Friday Funnies: New Math. Careful – Red meat causes cancer!

Friday Funnies: New Math

Careful- Red meat causes cancer!

Robert W Malone MD, MS Jan 17, 2025





















True story:


====================

How far have we fallen?

This is the message that our government sent to Americans during WWII.

When people believe that being self sufficient is a worthy endeavor, they take pride in themselves.

Our government once understood this – and promoted healthy living to build healthy Americans.


And this is the message they send now.







Franciszek czy Klaus Schwab. Kto jest papieżem kościoła synodalnego?

Franciszek czy Klaus Schwab. Kto jest papieżem kościoła synodalnego?

Piotr Relich https://pch24.pl/franciszek-czy-klaus-schwab-kto-jest-papiezem-kosciola-synodalnego/

Zgodnie z wizją Klausa Schwaba, również Kościół musi dokonać „Wielkiego Resetu”. A nic nie nadaje się do tego lepiej jak proces synodalny.

Synod o synodalności wprowadził Kościół w nową epokę. Epokę wiecznie ewoluującej sumy wspólnot różnych prędkości, wyruszającej ku bliżej nieokreślonej zmianie. Na początku tej drogi, dokument końcowy synodu, jako kluczowe obszary reform, wymienił: rolę kobiet w Kościele, strukturę władzy oraz liturgię. Na dalszych etapach czekają już zapewne kwestie etyki seksualnej, celibatu czy stosunku wobec środowisk LGBT+. Nad zmianą doktryny w tych obszarach od ponad sześciu lat debatują już katolicy w Niemczech, a głosów akceptacji dla powyższych propozycji nie brakowało również na samym Synodzie.

Obecnej rewolucji wyczekiwali nie tylko progresiści wewnątrz Kościoła, ale i wpływowe środowiska, kreślące globalne scenariusze dla całej ludzkości. Uznając rolę religii w „łączeniu ludzi w dążeniu do wspólnego celu”, już dawno zauważyli, że przywódcy religijni posiadają moc przekonywania ludzi, tam gdzie brakuje autorytetu innym. Jak wskazuje Światowe Forum Ekonomiczne, ponad 80 proc. mieszkańców globu należy do jakiejś wspólnoty religijnej. Tym samym bez zaangażowania ludzi wiary, nie można „stawić czoła globalnym wyzwaniom” takim jak zmiany klimatu, pandemie, wojny etc.

Ale do takich wyzwań należy również zapewnienie „powszechnego dostępu do świadczeń z zakresu zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego (Agenda 2030, cel 3.7)”. To także m.in. konieczność zagwarantowania kobietom „pełnego i efektywnego udziału w procesach decyzyjnych na wszystkich szczeblach (…) oraz równe szanse w pełnieniu funkcji przywódczych” (Cel 5.7).

Nietrudno zauważyć, że przynajmniej w tych punktach nauka Kościoła katolickiego diametralnie rozbiega się z agendą ONZ. I rzeczywiście, eksperci Światowego Forum Ekonomicznego już w 2016 r. w raporcie „Rola wiary w systemowych globalnych wyzwaniach”, wprost wskazali instytucje religijne jako „część problemu” dotyczącego m.in. równości płci.

Eksperci WEF za niedopuszczalne uznali m.in. ograniczenia w zatrudnieniu, dostępie do urzędów lub edukacji ze względu na płeć czy orientację seksualną. Wśród wad instytucji religijnych wymieniono również „klerykalizm” – i to na kilka lat przed spopularyzowaniem określenia przez papieża Franciszka. Jako godne potępienia uznano takie postawy jak „tradycjonalizm” i „konserwatyzm”, a wśród „problemów” wymieniono również patriarchalną strukturę władzy. Obawę globalistów wzbudzał również „gwałtowny opór przeciwko niektórym politykom, takim jak kontrola urodzeń i szczepienia”. 

Dlatego przez angaż instytucji religijnych do „przezwyciężania globalnych wyzwań” należy przede wszystkim rozumieć działanie na rzecz zmiany doktryny. Odczytywany w tym kontekście, Synod o synodalności jawi się jako urzeczywistnienie idei Wielkiego Resetu w Kościele.

Kościół Światowego Forum Ekonomicznego

Środowiska globalne nie mogą nie uwzględniać w swoich kalkulacjach największej instytucji religijnej świata. Dlatego właśnie, mimo deklarowanego ateizmu, od ludzi Kościoła nigdy nie stronił sam założyciel Forum, Klaus Schwab.

W 1993 r. podczas Forum przemawiał prekursor procesu synodalnego, kard. Carlo Maria Martini. Włoski purpurat widział w synodzie instrument zmieniania Kościoła, także w obrębie jego doktryny. W jego opinii zmian wymagały takie obszary jak rola kobiet, struktura władzy, etyka seksualna czy stosunek wobec mniejszości seksualnych. W ostatniej wykładni swoich poglądów, książce pt. „Credere e Conoscere” („Wiara i Wiedza”) z 2012 r., arcybiskup Mediolanu poparł ideę związków partnerskich i małżeństw jednopłciowych oraz przyznał, że w nie widzi nic złego w obscenicznych paradach „dumy gejowskiej”. Do dzisiaj jezuicki hierarcha pozostaje punktem odniesienia dla wszystkich pragnących heterodoksyjnych zmian w Kościele.

Ale dużo większy wpływ na poglądy Schwaba wywarł brazylijski biskup Helder Camara. Zmarły w 1999 r. hierarcha znany jest na Zachodzie głównie z wykreowanej hagiografii; we włoskiej prasie przedstawiano go m.in. jako „Proroka ubogich”, „Świętego z faweli” czy „Głos Trzeciego Świata”. W rzeczywistości jednak, Camara stanowił ucieleśnienie ideologii marksistowskiej wewnątrz Kościoła. Przekonywał, że filozofia Marksa osiągnęła taki stopień wpływu na myśl Zachodnią co św. Augustyn, dlatego należy rozważyć jej mariaż z teologią katolicką. Wspierał działaczy Akcji Katolickiej, którzy dołączyli do brazylijskiej partyzantki komunistycznej. Jako jeden z prekursorów teologii wyzwolenia, popierał reżimy komunistyczne w ZSRR, na Kubie i w Chinach. Pozytywnie wypowiadał się m.in. o rewolucji kulturalnej Mao Zedonga.

W 1968 r. otwarcie wystąpił przeciwko encyklice Pawła VI Humanae Vitae, określając ją jako „błąd przeznaczony do torturowania narzeczonych i zakłócania spokoju tak wielu serc”. Był zwolennikiem aborcji eugenicznej i rozwodów, a podczas Soboru Watykańskiego II wyrażał swoje poparcie dla kapłaństwa kobiet, uniemożliwianego przez – jak to określił – „męskie uprzedzenia”.

W obecności ojców soborowych wyraził poparcie dla trans-humanistycznych idei rosyjskiego eugenika Sergieja Woronowa, wierząc w możliwość powoływania sztucznego życia i fizycznego zmartwychwstania umarłych dzięki technologii. Camara był jednym z sygnatariuszy tzw. Paktu katakumbowego liberalnych hierarchów, podzielających wizję Kościoła „ubogiego”, bez własności, insygniów władzy i hierarchii.

Schwab określił spotkanie z brazylijskim biskupem jako jeden z „przełomowych momentów w jego życiu”. Dzięki wizycie w fawelach, Niemiec miał zrozumieć „czym jest ubóstwo”. Brazylijczyk przyjechał do Szwajcarii w styczniu 1974 r., zaledwie trzy lata po inauguracji pierwszego Davos. Stamtąd nawoływał do redystrybucji bogactwa i „sprawiedliwości społecznej”. Wielka inspiracja Schwaba, zamiast ekskomuniki, ma dzisiaj duże szanse na wyniesienie na ołtarze. W 2015 r. ruszył jego proces beatyfikacyjny, a w 2021 r. przekazano do Watykanu całą dostępną dokumentację na temat „czerwonego biskupa”.

Watykański „NGOs”

Choć Schwab w zeszłym roku zrezygnował z przewodzenia WEF, ciężko przecenić jego dokonania w postępie globalizmu. Podobnie, myśl nieżyjącego już Camary wydała na świat m.in. pontyfikat Jorge Bergoglio. Można powiedzieć, że osoba Franciszka spaja ich wspólne dziedzictwo, budując niemal nierozerwalny związek globalnej lewicy z Kościołem.

Argentyński papież osobiście zmienił doktrynę w zakresie kary śmierci, popełnił przełomową z perspektywy agendy klimatycznej encyklikę Laudato Si, uroczyście sygnował ONZ-owską Agendę 2030 oraz w imieniu Stolicy Apostolskiej przystąpił do Porozumienia Paryskiego. Franciszek dopuścił rozwodników w ponownych związkach do Komunii św. oraz umożliwił błogosławieństwa homo-par. Dokonał rewolucji w Papieskiej Akademii Życia, m.in. zapraszając w jej szeregi aborcjonistkę i ekspert WEF, prof. Mariannę Manzuccato. W czasie pandemii COVID-19, Watykan został światowym promotorem sanitaryzmu i szczepionek, a deklaracją Abu Zabi, Kościół poczynił również milowy krok w stronę zrównania wszystkich religii.

Kościół pod przywództwem Franciszka pozostaje zdeterminowany, by jak najszybciej wymazać wszelkie zastrzeżenia wysuwane pod jego adresem przez globalistów. Jednocześnie uruchomia proces, który ma nadrobić – jak to określił kard. Martini – 200-letnie „zacofanie” względem Rewolucji Francuskiej. Może już czas zakończyć grę pozorów i od razu przenieść Stolicę Apostolską do Davos?

Piotr Relich

Licealiści I Liceum w Bochni zbierają na defibrylator

Uczniowie klasy pierwszej z I liceum w Bochni postanowili zebrać środki na zakup defibrylatora, którego brakuje na terenie miasta.

W trosce o dobro społeczne, młodzi ludzie starają się pozyskać środki szukając sponsorów, rozmawiali z przedstawicielami miasta itd. Jest to świetna inicjatywa, w której młodzi ludzie mogą zobaczyć, że warto próbować coś zrobić dla innych. Gdyby ktoś z czytelników miał ochotę wesprzeć, to link do strony jest poniżej:

https://zrzutka.pl/bc3dg3

Niedziela: Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i pokutne Marsze Różańcowe za Ojczyznę

19.01.2024 Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i pokutne Marsze Różańcowe za Ojczyznę

16/01/2025przez antyk2013

Na Różańcu świętym będziemy się modlić wraz z Maryja Królową Polski o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.

========================

BIAŁYSTOK – O godz. 13.30 wyruszymy sprzed Katedry (ul. Kościelna 2), przejdziemy Rynkiem Kościuszki, ul. Lipową do Bazyliki Mniejszej p. w. św. Rocha.

====================

POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.

================

ZAMOŚĆ –  o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie wyruszy spod kościoła św. Katarzyny Pokutny Marsz Różańcowy.

Msza Święta za Ojczyznę w Kościele Rektoralnym Świętej Katarzyny, ul. Kolegiacka 3 o godz. 17.00

Kościół św. Katarzyny, pl. Jaroszewicza Jana, Zamość - zdjęcia

(

Żywność masowego rażenia

Żywność masowego rażenia

Sprawa jest śmiertelnie poważna. http://vitanatural.pl/zywnosc-masowego-razenia-artykul-w-calosci

W amerykańskim przemyśle spożywczym liczą się dwie rzeczy – pokarm i konsument. Pierwszy jest przetworzony, więc tani, a drugi gruby, więc łasy. Oto prawdziwa sztuka tuczu

Według danych rządu Stanów Zjednoczonych raczkujące dziś pokolenie Amerykanów będzie pierwszym od stulecia, które pożyje krócej od swoich rodziców. Powód: otyłość. Co trzecie amerykańskie dziecko ma chroniczną nadwagę, a co za tym idzie – jest skazane na nadciśnienie, cukrzycę, astmę albo raka. Na odsiecz rusza Michelle Obama. W połowie lutego Pierwsza Dama wystartowała z przygotowywaną przez rok kampanią Let’s Move (Ruszmy się!), debiutując tym samym w – tradycyjnie wypełnianej przez żonę prezydenta – roli społecznej aktywistki. Przy wsparciu organizacji pozarządowych, biznesu i mediów będzie zachęcać dzieciaki, żeby odstawiły colę na rzecz soku, frytki na rzecz marchwi i siedzenie przed komputerem na rzecz ganiania za piłką.


Inicjatywa szlachetna, tyle że jej szanse powodzenia są znikome. Żeby przestać tyć, Amerykanie na nowo muszą zbudować sobie system produkowania jedzenia. Ale na taką zmianę się nie zanosi, bo nie pozwolą na nią ci, którzy dziś na karmieniu narodu zarabiają miliardy.

„Jesteś tym, co jesz”

Jeśli popularne powiedzenie potraktować dosłownie, naród amerykański jest zaprojektowanym w laboratorium, genetycznie zmodyfikowanym i wielokrotnie przetworzonym produktem wielkiej korporacji.

Nasiona


Największym żywicielem Ameryki jest dziś Monsanto – firma, która przez dziesięciolecia produkowała trucizny, jak środek owadobójczy DDT czy zawierający dioksyny preparat niszczący roślinność, używany przez amerykańską armię w Wietnamie. W połowie lat 80. korporacja Monsanto z giganta chemicznego przepoczwarzyła się w giganta spożywczego. Oprócz środków do trucia naukowcy w jej laboratoriach zaczęli po prostu wymyślać środki do jedzenia. W 1982 roku jako pierwsi zmodyfikowali genetycznie komórkę roślinną. I to właśnie na nasionach Monsanto wyrósł wielomiliardowy przemysł żywności genetycznie modyfikowanej (GMO).



Rozkwit interesu umożliwiła decyzja Sądu Najwyższego USA, który w 1980 roku pięcioma głosami przeciw czterem zezwolił na patentowanie żywych organizmów. Sprawa nie dotyczyła wprawdzie nasion GMO, tylko bakterii stworzonej przez General Electric do pożerania wycieków ropy, ale ustanowiła precedens dający początek przejęciu produkcji rolnej przez korporacje. Prawo do zbóż daje przecież władzę nad tym, co ludzie jedzą i czy w ogóle jedzą.



Ludzie Monsanto (firma istnieje od 1901 roku, a kokosy zarabiała już w latach 30. na sprzedaży sacharyny dla Coca-Coli) wpadli na pomysł tak prosty, że aż genialny: produkujemy jednocześnie silny środek chwastobójczy i roślinę, która będzie na niego odporna. Tak powstał Roundup i zmodyfikowana kukurydza. Farmer kupuje oba produkty, obsiewa pole kukurydzą i pryska Roundupem. Roundup kosi wszystko, co żywe, poza kukurydzą. Ta zaś – pozbawiona konkurencji – rośnie wysoka i żółta jak nigdy.


Wszyscy są zadowoleni. Monsanto – bo uzależnił farmera od swoich produktów. Z kolei zadowolenie farmera z wysokiej i żółtej kukurydzy jest tak duże, że podpisuje umowę licencyjną, która zakazuje mu zbierania nasion z zeszłorocznej uprawy, skazując go na coroczną dostawę nasion z Monsanto. Dzięki temu farmer jest jeszcze bardziej uzależniony, a koncern – jeszcze bardziej zadowolony.



Monsanto ma własną policję i siatkę donosicieli. Prawie setka inspektorów wspierana przez informatorów sprawdza, czy producenci kukurydzy nie dopuszczają się – jak ujmuje to koncern – „nasiennego piractwa”.



Firma ma również sposoby na tych, którzy chcą zostać przy zwykłych uprawach. Metoda pierwsza: Monsanto systematycznie likwiduje rynek tradycyjnych nasion przez przejmowanie ich producentów. Dwa najważniejsze zakupy ostatnich lat – największy światowy producent nasion warzywnych Seminis (2005 rok; za 1,4 miliarda dolarów) i Delta and Pine Land Company, olbrzym specjalizujący się w nasionach bawełny (2007 rok; za 1,5 miliarda dolarów). Na rynku zaczyna więc brakować nasion niepozostających pod kontrolą monopolisty. Druga metoda: presja prawna. Niesione wiatrem nasiona Monsanto rozsiewają się na pola przypadkowych farmerów, a firma oskarża ich o kradzież. U Bogu ducha winnego delikwenta zjawia się inspektor Monsanto i informuje o dwóch możliwościach: albo zawieramy ugodę i podpisujesz z nami umowę licencyjną, albo mobilizujemy naszych prawników i rozpoczynamy długą batalię sądową. Zanim się skończy – będziesz zrujnowany. Według danych organizacji Center for Food Safety, która od lat monitoruje działalność Monsanto, większości farmerów nie stać na prawniczą wojnę i idą na układ z firmą. Ci niepokorni – jak 85-letni Vernon Gansebom z Nebraski – nazywają Monsanto rolniczym gestapo. Gansebom jest jednym z około 500 rolników, którym korporacja każdego roku wytacza proces.



Monsanto jest dziś największym w USA właścicielem biotechnologicznych patentów. Ma ich prawie 700. Nie ma sobie równych na amerykańskim rynku genetycznie modyfikowanej kukurydzy, bawełny, buraków cukrowych, rzepaku, lucerny i soi. W przypadku tej ostatniej – odpowiada za 90 procent sprzedaży. Biorąc pod uwagę fakt, że prawie trzy czwarte żywności przetworzonej – a taką głównie jedzą Amerykanie – jest genetycznie zmodyfikowane, można sobie wyobrazić, jak ogromny jest wpływ Monsanto na ich dietę.

Zboża


Amerykanie jedzą głównie kukurydzę i soję. Powtórzmy: głównie z nasion Monsanto. W przeciętnym amerykańskim supermarkecie na półkach leży ponad 40 tysięcy różnych produktów spożywczych. Ale to bogactwo wyboru jest pozorne. Większość asortymentu jest zrobiona z tych samych składników. Według Larry’ego Johnsona, dyrektora ośrodka badań nad zbożami Uniwersytetu Stanowego w Iowa, 90 procent przetworzonej żywności w supermarketach ma w składzie albo kukurydzę, albo soję. Do tego sól, cukier i cała gama środków chemicznych decydujących o tym, jak jedzenie smakuje, wygląda i jak długo zachowuje „świeżość”. Tak żywi się większość Amerykanów.



Za taki stan rzeczy odpowiada polityka rolna USA, która od połowy lat 70. zwiększa subsydiowanie uprawy czterech zbóż: kukurydzy, soi, ryżu i pszenicy. Ich zaletą, z punktu widzenia rządu, jest to, że można je składować latami. Dla farmerów najwygodniejsza jest kukurydza, bo najlepiej się sprzedaje. 30 procent ziemi uprawianej dzisiaj w Stanach Zjednoczonych jest obsiane kukurydzą. Cmoka na to ze smakiem kilka korporacji kontrolujących rynek jej obróbki – Bunge, Cargill czy Archer Daniels – bo dzięki dopłatom kukurydza ląduje na rynku po cenach znacznie poniżej kosztów uprawy. Produkują z niej mączkę i – przede wszystkim – bogaty we fruktozę syrop i sprzedają dalej kilku gigantom kontrolującym rynek przetwarzania żywności – znanym również u nas – Unileverowi, Nestlé, Coca-Coli, Kellogg’s. Żeby było pysznie, czyli słodko, syropem kukurydzianym (jest tańszy od cukru) słodzi się wszystko – ciasteczka i lody, ale też płatki śniadaniowe, pieczywo, a nawet wędliny, sosy w proszku, zupy w proszku, ziemniaki w proszku i hamburgery. Zadowoleni są rolnicy, korporacje i konsumenci. To, że ci ostatni tyją i umierają od tego tycia, mało kogo interesuje.

Przetworzona, wysokokaloryczna żywność jest na półce w supermarkecie dużo tańsza niż świeże warzywa i owoce. I to wcale nie ekologiczne (te są jeszcze droższe), tylko pochodzące z wielkich, nawożonych na potęgę farm, ale niecieszące się aż tak hojnym wsparciem rządu jak cztery „zboża przetrwania”. Doktor Adam Drewnowski z Uniwersytetu w Waszyngtonie wyliczył, że najtańsze kalorie mają w sobie chipsy (w ich przypadku wyprodukowanie jednego megadżula, czyli 239 kilokalorii, kosztuje 20 centów). Cola jest tylko ciut droższa (30 centów/MJ). Megadżul z marchewki to wydatek 95 centów, a z soku pomarańczowego – 1,43 dolara. Profesor Uniwersytetu Kalifornii Michael Pollon, najpopularniejszy dziś rzecznik rewolucji w amerykańskim systemie rolno-spożywczym, podsumowuje to tak: – Status społeczny i sytuacja finansowa rodziny są dziś w USA decydującym czynnikiem otyłości. Biedni jedzą tanią korporacyjną mamałygę i tyją.


Hamburger


Sam cukier to za mało, żeby było smacznie. Musi jeszcze być tłusto. Dlatego teraz przerobimy mięso. Amerykańskie mięso jest bardzo tłuste, bo robi się je z kukurydzy. Z kukurydzy z nasion Monsanto.

Trudno w to uwierzyć? Sami popatrzcie.


W przemyśle mięsnym wszystko zostało podzielone. 85 procent rynku wołowiny jest w rękach czterech firm: Tyson, Cargill, Swift i National Beef Packing. Wieprzowina w 65 procentach należy do wymienionych wyżej trzech pierwszych i giganta Smithfield, a 60 procent kurczaków to znów Tyson i drobiowy specjalista Pilgrim’s Pride. W latach 70. istniało kilkanaście tysięcy małych ubojni. Dziś zostało 13 gigantycznych. W największej rzeźni świata – należącej do Smithfield – w Karolinie Północnej ubija się 32 tysiące świń dziennie, czyli 1333 na godzinę, czyli 22 na minutę. Non stop, całą dobę.

Większość hodowanych w USA krów karmi się kukurydzą lub soją. Krowy są przystosowane do jedzenia trawy, ale trawa nie rośnie w hodowlanych konglomeratach, poza tym jest droga, a kukurydza i soja cieszą się znanym nam już korporacyjno-rządowym wsparciem. Na kukurydzy krowa szybciej rośnie, mięso jest bardziej tłuste i tańsze. Przeciętny Amerykanin zjada dziś 90 kilogramów mięsa rocznie (Polak 65), czyli o 30 kilogramów więcej niż przed 50 laty.


Michael Pollon: – Kukurydza i soja to fundamenty naszego „fastfoodowego narodu”. Zorganizowaliśmy sobie system, w którym miliony zwierząt podłączone są do nieprzerwanego strumienia taniej paszy.


Oczywiście świeże mięso w kawałku, mimo że wyhodowane na taniej kukurydzy, jest dużo droższe od mięsa przetworzonego. Dlatego niezamożny Amerykanin spożywa przede wszystkim mięso po wielokrotnych fabrycznych przejściach – w postaci hamburgera. Mięso w typowym amerykańskim hamburgerze – jak w październiku zeszłego roku w głośnym artykule na łamach „New York Timesa” opisał Michael Moss – pochodzi z kilkuset zwierząt.

„Mięso” jest tu terminem umownym, bo miele się resztki tego, co nie „poszło” w postaci steków – tłuste ścinki, oczy, uszy i podroby.

Kto jest największym odbiorcą mielonej wołowiny w USA? McDonald’s.

Za symbol uprzemysłowienia produkcji mięsa niech posłuży jedna ze scen z krytycznego wobec branży spożywczej filmu „Food, Inc.” w reżyserii Roberta Kennera. Opowiadając do kamery o swojej pracy, naukowiec grzebie w krowim żołądku. Z tym że żołądek jest jeszcze w krowie, krowa jest jeszcze żywa, stoi na czterech nogach z opuszczonym łbem. Nie zwraca uwagi na to, że ma dziurę wyciętą w boku, oklejoną plastikiem. Nazywa się to rumenotomią, a fachowa nazwa dziury to przetoka. Naukowcy od jedzenia wymyślili taką sztuczkę, żeby „na żywo” badać, co się dzieje w żołądku krowy.
W przypadku kukurydzy nie dzieje się za dobrze. Badania potwierdziły, że najbardziej prawdopodobną przyczyną dręczącej Amerykanów epidemii zakażeń bakterią E. coli jest karmienie krów kukurydzą. Bakterią, która pojawiła się w wołowinie na początku lat 80., gdy tempa nabierał rozwój przemysłu mięsnego, zaraża się 70 tysięcy Amerykanów rocznie. Choć zazwyczaj kończy się na kilkudniowych biegunkach, niektórzy jednak umierają – jak dwulatek Kevin Kovalcyk w 2001 roku, lub zostają sparaliżowani – jak opisana przez Mossa w „New York Timesie” Stephanie Smith. Zakażeń można by uniknąć, gdyby mięso było porządnie badane. Ale nie jest. W latach 70. rząd przeprowadzał 50 tysięcy kontroli mięsa rocznie, dziś – mniej niż 10 tysięcy. Tak zwane prawo Kevina (na cześć małego Kovalcyka), które umożliwiłoby zamykanie zakładów sprzedających zatrute mięso, utknęło w kongresowych komisjach. Dlaczego? Odpowiedź w następnym rozdziale.


Nie gorzej od producentów wołowiny radzą sobie bossowie od kurczaków. Na wzór Monsanto wyspecjalizowali się w uzależnianiu od siebie hodowców. Korporacja stawia halę produkcyjną wartą 300 tysięcy dolarów i podpisuje z farmerem kontrakt. Hale i kury należą do firmy, rolnik dostaje wypłatę za samą hodowlę. Dziesiątki tysięcy ptaków stłoczonych w jednej hali, na dostarczonej przez firmę paszy, rośnie w 48 dni do rozmiaru, jaki jeszcze przed 30 laty osiągały w trzy miesiące. Taki kurczak nie umie nawet chodzić, bo kości nie nadążają za rosnącą jak szalona masą mięśniową. Raz na kilka lat bossowie zgłaszają się do rolnika i przedstawiają listę koniecznych unowocześnień. Możliwości odmowy nie ma, bo firma zerwie kontrakt i farmer zostanie z wielotysięcznym długiem. Więc unowocześnia – znów na kredyt, który dalej wiąże go z korporacją.

Prawo


Żeby interes się kręcił, trzeba mieć swoich ludzi w rządzie. Lobby przemysłu spożywczego kontroluje wszystkie kluczowe dla siebie urzędy i stanowiska w Waszyngtonie. Zasiadają tam:
Tom Vilsack. Dziś sekretarz rolnictwa. Do niedawna – przewodniczący Porozumienia Gubernatorów na rzecz Biotechnologii (jako gubernator Iowa), organizacji lobbującej na rzecz GMO i klonowania zwierząt hodowlanych, regularny pasażer prywatnych odrzutowców zarządu Monsanto.



Islam Siddiqui. Dziś Główny Negocjator Rolniczy (urząd dbający o sprzedaż amerykańskich produktów rolnych za granicą). Do niedawna – wiceprezes koalicji CropLife zrzeszającej biotechnologiczne giganty (z Monsanto na czele).



Roger Beachy. Dziś szef Narodowego Instytutu Żywności i Rolnictwa (badania naukowe nad żywnością). Do niedawna – prezes opłacanego przez Monsanto centrum badań nad roślinami Danforth.
To tylko trzy przykłady z najwyższej półki. W Departamencie Rolnictwa i wszystkich urzędach około-spożywczych roi się od ludzi, którzy w niedalekiej przeszłości zajmowali kluczowe stanowiska w kontrolujących rynek korporacjach.



Pozycję branży rolno-spożywczej w Waszyngtonie cementuje też 1,2 miliarda dolarów wydanych przez ostatnie 10 lat na lobbowanie Kongresu i Białego Domu.


To dzięki tym pieniądzom rokrocznie spada liczba przypadków kontroli mięsa, a prawu Kevina ukręcono łeb. Również dzięki nim w USA nie trzeba na etykietach informować konsumentów, czy żywność jest genetycznie modyfikowana albo czy krowom, od których pochodzi mleko, wstrzykiwano sztuczne hormony. Co więcej, producenci hormonów (w tym największy – uwaga – Monsanto) walczą o to, żeby nie można było mówić ludziom, że mleko NIE pochodzi od krów faszerowanych hormonami. Dziś, jeśli producent chce poinformować o tym odbiorcę, musi na nalepce dorzucić informację, że wedle znanych badań mleko z hormonami jest tak samo dobre. Trwa batalia o to, aby w przyszłości Amerykanie nie mogli się dowiedzieć, czy świnia, z której kotlet jedzą, została poczęta naturalnie, czy w laboratorium genetycznym.

Żywność ekologiczna?

To dzięki pieniądzom wydanym na lobbing branża skutecznie rozmyła definicję żywności ekologicznej (organic). Zachowując na etykiecie przyznawany przez rząd stempel organic, można dziś do jedzenia dodawać środki wzmacniające smak i zapach, spulchniacze, sztuczne tłuszcze, można używać roślin nawożonych i transportowanych z drugiego końca świata. To, że branża organic jest warta 23 miliardy dolarów rocznie i rozwija się szybciej od innych sektorów spożywczych, nie znaczy, że Amerykanie zaczęli jeść zdrowo – choć wielu z nich tak myśli. Najbardziej popularne marki żywności organic należą do gigantów: Nestlé, Krafta, Coca-Coli. Zdrowa żywność została kupiona przez korporacje i przestała być zdrowa.

Wreszcie – dzięki „legalnej korupcji”, jak często nazywa się lobbing – w USA nie ma publicznej dyskusji na temat żywności GMO (genetycznie modyfikowanej). W korporacyjno-politycznych gabinetach już zdecydowano, że jest bezpieczna i uratuje ludzkość przed głodem.


Sprzedaż


Skoro się wyprodukowało, trzeba sprzedać. Tym zajmą się specjaliści od marketingu. Branża wydaje na reklamę 36 miliardów dolarów rocznie, w tym 13 miliardów na przekaz skierowany do dzieci. Mały Amerykanin ogląda codziennie 30 spotów telewizyjnych reklamujących słodki i tłusty junk food. Z taką nieprzerwaną marketingową nawałnicą mierzyć się będzie kampania Let’s Move Michelle Obamy. Szkoda tylko, że gdy ona ją przygotowywała, jej mąż w gabinecie obok podpisywał kolejne nominacje dla agrospożywczych bonzów, którzy – jak mówi jeden z niezależnych farmerów w filmie „Food, Inc.” – traktują konsumentów z taką samą troską jak bydło, które zarzynają.

Polska żywność


Oczywiście USA nie są jedynym krajem, gdzie produkcja żywności została uprzemysłowiona. Jednak nigdzie indziej aż tak silnej kontroli nad tym, co jedzą ludzie, nie dzierży kilka potężnych podmiotów. Polska jest dziś na etapie, na którym Amerykanie byli w latach 70. Nasze rolnictwo się reformuje, przed władzą kluczowe decyzje, które ukształtują system na lata. Trwają prace nad ustawą o GMO. Biotechnologicznym gigantom zależy, aby nasze prawo było wprowadzaniu upraw modyfikowanych jak najbardziej przychylne. Potrzebna jest w tej sprawie otwarta, publiczna dyskusja, bo nie chodzi tylko o to, czy żywność GMO jest bezpieczna dla zdrowia. Chodzi o to, jak w przyszłości będziemy karmieni. Chodzi o to, czy oddamy całe nasze jedzenie w ręce monsantów, cargilli czy tysonów.

Chodzi o to, czy chcemy być traktowani jak bydło.

Jak nawrócił się Emil Zola – pisarz i mistrz loży masońskiej?

Jak nawrócił się Emil Zola – pisarz i mistrz loży masońskiej?

[To z “Miłujcie się”, a bezpośrednio z https://gloria.tv/share/dFNNChSZfGPn1y7W31Qmjr1YP . Jeszcze jedna interpretacja. MD]

Francuski pisarz Emil Zola, który był ateistą i mistrzem loży masońskiej, a także głównym reprezentantem pozytywizmu w literaturze, przeżył wielki duchowy wstrząs, gdy został cudownie uzdrowiony. Dopiero wtedy pojednał się z Bogiem i zerwał wszelkie więzy łączące go z masonerią.

Dominujące we Francji i Europie antykatolickie środki masowego przekazu wmawiały opinii publicznej, że Lourdes jest miejscem fanatyzmu religijnego i oszustwa inspirowanego przez katolicki kler.
Wrogowie Kościoła katolickiego uciekali się do najbardziej nikczemnych sposobów, z fałszowaniem faktów i dokumentów włącznie, aby ośmieszyć i zdyskredytować objawienia Matki Bożej w Lourdes. Wielka liczba nawróceń i cudownych uzdrowień, które od czasu objawień nieustannie się tam dokonują, jest nadzwyczajnym sposobem przemawiania Boga do zagubionych ludzi. Do nawrócenia nie wystarczy samo zobaczenie cudu, ale konieczne jest szczere szukanie prawdy oraz uczciwość intelektualna. Ludzie złej woli, którzy „przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18), opacznie interpretują cudowne znaki.

Emil Zola w Lourdes – świadek uzdrowień
Smutnym tego przykładem jest słynny pisarz Emil Zola, który był ateistą i mistrzem loży masońskiej, a także główną postacią pozytywizmu we francuskiej literaturze. 20 sierpnia 1892 r. E. Zola przyjechał do Lourdes pociągiem wiozącym chorych z Paryża. Wśród nich były dwie kobiety w ostatnim stadium gruźlicy: Marie Lebranche i Marie Lermarchand. Przyjechały prosić o cud uzdrowienia. Zola natomiast przybył do Lourdes z zamiarem zebrania materiałów do książki, która miała zdemaskować „oszustwa katolickiego kleru”.

Stojąc przed grotą objawień w tłumie pielgrzymów, pisarz był świadkiem niesamowitego wydarzenia. Otóż na jego oczach obie umierające na gruźlicę Marie zostały w jednym momencie cudownie uzdrowione.
Widząc oczywisty fakt całkowitego uzdrowienia dwóch bliskich śmierci kobiet, E. Zola zareagował w sposób szokujący. W swojej książce Lourdes zanegował nie tylko fakt cudownego uzdrowienia kobiet, ale posunął się także do absurdalnego kłamstwa, pisząc, że jedna z nich zmarła, chociaż w rzeczywistości mieszkała w Paryżu i cieszyła się wyśmienitym zdrowiem. Pisarz jednak chciał za wszelką cenę uwiarygodnić swoje kłamstwo, dlatego osobiście udał się do tej kobiety i oferując jej dużą sumę pieniędzy, nakłaniał ją, aby przeprowadziła się do Belgii.
Pragnął w ten sposób pozbyć się niewygodnego świadka, który mógłby zdemaskować fałsz zawarty w jego publikacji. Chociaż wielokrotnie zostały wykazane ewidentne kłamstwa E. Zoli w jego książce o Lourdes, on jednak nigdy na te zarzuty nie odpowiedział.

Nawrócenie Emila Zoli
W 1895 r. ukazał się w „Civilta Catolica” artykuł pt. Owoce kalumnii Zoli, w którym autor pisał o pewnym paradoksie. Podobnie jak szatan, który wbrew sobie w ostateczności przyczynia się do oddawania chwały Bogu w świecie, tak samo masoneria poprzez Zolę przyczyniła się do zwiększenia kultu Matki Bożej w Lourdes. Po ukazaniu się książki E. Zoli o ludzkich objawieniach zaczęli tam tłumnie przyjeżdżać korespondenci i dziennikarze; było wśród nich wielu niewierzących, cyników i kpiarzy.

Dopiero będąc w Lourdes, wszyscy oni poznawali fakty i przekonywali się o oczywistości cudów, które często działy się na ich oczach. Odjeżdżali nawróceni, świadomi ogromu tajemnicy miłości Boga.

Również Emil Zola doświadczył cudu swojego nawrócenia. Stało to się kilka lat po napisaniu przez niego oszczerczej książki o Lourdes. Otóż w 1896 r. pisarz doznał otwartego złamania nogi; pomimo intensywnego leczenia rana w jego nodze stale się powiększała i groziła mu amputacja kończyny.
W Wigilię Zola miał sen, że jest w kościele i śpiewa kolędę przed obrazem Madonny z Dzieciątkiem. Kiedy się obudził, usłyszał, że jego żona śpiewała tę samą kolędę. Wtedy pisarz poprosił ją, aby poszła do kościoła, zapaliła tam świecę w jego imieniu i pomodliła się przed obrazem Matki Bożej.
Po tej modlitwie noga Zoli została cudownie uzdrowiona. Był to dla niego wielki duchowy wstrząs. Pisarz natychmiast pojednał się z Bogiem w sakramencie pokuty, zaczął się codziennie modlić oraz uczestniczyć w Eucharystii. Napisał także oświadczenie, w którym stwierdził, że przez ostatnie 30 lat żył w wielkim błędzie.

Zerwał z masonerią
Zola zerwał wszelkie więzy łączące go z masonerią i ostrzegał przed wielkim duchowym zagrożeniem, jakie niesie ze sobą jej nauczanie oraz walka z Kościołem katolickim.
Pisarz wyraził również szczery żal i wielką skruchę za wszelkie zło, które popełnił w czasie swej działalności w loży masońskiej. Zwrócił się z prośbą do papieża Leona XIII o przebaczenie wielkiego zła, które wyrządził ludziom, wprowadzając ich na drogę grzechu przez swoje antykościelne publikacje i wystąpienia.

Nawrócenie laureata Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny – prof. Alexisa Carrela.
Kilka lat po nawróceniu Emila Zoli w Lourdes miało miejsce nawrócenie laureata Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny – prof. Carrela. Przyjechał on do Lourdes jako ateista w 1903 r. razem ze swoją pacjentką Marią Ferrand, umierającą na gruźlicę otrzewnej.

W czasie błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem przed grotą Matki Bożej na jego oczach Maria Ferrand została cudownie uzdrowiona. Wydarzenie to było momentem przełomowym w życiu Carrela: zrozumiał, że Bóg jest poza wszelkim naukowym poznaniem i zrozumieniem. Pojął także, iż jedyną drogą prowadzącą do Niego jest modlitwa, sakramenty pokuty i Eucharystii oraz życie zgodne z Dekalogiem i Ewangelią.

Noblista pisał: „Przedzierając się przez mroki rozumu, dochodzi się do Niego tęsknotą i miłością. Dopiero wtedy staje się możliwe doświadczenie miłości Boga, które jest podobne do przeżyć artystów i zakochanych”.
Od momentu nawrócenia najważniejszym celem życia dla A. Carrela było bezgraniczne zaufanie Bogu oraz pełnienie Jego Woli. Środowisko uniwersyteckie w Lyonie nie mogło się pogodzić z faktem, że naukowiec stał się głęboko wierzącym katolikiem. Przełożeni zagrozili mu zwolnieniem z pracy, jeżeli nie zmieni swoich poglądów.

Carrel pozostał jednak nieugięty. Wyjechał do Nowego Jorku, gdzie w Instytucie Rockefellera otworzyła się przed nim droga kariery naukowej, ukoronowana przyznaniem mu Nagrody Nobla w 1912 r.
Emil Zola zobaczył w Lourdes cud uzdrowienia i nie uwierzył. Nawrócił się dopiero kilka lat później, kiedy na samym sobie doświadczył działania Bożej wszechmocy. Natomiast Alexis Carrel odczytał w cudzie uzdrowienia swojej pacjentki wezwanie samego Boga, aby w akcie pokornej wiary przyjąć dar Jego miłości. Cuda są czytelnymi znakami Bożego miłosierdzia tylko dla ludzi dobrej woli, którzy szczerze szukają prawdy.

Święta Edyta Stein, która porzuciła ateizm po lekturze biografii św. Teresy Wielkiej, napisała:
„Bóg każdego prowadzi jego własną drogą; jedni dochodzą do celu prędzej i łatwiej, inni później i trudniej. Wszystko, co możemy uczynić, jest drobnostką w porównaniu z tym, co otrzymujemy. Ale to niewiele musimy sami zrobić. Przede wszystkim wytrwale modlić się o poznanie właściwej drogi; kiedy się ją dostrzeże, iść bez oporów za natchnieniem łaski. Kto tak postępuje i trwa cierpliwie, nie może powiedzieć, że jego wysiłki są daremne. Nie trzeba tylko wyznaczać Bogu terminów”.

Kabała – gnostycka odsłona judaizmu. Sprawa „Starszego Brata”.

Kabała – tajemnicza odsłona judaizmu. Sprawa „Starszego Brata”.

Zofia Michałowicz https://pch24.pl/kabala-tajemnicza-odslona-judaizmu-sprawa-starszego-brata-czesc-2/

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Zainicjowany przez Sobór Watykański II trudny dialog między judaizmem a chrześcijaństwem niejako wymógł na katolikach uznawanie religii żydowskiej za silnie związaną z katolicką. Spójrzmy jednak na pewne aspekty judaizmu, które utrudniają katolikom postrzeganie tej religii jako „bratniej”.

Żydowski mistycyzm

Niektórzy Żydzi bardzo wcześnie, bo już na przełomie er, zaczęli poszukiwać dróg poznania sacrum poza Pismami natchnionymi przez Boga – oto początki tzw. kabały, przed którą przestrzegają dziś egzorcyści. Prawowierny do czasów mesjańskich kult lewicki przesiąknął ideami gnostyckimi i ezoterycznymi. Zaczęto tworzyć opowieści o dualizmie Absolutu, który rzekomo miał mieć swą jasną i ciemną stronę – była to próba wyjaśnienia obecności zła na Ziemi. Co więcej, w średniowieczu środowiska rabinistyczne zaczęły nawet akceptować ideę metempsychozy (reinkarnacji, wędrówki dusz).

Znawca historii Żydów Benjamin Kerstein twierdzi, iż kabała reprezentuje żydowską formę tego, do czego dążą wszystkie tradycje mistyczne – to bezpośrednie i intymne poznanie boskości na poziomie wykraczającym poza intelekt. Związek kabały z judaizmem podsumowuje na swoim kanale na YouTube religijny Żyd Elijahu Josef Parypa – nazywa on kabałę “działem religii żydowskiej”. Na przestrzeni wieków powstawały rozmaite dokumenty judaistyczne, jak np. kodeks Szulchan aruch autorstwa Józefa ben Efraima Karo – rabina, talmudysty, kabalisty i mistyka żyjącego na przełomie XV i XVI w. To właśnie on w pierwszej części tegoż pisma skodyfikował Chanukę – wynika z tego, że osoby odpowiedzialne za dzisiejszy kształt judaizmu, takie, jak wspomniany Józef ben Efraim Karo, pławiły się w kabale. Ta hermetyczna droga Żydów-mistyków opiera się na “wiedzy” i “mądrości”, jak wskazują najstarsze jej definicje. Według kabały “spożywanie z drzewa wiedzy” pozwoliło duszy ludzkiej w pełni się rozwinąć, a wąż tak naprawdę był pośrednikiem w realizacji planu Stwórcy.

Kabaliści stworzyli sobie niejako nowe uniwersum pełne archaniołów, duchów i innych nadprzyrodzonych sił, z którymi człowiek ma nauczyć się obcować, by osiągnąć stan “oświecenia”. Fundamentalne znaczenie w kabale ma tzw. Drzewo Życia, które składa się z 10 elementów zwanych sefirami. Funkcjonują one jako stopnie “emanacji boskiego światła” i stanowią kolejne poziomy wtajemniczenia w ów “mistycyzm”. Sefiry są połączone tzw. kluczami Salomona, czyli rodzajem dróg komunikacji między poszczególnymi szczeblami poznania.

Według kabalistów pierwszy człowiek Adam miał otrzymać tajemną wiedzę o świecie od anioła, a wiedza ta miała być przekazywana wtajemniczonym z pokolenia na pokolenie. Szczególną rolę przypisywano świętym literom hebrajskiego alfabetu, których wypowiedzenie mogło urzeczywistnić cele i zdarzenia.

Prof. Tyloch pisze: Główne założenia kabalizmu zostały przedstawione w księdze Zohar, powstałej ok. 1300 r., która w formie komentarza do Pięcioksięgu stara się wyjaśnić ukryty sens opowieści biblijnych i boskich przykazań.

Kabała przeżywała swój rozkwit w XII w. wśród Żydów hiszpańskich. Jak twierdzi prof. Tyloch, była ona połączeniem dawnej mistyki żydowskiej, babilońsko-perskiej astrologii, neopitagoreizmu i manicheizmu z mistyczną filozofią islamu. Przekazywała wiedzę tajemną o świecie tylko wtajemniczonym, wprowadzała system amuletów z napisami o magicznej mocy. Stworzyła też naukę o wcielaniu się obcej duszy w ciało człowieka oraz nauczała o wędrówce dusz. Jak kabalistyczna “teoria” wykorzystywana jest w praktyce? Praktyczny wymiar kabały obejmuje rytuały zdobywania i korzystania z mocy, aby wywołać zmiany w świecie (i w światach niebiańskich). Moc ta jest generowana poprzez przestrzeganie przykazań, przywoływanie i kontrolowanie sił anielskich i demonicznych oraz czerpanie z nadprzyrodzonych energii obecnych w stworzeniu. Prawdziwy mistrz tej sztuki realizuje ludzki potencjał bycia współtwórcą z Bogiem, gdyż postrzega Stwórcę i stworzenie jako kontinuum, a nie odrębne byty. W zakresie zainteresowań kabalisty znajdziemy astrologię, wróżbiarstwo, alchemię, przywoływanie duchów, szkoły ezoteryczne, amulety, tajemnicze inskrypcje itp. W zbiorach Centralnej Biblioteki Judaistycznej znajdują się bardzo stare, kabalistyczne rękopisy. Można w nich dostrzec m.in. ilustracje astrologiczne – przedstawienia znaków zodiaku, które umieszczone są na jednej stronie obok menory, Gwiazdy Dawida, czy mojżeszowych tablic z Dziesięcioma Przykazaniami. Tymczasem Stary Testament mówi przecież jasno: Niechaj się stawią, by cię ocalić, owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy miesiąc, co ma się z tobą wydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni. (Iz 47:13-14)

Kościół Katolicki wobec magii

Wiara w możliwość odkrycia znaczenia, zinterpretowania i wykorzystania dla własnych celów znaków zsyłanych przez siłę nadprzyrodzoną i wykorzystywanie takiej wiedzy w praktyce to wiara w magię. Ks. dr hab. Paweł Wygralak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w publikacji „Zło magii w pastoralnych wskazaniach Ojców Kościoła” pisze:

Na magię składało się wiele różnych dyscyplin, wśród których należy wymienić m.in. astrologię, alchemię, wróżbiarstwo, nekromancję, oniromancję czy teurgię. Izydor z Sewilli w Etymologiach omawiając praktyki magiczne wymienia liczne techniki wróżenia: wróżenie z zachowania ptaków – auguria, auspicia, wróżenie z wnętrzności zwierząt – haruspicja, wróżenie z obserwacji zjawisk atmosferycznych, przede wszystkim w czasie burzy – aeromancja, wróżenie dzięki nawiązaniu kontaktu z umarłymi – nekromancja, wróżenie z użyciem wody – hydromancja, wróżenie z wybranych ksiąg – sortes sanctorum, przewidywania biegu życia człowieka na podstawie układu gwiazd w dniu narodzin – astrologia. Oprócz wskazanych przez biskupa Sewilli świat starożytny znał jeszcze wiele innych metod wróżenia, jak np. ichtyomanteia – wróżby z zachowania się ryb w wodzie; pyromanteia – wróżenie ze sposobu palenie się drewna – znaczenie miał tu rodzaj płomienia, wydobywający się z niego dym, kierunek dymu; meteoromanteia – wróżenie z obserwowanych zjawisk atmosferycznych, przede wszystkim z błyskawic i grzmotów w czasie burzy; kleromanteia – wróżenie z ruchu najrozmaitszych przedmiotów, np. zawieszonych na nitce pierścieni; chiromanteia – wróżenie na podstawie linii na dłoni człowieka; arytmomanteia – wróżenie z cyfr. Znane były też formy wróżenia, które wymagały przelewu krwi człowieka.

Według autora olbrzymie znaczenie miało wypowiadanie określonych formuł oraz noszenie amuletów i talizmanów odczyniających uroki, chroniących przed nimi lub przynoszących szczęście.

Chrześcijaństwo rodziło się w czasie, gdy magia miała zastosowanie w praktyce. Władcy korzystali z usług magów lub druidów, na podstawie zdania „czarowników” czy astrologów podejmowane były strategiczne decyzje. Było to wówczas czymś naturalnym. Ks. Wygralak wskazuje, że celem praktyk magicznych było uzyskanie władzy nie tylko nad przyrodą, ale także nad losem istot i przebiegiem wydarzeń, co w sposób oczywisty kłóci się z ideą chrześcijańską, w której nadrzędną wartością jest ufność w Bożą Opatrzność.

Ojcowie Kościoła byli przekonani, że magia jest dziełem diabła, który nie tylko inicjuje takie praktyki, ale także w nich uczestniczy, a w końcu jest ich beneficjentem zdobywającym tym sposobem ludzkie dusze. Takie poglądy przedstawiał np. św. Jan Chryzostom czy św. Augustyn, który uważał ponadto praktyki magiczne za kult diabła. W nauczaniu Ojców Kościoła wszelkie praktyki magiczne były grzechem ciężkim – grzechem świętokradztwa, a także formą zniewolenia człowieka, który uzależniał się od magicznych rytuałów, przesądów i wróżbiarstwa.

Maria Piechocka-Kłos z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w publikacji „Wróżbiarstwo i praktyki magiczne w świetle dokumentów wczesnochrześcijańskich synodów oraz ustaw państwowych pierwszych cesarzy chrześcijańskich (IV–VI w.)” wykazała, że zarówno władze świeckie jak i kościelne późnego antyku, uważały praktyki magiczne za przejaw pogaństwa:

Jak wynika z zachowanych tekstów akt synodalnych, duchowni obradujący na synodach zwołanych w okresie od IV do VI w., ogłosili łącznie 16 kanonów, które dotyczyły bezpośrednio wróżbiarstwa lub magii, nakładają na chrześcijan, zarówno duchownych, jak i świeckich, różne zakazy i ograniczenia. (…) W większości przypadków biskupi nakazywali, aby adresaci kanonów, którymi są chrześcijanie, pod groźbą m.in. wykluczenia z Kościoła na okres próby i pokuty na kilka lat lub dożywotnio, powstrzymali się od tego typu praktyk.

Podobnie edykty cesarskie w tamtym okresie piętnowały praktyki magiczne. Oczywiście nie wszyscy władcy realizowali te zalecenia, jednak oficjalne stanowisko Kościoła było wyartykułowane jasno i jednoznacznie.

W średniowieczu podejście Kościoła do magii przeszło ewolucję, od traktowania jej jako zabobon, przez uważanie jej za iluzję demoniczną, aż po uznanie jej za herezję. Mediewista dominikanin  dr hab. Tomasz Gałuszka w artykule „Magia jako herezje” wskazuje, że dzięki powstaniu uniwersytetów i rozwojowi nauk filozoficznych i teologicznych zaczęto rozumieć, iż człowiek praktykujący magię, w istocie w sposób świadomy i dobrowolny wchodzi w kontakty z demonem, co oznacza, że taki człowiek znajduje się „w stanie głębokiego buntu”. Po roku 1576 Kościół oficjalnie uznał, iż wiara w astrologię kłóci się z doktryną o wolnej woli człowieka, w dokumentach papieskich potępiono praktyki magiczne i wróżbiarstwo, a jeśli jakieś przypadki wiązałyby się z herezją, mogły wejść w obszar zainteresowania Inkwizycji Rzymskiej.

Kabała nie dla katolika

Kabaliści twierdzą, że celem kabały jest zbawienie, zaś utożsamianie jej z ezoteryką czy okultyzmem świadczy o jej niezrozumieniu i uleganiu stereotypom, które odcinają kabałę od judaistycznych źródeł. Ja jednak uważam, że stanowisko Kościoła w kwestii amuletów, astrologii i ezoteryki jest na tyle jasne, że żaden katolik nie powinien mieć wątpliwości: nie wolno mu takich praktyk odbywać, nie wolno mu uczestniczyć w kabalistycznych rytuałach.

„Katolicy też mają przecież swoich mistyków” – mogliby polemizować zwolennicy mistycyzmu żydowskiego. Owszem, jednak mistycyzm katolicki dostępny jest dzięki Bożej łasce, jest stanem przebywania z Panem Bogiem. Mistycy katoliccy byli wielkimi Świętymi Kościoła – ćwiczyli się w cnotach, umartwiali się i pokutowali, a wszystko to z powodu miłości ku osobowemu Bogu, który Sam z Siebie zechciał ukazać się ludzkim oczom.

Tymczasem kabała to próba „poznania” Boga, a raczej natury „boskości” dzięki „wiedzy”, wtajemniczeniu i ezoteryce, rozszyfrowaniu starych zapisków, w celu przewidzenia przyszłych czynów Boga. W tym przypadku człowiek niejako chce zaklinać Boga zrywając jego konstytutywną zasłonę transcendencji.

„Nasza” Biblia także jest pełna symboliki i jej zrozumienie wymaga czasem wysiłku, lecz każdy, kto jest pokorny, bogobojny i prostoduszny ją zrozumie, gdyż Pan „objawił te rzeczy prostaczkom”, a bojaźń Boża to właśnie ten rodzaj mądrości, który jest potrzebny, aby zrozumieć Słowo.

Komu spodobała się kabała?

Nietrudno znaleźć przyczynę żywego zainteresowania europejskich stowarzyszeń inicjacyjnych, np. masonerii, kabałą – nieśmiertelne dla wolnomularzy motywy dualizmu, oświecenia, wtajemniczenia, wiedzy, czy samodoskonalenia znajdują oni właśnie w kabale konserwowanej po dziś dzień przez judaizm. Jednym z przykładów wpływu tych wierzeń na masonerię jest choćby wykorzystywanie przez nią heksagramu, czyli Gwiazdy Dawida pojawiającej się wielokrotnie na fartuchach wolnomularzy, w ich dokumentach i rycinach.

Nie jest to znak który towarzyszył Izraelitom, gdy trwali w stanie wierności Jahwe. Heksagram pojawił się u nich jako “przesącz” z pogańskich, kananejskich kultów, m.in. bożka Molocha, ku chwale którego żywcem palono niemowlęta. Ostatecznie symbol ten trafił na sztandar narodu żydowskiego i widnieje na nim do dziś. Jest przedstawieniem dualistycznej natury wszechświata: dobro – zło, dzień – noc, mężczyzna – kobieta, duch – materia, czynność – bierność etc., co perfekcyjnie koresponduje z filozofią wolnomularzy. Powiązania ze “sztuką królewską” są jedynie wierzchołkiem góry lodowej – heksagram zapuścił głębokie korzenie w ezoteryce, alchemii, astrologii i spirytyzmie, które, jak głosi Kościół, są w jawnej opozycji wobec Stwórcy i Jego praw.

Nietrudno się przekonać, iż ezoteryka wprost odwołuje się do szatana, którego wcale nie piętnuje, ani nie wyśmiewa. Upatruje w nim za to duchową siłę równą w potędze Bogu. Moc ta odpowiedzialna jest za mroczny pierwiastek zastanej rzeczywistości, z którym nie ma sensu walczyć, lepiej go ujarzmić, obłaskawić i wykorzystać w swej drodze ku oświeceniu. Ciekawa w tym kontekście jest kwestia stosunku kabały do złych duchów – na przykład demon Asmodeusz z Księgi Tobiasza jest przez kabalistów uznawany za byt dobroczynny, pożyteczny dla człowieka. Tymczasem Pismo Święte podaje, że Archanioł Rafał radził biblijnemu Tobiaszowi, jak nie paść ofiarą działań Asmodeusza, a ostatecznie nawet Anioł ten walczył i pokonał owego demona. Wiedząc, że Rafał to wysłannik Boga, a pełen pychy i zazdrości diabeł jest zbuntowany, od razu wiemy, kto jest dobry i życzliwy człowiekowi, a kto pragnie jego zguby. Kabała natomiast zdaje się nie kierować bezwarunkową „lojalnością” wobec dobra i niejako usprawiedliwia antagonistów Jahwe. Liczy się tutaj matematyczna „wartość bezwzględna” sił nadprzyrodzonych. Mniej ważne jest odpowiadające im dobro lub zło.

Inne tradycyjne komponenty filozofii kabały również wzbudziły zachwyt wśród europejskich mistrzów wiedzy tajemnej. Wspomniane wcześniej “klucze Salomona” przeniknęły do zachodniego ezoteryzmu jako tytuły okultystycznych traktatów z gatunku grimoire (fr. nieczytelne pismo), które zawierały instrukcje dotyczące m.in. wywoływania duchów, zmuszania ich do posłuszeństwa, przeklinania wrogów, odnajdywania skarbów etc. Stało się to w okresie wypraw krzyżowych, kiedy przedstawiciele cywilizacji łacińskiej przesiąknęli doktryną kabały po nawiązaniu ściślejszych kontaktów z Żydami w Ziemi Świętej. Tworzone na przestrzeni wieków “klucze Salomona” przedstawiają niezrozumiałe dla laika ryciny z gąszczem przedziwnych symboli, a wśród nich oczywiście Gwiazdą Dawida, znakami astrologicznymi, pentagramami i wieloma hebrajskimi frazami zaczerpniętymi z Talmudu.

Poszczególne sefiry z kabalistycznego Drzewa Życia również wykorzystywane były w praktyce przez okultystów. Ich nazwy własne, np Chochma, czy Bina nanoszone były na karty tarota i szeroko opisywane w hermetycznych dziełach Aleistera Crowleya – gnostyckiego “świętego”, który sam nazywał siebie Bafometem (diabeł), zakładał okultystyczne, para – masońskie zakony (np. Ordo Templi Orientis) i uważany jest za ojca Thelemy (pseudo – religii, której motto brzmi: Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem). Tę samą kabalistyczną materię zgłębiał i przelewał na papier niejaki Eliphas Levi – francuski wolnomularz, mistrz czarnej magii i guru świata wiedzy tajemnej. Jego prace zawierały m.in. konkretny podział pentagramów na tzw. “dobre” i “złe”, a także mnóstwo odwołań do diabła i jego przymiotów. To właśnie z dzieł Leviego czerpał później obficie Anton Szandor la Vey – założyciel kościoła szatana. Dodam, że wśród pism Francuza, takich, jak Historia magii, Biblia wolności, czy Magiczny rytuał Sanctum Regnum znajdziemy również pozycję pt. Większe i mniejsze klucze Salomona

Judaizm dzieckiem kabały?

W nurt ortodoksyjnego judaizmu wpisuje się dorobek żyjącego w XVI w. palestyńskiego rabina Izaaka Lurii. Już jako młodzieniec był on doskonale obeznany z Talmudem, który jednak mu nie wystarczał, Izaak chciał bowiem doświadczyć prawdziwego mistycyzmu. Luria zafascynował się XIII – wieczną księgą Zohar, za sprawą której wszedł w świat kabały. Żydzi chasydzcy utrzymują, iż Luria często przyzywał zza grobu Eliasza, od którego przyjął tajemną wiedzę, a tą z kolei dzielił się z kilkudziesięcioma uczniami. Oczywiście talmudyczno – kabalistyczna szkoła Izaaka Lurii zakładała system stopni wtajemniczenia – sposób zwracania się do bytów duchowych i przywoływania ich wyjawiany był dopiero tym adeptom, którzy opanowali w zadowalającym stopniu podstawy kabały. Luria jest jedną z najważniejszych postaci dla Żydów – nadali mu oni nawet przydomek Święty Ari (Święty Lew), a podobny zaszczyt spotkał jedynie kilku rabinów w całej historii judaizmu. Od lat wielu Żydów udaje się do Safedu na grób Lurii, by się tam modlić i oddać hołd wielkiemu duchowemu przywódcy z minionych wieków. Widzimy więc, że kabała, tak silnie przecież przesiąknięta gnozą i ezoteryką, gnieździ się u podstaw dzisiejszego judaizmu, jest jego źródłem i silną motywacją.

Odzwierciedlenie tego stanu rzeczy widzimy choćby na przykładzie obecnej w naszym kraju chasydzkiej organizacji żydowskiej Chabad – Lubawicz, która już w samej nazwie kryje powiązania z kabałą: człon chabad jest akronimem nazw trzech sefir z kabalistycznego Drzewa Życia: Chochma (mądrość), Bina (zrozumienie) i Daat (wiedza). Prawdopodobnie jest to subtelne podkreślenie filarów działalności tej organizacji – “edukacja” i ”nawracanie” innych na judaizm. Przedstawiciele tego właśnie ruchu byli zaproszeni tuż przed Świętami Bożego Narodzenia do polskiego Sejmu, gdzie zapalali chanukowe świece. Warto zaznaczyć, iż ruch Chabad – Lubawicz jest aktywny w internecie – posiada m.in. stronę na Facebooku, gdzie spotkamy się z “mistycznymi” treściami – zamieszczane tam są praktyczne opisy gematrii (rodzaj żydowskiej numerologii), stare ilustracje z opisem “Amulet do domu. Jerozolima. Początek XX wieku”, a także grafiki z kręgiem symboli astrologicznych (znaki zodiaku).

Ten, kto odrzuca judaizm i żydowską kulturę, w istocie odrzuca Jezusa […] – pisze redaktor Tomasz Terlikowski dla portalu Więź. W mojej ocenie jest zgoła odwrotnie – jak mamy akceptować judaizm i traktować go jako „starszego brata”, kiedy mamy świadomość bluźnierczych wobec Chrystusa talmudycznych treści oraz mnogich ezoteryczno – gnostyckich powiązań? Wiedząc o nich wszystkich, brakuje mi narzędzi, by próbować obalać tezę o „satanistycznych aktach”  odbywających się w sejmie. W najprostszym katolickim ujęciu wszystko, co związane jest z okultyzmem, poświęcone jest złemu, a my chrześcijanie mamy unikać „wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5, 22), dlatego niechrześcijańskie, kabalistyczne rytuały nie powinny odbywać się za przyzwoleniem i aprobatą katolików.

Niedawna niekonwencjonalna interwencja posła Grzegorza Brauna z pewnością wychodziła poza kanon ogólnie przyjętych w naszym kręgu kulturowym działań dyplomatycznych w stosunkach międzynarodowych, jak również w opinii wielu osób przekroczyła ramy savoir-vivre’u. Z drugiej strony, koncentrując się na wymiarze duchowym całej sprawy, cieszy fakt, że w sejmie działają jeszcze osoby o głęboko zakorzenionej katolickiej tożsamości, które wbrew „poprawności politycznej”, próbują zdejmować maski, za którymi kryje się „ojciec kłamstwa”.

Zofia Michałowicz

Franciszek: Wszyscy w Kościele są zaproszeni. Rozwodnicy, homoseksualiści i osoby trans…

15 stycznia 2025 https://pch24.pl/franciszek-wszyscy-w-kosciele-sa-zaproszeni-rozwodnicy-homoseksualisci-i-osoby-trans/

Franciszek: wszyscy w Kościele są zaproszeni. Rozwodnicy, homoseksualiści i osoby trans

(fot. EPA/ALESSANDRO DI MEO Dostawca: PAP/EPA.)

„Bóg Ojciec kocha ich tą samą bezwarunkową miłością, kocha ich takimi, jakimi są, i towarzyszy im w taki sam sposób, jak nam wszystkim, będąc blisko, miłosierny i czuły” – napisał o homoseksualistach papież Franciszek w swoim nowym pamiętniku Nadzieja. Równocześnie papież wiele miejsca poświęcił obronie błogosławieństwa par jednopłciowych, wyrażonego w dokumencie Fiducia Supplicans.

„To ludzie są błogosławieni, a nie związki” – napisał papież Franciszek, komentując po raz kolejny kontrowersje wokół dokumentu Fiducia Supplicans. Tymczasem sam tekst mówi o błogosławieństwie udzielanym parze osób tej samej płci. Ciężko również błogosławić parę bez uwzględnienia ich intymnego związku; to właśnie ich wzajemna relacja tworzy parę.

Komentarze Franciszka z pamiętnika Nadzieja, rozszerzają jego wcześniejszą obronę dokumentu, umożliwiającego księżom udzielanie błogosławieństw parom homoseksualnym. „Otwartość, a na pewno nie relatywizm, ani żadna zmiana doktryny, jest duchem i sercem Fiducia supplicans” – napisał Franciszek.

Wydany w grudniu 2023 r. dokument wywołał powszechne oburzenie w całym Kościele, a znaczna liczba biskupów odrzuciła tekst w całości. Emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary (dzisiaj – Dykasteria Nauki Wiary) kardynał Gerhard Müller napisał, że „błogosławieństwa” par homoseksualnych stanowią „bluźnierstwo” i że dokument jest „wewnętrznie sprzeczny”.

Rzeczywiście, zaledwie dwa lata wcześniej, w 2021 r., KNW wyraźnie stwierdziła, że Kościół nie ma „władzy udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci”. KNW napisała, że „nie jest dozwolone udzielanie błogosławieństwa związkom (…) nawet stabilnym, które obejmują aktywność seksualną poza małżeństwem (tj. poza nierozerwalnym związkiem mężczyzny i kobiety otwartym na przekazywanie życia), jak ma to miejsce w przypadku związków między osobami tej samej płci”.

Ale według Franciszka, zgoda na błogosławieństwa osób tej samej płci „wynika z pragnienia, aby nie przypisywać jednej sytuacji lub jednej kondycji całemu życiu tych, którzy pragną zostać oświeceni i żyć z towarzyszącym im błogosławieństwem”.

„Wszyscy w Kościele są zaproszeni, w tym osoby rozwiedzione, w tym osoby homoseksualne, w tym osoby transpłciowe” – dodał, opierając się na swoich regularnych spotkaniach z grupami osób trans w Watykanie. „Kiedy po raz pierwszy grupa osób transpłciowych przybyła do Watykanu, wyszli ze łzami w oczach, wzruszeni, ponieważ wziąłem ich za ręce, pocałowałem ich… Jakbym zrobił dla nich coś wyjątkowego. Ale one są córkami Boga!”.

Nie jest jasne, czy Franciszek miał na myśli biologiczne kobiety, czy mężczyzn, którzy żyją jako „transpłciowe kobiety”. Na kartach pamiętnika Franciszek potępił „opór” wobec tekstu jako oparty na „niewystarczającej wiedzy lub jakiejś formie hipokryzji”.

Potępiając prawa przeciwko homoseksualizmowi, które są szczególnie rozpowszechnione w krajach afrykańskich, Franciszek powiedział, że homoseksualizm „jest faktem ludzkim”, na który Kościół nie może reagować „bezmyślnie”. Papież zdawał się również sugerować, że nie ma potrzeby nawracania się z homoseksualnego stylu życia, ponieważ Bóg „kocha ich takimi, jakimi są”:

„Bóg Ojciec kocha ich tą samą bezwarunkową miłością, kocha ich takimi, jakimi są, i towarzyszy im w taki sam sposób, jak nam wszystkim, będąc blisko, miłosierny i czuły” – napisał.

Źródło: lifesitenews.com PR

==================

mail:

Czy Franciszek zna ten fragment z Nowego Testamentu 1 listu do Koryntian z Pisma Świętego!???

Cyt. “Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą….”

OBALAMY MITY. W „Dniu Judaizmu” poznaj prawdę na temat nauk Żydów i roli Kościoła

OBALAMY MITY. W „Dniu Judaizmu” poznaj prawdę na temat nauk Żydów i roli Kościoła

https://pch24.pl/obalamy-mity-w-dniu-judaizmu-poznaj-prawde-na-temat-nauk-zydow-i-roli-kosciola

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan w Kościele katolickim w Polsce poprzedza zawsze wyjątkowe w skali świata wydarzenie: Dzień Judaizmu w Kościele. Zaraz, zaraz… Żydzi odrzucają Chrystusa, nauki Talmudu są wobec Zbawiciela wręcz wulgarnie obraźliwe – a katolicy obchodzą dzień żydowskiej religii w Kościele?

Tak to właśnie wygląda – i to już od 27 lat, a znaczna część biskupów nie kryje, że jest z tego dumna. Są nawet tacy, którzy oczekują celebrowania Dnia Judaizmu w każdej polskiej parafii.. 

Trudno jest dowiedzieć się z oficjalnych kościelnych wystąpień w Dniu Judaizmu, o co tak naprawdę chodzi we współczesnej religii żydowskiej. Dominują, jak zawsze, fałszywe banały o tym, że Żydzi są naszymi „starszymi braćmi w wierze”, albo że nie da się zrozumieć religii katolickiej bez zrozumienia wiary żydowskiej.

Jak jest naprawdę? O tym piszemy w szeregu tekstów, które w tym miejscu proponujemy Państwa lekturze. Zamiast tkwić w oparach filo-judaistycznej poprawności politycznej – lepiej dowiedzieć się, jak naprawdę wyglądają nauki żydowskie i jaki był zawsze stosunek Kościoła katolickiego wobec judaizmu.

https://pch24.pl/mit-starszych-braci-w-wierze-pawel-lisicki-o-blednym-podejsciu-do-zydow/embed/#?secret=f1Cqd4rbF0#?secret=ynpshcCeLa

https://pch24.pl/prawdziwy-izrael-i-falszywy-judaizm-jak-nauka-o-rownoleglym-przymierzu-ma-sie-do-magisterium-kosciola/embed/#?secret=LfNuirkQrT#?secret=Q2HCY7Iz4X

https://pch24.pl/kard-rys-pragnie-obchodow-dni-judaizmu-w-kazdej-parafii-inaczej-potwierdzamy-dzielo-zaglady/embed/#?secret=D8hQsze9OS#?secret=ivnmJ0cfWn

https://pch24.pl/sekrety-chabad-lubawicz-dr-anna-mandrela-o-wplywowej-zydowskiej-sekcie/embed/#?secret=VH90ANc0VX#?secret=QxqxB9r3BC

https://pch24.pl/ks-chrostowski-o-zydach-nie-ma-dwoch-rownoleglych-drog-zbawienia/embed/#?secret=l0r6LFCvPa#?secret=OMLjXMVkFq

https://pch24.pl/judaizm-wobec-ideologii-lgbt-kiedys-obrzydliwosc-dzisiaj-teczowe-gwiazdy-dawida/embed/#?secret=yRkCkWVjMe#?secret=ShnSo8SLoi

https://pch24.pl/bracia-w-wierze-czy-talmudyczni-nacjonalisci-sprawa-starszego-brata-czesc-1/embed/#?secret=gnuJkoMGvu#?secret=kLQqITRuWb

https://pch24.pl/kabala-tajemnicza-odslona-judaizmu-sprawa-starszego-brata-czesc-2/embed/#?secret=RUp1bNg531#?secret=DT931iYULG

https://pch24.pl/porwanie-swietych-wielka-wojna-i-powrot-chrystusa-lisicki-o-chrzescijanskich-syjonistach/embed/#?secret=by1HS2rm60#?secret=z0NEuOX6U5

Dzień Judaizmu u dominikanów – sekta ‘judaizantes”.

Dzień Judaizmu u dominikanów. „Kościół katolicki musi stale rozpoznawać, pogłębiać swoje związki z judaizmem”

16.01.2025 https://nczas.info/2025/01/16/dzien-judaizmu-u-dominikanow-kosciol-katolicki-musi-stale-rozpoznawac-poglebiac-swoje-zwiazki-z-judaizmem/

Wnętrze kościoła oraz menora chanukowa z gaśnicą
Wnętrze kościoła oraz menora chanukowa z gaśnicą. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay (kolaż)

Dzień Judaizmu w kościele dominikanów w piątek, 17 stycznia, rozpocznie w Szczecinie tydzień modlitw o jedność chrześcijan. [Gdzie tu sens, gdzie logika?? MD] Nabożeństwa ekumeniczne zaplanowane są w m.in. w cerkwi, świątyniach luterańskiej i polskokatolickiej oraz klasztorze karmelitanek.

Dzień Judaizmu w Szczecinie organizują dominikanie, zapraszając do wspólnej modlitwy przedstawicieli różnych wyznań, członków gminy żydowskiej i Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów. Uroczyste nabożeństwo w kościele św. Dominika (17 stycznia, godz. 19) rozpocznie cykl wydarzeń pod hasłem „Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan”.

Kościół katolicki musi stale rozpoznawać, pogłębiać swoje związki z judaizmem – podkreślił w rozmowie z PAP o. Tomasz Dostatni, organizator Dnia Judaizmu i tygodnia modlitw w Szczecinie.

– Centralne, ogólnopolskie obchody Dnia Judaizmu w tym roku odbywają się we Wrocławiu (14-16 stycznia). A szczecińscy dominikanie, jak zawsze włączają się w to święto. Od kilkunastu ma ono charakter ekumeniczny – wyjaśnił.

Zatrute źródło – Masoneria. Ks. Tadeusz Kiersztyn.

[Warto ten tekst sobie wydrukować – i powielać. md]

[Ks. Tadeusz Kiersztyn zginął pod kołami TIR-a w sierpniu 2012 roku.]

Geneza masonerii

Często słyszymy lekceważące wypowiedzi na temat masonerii jako organizacji przeważnie starszych panów bawiących się staromodnymi rekwizytami, ale za to chętnych do pomocy ludziom potrzebującym, i propagujących humanizm, powszechne braterstwo i prawa człowieka. Ten mocno sielankowy obraz wykreowany przez samych masonów skrywa ponurą rzeczywistość, którą im bardziej się poznaje, tym bardziej ona przeraża. W Apokalipsie św. Jana, będącej ostatnią księgą Pisma Świętego, a zawierającej opis walki ludzi wierzących z mocami ciemności aż do ostatniej i ostatecznej bitwy, znajduje się następujący obraz masonerii:

I ujrzałem Niewiastę siedzącą na Bestii szkarłatnej, pełnej imion bluźnierczych, mającej siedem głów i dziesięć rogów. A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości i brudów swego nierządu.

A na jej czole wypisane imię — tajemnica: ,,Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi”. I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją, zdumiałem się wielce (Ap 17,3-6).
Masoneria jest ukazana pod postacią nierządnicy, gdyż̇ zrodziła się i działała przez pierwszych kilkaset lat w krajach chrześcijańskich, a zdradę Boga dokonaną przez ochrzczonych ludzi, którzy sprzymierzyli się z Lucyferem, zwanym też̇ Szatanem, Pismo Święte określa zawsze mianem prostytucji. Właśnie pod wizerunkiem bestii ukazany jest Lucyfer (Szatan), który niesie nierządnicę, dając jej siłę i kierując jej poczynaniami.

O co w tym wszystkim chodzi?

Wiemy, ż̇e Jezus zmartwychwstał i wstąpił do nieba, gdzie ż̇yje i króluje z Bogiem Ojcem i Duchem. z Nim, Jego mocą i łaską wyzwalał ludzi spod panowania złego ducha. Kościół, ta potęż̇na organizacja Jezusa Króla, rozprzestrzeniła Jego panowanie aż̇ po krańce ziemi. W tej sytuacji zły duch – samozwańczy król nad światem i ludzkością – stanął do desperackiej i okrutnej walki z Jezusem i z Jego Kościołem. Wykreował na wzór Kościoła własną, potęż̇ną organizację będącą antykościołem. Masoneria jako organizacja jest obok innych demonicznych organizacji nazywana antykościołem dlatego, ż̇e jest jakby kalką Kościoła Jezusa, z tym, ż̇e wszystko w tym antykościele jest uczynione w imię Szatana na opak, na wspak, na bluźnierczą odwrotność. W miejsce kultu Boga jest w nim kult Lucyfera, w miejsce Najświętszej Ofiary – czarna msza, w miejsce łaski i charyzmatów – magia, w miejsce świętości – grzech, w miejsce Prawdy Objawionej – uwodzące kłamstwa itd. W antykościele masoneria zajmuje miejsce uprzywilejowane, tak jak zakony w Kościele katolickim, i dlatego sama nazywa się „Zakonem”, a masonów „braćmi”.

Szatan, będąc stworzeniem, zmuszony był ż̇mudnie budować swój antykościół na przestrzeni wielu wieków, wykorzystując do tego celu ludzi zbuntowanych przeciw Jezusowi i objawionej Jego nauce. Ponieważ̇ antykościół powstawał w krajach chrześcijańskich, w których przynajmniej teoretycznie władza duchowa i świecka strzegła porządku publicznego, by był zgodny z wiarą katolicką, dlatego musiał on od samego początku działać w głębokiej konspiracji, skrywać się za chrześcijańskimi symbolami i we wszystkim udawać Kościół Jezusa. To udawanie i podawanie się za chrześcijan przetrwało zresztą u masonów aż̇ do dnia dzisiejszego. Poczynając od XIII w., zaczęły wyłaniać się struktury organizacyjne antykościoła, tworząc podwaliny pod współczesną masonerię. Omówimy je na potrzeby tego opracowania w sposób bardzo uproszczony, by zasygnalizować tylko czytelnikom istotę sprawy.

Struktury antykościoła

Masoneria jest organizacją hierarchiczną, zbudowaną na kształt piramidy. W ramach jej struktury nikt nie wie, co się odbywa na wyż̇szych stopniach wtajemniczenia. Masonerii, tej ściśle tajnej organizacji, towarzyszyły od samego początku struktury organizacyjne, które chroniły ją od infiltracji i dekonspiracji oraz zapewniały jej moż̇liwość doboru kadr na drodze ścisłej selekcji. Rolę kościoła w znaczeniu fizycznego miejsca spotkań masonów pełnią tzw. loż̇e, nazywane też̇ warsztatami (miejsce projektowania i realizowania przebudowy świata według założ̇eń masońskich). Nazwa „loża” pochodzi od hebrajskiego słowa „liszche” i oznacza obszerne pomieszczenia integralnie związane niegdyś ze świątynią jerozolimską, a dziś swym wystrojem przypominające kaplice lub kościoły. Poszczególne loże łączą się na terenie danego kraju w Wielkie Loże lub w Wielkie Wschody. Skupiają one masonów z trzech pierwszych stopni wtajemniczenia, na których indoktrynują ich masoni z wyż̇szych stopni (założ̇yciele loż̇y) według róż̇nych rytów.

Najbardziej rozpowszechniona jest struktura organizacyjna tzw. rytu szkockiego dawnego i uznanego, i ją omówimy. Organizacja masońska rytu szkockiego składa się z trzydziestu trzech stopni wtajemniczenia. Trzy pierwsze stopnie, tzw. teoretyczne, tworzą masonerię błękitną (od koloru obecnego na masońskim fartuchu).

Właściwa organizacja masońska (wewnętrzna) zaczyna się od czwartego stopnia wtajemniczenia i jest podzielona na trzy formacje:
1. Stopnie kapitularne wznoszą się od 4 do 18 (nie wszystkie są dziś w użyciu), tworząc masonerię czerwoną.
2. Stopnie filozoficzne wznoszą się od 19 do 30 (również̇ niektóre z nich są stopniami historycznymi), tworząc masonerię czarną.
3. Stopnie administracyjne wznoszą się od 31 do 33 stopnia, tworząc masonerię białą.
Mason na stopniach kapitularnych wdraż̇any jest w tajemnice gnostyckiej magii, co z punktu duchowego musi doprowadzić go do ścisłej zależ̇ności od złego ducha. Mason na stopniach filozoficznych dostępuje wtajemniczenia w ż̇ydowską kabałę, co z kolei uzależ̇nia go jeszcze mocniej od demonicznych wpływów i dodatkowo od filosemityzmu. Mason, wstępując na stopnie administracyjne, staje się wyznawcą monizmu gnostyckiego (wiara, ż̇e Lucyfer jest bogiem) i spełnia funkcję władzy nad masonami z niż̇szych stopni wtajemniczenia.

Omówimy szerzej tylko trzy pierwsze stopnie wtajemniczenia tworzące masonerię błękitną. Każ̇demu z tych stopni odpowiada określona funkcja: uczeń, czeladnik, zwany też̇ towarzyszem, mistrz. Najliczniejszą grupę stanowią masoni pierwszego stopnia wtajemniczenia – uczniowie. Dla zachowania elementów konspiracji, aby móc zostać przyjętym do masonerii, tj. na najniż̇szy stopień ucznia, trzeba przeważ̇nie być do tej roli wytypowanym przez dwóch masonów, którzy danej osobie zgadzającej się wstąpić do masonerii udzielają poręczenia. Na ucznia wyszukuje się jednostki najbardziej wartościowe w społeczeństwie pod względem uzdolnień, bogactwa, wykształcenia, pochodzenia. W ten sposób masoneria stara się skupić w swych szeregach elitę polityczną, biznesową i intelektualną środowisk, w których działa.

Masoneria błękitna jest bardzo liczna i stanowi swoisty przedsionek do właściwej (wewnętrznej) masonerii. Selekcja polega na tym, że na dalsze stopnie wtajemniczenia (poza trzema pierwszymi) kierowane są tylko te jednostki, które przez zwierzchników zostaną uznane za odpowiedni materiał do dalszej formacji – tylko one mogą przekroczyć „bramę łuku królewskiego”, tzn. wejść na czwarty stopień wtajemniczenia. Zależ̇y to od cech osobowych danego człowieka. Jeśli jest zbyt uczciwy, prostolinijny i przywiązany do swej wiary, nigdy nie opuści trzech pierwszych stopni wtajemniczenia. Szybko natomiast awansują ludzie bez skrupułów, gotowi dla kariery wszystko poświęcić. Równocześnie na poziomie masonerii błękitnej zachowane są wszelkie pozory, by świadczyły o całej masonerii, że jest to jakoby organizacja dobroczynna, pokojowa, braterska i ekumeniczna, szanująca wszelkie przekonania religijne, jak również̇ racjonalizm i naturalizm, zawsze w duchu tolerancji, i gromadząca ludzi szlachetnych i cnotliwych. Aby narzucić profanom to przekonanie, masoneria błękitna sama się często celowo dekonspirowała lub oficjalnie rejestrowała, otwierając swe podwoje zwiedzającym. Tajemnice wyż̇szych stopni, prawdziwe cele i metody stosowane w ich realizacji są starannie skrywane i starano się nie dopuścić do ich poznania ludzi z zewnątrz. Masoneria z wyż̇szych stopni (wewnętrzna, głęboko zakonspirowana) tworzy tzw. katedry, w których doskonali się w sztuce królewskiej, tj. w czarnoksięstwie.

Skuteczność ukrycia masonerii pogłębia fakt, że działa poprzez bardzo liczne, bliź́niacze co do celów organizacje, jak np. antropozofów, teozofów, racjonalistów, socjalistów, organizacje zdrowia psychicznego, samodoskonalenia umysłu, organizacje gejowskie, feministyczne, związki młodzież̇y chrześcijańskiej itd. Ponadto powołuje do istnienia szereg jawnych instytucji społecznych, jak: kluby, stowarzyszenia, związki, fundacje, partie, koła, spółdzielnie, zrzeszenia itp., które pod jej dyktando kontrolują społeczeństwo i sterują przemianami społecznymi. W okresie międzywojennym funkcjonowało w samej tylko Polsce kilkadziesiąt tysięcy takich nadbudówek masońskich. Sama masoneria, co do liczebności na wszystkich stopniach wtajemniczenia, szacowana jest na około 5 milionów członków, z tym, że część z nich stanowi światowy establishment. Z racji swej liczebności, lokalizacji i powiązań masoneria nie jest jednolitą organizacją, ale w swym własnym łonie różni się znacznie rytami, aspiracjami (źródło wzajemnej, niszczącej rywalizacji), wierzeniami i partykularnymi interesami narodowymi lub ideologicznymi. Wszystkie jednak odłamy masonerii zrodził ten sam duch. Niezmiennie jest on obecny w pewnej haggadzie, z której czerpie natchnienie do działania każ̇da loż̇a masońska.

Jest to legenda o budowie świątyni jerozolimskiej przez Salomona, króla Izraela. Głównym budowniczym tej świątyni był Adoniram – w nawiązaniu do historycznej postaci Hirama, syna wdowy z pokolenia Naftalego (por. IKrI 7,13-14) – zabity przez trzech uczniów. Z tej legendy, tłumaczonej alegorycznie, płynie przesłanie potężnej nienawiści do Jezusa Chrystusa i do chrześcijaństwa, a szczególnie do Kościoła katolickiego. W wyjaśnieniu alegorycznym zabójcami budowniczego świątyni jerozolimskiej, Adonirama, czyni się uczniów Jezusa, a głównie św. Piotra (papieża) oraz Jana i Andrzeja (pierwszych świadków Zmartwychwstania), zarazem oskarż̇a się założony przez Jezusa Kościół o podstępne i zbrodnicze zajęcie miejsca Izraela w jego roli wobec świata. Z tego płynie wniosek, że nie jest moż̇liwe dokończenie „budowy świątyni jerozolimskiej” bez zniszczenia katolickiego Kościoła.

W języku francuskim maçon znaczy murarz, budowniczy – od tego słowa pochodzi nazwa „masoneria”. Masoni są więc tymi, którzy „budują świątynię jerozolimską”, ale w znaczeniu faktycznym ta budowa dotyczy całej ludzkości i całego świata. Nad pracą masonerii – zaprowadzeniem nowego porządku w świecie – czuwa Wielki Architekt Wszechświata. Masonowi z trzech pierwszych stopni wtajemniczenia mówi się, że jest to bóg lub rozum w zależ̇ności od tego, w co on wierzy. Dla bardziej wtajemniczonych – Wielkim Architektem Wszechświata są sami masoni. Na jeszcze wyż̇szych stopniach – Wielkim Architektem Wszechświata okazuje się naród izraelski. Tylko masoni najwyż̇szych stopni wtajemniczenia zyskują pełną świadomość, że Wielki Architekt Wszechświata to Lucyfer, dla którego wznoszą wszechświatową świątynię, i mają nadzieję, że w jego imię oni będą rządzić światem.

Powstanie i rozwój masonerii

W dobie oświecenia, w XVII-XVIII w., nastąpił w Europie chrześcijańskiej, kierującej się dotychczas zasadami wiary, gwałtowny zwrot ku racjonalizmowi. Ź́ródłem poznania prawdy dla ówczesnych intelektualistów przestało być Boże Objawienie, a kreowano ją w oparciu o poznanie rozumowe (racjonalizm). z kolei racjonalizm sprzyjał szybkiemu rozwojowi licznych systemów filozoficznych, antychrześcijańskich, próbujących znaleź́ć odpowiedź́ na podstawowe ludzkie pytania dotyczące Boga, stworzenia, sensu życia itd. Poza nurtem chrześcijańskim rozwijały się w tym czasie dwa główne nurty myślowe pochodne racjonalizmu. Nurt naturalistyczny, prowadzący do negacji istnienia wymiaru duchowego w świecie, owocujący ateizmem i materializmem. Odrzucono w nim religię, a w jej miejsce wprowadzono kult rozumu.

Drugi nurt – ezoteryczny – zastępujący prawdy Objawione prawdami wymyślonymi przez rozum ludzki, a Boga różnymi mitycznymi boż̇kami.

Jeśli jesteś katolikiem i jeszcze wierzysz Boż̇emu Słowu, przeczytaj 13 rozdział Apokalipsy Św. Jana, a poznasz autora tych nurtów, ich filozofii i wierzeń, sprowadzających ludzkość z drogi Zbawienia na manowce kultu złego ducha. Zarówno nurt naturalistyczny, jak i ezoteryczny znalazły swą matkę w organizacji masońskiej, ale ponieważ̇ ze swej istoty wzajemnie się one wykluczały, siłą rzeczy zakorzeniły się w dwóch różnych masońskich centrach.

W Wielkich Wschodach Francji oficjalną doktryną masonerii, za sprawą encyklopedystów francuskich, był ateistyczny racjonalizm, uważ̇ający człowieka za jedyne źródło władzy i prawa. Moż̇na go streścić słowami mistrza Wielkiego Wschodu Francji – Michela Baroin:

Człowiek jest punktem wyjścia każ̇dej rzeczy i każ̇dego poznania, swym własnym źródłem i własną miarą. Ten racjonalizm charakteryzuje:
1. Nastawienie antydogmatyczne – nie istnieje prawda uniwersalna, nie ma żadnego dogmatu, żadnego absolutu, więc nie ma Boga chrześcijan. Człowiek, który w Niego wierzy, przestaje być wolny; wolnym jest ten, kto szuka i rozmyśla;

2. Naturalizm i antykatolicyzm – nie ma żadnego objawienia, żadnej prawdy objawionej, wobec tego należ̇y walczyć z każ̇dą religią, a ponieważ̇ największy opór jest ze strony Kościoła katolickiego, trzeba go przede wszystkim zniszczyć;

3. Normy moralne, jakie człowiek sam powinien stworzyć, to kult człowieka; człowiek jest budowniczym własnego losu, wyzwolony od wszelkich reguł, będący ponad wszystkim; należ̇y wznosić ołtarze ku czci człowieka, a nie Boga;

4. Aspekt polityczny – człowiek jest wolny i zależ̇y wyłącznie od siebie; wolność polega na moż̇liwości robienia wszystkiego, co nie szkodzi drugiemu człowiekowi; wszelka władza pochodzi od ludu, narodu – człowieka jako zbiorowości.

Natomiast masoneria działająca na terytorium Anglii i Szkocji stała się kolebką nurtu ezoterycznego, gnostyckiego, który poniż̇ej szerzej omówimy.

Wpływ na masonerię we współczesnej formie miał fakt, że formalnie ukonstytuowała się 24 czerwca, w święto św. Jana Chrzciciela, 1717 roku w Londynie, z połączenia dawnego cechu budowniczych (architektów i wykonawców wspaniałych budowli średniowiecznych), zwanych od wykonywanego zawodu wolnomularzami, z okultystycznym Bractwem Różokrzyż̇owców.

Różokrzyż̇owcy nazywali się towarzystwem alchemicznym i podawali się za spadkobierców Zakonu Templariuszy, który to przechował pierwotny gnostycyzm i zhańbił się kultem Baphometa (posążek przedstawiający Lucyfera zasiadającego na tronie świata).

Siłą rzeczy różokrzyżowcy wnieśli do organizacji masońskiej okultyzm i gnozę, i one wkrótce zdominowały całą masonerię. Stało się tak, gdyż̇ człowiek, będąc istotą cielesno-duchową, stworzoną przez Boga, w swej głębi odczuwa potrzebę religii i kultu. Dlatego XVIII-wieczny prymitywny, ateistyczny racjonalizm szybko został zastąpiony pseudoreligią roż̇okrzyż̇owców. Jednak jako wiedza tajemna została ona wprowadzona do masonerii wewnętrznej od czwartego stopnia wtajemniczenia. Masoneria błękitna (trzy pierwsze stopnie) nadal promuje ateistyczny racjonalizm, ale równocześnie akceptuje wiarę swych członków, jak to wyjaśniliśmy na początku, w celu stworzenia pozorów organizacji tolerancyjnej i pluralistycznej. Ponieważ̇ okultyzm i gnoza stanowią istotę przekonań i praktyk masońskich – poświęcimy tym zagadnieniom więcej uwagi.

Okultyzm i gnoza

Okultyzm oznacza kult sił tajemnych, czyli uprawianie magii, która zajmuje się wywoływaniem duchów, wróżbiarstwem, czarami. Pismo Święte uczy, że Bóg tymi rzeczami najbardziej się brzydzi i najsurowiej za nie karze. Szerzej praktyki okultystyczne omówimy przy omawianiu kabały.

Gnoza powstała około II w. po Chrystusie (za jej prekursora uważa się Szymona Maga, por. DZ 8,9-24) jako ruch religijno-intelektualny, będący zlepkiem różnych poglądów, wierzeń i praktyk zawartych w religiach staropogańskich (perskich, chaldejskich, egipskich), w filozofii greckiej, w religii judaistycznej i chrześcijańskiej. Ma charakter wybitnie antychrześcijański i bluź́nierczy. Jest źródłem i inspiratorką wielu sekt i ideologii zawartych na przykład w judaizmie talmudycznym, faszyzmie, a współcześnie w liberalizmie i globalizmie. Ta duchowa, śmiertelna zaraza szerzona przez gnostyków w Europie, początkowo przez Kościół z całą mocą zwalczana, dzięki masonerii nie tylko przetrwała do naszych czasów, ale obecnie szerzy się w całym świecie poprzez politykę, kulturę, oświatę, psychologię, filozofię. Spróbujmy więc odkryć źródło jej sukcesu; jakie głosi poglądy, że tak bardzo odpowiadają one ludzkiej pysze i głupocie?

Gnoza jest specyficzną, tajemną wiedzą, dostępną tylko „wybranym”, która ma im przynieść wyzwolenie i boskość. Słowo „gnoza” (po grecku gnosis) oznacza poznanie. Jednak nie chodzi w gnozie o poznanie rozumowe, ale o specyficzne, powstające w świadomości gnostyka przekonanie o własnej boskości, czyli o odkrycie posiadania ducha boż̇ego (boskiej iskry). Gnostyk wierzy, że jego boski duch został uwięziony w ciele przez złego demiurga, Boga Jahwe, jednego – jak głoszą – z pomniejszych bogów.

Według gnostycznej teogonii („nauka” o pochodzeniu bogów) odwieczny ojciec (praprzyczyna) ujawnił się w bytach niebieskich, w wyemanowanych z siebie parach boskich (bóstwa męskiego i żeńskiego), które w miarę stopniowej emanacji stawały się coraz bardziej niedoskonałe. Stało się to przyczyną degeneracji pierwotnej doskonałości w całym wszechświecie. Bóstwa te rządzą siedmioma sferami niebieskimi. Według gnostyków istnieje opozycja między dobrym bogiem, ojcem innych bogów, ojcem najwyż̇szym, od którego pochodzi duch gnostyków, a Bogiem Jahwe, w którego wierzą chrześcijanie. Według nich ziemia zamieszkana przez ludzi jest chaotyczna i zła, a życie na niej jest absurdem, bo cały nasz świat pochodzi od aniołów ostatniego w procesie emanacji, najbardziej niedoskonałego, siódmego nieba, którego królem jest demiurg Jahwe. Głoszą, że jest On uosobieniem zła, że kieruje się pychą i gniewem w działaniu, a swe dzieło uczynił niedoskonałe na skutek swego grzechu lub błędu.

Na tle tego credo gnostycy umiejscawiają swe pochodzenie. Gnostyk jest upadłym bogiem, boż̇ą iskrą ojca, która dostała się na ziemię, przelatując przez siedem sfer niebieskich. W ten sposób dostała się w niewolę materii, ciała ludzkiego, które – jak i cały świat stworzony – jest złe i stanowi dla niej więzienie.

Dla gnostyka jedynym sposobem wyzwolenia ze świata i ze swego ciała, aby móc powrócić do swego poprzedniego doskonałego stanu, zintegrować się z powrotem z bogiem, najwyż̇szym ojcem, jest poznanie tajemnej wiedzy – gnozy. Poucza go ona bowiem o jego pochodzeniu, a poprzez praktyki magiczne uczy go panowania nad materią. Gnostycy odrzucają zmartwychwstanie ciał, bo wierzą w kolejne wcielenia duszy, w reinkarnację, która jest pośrednią drogą powrotu poprzez stopniowe odzyskiwanie doskonałości w kolejnych wcieleniach. Jednakż̇e najwyż̇szy ojciec dał im moż̇liwość bezpośredniego i szybkiego powrotu do boskiego praź́ródła dzięki przewodnikowi, który jest jego wysłannikiem.

W pierwszym okresie rozwoju gnostycyzmu uważ̇ano, że tym wysłannikiem jest wyjątkowy człowiek, Jezus, wybrany do tego zadania. Ojciec najwyż̇szy, według nich, postanowił posłać Chrystusa, aby uwolnić „wybrańców” (gnostyków) z tyranii Boga Jahwe. W tym celu najwyż̇szy ojciec obdarzył Go wiedzą i wyposaż̇ył w środki potrzebne do pokonania demiurga Jahwe i do ich wyzwolenia. Ten gnostycki Jezus miał udać się do siódmego nieba, aby pokonać Boga Jahwe, ale wpierw pozostawił „wybranym” wiedzę i środki niezbędne do odzyskania przez nich boskości. Są nimi nauka ezoteryczna i magia, niosące „wybranym” przebudzenie, to jest uświadomienie im stanu boskości oraz umoż̇liwiające im nawiązanie bezpośredniej łączności z istotami duchowymi z wyż̇szych sfer.

Wielu badaczy gnostycyzmu twierdzi, że ci tak zwani wybrani, to czarownicy (czarnoksiężnicy) o wielkiej sile szkodzenia. W samych Włoszech jest zarejestrowanych z racji prowadzenia działalności gospodarczej ponad 100 tysięcy czarnoksiężników. Nic też̇ dziwnego, że skutkiem ich działalności są bardzo liczne opętania i coraz dłuż̇sze kolejki do księży egzorcystów.

Jakkolwiek wskazanie na zbawcze działanie Jezusa, w tym całym zwodzeniu, w obranej przez Lucyfera taktyce było konieczne, by mieszać chrześcijanom w głowach, to jednak jego pycha zbyt długo nie mogła tego znieść. Z chwilą złączenia się jego wyznawców z masonerią i powstania potężnego antykościoła mógł Lucyfer wreszcie odsłonić im „prawdę” o swej zbawczej roli pełnej poświęceń i wskazać, że nie tylko on jest wysłannikiem najwyż̇szego ojca, ale jest sam bogiem, jedną z trzech boż̇ych osób gnostyckiej trójcy.

Oto jego oświecenie przekazane w gnostyckim Kościele Ducha Świętego: Ja jestem to, co Walentyn nazywa Sofia-Achamoth, a Eleną Szymon Mag. Jezus jest Słowem Boż̇ym. Ja jestem Myślą Bożą, wygnaną i nieszczęśliwą… z Jednego wyszło Jedno, a potem jeszcze Jedno: a Troje jest tylko Jednym: Ojcem, Słowem i Myślą – czy moż̇na wymyślić jeszcze większe od tego bluź́nierstwo? Tam gdzie gnostycy mówią o trzeciej Osobie Trójcy Świętej, Duchu Świętym, nazywanym „Myślą” – mówią w rzeczywistości o Lucyferze, a gnostycki Kościół Ducha Świętego to w ich tajemnej wiedzy nie znaczy nic innego, jak kościół Lucyfera. Ta gnostycka wiara w boskość Lucyfera przeniknęła do masonerii, która nadała jej jeszcze szerszy wymiar.

Jedna z czołowych gnostyczek, rosyjska żydówka, Helena Bławatska (1831-1891), zarazem masonka i założ̇ycielka Towarzystwa Teozoficznego, idzie jeszcze dalej i definiuje masońskiego Wielkiego Architekta Wszechświata w czystej doktrynie lucyferycznej: Dynamiczna siła Wszechświata, Lucyfer (Szatan) przedstawia energię aktywną Wszechświata. (…) On, Lucyfer, jest Ogniem, Światłem, życiem, Walką i Siłą, Myślą, jest Postępem, jest Cywilizacją, jest Wolnością, jest Niepodległością. Lucyfer jest Bogiem. Jedynym Bogiem naszej planety.

Drodzy katolicy, jeśli czytacie ten tekst i myślicie, że to jakieś bredzenie wariata, że to najwyż̇ej wiara kilku dziwaków, których nigdy nie brak, ale którzy nie mają wpływu na bieg wydarzeń w świecie, to jesteście w wielkim błędzie. Na przestrzeni wieków w imię tej wiary, albo przeciw tej wierze toczono krwawe wojny, w których wyniszczały się całe narody. Ta pseudowiara w sposób zasadniczy przyczyniła się do upadku cywilizacji chrześcijańskiej i obecnie do wyłonienia się w jej miejsce lucyferycznej cywilizacji śmierci. Ta pseudowiara – gorsza od wszystkich zakaźnych chorób – coraz bardziej degeneruje dziś ludzkość, pchając ją do czynów, o których zaraz będzie mowa, oraz do tych bestialskich planów, które już̇ „wybrani” zaczęli w świecie realizować.

Aby nikt nie miał złudzeń, jaki los szykują światu „wybrani”, wyjaśnimy, kim według gnostyków są pozostali ludzie. Uważają, że nie wszyscy ludzie są przeznaczeni do Zbawienia; nie wszyscy mogą osiągnąć stan boskości, bo nie wszyscy ludzie pochodzą od ich ojca najwyż̇szego. Dzielą oni rodzaj ludzki na trzy kategorie: duchowych, odczuwających i materialnych.

Gnostyk jest to człowiek „duchowy”, gdyż̇ ma ducha boż̇ego, jest boż̇ą iskrą, jest de facto bogiem.

„Odczuwający” jest to człowiek, który wprawdzie ma duszę, ale nie ma ducha boż̇ego, nie jest w pełni bożą iskrą. „Odczuwający” żyją po to, by mogli poznać boskość „duchowych”, ich podziwiać i im służ̇yć.

„Materialni” to ludzie-zwierzęta, zanurzeni w codziennym błocie, które jest ich przeznaczeniem i kresem.

Choć wszyscy ludzie należ̇ą do świata stworzonego przez demiurga Jahwe, to gnostyk – będąc istotą boską – uważ̇a, że nie tylko nie podlega władzy Stwórcy świata materialnego, ale musi z Nim walczyć, gdyż̇ jest On, jako władca, straż̇nikiem materialnego więzienia, uzurpatorem gnębiącym jego boską godność.

Te koncepcje nie tylko urągają Bogu, ale oznaczają głęboką pogardę gnostyków dla reszty ludzkości. Szczególną niechęcią darzą „materialnych”, bo uważ̇ają, że tylko pozornie są istotami ludzkimi, które jako dzieci Boga Stworzyciela należ̇ą do świata ciemności. Nie trzeba tłumaczyć, ż̇e „duchowi” – z racji swej boskości – dominują nad „odczuwającymi”. Trzecia kategoria ludzi w ogóle się dla nich nie liczy i jako zbędny balast zanieczyszczający świat przeznaczona jest do likwidacji. W gnozie moż̇na odnaleź́ć z łatwością korzenie judaizmu talmudycznego, nazizmu i wszelkiego rodzaju rasizmu ideologicznego.

Powyż̇sze wierzenia i praktyki, ubogacone i udoskonalone przez żydowską kabałę, zostały przez masonerię przejęte i na uż̇ytek jej organizacji odpowiednio zinterpretowane. Cechą charakterystyczną dla całego antykościoła jest chorobliwa obsesja na punkcie pochodzenia ich organizacji. Stąd masoni twierdzą, że ich Zakon istniał już w czasach staroż̇ytnego Egiptu, a nawet jeszcze wcześniej, przed cywilizacją Egiptu i Asyrii. Niektórzy z nich głoszą, że masoneria zrodziła się w mitycznym królestwie Atlantydy. Oczywiście są to bajania, za pomocą których masoni próbują swą doktrynę przeciwstawić religii chrześcijańskiej, jako wiedzę tajemną i wcześniejszą od Starego i Nowego Testamentu.

Przypatrzmy się teraz, jak masoneria rozwijała się od chwili swego formalnego zaistnienia, jak kształtowała się jej ideologia, i w jaki sposób osiągała cele przez nią określone. Do najważ̇niejszych, przetomowych wydarzeń w rozwoju masonerii trzeba zaliczyć powstanie Zakonu Iluminatów.

Iluminaci

Do organizacji masońskiej dołączył powstały w 1776 roku Zakon Iluminatów. Powstał on w Bawarii z inicjatywy bogatego bankiera żydowskiego Mayera Amschelda Bauera (zmienił on nazwisko na Rothschild, co się tłumaczy „czerwona tarcza” – od gwiazdy Dawida). Założ̇ycielem i pierwszym przywódcą iluminatów był Adam Weisshaupt, syn rabina, który został ochrzczony po śmierci ojca i wychowany przez jezuitów. Wkrótce odwdzięczył się ogromną nienawiścią do jezuitów oraz do Kościoła katolickiego, który postanowił całkowicie unicestwić. To zamierzenie stało się nadrzędną racją działalności iluminatów. Zostało ono zdefiniowane w nadal obowiązującej iluminatów instrukcji Wysokiej Venty z roku 1819: Nasz cel ostateczny to cel Voltaire’a i Rewolucji Francuskiej: unicestwienie na zawsze katolicyzmu, a nawet wszelkiej idei chrześcijańskiej, i niedopuszczenie, by przetrwała na ruinach Rzymu.

Przede wszystkim iluminaci wnieśli do organizacji masońskiej wielki kapitał prywatnych bankierów pochodzenia żydowskiego, z czasem zaczęli spełniać funkcję nad-masonerii, która przejęła kontrolę nad całą organizacją. Iluminaci stali się elitarnym, tajnym stowarzysZeniem wewnątrz tajnego stowarzyszenia.

Siedem celów Iluminatów

Iluminaci uważ̇ają za cel ostateczny swej działalności ustanowienie Nowego Porządku Świata i Rządu Światowego. Cel ten rozpisali na kierunki prowadzące do totalnej destrukcji świata chrześcijańskiego. Jest ich siedem, a każ̇dy zaczyna się od słów: „zniszczenie” lub „likwidacja”:

1. Zniszczenie ustroju monarchicznego oraz państw narodowych i suwerennych.

2. Likwidacja patriotyzmu.
3. Likwidacja własności prywatnej – gdy komunizm nie sprawdził się, zastąpiono go liberalizmem dążącym do likwidacji własności państwowej (własność narodu).
4. Likwidacja rodziny jako podstawowej komórki ludzkiej.

5. Zniszczenie religii chrześcijańskiej i zastąpienie jej religią uniwersalną, czyli synkretyzmem, który w oczywisty sposób kończy się satanizmem.
6. Zniszczenie dotychczasowego porządku społecznego i na jego gruzach stworzenie wszechwładnego żydowskiego Rządu Światowego.
7. Końcowym etapem będzie likwidacja ustroju demokratycznego, aby przekazać absolutną władzę nad światem przyszłemu królowi Izraela (antychrystowi).

Jeśli Kościół katolicki miał własną siedzibę i stolicę duchowego władztwa Jezusa Króla w Państwie Kościelnym (dziś Watykan jest jego reliktem), to Lucyfer musiał na swój sposób skopiować ten wzorzec, by siłą pieniądza i oręża szerzyć swą władzę w świecie. W tym celu iluminaci stanęli za ideą powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki. USA od początku bowiem zostało pomyślane jako „idealnie masońskie państwo”, które przyjęło „idealny” dla masonów ustrój liberalnej republiki demokratycznej, wrogi wzorcowi monarchii średniowiecznej. Wszelkie dokumenty niepodległościowe USA są opieczętowane zewsząd symboliką masońską i iluminacką, a o duchowych fundamentach państwa i komu ono służ̇y, świadczą ponadto jego monumenty. Niemal wszystkie główne budynki rządowe w USA – zwłaszcza w Waszyngtonie – są zbudowane na planie symbolów okultystyczno-masońskich i nimi bogato zdobione, w tym Biały Dom, Pentagon, Kapitol. Wzniesione w USA „świątynie” masońskie są tak wielkie i liczne jak katolickie kościoły. Również̇ waluta amerykańska (dolar), na polecenie żydowskiego masona i iluminata F.D. Roosevelta, od 1935 r., ma na odwrocie charakterystyczną dla iluminatów ściętą piramidę z okiem na jej szczycie (symbol Wielkiego Architekta Wszechświata) i poniż̇ej napis: Novus ordo seclorum (Nowy porządek wieków). USA takż̇e – jako pierwsże państwo w świecie chrześcijańskim – wprowadziło rozdział Kościoła od państwa i wolność religijną na mocy pierwszej poprawki do swej Konstytucji z 1789 r., co praktycznie oznacza detronizację Boga.

Zamysł iluminatów odnośnie do USA był kontynuowany, poczynając od pierwszego ich prezydenta Jerzego Waszyngtona, masona w stopniu Wielebnego Mistrza, przez prawie wszystkich jego następców. W roku 1801 żyd Izaak Long przywiózł ze Szkocji do USA posążek Baphometa i założ̇ył w Charleston, w Karolinie, Zwierzchnią Radę Świata, będącą pierwszym zrębem masońskiego rządu światowego. z kolei ogromny wpływ na politykę USA zyskał założ̇ony w roku 1832 przez wysokiej rangi iluminata gen. Williama H. Russela okultystyczny zakon masoński Scull and Bones (Czaszka i Piszczele – symbol noszony przez hitlerowców na czapkach) na uniwersytecie w Yale. Jego członkowie od początku po dziś dzień stanowią elitę polityczną, gospodarczą i finansową USA. z nich wywodzi się takż̇e większość prezydentów. Nic więc dziwnego, że w USA osiedliła się arystokracja żydowska oraz ż̇e znalazły tam przystań najważ̇niejsze organizacje masońskie o zasięgu globalnym, łącznie z Kościołem Szatana, założ̇onym w San Francisco w 1966 roku przez żyda Antona LaVeya.

Jednakż̇e lucyferianizm w ziluminizowanych strukturach tajnej władzy USA kwitł już̇ od wielu lat. Według iluminatów Lucyfer jest bogiem dobrym dla ludzi, ponieważ przyniósł im oświecenie. Stało się to w raju, gdy skłonił Ewę i Adama do zerwania owocu z drzewa poznania dobra i zła. Twierdzą, ż̇e Bóg chrześcijan, jest złym bogiem, bo chce utrzymywać ludzi w niewiedzy. Te wierzenia zostały najlepiej ujęte w roku 1871 przez Alberta Pike’a, żydowskiego iluminata, masona 33. stopnia rytu szkockiego, generała armii Stanów Zjednoczonych i założyciela Ku-Klux-Klanu, w przemówieniu z okazji setnej rocznicy powstania masonerii, wygłoszonym do masonów najwyż̇szych stopni: Tłumom musimy powiedzieć: czcimy jednego Boga, lecz Boga naszego adorujemy bez zabobonu. Wam jednak, suwerennym wielkim instruktorom generalnym mówimy to: (…) Religia masońska winna być utrzymywana (…) w czystości doktryny lucyferiańskiej. Gdyby Lucyfer nie był bogiem, czy Adonaj (Bóg chrześcijan), którego czyny dowodzą okrucieństwa, perfidii i nienawiści do człowieka, barbarzyństwa i odrazy do wiedzy, czy Adonaj i jego kapłani szerzyli by o nim oszczerstwa? Tak, Lucyfer jest bogiem. Na nieszczęście, również̇ Adonaj jest bogiem. Na mocy odwiecznego prawa, zgodnie z którym nie ma światła bez cienia, piękna bez brzydoty, bieli bez czerni, absolut moż̇e istnieć wyłącznie w postaci dwóch bóstw. (…) Czystą i prawdziwą religią filozoficzną jest wiara w Lucyfera, który jest równy Adonajowi. Ale Lucyfer, bóg światła i dobra, walczy dla ludzkości przeciwko Adonajowi – bogu ciemności (…). Twierdzenia te, podobnie jak cała ideologia lucyferyczna, są odwrotnością prawdy, świętości i miłości Boga. Powodują w świecie skutki odwrotne do łaski Zbawienia, zanurzając tym samym świat w odmętach nienawiści, okrucieństwa i śmierci. Obecne zaangaż̇owanie USA w permanentną i totalną wojnę jest tego najlepszym przykładem.

Iluminaci podpalają świat

Iluminaci stoją nie tylko za rewolucją amerykańską, ale bezpośrednio przygotowali Rewolucję Francuską (1789-1794) i uczestniczyli w budzeniu kolejnych rewolucyjnych potworów. Duża liczba wiarygodnych źródeł informacji na temat iluminatów wynika z faktu, że ich archiwa i plany przechwyciły władze Bawarii w XVIII w. Ważne były również̇ zeznania, jakie złoż̇yli byli członkowie iluminatów przed sądami bawarskimi. Wiadomo też̇, że w 1784 r. Adam Weisshaupt wysłał gońca z depeszą do M. Robespierre’a, dotyczącą rozkazu wybuchu Rewolucji Francuskiej, ale podczas drogi do Paryż̇a ów goniec został zabity przez uderzenie pioruna. Policja Bawarii przechwyciła wszelkie rozkazy i listy znalezione przy zabitym gońcu. Po dokonaniu wielu rewizji w domach iluminatów – w tym i w domu samego A. Weisshaupta – i po przejęciu ich dokumentów, władze zdecydowały się osądzić członków tej organizacji za spisek przeciw Królestwu. Elektor Bawarii Karl Teodor 22 czerwca 1784 r. wydał edykt zakazujący działania tajnych stowarzyszeń na terenie Bawarii. Podobne edykty mogły mieć miejsce na terenie wielu innych landów Cesarstwa Rzymsko-Niemieckiego. Wiadome jest również̇, że w 1786 r. iluminaci wydali wyrok śmierci na króla Francji Ludwika XVI i króla Szwecji Gustawa III.

Do marca 1789 roku 266 lóż francuskich kontrolowanych przez Wielki Wschód zostało „iluminowanych”, uzależ̇nionych przez Zakon Iluminatów, a w następnych miesiącach wybuchła rewolucja, którą charakteryzuje bunt przeciw Bogu i Kościołowi katolickiemu oraz przeciw legalnej władzy państwowej podporządkowanej prawu Bożemu. W efekcie Rewolucja Francuska spowodowała ludobójstwo, któremu towarzyszyło wyjątkowe okrucieństwo i bestialstwo.

Od 1789 roku wszystkie siły napędowe we Francji przejęte zostały przez masonerię. Towarzystwo Jakobinów, które było główną siłą sprawczą Rewolucji Francuskiej, stanowiło tylko zewnętrzną fasadę organizacji masońskiej. Oto jak tłumaczy tę sprawę mason Renaudeau: aby dać wam przykład, czego moż̇e dokonać masoneria, powołam się na rolę, jaką odegrała podczas tej rewolucji. Zmiana zapatrywań, jaka nastąpiła w mieszczaństwie XVIII wieku, była dziełem masonerii; lecz kiedy wybuchła rewolucja, skończyła się rola masonerii – jakby przestała istnieć. Podczas całego burzliwego okresu rewolucji jej istnienie było jakby fikcyjne, gdyż̇ zawiesiła swe normalne prace. Nie przeszkadza to jednak temu, iż̇ wszyscy rewolucjoniści oraz członkowie Konwentu wywodzili się z masonerii. Gdzie pracowali? W klubach. Nie znajdowali się już̇ w loż̇ach, bo w loż̇ach nie robi się rewolucji. W loż̇ach przygotowuje się umysły, a one działają gdzie indziej. Bezpośredni udział masonerii w dalszych wydarzeniach ujawniał się w dokumentach drugiego konwentu francuskich iluminatów, gdzie wszystko przygotowano do rewolucji.

Najbardziej widoczni ludzie tego gremium to najaktywniejsi aktorzy zbliż̇ających się wydarzeń: Mirabeau, Cambaceres, Fouche, Talleyrand, Danton, Murat, Robespierre… Każ̇de liczące się nazwisko w czasie rewolucji wskazywało nie tylko na członka iluminatów, ale na najwybitniejsze osoby spośród nich. Niektórzy padli pod gilotynami, których sami używali do siania politycznego terroru. Inni przeż̇yli upadek towarzyszy. Stali członkowie spisku rozumieli się i utrzymywali łączność z sobą. Weisshaupt z bezpiecznej odległości, z miejscowości Coburg-Gotha, udzielał im swej pomocy i pomocy niemieckich masonów. Taki układ pozwolił im pływać po każ̇dej fali, którą wznieciło wzburzone morze rewolucji. I jeżeli nie udało im się doprowadzić Francji i całej Europy do ruiny społecznej, jaką planowano w Wilhelmsbad, to jedynie z braku siły, a nie z braku woli. Niemniej przebieg samej rewolucji moż̇na zaliczyć do najmroczniejszych przeż̇yć ludzkości, w których szaleństwo sprzymierza się z okrucieństwem, by pchać ludzi do bezmyślnych mordów, gwałtów, tortur, grabież̇y. W imię kultu rozumu i masońskich haseł „wolność, równość, braterstwo”, w ciągu pięciu lat wymordowano blisko dwa miliony ludzi, przy czym większość stanowili bezbronni, wyimaginowani wrogowie rewolucji, do których zaliczano takż̇e starców, kalekich, upośledzonych.

Skalę ludobójstwa spowodowanego przez iluminatów podczas rewolucji obrazuje tzw. Powstanie chłopskie w Wandei. Historycy opisali je jako rebelię prostaków pod przywództwem zacofanych księży. Władze republikańskie wydały rozkaz swym wojskom, zwanym „piekielnymi kolumnami”, fizycznej likwidacji całej prowincji. W wyniku czego ludność w całości została wymordowana lub zamknięta w obozach koncentracyjnych (był to pierwszy przypadek w historii zaistnienia takich obozów). Zupełną cenzurą obłoż̇ono przebieg powstania i stosowane represje, które pochłonęły kilkaset tysięcy istnień ludZkich, w tym około 120 tysięcy bezbronnych cywilów, przeważ̇nie kobiet i dzieci. Dane o rzeziach, gwałtach, o tysiącach ludzi spalonych żywcem, trutych arszenikiem, o próbach stosowania gazów bojowych do uśmiercania powstańców, produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego czy szyciu ubrań ze skór zabitych Wandejczyków wyszły na jaw dopiero w ostatnich latach.

Jednakż̇e wrogiem numer jeden Rewolucji Francuskiej było duchowieństwo katolickie, któremu zaproponowano albo zaprzysiężenie na tzw. Konstytucję Cywilną Kleru, albo śmierć przez palenie żywcem, zagłodzenie, utopienie, a w drodze łaski przez zgilotynowanie.

Jakobini i Sankiuloci, rewolucjoniści spod znaku gwiazdy płomiennej, plądrowali kościoły, profanowali sakramenty, niszczyli figury i obrazy świętych, palili znalezione Pisma Święte i księgi liturgiczne. Wszędzie objawiała się dzika nienawiść do świętych symboli, do Kościoła katolickiego i do Boga, którego rewolucja urzędowo zdetronizowała.

Wytworem rewolucji było ustanowienie nowego Kultu Istoty Najwyż̇szej. Przywódca rewolucji, Robespierre, twierdził, że zmiana systemu politycznego wymaga zmiany religii. Już̇ 8 maja 1794 roku miało miejsce pierwsze święto nowej religii. Robespierre jako „arcykapłan” wygłosił mowę, w której stwierdził, że Istota Najwyż̇sza cieszy się z uwolnienia narodu od tyranii królów i księży, gdyż̇ Istota stworzyła świat dla wolności i demokracji. Udział w rewolucji, według Robespierre’a, był równoznaczny z czczeniem nowego bóstwa, a krew wytaczana z ludzkości to nasza modlitwa, nasza ofiara, oto kult, który Istocie Najwyż̇szej ofiarowujemy.

Wielki myśliciel francuski, Józef de Maistre, współczesny rewolucji, napisał w 1797 roku: Rewolucja Francuska ma charakter szatański, który ją odróżnia od wszystkiego, co się już̇ widziało. (…) Rewolucja Francuska jest szatańska w swej istocie.

Współdziałanie żydów i masonów

Dziełem masonerii była też̇ rewolucja w carskiej Rosji (którą obiecali Rothschildowie carowi za niesubordynację wobec nich). Rewolucyjne teorie żydowskiego filozofa Karola Marksa (właściwie nazywał się Kiessel Mordechaj) były propagowane przez iluminatów i żydowskich rewolucjonistów wcielane w życie przy ogromnym wsparciu żydowskiej finansjery: Rothschildów (bankierów niemieckich i francuskich), Morganów (bankierów angielskich) oraz J. Schiffa i innych żydowskich bankierów z Wall Street w Nowym Jorku.

Mentalność tych ludzi i ich zamiary wobec chrześcijan dobrze uwidaczniają prorocze słowa żyda Lwa Trockiego, masona najwyż̇szego 33. stopnia wtajemniczenia, który obok Lenina stanął na czele rewolucji paź́dziernikowej w Rosji (1917): Powinniśmy Rosję zamienić w pustynię zasiedloną białymi Negrami, którym damy taką tyranię, jaka nigdy nie śniła się najgorszym despotom wschodu (…). Tyrania ta nie będzie prawicowa tylko lewicowa, i nie biała tylko czerwona, lub przelejemy takie rzeki krwi, przed którymi wzdrygną się i zbledną wszystkie klęski kapitalistycznych wojen (…). Najwięksi bankierzy Zachodu będą współpracować z nami. Jeśli my wygramy rewolucję, to na jej cmentarnych szczątkach ustalimy władzę syjonizmu i staniemy się taką potęgą, przed którą cały świat padnie na kolana. My pokaż̇emy, co znaczy pełna władza. Drogą terroru, krwawych łaź́ni doprowadzimy rosyjską inteligencję do całkowitego otępienia, do zidiocenia, do życiowego upodlenia (…). Synowie mistrzów z Odessy i Orszy, Homla i Winnicy (chodzi o duż̇e skupiska żydostwa chasydzkiego i hazarskiego), o, jak wielikolepno, jak radośnie potrafią oni nienawidzić wszystkiego co rosyjskie; z jakim pasliazdieniem oni unicestwią rosyjską inteligencję – oficerów, inż̇ynierów, nauczycieli, duchownych, generałów, akademików, pisarzy!

W tym samym duchu Włodzimierz Lenin (właściwe nazwisko Ulianowicz), żyd i mason 31. stopnia wtajemniczenia rytu szkockiego, pouczał na pięć lat przed wybuchem rewolucji działających już̇ w Rosji swych żydowskich pomocników: zabijajcie urzędników, rabujcie banki, siejcie terror, panikę i strach w Rosji (…).

Powyż̇sze zapowiedzi zostały z bezprzykładnym okrucieństwem w całości zrealizowane. Było to wszystko moż̇liwe dzięki olbrzymiej potędze finansowej bankierów europejskich i amerykańskich pochodzenia żydowskiego. Budowa tej potęgi rozpoczęła się od założ̇enia w 1694 r. Banku Anglii. Mimo swej nazwy bank ten był żydowską, pierwszą prywatną instytucją, która emitowała pieniądze dla całego narodu. Legalizacja Banku Anglii była niczym innym, jak tylko zalegalizowaniem fałszerstwa narodowej waluty dla prywatnej korzyści. Pieniądz stał się głównym atrybutem siły masonerii, gdyż̇ można było dzięki niemu kupić i zorganizować praktycznie wszystko, począwszy od liderów, ideologów, a skończywszy na żołnierzach i aparacie propagandy. Środki finansowe pozwalały i pozwalają nadal na sterowanie wojnami i rewolucjami, jak też̇ na kreowanie przywódców i dyktatorów.

Rewolucja paź́dziernikowa w Rosji, która zmieniła geopolitykę świata i której skutki zostały utrwalone w obecnych globalistycznych procesach zmierzających do poddania świata pod jarzmo syjonizmu, została dokonana w całości przez żydowskich spiskowców ściśle powiązanych z masonerią. z racji tych powiązań i dominacji przywódczej samej masonerii przez żydowskich syjonistów, powszechnie ukż̇ywa się zwrotu „żydomasoneria”.

Na długo przed oficjalnym zjednoczeniem się światowej masonerii (1717) kluczową rolę odgrywali w niej żydzi. Duch masonerii to duch judaizmu w jego najgłębszych wierzeniach. To jego idee, jego język, niemalż̇e jego organizacja. Masoneria jest instytucją żydowską, której historia, stopnie, godność, hasła i nauki są żydowskie od początku do końca.

Żydowskie korzenie współczesnej masonerii to fakt widoczny w całej jej historii. żydowskie formułki stosowane przez masonerię, żydowskie tradycje widoczne w jej ceremoniach, wskazują na żydowskie pochodzenie i na żydowskich jej twórców…

Wielkie dziedzictwo proroków Starego Testamentu polegało m.in. na zapowiadaniu przyjścia na świat Mesjasza-Króla. Kiedy On przyszedł, grupa fanatycznych żydów wymusiła na Piłacie Jego ukrzyż̇owanie, tym samym odrzucając swego boskiego Króla i Jego łaskę odkupienia. Pierwsi chrześcijanie byli żydami. Wszyscy ci spośród żydów, którzy poszli za Chrystusem, wtopili się w chrześcijański uniwersalizm. Ci natomiast, którzy Go odrzucili, stali się tułaczami po świecie. Stworzyli oni własną żydowską cywilizację programowej odrębności od ludów, pośród których zamieszkali, zazdrośnie piastując swoje wybraństwo, swoją mesjanistyczną świadomość. Ż̇ydzi, będąc przekonani, że nadal mają specjalną pozycję w świecie, w strukturach masonerii odnaleź́li szansę dla siebie, by zapanować nad światem.

Kabała

Kluczem do zrozumienia sposobu opanowania przez żydów masonerii i uż̇ycia jej do swych celów jest kabała. Dla wszystkich środowisk okultystycznych była ona często cenniejsza od pieniędzy żydowskich bankierów, bo z jej pomocą mogli uzyskać moc (diabła) niezbędną, aby odczuć w swej świadomości stan boskości. Stąd kabaliści żydowscy od wczesnego średniowiecza pełnili role mistrzów duchowych wobec wszystkich znaczących postaci tworzącego się antykościoła i ten wpływ potrafili wykorzystać. Zanim powiemy o praktykach kabalistycznych, ukaż̇emy, z jakiego źródła kabała wzięła początek, i jej założ̇enia filozoficzno-religijne.

Żydostwo talmudyczne po odrzuceniu Prawdy Objawionej, to jest po wyparciu się i zabiciu Jezusa, swego Króla, zerwało definitywnie dotychczasową więź (Przymierze) z Bogiem Jahwe. Stali się jak dom niezamieszkały i niebroniony przed siedmioma duchami nieczystymi, które stwierdziwszy, że jest pusty, a przyozdobiony, w nim zamieszkały (por. Mt 12,43-45). Pod przemoż̇nym działaniem tych duchów w tradycji judaistycznej zrodziła się kabała okultystyczna, zwana „tajemną tradycją Izraela”, z której czerpały i czerpią wszystkie organizacje okultystyczne.

Kabała (po hebrajsku gabbalah) znaczy tradycja rozwijana przez rabinów w formie komentarzy tworzących Talmud. Charakter ściśle okultystyczny został kabale nadany dopiero w średniowieczu, choć nie dotyczył on całej tradycji judaizmu talmudycznego, gdyż̇ część rabinów wykształconych i naukowo podchodzących do Tory (pięć pierwszych ksiąg Starego Testamentu) była temu nurtowi przeciwna i go Zwalczała.

Nas interesuje w kabale nurt ezoteryczny, który poprzez wieki bardzo szybko się rozwijał i dziś praktycznie zdominował cały judaizm talmudyczny. By zrozumieć okultyzm kabały, musimy pamiętać, że w wielu księgach Starego Testamentu ukazane jest wiarołomstwo Izraela, który w miejsce kultu Boga Jahwe prawie nieprzerwanie uprawiał kult demonów, posuwając się do najohydniejszych magicznych praktyk, jak: czary, prostytucja sakralna czy składanie ofiar demonom z własnych dzieci. Te praktyki okultystyczne zaczęto od pierwszych wieków po Chrystusie rozwijać w sposób „genialny” w ramach kabały, pod nadzorem „siedmiu geniuszy kłamstwa” (por. Mt 12,43-45). Już w spisanej na przełomie II i III w. po Chrystusie księdze kabały Sefer Jecira (Księga Stworzenia), obok wiedzy teoretycznej, znajdują się odniesienia i praktyczne pouczenia, jak posługiwać się magią. Jeszcze bardziej ulegały zmianom kabalistyczna teogonia (nauka o pochodzeniu bogów) i kosmogonia (nauka o pochodzeniu świata), i związane z nimi wierzenia. Kabaliści w sposób „twórczy” systematycznie tworzyli i pogłębiali swą wiedzę, coraz bardziej zaprzeczając prawdom objawionym przez Boga w Księdze Rodzaju (pierwsza księga Starego Testamentu).

To zjawisko moż̇e być trudne do zrozumienia dla nas, katolików, gdyż̇ wiemy, że Kościół od samego początku strzeż̇e niezmienności prawd objawionych (depozytu wiary) według zasady: ani jedna kreska, ani jedna jota nie może ulec zmianie (por. Mt 5,18). Natomiast judaizm talmudyczny od początku uważ̇ał za waż̇niejszą od tekstów Pisma Świętego naukę rabinów (komentarze do Pisma Świętego). z tego powodu na przestrzeni wieków tradycja judaistyczna ulegała nieustannym zmianom, często z sobą sprzecznym, coraz bardziej pogrążając się w mrokach pogaństwa i demonicznego okultyzmu. Obrazem tych przemian jest spisana około XIII w. kolejna – najbardziej sławna – księga kabały Sefer-ha-Zohar (Księga Blasku), nazywana biblią kabały, która proces odchodzenia od religii Mojż̇esZowej w następnych wiekach jeszcze bardziej przyspieszyła. W duż̇ej mierze nauka w niej zawarta jest zbież̇na z wierzeniami gnostyków, ponieważ̇ kabała i gnoza czerpały inspiracje z tych samych źródeł, a potem wzrastały w bliź́niaczym związku. Jednakż̇e kabała jest wiedzą bardziej wyrafinowaną, stwarzającą o wiele szersze niż̇ gnoza moż̇liwości uprawiania czarnoksięstwa.

Podobnie jak w gnozie, kabała zakłada boga praprzyczynę, którego nazwie En-Sof. Bóg ten stwarza wszystko na drodze swej emanacji (panteizm), to znaczy wydobywa to, co istnieje, z tego, co już̇ istniało, to jest z siebie samego. Nowość bardzo istotna dla okultyzmu jest ta, że wszystko wydobywa z siebie poprzez wypowiedzenie słowa-nazwy kolejnych dzieł stwórczych. Kabaliści starają się ustalić wartość liczbową tych nazw poprzez technikę gematrii, aby w ten sposób zawładnąć mocą stwórczą Boga. Wszystko co boskie, pochodzące wprost od En-Sof, zaistniało – według nich – w dziesięciu kreacjach zwanych Sefirot.

Sefirot tworzą „drzewo” androgyniczne, to znaczy, że drzewo to posiada stronę męską i żeńską, gdyż̇ En-Sof według kabalistów jest dwupłciowy – na tym przekonaniu zasadza się istota obłędu kabały, która seksowi nadaje charakter kreacyjny, sakralny i zbawczy.

Według kabały En-Sof wyłoniło z siebie boga Ojca (mądrość), a następnie boga Matkę (wiedzę). Ta para bogów spłodziła Syna, zwanego: Święty Błogosławiony oraz Córkę, zwaną: Szechina, Królowa itd. Poż̇yciu tej pary przeszkadza zły duch. Dokonuje on gwałtu na Szechinie. żydzi zostali stworzeni po to, żeby naprawić to, co zostało zniszczone grzechem Adama i Ewy. Według kabały Mojż̇esz jako wcielenie boga Syna na górze Synaj połączył się z Szechiną, ale wnet grzech Złotego Cielca rozłączył świętą parę. Kabaliści żydowscy wierzą, że każ̇de zdarzenie biblijne ich dotyczące wpływało na moż̇liwość połączenia lub rozdzielenia się boskiej pary. Była ona połączona w czasie podboju ziemi Kananejczyków oraz podczas budowy pierwszej i drugiej świątyni jerozolimskiej. Rozłąka i moralny upadek pary boskiej nastąpił w czasie zburzenia świątyni i wypędzenia żydów z Palestyny. Szechina dostała się pod kontrolę złego ducha, a Syn Święty Błogosławiony brał niegodne nałoż̇nice, których potomstwo jest wcieleniem złego ducha.

Obowiązkiem wszystkich ortodoksyjnych żydów jest codzienna i wielokrotna, gorąca modlitwa w celu doprowadzenia do ponownego seksualnego połączenia boskiej pary. Według prof. Izraela Shahaka każ̇dego dnia poboż̇ny żyd wygłasza kabalistyczną formułę: w imię seksualnego połączenia się Świętego Błogosławionego i jego Szechiny. Następnie obowiązkiem modlącego się żyda jest wyobraż̇enie sobie boskiej pary w trakcie stosunku płciowego, którego każ̇de stadium jest obrazowo przeżywane przez modlącego się kilkakroć dziennie.

Za pomocą tej seksualnej magii żydzi wierzą, że mogą manipulować swymi bogami w celu przywrócenia hegemonii Izraelowi. Warto przy tym nadmienić, jakie zmiany moż̇e spowodować w psychice poboż̇nego ortodoksa ten obsesyjny i perwersyjny seksualizm; do jakich aberacji seksualnych Lucyfer moż̇e doprowadzić naród uprawiający kabałę.

Znane są opisy okrutnych pornotortur stosowanych w Polsce po wojnie przez żydowskich funkcjonariuszy UB, połączone z rytualnymi gwałtami i zakończone nierzadko bestialskim mordem. Porno-tortury obecnie są stosowane na wielką skalę przez państwo Izrael wobec Palestyńczyków, a Amerykanie, przeszkoleni przez żydów, stosują je wobec Irakijczyków.

Jednakż̇e magia seksualna największe czyni spustoszenie w codziennym życiu milionów ludzi, często nieświadomie ulegających jej wpływom. Prowadzi ona do rozwiązłości, do wyzwolenia w ludziach amoralnego seksizmu, do propagandy pornografii i prostytucji, do orgiastycznych zachowań, aż̇ po rytualne orgie w czasie sprawowanych czarnych mszy. Jest bluź́nierczą odwrotnością chrześcijańskiej wartości czystości i obowiązku panowania nad popędem zmysłowym.

Obłęd kabały nie wyczerpuje się na praktykach magii seksualnej, lecz nasila się jeszcze bardziej w jej kosmologii. Otóż w świecie Sefirot (świat kreacji) działają różni bogowie, między innymi Jahwe-Elo-him, który wynosi Adama i Ewę (prototyp człowieka) ponad wszystkie boskie istoty zamieszkujące w świecie Sefirot. Uczynił tak dlatego, gdyż̇ tylko człowiek odzwierciedlał boską pełnię; jest najwyż̇szą samokreacją Boga (homodeizm), zaś kształt człowieka mieści w sobie wszystko, co jest na niebie i na ziemi. En-Sof wyemanował z siebie Sefirot, by „przebudzić się” w człowieku. Nasza cielesność (materialność) jest zatem jego celem. Gdy go osiągnie, na ziemi zapanuje „królestwo” (Sefirot Malchut). By zrozumieć, co to oznacza, wyjaśnimy, kim według kabały jest człowiek.

Nauka kabały o pochodzeniu człowieka i o jego przeznaczeniu jest podobna do gnostyckiej, z tym, że dusza ludzka moż̇e mieć składnik nefesz (materialny), który posiada atrybuty pospolite, równe zwierzęcym; składnik ruach (duchowy), który posiada atrybuty moralne; składnik neszana (ducha), który posiada atrybuty boskie, gdyż̇ jedynie on wywodzi się ze świata Sefirot. Nie trzeba dodawać, że tylko żydzi mają neszana. Tylko żydzi są ludź́mi w pełnym tego słowa znaczeniu, bo pochodzą od Adama wywodzącego się według kabały ze świata Sefirot. Dlatego tylko żydom, swym potomkom, Adam przekazał tajną, boską wiedzę zawartą w kabale, jak rządzić światem (świat formacji). Natomiast inni ludzie nie pochodzą od En-Sof, a stworzył ich zły demiurg, Bóg chrześcijan.

Żydzi dzięki kabale już „obudzili” w sobie boga i pozostał im jeszcze do osiągnięcia ostatni cel: zapanować nad całą ziemią, zaprowadzić na niej swe „królestwo” – jest to realizacja ich ziemskiego mesjanizmu, całkowicie sprzeczna z nauką Jezusa Króla. Moż̇na sobie wyobrazić, z jaką pogardą kabaliści, uważ̇ając się za ludzi o boskich cechach, oświeconych boską wiedzą i obdarzonych boskimi umiejętnościami, patrzą i traktują istoty człekopodobne (to my), które mają odwagę przeszkadzać im w osiągnięciu celu oczekiwanego przez En-Sof, i jak nas będą traktować, gdyby nastąpiło to ich „królestwo”. Odpowiedź́ m.in. znajdziemy w tej oto wypowiedzi: Nasza rasa jest Rasą Panów. Jesteśmy świętymi bogami na tej planecie. Różnimy się od niż̇szych ras tak, jak one od insektów. Faktycznie, porównując do naszej rasy, inne rasy to bestie i zwierzęta, bydło w najlepszym wypadku. Inne rasy są uważ̇ane za ludzkie odchody. Naszym przeznaczeniem jest sprawowanie władzy nad niż̇szymi rasami. Nasze ziemskie królestwo będzie rządzone przez naszego przywódcę za pomocą żelaznej pięści. Masy będą lizać nasze stopy i służ̇yć nam jako nasi niewolnicy — Menachem Begin, premier Izraela, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Okultyzm

Zapoznajmy się teraz z promowanym przez kabałę okultyzmem, który przejęli Różokrzyż̇owcy i wszelkiego rodzaju magowie, a który stał się religią wyznawaną przez masonów wyż̇szych stopni.

Za główne narzędzia kabalistycznej magii służ̇ą język hebrajski i Pismo Święte Starego Testamentu. Pisownia hebrajska nie posiada liczb i ich rolę spełniają litery alfabetu, które przedstawiają zarazem wartości liczbowe. Dzięki temu, każ̇de słowo (suma poszczególnych liter) tworzy jakąś liczbę. Na przykład słowo JHWH (Jahwe) daje liczbę 72. Dla kabalistów jest to przesłanie, że Jahwe ma 72 imiona. Następnie kabalista wynajduje je w Piśmie Świętym w ten sposób, że szuka nazw o tej samej wartości liczbowej. Gdy już̇ ustali komplet boskich imion, będzie mógł bogiem manipulować za pomocą zaklęć, recytując w ekstatycznym transie jego imiona, aż̇ do chwili osiągnięcia nad nim magicznej mocy. W ten sam sposób – jak wierzą – moż̇na zmuszać do posłuszeństwa wszystkie istoty boskie ze świata Sefirot. Stosowane są jeszcze inne techniki pomocne w ustalaniu słów-mocy i zaklęć, polegające na permutacji samogłosek lub na odnajdywaniu w Piśmie Świętym tajemnych przekazów i pouczeń za pomocą akrostychu i anagramu.

Dla kabalistów język hebrajski jest święty, gdyż̇ uważają, że jest ściśle związany z najgłębszą, duchową istotą świata. Ma według nich wartość mistyczną, bo odzwierciedla język stwórczy boga.

Natomiast Stary Testament nie jest dla kabalisty objawionym Słowem Boż̇ym, które trzeba zgłębiać, by pozostać w prawdzie przez posłuszeństwo Jezusowi Mesjaszowi, na którego te pisma wskazują. Dla kabalisty Stary Testament jest ukrytym kodem, symbolicznym zapisem tajemnej wiedzy, niezbędnym rekwizytem do czynienia czarów. Kabalista szuka w tekście ksiąg Starego Testamentu ukrytych przekazów lub słów i liczb, które En-Sof uż̇ył na wydobycie z siebie danej kreacji, bo wierzy, że te słowa mają moc stwórczą, którą chce zawładnąć.

Żydowska kabała jest praktycznym podręcznikiem czarnoksięstwa i czarów, jak przy uż̇yciu imion boskich dokonywać cudów (taumaturgia), jakie stosować rytuały, by zmuszać „bogów” i duchy do określonych działań (teurgia), jak wykonywać amulety i talizmany (jakie słowa hebrajskie na nich umieszczać), jak układać anielskie alfabety, jak posługiwać się zaklęciami przeciwko „demonom” i ludziom (zdejmowanie i nakładanie klątw, złych uroków), jak uzdrawiać (m.in. przez stosowanie organów zwierzęcych, a obecnie za pomocą homeopatii), jak zapewniać zdrowie lub pomyślność czy podbić serce kobiety itd. Kabała uczy wywoływać dusze zmarłych, przepowiadać przyszłość (tarot) oraz „egzorcyzmować” (kabała zakłada bowiem wędrówkę dusz, reinkarnację, a w związku z tym – ponieważ̇ uważ̇a, że niektóre dusze poza kolejnością wchodzą w człowieka – uczy jak je „egzorcyzmować”). Okultyzm płynący z kabały przeniknął współczesny nam świat tak, jak przenikają promienie rentgena, w sposób nieodczuwalny, wyniszczając w ludziach wiarę, rozsądek i instynkt samozachowawczy. Dotarł już̇ takż̇e do najmłodszych dzieci wkomponowany w gry, bajki, książki typu Harry Potter.

Jeśli jesteś katolikiem i człowiekiem wierzącym, to nie moż̇esz mieć cienia wątpliwości, kto stoi za tymi czarami i czyją mocą posługują się kabaliści. Pomyśl też̇, jak nieszczęśliwi są ludzie, którzy ulegają tak wielkiemu złudzeniu; diabeł spełnia ich życzenia, bo przecież̇ ich wiara i praktyki są jego pomysłem na zniszczenie Kościoła i ich samych.

Mistycy i mistycyzm kabały

Na wstępie wyjaśnimy, co oznacza termin „mistyka” w znaczeniu ezoterycznym. Nie ma on nic wspólnego z treścią, którą mistyce przypisuje tradycja katolicka, a która polega na nawiązaniu duchowych relacji z Osobami Trójcy Świętej i ze świętymi, lub na przeż̇yciach i doznaniach, które Pan Bóg dopuszcza. Jeśli mówimy o mistyce kabalistów, którzzy mają pojęcie Boga przeciwstawne do naszego i dążą po odwrotnej do naszej drodze „doskonałości”, to jest rzeczą oczywistą, że ich przeż̇ycia mistyczne są związane z relacją ze światem duchów zbuntowanych. W literaturze kabalistycznej nazywanie tych rzeczy za pomocą pojęcia „mistyka” jest celowe, by chrześcijanom mącić w głowach. Trzeba więc pamiętać, że to, co dla kabalistów jest mistyką, dla nas jest opętaniem, i w takim znaczeniu uż̇ywamy terminu „mistyka” w odniesieniu do nich.

Całkowite zdemonizowanie kabały nastąpiło za sprawą kabalisty-mistyka Izaaka ben Salomona Lurii (1534-1572), zwanego Lwem. Ponieważ̇ jego mistyka, wybitnie okultystyczna i teozoficzna (głosząca m.in. osiąganie stanu boskości na drodze reinkarnacji – łańcucha kolejnych wcieleń), pokrywała się z aspiracjami narodu żydowskiego, od roku 1630 stała się „teologią” całego judaizmu.

W „objawieniach” udzielonych Izaakowi Lurii w czasie przeż̇yć mistycznych poznał on nowe zadania stojące przed Izraelem. Dane mu było poznać, że proces emanacji En-Sof zakończył się kosmiczną katastrofą. Pod naporem promieniowania En-Sof pękło dziesiąte (ostatnie naczynie) Sefirot – Szechina, która w następstwie tonie w chaosie, a potłuczone skorupy uniemoż̇liwiają osiągnięcie żydom celu, to jest przyjścia mesjasza i nastania „królestwa” En-Sof.

Kabała luriańska wzywa żydów do wybawienia z tych tarapatów boga. Zadaniem ich staje się wielkie dzieło naprawy (tikkun) – odkupienie. Ma ono pobudzić drzemiące w nich iskry boskości do wysiłku, by na drodze dobrych uczynków „na dole” doprowadzić do regeneracji sefirotycznego porządku „na górze”. Co oznaczają te dobre uczynki? Otóż, czy dany uczynek jest dobry – według Lurii – decyduje wyłącznie wewnętrzna intencja jego sprawcy. Tu odnajdujemy źródło relatywizmu, tak bardzo dziś niszczącego cywilizację Zbudowaną na obiektywnych wartościach chrześcijańskich.

Ortodoksyjny judaizm rabinistyczny (instytucjonalny, oparty o strukturę synagog), uznawał za czyny zasługujące studiowanie ksiąg Starego Testamentu i przestrzeganie jego prawa i przykazań, za co spodziewał się od Boga nagrody. Judaizm kabalistyczny za zasługujący uznał natomiast tikkun – dzieło naprawy poprzez praktyki podyktowane przez kabałę. W kabale, jak wiemy, dobrym, bo mocą ich boga sprawionym uczynkiem, są przede wszystkim czary i wszelka magia.

Izaak Luria wraz ze skupioną wokół niego grupą kabalistów nauczał, że proces „odkupienia”, którego duszą są „religijne” działania żydów, już̇ jest w fazie końcowej. Gdy ono nastąpi, jego przejawem będzie przyjście mesjasza. Dlatego mesjasza nie trzeba oczekiwać, ale trzeba go wykreować, a każ̇dy żyd ma w tym dziele udział.

Mistycyzm Izaaka Lurii stał się podwaliną ruchów mesjańskich w następnych wiekach. Pierwszym z nich był sabataizm, drugim chasydyzm, a trzecim frankizm, ale również̇ ubocznym skutkiem mistycyzmu Izaaka Lurii była haskala. Zarówno haskala, jak i frankizm były ruchami przeciwstawnymi do chasydyzmu i wzajemnie się zwalczającymi. Te mesjańskie ruchy i dalsze mutacje judaizmu kabalistycznego omówimy, bo one dopiero pozwolą nam zrozumieć obecną sytuację w Polsce i świecie.

Założ̇ycielem ruchu sabatajskiego był Sabataj Cwi ze Smyrny (1626-1676), uważ̇any za wcielenie mesjasza. Miał on kilka przeż̇yć mistycznych, w których został pouczony o swej roli mesjasza i w jaki sposób ma ją wypełnić. Pierwsze „oświecenie” wypadło w znamiennym roku 1648, na ten bowiem rok Sefer-ha-Zohar wyznaczyła datę zbawienia. Głos boż̇y (bat kol) przemówił do niego: Ty jesteś zbawcą Izraela, Mesjaszem, synem dawidowym, pomazańcem Boga jakubowego, ty zbawisz Izrael i zbierzesz go z czterech krańców ziemi w Jerozolimie. Chociaż̇ w następstwie tego przesłania ujawnił się żydom jako ich nowy mesjasz, nikt nie brał go na serio, gdyż̇ sposób jego postępowania zdradzał oznaki choroby psychicznej. W stanach maniakalnego entuzjazmu czuł się przymuszony do popełniania czynów sprzecznych z nakazami religii, wymawiał imię Boż̇e, naruszał posty itd. Sabataj wykonywanie czynów niemoralnych uważ̇ał za część swojej funkcji mesjańskiej, dzięki której miał dokończyć tikkun dla dokonania odkupienia.

Jego stosunek do prawa mojż̇eszowego spowodował, że rabini (instytucjonalni) ze Smyrny w 1651 roku rzucili na niego klątwę i wypędzili go z miasta. Przeganiany przez rabinów ortodoksyjnych z miejsca na miejsce, w Kairze poślubił Sarę, polską żydówkę, uprawiającą prostytucję. W końcu udał się do Palestyny i tam spotkał kabalistę-mistyka, Natana z Gazy, cieszącego się duż̇ą popularnością. Ten z kolei w mistycznej ekstazie zobaczył Sabataja na boskim tronie w niebie (merkawie), co spowodowało, że ogłosił go mesjaszem, królem Izraela. Po ukoronowaniu Sabataja na króla, rozesłał posłańców na cały świat z wiadomością, że mesjasz przyszedł i że obali sułtana tureckiego, a sam wjedzie do Jerozolimy w roku 1666 na lwie, trzymając w ręku siedmiogłowego węża. Na skutek tego w roku 1665 żydzi z całego ówczesnego świata zjeż̇dż̇ali się do Jerozolimy. Jednakż̇e rabini jerozolimscy wyrzucili Sabataja Ze Świętego Miasta. Nie zraż̇ony tym, udał się do Konstantynopola, aby zdetronizować sułtana. Został tam uwięziony i dano mu do wyboru albo śmierć, albo konwersję na islam. Sabataj zamienił kapelusz żydowski na turban, a w zamian otrzymał nową żonę i stanowisko odź́wiernego. Nie zraziło to jednak jego stronników i członków pokaź́nego dworu, którym wcześniej wyznaczył funkcje i oddał w zarząd prowincje przyszłego królestwa mesjańskiego.

Dla dalszej jego działalności i dla kierunku, w którym ruch sabatajski się rozwinął, decydujące znaczenie miało kolejne przeż̇ycie mistyczne w dwa lata po tym, jak przeszedł na islam. Głos boż̇y uświadomił mu sens tego kroku: oto został posłany do innych religii, by pozbierać ziarno boż̇e tam zasiane. Aby mogło nadejść zbawienie, musi on naukę kabały zanieść gojim (to my) i nawrócić ich na „prawdziwą wiarę”, która nie ogranicza się do żadnej konkretnej religii, bo wykracza poza wszystkie religijne instytucje (idea ta szerzona jest dziś w ramach New Age – nowej religii świata, wznoszonej na fundamencie judaizmu).

To przeż̇ycie mistyczne Sabataja opisał Mosze Lansado. Zaczyna się ono tymi słowami: Wiedzcie, że w noc paschową 1668 roku spodobało się bogu, aby jego duch święty spoczął na prawdziwym Zbawcy, naszym panu, wielkim, czystym i świętym królu i mesjaszu, Sabataju Cwi, aby wybaw(ię)ił w tym czasie Izraela… W taki oto sposób nastąpiła, w oparciu o autorytet boga, gloryfikacja odstępstwa i zachęta do naśladowania. Sabataj Cwi jako mesjasz pociągnął za sobą setki tysięcy żydów. Powstał w ten sposób w judaizmie prąd kabalistyczny zwany sabataizmem. Jego główny rozwój nastąpił w Małopolsce, Podolu, Czechach i na Morawach, a obecnie kwitnie w USA i Izraelu.

Haskala, chasydyzm i frankizm

Choć haskala jest ruchem nieco późniejszym od pozostałych ruchów mesjańskich, to ona jednak rzuca na nie światło potrzebne do dostrzeż̇enia w nich istotnych różnic. Dlatego ten żydowski ruch omówimy jako pierwszy. Pomysłodawcą haskali był niemiecki filozof, żyd kabalista Mojż̇esz Mendelssohn (1729-1786), zarazem mistrz duchowy Adama Weisshaupta, mający ogromny wpływ na powstanie illuminatów i kierunek ich działań. W dobie oświecenia różne prądy filozoficzne, burzące dotychczasowy sposób myślenia i postępowania, nie tylko oddziaływały na chrześcijan, ale również̇ na żydów. Mojż̇esz Mendelssohn uznał, że nie istnieje sprzeczność między racjonalnym (nowoczesnym) unormowaniem tradycyjnego stylu życia żydów, a wyznawanym przez nich judaizmem, i wezwał ich do zewnętrznego upodobnienia się do środowisk, w których żyją.

Dotychczas żydów żyjących pośród innych narodów wyróżniała ich odmienność religijno-narodowa. z tej racji żydzi tworzyli kulturowe getta, całkowicie wyodrębniając się w danej społeczności. Powodowało to sytuację dla nich niekorzystną, gdyż̇ doświadczali oni dyskryminacji ze strony otoczenia, z którym się nie identyfikowali, a które często traktowali instrumentalnie do własnego wzbogacenia się. Dlatego wezwanie do akomodacji, które rzucił Mendelssohn, zostało przez żydów chętnie przyjęte. Moż̇na by to ująć hasłem: judaizm miej w sercu, a na zewnątrz nie wyróż̇niaj się niczym od otoczenia. Ten kierunek był całkowicie zgodny z religijnym mistycyzmem Izaaka Lurii i z praktycznym przykładem pozostawionym przez mesjasza Sabataja Cwi.

Program dostosowawczy Mendelssohna przewidywał:

– modernizację kultury żydowskiej (zarzucenie tradycyjnego ubioru, obyczajów i języka jidisz);

– emancypację;
– zdobycie przez żydów, świeckiego, nowoczesnego wykształcenia, zwłaszcza w zawodach wolnych;
– propagowanie rolnictwa (dotyczyło to biedoty żydowskiej);
– współdziałanie polityczne z władzami danego państwa.


Nurt asymilacyjny Haskala

Na fali haskali rozwinął się nurt asymilacyjny, w ramach którego liczni żydzi przyjmowali chrzest, upodabniając się zewnętrznie i w tym względzie do chrześcijan. Pozwoliło im to sięgnąć po stanowiska do tej pory dla nich absolutnie niedostępne, między innymi w Kościele katolickim.

Haskala, popularna wśród kabalistów, pociągnęła setki tysięcy żydów i była dla nich swego rodzaju „przewrotem kopernikowskim”. Spotkała się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem środowisk tradycyjnych, gdyż̇ rabini instytucjonalni widzieli w niej ogromne zagroż̇enie dla judaizmu religijno-narodowego.

Cadykowie chasydyzmu

Całkowicie inną drogą poszedł ruch chasydzki, rozwijający się żywiołowo zwłaszcza w Europie Wschodniej oraz na kresach Polski. Jego protoplastą był kabalista Izrael ben Eliezer (1695-1760), kolejne po Sabataju Cwi i Baruchii Russo (1677-1720) wcielenie mesjasza, dzięki wstąpieniu w niego iskry mesjasza (Nicoc Maszijach).

Wszystko w jego życiu zaczęło się od przeż̇ycia mistycznego, które opisał w liście do szwagra, Gerszona z Kutów. W opisanej tam ekstazie zobaczył między innymi mnóstwo ludzi spieszących i powracających po kabalistycznym słupie (Kaduceusz Hermesa), obrazującym wędrówkę dusz (reinkarnacja). Wszyscy ci ludzie – żywi i umarli – prosili go: dla wzniosłości chwały twojej Toiy (nauki) JHWH obdarzył cię większą mądrością dodatkową, jak zdobyć rozumienie tych rzeczy. Zaprosili go, aby po słupie wspinał się razem z nimi. z dalszego opisu wynika, że dotarł na najwyż̇szy szczebel pałacu króla, mesjasza prawdziwego, gdzie potwierdzono jego mesjańskie powołanie i wprowadzono w najgłębsze tajniki kabały. Jako kabalista twierdził potem, że poznał „imię boż̇e”, a wymawiając je panuje nad bogiem, który spełnia jego rozkazy. Stąd przypisano Izraelowi ben Eliezer nowy tytuł: Baal Szem Tow (bóg dobrego imienia), w skrócie Beszt. Około roku 1740 ogłosił on własną księgę kabały Sefer Sziwche ha-Beszt, w której objawia się jako mesjasz oraz zapowiada, że podniesie z prochu Szechinę, a Izrael poprowadzi drogą zbawienia. Wkrótce stał się sławnym magiem, publicznym uzdrowicielem z chorób fizycznych i duchowych, ekspertem od talizmanów, amuletów, zaklęć i egzorcyzmów.

Powołał on do istnienia odrębną od struktury judaizmu instytucjonalnego organizację „nowych sabatajczyków” – chasydów. Jako mesjasz, cudotwórca, otoczył się królewskim dworem i namaścił swych uczniów (segula) znanych pod nazwą „cadyków”, na pełnienie mesjańskiej posługi. Utworzyli oni również̇ swoje dwory i jako cadykowie kabalistycznymi sztuczkami związali z sobą diasporę żydowską z ogromnych terenów, od Moskwy po Ren.

Choć chasydyzm był ruchem odwrotnym do haskali i ją zwalczającym, to jednak ich zagorzałymi wrogami stali się takż̇e rabini reprezentujący tradycyjny, instytucjonalny judaizm.

Współcześnie do ruchu chasydzkiego zaistniał inny, żydowski ruch społeczny jemu przeciwstawny, ściśle związany z haskalą, tzw. frankizm. Ruch ten, będący religijną sektą, odcisnął ogromne, demoniczne piętno na Polsce, które trwa do tej pory. Jego autorem był żydowski kabalista, takż̇e związany z sabatąjczykami, Jakub Frank (1726-1791), który prawie równolegle do Beszta ogłosił się mesjaszem. Swoje pierwsze doznanie mistyczne przedstawione jako zesłanie „Ducha Świętego” przeż̇ył w Salonikach 20 listopada 1753 roku. Obecni przy tym jego pierwsi stronnicy: Mardochaj z Pragi, Nachman z Buska i rabbi Nusen ze Lwowa potwierdzali, że otrzymał wówczas z rąk samego Sabataja Cwi mesjański mandat. Inne źródła żydowskie dodają, że podczas tego transu Jakub Frank tarzał się po ziemi i toczył pianę z ust.

Jego ideologię religijną, mesjańską, skrystalizowaną pod wpływem tego transu moż̇na ująć w następujący sposób: ponieważ̇ obecnym światem władają demoniczne siły, wszystko co go porządkuje (prawo Boże, przykazania, porządek społeczny itd.) ma wymiar negatywny, zniewalający, sprzeczny z przyszłym światem, w którym ten porządek nie znajdzie uznania. Droga zaś zbawienia wiedzie na samo dno otchłani ciemności, bo tylko w ten sposób moż̇na potem wspiąć się w górę. Innymi słowy – mesjańskie wyzwolenie osiąga się dopiero na samym dnie otchłani. Aby się tam dostać, trzeba wyzbyć się zasad moralnych, względów religijnych, zwyczajów i wszelkich wartości (instrukcja diabła dla jego sług; zawładnęła ona ideologicznie kabałą i kabalistami).

Kroniki frankistów zanotowały jeszcze trzy następne zstąpienia nań „Ducha Świętego”. Pod wpływem pierwszego żydowski król Jakub Frank postanowił udać się z misją mesjańską do Polski; pod wpływem drugiego postanowił rzucić otwarte wyzwanie ortodoksji przez popsucie wiary; skutkiem trzeciego była decyzja przejścia na chrześcijaństwo wraz z całym swym królewskim dworem. Cel swej konwersji przedstawił w słowach: Nadszedł na koniec, czas na oswobodzenie Izraela wyznaczony; że naród żydowski wnijdzie niebawem w dziedzictwo i uż̇ywanie wszystkich zaszczytów, swobód i dobrodziejstw, jakie Pan przedwieczny przyrzekł ich przodkom.

24 tysiące żydów sekty Jakuba Franka przyjmuje katolicyzm

Triumfalny wjazd katolika Franka do Warszawy w karecie otoczonej przez pięćdziesięciu jezdnych z jego dworu odbył się w 1756 roku. Za jego przykładem w następnych latach na katolicyzm w Polsce przeszło około 24 tysiące żydów, jego stronników, uzyskując na mocy ustawy sejmowej z 1786 roku szlachectwo. Przechrzty żydowskie przejęły katolicyzm, ale żeniąc się prawie wyłącznie między sobą, nadal praktykowały obrzezanie i nie zachowywały żadnych norm moralnych obowiązujących katolików. Stały się najgroź́niejszym pasoż̇ytem toczącym stopniowo organizm narodu polskiego.

Mesjasz Jakub Frank, sprzymierzony z iluminatami i syjonistami żydowskimi, prowadził własną, intensywną politykę z przyszłymi zaborcami Polski, snując co do naszej Ojczyzny przewrotne plany: Nie tylko przez taką ludność, ale takż̇e przez niesłychane swobody i rozkosze ludu żydowskiego w Polsce, i ja bym ten kraj prędzej nazwał żydowskim niż̇ polskim, judzką nie polską ziemią, bo te miliony mieszczan i chłopów jedynie dla żydów żyją. Na nich w pocie czoła pracują i sam Bóg po Palestynie Polskę musiał dla żydów na nową ziemię obiecaną, a Kraków na nową Jerozolimę przeznaczyć. W tym celu spowodował wielką, osiedleńczą wędrówkę żydów europejskich na ziemie polskie. Tylko w zaborze austriackim osiedliło się wtedy kilkaset tysięcy żydów.

Frankizm – poprzez swoją antypolską politykę – był potężnym i skutecznym ciosem zadanym naszemu Narodowi w okresie przedrozbiorowym i ustawicznie ponawianym w każdej krytycznej sytuacji dla naszej Ojczyzny. Natomiast ruch kabalistyczno-okultystyczny wdarł się do Kościoła katolickiego w Polsce, deprawując i niszcząc wiarę jego członków praktykami magicznymi (doskonałe rozwinięcie tego tematu znaleź́ć moż̇na w książce Henryka Pająka pod tytułem Kościół do katakumb – Polska do kasacji; tel. 81 -50 30 616).

Sam judaizm pod wpływem działalności demonicznych mesjaszy pękł. z powstałego chaosu wyodrębnić moż̇emy cztery większe skorupy: ruch talmudyczny (tradycyjny), sabatajski, chasydzki i frankowski. W swych założ̇eniach były one sobie przeciwstawne, z sobą rywalizujące i wzajemnie się zwalczające, czasem z całą bezwzględnością.

Grzebanie w brudach przeszłości napawa ohydą i odstręcza. Zdajemy sobie sprawę, że szczególnie jest to trudne dla osób szczerze wierzących w Chrystusa i kochających swą Ojczyznę, Polskę, w żyłach których płynie krew semicka. Choć mogą stanowić najpiękniejszy klejnot w koronie Jezusa Króla Polski, jak np. Św. Edyta Stein, to jednak pokusa moż̇e w nich wyzwalać uczucia lęku lub buntu.

Z tych lub innych względów moż̇e i w Tobie, Drogi katoliku, budzi się chęć ucieczki od tych tematów? Zważ̇ jednak w swym sumieniu, że opisywane wydarzenia, to nie jest jakiś chwilowy epizod czy jednorazowy, okrutny mord dokonany przez dawno pokonanych i osądzonych sprawców. Przeszłość, w której „grzebiemy”, to narodziny bestii, która przez ludzi wierzących nie zwalczona, urosła do tak monstrualnych rozmiarów, że swym cielskiem dziś przysłoniła ludzkości prawdę, uczciwość, honor, sprawiedliwość… i samego Boga. Ludzie patrzą na obraz bestii i – ponieważ̇ nie widzą już̇ niczego poza nia – oddają jej pokłon. Oznacza to, że pochłonęła ich świadomość, wraż̇liwość, ich dusze i ich samych. Uznając jej prawa, ludzie stali się do niej podobni, a przecież̇ każ̇dy, kto identyfikuje się z bestią, będzie katowany ogniem i siarką wobec świętych aniołów i wobec Baranka (por. Ap 14,6-13).

Spróbuj sam przed sobą zdemaskować bestię i miej odwagę stanąć po stronie Prawdy. To wystarczy, byś uratował siebie i wiele bliskich ci osób.

Szaleństwo kabały udzielone masonerii

Jakkolwiek organizacyjnie i koncepcyjnie żydostwo się podzieliło, to jednak ich dziedzictwem i łącznikiem pozostała kabała, wspólne źródło tajemnej wiedzy i „boskich umiejętności”. Wjej ramach rozwijano ustawicznie kult diabła, który został zaanektowany przez masonerię w formie religii lucyferycznej i przez nią narzucony światu. Kult diabła ustawicznie pogłębiano i rozwijano w trzech zasadniczych kierunkach: czarnoksięstwa, nierządu sakralnego i ofiar z ludzi.

Czarnoksięstwo zasadza się na założ̇eniach ich teoretycznej wiedzy o świecie duchowo-boskim (Sefirot), o zbawieniu człowieka i funkcji cierpienia. Wiedza ta stanowi całkowitą odwrotność do pouczenia Boż̇ego, na którym budował przez dwa tysiące lat katolicki Kościół. Kabaliści bowiem twierdzą, że Lucyfer, Belzebub i Astaroth należ̇ą do świata bogów (Sefirot), a wąż przemawiający do Adama i Ewy w raju to inspirator i opiekun, chroniący kabalistów przed niesprawiedliwością Boga chrześcijan, który swych wyznawców chce utrzymać w niewoli przez pozbawianie ich dostępu do wiedzy (magii).

Dla kabalistów wąż jest więc uosobieniem mądrości, która jest jednak poznaniem dobra i zła. Stąd w wężu obok dobra drzemie zło. Kabalista korzystając z „dobrej” mądrości węża, zabezpiecza się równocześnie przed drzemiącym w nim złem, np. kreśląc wokół siebie kredą okrąg (symbol boskiej doskonałości) lub uż̇ywając pentagramu (pięcioramienna gwiazda zwrócona do góry tylko jednym szpicem). Prawdę mówiąc, te zabezpieczenia mają taką wartość, jak instrukcja lisa dana kurom, jak się mają przed nim bronić.

Istota „mądrości węża” jest zakodowana w tzw. Kaduceuszu Hermesa – w mitologii greckiej symbolu ładu i pokoju. Wyobraż̇a on równowagę pomiędzy przeciwstawnymi siłami oraz ich jedność – brak różnicy między dobrem a złem. Kaduceusz Hermesa legł u fundamentu nowej, liberalnej ideologii, w której każ̇de wierzenie, każ̇dy pogląd i każ̇de zachowanie ma taką samą wartość. Stanowi on klucz do poznania logiki myślenia i działania kabalistów – masonów. Dwa węże oplatające pionową oś świata dla nich symbolizują szlak wiodący z ziemi do nieba, któremu towarzyszy nieodzowność tak dobra, jak i zła. Jest to zarazem droga odrodzenia wtajemniczonego, na której panuje nieustanny ruch wznoszenia się i opadania (raz ku dobru, raz ku złu) wymuszony przez uniwersalną siłę (En-Sof). Dlatego temu ruchowi wtajemniczony bezwolnie i bezkarnie musi ulegać, bo umoż̇liwia on osiągnięcie celu. Dwa skrzydła lub kula wieńcząca pionową oś świata wskazują na ten cel. Jest nim stan boskości, a zarazem powrót do sofirotycznego nieba. Ale ostatecznym ich celem jest osiągnięcie pełnej jedności ze swym bogiem. Jak on wygląda, moż̇emy poznać dzięki jego samoobjawianiu się w czasie ekstaz mistycznych kabalistów.

Udoskonalony portret Baphometa – Lucyfera (patrz poniż̇ej) sporządził na tej postawie mason kabalista, Eliphas Levi Zahet (1810-1875). Symbolika zawarta w tym wizerunku od góry oznacza: słup światła wieńczący łeb – imię Lucyfera (niosący światło); rogi – królewską władzę; gwiazda – dla kabalistów święty pentagram, a dla czarnoksiężników „wielki arkan”; skrzydła – przynależ̇ność do Sefirot; narządy tak kobiece, jak i męskie – w kabale atrybut istot boskich; Kaduceusz Hermesa w brzuchu – jedność przeciwieństw; tron na globie – symbol panowania nad światem; na rękach napisy solve i coagula „zwiąż” i „rozwiaż̇” – czarnoksięska władza rozwiązywania i związywania zła i dobra.

Eliphas Levi stał się jednym z największych czarnoksiężników. Jego dzieło Dogmat i Rytuał wysokiej magii było milowym krokiem w rozwoju okultyzmu. Księga ta dzielona na 22 rozdziały – bo tyle jest liter w alfabecie hebrajskim i kart w tarocie – traktuje magię jako prawdziwe kapłaństwo ze swoimi kapłanami, ołtarzami i liturgią.

Samo imię Baphomet, będące anagramem, czytane na wspak (temoh-pab), oznacza: Templi omnium hominum pacis abbas (ojciec świątyni powszechnego pokoju między ludź́mi). Dla tego boga masońscy kapłani kabalistycznej religii odprawiają liturgię czarnych mszy, a wszystko w tej liturgii jest na wspak, na opak, na bluź́nierczą odwrotność. Nieodłącznym elementem tej liturgii jest magia seksualna (prostytucja) o charakterze orgiastycznym, w której Baphomet ma szczególne upodobanie. Dlatego jest z iście diabelską przebiegłością rozpowszechniana przez kabalistów, zwłaszcza pośród chrześcijan.

Znany jest opis tej liturgii odprawianej już̇ w XVIII w. przez kabalistę, przechrztę, mesjasza Jakuba Franka wraz z jego królewskim dworem: dnia ósmego był Matuszewski-Nadwornieński ochrzczony i Nasz Pan z Jejmością nagą trzymali go do chrztu (…). Wiele orgii seksualnych poprzedzało (podobne) obrzędy frankistów. Np. w lipcu 1795 roku we Lwowie (…) miała miejsce mistyczna orgia, która zaczęła się od tego, że Frank pobłogosławił swoich wyznawców h’zyżem i słowami: „Daj nam moc widzenia Go i wielkie szczęście służ̇enia mu (Baphometowi), następnie jak opisuje jeden z frankistów—Pan postawił wartę z naszych na dworze, aby nikt nie odważ̇ył się patrzeć na okna nawet, sam wszedłszy z Braćmi i Siostrami, rozebrał się do naga, toż̇ i wszem zgromadzonym rozkazał, a wziąwszy ławkę przybił w środku gwoź́dź́ i postawił na niej dwie świece zapalone, a do tego gwoź́dzia przywiesił swój Krzyż̇ i tak klęknąwszy najprzód sam wziął krzyż̇ i skłoniwszy się na wszystkie cztery strony go pocałował, toż̇ Jejmość, a potem wszem rozkazał uczynić, dopiero potem obcowanie nastąpiło podług jego wyznaczenia. Współż̇yło wówczas ze sobą czternaście par jego wyznawców, a jedna z kobiet, nienawykła do takich widoków, dostała ataku śmiechu, że się uspokoić nie mogła, Frank kazał zgasić świece i dalej orgia przebiegała po ciemku.

Kult Baphometa stale się rozwijał i inspirował jego wyznawców do kolejnych szaleństw, które wprost przeraż̇ają swą ohydą i generują najbardziej mroczne zachowania ludzkie. Według kabały wszyscy bogowie magii są ze świata Sefirot, z Lucyferem, Belzebubem i Astarothem na czele. Są oni dwupłciowi w znaczeniu hermafrodycznym, tzn. posiadają narządy rodne męskie i żeńskie i robią z nich uż̇ytek, by dokonywać kolejnych kreacji.

W księgach kabały wyjaśnia się pochodzenie demonów od Ewy, która je zrodziła, spółkując z wężem w raju. Demony miał takż̇e spłodzić Adam i jego synowie, współż̇yjąc z istotami ze świata Sefirot. Stąd dążenie kabalistów do przyzywania na rytualne orgie „boskich gości” w celu odbycia z nimi kopulacji (przynajmniej dochodzi do niej w formie rytualno-misteryjnej).

Światowy Kościół Szatana

Założ̇ony 30 kwietnia 1966 r. w San Francisco Światowy Kościół Szatana przez żydowskiego kabalistę, masona, Antoniego Szandora La-Veya był następnym milowym krokiem w rozwoju liturgii kultu Baphometa. LaVey jest autorem Biblii Szatana, w której zachęca do ulegania wszystkim zwierzęcym instynktom, a zwłaszcza popędowi seksualnemu i agresji. Natomiast w kolejnej książce Satanistyczny Rytuał, zawarł szczegółowe instrukcje kultu zła. Od tego czasu w USA, a wkrótce w całym świecie, zaczęły mnoż̇yć się relacje o demonicznych rytuałach, podczas których składane są ofiary nie tylko ze zwierząt, ale takż̇e z ludzi. Towarzyszą im sadystyczne orgie, często z udziałem dzieci. W Kanadzie tysiące osób zeznało, że jako dzieci były świadkami okrutnych scen związanych z kultem satanistycznym. zmuszano je do jedzenia kału, picia moczu i krwi. Gwałcono je i wciągano w orgie seksualne, bywały też̇ świadkami zabójstw rytualnych.

W USA ginie co roku bez śladu kilkaset tysięcy dzieci, w tym niektóre zbyt małe, by uznać, że uciekły same z domu. Policja odnajduje co roku parę tysięcy niezidentyfikowanych zwłok dzieci. Wiele tortur, zabójstw z następującym po nich kanibalizmem wynika u satanistów z przekonania, że w ciele ludzkim jest energia, którą moż̇na sobie przyswoić. Im mniejsza jest istota żywa, tym cenniejsza w oczach Boż̇ych. Dlatego warto ją zabić i spoż̇ywając jej ciało, zdobyć ogromną, jak wierzą, energię. Niektóre dziewczęta z kręgów satanistycznych, tzw. breeders, specjalnie zachodzą w ciążę 30 kwietnia, aby 31 paź́dziernika w wigilię Wszystkich Świętych, dla nich święta Halloween, dokonać aborcji i złoż̇yć w ofierze Szatanowi niemowlę, które zostaje spoż̇yte przez uczestników rytualnej uczty. Nachalne narzucanie społeczeństwom prawa do aborcji, a czasem wręcz zmuszanie do niej, ma takż̇e charakter rytualny kultu Baphometa.

Często zdarzają się w kręgach satanistów zabójstwa dorosłych na podłoż̇u rytualnym lub dla rozładowania agresji. Ponadto setki młodych ludzi w USA popełnia takż̇e samobójstwo pod wpływem słuchania satanistycznej muzyki heavy metal. W samych nazwach amerykańskich zespołów heavy metalowych zawiera się często słowo „śmierć”, „mordercy”, „krew”, np.: Spill your Blood (Przelej swą krew), Mega-death (Mega-śmierć), Mandatory Suicide (Samobójstwo na rozkaz), Slayers (Mordercy). Zjawisko to występuje również̇ w Polsce, wystarczy wspomnieć o niesłychanie sławnym wśród młodzież̇y zespole Behemoth (!), do 1992 r. występującym pod nazwą Baphomet (!), którego lider, Nergal, niejednokrotnie publicznie na scenie dopuszczał się profanacji symboli religii katolickiej, np. podarł i spalił Biblię podczas jednego ze swoich koncertów.

Obecnie Ameryka z racji swych masońskich tradycji oraz jako światowe centrum kabały i syjonizmu jest najbardziej dotknięta skutkami opętania. Jednakż̇e zaraza kultu Lucyfera dotarła już̇ do wszystkich krajów i powyż̇sze dane liczbowe należ̇ałoby w skali świata wielokrotnie powiększyć. Za nimi kryje się bezmiar cierpienia, życiowych tragedii oraz upodlenia milionów ludzi, którzy stali się igraszką zezwierzęconych sług Baphometa. To zło szerzone w świecie coraz częściej zagląda do naszych domów, by niszczyc,́ zwłaszcza nasze dzieci i młodzież̇. Nie zapominajmy jednak, że główne działania żydomasonerii są wymierzone przeciwko katolickiemu Kościołowi i zostały one krwawo zapisane w historii poszczególnych narodów. Powróćmy zatem do przerwanej relacji o rewolucjach i wojnach, których celem było jego zniszczenie.

Rewolucja meksykańska i hiszpańska

Dobrze znane są losy rewolucji październikowej w Rosji i jej owoce: rzeź dziesiątków milionów obywateli Rosji, dziesiątki tysięcy zniszczonych świątyń, prawie doszczętne unicestwienie duchowieństwa katolickiego, bezlitosne czystki tzw. wrogów ludu, wiez i łagry z głodem i torturami za przyjęcie np. sakramentu chrztu lub za posiadanie przedmiotów religijnych; przeraż̇ający totalitaryzm pozbawiający wolności i środków do życia naród rosyjski. Podobne rewolucje pustoszą dziś narody AZji, Ameryk i Afryki, narzucając im w miejsce objawionej wiary ideologię marksistowską.

Oto jeden z mniej znanych przykładów przebiegu rewolucji masońskiej. Historia prześladowań Kościoła katolickiego w Meksyku w latach 20. i 30. XX wieku należ̇y do szczególnie jaskrawych przejawów antychrześcijańskiego fanatyzmu masońskiego. Patologiczne uprzedzenia antyreligijne i antykościelne grupy meksykańskich polityków przynależących do masonerii ściągnęły na Meksyk niszczącą wojnę domową lat 1926-1929. Sto tysięcy ludzi zapłaciło życiem w ciągu trzech lat za fanatyzm i nietolerancję tamtejszych wrogów Kościoła. Masoneria meksykańska miała historię sięgającą aż̇ do XVIII w. W 1828 roku w Meksyku na terenie całego kraju działały 102 loż̇e masońskie. Już̇ w 1874 r. masoneria meksykańska była na tyle silna, ż̇e zdołała przeforsować wprowadzenie zdecydowanie antykościelnego ustawodawstwa. Pięciu kolejnych prezydentów Meksyku osiągnęło najwyż̇szy stopień wtajemniczenia, 33. w rycie szkockim. Rosnące zdominowanie meksykańskiego życia politycznego przez masonerię w ciągu drugiego dziesięciolecia XX wieku znalazło szczególnie mocne odbicie w skrajnie antyklerykalnej, a nawet antyreligijnej konstytucji uchwalonej w 1917 roku. Konstytucja ta przewidywała utracenie przez Kościół cech osoby prawnej. Zniesiono zakony, cały majątek kościelny przeszedł pod kontrolę państwa. Kapłanów oddano pod nadzór władz państwowych.

Księży pozbawiono również̇ czynnego prawa wyborczego. Czasopismom religijnym zabroniono poruszania jakichkolwiek zagadnień politycznych. Postanowienia konstytucji 1917 roku zakazywały również̇ noszenia sutanny poza kościołami, procesji na zewnątrz kościołów i jakichkolwiek przejawów kultu religijnego poza lokalami zamkniętymi.

Duchowieństwo odcięto od wszelkich form nauczania w szkołach, zabraniając mu zarówno zakładania, jak i prowadzenia szkół. Instytucjom religijnym i księżom zakazano nawet administrowania, prowadzenia czy nadzorowania instytucji dobroczynnych, badań naukowych itp.

Ogromna część badaczy nowszej historii Meksyku zgodna jest co do tego, że właśnie prezydent Plutarco Elias Calles – mason i fanatyczny wróg religii – był głównym sprawcą tak niszczącego dla Meksyku wewnętrznego konfliktu wokół Kościoła i religii. Ideał władzy upatrywał w żydo-bolszewickiej Rosji poświęconej diabłu. Swoje przekonania upamiętnił, nadając kolejno swym trzem synom imiona: Lucyfer, Belzebub, Lenin. Rozpoczynając walkę o ostateczne zniszczenie Kościoła katolickiego i religii, Calles chciał wykorzystać fakt opanowania przez masonerię bardzo waż̇nych instrumentów władzy w Meksyku, a przede wszystkim armii. Dąż̇ąc do rozczłonkowania Kościoła katolickiego, władZze meksykańskie podjęły próby stworzenia schizmy wewnątrz Kościoła – tzw. Meksykańskiego Apostolskiego Kościoła Katolickiego. W tym celu zaczęto odbierać poszczególne parafie prawowiernym duchownym i przekazywać je wspieranym przez władze schizmatykom.

Dnia 2 lipca 1925 roku prezydent Calles opublikował dekret zwany „prawem Callesa”, prowadzący do skrajnego ograniczenia zasięgu religii katolickiej w Meksyku. Najbardziej dramatycznym przepisem tego dekretu był artykuł 19., nakazujący przymusową rejestrację kleru. Faktycznie artykuł ten miał ułatwić rządowi akcję przekazywania kościołów schizmatykom. Sprzeciw Kościoła wywołał bezwzględną akcję władz – aresztowania przywódców organizacji katolickich i opornych księży. Krwawe prześladowania Kościoła przez rządzącą masonerię doprowadziły do powstania swoistego „Kościoła katakumb”. Nieliczni księża byli przeprowadzani nocami, ukradkiem, przez zaufanych ludzi z rąk do rąk, choć za udzielanie im pomocy groziło rozstrzelanie. Msze św. odprawiano potajemnie po domach, częstokroć zamiast dzwonka ministrant stukał palcem w podłogę.

Zamykanie kościołów i coraz liczniejsze aresztowania księży doprowadziły rozgoryczone rzesze katolików do wystąpienia przeciwko władzy, tzw. powstania Cristeros. W powstaniu wzięło udział około 50 tys. chłopskich powstańców. Strona rządowa nazywała ich „Cristeros” („bojownicy Chrystusa” lub „Chrystusowcy”). Władze nie mogły sobie po prostu wyobrazić tego, że zwykli prości chłopi porwą się do otwartego buntu w obronie Kościoła, przeciwko uzbrojonym po zęby wojskom rządowym. Dla wiejskich powstańców walczących w obronie wiary sprawa była prosta. Chłop wiedział tylko jedną rzecz: przybyli ż̇ołnierze, zamknęli kościół, aresztowali księdza, zastrzelili tych, którzy protestowali. Potem powiesili księdza, podpalili kościół i zgwałcili kobiety w buntującej się wsi. Znieważ̇eni wieśniacy, którzy kochali swoją wieś, swój kościół i swojego proboszcza, zupełnie naturalnie porwali się do buntu. Wśród chłopów powszechnie dominowały odczucia: Rząd chce, abyśmy żyli jak zwierzęta, bez religii i bez Boga, ale oni nigdy się tego nie doczekają od nas. My bowiem wykorzystamy każ̇dą chwilę, która jest nam dana, aby głośno krzyczeć: Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Dziewica z Guadelupy! Precz z rządem!

Księży zmuszano pod groź́bą najsurowszych sankcji, z karą śmierci włącznie, do opuszczania parafii wiejskich i osiedlania się w miastach. Coraz liczniejsze egzekucje opornych księży, którzy nie chcieli opuścić swych wiejskich parafian, skłoniły nawet część biskupów do polecenia duchownym, by opuścili swe parafie i udali się do miast. Przeważ̇ająca część księży tak uczyniła. Na wsiach pozostała tylko niewielka część księży; grupa księży schizmatyckich popieranych przez władze i około 100 odważ̇nych duchownych, którzy za nic nie chcieli opuścić swych wiejskich parafian, nawet pod groź́bą śmierci. Wielu z nich zapłaciło za to życiem. Antyreligijny terror w Meksyku stopniowo zaczął wywoływać coraz ostrzejsze protesty poza granicami kraju. Walkę z Kościołem w Meksyku potępił papież̇ Pius XI.

W krwawych walkach wojny domowej lat 1926-1929 (tzw. Cristiadzie) poległo około 100 tys. osób: 40 tys. powstańców – Cristeros i 60 tys. żołnierzy wojsk rządowych (w tym 12 generałów, 70 pułkowników i 1800 niż̇szych oficerów). Walki wojny domowej spowodowały exodus ponad 500 tys. uchodź́ców na emigrację do Stanów Zjednoczonych i bardzo znaczące zniszczenia w licznych prowincjach Meksyku. Takie były koszty skrajnego, antyreligijnego fanatyzmu masońskich władz Meksyku na czele z prezydentem Callesem. XX-wieczny Meksyk jest wspaniałym przykładem obronienia religii tylko dzięki wierności wierze, odwadze i bezgranicznemu poświęceniu prostego ludu. Zdominowane przez masonerię meksykańskie elity: rząd, wojsko, administracja, wielka część inteligencji pragnęły wykorzenić wiarę, zepchnąć Kościół do katakumb; poddały księży najokrutniejszym prześladowaniom. A jednak meksykański katolicyzm przetrwał najtrudniejsze wyzwania i wyszedł zwycięsko z najcięższych opresji dzięki postawie setek tysięcy prostych wieśniaków.

Masońsko-komunistyczna rewolucja w Hiszpanii

Jeszcze gwałtowniejszy przebieg miała masońsko-komunistyczna rewolucja w Hiszpanii w latach 1936-1939. W latach 20. XX w. do Hiszpanii zostali przerzuceni z Rosji agitatorzy komunistyczni, popierani przez miejscową masonerię. Już̇ w 1931 r. ich działalność miała wyraź́ny charakter antykatolicki. Zniszczono i spalono ponad 100 klasztorów i innych obiektów kościelnych, w tym klasztor karmelitanek wraz z biblioteką, zawierającą rękopisy świętej Teresy. W roku 1936 masoneria komunistyczna przejęła władzę, a pierwszy atak rewolucji skierował się przeciw religii. W kilka miesięcy później, w liście pasterskim z listopada 1936 roku, prymas Hiszpanii, kard. Goma pisał: nastąpiło niszczenie bibliotek i archiwów, profanacja grobów, gwałcenie Bogu poświęconych dziewic, mordowanie niewinnych dzieci, najdziksze, najohydniejsze sposoby zabijania, wypróbowane na tysiącach ludzi – instynkt świętokradzki prowadzący tych ludzi bez Boga ni prawa do niszczenia wszystkiego, co najbardziej z religią chrześcijańską związane.

W ciągu trzech lat trwania bratobójczych walk „rewolucjoniści” w służ̇bie Lucyfera, nadzorowani przez rosyjskich żydobolszewików i masonów, mogli poszczycić się następującymi dokonaniami:

– sprofanowano 25,8 tysięcy kościołów, kaplic i klasztorów, w tym zniszczono całkowicie 17 tysięcy;

– zamordowano około 8 tysięcy duchownych, w tym setki zakonnic;

– rozstrzelano i zamęczono 500 tysięcy osób
– ponad milion poległo w walkach po obu stronach.

Do walki w obronie wiary i krzyż̇a stanął generał Franco wspomagany przez miliony katolików modlitwą i heroizmem w wyznawaniu wiary. Jeden z katów relacjonował: Co za cholerni durnie! Nikt nie mógł zamknąć im mordy! Przez całą drogę śpiewali i wychwalali Chrystusa Króla! Dzięki tej bohaterskiej postawie obrońców Kościoła katolickiego rewolucja żydomasonerii została w podobnie cudowny sposób stłumiona jak powstrzymanie marszu żydobolszewików w 1920 roku na Warszawę.

Do celu po stosach trupów

żydomasoneria stoi za wydarzeniami, które doprowadziły do wybuchu I wojny światowej – zniszczenia trzech chrześcijańskich cesarstw dawnego „Świętego Przymierza”. Dziełem ich jest takż̇e II wojna światowa, będąca jak dotąd największym paroksyzmem okrucieństwa, niosąca na niewyobraż̇alną skalę śmierć ludziom. Zastanówmy się, co uruchamia ten mechanizm bestialstwa, który prowadzi do zimnej, z premedytacją podjętej woli unicestwienia, we wszelki dostępny sposób, setek milionów ludzi? Jest nim kabalistyczna wiedza zakodowana w Kaduceuszu Hermesa, że zachowanie równowagi pomiędzy kreowaniem tak dobra, jak i zła, jest gwarantem postępu na drodze prowadzącej żydomasonerię do osiągnięcia jej celu.

Według tych antyludzkich potworów, np. powołanie do istnienia bolszewii, jest czynem dobrym, tak samo powołanie do istnienia faszyzmu jest czynem dobrym i wzniosłym. Jednakż̇e nadmiar tego dobra zakłóca równowagę sił przeciwstawnych – następuje inwolucja (cofanie się). Trzeba zatem wyzwolić zło, aby nastąpiła ewolucja (postęp) i chwilowy powrót do równowagi w dalszym dążeniu do celu. Tym złem jest wzajemne niszczenie się dobra, (w tym wypadku oznacza to wojnę pomiędzy bolszewikami a faszystami), ale dzięki temu wyzwoleniu zła, „ludzkość” czyni potężny krok do przodu i następuje chwilowy powrót do równowagi sił. Wojny światowe, dzięki którym powstaje bardzo szybki postęp, stwarzają jednak zbyt duż̇e ryzyko dla ich reż̇yserów. Dlatego na ogół konfrontację pomiędzy kreowanym przez żydomasonerię dobrem i złem prowadzi się na skalę lokalnych wojen fizycznych i duchowych, z góry zakładając, że towarzyszący im czynnik cierpienia ogromnej ilości ludzi jest ceną tego postępu.

Istotę tej filozofii religijnej odnajdziemy np. w wypowiedzi niezmiernie zasłuż̇onej dla tego rodzaju postępu, wspomnianej już̇ żydówki Heleny Bławatskiej: Istnieje w Przyrodzie Wiekuiste Prawo, prawo dążące nieodmiennie do godzenia przeciwieństw w celu osiągnięcia ostatecznej harmonii. To właśnie dzięki działaniu tego prawa rozwoju duchowego (…) ludzkość zostanie uwolniona od fałszywych i kłamliwych bogów i dojdzie w końcu do samoodkupienia. Wyjaśnia dalej, jak do tego moż̇e dojść: zło jest koniecznością, jest ono jedno z głównych punktów oparcia dla Świata Zjawionego. Jest ono koniecznością dla Postępu i dla Ewolucji, tak jak potrzebna jest noc, aby mógł nastać dzień, i śmierć, ażeby móc mieć życie – żeby człowiek mógł żyć wiecznie.

Podobnie wypowiadał się Albert Pike, największy ideolog żydomasonerii: zło jest cieniem dobra, jest od niego nieodłączne (…). Zatem zło jest ludzkości potrzebne jak sól wodzie morskiej. Również̇ w tym przypadku harmonia moż̇e oprzeć się wyłącznie na równowadze przeciwieństw.

Ludziom ogarniętym tą ideologią nie zadrż̇y ręka zaciśnięta na szyi dziecka, nie zmruż̇ą oka rzucając napalm na przeraż̇ony tłum, nie zblednie twarz na widok ciał drgających w konwulsjach pod wpływem zadawanego im cierpienia. Oto wypowiedź́ innej kobiety potwora z czasów rewolucji hiszpańskiej, żydokomunistki Marguerity Nelken: nie wystarczy nam nawet rewolucja rosyjska. Potrzebujemy płomieni, które będzie widziała cała planeta i fal krwi, które zabarwią na czerwono morza! Cóż, poczynając od bogów kananejskich po bogów azteckich – zawsze spragniony Lucyfer nigdy nie był nasycony wystarczająco krwią ludzką.

Przyglądnijmy się, w jaki sposób żydomasoneria spłodziła z Lucyferem kolejne dziecko ich postępu.

Loż̇a masońska Thule

W 1912 roku powstał w Niemczech Zakon Germański pomyślany jako wewnętrzny krąg nacjonalistycznej organizacji Hammerbund (Związek Młota), założ̇ony przez okultystów Theodora Fritscha i Hermanna Pohla. W łonie tego zakonu powstał „Krąg inicjacyjny świętego Graala” (1916 rok), a w roku 1918, jako niezwykle wpływowa „loż̇a bawarska – stowarzyszenie Thule. W swej nazwie nawiązywało ono do odkrytej w IVw. przed Chrystusem wyspy na Morzu Północnym, uznanej przez Ptolomeusza za koniec świata. Towarzystwo przyjęło za symbol swastykę. Wśród tysiąca pięćiuset członków Thule znajdowali się między innymi przywódcy reż̇imu nazistowskiego: A. Hitler, R. Hess, H. Himmler, A. Rosenberg, H. Frank, M. Berman… Członkowie loż̇y masońskiej Thule założ̇yli w roku 1919 Partię Robotników, która rok potem stała się nazistowską partią Hitlera. Kierownikiem Thule był baron Sebottendorf, podający się w Niemczech za „mistrza Zakonu Różokrzyżowego”. Z powyż̇szego widać, jaka organizacja i jaki duch kierował Adolfem Hitlerem i nazistami.

Na procesie w Norymberdze czołowy ideolog hitleryzmu A. Rosenberg między innymi zeznał: Thule? Ależ̇ wszystko wyszło stamtąd! Pouczenie tajne, któreśmy mogli stamtąd zaczerpnąć, pomogło nam więcej w dojściu do władzy niż̇ dywizje SA i SS. Ludzie, którzy założ̇yli to stowarzyszenie, byli prawdziwymi magami – dodajmy – w służ̇bie Lucyfera.

Przygotowania Hitlera do II wojny światowej były również̇ finansowane m.in. przez Bank Anglii – prywatny bank Morgana, kontrolowany przez rodzinę Rothschildów, a takż̇e największe banki amerykańskie jak National City Bank, Chase Manhattan Bank oraz koncerny: Standard Oil Rockefellerów, General Motors i koncern Paula Warburga. Warto przypomnieć, że te żydowskie kolosy finansowe i przemysłowe zasiliły po I wojnie światowej przemysł zbrojeniowy Niemiec kwotą w wysokości 975 milionów dolarów. Adolf Hitler z okazji dojścia do władzy otrzymał tylko w latach 1929-1933 od Pilgrims Society (w tamtym czasie żydomasoński zalążek Rządu Światowego) pomoc w wysokości 32 milionów dolarów. z kolei Wielka Brytania udzieliła Niemcom kredytu w wysokości 6 milionów funtów z czeskich rezerw złota, które w momencie napaści Niemiec na Czechosłowację były zdeponowane w Londynie. Do spraw owianych tajemnicą należ̇y fakt, że potężne koncerny zachodnie powiązane z kapitałem żydowskim aż̇ do 1944 roku świadczyły III RZeszy pomoc przy unowocześnianiu uzbrojenia.

Pomocą innego rodzaju do 1942 roku służ̇yli nazistom Stalin i żydo-bolszewicy z Rosji. Główny poligon, na którym ćwiczyła artyleria niemiecka, znajdował się w Ludze pod Leningradem, Zaś żołnierze z niemieckiej dywizji pancernej uczyli się obsługiwać wyprodukowane w zakładach Kruppa i Rheinmelau czołgi i wozy opancerzone w podmoskiewskim Katorgu. Również̇ wszyscy piloci niemieccy byli szkoleni w bazach w Lipiecku, Saratowie i na Krymie. Ta pomoc była tak cenna jak złoto bankierów, gdyż̇ na terenie Niemiec działały od 1922 roku komisje alianckie, których zadaniem było nadzorowanie zakazu zbrojeń, narzuconego Niemcom na mocy Traktatu Wersalskiego.

Trzeba pamiętać, że zagłada żydów przez hitlerowski reż̇im nie obejmowała żydowskiej arystokracji, która – przeciwnie – była jej gwarantem, np. żydowscy, niemieccy bankierzy Oppenheimowie udzielali cały czas wydatnej pomocy Hitlerowi, który zrewanż̇ował się im, mianując ich honorowymi aryjczykami. Nie tylko mieli oni do swej dyspozycji dwa gabinety w gmachu Reichsbanku, którego prezesem był mason Hjalmar H. Greeley Schach, i agent Rockefellerów, ale jak wynika z akt procesu norymberskiego, trzymali w latach wojny pieczę nad depozytem srebra i biż̇uterii skonfiskowanej żydom po 1937 roku.

Na najwyż̇szych szczytach dowództwa wojskowego i administracji widzimy wielu żydów, jak: Heydrich, gen. Luftwaffe, Milch, admirał Canaris, Eichmann, Streicher czy dr Mengele. W Wehrmachcie służ̇yło 130 generałów pochodzenia żydowskiego i 150 tysięcy żołnierzy. Znamienne są stwierdzenia Hitlera zawarte w spisanym przez niego testamencie politycznym: Jest nieprawdą, że ja lub ktokolwiek inny w Rzeszy chciał wojny w 1939. Wyłączną przyczyną było to, że międzynarodowi dygnitarze byli żydami, lub działali w ich interesach. (…) Trzy dni przed rozpoczęciem wojny z Polską poprosiłem ponownie ambasadora brytyjskiego, aby rozwiązać problem Polsko-Niemiecki podobnie jak to było z okręgiem Saary, czyli pod międzynarodową kontrolą. Tej oferty nie moż̇na było nie przyjąć. Została odrzucona tylko dlatego, że koła partyjne w Anglii chciały wojny, częściowo pod naciskiem i propagandą międzynarodowego żydostwa. (…) Powziąłem też̇ mały plan, jeż̇eli narody Europy omamione zostaną przez tych międzynarodowych konspiratorów w bankowości i finansach, wtedy ta rasa, żydostwo, które jest rzeczywistym sprawcą tej morderczej walki, będzie wzięta do odpowiedzialności.

„Poznacie ich po owocach”

W ciągu poprzednich wieków masoneria działała jako ogromna organizacja propagandowa, rozpowszechniając podstępnie rewolucyjny ferment. Gdy te przygotowania zostały ukończone, masoneria ustępowała pola swym walczącym organizacjom, jak karbonariusze, bolszewicy, socjaliści i inni. Sama pozostawała w cieniu, w razie niekorzystnego zwrotu sytuacji zdolna do kontynuowania swego dzieła skrycie, niczym żrący robak. Masoneria nigdy nie działała w pełnym świetle. Każ̇dy wie o jej istnieniu, o miejscach zebrań i o wielu spośród jej członków. Nikt jednak nie zna prawdziwego celu, jej prawdziwych środków i jej prawdziwych przywódców. Nawet ogromna większość samych masonów jest w podobnej sytuacji. Nigdy bowiem nie wychodzą poza trzy pierwsze stopnie wtajemniczenia i dlatego stanowią tylko ślepą maszynerię sekty. Organizacja oszukuje ludzi z nią nie związanych, ale oszukuje też̇ własnych członków. Dosadnie określił to Albert Pike, mówiąc: masoneria oszukuje tych, którzy zasługują tylko na to, by być oszukiwani.

Novus Ordo Seclorum

Plan przebudowy świata na drodze rewolucji i kolejnych trzech wojen światowych został już̇ wyłuszczony w 1871 roku w korespondencji pomiędzy Józefem Mazzinim – przywódcą rewolucji włoskiej z roku 1848 (Wiosna Ludów) – i Albertem Pikem, szefem iluminatów amerykańskich. Przewidywali, że w ich następstwie nastanie na ziemi Nowy Porządek Wieków (Novus Ordo Seclorum), w którym większość ludzi pozbawiona złudzeń na temat chrześcijaństwa…, pozbawiona busoli, pragnąca ideału, lecz niewiedząca, gdzie skierować swe uwielbienie, przyjmie prawdziwe światło za pośrednictwem powszechnej manifestacji czystej doktryny Lucyfera, wyprowadzonej w końcu na widok publiczny; manifestacji wynikłej z ogólnej reakcji na zniszczenie chrześcijaństwa i ateizmu – obu pokonanych i wytępionych w tym samym czasie.

Dwie wojny światowe ludzkość już̇ ma za sobą, natomiast rewolucje niszczące poszczególne kraje wciąż się dokonują z bezprzykładnym okrucieństwem, fałszem i cynizmem, a każ̇da z nich przybliż̇a wyznaczony przez żydowskich iluminatów cel – podbój świata. Realizacja tego celu nie moż̇e jednak nastąpić bez uprzedniego zniszczenia wiary w Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Króla wszelkiego stworzenia. Stąd światem wstrząsa nieustanna walka żydomasonerii ze Znakiem Zwycięstwa Jezusa Króla – krzyż̇em i z Jego ziemskim królestwem – Kościołem.

Ogólnie rzeczą znaną jest, że jednym z dzieł antychrysta ma być zjednoczenie żydów i ogłoszenie się długo oczekiwanym żydowskim mesjaszem. Dzisiaj sądzi się, że wyłoni się on z masonerii, ponieważ̇ tam znajdzie on żydów najbardziej nienawistnych wobec chrześcijaństwa, sprawdzonych spiskowców i najbardziej nadających się, by ustanowić jego rządy.

Przez ostatnie 2 tysiące lat powstawały pisma rabiniczne, stanowiące interpretacje Prawa nadanego im przez Boga. Pod wpływem różnych okoliczności powstawały komentarze do interpretacji, komentarze do komentarzy itd. Ciągła kazuistyka mnoż̇yła wyjątki od niezmiennych przepisów Prawa Boż̇ego. W ten sposób starotestamentowe posłannictwo „ludu wybranego” do nawracania pogan, zamienili oni na talmudyczne posłannictwo podboju ludzkości w jedno wielkie stado gojim – niewolników „ludu wybranego”.

W Talmudzie nazywają chrześcijan bałwochwalcami, gorszymi od zwierząt, synami diabła: Dusze żydowskie mają przywilej, aby być częścią samego Boga. Dusze innych ludów ziemi pochodzą od diabła i są podobne duszom bydląt; nie-żydzi zostali stworzeni jedynie po to, by służ̇yć żydom dzień i noc, bez uchylenia się od swej służ̇by; ten który przelewa krew bezboż̇nych, składa ofiarę Bogu. Ci, którzy przeczą nauce Izraela, szczególnie uczniowie Nazarejczyka, winni są śmierci i tępienie ich jest zawsze dobrym uczynkiem. Księży nazywają kamarim, tj. wróżbiarzami, i galachim, tj. z ogoloną głową, bo szczególnie nie cierpią dusz poświęconych Bogu w klasztorze. Uczą też̇, że żydowi wolno oszukać, okraść chrześcijanina, bo pieniądze nie-żyda są bezpańskie, wobec czego żyd ma prawo objąć je w posiadanie. Dobro chrześcijan jest dla żyda jako majętność porzucona, jak piasek w morzu; pierwszy, który ją zajmie, jest jej prawym właścicielem; goje to stado baranów, my zaś jesteśmy wobec nich wilkami. Ta ideologia myślenia znalazła konkretną kreację w odrębnej masońskiej organizacji zwanej B’nai b’rith.

Masoneria na usługach światowego syjonizmu

W Nowym Jorku zostały zatwierdzone 21 paź́dziernika 1843 roku konstytucje i rytuał nowej loż̇y masońskiej pod nazwą B’nai b’rith (Synowie Przymierza) założ̇onej przez niemieckich żydomasonów. W preambule do konstytucji widnieje zapis: związek B’nai b’ríih bierze na siebie misję zjednoczenia Izraelitów (…) w celu obrony ich najwyż̇szych ideałów, takż̇e i ludzkich, rozwijania i podtrzymywania podstawowych praw żydowskiego narodu w duchu jego wiary.

Według Abrama Perelmana, członka B’nai b’rith, celem tej nowej organizacji masońskiej jest zachowanie i odnowienie duszy żydowskiej zgodnie z zasadami talmudycznego judaizmu. Tłumaczy to fakt, że B’nai b’rith, gromadząca w swych szeregach wyłącznie żydów i dążąca do wykreowania potęgi państwa żydowskiego i światowej dominacji żydów nad innymi nacjami, jawi się jako skrajnie szowinistyczna i rasistowska organizacja. Cel ten realizuje między innymi przez zwalczanie wszelkich form antysemityzmu, to jest takich, które sama uzna za antysemickie.

W działalności B’nai b’rith uwidacznia się mesjanizm żydowski zakładający, że żydzi – w oczekiwaniu na czasy mesjańskie, kiedy to nastąpi ubóstwienie narodu żydowskiego – mają pewną duchową misję do spełnienia względem gojów (tzn. nie-żydów), a mianowicie „oświecenie” ich przez wpojenie im pewnych zasad Talmudu (prawo noachickie). B’nai b’rith widzi więc swoją rolę w byciu pasterzami ludzkości. Jak tę rolę pojmują, ukazali już̇ na początku XX w., na kilkanaście lat przed wybuchem rewolucji paź́dziernikowej w Rosji. Delegacja B’nai b’rith, na czele której stał bankier Jakub Schiff, zaż̇ądała od rządu rosyjskiego równouprawnienia dla rosyjskich żydów. Gdy otrzymali odpowiedź́ wymijającą, Jakub Schiff oświadczył, że w takim razie w Rosji wybuchnie rewolucja, która da żydom to co im potrzeba. Słowa te nie były rzucone na wiatr. W przeciągu następnych 10 lat bojówkarze żydowscy dokonali w Rosji licznych zamachów terrorystycznych, w wyniku których zginęło około tysiąca urzędników piastujących najwyż̇sze stanowiska państwowe, w tym premier Piotr Stołypin, wielki reformator Rosji. W ten sposób przygotowano w Rosji grunt pod rewolucję paź́dziernikową, na potrzeby której tylko sam Jakub Schiff przekazał Leninowi kwotę 20 milionów dolarów.

Jednakż̇e pomoc B’nai b’rith dla rewolucjonistów żydowskich w Rosji nie ograniczyła się tylko do wsparcia finansowego. B’nai b’rith delegowała do Rosji w celu przeprowadzenia rewolucji swych członków takiej miary, jak: Lejb Bronstein – „ Trocki” – współtwórca żydowskiej rewolucji w Rosji; Bela Kuhn – jeden z filarów tej rewolucji, w 1919 roku przywódca rewolucji na Węgrzech wsławionej niewiarygodnymi rzeziami i prześladowaniem Kościoła; Karol Liebknecht – sprawca podobnej rewolty w Bawarii w 1919 roku; Karol Sobelson – „Radek” – jeden z krwawych dygnitarzy żydobolszewickiej rewolucji w Rosji. B’nai b’rith ingerowała również̇ w sprawy polskie. Szefem polskiej sekcji B’nai b’rith został żyd z Krakowa, Józef Rettinger, którego zadaniem było realizowanie jednego z wariantów odrodzenia się państwa żydowskiego na ziemiach polskich pod nazwą „Judeopolonii”.

Zamysł ten został przedstawiony w listopadzie 1918 roku w wewnętrznym okólniku, w którym syjoniści nawoływali: Bracia i współwyznawcy! Trzeba, aż̇eby kraj Galicja został naszym królestwem (…). Starajcie się usunąć Polaków ze wszystkich waż̇niejszych stanowisk i skupić w swych rękach wszystkie nici władzy społecznej. Wszystko co do chrześcijan należ̇y, powinno stać się naszą własnością. Związek izraelski (Alliance Israelite Universelle) dostarczy wam potrzebnych do tego środków. Już̇ zaczęto na ten cel zbierać fundusze, a udaje się lepiej niż̇ przypuszczać było moż̇na. Dla doprowadzenia do skutku wyrwania Galicji chrześcijanom, wszyscy nasi wielcy i bogaci zapisali się na nasze sumy. Da baron Hirsz, dadzą Rothschildowie, Bleichroderowie i Mendelssohnowie, dadzą i inni.

B’nai b’rith w krótkim czasie od powstania stała się awangardą wszystkich światowych ruchów wywrotowych i rewolucji, a sukcesy odnosiła dzięki potędze finansowej konsorcjów bankowych kierowanych przez Schiffa, Morgana, Rothschilda i Rockefellera.

W ciągu ostatnich 150 lat B’nai b’rith, ta elitarna żydowska organizacja, ściśle współpracując z iluminatami, bardzo szybko rozwijała się, podporządkowując swym celom światową masonerię. Z czasem założ̇yła swe loż̇e w 58 krajach, nie wyłączając Watykanu. Obecnie liczy ok. 80 tys. członków. Według żydowskiej gazety wychodzącej we Francji, B’nai b’rith obecnie jest akredytowana przy większości najważ̇niejszych organizacji międzynarodowych, jak ONZ, UNESCO czy Rada Europy. Ma także olbrzymie wpływy w USA, do tego stopnia, że kandydaci do fotela prezydenta przed wyborami stawiają się przed tą organizacją.

Z najnowszych badań wynika, że masoneria, Pilgrims Society, Komisja Trójstronna i Rada Stosunków Zagranicznych (CFR) są jedynie pasami transmisyjnymi do przekazywania rządom świata woli arystokracji żydowskiej z B’nai b’rith. Bardzo groź́nym instrumentem szantaż̇u i cenzury w rękach B’nai b’rith jest powołana przez nią w roku 1913 w Chicago Liga Przeciw Zniesławieniu (Anti-Defamation League), w skrócie ADL, powołana do walki z antysemityzmem. ADL zbiera dane o aktach, które uznaje za antysemickie, antysyjonistyczne i o tych, które stanowią przeszkodę w realizacji polityki B’nai b’rith. Oprócz tego prowadzi ewidencję organizacji i osób, których działalność jest uznana przez nią za niebezpieczną dla interesów Izraela. Działalność ADL skutecznie knebluje usta krytykom polityki Izraela, a prócz monitoringu przeciwników prowadzi propagandę i edukację na rzecz hegemonii Izraela. ADL zatrudnia w samym Nowym Jorku, ktory jest główną jej siedzibą, ponad dwustu pracowników a jej zaplecze strukturalne na terenie USA liczy 29 biur stanowych, plus biura zagraniczne. Budż̇et roczny tej organizacji wynosi około 50 milionów dolarów.

ADL charakteryzuje się ponadto antykatolicyzmem i działa na rzecz judaizacji społeczeństw chrześcijańskich, osłabienia wiary katolickiej i wpływów Kościoła. Po Soborze Watykańskim II ustanowiła w ramach wdzięczności międzyreligijną nagrodę im. kard. Augustyna Bea, jezuity, który podczas trwania obrad soborowych lobbował na rzecz B’nai b’rith i w tym celu skutecznie wpłynął na całokształt wielu dokumentów soborowych. W tym roku kard. Stanisław Dziwisz odebrał nagrodę im. kard. Augustyna Bea, przyznaną mu przez B’nai b’rith.

Wojna ustawicznie trwa

Po II wojnie światowej żydomasoneria zmieniła taktykę, rozpoczynając „pokojową walkę ze starym Światem”, opartą o stare liberalno-demokratyczne hasła, z wykorzystaniem najnowocześniejszych osiągnięć techniczno-cywilizacyjnych. Zmiana dotychczasowej taktyki w dążeniu do celu na drodze światowych wojen była podyktowana co najmniej dwoma racjami. Przekonano się bowiem, że golem wojny, rozjuszony krwią i cierpieniem ofiar, po pewnym czasie ślepnie i zaczyna mordować takż̇e „swoich”. Już̇ mason Georges Danton w czasie Rewolucji Francuskiej odkrył, że zabija ona własne dzieci, i taki los go spotkał. Tymczasem rewolucjoniści spod znaku Baphometa, stając się ludź́mi super bogatymi, mającymi świat pod stopami, prawdopodobnie woleli na większą skalę nie ryzykować, zadawalając się wysyłaniem „piekielnych kolumn” w odległe kraje.

Nie oznacza to, że kolejna wojna światowa ich samych nie zaskoczy, gdyż̇ raz uruchomiony jej mechanizm jest nie do zatrzymania. W końcu bowiem będzie musiało dojść do ostatecznej, bezwzględnej walki o władzę nad światem pomiędzy dwoma głównymi, wykluczającymi się wzajemnie masońskimi nurtami: gnostykami z Eurazji a talmudycznym żydostwem amerykańsko-izraelskim.

Do tego czasu drugim czynnikiem optującym za „pokojowym” postępem jest fakt zdobycia już̇ przez żydomasonerię absolutnej hegemonii w świecie i wyjścia z ukrycia. Kontrolują dziś niemal cały potencjał finansowy i militarny świata, prawie wszystkie mass media i struktury władzy większości państw. Dlatego wszelkie problemy wynikające z oporu dawnych struktur zostaną przez nich rozwiązane – przynajmniej tak planują – z chwilą utworzenia na drodze pokojowych przemian RZądu Światowego. Na rzecz jego ustanowienia poczyniono już̇ zasadnicze kroki.

W tym celu żydomasoneria po I wojnie światowej utworzyła Ligę Narodów, która po II wojnie światowej przerodziła się w Organizację Narodów Zjednoczonych. Strukturę ONZ oparto na demokratycznym schemacie trójpodziału władz. Jest to zalążek Rządu Światowego. Władzę ustawodawczą stanowi Zgromadzenie Ogólne. Władzę wykonawczą – Rada Bezpieczeństwa. Władzę sądowniczą – Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. Przy ONZ powstały agendy, spośród których najważ̇niejszymi do dziś pozostają UNESCO, FAO i WHO.

W 1922 r. powstała organizacja pozarządowa pod nazwą „Lucifer Trust”, później przemianowana na „Lucis Trust”, mająca status ciała doradczego przy ONZ. Siedziba tej organizacji w Nowym Jorku stała się światowym centrum propagowania kultu lucyferycznego, co stanowi źródło inspiracji dla całego ruchu New Age. Do tej organizacji należ̇y m.in. Fundacja Rockefellerów, wspierająca ONZ-owskie kampanie demograficzne i finansująca m.in. działalność Greenpeace International.

W 1958 roku parlamentarzyści podpisali tzw. Kartę Wersalską, która stała się projektem stworzenia ponadnarodowej struktury, nazwanej Stanami ZjednocZonymi Europy. Jednym z pionierów obecnej Unii Europejskiej był wspomniany członek B’nai b’rith, Józef Rettinger, szara eminencja rządu gen. Sikorskiego. Był on najbardziej aktywnym organizatorem tzw. Klubu Bilderberg, który obecnie utoż̇samia się z Rządem Światowym. Nazwa pochodzi od holenderskiego hotelu, w którym w roku 1954 miało miejsce pierwsze zebranie grupy. Od tego czasu spotykają się raz do roku, aby omówić najważ̇niejsze dla świata sprawy dotyczące polityki i ekonomii. Dyskusje toczą się zawsze przy zamkniętych drzwiach. Postanowienia Klubu przekazywane są organizacjom o zasięgu międzynarodowym i obowiązują później przez wiele lat. Skład Komisji zmienia się częściowo każ̇dego roku.

Wśród osób uczestniczących w obradach Klubu Bilderberg byli: sekretarze stanu: Henry Kissinger, Colin Powell, Condoleezza Rice; prezydenci: Bill Clinton, Gerard Ford, kanclerz Helmut Schmidt; premierzy: Margaret Thatcher, Tony Blair; Prezesi Banku Światowego, Sekretarze Generalni NATO, Dyrektorzy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Prezesi Banków (Narodowych = prywatnych), szefowie wielkich korporacji jak: Rothschild, Rockefeller, Warburg, a takż̇e holenderska królowa Beatrix, książę Walii – Karol, król Hiszpanii Juan Carlos, królowa Hiszpanii – Sofia. Z Polski uczestnikami spotkań byli: Andrzej Olechowski, Hanna Suchocka, Aleksander Kwaśniewski, prezes Citibanku – Sławomir Sikora, prezes Polskiej Grupy Farmaceutycznej – Jacek Szwajcowski, takż̇e Wanda Rapaczyńska, Janusz Palikot i o. Maciej Zięba – były prowincjał dominikanów.

Inną grupą, nie mniej waż̇ną – nazwaną „planetarną radą nadzorczą” – jest Komisja Trójstronna, powstała w 1973 r. z inicjatywy Zbigniewa Brzezińskiego. Jej celem miało być stworzenie porozumienia pomiędzy Ameryką, Europą i Japonią, oraz umacnianie poczucia odpowiedzialności za losy świata. Większość członków Komisji Trójstronnej uczestniczy w obradach Klubu Bilderberg (większość z nich to masoni).

W ostatnich latach rozwija się ruch New Age, dysponujący zadziwiająco wielkimi środkami finansowymi i mający kontakty personalne ze światem wielkiej polityki. Synkretyczny New Age, wyznający naturalizm, panteizm i okultyzm, jest bliski ideowo kabalistycznej doktrynie żydomasońskiej. Wszystko wskazuje na to, że ma to być jedyna dozwolona religia zjednoczonego Nowego Świata.

PrZzypomnijmy, że idea nawracania nie-żydów na „prawdziwą wiarę”, po raz pierwszy podana przez „mesjasza” Sabataja Cwi w formie boż̇ego objawienia, obecnie stała się fundamentem New Age, opartej o tzw. prawo noachickie, na które składa się siedem przykazań nawiązujących do prawa naturalnego, a zastępujących Dekalog. Zasady wymyślone przez kabalistów żydowskich tej nowej, jedynej religii dla nie-żydów, podległej całkowicie judaizmowi talmudycznemu, zostały współcześnie wylansowane przez kabalistę, „nowego, prawdziwego mesjasza”, Menachema Mendela Schneersona, guru paru ostatnich prezydentów USA. W myśl prawa noachickiego (rzekomo danego przez Boga Noemu i jego potomstwu) – gdyby zaczęło obowiązywać – wierność Jezusowi Chrystusowi byłaby największym przestępstwem idolatrii, karanym śmiercią, co unicestwiłoby całkowicie chrześcijan i Kościół, a pozostałą ludzkość podzieliło na bogów-żydów i nie-żydów (Synów Noego – noachitów), ich sług.

Zagroż̇enie dla katolików jest bardzo poważ̇ne, gdyż̇ Senat i Kongres USA (wykonawcy woli światowego syjonizmu) we wspólnej rezolucji już̇ uznały w 1991 roku, że prawo noachickie stanowi system prawa i wartości, na których opiera się cywilizowane społeczeństwo, i na których nasz wielki Naród został ufundowany, a etyczne wartości i zasady zawarte w siedmiu prawach noachickich są tymi, bez których gmach cywilizacji znajduje się w stanie poważ̇nego zagroż̇enia nawrotem chaosu (…). Uzasadnione zatroskanie nie moż̇e pozwolić obywatelom tego Narodu utracić poczucie odpowiedzialności za przekazanie tych historycznych wartości i zasad z naszej odległej przeszłości pokoleniom przyszłości. z uwagi na to Kongres i Senat USA postanawiają uczcić Rabina Menachema Mendela Schneersona (…) i wyznaczyć dzień jego 89-tych urodzin tj. 26 marca 1991 roku jako Education Day, U.S.A. (Dzień Edukacji USA). Widać z powyż̇szego, że jedna, wspólna religia światowa New Age, jeśli nie uznawałaby prymatu judaizmu i jeśli nie gwarantowałaby uznania go za ostateczne i jedyne kryterium prawdy, byłaby nie do pomyślenia przy obecnych trendach.

Według judaizmu ortodoksyjnego w czasach ostatecznych – gdy władzę nad światem przejmie ich mesjasz – na ziemi będą mogły pozostać tylko dwie kategorie ludzi: wyznawcy judaizmu i noachici (nie-żydzi, podlegli prawu noachickiemu), uznający nad sobą jurysdykcję (władzę) judaizmu. Już̇ teraz przy odrodzonym Sanhedrynie istnieje sekcja ds. Noachitów. z tą koncepcją nowej religii wydają się być pogodzeni hierarchowie Kościoła katolickiego dialogujący z żydostwem i w jej kierunku podążają wszyscy wtajemniczeni. Na przykład o. Jacek Salij, dominikanin, w jednym ze swych artykułów zastanawia się, niczym rabin, czy pod prawem noachickim będzie nam dozwolona kaszanka!

Ta logika myślenia jest wyraż̇ona bez ogródek w najnowszym Komunikacie z 353. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, z dnia 29 września 2010 roku, pkt.5: Konferencja Episkopatu po raz kolejny odniosła się krytycznie do inicjatyw zmierzających do ogłoszenia Jezusa Królem Polski. Biskupi jednocześnie zwracają uwagę na potrzebę pogłębienia wiary w Jezusa Chrystusa, jako Króla Wszechświata i Pana dziejów. Przestrzegają przed sprowadzaniem królowania Jezusa do jednorazowego aktu intronizacji, który miałby rozwiązać wszystkie problemy. Sam Chrystus wzywa swoich uczniów do podejmowania krzyż̇a i pójścia za Nim w duchu Jego królowania, które nie jest z tego świata (por. J 18,36).

Z tego komunikatu wynika, jakoby świat i Polskę polscy biskupi rezerwowali dla „świętego i prawdziwego mesjasza”, którego kabaliści żydowscy ogłoszą królem całego świata. Widocznie przewidują, że prawo noachickie tego antychrysta wyeliminuje zarówno Jezusa Króla (według nich uzurpatora i bluź́niercę), jak i Jego wyznawców, i już̇ nam przezornie radzą, byśmy wynieśli się z tego świata, tzn. poszli za Nim w duchu Jego królowania, które nie jest z tego świata i według biskupów, nie dla tego świata.

Fakty zwiazane ze stopniowym wprowadzaniem prawa noachickiego w krwioobieg narodów ujawnia Jerzy Rachowski: Fundamentalizm żydowski: Chabad-Lubavitch, Biblioteka „Suwerenności Narodu”, Maj 2002 (znaleź́ć moż̇na w Internecie, wpisując nazwę w Google).

W obliczu bliskiego zwycięstwa

żydomasoneria stara się opanować wszelkie sfery życia intelektualnego i społecznego. Jest to niezbędny czynnik do przejęcia władzy nad całym światem. z perspektywy prawie trzystu minionych lat działania żydomasonerii, moż̇emy prześledzić, w jakim stopniu udało się jej zrealizować przynajmniej główne cele.

1. Zniszczenie monarchii

Osiągnięto ten cel na drodze wojen i krwawych przewrotów, w następstwie których zastępowano dotychczasowy ustrój monarchiczny ustrojem republikańskim, sprowadzającym się do konstytucyjnego nakazu przestrzegania laickości państwa. Oznaczało to całkowite usunięcie Boga ze sfery politycznej – Jego detronizację.

Spośród 42 krajów europejskich obecnie ustrój 31 z nich to republika. 10 państw jest monarchią konstytucyjną, jednakże faktycznie rządy sprawuje parlament, a monarcha pełni rolę reprezentacyjną. Jedynie jeszcze jeden kraj zachował ustrój monarchii absolutnej, elekcyjnej. Jest to Watykan – stolica Kościoła katolickiego.

2. Zniszczenie Kościoła katolickiego i ustanowienie uniwersalnej religii ogólnoświatowej

Obok działań wprost unicestwiających życie Kościoła, jeszcze skuteczniejsza była metoda walki z nim, zawarta w tajnej instrukcji przekazanej członkom Wysokiej Wenty z 1819 roku: to nie ostrego sztyletu powinny lękać się najbardziej zarówno katolicyzm, jak i monarchia. Ale te dwa filary porządku społecznego mogą się zawalić wskutek zepsucia (…). Nie mnóżmy przeto męczenników, lecz propagujmy wszelkie występki. (…) Sprzyjajcie tedy zepsuciu serc, a nie będziecie mieli katolików. Odciągajcie księdza od pracy, od ołtarza i od praktykowania cnót. Niech czym innym zajmie swoje myśli i zacznie inaczej spędzać czas. (…) Sprawcie więc, by kler maszerował pod waszym sztandarem w przeświadczeniu, że kroczy nadal pod godłem Kluczy Apostolskich. Efektem tych działań prowadzonych przez instrumenty polityczne i instytucje państwowe – jak też̇ przez zmonopolizowane przez żydomasonerię mass media i ośrodki kulturotwórcze – w wielu krajach świata życie Kościoła (wiara) zaczęło stopniowo zanikać, często przy biernej postawie duchowieństwa.

Inną trucizną wtłaczaną przez żydomasonerię w organizm Kościoła, były idee gnostycko-kabalistyczne przemycane przez „piątą kolumnę” początkowo do teologii i do jej nauczania. z biegiem czasu opanowały one całe nauczanie w Kościele, powodując coraz większe zagubienie duchowe i światopoglądowe wiernych oraz upadek dyscypliny kościelnej.

W podobny sposób, przy uż̇yciu tych samych środków, żydomasoneria skłaniała Kościół katolicki do dryfowania w kierunku tworzonej przez nią jednej, ogólnoświatowej religii. Nie sposób zaprzeczyć, że Sobór Watykański II stworzył klimat sprzyjający przenikaniu liberalizmu, modernizmu i humanizmu żydomasońskiego do Kościoła katolickiego. Szczególny niepokój budzą tzw. spotkania ekumeniczne, idące w kierunku synkretyzmu, masońskiej religii uniwersalnej, głoszonej przez Lucis Trust i ONZ. W 1994 roku odbyło się pierwsze Światowe Zgromadzenie Przedstawicieli Różnych Wyznań na rzecz Pokoju w Rzymie – centrum ChrzZeścijaństwa. Czterysta przedstawicieli rozmaitych wierzeń zanosiło modły i szeptało magiczne zaklęcia do swych egzotycznych bóstw. Towarzyszyły temu symbole tęczy i gołębicy z gałazką oliwną. Wiadomym jest, że Arka Noego, tęcza, gołębica i gałązka oliwna to symbole masońskie zwiazane z inicjacją na stopień mistrza. Są one zapowiedzią „końca drugiego potopu”, który jest przez masonów utoż̇samiany z trwającymi dwa tysiące lat rządami Kościoła Chrystusowego. Wierzą oni, że wkrótce te rządy ustaną, wyparte przez prawo Nowej Ery – Ery Wodnika. Siedem kolorów tęczy odpowiada siedmiu niebom, w które wierzą gnostycy. Podobne spotkania odbyły się w Bazylei, Brukseli, Mediolanie, Asyż̇u, a ostatnio w Krakowie.

Z drugiej strony, należ̇y pamiętać, że Kościół katolicki wcześniej zdecydowanie potępiał masonerię. Zasadnicze znaczenie dla jej oceny miała opinia Kościoła: Kościół Katolicki i masoneria to dwie organizacje, dwa światopoglądy i dwie wiary, które się wzajemnie wyłączają i potępiają. Już̇ papież̇ Grzegorz XVI w swej pierwszej encyklice Mirari vos z 1832 roku określił masonerię jako ściek nieczysty wszystkich poprzednich sekt. Przez ponad dwa i pół wieku, które upłynęły od ukazania się pierwszej antymasońskiej encykliki, papież̇e wydali 14 encyklik, w których jednoznacznie potępili wolnomularstwo. Stanowisko to było podtrzymywane przeszło 400 razy przez Urząd Nauczycielski Kościoła, a osoby przynależ̇ące do masonerii lub propagujące jej idee obłoż̇one zostały ekskomuniką.

W dobie obecnego kryzysu wiary, spowodowanego działaniami żydomasonerii w Kościele, powyż̇sze zakazy i sankcje dziś okazują się nieskuteczne. Choć 26 listopada 1983 roku została ogłoszona deklaracja Kongregacji Doktryny Wiary, która podtrzymała dotychczasowe stanowisko Kościoła, zakazujące przynależ̇ności do masonerii pod groź́bą utraty prawa do przyjmowania sakramentów świętych, oraz zakazała biskupom interpretowania tego zakazu na uż̇ytek lokalny (Acta Apostolicae Sedis 76/1984/30nn), zostało to jednak, tak przez hierarchię – jak przez wielu wiernych – całkowicie zignorowane.

3. Likwidacja rodziny – podstawowej komórki ludzkiej i postaw patriotycznych

W tych kwestiach żydomasoneria odniosła kolejne sukcesy, podporządkowując swym poglądom ustawodawstwo i zapewniając sobie przyzwolenie społeczne na wprowadzenie ich w życie. Obecnie coraz częściej – takż̇e w środowiskach katolickich – małż̇eństwo jest traktowane jako zwykła umowa międzyludzka, z moż̇liwością uzyskania rozwodu w świetle prawa. Lansowane są hasła wolności seksualnej, wychowania ku niej dzieci (tzw. edukacja seksualna), antykoncepcja, aborcja, eutanazja oraz tolerancja homoseksualizmu i wszelkich zboczeń.

Pod osłoną ministerstw żydomasoneria tworzy nowe systemy i programy edukacyjne wychowujące młode pokolenie tak, by zatraciło ono zupełnie swoje poczucie narodowe i dotychczasowy system wartości.

W ostatnich dziesiątkach lat w wielu krajach już̇ się dokonuje zaplanowany przewrót w szkolnictwie. Odtąd rola szkoły ma polegać nie na kształceniu umysłu, lecz na przygotowaniu uległych, przystosowanych do Nowego Światowego Ładu, „poprawnych politycznie” obywateli, którzy otrzymają minimum wiadomości, a maksimum indoktrynacji, przekazywanej przy pomocy manipulacji psychopedagogicznej.

Wymusza się takż̇e z łatwością zmiany w systemie wartości i sposobie życia całych społeczeństw poprzez propagowanie „mieszanki” kulturowej i cywilizacyjnej, co stanowi przejaw ukrytej walki z opartą na religii katolickiej cywilizacją chrześcijańską i jej zasadami. Wykorzystując techniki inż̇ynierii społecznej, dąży się do tego, by człowiek pragnął raczej „więcej mieć” niż̇ „więcej być”, a więc wychowuje się również̇ jakiegoś nowoczesnego „człowieka ekonomicznego”, będącego doskonałym materiałem na mało myślącego, ale za to zdyscyplinowanego obywatela-konsumenta. Wolność jednostki oraz jej wybory będą kontrolowane poprzez fakt, że każ̇dy otrzyma numer i jako numer przejdzie przez edukację, będzie płacił podatki, poddawał się leczeniu i korzystał z praw emerytalnych i związanych z pochówkiem.

4. Na gruzach poprzedniej cywilizacji masoneria tworzy wszechwładny Rząd Światowy

Po obaleniu monarchii następnym etapem przebudowy świata jest zniszczenie państw narodowych. Osiąga się to za pomocą „kontrolowanej dezintegracji ekonomii świata”. Metoda ta polega na zniszczeniu Zdolności produkcyjnych narodów. Do tego dochodzi lichwiarska polityka wielkich prywatnych banków, pragnących stworzyć światowy system kontroli finansowej skupiony w rękach prywatnych. Będzie mógł on zdominować system polityczny każdego kraju oraz całą gospodarkę światową. Chodzi o powstanie monopolu, który by eliminował wszystkich rywali i zniszczył system wolnorynkowy. Elita rządząca (powiązana z żydomasonerią) już zcentralizowała w swych rękach władzę, uprzednio niszcząc wszelkie ugrupowania i partie od niej niezależne.

Kolejnym celem żydomasonerii – jeszcze do osiągnięcia – jest ograniczenie populacji narodów i zawłaszczenia ich bogactw w imię rzekomego niebezpieczeństwa dla przetrwania świata. Zmartwienie o „eksplozję demograficzną” jest bezpośrednio związane z zasadami formułowanymi przez ideologów Nowego światowego Ładu. Warto tu zacytować zdanie Eduarda Postula, założyciela Klubu rzymskiego: świat jest chory na raka, a tym rakiem jest człowiek.

Dlatego problem przeludnienia „ludem ziemi” jest dla nich priorytetowym do rozwiazania. Jednakże eksterminacja ludzi na drodze wojny jest zbyt kosztowna. Nowe możliwości w tym względzie stwarza zastosowanie nowoczesnych, naukowo technicznych środków do przeprowadzenia depopulacji. Zaliczyć do nich można sztuczne ograniczenie płodności, skażenie szczepionek rtęcią, ujęć wody pitnej litem, niszczenie opieki zdrowotnej, funduszy emerytalnych i wiele innych pomysłów stopniowo wprowadzanych w życie.

W roku 1947, tuż po zakończeniu II wojny światowej, masoneria głosiła, jak będzie wyglądała III wojna światowa: przyszła wojna będzie wojną religijną. Taka wojna nie wywoła rzezi, będzie prowadzona w dużej mierze przy pomocy broni mentalnej (…). Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że jego plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne są niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i że tę wojnę przegrywa.

Pozytywnie myślący umysł nie poddaje się kontroli. Dlatego ten, kto chce przygotować grunt pod zakulisowe rządy, musi doprowadzić do wykształcenia u ludzi umysłu biernego i nastawionego negatywnie do systemu wartości i moralności chrześcijańskiej. Dążenie do panowania nad całym światem to idea, która sama siebie kompromituje, gdy tylko zostaje ujawniona. Ale ponieważ była skrywana, dążenie to nie napotkało właściwie na opór. Wydaje się, że masońskie zasady: destrukcja, materializm i iluzja rządzą dzisiejszym światem.
W czasie tegorocznej powodzi (2010) poszkodowani najbardziej byli oburzeni faktem, że nikt ich nie uprzedził o nadchodzącej klęsce. Ujawniając ciemną i złowrogą stronę życia publicznego, naszym zamiarem, Drogi katoliku, nie jest sprawianie Ci dyskomfortu, ale chcemy Cię ostrzec przed nadchodzącym na świat kataklizmem, który zburzy na ziemi wszystko to, co warte jest miłości i zatarasuje drogę Zbawienia. Jeszcze jest czas, byś razem z innymi powstrzymał szaleńców – niewolników Baphometa – zanim zrealizują swe plany. Spójrz na Matkę Najświętszą, naszą Królową – Ona zapowiada zwycięstwo, trumf swego Niepokalanego Serca nad bestią. Przeczytaj ostatnie rozdziały Apokalipsy, które mówią o zagładzie wrogów Króla królów i Pana panów. Ostrzegamy Cię, abyś nie wpadł w ich sidła! Nie pozwól, by uczynili Cię niewolnikiem zła, ale z wiarą i męstwem walcz w szeregach jezusa Króla Polski, a nagrodą niech Ci będzie udział w zwycięstwie Boga.

Ukażemy Ci teraz, jak została skalana Polska, abyś wiedział, w co się angażować, by przywrócić jej blask bożego Królestwa!

Działalność ż̇ydomasonerii w Polsce

Za pierwszą organizację wolnomularską na ziemiach polskich należy uznać La Confrérie Rouge, która już w styczniu 1721 roku miała dość dobrze rozbudowaną strukturę. Od samego początku skupiała ona wyłącznie szlachtę i arystokrację. Cały wiek XVIII to okres nieustannego powstawania i rozwiązywania kolejnych lóż (warsztatów) wolnomularskich. W roku 1767, na pięć lat przed pierwszym rozbiorem Polski, została założona Wielka loża Polski, na czele której stanął książę Ignacy Potocki. W szeregach tej organizacji znaleźli się książęta pierwszych rodów, dygnitarze, ludzie nauki i sztuki, wojskowi i dyplomaci. Wśród gości obecnych podczas uroczystości nocy świętojańskiej w 1769 roku znajdujemy nawet głowę Kościoła katolickiego w Polsce, Prymasa Gabriela Podoskiego. W szeregach tej organizacji znalazł się sam król Stanisław August Poniatowski, który przyjął imię zakonne Salsinatus Eques a Corona vinidicata. Jeśli byśmy postawili pytanie: dlaczego utraciliśmy wolność? Dlaczego Bóg opuścił Polskę i nastąpiły rozbiory? To już maleńki promień prawdy, zawarty w małej notatce K.M. Morawskiego wydobywa z głębokiego mroku ukrycia odpowiedź: Król Stanisław August, brat-różokrzyż́owiec obrządku niemieckiego, praktykujący alchemik-kabalista; kieruje reorganizacją zrazu przyjaciel królewski, Moszyński (różokrzyżowiec-kabalista), autor ciekawego memoriału dla króla o genezie masonerii światowej z września 1781 roku.

Wziąwszy pod uwagę, że w ławach poselskich Sejmu czteroletniego wolnomularze stanowili 22% posłów i 19,2% dobranych później deputowanych oraz że masonami byli niemal wszyscy członkowie Komisji Edukacji Narodowej na czele z księdzem apostatą Hugo Kołłątajem, a takż̇e przywódcy Targowicy, można przypuszczać, że masoneria zasadniczo przyczyniła się do upadku moralnego i duchowego narodu, a w konsekwencji do rozbiorów Polski. Po utracie niepodległości przez Polskę masoneria nadal sterowała jej losami. Jak pisze Jędrzej Giertych: Polska końca XVIII i całego na ogół XIX wieku – to był kraj w dziedzinie politycznej sterowany niemal bezkonkurencyjnie przez masonerię.

Kiedy na Kongresie Wiedeńskim powołane zostaje do życia miniaturowe Królestwo Polskie, wtedy car Aleksander I, demonstrujący tendencje liberalne, wskrzesił w nim Wielki Wschód. Uwielbienie masonów dla nowego władcy nie trwało długo i przerodziło się wobec niego w opozycję. Wkrótce też na mocy dekretu księcia-namiestnika, Józefa Zajączka, dnia 25 września 1821 roku działalność wolnomularstwa (żydomasonerii) została zawieszona, ale swych wpływów nie utraciła.

Pierwsze ,jaskółki” zwiastujące dążność do reaktywacji wolnomularstwa w Polsce pojawiły się na progu XX wieku. Początek lat niepodległości Polski to okres dość intensywnego rozwoju wolnomularstwa, ściśle powiązanego z obozem socjalistycznym. Dzięki pomocy ze strony masonerii mogło dojść do przewrotu majowego w 1926 roku, dokonanego przez marszałka Jozefa Piłsudskiego, a w czasie którego polała się obficie polska krew. Przytoczymy relację o tych wydarzeniach św. Maksymiliana Kolbe: dnia 28 maja, gdy tysiące oczu jeszcze wilżyły łzy, p. Andrzej Strug, przewodniczący łoży masońskiej, tak w przemowie do zebranych masonów głosił: „I oto przyszły przełomowe dni majowe. Dzięki zwycięstwu wielkiego człowieka rozpoczynamy nowe dzieje zwycięstwa uczciwości. (…) Komendant zrobił swoje – teraz na nas kolej. (…) Jeśli cały demokratyczny obóz ulegnie nakazom chwili, będzie niezadługo triumfować w Polsce zwycięstwo moralności – my zaś w spokoju i godności będziemy rządzili Nową Polską. Dodać trzeba, że na tym samym posiedzeniu masoni uchwalili rezolucję następującej treści: Krew przelana na ulicach warszawy w dniach 12-14 maja nie może spłynąć bezpłodnie. Cały naród pragnie, by z jej posiewu wyrosło odrodzenie, nowa potęga moralna (…).

Warto pamiętać, że Andrzej Strug, mason 33. stopnia wtajemniczenia, wielki mistrz masonerii polskiej, w swojej książce Wyspa Zapomniana ocenia chrześcijaństwo jako coś antyludzkiego, coś, co zniewala, niszczy, wpędza w szaleństwo. Uznając bezsens chrześcijaństwa i domagając się jego zanegowania i odrzucenia, proponuje nową religię, w centrum której stawia człowieka, odrzucającego wszelkie moralne pęta, gloryfikującego siłę i przemoc, człowieka pana i prawodawcę – nowego boga. Dalszy wpływ żydomasonerii na losy Polski obrazuje fakt, że w latach 1926-1939 na siedemnastu premierów, trzynastu było masonami, a wielu ministrami i dyrektorami departamentów. Jednym z efektów tej „Nowej Polski”, rządzonej przez masonów, było odarcie godła Polski z krzyża i umieszczenie na skrzydłach orła pięcioramiennych gwiazdek – pentagramu Baphometa.

W Polsce powojennej, za sprawą szerzonej „uczciwości” i „moralności” przez kabalistę Andrzeja Struga i jego kompanów, gwałtownie rozwija się magia seksualna (prostytucja), przemysł aborcyjny i wszelkie praktyki okultystyczne. Niestety to wszystko, wspomagane przez frankistów i pozostałe sekty żydowskie, znalazło duży popyt w społeczeństwie polskim. Niemniej na tym tle, począwszy od czerwca 1937 roku, nastąpiło w Polsce znaczne nasilenie kampanii antymasońskiej. Efektem działań obronnych środowisk katolickich, związanych z obozem narodowym, na forum parlamentu i w mediach, był Dekret prezydenta rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 listopada 1938 roku o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich, w tym B’nai b’rith. Jednakże organ francuskich wolnomularzy informował, iż – mimo oficjalnego zakazu działalności wolnomularskiej w 1938 roku – praca lóż toczyła się nadal. Podczas okupacji Rada najwyższa i Wielka loża zostały uśpione, ale niektóre loże pracowały nieprzerwanie.

Po wojnie wielu wolnomularzy znalazło się w nowych strukturach władzy, aktywnie włączając się w budowę nowego systemu totalitaryzmu sowieckiego. Łukasz Kamiński wskazał w swoich wyliczeniach, że spośród pozostałych w kraju „braci” (masonów) aż 40,5% zajęło wysokie stanowiska w administracji państwowej PRL-u (dyrektorzy departamentów, posłowie, a nawet ministrowie), 32,1% zostało wykładowcami wyższych uczelni, 9,5% objęło wysokie stanowiska w spółdzielczości.

W pierwszych latach powojennych, mimo sugestii ze strony Bolesława Bieruta lub jego najbliższego otoczenia zmierzającej do odbudowy loży masońskiej, w Polsce nie doszło do zrealizowania tego zamierzenia.

Kolejną próbę bez powodzenia podjął w 1962 roku Wielki mistrz Wielkiego Wschodu Francji Jacques Mitterand podczas swojej wizyty w warszawie. Tymczasem konspiracyjna loża wolnomularska istniała tu już od 12 lutego 1961 roku, kiedy to ośmiu adeptów dokonało rytualnego „obudzenia” przedwojennego Kopernika. W tydzień później nastąpiły pierwsze inicjacje, przyjęto wtedy m.in. Prezesa Klubu Krzywego Koła, późniejszego wielkiego mistrza, Jana Józefa Lipskiego, kreowanego swego czasu w mediach na jednego z największych autorytetów „moralnych” w Polsce. Prof. Janusz Maciejewski podkreślał bardzo mocno, że z punktu widzenia masońskiej regularności istniała w Polsce w latach 1961-89 masoneria – i to także jako część masonerii światowej.

Począwszy już od roku 1976, kiedy to trzech „braci” sygnowało Apel do społeczeństwa i władz PRL, placówka warszawska w swych działaniach nie stroniła od nieoficjalnego udziału w życiu politycznym kraju. To z tych środowisk wychodziło poparcie dla współzałożonego przez „braci” Komitetu Obrony Robotników (KOR), a później także dla tzw. Ekspertów Solidarności.

Współdziałanie KOR-u ze Znakiem podczas tworzenia „Solidarności” pozwalało na wprowadzenie tam namaszczonych przez żydomasonerię osób, mających wpływ na kształt późniejszych wydarzeń. Już pod koniec 1989 roku ustępujący wielki mistrz Wielkiego Wschodu, Włoch Armando Corona, powiedział: W Polsce nasi bracia są liczni, bardzo aktywni i odegrali bardzo ważną rolę w przyspieszaniu procesów liberalizacji.

Po ustaleniach w Magdalence masoneria w Polsce mogła już wyjść z ukrycia i podjąć legalną działalność. Oficjalna ceremonia przebudzenia loży (wzmożenia działalności) miała miejsce 27 grudnia 1991 roku, w święto Jana Ewangelisty. Przy udziale przedstawicieli masonerii włoskiej dokonano wtedy rytualnego obudzenia Wielkiej loży Narodowej Polski. Rejestracja sądowa tej loży masońskiej miała miejsce 22 lutego 1993 roku, a 18 października 1993 roku powołano do istnienia Polską Radę najwyższą 33. i Ostatniego Stopnia Rytu szkockiego Dawnego i uznanego.

W lipcu 1993 roku powstała w Warszawie pierwsza polska loża Międzynarodowego Zakonu Masońskiego obrządku mieszanego Le Droit Humain o nazwie „Piotr i Maria Curie”. Pierwotnie wchodziła ona w skład Francuskiej Federacji tego systemu. Dnia 27 kwietnia 1998 roku powstała Polska Jurysdykcja, która została zarejestrowana sądownie. Na czele nowo powstałej struktury, jako jej pierwszy prezydent, stanął wybrany w wolnych wyborach Cezary Leżeński. Starał się on m.in. Jako kanclerz Międzynarodowej Kapituły „Orderu Uśmiechu” stworzyć w Rabce masońskie centrum dla Europy środkowej „opieki św. Mikołaja” nad dziećmi.

Według danych sprzed kilku lat, w Polsce pion regularny reprezentowała licząca kilkaset członków Wielka Loża Narodowa Polski, na czele której stoi Ryszard Siciński. W obediencji tej aktualnie jest siedem lóż: Kopernik w Warszawie, Łukasiński w Warszawie, Przesąd Zwyciężony w Krakowie, La France w Warszawie, Świątynia Hymnu Jedności w Poznaniu, Eugenia pod Ukoronowanym Lwem w Gdańsku, Pod Szczęśliwą Gwiazdą w Warszawie. Wielki Wschód Polski liczy także kilkaset członków zrzeszonych w lożach: Wolność Przywrócona w Warszawie, Nadzieja w Warszawie, Europa w Warszawie, Trzech Braci w Warszawie, połączonych lożach Tolerancja w Mikołowie i Jedność w Katowicach oraz najmłodszej z nich – loży Marcinkowski w Poznaniu. Natomiast wolnomularstwo żeńskie reprezentuje działająca w Warszawie loża Prometea, związana z Grandę Loge Feminine de France. Pierwszą czcigodną tego warsztatu była zamieszkała na stałe we Francji „siostra” (masonka) Ewa Jaśkiewice.

Jako ostatnia, dnia 9 września 2007 roku, po siedemdziesięciu latach wygnania, triumfalnie powróciła do Polski B’nai b’rith, witana wiernopoddańczą przemową podsekretarza Stanu w biurze prezydenta, Ewy Jończyk-Ziomeckiej, „eksperta od mowy nienawiści”. Podczas otwarcia loży B’nai b’rith o nazwie „Polin” (w języku hebrajskim Polska) obecni byli ambasadorowie USA i izraela, i kilka innych ważnych osobistości. Wiceprezydent B’nai b’rith, Dan Mariaschin, w swym przemówieniu zaznaczył, że uwzględniając fakt przynależności Polski do Unii Europejskiej i odradzania się życia żydowskiego, nasza loża może działać jako ważny uczestnik w szerokiej gamie zagadnień, którymi zajmuje się B’nai b ‘rith oraz szerszymi planami żydowskimi.

O jakie to plany i zagadnienia chodzi żydom z B’nai b’rith? Wszystko stało się jasne już podczas pierwszego spotkania: chodzi o restytucję mienia żydowskiego (ok. 70 mld dolarów) oraz o rozwiązanie kwestii Radia Maryja i telewizji Trwam, a – być może – w ramach szerszych planów żydostwa chodzi także o wznowienie pomysłu na Judeopolonię.

Od konfrontacji do przyjaź́ni

Zanim przeczytasz te dwa ostatnie, najsmutniejsze rozdziały, abyś nie stracił wiary i miłości do Kościoła, chcemy Ci uświadomić, Drogi katoliku, podstawową prawdę wiary. Kościół w 99, 999% to Bóg, działający w nim w trzech Osobach Trójcy świętej. My, jako Lud boży, w skład którego wchodzą jego pasterze, to znikoma domieszka do zasług i cierpień jezusa, naszego Króla. Dlatego Kościół jest i pozostanie święty i niezwyciężony pomimo zdrady wielu jego dzieci. W Kościele czci się nie ludzi, a tym bardziej nie wzniosłe budowle (kościoły), ale Tego, który Cię stworzył, zbawił, i który czeka na Ciebie z wyciągniętymi ramionami.

Przepaść między Kościołem katolickim a żydomasonerią ujawniła się – w warstwie ideowej – już w pierwszej połowie XVIII wieku. Od tej pory żydomasoneria i podległe jej organizacje w niszczeniu Kościoła i narodów chrześcijańskich stosowały najbardziej brutalną i bestialską przemoc. Jednakże te okrutne metody walki okazały się w sumie mało skuteczne.

W drugiej połowie XX wieku ż̇ydomasoneria – jak to już ukazaliśmy – zmieniła swą taktykę i rozpoczęła akcję zbliżenia się do swych dawnych przeciwników. Niestety, nie wyrzekła się ani swej kabalistycznej wiary, ani swych celów, lecz wręcz przeciwnie, przenikając do środowiska Kościoła katolickiego, usiłowała przeciągnąć na swoją stronę tak jego pasterzy, jak i wiernych. Katolicy, przechodząc na pozycje masońskie, nie występowali jednak z Kościoła i nie okazywali mu swej wrogości, ale szerząc liberalne poglądy na uczelniach, w seminariach oraz działając w polityce i w mass mediach, stopniowo zatruwali „źródło wody żywej”.

Katolicyzm liberalny jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż komunizm; jest on w rzeczy samej „piątą kolumną” żydomasonerii w samym łonie Kościoła. Już w drugiej połowie XIX w. Pius IX twierdził, iż znacznie łatwiej jest wykryć i pokonać jawnego nieprzyjaciela niż zamaskowanego masona, jakim w rzeczywistości jest katolik liberalny. W Liście Apostolskim z 6 marca 1873 roku skierowanym do koła św. Ambrożego w Mediolanie papież wyjaśnia, dlaczego tak bardzo trzeba mieć się na baczności przed katolikami-demokratami, przesiąkniętymi modernistycznymi poglądami: Ci ludzie są bardziej niebezpieczni i bardziej zgubni niż zdeklarowani wrogowie, gdyż niepostrzeżenie i z niezwykłą konsekwencją postępują w swoich zamiarach. W rzeczywistości, trzymając się na granicy potępionych błędów, zachowują zewnętrzne pozory nieskazitelnej doktryny, a tym samym zjednują sobie nieroztropnych zwolenników pojednania (z masonerią) i zwodzą uczciwych ludzi, którzy, gdyby nie to, niezawodnie sprzeciwiliby się jawnym błędom.

Święty papież Pius X (1835-1914) potępił katolików-liberałów, demokratów chrześcijańskich, modernistów, uznając ich za najbardziej niebezpieczną klikę (…) usiłującą przywieść Kościół do ich sposobu myślenia. Poprzez przebiegłość i zakłamanie tego perfidnego liberalnego katolicyzmu, który z trudem utrzymując się na granicy potępionego błędu, usiłuje zachowywać pozory systemu przestrzegającego najczystszej doktryny (…). Ksiądz ma za zadanie wykryć ich przewrotne knowania. Liberalni katolicy są wilkami odzianymi w owcze skóry. Będą was nazywali papistami, klerykałami, nieprzejednanymi wstecznikami; miejcie to sobie za honor! (Obecnie liberałowie traktują katolików walczących w obronie wiary jako sektę lub oskarżają o działania poza Kościołem – miejcie to sobie za honor!).

Następnie w encyklice Pascendi, ogłoszonej 8 września 1907 roku papież donosi, iż wrogowie dotarli do samego serca Kościoła, a wrogowie ci tym większym napawają strachem im bardziej się ukrywają. (…) Mówimy tu o znacznej liczbie księży (…). Oni to od środka knują zniszczenie Kościoła. Niebezpieczeństwo tkwi dziś niejako w samym łonie, w samych żyłach Kościoła (…), oni (moderniści) nie ugodzili w gałązki, lecz w sam korzeń, to znaczy w Wiarę. (Obecnie te słowa dotyczą nie tylko księży, ale i biskupów).

Porozumienie między żydomasonami i katolikami-liberałami umożliwiło wprowadzenie „konia trojańskiego” do Kościoła Chrystusowego. Pierwsze przejawy tych nowych dążeń sięgają 1920 roku. Jezuita niemiecki P. Gruber miał wówczas styczność z wysokimi dygnitarzami masonerii. W ten sposób rozpoczęta została, ze strony katolickiej, potajemna kampania zbliżania. We Francji to samo dzieło „pojednania” przedsięwziął ojciec Berteloot, także jezuita. Działania zmierzające do zbliżenia masonerii i Kościoła katolickiego za pontyfikatu Piusa XII pozostawały jednak nadal w stanie ukrytym. Co prawda ogień wyraźnie wzniecał się pod popiołem, jednakże moderniści zdawali sobie sprawę z tego, że ich wysiłki nie mają szans powodzenia, dopóki żyje Pius XII.

Wraz z wyborem Jana XXIII nastąpiła jak gdyby eksplozja wzajemnych relacji. Wyraźnie odnosiło się wrażenie, iż chodzi o międzynarodową, metodycznie dowodzoną kampanię. W okresie poprzedzającym Sobór Watykański II (1962-1965), a zwłaszcza w czasie jego obrad, masoneria wciągnęła w swe szeregi najważniejszych biskupów i kardynałów pracujących w Watykanie. Wynika to z listy zawierającej 124 nazwiska masonów-purpuratów, a ogłoszonej wkrótce po soborze Watykańskim II w prasie włoskiej na podstawie Masonic Register of ltaly (Rejestr Masonów Włoskich). Rejestr ten nie był kwestionowany przez osoby wymienione na jego listach. Z nich wynika, że większość dygnitarzy Kościoła katolickiego wstąpiła do masonerii w latach 1956-1960, a więc w przededniu Soboru Watykańskiego II. Stąd pewna część ojców soborowych to masoni, działający niewątpliwie na soborze według konkretnych wskazówek lóż, do których przynależeli.

Oto tylko niektóre nazwiska spośród 124 wymienionych na liście: Ablondi Alberto, bp Livorno; Abrech Pio, bp, członek świetej Kongregacji Biskupów; Bea Augustyn, kard., sekretarz Stanu Za Jana XXIII i Pawła VI; Baggio Sebastiano, kard., Prefekt świętej Kongregacji Biskupów; Baldassarri S., bp Rawenny; Biffi F., Rektor Uniwersytetu Papieskiego; Bonicelli G., bp Albano; Bovone A., abp świętego Offi- cium; Bugnini A., abp, reformator liturgii; Casaroli A., kard., v-ce dziekan kolegium kardynalskiego; Dadagio L., abp Lero; D’Antonio E., abp Trivento; Del Monte A., bp Novary; llari A., opat; Lienart A., kard.; Mensa A., abp Vercelli; Pappalardo S., kard., abp Palermo; Pellegri- no M., kard., abp Turynu; Poletti U., kard.; Schierano M., bp Włoskich Sił Zbrojnych; Sensi M., bp Sardi; Suenes L., kard.; Villot J., kard.; Zanini L., nuncjusz itd.

Wielki mistrz najwyższej Rady Lóż Masońskich w Meksyku, Carlos Vazquez Rangel, w wywiadzie prasowym zamieszczonym w czasopiśmie „Procesjo” oświadczył, że w Watykanie pracują aż trzy loże masońskie rytu szkockiego, co potwierdziło katolickie czasopismo „The Athanasian”, numer z 1 czerwca 1993 roku. Nadto przypomnijmy, że podana powyżej lista masonów w Watykanie odnosi się do okresu, w którym jeszcze obowiazywał poprzedni Kodeks Prawa kanonicznego, kategorycznie zabraniający przynależności do masonerii wszystkim katolikom pod karą ekskomuniki.

W czasie obrad Soboru Watykańskiego II masoneria miała zatem możliwości wpływania na redakcję dokumentów soborowych, a także na reformę liturgii. Podczas soboru papież Jan XXIII bardzo serdecznie dialogował z anglikańskim Prymasem Geoffrey F. Fisherem, chociaż tenże był wybitnym masonem, a znaczna część duchowieństwa anglikańskiego przynależała i nadal przynależy do masonerii. Wyjątkowo serdeczna przyjaźń łączyła również papieża Jana XXIII z wybitnym masonem najwyższego stopnia, baronem Marsaudon, co niewątpliwie przyczyniło się do zbliżenia i współpracy Kościoła z masonerią.

Według ks. jezuity Michela Riquet’a po soborze Watykańskim II nastąpiła nowa era stosunków między Kościołem i masonerią, którą nazwał „przejściem od wyklęcia do dialogu”. Wielki mistrz masonerii Dupuy potwierdził, że Sobór Watykański II otworzył w sposób znaczący Kościół na świat. Wyjawił, iż odbył spotkanie sprawozdawcze, więcej niż serdeczne z Janem XXIII, i że Jan XXIII i Sobór Watykański II nadali niesłychany impuls do pracy nad poprawą i znacznym ociepleniem stosunków między Kościołem a masonerią. W latach 60. I 70. ten krąg „dialogujących” rozszerzył się i umożliwiał masonerii coraz większe przenikanie jej idei i osób do struktur katolickiego Kościoła.

Najbardziej spektakularny rezultat infiltracji „piątej kolumny” wnętrza Kościoła, miał miejsce 16 lipca 1974 roku. Chodziło o skromny dokument, opublikowany przez kard. Jana Króla, arcybiskupa Filadelfii i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ameryki Północnej. Zawierał on m.in. takie punkty: 4. Zakaz przynależności do masonerii zostaje ograniczony do samych członków duchowieństwa i instytutów świeckich; 5. Z tego wynika, że ekskomunika już więcej nie jest zalecana. Pociągnęło to za sobą groźne następstwa.

Wkrótce Konferencja Episkopatu Brazylii 12 marca 1975 roku oświadczyła: Wydaje się, iż można udzielić kredytu zaufania tym, którzy od dawna należeli do masonerii, a obecnie zaczęli spontanicznie ubiegać się o dopuszczenie do sakramentów. Jeszcze tego samego roku kard. Brandao Vilela przyjął zaproszenie odprawienia mszy bożonarodzeniowej dla loży Liberdade z San Salvador de Bahia, a w tym samym miesiącu przyjął wysokie odznaczenie masońskie. Podobnie postąpił w 1976 roku kardynał Paulo Evaristo Arns, arcybiskup Rio de Janeiro. Natomiast Konferencja Episkopatu w Santo Domingo w swej nocie z dnia 29 stycznia 1976 roku skierowanej do duchowieństwa stwierdziła, że nie istnieje żadna sprzeczność, gdy ktoś jest katolikiem praktykującym (…) I jednocześnie członkiem stowarzyszenia masońskiego bądź innego tego rodzaju…

W 1969 roku kard. Johann Willebrand, przewodniczący Sekretariatu ds. Jedności chrześcijan, podczas audiencji udzielonej członkom masońskiej organizacji Zakon de Molaya, wyraził wdzięczność i zadowolenie, iż członkostwo w zakonie łączy katolików, protestantów i żydów we współpracy dla dobra ludzkości.

Choć nowy Kodeks Prawa kanonicznego z 1983 roku w kanonie 1374 stwierdza: każdy kto jest członkiem stowarzyszenia spiskującego przeciw Kościołowi, słusznie podlega karze, to należy zaznaczyć, że powyższy tekst znacznie różni się od kanonu 2335 Kodeksu z 1917 roku. W nowym surowość kary została wyraźnie złagodzona, wraz ze zniesieniem ekskomuniki, która wcześniej była nakładana ipso facto na każdego, ktokolwiek zapisywał się do masońskiej sekty. Ponadto słowo „masoneria” nie zostało nawet wspomniane! Wszystko to dowodzi, iż potępienia z lat 80. były czysto słowne i że żadne potępienie de facto nie miało miejsca. W rezultacie niemal wszyscy biskupi, którzy w latach 60. i 70. byli zaangażowani w dialog z masonerią, zostali w latach 80. nominowani na kardynałów, a ci z kolei, którzy już̇ wtedy byli kardynałami, dalej nimi pozostali, sprawując bez przeszkód swoje funkcje; nie podlegając żadnym postępowaniom obciąż̇ającym!

Taktyka Szatana i jego sojuszników zawsze polegała na mieszaniu fałszu z prawdą, kąkolu z ziarnem; dokładnie tak samo postępuje żydomasoneria, która obecnie przeniknęła aż̇ do szczytów Kościoła i działa w nim w charakterze „piątej kolumny”. Wiemy też̇, że jeśli ona żostaje odkryta, masoneria pobudza „trzecią siłę”, która pod pozorem łagodzenia, miłości, pokoju i przebaczenia stara się nie dopuścić do jej usunięcia.

Przymykanie oczu na fakt infiltracji żydomasońskiej Kościoła z pewnością nie jest rzeczą rozsądną, gdyż̇ Kościół nie broniony, jest Kościołem zdradzonym, a takim wydaje się być Kościół posoborowy. Dlatego Paweł VI mówił o samozagładzie Kościoła i o szatańskim dymie wnikającym do wnętrza Kościoła Boż̇ego. Mając na uwadze rzeczywistość, w jakiej przyszło nam ż̇yć, musimy dbać o to, aby nie ulec zwiedzzeniu, by nie pomylić pola walki i sztandaru, aby czasem, będąc przekonani, że walczymy pod sztandarem Chrystusa, nie okazało się, że w rzeczywistości walczymy z Bogiem w szeregach Lucyfera.

Kąkol rodzi jeszcze więcej kąkolu

W czterdzieści lat po Soborze Watykańskim II katolicy coraz jaśniej zdają sobie sprawę, że Kościół – Łódź́ Piotrowa wpłynęła na obce morza, burzliwe i ciemne, nad którymi nie wznosi się słońce wiary. Proces infiltracji masońskiej Kościoła na przestrzeni minionych lat stale się pogłębia, zarówno w sferze obyczajów, jak też̇ intelektualnej i duchowej. Wystarczy porównać dzisiejsze postępowanie katolików, ich przyzwolenie na każ̇de zło moralne, na ordynarne słownictwo, na brak szacunku dla sakramentów świętych, dla krzyża i innych treści religijnych, z tym, które charakteryzowało ich postępowanie jeszcze w latach 70. i 80., a zobaczymy ogromną różnicę. Ostateczne zwycięstwo żydomasonerii nad naszą wiarą i nad nami, niesione dziś nie na bagnetach, ale „obiektywem i piórem”, zdaje się być bliskie. Tej sytuacji tragizmu dodaje fakt, że wielu pasterzy Kościoła zamiast bronić owiec, razem z przywódcami z żydomasonerii gnają je na pastwiska Asmodeusza.

Zdrada jezusa Króla i Jego Kościoła szerzy się pośród najwyższej hierarchii. Ks. Gabriel Amorth, egzorcysta Watykanu i diecezji rzymskiej, przewodniczący Międzynarodowego stowarzyszenia egzorcystów, w kwietniu 2010 roku podał do publicznej wiadomości, że w Stolicy świętej działa sekta satanistów, do której należą księża, biskupi oraz kardynałowie. We wrześniu tego samego roku dodał, że Watykan od dawna jest infiltrowany przez satanizm, czego przejawem są kardynałowie, którzy nie wierzą w jezusa i biskupi, którzy są powiązani z Demonem.

W szeregach hierarchii Kościoła katolickiego znalazło się podstępem wielu żydomasonów, którzy są opętani ideologią gnostycko-kabalistyczną, charakteryzującą się nie tyle niewiarą w złego ducha, co przypisującą mu ontologiczne dobro i boskość. Działają oni nie tylko w Watykanie, ale we wszystkich episkopatach, a im dalej od Rzymu, tym sytuacja może bardziej się pogarszać. Dotyczy to takż̇e Polski, a ponieważ̇ jest to temat wstydliwy, na ogół się o nim milczy. Dlatego chcemy wyrazić wdzięczność ks. Prof. Czesławowi Bartnikowi, który w sposób szczery i lakoniczny stwierdza: niektórzy biskupi i niektóre instytucje katolickie korzystają na potęgę z pieniędzy masońskich. Większość stanowisk i godności kościelnych dla duchownych jest za pieniądze: z góry albo z dołu. Najwyż̇sze z nich są niemal zarezerwowane tylko dla związanych z Narodem wybranym.

Znane są też Polakom nazwiska tych purpuratów-rabinów, którzy szerzą destrukcję wśród wierzących, a zwłaszcza z ogromną przewrotnością zwalczają działania podejmowane głównie przez świeckich na rzecz uznania Pana Jezusa Królem Polski. Tym biskupom wtórują różne „autorytety moralne” ustanowione już za czasów masona A. Struga oraz liczni duchowni, mający nieraz wielki wpływ na kształtowanie świadomości, zwłaszcza ludzi młodych.

Ograniczymy się tylko do wskazania przykładu ks. prof. Mieczysława Malińskiego, wieloletniego opiekuna młodzieży akademickiej, bo postać ta jest egzemplarną ilustracją obecności „konia trojańskiego” w Kościele w Polsce. Pomijając już fakt, że ks. Maliński został ogłoszony tajnym współpracownikiem bezpieki, chcemy odnieść się do jego stwierdzeń gnostyckich i kabalistycznych, zawartych w książ̇ce Mój alfabet, wydanej dzięki dotacji celowej Ministra Kultury w 2004 roku. Wyłuszcza on w niej gnostycką naukę o Jezusie: To nie znaczy, że Jezus ma wszystkie przymioty Boga-Absolutu. Wtedy byłby jakimś monstrum, nie człowiekiem. A więc Jezus nie jest wszechmocny, ani wszechwiedzący, ani wszechobecny. Nie jest absolutnym pięknem, miłosierdziem najwyższym, najwspanialszym, mądrością najgłębszą, dobrem nieskoń́czonym, wolnością wszechogarniającą. Owszem, On uczestniczy w tych doskonałościach Boga, ale na miarę człowieczą. Jest najwspanialszym człowiekiem świata, jest uczestnikiem pełnym Boż̇ej natury.

Jezus przyszedł na świat, jak to sam powiedział: aby świadectwo dać prawdzie. Nie ma tu mowy o odkupywaniu nas od grzechu przez Jego mękę i śmierć jako zapłacie sprawiedliwości Boga za nasze grzechy. To myślenie jest odwołaniem się do Starego Testamentu (…). Pan Bóg nie potrzebuje ofiary męki i śmierci Jezusa, aby nam grzechy nasze przebaczyć. On potrafi nam je wybaczyć, bo jest nieskończenie miłosierny, kocha nas jako swoje dzieci, niezależnie jakie byłyby nasze grzechy.

A nieco dalej głosi kabalistyczną, tajną naukę o szatanie:

A co z szatanami? Przecież tak jak ludzie są stworzeni przez Boga. Jest więc w nich Boża iskra, iskra wolnej woli, mądrości i dobra. Oni nie są bezwzględną negacją. Gdyby Bóg chciał, w każdej chwili przestaliby istnieć, a jednak podtrzymuje ich w istnieniu. (…) To oczywiście nie będzie tak, że przyjdzie jakiś moment i nagle potępieni ludzie i szatani Znajdą się w niebie. To proces, który już teraz się w nich dokonuje. Są to prawdziwe rekolekcje piekielne. I myślę, że już są tacy nawróceni szatani, którzy przeszli przez swoisty piekielny czyściec i są zbawieni. Są tu wyłożone demoniczne zasady nowej religii New Age, w której nie ma potrzeby uzyskiwania przebaczenia na drodze sakramentalnej spowiedzi i w ogóle przyjmowania jakichkolwiek sakramentów, bo jeśli Jezus jest tylko człowiekiem, to Jego sakramenty są zabobonną praktyką. Według zasad tej nowej religii – promowanej przez ks. Malińskiego – wszyscy zasługują na zbawienie, niezależnie od swego postępowania, a w sefirotycznym niebie, tak jak teraz na ziemi, w jednej wspólnocie będą katolicy, czarnoksiężnicy, masoni i oczywiście szatani!

Tragiczną rzeczą jest, wobec tych i podobnych herezji, milczenie naszych pasterzy, którzy z obowiązku powinni czuwać, aby przeciwnik nie zatruł „źródła wody żywej”. Ponieważ milczą, zło nieposkromione staje się złem dozwolonym i bezkarnie głoszonym na uczelniach katolickich i w seminariach. Żydomasoneria, aby osiągnąć swój ostateczny cel, stara się zniszczyć społeczność chrześcijańską przez intelektualne i moralne psucie młodzieży, poczynając od najmłodszych dzieci. Z jednej strony wpaja się im gnostycko-kabalistyczne przekonania (tajną wiedzę) zawartą w bajkach, grach, powieściach, filmach i w całej „owsiakowej” pop-kulturze, z drugiej strony poprzez systematyczne psucie obyczajów i uczenie niemoralności, chce się ich spętać i zniewolonych przyprowadzić do tronu Baphometa. Żydomasonerii szczególnie zależy na rozwinięciu swej działalności i psuciu poglądów w seminariach, bo jest świadoma, i̇ pewnego dnia młodzi seminarzyści zostaną księżmi, biskupami, kardynałami, będą kierować i zarządzać Kościołem. Doszło już nawet do tego, że w niektórych seminariach – jak stwierdza ks. Prof. Czesław Bartnik – klerykom wolno czytać z czasopism tylko „Gazetę Wyborczą”. Cóż, pokrewieństwo poglądów i krwi niektórych biskupów z jej naczelnym jest oczywiste.

Co mają zrobić owce przywykłe do słuchania swych pasterzy i podążania za nimi, kiedy przyszły takie czasy, że pośród pasterzy pojawiły się wilki? Należ̇y podążać za głosem Chrystusa i za tymi biskupami i kapłanami, którzy pragną Jego Królestwa i Jego Chwały. Dlatego bacznie śledźmy poczynania naszych pasterzy, a szczególnie dążenie ich do zaprowadzenia panowania Pana Jezusa na polskiej ziemi, a znajdziemy odpowiedź. Trucizna z „zatrutego źródła” zmieszana została z „Wodą żywą”, płynie w żyłach Kościoła i nie ma ludzkiego sposobu, aby temu zapobiec. Jest jednak ratunek w samym Bogu i On sam daje pouczenie, jak moż̇emy zwyciężyć apokaliptyczną bestię. Wystarczy uznać Pana Jezusa Królem Polski, a On zgładzi ją tchnieniem ust swoich i swym przyjściem wniwecz obróci całe jej zwycięstwo (por. 2Tes 2,8). Amen!

Bibliografia:
Baer Randall N., W matni New Age, Wydawnictwo Henna, 1996.
ks. Bartnik Czesław Stanisław, Dni anioła siódmego, Wydawnictwo Polwen, 2003.
Bradley Michael, Tajne stowarzyszenia, Wydawnictwo Elipsa, Warszawa 2005.
Encyklopedia białych plam, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne s.c., Radom 2002.
ks. bp Dillon Jerzy F., Masoneria Zdemaskowana, Wydawnictwo Ostoja, 2001.
Epiphanius, Ubyta strona dziejów. Wydawnictwo Antyk – Marcin Dybowski, 2008.
Fisher Paul A., Szatan jest ich bogiem. Encykliki papieskie i wolnomularstwo, Wydawnictwo Wers, 1995. Giertych Jędrzej, Tragizm losów Polski, DW „Ostoja”, Krzeszowice 2006.

Kah Gary H., Globalna okupacja, cop. 1991 Huntington House Publishers.

Krajski Stanisław, Masoneria Polska 1993, Wydawnictwo Św. Tomasza z Akwinu, 1993.

Kucharczyk Grzegorz, CZerwone karty Kościoła, Wydawnictwo. AA s.c.

de Lassus Arnaud, Masoneria, Wydawnictwo Antyk Marcin Dybowski, 2008.

Still William T., Nowy porządek świata, Wydawnictwo Wers, 1995.

Pająk Henryk, Bestie końca czasu, Wydawnictwo Retro, Lublin 2001.

Pająk Henryk, Rosja we krwi i nafcie 1905-2005, Wydawnictwo Retro, Lublin 2007.

Pająk Henryk, Kościół do katakumb, Polska do kasacji. Wydawnictwo Retro, Lublin 2009.

Poradowski Michał, Kościół od wewnątrz zagroż̇ony. Wydawnictwo Nortom, 2001.

Sawicki Witold, Organizacje tajne w walce z Kościołem, Wydawnictwo Wers, Poznań 2000.

o. Suchecki Zbigniew, Kościół a masoneria, Wydawnictwo Salwator, 2008.

Zwoliński Andrzej, Leksykon współczesnych zagroż̇eń duchowych.

Wydawnictwo WAM, Kraków 2009.

Książki autorstwa ks. T. Kiersztyna:
Ostatnia walka, format B5, twarda oprawa, s. 456 – cena 25 zł; Zanim Król powróci, format 11×17, miękka oprawa, s. 128 – cena 7 zł; Czas Intronizacji, broszurka, s. 34 – cena 1 zł; Czas Króla, broszurka, s. 64 – cena 2 zł; Czas Prawdy, broszurka, s. 32 – 1 zł.

Książki redagowane przez ks. T. Kiersztyna: Naboż̇eństwo Intronizacyjne, format B5, s. 80 + płyta CD z pieśniami – cena 12 Zł;ł.
Biuro zamówień, tel. 12 285 60 98; 12 266 27 64 lub e-mail: biuro@rozalia.krakow.pl

Praca zbiorowa pod redakcją ks. Tadeusza Kiersztyna, Kraków 2010 © ks. Tadeusz Kiersztyn, 2010

Wydawca: ks. Tadeusz Kiersztyn – udziela prawa do niekomercyjnego rozpowszechniania niniejszego opracowania.

Ratować gospodarkę migracją? Napływ cudzoziemców się nie opłaca.

15 stycznia 2025 https://pch24.pl/ratowac-gospodarke-migracja-eksperci-naplyw-cudzoziemcow-sie-nie-oplaca/

Ratować gospodarkę migracją? Eksperci: napływ cudzoziemców się nie opłaca

W debacie politycznej napływ migrantów bywa przedstawiany jako konieczny element utrzymania wzrostu gospodarczego. Wydany niedawno raport podważa zasadność takiej argumentacji. Według analityków Centrum Myśli Gospodarczej masowa migracja oznacza wiele strat.

„Coraz bardziej palący problem imigracji jest zwykle traktowany jako konflikt pomiędzy korzyściami gospodarczymi a zagrożeniami nieekonomicznymi. W swoim najnowszym raporcie Migracja pod lupą. Jakie są koszty otwartych granic? nasi eksperci pokazują, że nie do końca tak jest”, czytamy w publikacji Centrum Myśli Gospodarczej.

Jak wskazują autorzy dokumentu, silny napływ migrantów  przyczynia się do spadku wynagrodzeń – szczególnie pośród pracowników prostych zawodów. Cudzoziemcy pełnią rolę taniej siły roboczej i zmuszają obywateli do zgadzania się na niższe wypłaty pod groźbą zastąpienia tańszym pracownikiem.

Wśród zagrożeń autorzy raportu wymienili też zjawisko „zabierania miejsc pracy” przez obcokrajowców i wzrostu bezrobocia. Takie konsekwencje ma nasilona migracja w połączeniu z wyposażonymi w duże kompetencje instytucjami ochrony zatrudnionych.

Zdaniem ekspertów zbyt wysoka podaż pracy, do jakiej przyczyniają się otwarte granice, „hamuje absorpcję technologii w przedsiębiorstwach”, a tym samym „utrzymuje specjalizację kraju w nisko zaawansowanej produkcji”.

Nie należy również lekceważyć zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego i zaufania społecznego, do jakich przyczynia się nasilona migracja i „wielokulturowość”, wskazują eksperci Centrum Myśli Gospodarczej. Jak wyjaśniają analitycy, „zróżnicowanie etniczne” zdecydowanie sprzyja również przestępczości. Te czynniki przekładają się negatywnie na „długookresowy rozwój”.  

Z tych powodów kolejne kraje zachodnie coraz poważniej myślą o ograniczeniu liczby migrantów. Pojawiają się też postulaty deportacji przyjezdnych, zauważają eksperci Centrum Myśli Gospodarczej. Czy te doświadczone od dekad przez napływ obcokrajowców państwa byłby zmuszone do opracowywania takich posunięć, gdyby migracja oznaczała zabezpieczenie dobrobytu?

Źródło: cmg.org.pl FA

Chanuka czy krzyż?

Chanuka czy krzyż?

https://pch24.pl/chanuka-czy-krzyz

Rok temu z górą Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe w Sejmie RP. Wydarzenie to skłoniło wielu Polaków do zastanowienia, dlaczego sekta Chabad Lubawicz – niezarejestrowana nawet w Polsce jako związek wyznaniowy – cieszy się tak wielką popularnością wśród naszych polityków.

Ćwierć wieku temu rozegrała się batalia o krzyż papieski na żwirowisku w pobliżu KL Auschwitz – miejsca męczeństwa wielu Polaków, w tym licznych polskich duchownych katolickich. Usunięcia krzyża domagał się związany z Chabad Lubawicz noblista Elie Wiesel.

W roku 1999 prośbę o usunięcie krzyża skierował do Jana Pawła II wywodzący się z nurtu chasydzkiego naczelny rabin Polski Pinchas Menachem Joskowicz. Wówczas to z inicjatywy Kazimierza Świtonia, znanego opozycjonisty z czasów PRL, założyciela wolnych związków zawodowych na Górnym Śląsku, na żwirowisko przybyli liczni Polacy, by brać udział w modlitwach i protestacyjnych głodówkach. Stawiali oni nowe krzyże, które jednak pod naciskiem środowisk żydowskich zostały usunięte i przewiezione do Centrum Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Harmężach. Krzyż papieski jednak ocalał – stoi na żwirowisku do dzisiaj mimo sprzeciwów rabina Joskowicza, który podczas spotkania z Janem Pawłem II domagał się, aby pan papież dał wezwanie do swoich ludzi, by także ten ostatni krzyż wyprowadzili z tego obozu.

Krzyż pozostał, ale kilka lat wcześniej w roku 1993 siostry karmelitanki zostały zmuszone do opuszczenia swego klasztoru, który od roku 1984 mieścił się w budynku byłego teatru przy muzeum Auschwitz. Wcześniej grupy Żydów starały się wtargnąć na teren klasztoru i zakłócić spokój sióstr. Dziś na miejscu karmelu stoi Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. Wciąż trwa walka o kościół pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski w Brzezince. W roku 2020 czterech amerykańskich rabinów pod przewodnictwem Aviego Weissa zorganizowało w Oświęcimiu protest, domagając się usunięcia tej świątyni. Jakie były ich argumenty? Ten kościół to największa desakralizacja w historii Holokaustu – powiedział dziennikarzom rabin Avi Weiss.

W jakiego Boga wierzy prezydent Warszawy?

Do kolejnej walki o krzyże doszło w roku 2024 w warszawskich urzędach, po zarządzeniu Rafała Trzaskowskiego, że w miejscach publicznych nie należy eksponować symboli religijnych. Zdaniem prezydenta Warszawy, państwo powinno być neutralne religijnie. Zdaje się jednak, że postulat neutralności miałby dotyczyć wyłącznie katolików. Prezydent miasta stołecznego Warszawy nie pozostał bowiem neutralny, biorąc udział w zapalaniu świec chanukowych.

W przemówieniu podczas obchodów Chanuki w roku 2020 Trzaskowski wykazał się sporą znajomością historii Chabad Lubawicz. Święto Chanuki jest dziś obchodzone na całym świecie, ale nie zawsze tak było. Wszystko dzieje się za sprawą rabina Menachema Schneersona, który jest znany jako najbardziej wpływowy rabin we współczesnej historii – mówił prezydent Warszawy.

Swoje przemówienie zakończył zaś słowami: Niech światło rozbłyśnie i zaufanie do Boga jaśnieje na całym świecie. Wesołej Chanuki! Oto polityk, który postuluje neutralność religijną w przestrzeni publicznej!

W jakiego Boga wierzy Rafał Trzaskowski? To ważne pytanie, zwłaszcza wobec faktu, iż w nadchodzących wyborach będzie on starał się zostać prezydentem Rzeczypospolitej. Z pewnością nie jest to Bóg chrześcijański, skoro prezydent Warszawy mówi tak dla uroczystości chanukowych, a zarazem nie dla krzyża. W roku 2019 w jednym z wywiadów Trzaskowski stwierdził, że jest katolikiem. Wkrótce jednak w mediach pojawiła się informacja, że jego dzieci nie uczęszczają na lekcje religii, a jego syn nie przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej. Poglądy Trzaskowskiego w takich kwestiach jak aborcja czy ideologia LGBT dalece odbiegają od nauczania katolickiego. W innym wywiadzie prezydent Warszawy wyznał, że wierzy w Boga Spinozy. Jednak nie można być katolikiem, a zarazem wierzyć w to samo, co Baruch Spinoza, który pochodził z żydowskiej rodziny, znał biegle Talmud oraz kabałę i rozumiał Boga na sposób panteistyczny.

Jednostronny dialog międzyreligijny

Środowiska żydowskie oraz politycy sprzyjający tym środowiskom zaciekle walczą z krzyżem, a katolicy są namawiani przez swoich biskupów do brania udziału w Dniu Judaizmu lub we wspólnych obchodach Chanuki i Adwentu. Jednak ten religijny dialog jest jednostronny – rabini przemawiają w katolickich parafiach czy na KUL, ale katoliccy księża nie ewangelizują w synagogach lub w centrach Chabad Lubawicz. Z ust kapłanów nie słyszymy o potrzebie nawracania Żydów – w tej intencji modlą się już tylko środowiska Tradycji katolickiej.

Zatraca się przy tym pojęcie prawdy religijnej, a Żydów przedstawia się jako starszych braci w tej samej wierze. Jednak pomimo wszechobecnej propagandy wielu polskich katolików nie daje się nabrać na te słowa. Nie potrzeba wszak studiów teologicznych, żeby stwierdzić, iż nie mamy do czynienia z tą samą wiarą. Żydzi nie wierzą w Jezusa Chrystusa, w Trójcę Świętą, w dogmaty Kościoła katolickiego.

Przeciętny Polak myśli, że wspólnym mianownikiem dla wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa jest uznawanie Starego Testamentu. Nie jest to prawda. Chasydzi, z których wywodzi się ruch Chabad Lubawicz, interpretują Stary Testament na sposób kabalistyczny. Już sama historia Adama i Ewy jest w tym ujęciu rozumiana zupełnie inaczej.

Katolicy uczą się o grzechu pierworodnym, o potrzebie chrztu; według kabalistów nie ma w ogóle czegoś takiego jak grzech, bo nawet zło jest pewnego rodzaju boską iskrą, a czyn Adama i Ewy był koniecznym elementem służącym rozwojowi duszy.

Chasydzi inaczej niż katolicy pojmują duszę, prawdę i życie po śmierci. A wyznawcy Chabad Lubawicz, chociaż odrzucają wiarę w Chrystusa, wierzą, że Menachem Mendel Schneerson był mesjaszem, który zmartwychwstanie. Przypisują mu więc boskie cechy. Dla katolika jest to oczywiście bluźnierstwo, jednak wizerunek Schneersona znalazł się w ubiegłym roku w polskim Sejmie podczas obchodów Chanuki.

Prozelityzm, nie dialog

Jednym z prekursorów takiego jednostronnego dialogu pomiędzy judaizmem a katolicyzmem był Martin Buber, znany polskim studentom jako filozof dialogu. I tyle – studenci zwykle nie dowiadują się, że był on znanym popularyzatorem i wyznawcą chasydyzmu, z którego wywodzi się ruch Chabad Lubawicz. Martin Buber w roku 1926 założył pismo „Die Kreatur”, w którym postulował, by Żydzi, katolicy i protestanci jednoczyli się w dialogu. Sam jednak wspominał, że w czasach szkolnych z obrzydzeniem przysłuchiwał się katolickim modlitwom, w których jako uczeń musiał biernie uczestniczyć.

Możemy zatem przypuszczać, że Buberowi wcale nie chodziło o dialog, ale o to, by katolicy stopniowo przechodzili na judaizm. W dzisiejszych czasach mamy wiele podobnych prób nawracania katolików na różne odłamy judaizmu pod przykrywką dialogu międzyreligijnego i z pewnością będzie ich jeszcze więcej. Jest bowiem wielu takich, którzy chcieliby, aby Polska stała zarówno pod znakiem Chanuki, jak i pod znakiem Krzyża. Ale tych dwóch doktryn w żaden sposób nie da się ze sobą pogodzić.

dr Anna Mandrela

Tekst pochodzi z dwumiesięcznika „Polonia Christiana” – numer 102 (styczeń-luty 2025)

Kliknij TUTAJ i zobacz jak odebrać pismo

Dni protestantów, żydów i islamu? Nie! Każdy dzień należy tylko do Chrystusa

Dni protestantów, żydów i islamu? Nie! Każdy dzień należy tylko do Chrystusa

Chrystus żąda jedności, ale jedności w prawdzie, a nie w różnorodności.

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/dni-protestantow-zydow-i-islamu-nie-kazdy-dzien-nalezy-tylko-do-chrystusa/

Tydzień Ekumenizmu i Dialogizmu to przejaw głębokiego zaczadzenia Kościoła politycznym liberalizmem. W Kościele nie ma dni należących do protestantów, żydów czy islamistów. Każdy dzień należy wyłącznie do Chrystusa – tego, poza którego Imieniem nie ma zbawienia.

Zgodnie z ekumenicznym paradygmatem dialogizmu Kościół katolicki w wielu krajach świata zaangażuje się w styczniu w intensywną współpracę z „braćmi odłączonymi”. Spotkaniom z luteranami, kalwinami, metodystami, baptystami, starokatolikami, mariawitami i prawosławnymi wprost nie będzie końca.

W Polsce Tydzień Ekumeniczny ma dodatkowo wyjątkowy początek i zakończenie. Poprzedza go „Dzień Judaizmu w Kościele”, a zamyka takiż „Dzień Islamu”.

Biorąc pod uwagę aktualny stan społeczeństw Europy można byłoby sądzić, że taki właśnie układ obchodów to złośliwy polski komentarz do islamizacji: wszystko zaczęli Żydzi, potem przyszli chrześcijanie, a cały ten kram zamkną dżihadyści. Inicjatorom dialogicznego cyklu nie o to raczej chodziło; Dzień Islamu na przykład obchodzony jest nad Wisłą od 2001 roku – zaczęło się jeszcze przed globalną wojną z terroryzmem; zanim w Polsce zrozumiano, że Półksiężyc to bynajmniej nie tylko przyjazna mniejszość tatarska. Zostawię jednak na boku judaizm i islam; ostatecznie sednem styczniowych obchodów jest uskutecznianie „jedności” z protestantami.

Obchody Tygodnia Ekumenicznego będą odbywać się w całej Polsce. Proszę zobaczyć, jak będzie wyglądać to w dwóch kluczowych dla ekumenizmu miastach, Warszawie i Łodzi. W Warszawie wszystko rozpocznie się w zborze kalwińskim w sobotę 18 stycznia. W niedzielę 19 stycznia inicjatywę przejmą mariawici. Dopiero w poniedziałek przyjdzie czas na Kościół katolicki, ale – jak zaznaczono w komunikacie prasowym diecezji warszawsko-praskiej, która patronuje nabożeństwom ekumenicznym w tym dniu – ambona będzie otwarta również dla niekatolickich duchownych.

We wtorek ekumenizm przenosi się do cerkwi prawosławnej. W środę ponownie pojawia się katolicki kościół, jakkolwiek z głównym udziałem ekumeniczno-charyzmatycznej wspólnoty Chemin Neuf. W czwartek odbędzie się „nabożeństwo centralne” – w zborze luterańskim, dla upamiętnienia rocznicy podpisania umowy o wzajemnym uznawaniu chrztu. W piątek ekumenizm zagości u metodystów. Na tym powinno się zakończyć, bo tydzień – to w końcu tydzień; ale ze względu na mnogość grup protestanckich w Warszawie siedem dni nie wystarcza; dlatego w sobotę 25 stycznia odbędzie się jeszcze nabożeństwo u tzw. polskokatolików. Wreszcie w niedzielę 26 stycznia i czwartek 30 będą dodatkowe nabożeństwa w kościołach katolickich.

Tydzień Ekumeniczny jeszcze dłużej potrwa w w Łodzi. Tam rzecz zaczyna się już 13 stycznia, a kończy dopiero 5 lutego. [To u Rysia… md] Pierwszym aktem będzie ekumeniczny akt charyzmatyczny, czyli Wieczór Uwielbienia. Potem wkroczą do działania, kolejno: katolicy, luteranie, kalwini, polskokatolicy, mariawici, metodyści, prawosławni, baptyści, znowu luteranie, znowu mariawici, znowu kalwini, znowu katolicy, znowu luteranie, znowu katolicy… a na koniec wszystko charyzmatyczną klamrą zamknie wspólnota Chemin Neuf.

Nieco mniej bogaty program mają obchody w innych miejscach Polski: Poznaniu, Ełku, Szczecinie, Częstochowie i Krakowie. Choć bywają „smaczki”. Na przykład w archidiecezji częstochowskiej wszystko zacznie się od panelu ekumenicznego pod tytułem… „Jedność w różnorodności wyznań”. Prawda, że pięknie, a pięknie – bo tak bardzo liberalnie?

Tu właśnie leży clou problemu. Tu, to znaczy: w liberalizmie. Wszystkie te ekumeniczno-dialogiczne projekty nie mają żadnego innego sensu poza gruntowaniem systemu liberalnego relatywizmu religijnego. „Jedność w różnorodności” – oto hasło, którym zabija się prawdę. 16 stycznia wyznawcy Boga Wcielonego mają podawać sobie ręce z żydami, którzy hołubią Talmud – księgę obrzucającą Chrystusa najgorszymi obelgami.

Od 18 do 25 stycznia mamy zapraszać do kościołów i bywać w zborach tych, którzy kategorycznie odrzucają władzę papieską, a Najświętszy Sakrament uważają za jakiś „papistowski” zabobon i coraz powszechniej akceptują największe błędy współczesności (jak aborcjonizm czy genderyzm). Wreszcie 26 jesteśmy wzywani przez pasterzy Kościoła, by z przyjaźnią spojrzeć na mahometan – tych samych, którzy (o ile są gorliwi) każdego dnia recytują sury Koranu wzywające do zabijania (sic!) chrześcijan i odmawiające Zbawicielowi Synostwa Bożego.

Dlaczego Kościół się w to bawi? Bądźmy szczerzy: bynajmniej nie dlatego, że domaga się takich działań sama Ewangelia albo niezmienna nauka Kościoła. Chrystus żąda jedności, ale jedności w prawdzie, a nie w różnorodności. Dialogicznego relatywizmu oczekuje od nas nie Zbawiciel, ale polityczni awangardziści dyktatury liberalizmu. Ci sami, stoją w jednej oświeceniowej tradycji z mordercami i bezbożnikami z czasów rewolucji francuskiej. To francuskie ludobójstwo dokonane pod hasłami równości, wolności i braterstwa zapoczątkowało w Europie rządy relatywizmu: wszyscy mają służyć sekularnemu Lewiatanowi i niech ta służba będzie najwyższym prawem. To, co mogłoby dzielić niewolników Lewiatana w dziele krzewienia rewolucji i „oświecenia”, czyli „przesądy religijne”, musi zejść na drugi plan. Oto właściwy sens „jedności w różnorodności”. Jej kamieniem węgielnym jest niewiara, fundamentem królobójstwo, spoiwem antyklerykalna ideologia wolterianizmu, murami pogarda dla świętości życia, zwieńczeniem bezbożny sekularyzm.

Papież Leon XIII w 1896 roku w encyklice „Satis cognitum” wezwał cały Kościół do modlitwy o jedność chrześcijan. Rozumiał przez to tylko jedno: nawrócenie schizmatyków i heretyków, którzy powinni z miłości do Chrystusa wyrzec się błędów i przyjąć jedną, świętą, powszechną i apostolską wiarę Kościoła.  Pod naciskiem politycznej dyktatury liberalizmu wyrzeczono się jednak wezwania tego papieża; gorzej jeszcze – cynicznie wykrzywiono je w dyskusjach towarzyszących przyjęciu deklaracji „Dignitatis humanae” II Soboru Watykańskiego, którą – jak doskonale opisał to amerykański prawnik David Wemhoff – inspirowały działania amerykańskiego wywiadu. CIA chciała przekonać Kościół do zaakceptowania liberalnych podwalin relatywistycznego systemu politycznego USA – i zrobiła to z sukcesem.

Musimy modlić się za luteranów, kalwinów i baptystów; musimy zabiegać o prawosławnych, starokatolików i mariawitów; jesteśmy wezwani do kontaktów z żydami i muzułmanami – ale nie po to, by umacniać ich w błędach, lecz po to, by dawać im świadectwo katolickiej prawdy i wzywać do przyjęcia jedynej prawdziwej religii nauczanej przez Kościół katolicki. To nie jest jakaś „ideologia katolickiego suprematyzmu” ani „religijna ksenofobia”; to zwykła i elementarna wierność wobec tego, co wszystkim nam nakazał Jezus Chrystus: abyśmy byli jedno, w Nim, Zbawicielu, który zbudował swój Kościół na Piotrze, biskupie Rzymu, jedynym na tej ziemi Jego autentycznym przedstawicielu i opoce. Nie wolno nam brać udziału w fałszywym festiwalu, jakim stał się Tydzień Ekumeniczny ani tym więcej w dialogicznym horrendum w postaci Dni Judaizmu i Islamu w Kościele.

Żaden dzień nie należy w Kościele do tych, którzy odrzucają boskość Chrystusa albo ustanowione przez Niego sakramenty. Każdy dzień należy tylko do Niego samego, Chrystusa, Tego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem i poza Imieniem którego – nie ma zbawienia.

Paweł Chmielewski

Ministerstwo Prawdy UE czyli kto zostanie agentem „dezinformacji”

Ministerstwo Prawdy UE czyli kto zostanie agentem „dezinformacji”

Autor: AlterCabrio , 15 stycznia 2025

To nie jest tylko walka z cenzurą — to walka o duszę naszej cywilizacji. Czy zaakceptujemy przyszłość, w której niewybierani biurokraci będą decydować, co możemy myśleć, mówić i w co wierzyć? Czy też będziemy stać twardo przeciwko tej pełzającej tyranii i domagać się powrotu do wolności i przejrzystości?

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Ministerstwo Prawdy UE: Przejęcie władzy przez globalistów pod przykrywką walki z „dezinformacją”

W przerażającym ruchu, który wygląda jakby wprost zaczerpnięty z powieści Orwella Rok 1984, Unia Europejska formalizuje swoją rolę strażnika informacji, tworząc „Centrum wymiany informacji i analiz” [Information Sharing and Analysis Center] w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych [European External Action Service – EEAS]. Deklarowany cel? Zwalczanie tak zwanych kampanii „dezinformacyjnych” prowadzonych przez zagranicznych aktorów, takich jak Rosja czy Chiny. Ale bez wątpienia nie chodzi tu o ochronę prawdy czy demokracji. To bezczelna próba globalistycznej elity UE, aby kontrolować sprzeciw wobec narracji, uciszać sprzeciw i przekształcić opinię publiczną tak, aby dostosować ją do ich własnej agendy.

Zasłona legitymizacji dla autorytarnej cenzury

Szef polityki zagranicznej UE, Josep Borrell, ukrył inicjatywę w szlachetnej retoryce, oświadczając, że dezinformacja podważa demokrację, zniekształcając opinię publiczną. Według Borrella demokracja nie może funkcjonować, jeśli obywatele nie mają dostępu do „dokładnych” informacji — zdefiniowanych, oczywiście, przez te same instytucje, które mają największe korzyści z tego aparatu cenzury.

Pod pretekstem ochrony demokracji UE pozycjonuje się jako arbiter prawdy. Ta scentralizowana platforma ma na celu monitorowanie, analizowanie i przeciwdziałanie „zmanipulowanym” informacjom w czasie rzeczywistym, koordynując działania z organizacjami pozarządowymi, państwami członkowskimi i agencjami cyber-bezpieczeństwa. W rzeczywistości infrastruktura ta ryzykuje, że stanie się bronią do tłumienia niezależnego dziennikarstwa, głosów sprzeciwu i wszelkich narracji kwestionujących stanowiska polityczne UE.

Oskarżenia o dezinformację jako broń

Przemówienie Borrella maluje jaskrawy obraz świata pogrążonego w chaosie, w którym rosyjscy i chińscy aktorzy prowadzą wojnę informacyjną, aby zdestabilizować państwa demokratyczne. To również może być prawdą. Jednak retoryka „zagrożenia egzystencjalnego” służy podwójnemu celowi: uzasadnia szeroko zakrojone interwencje w krajobraz medialny, jednocześnie odwracając uwagę od własnych niepowodzeń UE. Od rosnącej inflacji i kryzysów energetycznych po niezadowolenie społeczeństwa z polityki wobec Ukrainy. Zrzucanie winy na „zagraniczne manipulacje” wygodnie odsuwa odpowiedzialność od Brukseli.

Co więcej, UE już zablokowała rosyjskie media państwowe, takie jak RT i Sputnik, pod pretekstem walki z propagandą. Działania te, dalekie od promowania przejrzystości, stanowią niebezpieczny precedens: cenzurę podszywającą się pod ochronę.

Nowa fala cyfrowego totalitaryzmu

Fakt przyznania przez Borrella, że ​​kampanie dezinformacyjne istniały jeszcze przed wojną na Ukrainie, jest szczególnie wymowny. Polityk łączy te wysiłki z wcześniejszymi narracjami, takimi jak sceptycyzm podczas pandemii covid-19. Ujmując „walkę o narrację” jako trwającą bitwę, UE uzasadnia stale rozszerzający się nadzór i regulację platform internetowych oraz wywieranie presji na firmy takie jak Twitter, aby dostosowały się do jej celów. Ta centralizacja kontroli nad przestrzeniami cyfrowymi grozi erozją wolności słowa i dostępu do różnych punktów widzenia.

Prawdziwe cele: ty i ja

Podczas gdy UE twierdzi, że zwalcza „zagranicznych aktorów”, jej skupianie się na „toksyczności” informacji otwiera drzwi do kontrolowania wewnętrznego sprzeciwu. Język zwalczania „stronniczych wyborów” i zapewniania „jakości informacji” jest cienko zawoalowanym uzasadnieniem dla inżynierii narracji. Jeśli informacje sprzeczne ze światopoglądem UE są uznawane za „toksyczne”, to ile czasu minie, zanim celem cenzury staną się zwykli obywatele? Ile czasu minie, zanim krytycy polityki UE zostaną nazwani agentami „dezinformacji”?

Globalne implikacje

To nie jest tylko problem UE. Stworzenie globalnej sieci wymiany informacji oznacza, że ​​ideologiczne działania policyjne UE będą miały wpływ daleko poza jej granice. Poprzez współpracę z partnerami z Afryki, Ameryki Łacińskiej i Azji, UE eksportuje swój model cenzury do krajów o kruchych demokracjach, podważając zasady, których rzekomo broni.

Wezwanie do oporu

Utworzenie tak zwanego Ministerstwa Prawdy oznacza przerażającą eskalację wojny UE z wolnością słowa. Ujawnia globalistyczną agendę taką, jaka jest naprawdę: skoordynowanym wysiłkiem na rzecz centralizacji władzy, tłumienia sprzeciwu i kontrolowania narracji za wszelką cenę.

Musimy odrzucić ten atak na nasze podstawowe wolności. Możliwość kwestionowania, krytykowania i eksplorowania alternatywnych punktów widzenia jest podstawą każdej funkcjonującej demokracji. Jeśli pozwolimy UE dyktować, co stanowi „prawdę”, oddamy jej klucze do naszych umysłów, naszych wyborów i naszej przyszłości.

To nie jest tylko walka z cenzurą — to walka o duszę naszej cywilizacji. Czy zaakceptujemy przyszłość, w której niewybierani biurokraci będą decydować, co możemy myśleć, mówić i w co wierzyć? Czy też będziemy stać twardo przeciwko tej pełzającej tyranii i domagać się powrotu do wolności i przejrzystości?

______________

The EU’s Ministry of Truth: A Globalist Power Grab Disguised as a Fight Against ‘Disinformation’, RAIR Foundation, January 10, 2025

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

——————

2 komentarze

AlterCabrio 15 stycznia 2025
_______

  1. Nie ma absolutnej wolności słowa, zwłaszcza związanej z przekazem informacji – uważa prof. Andrzej Zoll. Zdaniem byłego szefa Trybunału Konstytucyjnego “wolność jest zawsze ograniczona, chociażby wolnością innej osoby czy dobrem wspólnym”. Gość Polskiego Radia 24 mówił o tym w kontekście projektu dot. blokowania treści w internecie.Prof. Zoll o blokowaniu treści w sieci. “Nie ma bezwzględnej wolności”, 14.01.2025
  2. ——-Minister cyfryzacji wskazywał w poniedziałkowym “Graffiti”, że jest “odpowiedzialny za bezpieczeństwo ludzi w internecie, legalność treści, za to, żeby nie działy się sytuacje patologiczne, kiedy ktoś czyta o sobie albo bliskiej osobie, że umarła”. – Tekst jest powielany dziesiątki razy i nikt nie reaguje – powiedział Krzysztof Gawkowski. Prowadzący Marcin Fijołek zapytał polityka Nowej Lewicy o propozycję jego resortu, by to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej wydawał nakazy blokowania treści w sieci. Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości to zapowiedź cenzury w internecie. – My chcemy wprowadzić procedurę administracyjną. Dlaczego UKE? Jest niezależny. Prezes jest wybierany na sześć lat (…). Po drugie jest procedura odwołania do sądu – odparł.Wicepremier założył się z dziennikarzem, 13 sty 2025 [17min]
  3. ——-Na szczęście mamy niezłomnych i odważnych obrońców (wolności słowa).
  4. Na pytanie o to, czy jeśli w internecie są rozpowszechniane treści, które mogą zagrażać zdrowiu publicznemu, np. w kwestii szczepień odpowiedział, że “działania rządu Mateusza Morawieckiego polegały właśnie na tym, że udostępniano bardzo szeroki wachlarz informacji sprawdzonych, zweryfikowanych przez lekarzy, ekspertów”. – Blokowanie takich kont, o ile nie jest w sposób bezsprzecznie udowodniony, że stoi za nimi jakaś agentura, jest moim zdaniem wylaniem dziecka z kąpielą, a jeżeli są działania nacelowane w polskie państwo, to ABW i inne służby mają do tego instrumenty przewidziane w ustawach i absolutnie nie ma potrzeby, aby inspektor sanitarny ze Słubic dokonywał takich działań – tłumaczył.
  5. Cieszyński uważa, że “ministerstwo cyfryzacji chciałoby, żeby policjant, funkcjonariusz ABW, inspektor sanitarny, a nawet funkcjonariusz kontroli skarbowej mogli cenzurować internet”. – I działoby się to w sposób, który nie dawałby realnej szansy na ocenę, czy to jest prawda, bo tych skarg mogłoby być tyle, że UKE działałby zachowawczo i wychodziłby z założenia, że jeżeli urzędnik się pomyli, to sąd to naprawi – stwierdził.Cieszyński o projekcie resortu cyfryzacji: to byłaby realna cenzura internetu, 14.01.2025

O królu Karolu III, Putinie i Netanjahu w Auschwitz

Karol III przyjedzie do Polski z okazji wyzwolenia Auschwitz

Wysłane przez Alina@Warszawa w 15-01-2025

Od kilku dni możemy usłyszeć, że 
Król Karol III przyjedzie do Polski. Pierwsza wizyta w Auschwitz-Birkenau(link is external) 
Chodzi oczywiście o króla Wielkiej Brytanii, który postanowił przyjechać nie tyle do Polski co do muzeum w niemieckim hitlerowskim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. 


Moja reakcja na tę wiadomość to szok! Bo z jakiej racji ten filut ma brać udział w uroczystościach? Jaki związek ma Wielka Brytania z wyzwolenie Auschwitz?! 

Trzeba przypomnieć fakty, a zrobię to skrótowo i niejako od końca, czyli “wyzwolenia” Auschwitz:

  1. obozu nikt nie musiał wyzwalać, bo Niemcy zabrali zdolnych do marszu więźniów i pogonili ich na zachód na 2 tygodnie przed wejściem do Oświęcimia Armii RADZIECKIEJ!  
  2. w obozie zostali sami umierający, półtrupy, niespalone i niezakopane zwłoki 
  3. nikt obozu nie pilnował, szabrownicy kradli co chcieli, w tym i tych umierających, ludzie z miasta pomagali komu mogli 
  4. zdjęcia uśmiechniętych kobiet z wyzwolenia obozu to zdjęcia Rosjanek … 
  5. wojskom rosyjskim towarzyszyły wojska ukraińskie i polskie (może nie w chwili wyzwolenia Auschwitz, ale były w składzie Armii Radzieckiej), która jak wielka armia mongolska szła na zachód (gwałty, kradzieże i inne ich “dokonania” to tylko skutek uboczny). Było to ponad 2 miliony żołnierzy, którzy przeszli przez terytorium Polski 
  6. wśród żołnierzy, którzy dotarli do OPUSZCZONEGO obozu Auschwitz NIE BYŁO ŻADNYCH WOJSK ALIANCKICH, NIE BYŁO ANGLIKÓW, FRANCUZÓW, ANI INNYCH ZACHODNICH NACJI! 
  7. kiedy ptm. Pilecki i inni donosili “aliantom” o obozach zagłady w Polsce, ci nie reagowali – czy ktoś wie o reakcji aliantów na wieści o obozach?!
  8. obozy założyli “cywilizowani” Niemcy i robili w nich co chcieli, bo Polacy nie zdołali obronić swojej ojczyzny, bo koalicjanci Francja I Wielka Brytania nie zrobiły NIC, by pomóc Polakom! Od 1939 do 1945 cała władza, administracja, policja i wojsko, to były formacje NIEMIECKIE, na niemieckim prawie. Polacy byli niewolnikami we własnym kraju, który został podzielony na niemieckie prowincje 
  9. cała ta historia, wszystkie te niemieckie zbrodnie NIE WYDARZYŁYBY SIĘ, gdyby Wielka Brytania i Francja dotrzymały umów z Polską! 
  10. nie byłoby obchodów 80 rocznicy “wyzwolenia” Auschwitz, nie byłoby Auschwitz-Birkenau gdyby Wlk. Brytania była poważnym, uczciwym  państwem!

Jeśli jakiś przywódca powinien przybyć na te obchody, to powinien być – o ironio – Włodzimierz Putin! Bo król Karol III nie ma z tym miejscem żadnego honorowego związku!
Do niedawna wybierał się do Polski premier Izraela B. Netanjahu (o którego niearesztowanie tak martwił się prezydent Duda). Gdyby przybył Putin i Netanjahu mielibyśmy zlot współczesnych zbrodniarzy-ludobójców w miejscu największego ludobójstwa w Polsce … To przekracza moje zdolności akceptacji. 

Wizyta Karola III to historyczne oszustwo. Oto co niby powiedział: (…) Dzień, w którym wojska alianckie wkroczyły do ​​największego obozu prowadzonego przez nazistowskie Niemcy – 27 stycznia 1945 roku – jest również dniem, w którym na całym świecie oddaje się hołd tym, którzy zginęli w Holokauście. Jako książę Walii, król Karol został patronem Holocaust Memorial Day Trust w 2017 roku. (…)

Chociaż Karol III niby ma trochę racji, bo weszli w alians ze Związkiem Radzieckim, więc radzieckie wojska, to wojska alianckie…
Nie mówi jednak, że z tym samym SU, który był w aliansie z III Rzeszą Hitlera we wrześniu 1939, kiedy jeden uderzył 1.09. na Polskę z zachodu i południa, a drugi ze wschodu 17.09.1939. 

Przebojem w GB jest “We are the champions”… Tak jesteście! W oszustwie, arogancji, niedotrzymywaniu umów. Szkoda, że na terenie Wlk. Brytanii nie ma żadnego KL Auschwitz-Birkenau! Bardzo ważną rzeczą jest przypomnienie, że przedstawiciele POLSKI nigdy nie zostali zaproszeni do Londynu na uroczystości 8.05 – dnia zwycięstwa! Przecież cała polska armia gen. Andersa walczyła w interesie obecnego Karola III na wielu frontach! Tylu Polaków, pilotów walczyło w armii brytyjskiej i razem z Czechami obronili Londyn. O ich losie mógłby się Karol III poduczyć, ot chociażby na przykładzie historii misia Wojtka(link is external)

Polski luksusowy transatlantyk MS Piłsudsk(link is external)i został zmilitaryzowany w GB kiedy wracał z Nowego Jorku we wrześniu 1939.

Król Karol III nie wygłupiałby się z wizytą w KL Auschwitz w dniu wyzwolenia – powinien to zrobić w innym terminie, bo jako król GB nie ma z tym miejscem żadnego honorowego związku. Wręcz przeciwnie. Przypomina całemu światu, że to także wina jego przodków i państwa, na czele którego stoi, że dopuścili do tak wielkiej zbrodni. 

Piszę ten tekst w dwóch wersjach językowych, żeby król Karol III poznał prawdziwą swoją historię. Poza tym jego obecność jest nie wskazana z tego względu, że odbierze należną uwagę i pamięć ofiarom, bo media pokazywać będą głownie Karola III…
=============================================================================================

For several days now we have been hearing that King Charles III will come to Poland. First visit to Auschwitz-Birkenau Of course,

I am talking about the King of Great Britain, who decided not to come to Poland but to the museum in the German Nazi extermination camp Auschwitz-Birkenau.
My reaction to this news is shock! Because why should this scumbag take part in the ceremonies? What connection does Great Britain have with the liberation of Auschwitz?! It is necessary to recall the facts, and I will do it briefly and somewhat backwards, i.e. “the liberation” of Auschwitz:

  1. no one had to liberate the camp, because the Germans took the prisoners who were able to march and drove them west 2 weeks before the SOVIET Army entered Auschwitz!
  2. only the dying, half-corpses, unburned and unburied corpses remained in the camp
  3. no one guarded the camp, looters stole whatever they wanted, including the dying, people from the city helped whomever they could
  4. the photos of smiling women from the liberation of the camp are photos of Russian women …
  5. the Russian troops were accompanied by Ukrainian and Polish troops (maybe not at the time of the liberation of Auschwitz, but they were part of the Soviet Army), which, like a large Mongolian army, marched west (rapes, thefts and their other “accomplishments” were just a side effect). There were over 2 million soldiers who passed through Polish territory
  6. among the soldiers who reached THERE WERE NO ALLIED TROOPS IN THE ABANDONED Auschwitz camp, THERE WERE NO ENGLISH, FRENCH OR OTHER WESTERN NATIONS!
  7. when Mr. Pilecki and others reported to the “Allies” about the extermination camps in Poland, they did not react – does anyone know about the Allies’ reaction to the news about the camps?!
  8. the camps were established by “civilized” Germans and they did whatever they wanted in them, because the Poles failed to defend their homeland, because the coalition partners France AND Great Britain did NOTHING to help the Poles! From 1939 to 1945 all the authorities, administration, police and army were GERMAN formations, under German law. Poles were slaves in their own country, which was divided into German provinces
  9. all this history, all these German crimes WOULD NOT HAVE HAPPENED if Britain and France had kept their agreements with Poland!
  10. there would be no commemoration of the 80th anniversary of the “liberation” of Auschwitz, there would be no Auschwitz-Birkenau if Britain were a serious, honest country!

If any leader should come to these commemorations, it should be – ironically – Vladimir Putin! Because King Carol III has no honorary connection with this place!
Until recently, Israeli Prime Minister B. Netanyahu (whose arrest was so important to President Duda) was going to Poland. If Putin and Netanyahu had come, we would have had a meeting of modern genocidal criminals at the site of the greatest genocide in Poland … This is beyond my capacity to accept.

Carol III’s visit is a historical fraud. Here’s what he supposedly said:
(…) The day that Allied forces entered the largest camp run by Nazi Germany – 27 January 1945 – is also the day on which tributes are paid around the world to those who died in the Holocaust. As Prince of Wales, King Charles became patron of the Holocaust Memorial Day Trust in 2017. (…)
Although Charles III is supposedly somewhat right, because they entered into an alliance with the Soviet Union, so Soviet troops are Allied troops… However, he does not say that it was with the same SU that was in an alliance with Hitler’s Third Reich in September 1939, when one attacked Poland from the west and south on 1 September, and the other from the east on 17 September 1939.

The hit song in GB is “We are the champions”… Yes, you are! In deceit, arrogance, failure to keep agreements. It is a pity that there is no Auschwitz-Birkenau KL in Great Britain! It is very important to remind that the representatives of POLAND was never invited to London for the celebrations on 8.05 – the day of victory! After all, the entire Polish army of General Anders fought in the interests of the current Charles III on many fronts! So many Poles, pilots fought in the British army and together with the Czechs defended London. Charles III could learn from their fate, just from the example of the story of Wojtek the bear(link is external).

The Polish luxury ocean liner MS Piłsudski was militarized in Great Britain(link is external) when it returned from New York in September 1939.

King Charles III would not fool around with a visit to KL Auschwitz on the day of liberation – he should have done it at a different time, because as the king of Great Britain he has no honorary connection with this place. Quite the opposite. He reminds the whole world that it is also the fault of his ancestors and the state he leads that allowed such a great crime to be committed.

I am writing this text in two languages ​​so that King Charles III will learn his true story. Besides, his presence is not advisable because it will take away the attention and memory of the victims, because the media will mainly show Charles III…
………………………….

dodatek:

[—-] MEMy III.

[Uś, ale ten Watykan musiał wkleić… md]

Mail:

Skarbówka w Grodzisku Mazowieckim przeniósł się niedawno z ulicy Żydowskiej do nowej siedziby na  ul. Daleką.

Ale  za to w Krakowie Centrum Krwiodawstwa jest na ul. Rzeźniczej… 

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano