Afera Abp. Marcinkusa: Oszustwo i jego tuszowanie. Opus Dei i symonia.

Afera Abp. Marcinkusa: Oszustwo i jego tuszowanie. Opus Dei i symonia.


Atila Sinke Guimarães Opus Dei i symonia

Artykuł z roku 2009

Po tym, jak włoskie media ogłosiły przyspieszenie procesu beatyfikacyjnego Karola Wojtyły (La Stampa, Turyn, 21 marca 2009), pojawiły się nowe przeszkody. Teraz mówi się, że proces  zwolnił tempo (La Stampa 1 czerwca 2009).

Il Giornale z Mediolanu (23 maja 2009) podkreślił, że proces nie był do tej pory wystarczająco poważny, ponieważ przeanalizowano niewiele dokumentów, co jest liczbą wyraźnie nieproporcjonalną do ilości dokumentów wydanych podczas długiego pontyfikatu Jana Pawła II. Andrea Tornielli z Il Giornale skrytykował również “słabość” oficjalnego stanowiska przygotowywanego przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych na temat Karola Wojtyły i wskazał na sprzeczności w świadectwach.

Dobrze poinformowany rzymski tygodnik Adista donosi o innych, nie tak łatwych do rozwiązania kwestiach, takich jak skandal bankowy Abp. Marcinkusa, finansowe wsparcie  Solidarności, mianowanie słabych moralnie biskupów, pocałunek Koranu, ochrona udzielona O. Marcialowi Macielowi (Adista, 6 czerwca 2009, s. 3, 4). La Stampa dodaje jeszcze jedną sprawę, która może opóźnić proces beatyfikacyjny: relatywizm religijny przejawiający się na spotkaniach ekumenicznych w Asyżu (1 czerwca 2009).

Afera Abp. Marcinkusa: Oszustwo i jego tuszowanie

Przeanalizujmy kilka danych dotyczących tylko jednego z tych punktów, aby pokazać, jak trudno jest uczynić JPII błogosławionym lub świętym. Czytelnik może pamiętać, że Jan Paweł II wyznaczył Arcybiskupa Paula Marcinkusa na szefa IOR (włoski skrót od Instytut Dzieł Religijnych). Organizacja ta zajmuje się przechowywaniem i zarządzaniem kapitałem i zasobami wielu zakonów, zgromadzeń i stowarzyszeń kościelnych. Działa więc jak bank, inwestując swój kapitał, by korzystać z przywilejów fiskalnych, jakich udziela Watykan, jako suwerenne państwo.

Marcinkus zainwestował część tych pieniędzy w Bank Ambrozjański, stając się udziałowcem tej dużej włoskiej instytucji finansowej bardzo blisko związanej z  Watykanem.

Bank Ambrozjański zbankrutował na początku lat 80-tych, a jego prezes Roberto Calvi został oskarżony i uznany za winnego korupcji i prania brudnych pieniędzy. Z jego kont zniknął ponad miliard dolarów, rozproszony wśród podejrzanych organizacji finansowych na całym świecie. Calvi odwołał się od wyroku. Podczas gdy apelacja była w toku, znaleziono go martwego wiszącego pod mostem Black Friars w Londynie.

Arcybiskup Marcinkus występował w tej sprawie jako współoskarżony. Został oskarżony we Włoszech jako współwinny bankructwa i wydano nakaz jego aresztowania. Uciekł jednak do Państwa Watykańskiego, gdzie prawo włoskie nie ma jurysdykcji. Najwyraźniej Jan Paweł II uznał, że rozsądniej będzie nie ujawniać tajnych operacji finansowych prowadzonych przez Marcinkusa i Calviego, które oczywiście miały aprobatę Watykanu.

Marcinkus przebywał w Watykanie przez wiele lat, aż do momentu osiągnięcia porozumienia, że jako posiadacz immunitetu dyplomatycznego nie może być sądzony przez włoskie sądy. W 1990 r., już bez ryzyka procesu, Marcinkus opuścił Watykan i wrócił najpierw do Chicago, a następnie na spokojną emeryturę w Sun City w Arizonie, gdzie zmarł w 2006 r.

Przez cały ten czas, Marcinkus jak i Watykan, twierdzili, że są niewinni. Nikt jednak nie dał się nabrać na takie łgarstwa. Krótko mówiąc, Jan Paweł II osobiście zaangażował się w ten skandal, tuszując finansowe nadużycia arcybiskupa Marcinkusa i chroniąc go przed włoskim wymiarem sprawiedliwości. Taki współudział w przestępstwie w stylu mafijnym zupełnie odbiega od zachowania, którego katolik oczekuje od świętego.

Opus Dei i symonia

Produktem ubocznym tego skandalu była sprawa brakujących funduszy w wysokości 1 miliarda dolarów, z których IOR musiał się rozliczyć. W konsekwencji, międzynarodowy sąd bankowy w Szwajcarii orzekł, że Watykan powinien zapłacić wierzycielom Banku Ambrozjańskiego około 250 milionów dolarów jako dowód dobrej woli, aby zostać uniewinnionym od odpowiedzialności w tej sprawie. Ponieważ Watykan nie posiadał tej kwoty, z pomocą przyszło Opus Dei i “pożyczyło” tę sumę, aby Watykan mógł uwolnić się od odpowiedzialności.

Czek Opus Dei z pewnością “wyczyścił” Watykan przed jego wierzycielami, ale zaangażował go w inną delikatną sprawę. Aby “odwdzięczyć” za tę pomoc, Jan Paweł II oddał organizacji kontrolę nad Radiem Watykańskim, L’Osservatore Romano, uniwersytetem w Rzymie i przyznał jednemu z jej członków urząd rzecznika papieża. Pod względem finansowym,  Opus Dei odtąd rzekomo uzyskało decydujący głos w IOR i jego przyszłych inwestycjach.

Mało tego, organizacja “zażądała” beatyfikacji/kanonizacji swojego niezbyt świętego założyciela, José Marii Escrivá. Aby tego dokonać, Jan Paweł II uruchomił swoją “fabrykę świętych” i wkrótce znaleziono kilka “cudów”: uzdrowiono karmelitańską zakonnicę z rzekomym rakiem płuc. Mimo że nie było niepodważalnych dowodów na to, że zakonnica rzeczywiście miała raka, uznano to za cud. Dziecko z wysokim ciśnieniem krwi zostało wyleczone po zażyciu leków – to również uznano za cud. Chirurg, który miał na rękach zmiany nowotworowe spowodowane wykonywaniem zdjęć rentgenowskich bez rękawiczek, został wyleczony po tym, jak przestał używać rentgena – kolejny cud. Tak więc, aby zadowolić Jana Pawła II, przyjęto te trzy “cuda” i Kongregacja ogłosiła Escrivá błogosławionym, a następnie świętym…

Krótko mówiąc, JP II był zaangażowany w proces “handlowania” tymi duchowymi i materialnymi korzyściami. Moralnie nieuczciwe przekazywanie zaszczytów i przywilejów za pieniądze, jak to opisano powyżej, jest tym, co w języku kościelnym nazywa się symonią. Mamy więc świętego Wojtyłę podejrzanego również o symonię.

Mogę się mylić w niektórych szczegółach tych spraw (Marcinkus-Escrivá), ponieważ piszę z pamięci bez sprawdzenia moich notatek, ale wierzę, że jest to obiektywny  przegląd tych spraw. Podkreślam, że “afera Marcinkusa” jest tylko jednym z całego ciągu problemów, które muszą zostać zamiecione pod dywan, zanim JPII zostanie uznany za świętego. W międzyczasie Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych robi wszystko, aby usunąć wszelkie dowody, które mogą skompromitować JPII, Wielkiego.

Wanda Półtawska: Romantyzm i nepotyzm

W miarę jak biedni członkowie tej Kongregacji, zwijają się jak w ukropie, by wypełnić polecenie Benedykta XVI czyli Santo subito, spadł im na głowę kolejny zestaw problemów.

Pani Wanda Połtawska, polski lekarz psychiatrii, zaprzyjaźniona z Wojtyłą przez ponad 55 lat, wydała książkę zatytułowaną “Rekolekcje Beskidzkie”. Relacjonuje w niej nocne wyprawy z Karolem Wojtyłą w polskie góry i dołącza osobiste listy z jego  duchowymi wskazówkami. Kardynał Saraiva Martins z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych poprosił tę Panią o przesłanie pełnej korespondencji do Rzymu w celu jej przejrzenia. Nie podaje dokładnej liczby listów, ale wspomina o “ogromnej dokumentacji” dr Połtawskiej (La Stampa, 1 czerwca 2009).[—]

Możemy tylko czekać na to, jakie akrobatyczne usprawiedliwienia przedstawi Watykan, aby udowodnić, że niewłaściwe postępowanie Wojtyły było niczym innym, jak tylko przejawem największej świętości.

Atila Sinke Guimarães tłum. Sławomir Soja