznego dnia 7-04-2010, kiedy to na XUBS przylatywały z Warszawy i Moskwy przeróżne rządowe statki powietrzne, zaginął podczas łapanki moonwalkera S. Wiśniewskiego na polance samosiejek (http://freeyourmind.salon24.pl/494387,posiedzenie-z-udzialem-moonwalkera-2):
SW:...pokazanie demonstracyjne, że chowam kamerę do torby i przy okazji wyciągając z torby kasetę... Posłanka Sikora: Nasi... AM: Obawiam się, że... Pos. Sikora:...w Polsce... AM:...to jest ostatni moment, kiedy będzie można zastosować tę o... metodę, więc... SW: Yyy... Pos. Sikora: Panie przewodniczący... AM:...niech pan rozważy... Pos. Sikora:...wyraźnie widać, że... SW: Ale tyle razy ten numer... Pos. Sikora: ...polscy operatorzy są dużo lepsi niż... AM: Dobrze. Pos. Sikora: ...nasze Jamesy Bondy. SW: Ale to jest tak zwany stary numer, który wielokrotnie się sprawdził.
SW twierdzi więc niejako, iż musiał wręczyć taśmę „na wabia” ruskim mundurowym, zapisaną 7-go kwietnia, by w ten sposób uchronić tę bezcenną z moonfilmem (kręconą „dwa dni później”). Ta ostatnia, jak pamiętamy z niezliczonych emisji telewizyjnych z 10-04 i dni/miesięcy/lat późniejszych, się cudownie zachowała, tkwiąc sobie w SONY miniDV, jakby nigdy nic (w czasie i „sowieckiej nagonki”, i aresztowania SW), podczas gdy ta z 7-04, jako będąca „luzem”, przepadła pechowo. Kasety z zapisem księżycowej wędrówki polskiego montażysty, Ruscy szczęśliwie nie wzięli, na drugą się jednak połakomili.
W przypadku tej pierwszej taśmy, tj. z moonfilmem, miało się ponadto okazać, dzięki sprytnemu „przewinięciu do przodu”, iż SW „nic nie nagrał” – co jednak się okazało w przypadku drugiej kasety? Tego, niestety, do dziś nie wiemy – wiemy tylko tyle, że nigdy jej zapisu nie upubliczniono, jakby był ściśle tajny lub jakby owej „wabikowej” taśmy nie posiadano, po prostu. SW nie wyjaśnia też, dlaczego „pułkownik FSB” kazał moonwalkerowi pokazywać w kamerze, „co nagrał” (polski montażysta), skoro wcześniej taśma wciskana „na wabia” (więc jakby z tym, „co nagrał” SW) została przekazana dobrowolnie przez SW na pobojowisku tamtejszym mundurowym z „sowieckiej nagonki” (http://freeyourmind.salon24.pl/494822,zagadka-moonwalkera-moonfilmu-i-filmiku-koli).
Można by bowiem sądzić, iż Ruscy jakoś sobie przejrzeli taśmę z 7-04 (o ile faktycznie ją przejęli) i odkryli, że jakby samoloty, dni, zdarzenia oraz warunki atmosferyczne się nie zgadzają (równie dobrze jednak mogło być tak, znając skrupulatność SW, iż taśma była opisana na zewnątrz jako pochodząca z 7-04 i nawet oglądać jej nie trzeba było). SW nie wyjaśnia także, czemu tej (drugiej) kasety z kamery Ruscy nie zarekwirowali w momencie, gdy odkryli, iż ta pierwsza to nie ta, o którą mogło podczas łapanki chodzić. Innymi słowy, dlaczego nie wzięli oni tej z kamery do własnego przeglądu, zamiast zdawać się na SW i jego sprytne „przewijanie do przodu” w obecności pułkownika FSB.
Historia zatrzymania i przetrzymywania SW owiana jest tyloma tajemnicami (niekoniecznie tylko wojskowymi), że aż warto byłoby dotrzeć do jakichś oficjalnych śladów tego zatrzymania – sporządzono chyba jakiś protokół, skoro doszło i do przesłuchania na miejscu, i do rewizji (miałem kawałek polskiego samolotu, żeby... jako dowód, ale niestety mi go zabrali [por. http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/07/z-reki-do-reki.html]. No po prostu zrewidowali mnie, czy nie mam broni, czy nie jestem szpionem i tak dalej. http://freeyourmind.salon24.pl/326062,z-tego-co-pozniej-widzialem), i do rekwirowania posiadanego przez pracownika TVP sprzętu.
Jest ta historia niezwykła i z tego powodu, że wnet po zatrzymaniu ów SW został, mimo wszystko, zwolniony i niemalże z honorami odwieziony pod hotel Nowyj (do dziś jednak nie ma świadka tego odwiezienia, a przydałby się), tak jakby FSB chciało „przeprosić za najście”, do jakiego na XUBS doszło. Jakiś paranoik mógłby sądzić na tej podstawie, że żadnego zatrzymania i podwiezienia SW wcale nie było, a cyrk w postaci „sowieckiej nagonki”, zobrazowanej i słyszalnej pod koniec moonfilmu, zakończył się zgoła „wesołym oberkiem”.
Podczas posiedzenia ZP z udziałem moonwalkera (luty 2011; pełny zapis http://www.youtube.com/watch?v=ctNcvVAqLUk), zagadnienie „taśmy na wabia” powraca wielokrotnie, lecz sprawa nie zostaje ostatecznie wyjaśniona. Pomijając już to, że, jak wspomniałem, SW rzekomo oddaje Ruskom na polance taśmę na odczepnego jako niby nagranie z „miejsca katastrofy”, a następnie, już po przewiezieniu pod bramę główną lotniska i podczas dalszego zatrzymania, przybywa pułkownik FSB, by jemu SW pokazał, „co nagrał” i okazuje się, że „nic nie nagrał” – to wzięcie przez montażystę, podczas wyjścia z hotelu, akurat tak ważnego wideo (z zarejestrowanymi ponoć lądowaniami z 7-04) jako „przynęty” na „miejsce katastrofy”, niewzięcie zaś w tym celu jakiejś czystej zupełnie taśmy, wydaje się znowu (jak wiele elementów historii moonwalkera) wyjątkowo dziwne. Zakładając jednak nawet, że w pośpiechu i gorączce (wywołanymi tym, że wywalił się samolot, jak to opowiadał potem SW pod boczną bramą Siewiernego) montażysta zabrał dokumentalny zapis z lotniczymi podejściami akurat z 7-04 – to jest mało prawdopodobne, by wcześniej (przez parę dni do chwili filmowania „miejsca katastrofy”) – tego zapisu sobie SW w żaden sposób nie skopiował tak na wszelki wypadek, do archiwum, do komputera, na dysk zewnętrzny etc. Tylko bowiem przy takim zabezpieczeniu można by było beztrosko brać taśmę „na wabia”, nic wszak w ten sposób się nie traciło poza jednym (nie jedynym) z materialnych nośników danego wideo.
U kresu posiedzenia ZP z moonwalkerem, już po ponownej emisji fragmentu moonfilmu, pos. Kozak, przynaglany, rzecz jasna, przez przewodniczącego, bo należy już zamknąć przesłuchanie świadka (ale zbliżajmy się już do końca bo…), dopytuje jeszcze o „te taśmy” (http://www.youtube.com/watch?v=ctNcvVAqLUk od 2h55’25’’):
czy pan próbował je odzyskać, no bo jednak zabrano je i może pan, drogą oficjalną, skoro tam są bardzo ważne nagrania dotyczące… mogące… jakby pokazać, jak to lądowanie… było… pana premiera – tak, że, czy pan się zwracał i czy pan o nagraniu tym też mówił naszym służbom, czy one się zwróciły, żeby to odzyskać? SW: Jako… bezpośrednio zainteresowany nie zwracałem się z taką prośbą, bo na dobrą sprawę nawet nie wiem, do kogo. Druga sprawa, czy prokuratura wojskowa wystąpiła z takim wnioskiem, żeby tą kasetę, nazwijmy to, rzuconą na…, no, nieładnie, nie wiem, jak to właśnie określić, na żer, powiedzmy, czy na, na, na odczepnego – czy ktoś wystąpił w tej sprawie, żeby ją odzyskać – też nie mam takiej wiedzy ani informacji. Ale wydaje mi się, że występowanie z zapytaniem na temat tej kasety jest bezpodstawne, bo… jest dużym prawdopodobieństwem… odnoszę wrażenie, że ta kaseta, że albo została zniszczona bezpośrednio zaraz po, albo po prostu ktoś ją wyrzucił, albo ją ma i nie chce się do tego przyznać. (…) AM: Pan serio myśli, że ktoś ze służb wyrzucił taką kasetę? To bardzo… taki pogląd… SW: Jak coś parzy, to się wyrzuca. AM: Taki pogląd szczególny. No ale to jest pana sprawa. SW: Ja bym tak zrobił. AM: Ja rozumiem. SW (śmiech).
Pos. Kruk: Ja jeszcze, ja jeszcze wrócę do tego, do tej kasety, która przepadła z tym nagraniem, z 7-go, którą pan powiedział, że nagrał sobie prywatnie i nikt inny nie nagrał takiego ujęcia. I tak jeszcze zapytam, jak to, [bierze?] pan prywatnie i sądzi, i czy pan wiedział, że żadna telewizja nie byłaby zainteresowana takim dosyć unikatowym jednak nagraniem – i ciekawym, bo przecież niejednokrotnie przy tego typu zdarzeniach oficjalnych oglądamy bardzo różne ujęcia lądowań, startów samolotów – i one jakby towarzyszą każdej wizycie. A pan tu nagle mówi, że to takie prywatne, i co, i nikt… telewizja się tym nie interesowała? Jedynym tego typu nagraniem? SW: Nie. Nie interesowała się. Telewizja, wbrew pozorom, może panią to zdziwi, bo przecież pani ma coś na temat z, kontaktu z mediami, trochę do-, doświadczenia i wiedzy – telewizja, wbrew pozorom, interesuje się bardzo małą ilością rzeczy, które, według mnie, powinny się zainteresować, ale to jest… Pos. Kruk: (niezr.) SW: …a to jest sprawa telewizji, nie, niestety, nie nam, nie mnie, maluczkiemu montażyście… dochodzić do tego, czy ktoś interesuje się, czy taki psychiczny Wiśniewski, latający z kamerą czy z aparatem, ma takie czy inne zdjęcia. Pos. Kruk: Ale pan nie proponuje ich? SW: …Proszę pani, nie wiem, czy w ogóle mi wypada proponować – chociaż kilka razy, nie będę oszukiwał, udało mi się pewne swoje prywatne materiały dołączyć do relacji, ale to na przykład było, jak było, był pogrzeb Ojca Świętego w Watykanie – miałem trochę wolnego czasu, wybrałem się na wycieczkę i poleciałem balonem nad Rzym i zrobiłem panoramę Rzymu właśnie z lotu balonu i to był jeden, czy dwa, nie, dwa wtedy, jak było pożegnanie Ojca Świętego, to dwa kawałki moje prywatne weszły do materiału, choćby z tego względu, że tylko ja je miałem.
Tak więc SW przenosi nas ze swym balonem na wycieczkę nad Rzym – szkoda, że nie nad Smoleńsk 10 Kwietnia, by zrobić panoramę.
SW: (…) Ja pani przyznam się szczerze, że nawet nie pomyślałem o tym, bo nie powiem, że jestem lisek-chytrusek, chcę wszystko dla siebie, ale generalnie rzecz biorąc…, dla newsów, nie wiem, czy to jest jakoś wyjątkowo ważne, istotne czy ciekawe? Może tak, trudno mi na temat opiniować. (…) Ciekawe, a potrzebne, to są dwie różne rzeczy, niestety.
Tak się kończy ta ostatnia rozmowa SW-EK, bo już AM, wcinając się w ten dialog, zwija majdan po niezwykle owocnym posiedzeniu, tak więc sprawa zaginionej taśmy z 7-04 pozostaje w zawieszeniu. Ale zostawmy może teraz samą tę niewidzialną i niedającą się odnaleźć kasetę, a sięgnijmy jeszcze do opowieści moonwalkera, co do tego, jak wyglądały przyloty na XUBS owego dnia:
Bo tu jak podejście do lotniska i mógł, tak jak przedtem leciała CASA, później leciał polski samolot, później rosyjski, jak przylatywał premier Tusk, to myślałem to też taka: dwie-trzy ekipy jadą: najpierw dziennikarze, później ktoś tam i ktoś tam. Dlatego akurat stałem w oknie z ciekawości: który po kolei? Jak to typowy montażysta.
Taką wersję SW podaje dziennikarzom 10 Kwietnia (http://freeyourmind.salon24.pl/326062,z-tego-co-pozniej-widzialem), ale w lutym 2011 w sejmie nie jest w stanie zbyt nic konkretnego powiedzieć po pytaniu Macierewicza, w jakiej odległości czasowej sytuowały się przyloty samolotów (odpowiednio) polskiego i ruskiego premiera (http://www.youtube.com/watch?v=ctNcvVAqLUk 2h44’30’’). Szef ZP zresztą sprawy tej szczególnie nie drąży, tak jakby wiedział, iż 7-04 i tak nie może być kluczem do zagadki lotów z 10-04. Tymczasem, jak pamiętamy choćby z notek intheclouds (http://clouds.salon24.pl/244230,tusk-7-04-przylecial-wczesniej-i-sie-spoznil), był pewien cyrk z tymi przylotami z 7-04, gdyż polski rządowy tupolew miał podobno wylądować przed tupolewem Putina, co z kolei miało wywołać swoistą dyplomatyczną konfuzję. Czy jednak tak faktycznie było, tj. Tusk był na Siewiernym przed Putinem, a więc gość wyprzedził gospodarza? Czy też wylądował najpierw jakiś „mniej ważny” polski rządowy tupolew, a dopiero potem, we właściwym czasie, ten „ważniejszy”? Co tu dużo kryć, samo powitanie Tuska na płycie lotniska XUBS jakoś nie zostało przez nikogo z polskich ludzi mediów uwiecznione, mimo że i do obsługi tej wizyty dziennikarze znad Wisły mieli przylecieć z czasowym wyprzedzeniem. W takiej sytuacji (tj. takich przylotów), taśma Wiśniewskiego z 7-04 parzyłaby nie tylko kogoś, kto byłby jej potencjalnym „znalazcą” czy „nabywcą” po jej zarekwirowaniu, ale i samego autora zdjęć, tj. polskiego montażystę.
Szef ZP, gdy jego, nieco wcześniejszy na tym posiedzeniu, dialog z SW dotyczący tej taśmy, kończy się bez rozstrzygnięcia (choć zarazem Macierewicz zapewnia, że dojdziemy na pewno – w domyśle: do tego materiału), sentencjonalnie powiada Wiśniewskiemu (http://www.youtube.com/watch?v=ctNcvVAqLUk 2h46’38’’): Proszę pana, dokumenty i dobre wiersze nie giną. Naprawdę. Może więc któregoś słonecznego dnia, tj. po blisko 3,5 latach od „katastrofy smoleńskiej” znajdzie się taśma z 7-04? No bo co by na niej mogło być do ukrycia przez tak długi czas? [md Niektóre komentarze: ]· @FREE YOUR MINDSkoro ktos zdecydowal sie na przeprowadzenie kabaretu z Wisniewskim -nalezaloby zapytac czemu ten spektakl mial sluzyc - co chciano osiagnac? Moim zdaniem stworzyc alibi mediom - i nie tylko,-ze nie pokazuja precyzyjnie zdarzen z 7.10.Nie pokazano wiec ladowan w dniu 7.10 dwoch tutek w Smolensku bo oficjalnie byla jedna.Materialow zadnych nie ma -bo ci wstretni ruscy biednego operatora ograbili.Nie ma materialow - nie ma dyskusji.a przeciez stwierdzenie pobytu 2 tutki w tym dniu - totalnie kladzie cala oficjalna narracje po 10.04. Wisniewski wykonal "dobra " robote ; 9.04 / jak sam nieopatrznie podczas przesluchania stwierdzil/ nakrecil film,ktorym po zdarzeniu epatowano a przy okazji nieszczesnik stracil te prywatna kasete na ktorej z luboscia filmowal ladujace 7.04 samoloty. Czy tak wazne fakty mogly nie zostac rozpropagowane? - oczywiscie,ze wymagaly naglosnienia,stad transmisja tego posiedzenia ZP na wszystkich kanalach od TVN przez Polsat po Tv INFO. Czy byly inne przyczyny Kabaretu - zapewne tez. SILESIAN20.07 20:47 · @FREE YOUR MINDA moze Tusk 07.04.2010 lecial wraz z ta grupa casa do smolenska. · @FYM, AllW przesłuchaniach jest mowa o "kasecie", co oznacza, że SW używał analogowej kamery wideo (VHS). Czy to możliwe, aby w 2010 r. profesjonalista nie używał kamery cyfrowej, w której zapis jest dokonywany na miniaturowym dysku twardym lub na karcie pamięci? A właściwie, to jakiego typu kamery używał SW - czy gdzieś ta informacja się w ogóle pojawiła? EASY RIDER21.07 01:36 · @EASY RIDERTyp kamery byl znany i omawiany na tym blogu bodaj 2 lata temu lub poltora. Lord Jim na pewno pamieta . Z tego, co podawal Wiśniewski, była to na owe czasy b. dobra kamera cyfrowa, półprofesjonalna, niewielka i poręczna., zaopatrzona bodaj juz w system, do bezposredniego przesylania danych na odleglosc, Ktos z blogerow prosil mnie nawet, abym dla dobra blogerskiego śledztwa kupila taka kamere tu w Niemczech. Chodzilo o wyprobowanie rejestracji promieni podczerwonych (zdaje sie, nei znam sie). Znalazłam używaną w Ebayu i kosztowała wtedy (b.korzystna cena) ponad 500 euro. Dla mnie niestety, za wysoki próg ofiarności.W takiej kamerze nie ma żadnej taśmy, którą można "przewijać do przodu". W ogóle nie ma żadnej taśmy JOANNA MIESZKO-WIÓRKIEWICZ21.07 10:05
============== [Inne, ciekawe, w oryginale md] |