
Zdjęcie tytułowe: Marsz Niepodległości 2011 https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Warszawa,_Marsz_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci_2011_33.jpg
źródło: https://wtowarzystwie.pl/do-kogo-nalezy-marsz-niepodleglosci/
Kolejny, szesnasty już Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy. Jeden z liczniejszych i bodaj najspokojniejszy. Frekwencja około 300 tysięcy ludzi, pomimo przeszkód i zamknięcia Dworca Centralnego.
Czytaj też:
koniec po-pis-u część pierwsza
Spokój, bo w tym roku nie było zwyczajowych lewackich prowokacji wzdłuż trasy Marszu, jak również nie było agresywnych działań służb porządkowych. Widać, że jeśli obce siły zostawią Polaków w spokoju, Polacy zachowują spokój i robią wielkie rzeczy w pokoju. Każde doświadczenie Marszu jest wielkim przeżyciem osobistym i wspólnotowym, a tegoroczne było szczególnie sympatyczne.
Na Marszach w latach ubiegłych działy się różne rzeczy, z zamieszkami łącznie. Zawsze jednak były to jakieś bezczelne prowokacje lewackich grupek, reprezentujących zagraniczny kapitał, lub działania służb, współpracujących z lewactwem i wysługujących się temu samemu kapitałowi. W 2020, w apogeum plandemii, gdy polskojęzyczna władza zabroniła wychodzenia z domu i ograniczyła swobodę Marszu, ludzie i tak przyszli i poszli znaną trasą. Zostali wtedy zaatakowani na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu, najpierw kamieniami i butelkami z dachu budynku, potem przez zbrojnych funkcjonariuszy służb porządkowych, wyraźnie dążących do wywołania zwady. Drugi atak nastąpił w okolicy dworca Warszawa Stadion. Milicjanci użyli broni palnej, granatów hukowych, gazu i pałek. Za te haniebne czyny i za wydanie haniebnych rozkazów nikt jak dotąd nie został rozliczony, ani nawet nie powiedział zwykłego „przepraszam”. W tygodniach poprzedzających Marsz 2020 roku też działo się dużo. Służby rozpędzały demonstracje antyplandemiczne, traktując ludzi broniących wolności ze szczególną brutalnością. Wtedy też ulice dużych miast Polski, w szczególności Warszawy ujrzały pandemonium masowego rozwydrzenia i zepsucia: tak zwany strajk tak zwanych kobiet, cykl rewolucyjnych poruszeń, wyraźnie sterowanych z zewnątrz. Wówczas, mimo że dzicz demolowała miasto, łamiąc wszelkie zasady i ograniczenia, mimo że hordy zdziczałych ludzi zaatakowały zabytki, że wylały się na ulice najbardziej ohydne i plugawe zachowania post-ludzkiej czerni, domagającej się prawa do składania ofiar z ludzi Molochowi, służby były bardzo asertywne i zasadniczo nie przeszkadzały dzikusom w demolowaniu miast. Dopiero gdy patrioci przyszli spokojnie uczcić Święto Niepodległości, wówczas polskojęzyczne służby dały upust swoim frustracjom i agresji. Ludzie odpowiedzialni za te haniebne czyny brali udział w tegorocznym Marszu, szczególnie jeden starzec, któremu raczej bliżej do masońskich świątyń Brukseli, niż do polskiej niepodległości. Co robił tam ten człowiek, nie wiedział pewnie on sam, być może ktoś mu kazał, pardon, zalecił, aby się tam pojawił i udawał polskiego patriotę.
Sukces Marszu Niepodległości polega na tym, że jest to oddolna i spontaniczna, a zarazem planowa inicjatywa ludzi, którzy z całej Polski zjeżdżają się tam dlatego, bo chcą, a nie dlatego, bo ktoś im płaci. Dlatego Marszu nikt nie przejął ani nikt nie zwalczył – nie da się bowiem przejąć ludzkiej woli, jeśli człowiek chce z niej korzystać. Nie da się przejąć ludzkich pragnień, jeśli człowiek ma świadomość, czego pragnie on sam, a nie ci, którzy chcą nim sterować. Jeszcze kilka lat temu, przed plandemią wielu Polakom wydawało się, że dusza polska została już trwale zmieniona. Wzorce nowego Polaka lansowane były w mediach: ludzie nijacy i zboczeńcy bez tożsamości, zajmujący się osobistą wygodą, doraźnym jedzeniem i piciem, byle jaką rozrywką i sfałszowaną informacją. Zdrowy rozsądek, patriotyzm i wiara przodków zostały według tych przekazów skazane na niebyt, chwilowo jeszcze kultywowane przez niedobitki zacietrzewionych prostaków na wymarciu. Te nowe poglądy utwierdzane były przez liczne tęczowe sotnie płatnego lewactwa, będącego narzędziem międzynarodówki globalistów-kabalistów w małych czapeczkach. Tymczasem okazało się, że świadomość narodowa Polaków, mimo, że tłamszona i rozrywana, odżywa wciąż i wesoło świeci jasnym płomieniem. Wraz z tożsamością rośnie świadomość sytuacyjna i pojawiają się projekty odzyskania i utrzymania niepodległości. Marsz bowiem nie idzie tak naprawdę jako święto tego, co jest, ale jako wezwanie do zrobienia tego, czego jeszcze nie ma.
Nie udało się więc wrogom zlikwidować polskiej duszy lub jej przejąć. Wciąż jest dość wielu Polaków, którzy chcą być Polakami, wyznają wiarę swoich przodków i chcą swoje idee przenieść na następne pokolenia. Rozpoznają tez zdrajców i fałszywych patriotów, nawet, jeśli musi to potrwać jakiś czas. Obcy Udający Swoich i zdrajcy utracili zasłony, ich fałszywe tożsamości i zdrady wyszły na jaw, i nie zdołają już odzyskać rządu dusz nad Polakami. Ci zaś przestali już bezkrytycznie oddawać cześć satanistycznej Unii i masońskiej Ameryce i nie dali się wciągnąć do wojny ukraińskiej w obronie Głównego Złodzieja Ukrainy. Polacy w przyspieszonym tempie przestają wierzyć oszustom i poszukują swojej własnej drogi. To już jest pewne i wiadome – szataniści, masoni i małoczapeczkowi utracili rząd dusz nad Polakami, który dzierżyli przez większość ostatniego stulecia.
Do rozpatrzenia będą następujące kwestie: jaka będzie rola Nawrockiego, kto wyleci z prawicy, a raczej kto na niej pozostanie, i jaką drogą ta pozostała, autentyczna, ideowa prawica podąży. Kwestia Nawrockiego jest prosta: czy będzie prezydentem, czy preżydentem, to się okaże w ciągu około 2 lat. Kto wyleci, a kto zostanie na prawicy, to kwestia fundamentalnego sporu, z którego nie zdają sobie sprawy nawet ludzie, będący w jego centrum. Jest to spór między światopoglądem liberalnym a narodowym. Są to dwie przeciwne sobie postawy życiowe, na dłuższą metę nie do pogodzenia, liberał nie będzie bowiem wrażliwy na nic, w czym nie będzie miał osobistego zysku w krótkim horyzoncie czasowym. Liberał jest bowiem wyznawcą idei Lukrecjusza, że prawdziwe jest to, co można skonsumować zaraz, nie będzie więc przejmował się jakimś interesem narodowym i wiarą przodków, to są dla niego mrzonki i fikcje. Liberał prędzej czy później pójdzie za pieniądzem, czyli do małoczapeczkowych, którzy go kreują. Dopóki te dwie postawy nie zostaną oddzielone, a ich wyznawcy nie opowiedzą się jasno po jednej z dwóch stron: bożka zysku Mammona lub narodu, prawica nie będzie prawdziwą prawicą. Trzecia kwestia będzie najważniejsza: jaką drogą podąży prawdziwa prawica, oczyszczona z pseudoprawicy. Potrzebna jest wiodąca idea, która połączy ludzi i pokieruje ich działaniami. Nad tą wiodącą ideą prace trwają i są już bardzo zaawansowane. Kto więc będzie prawdziwym patriotą, kto na poważnie będzie chciał budować Wielką Polskę, ten się nie zawiedzie.
Więcej o tym w kolejnych księgach Poradnika świadomego narodu:
Księga I: Historia debilizacji: https://sklep.instytutws.pl/ksiazki/20-poradnik-swiadomego-narodu-9788397591301.html
Księga II: Rewolucja bachantek: https://sklep.instytutws.pl/ksiazki/61-poradnik-swiadomego-narodu-ksiega-2-rewolucja-bachantek-bartosz-kopczynski-9788397591325.html