Synowa ubeka prowadzi debatę, a na urząd prezydenta Rzeczypospolitej kandyduje syn sbeckiej kapusty. Mamy rok 2025. Coś poszło nam bardzo nie tak. Kawior/X
Wczorajsza debata prezydencka w TVP okazała się podwójnym skandalem. Pierwszym powodem był skład prowadzących debatę złożony z propagandowych wyrobników na czele z panią Schnepf.
Drugim, o wiele poważniejszym powodem były kłamstwa i brednie kandydatów „Koalicji Chlorku Potasu”.
Mimo braku specjalnej sympatii z mojej strony dla panów: Maciaka, Mentzena, Stanowskiego, Bartoszewicza, Nawrockiego oraz dodając do tego grona z większą dozą akceptacji: Jakubiaka, Wocha oraz Brauna, cała ta grupa, w kontraście do zakłamanej grupy lewaków, zasłużyła na miano osób „normalnych”.
Mieliście skończyć z koryciarstwem! Partia Trzaskowskiego obsadza tysiącami aparatczyków Spółki Skarbu Państwa – stwierdził kandydat Zandberg i były to nieliczne chwile prawdy po lewej stronie.
Cała narracja Trzaskowskiego i Hołowni et consortes opierała się na fałszach, kłamstwach i manipulacjach.
Senyszyn skłamała, że do polityki przystąpiła w wieku 47 lat. Jest to nieprawda, bo uczyniła to jako „młoda kołchoźnica” w wieku 26 lat wstępując do PZPR- komunistycznej partii wysługującej się Moskwie.
Trzaskowski kłamał w sprawie pozwu o eksmisję 6 latka. Pozew o wyrzucenie z domu 6-latka złożyło rządzone przez niego miasto stołeczne.
Kandydat Hołownia kłamał w sprawie zdjęcia znaku Polski Walczącej ze ściany Ministerstwa. Dodatkowo skłamał, że “nie ma kwestii migrantów”.
Trzaskowski skłamał, że “nie ma już zielonego ładu”.
„Zabić czy nie zabić”
Można było odnieść wrażenie, że najważniejszą sprawą, głównym punktem programu lewicy jest aborcja. Trzaskowskiemu bezpieczeństwo Polski skojarzyło się z pigułką „po”. Z jego wywodów potępiających „średniowieczne prawo” wynika, że Hitler i Stalin byli nowocześni, bo pozwalali na aborcje. Aborcyjnym demokratą okazał się również Zandberg optując za „prawem do wyboru”. Hołownia wyraził pogląd, że o zabijaniu w formie „aborcji” powinno rozstrzygnąć referendum.
Temat zabijania w formie” aborcji” rozkręciła pani Schnepf stawiając tezę w pytaniu, że niski poziom urodzeń w Polsce jest związany z brakiem swobody w zabijaniu dzieci.
Zabicie człowieka czyli aborcja do 12 tyg. prawem – postulowała Senyszyn. Poglądy kandydatki Biejat również można spuentować: ”Klapsy to przemoc, a aborcja prawem”
Parafrazując pewnego złośliwego Litwina “Zaiste, lewak na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie.”
Jedynym kandydatem, który odważył się powiedzieć wprost o braku niepodległości i chęci jej odzyskania był Grzegorz Braun.
Premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macronpodpisali w piątek w Nancy traktat polsko-francuski. Dokument zawiera klauzulę wzajemnego wsparcia w przypadku ataku na któreś z naszych państw. Po jego podpisaniu nastąpiło podpisanie drugiego dokumentu, dotyczącego współpracy w zakresie cywilnej energetyki jądrowej.
Drugie dno traktatu. Chodzi o “ochronę klimatu” wprowadzaną tylną furtką.
Łukasz Warzecha zwrócił uwagę, że traktat zawiera zapisy dotyczące ochrony środowiska i klimatu. W artykule 7 dokumentu czytamy, że obie strony będą dążyć do wspierania i wdrażania wielostronnych instrumentów dotyczących zrównoważonego rozwoju, takich jak Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju ONZ oraz Porozumienie paryskie.
“Strony współpracują na rzecz szybkiej globalnej transformacji w kierunku neutralnych klimatycznie gospodarek i społeczeństw (…), Strony zobowiązują się do przyczynienia się do osiągnięcia europejskich celów klimatycznych, w tym celu na 2030 rok i neutralności klimatycznej UE do 2050 roku, w sposób zapewniający i zwiększający konkurencyjność europejskiego przemysłu przy jednoczesnym osiągnięciu transformacji społecznej i przemysłowej” – głosi traktat.
Zbigniew Ziobro
Umowa wojskowa z Francją to tylko przykrywka. Rząd Tuska znowu kłamie – mówi, że Zielony Ład zostanie dostosowany do Polski, a tymczasem robi wszystko, co każe Bruksela. „Klimatyczna mafia” nie interesuje się losem zwykłych ludzi, a Tusk i Trzaskowski mają wprowadzić unijne cele Pokaż więcej
Łukasz Warzecha
A wiedzieli Państwo, że i takie rzeczy są w traktacie polsko-francuskim? Ciekaw jestem, jak to się ma do oficjalnie wyrażanego przez również obecnie rządzących sceptycyzmu wobec polityki klimatycznej UE.
Jak w każdym dziele, którego tyka się Tusk i jego zausznicy, kryje się zdrada, oszustwo i kłamstwo, które są tak oczywiste, że nie wymagają nawet wyjaśnień. Zbrodnicza agenda globalistów została zaakceptowania przez III RP via ten “francuski traktat”!
Ciekawa metoda wprowadzania do Polski międzynarodowych umów organizacji pozarządowych!
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 13 maja 2025 michalkiewicz
Zgodnie z decyzją Kolegium Kardynalskiego, 7 maja rozpocznie się konklawe, w następstwie którego wybrany zostanie kolejny papież. Podczas konklawe kardynałowie głosują – i to jest jedyna procedura demokratyczna, dopuszczona w Kościele katolickim, który w zasadzie ma ustrój monarchiczny. Wywodzi się on wprost z uwagi Pana Jezusa, który powiedział do apostołów: „nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”. Toteż poza tym demokratycznym wyjątkiem, zasadniczą metodą rekrutowania aparatu władzy w Kościele, jest metoda kooptacji. Papież osobiście mianuje każdego kardynała, dokooptowując go w ten sposób do Kolegium Kardynalskiego, które będzie w przyszłości wybierało – ale już nie jego, tylko jego następcę. Papież osobiście mianuje także każdego biskupa, dokooptowując go w ten sposób do światowego Episkopatu, a z kolei każdy biskup osobiście wyświęca każdego księdza, dokooptowując go w ten sposób do stanu duchownego. Rekrutowany metodą kooptacji aparat Kościoła katolickiego kieruje miliardem 400 milionami katolików na świecie – i jakoś sobie radzi.
Jest to dowód, że Winston Churchill, który kiedyś powiedział, że demokracja ma wiele wad, ale mimo to jest najlepszym sposobem rekrutowania aparatu władzy, głęboko się mylił. Wygląda bowiem na to, że metoda kooptacji jest jednak lepsza od metody demokratycznej, zwłaszcza ufundowanej na zasadzie powszechnego głosowania. Nawiasem mówiąc, mimo że Unia Europejska nadużywa demokratycznej retoryki, to na własny użytek korzysta jednak z metody kooptacji. Wprawdzie i tam dopuszczony jest wyjątek w postaci powszechnych wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale – w odróżnieniu od pozostałych organów UE, które mają rzeczywistą władzę – Parlament Europejski w zasadzie władczych uprawnień nie ma. Może oczywiście uchwalać rezolucje przeciwko trzęsieniom ziemi i lodowcom – ale to tylko takie makagigi, gwoli usatysfakcjonowania gawiedzi – no i oczywiście – żeby dostarczyć gumy do żucia europosłom – że to niby uczestniczą w sprawowaniu władzy w Europie. Natomiast Rada Europejska, będąca organem władzy prawodawczej, rekrutowana jest metodą kooptacji, podobnie, jak Komisja Europejska, będąca organem władzy wykonawczej UE i wreszcie – jak Europejski Trybunał Sprawiedliwości, będący organem władzy sądowniczej.
Przekonałem się m.in. na podstawie pytań, jakie zadają mi widzowie oglądający moje nagrania, jak i uwag podczas bezpośrednich spotkań, że wielu ludzi nie rozumie, na czym konkretnie polega różnica między monarchią, a ustrojem republikańskim. A różnica jest prosta i sprowadza się do tego – kto jest suwerenem. Suwerenem – a więc kimś, kto samodzielnie określa granice swoich kompetencji. W ustroju monarchicznym jest to monarcha (nawiasem mówiąc, samo słowo „monarchia” oznacza jedynowładztwo), który nie musi nikogo się radzić, ani uzyskiwać pozwolenia na cokolwiek – chociaż, o ile chce, to może to robić – ale równie dobrze może tego nie robić, rządząc samodzielnie, jak np. Piotr Wielki, Katarzyna II, czy Mikołaj I – a w czasach współczesnych – właśnie papież. On też nie musi zasięgać niczyjej rady, ani zabiegać o czyjeś pozwolenie, ani też nie musi przed nikim się tłumaczyć z podjętych decyzji. W ustroju republikańskim suwerenem jest natomiast „naród”, zwany niekiedy „ludem”. Ponieważ nigdy nie wiadomo, co „naród” czy „lud” rzeczywiście myśli – no bo jeden chce tego, drugi – tamtego – to w ustroju republikańskim jedną z najważniejszych kwestii jest znalezienie sposobu, dzięki któremu można by uzyskać przynajmniej pozór opinii „narodu” – że oto suweren przemówił. Tym sposobem jest system przedstawicielski – obecnie oparty na zasadzie powszechnego głosowania. Ono też nie jest całkowicie „powszechne” bo obowiązują różne statusy – obecnie cenzus wieku – że osoby niepełnoletnie głosować nie mogą, a więc nie mają pełnego udziału w suwerenności narodu.
Oczywiście system przedstawicielski, nawet ufundowany na zasadzie powszechnego głosowania, obfituje w rozmaite pułapki, zastawiane na suwerenów, którzy myślą, że to wszystko naprawdę. Żeby nie być gołosłownym podam przykład. Konstytucja obowiązująca u nas stanowi, że wybory do Sejmu są proporcjonalne, to znaczy, że podział mandatów powinien następować w proporcji do liczby głosów oddanych na poszczególne komitety wyborcze. Ale już ordynacja wyborcza zmierza w kierunku dokładnie odwrotnym – żeby zasadę proporcjonalności tak przerobić, by wybory odbywały się według zasady większościowej. Służy temu tzw. klauzula zaporowa – że w rozdziale mandatów w okręgach może uczestniczyć tylko ten komitet wyborczy, który w skali kraju uzyskał co najmniej 5 procent głosów – no i sposób przeliczania głosów na mandaty – tzw. system d’Hondta, od nazwiska belgijskiego matematyka który go wykoncypował. Bez wchodzenia w szczegóły można ten system scharakteryzować cytatem z Ewangelii – że temu, kto ma, będzie dodane, a temu, kto nie ma, odbiorą i to, co ma.
W rezultacie bardzo wielu ludzi jest pozbawionych reprezentacji politycznej, a w dodatku polityczne gangi zwane „partiami” zawierają „koalicje” to znaczy – rodzaj przestępczych zmów – żeby w ten sposób dodatkowo pozbawić część, a czasami nawet większość „suwerenów” wszelkiego wpływu na politykę państwa. Wprawdzie polityczne gangi kadzą „suwerenom” na wszelkie sposoby, ale mimo to coraz więcej ludzi nabiera wątpliwości, czy ta cała demokracja nie jest aby parawanem, za osłoną którego gangsterzy robią obywateli w konia, żeby móc potem ich bezkarnie ograbiać.
Najprostszym tego sposobem nie są nawet podatki – bo dolegliwości z nimi związane są od razu widoczne – ale zadłużanie państwa. Gangsterzy, którzy – mówiąc nawiasem – są coraz głupsi – nie mają o rządzeniu specjalnego pojęcia, więc idą po linii najmniejszego oporu, pożyczając pieniądze u lichwiarskiej międzynarodówki. Stwarzają w ten sposób iluzję dobrobytu, ale ten kij ma dwa końce, bo te długi ktoś musi spłacać. Ten przykry obowiązek spada na obywateli, często również tych, którzy jeszcze się nie urodzili, więc nawet nie wiedzą, że ich dobroczyńcy już ich zadłużyli. Nawiasem mówiąc, to może być przyczyna powszechnego w Europie kryzysu demograficznego. Pomyślcie Państwo sami – czy chcielibyście się urodzić, gdybyście się dowiedzieli, że ciąży na was dług, który będziecie musieli spłacać przez resztę życia?
Ten system trwa już bardzo długo. W starożytnym Rzymie niektórzy ludzie byli bardziej honorowi od naszych panów gangsterów i prof. Tadeusz Zieliński w „Rzeczypospolitej Rzymskiej” odnotowuje, jak to pewien senator, wyruszając na przedwyborczą przechadzkę w towarzystwie znajomego greckiego filozofa, poprosił go, by się od niego oddalił: „Wstyd mi ciebie, przecież zaraz będę musiał tumanić.”
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
W poniedziałek 12 maja odbyła się debata TVP współorganizowana przez Polsat News i TVN. Udział wzięło w niej trzynaścioro kandydatów w nadchodzących wyborach na Prezydenta RP. Oto, jak podsumował debatę w swobodnej wypowiedzi Grzegorz Braun.
– Rodacy, odzyskajmy niepodległość, po to żeby żyć bezpiecznie i bezpiecznie wychowywać na Polaków nasze dzieci, wnuki – powiedział Braun.
– W aktualnym stanie rzeczy to nie będzie możliwe, jeżeli poprowadzą nas na wojnę ukraińską, jeżeli sprowadzą do nas uchodźców, nachodźców, migrantów w ramach reeksportu z Niemiec i całej Unii Europejskiej, jeżeli dorżną nasze rolnictwo, górnictwo Zielonym Ładem, jeżeli zdezinformują, zdeprawują nasze dzieci tęczowym ładem, jeżeli Niemcy, Żydzi, Anglosasi będą uczyć nasze dzieci historii, w której to Polacy budowali obozy zagłady, polscy naziści – tak mówi dzisiaj pani minister w Warszawie – wymieniał.
– Szanowni Państwo, możemy to powstrzymać, możemy żyć jako wolni ludzie, godnie i bezpiecznie. 120 organizacji żydowskich potępia mnie w ostatnich dniach, banderowcy umieszczają mnie na swoich listach proskrypcyjnych, ale oni nie idą po mnie – idą po was, Szanowni Państwo, a ja tylko stoję im na drodze – skwitował Grzegorz Braun.
Objawienia fatimskie – ostrzeżenie dla zdemoralizowanego świata!
Szanowni Państwo, 13 maja to data szczególna w kalendarzu Kościoła katolickiego – tego dnia w roku 1917 Matka Boża po raz pierwszy ukazała się trójce pastuszków w portugalskiej Fatimie. Były to dzieci proste, ubogie, niewykształcone, ale przepełnione wiarą i gotowością przyjęcia tego, co pochodzi z nieba. Ich imiona: Łucja, Hiacynta i Franciszek, już na zawsze zapisały się w historii Kościoła. Matka Boża, ukazując się dzieciom na łące zwanej Cova da Iria, rozpoczęła cykl objawień, które trwały przez sześć kolejnych miesięcy. W swoich przesłaniach prosiła o codzienny Różaniec, pokutę, ofiarowanie cierpień za grzeszników oraz zawierzenie Jej Niepokalanemu Sercu. Każde spotkanie niosło konkretne przesłanie, ale również duchowe poruszenie dla świadków wydarzeń. Mimo szykan i braku zrozumienia, pastuszkowie nie wycofali się i z odwagą przekazywali słowa Maryi. Objawienia w Fatimie były nie tylko momentem duchowego przebudzenia dla Portugalii, ale szybko stały się ogólnoświatowym znakiem, który interpretowano w kontekście wojen, przemian społecznych i moralnych. Maryja – Matka zatroskana o swoje dzieci – wzywała do nawrócenia i przestrzegała przed konsekwencjami grzechu, mówiąc o potrzebie wynagrodzenia, które może zapobiec duchowej katastrofie ludzkości. Szczególnie przejmujące były wizje, które pokazała dzieciom – m.in. obraz piekła oraz zapowiedź przyszłych cierpień Kościoła i świata, jeśli ludzkość nie powróci do Boga. Te dramatyczne znaki nie miały jednak budzić lęku, lecz wzywać do nadziei, która płynie z modlitwy i przemiany serca. Objawienia te przypominają, że każdy z nas ma misję – poprzez modlitwę, post i ofiarowanie codzienności – by współdziałać w dziele zbawienia. Wspomnienie pierwszego objawienia to dla nas wszystkich okazja do refleksji nad własnym życiem duchowym i relacją z Bogiem. Fatima przypomina, że każde, nawet najprostsze działanie – modlitwa, post, ofiarowanie codziennych trudności – może mieć znaczenie w Bożym planie zbawienia. Szczególną rolę Maryja przypisała modlitwie różańcowej, która w prostocie swojej formy zawiera ogromną moc przemiany serca. W obliczu obecnych wyzwań i zagrożeń, warto na nowo odkryć tę formę modlitwy i włączyć ją w rytm codzienności. Wiara, która przenika każdy dzień, może stać się źródłem pokoju, nadziei i odwagi. Zachęcamy Państwa serdecznie do przeczytania artykułu o czerwcowym objawieniu, opublikowanego na naszym portalu pt. „Fatima 1917 – druga lekcja Maryi”. Tekst ten nie tylko przybliża treść objawień, ale również ukazuje, w jaki sposób ich przesłanie może być odczytywane dziś – w świecie, który tak często gubi duchowe fundamenty. Ufamy, że jego lektura stanie się dla Państwa inspiracją i zachętą do pogłębienia osobistej więzi z Bogiem przez Maryję. Aby nasz portal mógł nieprzerwanie działać, a takie artykuły docierały do tysięcy czytelników w całej Polsce, potrzebujemy stałego wsparcia finansowego. Dzięki życzliwości i hojności naszych Darczyńców udało się już zebrać ponad 16 000 złotych. To ogromna radość i dowód zaufania, za które jesteśmy głęboko wdzięczni. Ta platforma powstała z potrzeby serca i z myślą o tych, którzy pragną żyć wiarą świadomie, dojrzale i w duchowej wspólnocie. Niestety, do pełnej realizacji zaplanowanych na ten rok działań potrzebujemy jeszcze 38 000 złotych. Musimy szczerze przyznać, że tempo zbiórki w ostatnim czasie wyraźnie spadło, co sprawia, że niektóre z planowanych inicjatyw musiały zostać odłożone. Naszym marzeniem jest, by CREDO mogło nie tylko utrzymać dotychczasowy poziom, ale również nadal się rozwijać. Dlatego, jeśli dostrzegają Państwo wartość w tym, co robimy, jeśli uważają Państwo, że portal CREDO jest potrzebnym miejscem spotkania z Ewangelią w świecie cyfrowym, bardzo prosimy o rozważenie możliwości wsparcia naszej działalności. Każda darowizna ma ogromne znaczenie. To dzięki takim gestom możemy działać dalej, rozwijać się i docierać z przesłaniem nadziei do tych, którzy jej najbardziej potrzebują. Wierzymy, że wspólnym wysiłkiem możemy budować przestrzeń, w której katolicka tożsamość będzie umacniana, a Ewangelia głoszona z odwagą i pokorą.Wspieram rozwój portalu! Dziękujemy za każdą formę wsparcia – zarówno finansowego, jak i duchowego. Modlitwa, dobre słowo, przekazanie linku do naszego portalu – to wszystko realnie pomaga w misji, którą realizujemy każdego dnia. Pozdrawiamy Portal CREDO
Podczas debaty Karol Nawrocki przywołał sprawę eksmisji 6-letniego dziecka, które ma zostać wyrzucone z mieszkania komunalnego przez warszawskich urzędników. Rafał Trzaskowski zrzucił odpowiedzialność w tej sprawie na sądy. Jednak okazuje się, że to warszawski ratusz pozwał dziecko i chce jego eksmisji. Dokument został upubliczniony w internecie.
Karol Nawrocki, Rafał Trzaskowski / screen YT
Co musisz wiedzieć:
Rodzina z 6-letnim dzieckiem musi opuścić lokal przy ul. Zakroczymskiej
Sprawa będzie rozpatrywana w sądzie za dwa miesiące
Powodem w sprawie o eksmisję jest m.st. Warszawa
Czy w pana emocji społecznej mieści się także składanie pozwu eksmisyjnego do rodziców sześcioletniego dziecka i do tego sześcioletniego dziecka i czemu miasto Warszawa chce poddać eksmisji mundurowych i ich sześcioletnie dziecko?
– spytał Rafała Trzaskowskiego podczas debaty TVP w likwidacji Karol Nawrocki.
Trzaskowski stwierdził, że to nie on jest odpowiedzialny za taką decyzję i zrzucił odpowiedzialność na sąd.
– Natomiast jeżeli chodzi o politykę mieszkaniową, to ja ją kompletnie zmieniłem- stwierdził.
Gratulacje, jest pan skuteczniejszy niż mafia reprywatyzacyjna– podsumował odpowiedź prezydenta Warszawy Karol Nawrocki.
Eksmisja 6-latka w Warszawie. Trzaskowski skłamał podczas debaty?
Pozywać 6-letnie dziecko w eksmisję? Czy słyszeliście to państwo? W sądzie na Marszałkowskiej odbędzie się sprawa eksmisyjna 3-osobowej rodziny. Pozwanym jest również 6-letni chłopiec. I uwaga, drodzy państwo, w mieszkaniu tym rodzina zamieszkuje już od ponad 20 lat.- mówi w nagraniu zamieszczonym na platformie X Sebastian Kaleta
Zajmowali się babcią, która zmarła, i po śmierci babci wystąpili o umowę najmu. W naszym odbiorze taką bezdusznością, wręcz na granicy bezczelności, jest wysyłanie pozwu do 6-letniego dziecka o eksmisję. To jest po prostu nieludzkie.
– dodaje Urszula Żurańska ze Stowarzyszenia Lokatorów im. Jolanty Brzeskiej.
Ja mam nadzieję, że jako media sprawdzicie tę sprawę. Zapytacie Rafała Trzaskowskiego, czy poleci wycofać pozew eksmisyjny przeciwko 6-letniemu dziecku. Ja sobie tego nie wyobrażam, żeby prezydent Warszawy, który chce być prezydentem całej Polski, pozywał 6-letnie dziecko o eksmisję
– apelowała wiceprezes stowarzyszenia.
O 200 zł za dużo
Okazuje się, ze urzędnicy warszawskiego ratusza złożyli pozew o eksmisję z 35-metrowego mieszkania rodziny, ponieważ ta o 200 zł przekroczyła kryterium najmu komunalnego.
Jak donosi niezależna, rodzina nie otrzymała żadnej propozycji wymiany lokalu czy przydziału na innych warunkach i mimo próśb i pism kierowanych do Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami nie dostała zgody na najem.
Miasto wydało decyzję o tzw. czynszu karnym za bezumowne korzystanie z lokalu, który jest systematycznie opłacany. Jednak, jak donosi portal, ZGN Śródmieście okazał się nieubłagany. Stwierdził, że dochody rodziny wykraczają nieznacznie poza kryteria najmu komunalnego.
Rozprawa na początku lipca
Pan Artur z żoną (rodzice chłopca) zarabiają jednak za mało, aby uzyskać kredyt hipoteczny. W lipcu przyszedł pozew od miasta o opuszczenie i wydanie lokalu. To pierwszy krok w procesie eksmisji. Rozprawa w Sądzie Rejonowym Warszawa – Śródmieście zaplanowana jest na początek lipca.
Jako rodzice oboje ciężko pracujemy. Syn chodzi do przedszkola, ma swoich kolegów, ma swoich znajomych. Mieszkanie nie jest duże, ale nie stać nas na inne. Nie było żadnych propozycji dotyczącej wymiany lokalu czy przydziału na innych warunkach lokalnych. Nie wyobrażam sobie eksmisji z dzieckiem. Teraz ceny mieszkań w Warszawie są potwornie wysokie. Kupno po prostu przerasta nasze możliwości. Ze strony miasta pomocy nie ma.
– powiedział dziennikarzom Niezależna.pl i TV Republika ojciec dziecka.
(fot. Źródło: kadr filmu Fatima – Orędzie wciąż aktualne)
Liczni czciciele Matki Bożej Fatimskiej znają najistotniejsze aspekty Jej przesłania oraz różne wydarzenia związane z objawieniami sprzed ponad stu lat. Niektóre szczegóły i niuanse mogą jednak zostać przeoczone. Przypominamy więc o kilku faktach dotyczących Fatimy, o których często zapominamy, a o których naprawdę warto pamiętać!
1. Będzie siódme objawienie
Matka Boża ukazała się w Fatimie sześciokrotnie, od maja 1917 roku do października tego roku. Jednak już podczas pierwszego objawienia Matka Boża zapowiedziała, że powróci do Cova da Iria jeszcze po raz siódmy. „Przyszłam was prosić, abyście tu przychodzili przez 6 kolejnych miesięcy, dnia 13 o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz”.
Specjaliści nie są zgodni co do tych słów. Większość sądzi jednak, że nie jest sprzecznym z wiarą uważać, że Najświętsza Panna jeszcze do Fatimy powróci, i że może to się stać w najbliższej przyszłości. Z całą pewnością jest to jedno z najbardziej chwalebnych wydarzeń, na jakie pobożny katolik może oczekiwać, szczególnie w naszych zatrważających, pełnych chaosu czasach. Mamy wielką nadzieję, że wraz z owym siódmym przyjściem nadejdzie upragniony pokój i – jak prorokował święty Ludwik de Montfort – triumf Jej Niepokalanego Serca.
2. Różaniec i czyściec
Najświętsza Maryja Panna w Fatimie przypomniała trójce dzieci o istocie różańca oraz o istnieniu czyśćca! Odpowiadając na pytania Łucji mówiła, że Franciszek musi zmówić jeszcze wiele różańców, nim trafi do Nieba, a o Amelii, że na pewno będzie przebywać w czyśćcu do końca świata. Królowa świętych przypomniała więc nam wszystkim o zbawiennej praktyce odmawiania różańca świętego – a więc o sposobie ratowania własnej duszy. Oferuje wręcz różaniec jako gwarancję na bezpieczne przejście z ziemi do Nieba, jak właśnie w przypadku Franciszka.
Co szczególnie istotne, Matka Boża wskazuje na samą rzeczywistość istnienia czyśćca, o której tak wielu katolików, w tym niestety duchownych, zdaje się zapominać. A przecież – przypomina Maryja – wiele spośród dusz w czyśćcu czekać będzie aż do końca świata. Według badań księdza Sebastiano dos Reis wspomniana Amelia zmarła w okolicznościach wskazujących na hańbę w sprawach czystości! Szokujące dla niektórych może się wydawać, że siostra Łucja mówiła o wiecznym cierpieniu w piekle licznych dusz, które zmarły mając na sumieniu tylko jeden grzech śmiertelny!
3. Różnica między objawieniami Maryi i Anioła
Bardzo ciekawym było, że fizyczne, emocjonalne i psychologiczne doświadczenie objawień Anioła Portugalii i Matki Bożej opisane było przez dzieci jako zupełnie różne. Siostra Łucja pisze w swych wspomnieniach: „Nie wiem dlaczego, ale faktem jest, że objawienia Matki Bożej miały inny wpływ na nas. Towarzyszyła nam, co prawda, ta sama intymna radość, ten sam pokój i to samo szczęście. Jednak, zamiast fizycznego zmęczenia, czuliśmy pewną ekspansywną żywotność, zamiast odrętwienia z powodu Bożej obecności, czuliśmy pewien rodzaj radości, zamiast trudności w mówieniu, czuliśmy pewien rodzaj entuzjazmu komunikacyjnego…”
Istnieje wyraźna różnica między objawiającymi się Matką Bożą i Aniołem – wynika to z ich różnej natury. Anioł to wszak czysty duch, Maryja posiada jednak i duszę i ciało. Po spotkaniu z Aniołem Portugalii pastuszkowie czuli się wyczerpani, chodziło stworzenie o wyższej naturze. Jako że dzieci były tej samej natury co Najświętsza Panna, przy spotkaniu z Nią czuły się bardziej swobodnie. Potwierdza to dogmat wiary o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny do nieba wraz z ziemskim ciałem.
4. Znaczenie modlitwy, pokuty, ofiary i umartwienia dla nawrócenia grzeszników
Ludzie współcześni, słysząc o umartwieniu i pokucie, kojarzą te hasła ze średniowieczem. Kryzys moralny ogarniający cały świat jest niezwykle poważny, wymaga ciągłej modlitwy, pokuty i ofiary. Prawda ta stale przewija się w Orędziu Matki Bożej Fatimskiej. W swojej niewinności dwoje młodszych pastuszków zrozumiało potrzebę ofiarowania się jako przebłagalne ofiary. Ale przecież apel Matki Bożej, w którym zwraca się z prośbą o modlitwę i pokutę, odnosi się również do reszty ludzkości.
Zwykli śmiertelnicy mogą dużo zyskać umartwiając ciało. Praktyka ta pozwala opanować niesforne namiętności, które przechodzą pod kontrolę łaski i woli. Cierpienie bowiem łatwo staje się potęgą w sprawach Bożych. Pan Jezus odkupił ludzkość poprzez krwawą ofiarę i ogromne cierpienia znoszone na Kalwarii.
5. Prześladowania z powodu objawień
Objawienia Matki Bożej były dla dzieci niewątpliwym wyróżnieniem, ale przecież nie tylko. Trójka pastuszków poniosła ciężkie ofiary przez sam fakt świadczenia o przybyciu Maryi do Fatimy. Szczególnie cierpiała Łucja – nie wierzyła jej ani matka, ani krewni, którzy w dodatku przestali okazywać jej jakąkolwiek czułość. Te cierpienia młodej dziewczynki musiały być bardzo intensywne.
Chociaż Franciszek i Hiacynta nie spotkali się z prześladowaniami w rodzinie, narażeni byli na stałe kpiny ze strony sąsiadów i szyderstwa przybyszy. Co więcej, świeckie media narażały dzieci na śmieszność i sarkazm. Krajowe gazety prowadziły ohydną kampanię nienawiści i oczerniania. Wszystko, by zdyskredytować objawienia. Pomimo tych zniewag dzieci zachowywały się z godną podziwu cierpliwością. Co więcej, zawsze pamiętały o wezwanie Matki Bożej, by ofiarować swoje cierpienia za grzeszników.
6. Zmiany w Nabożeństwie Pięciu Pierwszych Sobót
Matka Boża prosiła pierwotnie, by przystępować do spowiedzi i Komunii Św. przez pięć pierwszych sobót miesiąca, odmawiać pięć dziesiątek Różańca i medytować przez 15 minut nad tajemnicami, w celu zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi. Jednak Łucja, w trakcie kolejnego objawienia opowiedziała o trudnościach w wypełnianiu tego nabożeństwa. Zostały więc wprowadzone zmiany: do spowiedzi można przystępować w inne dni niż w pierwszą sobotę, o ile Pan Jezus jest przyjmowany godnie i z zamiarem zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi. A jeśli ktoś zapomni o wypowiedzeniu intencji, może to zrobić przy okazji następnej spowiedzi, korzystając z pierwszej ku temu sposobności.
Siostra Łucja wyjaśniła także, że nie ma potrzeby rozważać wszystkich tajemnic Różańca w każdą pierwszą sobotę miesiąca – wystarczy rozważać jedną z nich albo kilka.
7. Dlaczego ustanowiono Nabożeństwo Pięciu Pierwszych Sobót?
Nabożeństwo to odpowiada pięciu rodzajom grzechów i bluźnierstw popełnianych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Są to:
– bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu;
– bluźnierstwa przeciw Jej dziewictwu;
– bluźnierstwa przeciw Jej Boskiemu macierzyństwu
– wpajanie nienawiści, obojętności, a nawet pogardy do Niepokalanej Matki w sercach dzieci;
– bezpośrednie lżenie Jej świętych wizerunków
8. Udaremnienie większego cudu niż cud słońca!
Siostra Łucja ujawniła, że słynny „cud słońca” mógłby być jeszcze większy. Dzieci zostały jednak uprowadzone przez Arthura Oliveira Santosa, administratora Rady Administracyjnej Vila Nova de Ourém.
Jest to przykład przestępstwa popełnionego wbrew woli Matki Bożej, którego nie ukarała. Tak czy inaczej, tłumy osób zebranych w Fatimie po południu 13 października 1917 r. zostały pozbawione możliwości ujrzenia znacznie większego cudu, niż i tak ogromny „cud słońca”.
9. Zorza polarna czy ostrzeżenie przed wojną?
Siostra Łucja uznała nadzwyczajne światło świecące nad Europą w nocy z 25 na 26 stycznia 1938 roku w godzinach od 20:45 do 01:15 za „wielki znak” od Matki Bożej, wskazujący, że nieuchronnie zbliża się wojna.
Astronomowie i sceptycy orzekli oczywiście, że była to jedynie zorza polarna. Jednak większość z nich zaświadczała, że postać jaką przybrała, nie miała wcześniej precedensu.
10. Ostatnie, porażające słowa Hiacynty
Zaledwie 10-letnia Hiacynta była dziewczyną nad wyraz dojrzałą. Posiadała prorocze wizje i wiele prywatnych objawień. Słowa wypowiedziane przez Hiacyntę ukazują też głębię jej duszy w obliczu moralnego upadku świata. Oto jedne z jej ostatnich słów:
– Grzechami prowadzącymi najwięcej dusz do piekła są grzechy cielesne.
– Aby być czystym na ciele konieczne jest utrzymanie czystości. Być czystą na ciele to znaczy strzec niewinności. A być czystą na duszy to znaczy nie grzeszyć, nie oglądać tego, czego nie powinno się widzieć, nie kraść, nie kłamać, mówić zawsze prawdę, także wtedy, gdy nas to wiele kosztuje.
– Mody, które nadejdą, będą bardzo obrażać Pana. Osoby, które służą Bogu, nie mogą iść za głosem mody. W Kościele nie ma zmiennych mód. Jezus jest zawsze ten sam.
– Lekarzom brak światła i wiedzy, by leczyć chorych, bo brak im miłości Boga.
– Księża powinni zajmować się tylko sprawami Kościoła. Księża powinni być czyści, bardzo czyści. Nieposłuszeństwo kapłanów i zakonników wobec ich przełożonych i wobec Ojca Świętego bardzo obraża Jezusa.
– Aby być zakonnicą, trzeba być bardzo czystą duszą i ciałem.
– Wiele jest niedobrych mód; nie podobają się one Jezusowi, nie są Boże.
– Spowiedź jest sakramentem miłosierdzia. Dlatego trzeba zbliżać się do konfesjonału z ufnością i radością. Bez spowiedzi nie ma zbawienia.
Podczas debaty TVP padły nie tylko pytania od prowadzących, ale także wzajemnie odpytywali się kontrkandydaci. Niespodziewane pytanie zadał posłowi do Parlamentu Europejskiego Grzegorzowi Braunowi kandydat Bezpartyjnych Samorządowców Marek Woch.
W poniedziałek odbyła się trwająca ponad trzy i pół godziny debata prezydencka współorganizowana przez TVP, TVN i Polsat; ostatnia przed I turą wyborów. Wzięli w niej udział wszyscy zarejestrowani kandydaci na prezydenta.
– W covidzie był Pan rzecznikiem normalności – zaczął Woch. Kandydat Bezpartyjnych Samorządowców przypomniał, że efektem prowadzonej polityki było ponad 200 tys. zgonów nadmiarowych, dodrukowywanie pieniędzy i wywołanie inflacji, czy wreszcie zamknięte firmy.
– Jak Pan zostanie prezydentem, co Pan zamierza z tym zrobić? Wróci Pan do wyjaśnienia tych spraw? – zapytał Brauna kandydat na prezydenta.
– Szanowni Państwo, tak. Ćwierć miliona ludzi przedwcześnie pomarło, nie od wirusa na pasku w telewizorze, tylko na skutek blokady systemu lecznictwa, tej blokady, którą zaprowadzili wspólnie i w porozumieniu i Zjednoczona łże-Prawica i totalna wówczas opozycja, dziś uśmiechnięta demokracja walcząca z Polakami – powiedział Braun.
– To są zbrodnie, to było sprowadzanie powszechnego niebezpieczeństwa, to było łamanie praw konstytucyjnych, tajemnicy lekarskiej, prawa do prywatności. To było zniszczenie setek tysięcy biznesów w Polsce i jeżeliby te zbrodnie miały pozostać nieukarane, to jakaż by to Polska była – dodał polski poseł do Parlamentu Europejskiego i przypomniał, że zainicjował projekt Norymberga 2.0.
– Ja bardzo dziękuję, bo w covidzie pracowałem w biurze rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, gdzie niektórzy mieli z tym problem, że nie zamknęliśmy biura, pracowałem od świtu do nocy, żeby ratować dziesiątki tysięcy przedsiębiorców, którzy zatrudniają, którzy ponieśli potężne koszty. Jak zostanę prezydentem, zarządzę fundusz odszkodowawczy, bo ci ludzie nie dostali odszkodowań za tę tragedię – odpowiedział Woch.
Od lat polskie lasy są naszą wizytówką, a niestety leśnictwo często bywa przemilczanym sektorem. Jeśli już ten temat jest poruszany, to w kontekście szerzenia często nienaukowej i nieekonomicznej propagandy ekologicznej. Mamy najlepiej zagospodarowane lasy na świecie, a to dzięki wypracowaniu trwale zrównoważonego modelu gospodarki leśnej, który działa na mocy ustawy o lasach z 1991 roku, która została znowelizowana w 1997 roku. Jest on optymalny i wielofunkcyjny, zapewnia możliwość realizacji celów, mających wkład przemysłu drzewnego w polską gospodarkę. Polega na produkcji drewna jako surowca dla przemysłu drzewnego, i równocześnie pozwala realizować zadania zapewniające ochronę przyrody na obszarach leśnych. Można więc powiedzieć, że Polska dysponuje kompleksowym, własnym pomysłem na lasy, który jest zgodny z naszym interesem.
Ministerstwo Klimatu dociska leśników
W Polsce w ciągu roku produkuje się [tj. pozyskuje z lasów md] mniej więcej 60 proc. masy drzewnej w stosunku do przyrostu drzew w lasach. Wkład w realizację tych zadań mają oczywiście leśnicy, którzy jako aktywni eksperci przyrody, zawodowo związani z obserwowaniem naturalnych zmian przyrodniczych, doskonale znają się na tym, w jaki sposób planować urządzanie lasu oraz organizować terminy i miejsce wykonywania zadań przyczyniających się do dobrobytu lasów. Dlatego lesistość powierzchni Polski jest ciągle bardzo wysoka: lasy są bogate w zasoby, drewna nie brakuje, niezależnie od parametrów pomiaru, a średni wiek drzew wzrasta.
Niedługo mogłoby jednak pozostać tak pięknie, ponieważ w Polsce okupowanej przez Eurokołchoz, tam, gdzie przedsiębiorcy, eksperci w swoim fachu i zwykli ludzie skupieni na zwykłym życiu dobrze sobie radzą, jak zwykle wjeżdżają eksperci od wszystkiego, czyli urzędnicy jako funkcjonariusze maszyny biurokratycznej.
Problemem jest m.in. podległość wszystkich spółek państwowych zdecydowanie zbyt dużej ilości ministerstw i tak samo jest w przypadku Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe (PGL LP), które podlega Ministerstwu Klimatu i Środowiska.
Ministerstwo z kolei jako podwykonawca rozkazów lewicowej władzy, która słucha się swych panów z Brukseli, przemyca ekoterrorystyczną, nawiedzoną i antypolską narrację do swojej polityki. Wykonawcami tego typu obcych rozkazów nad polską gospodarką w MKiŚ w tej kadencji są chociażby minister Paulina Hennig-Kloska i wiceminister Mikołaj Dorożała.
W styczniu 2024 r. Paulina Hennig-Kloska bezprawnie zarządziła wycinkę 20 proc. lasów państwowych, bez żadnych podstaw prawnych. Jest to niezwykły paradoks – w Warszawie zwęża się jezdnię w celu posadzenia kilku nowych drzewek, a naturalny obszar dostarczający nam tlen i surowiec, bez podstawy prawnej wycina się.
Ponadto wyznacza się tereny, na których mają powstać nowe parki narodowe, oczywiście pod płaszczykiem troski o środowisko. Drugą stroną tego medalu jest wyłączenie z gospodarki leśnej tych terenów, ponieważ rezerwaty objęte ograniczeniami przestają pełnić funkcję gospodarczą. Ogranicza się więc funkcjonowanie przemysłu drzewnego, w tym działalność przedsiębiorców zaangażowanych w pozyskiwanie surowca, a Lasy Państwowe znacząco ucierpią na tym finansowo. Odtąd będą zależne od zewnętrznych wpływów, mimo iż do tej pory pozostawały samowystarczalne i właśnie dlatego tak sprawnie funkcjonowały.
Elementem rządowego eko-terroru jest również szczucie na leśników za pomocą kampanii środowiskowych, co oczywiście łyka zaślepiona opinia publiczna i zaczyna postrzegać leśników jako swych wrogów, identycznie jak było np. z myśliwymi czy górnikami. Nowa ustawa o lasach, mająca decydować o przejęciu polskich lasów przez zagraniczne organizacje środowiskowe, ma być ostatecznym zaciśnięciem pętli na szyi leśników. Sprzeciwiają się one naszemu dotychczas działającemu modelowi, wprowadzając nowe innowacyjne sposoby na zarządzanie lasami, które na pewno nie będą służyły polskiemu interesowi.
Ogólnopolski protest
Leśnicy nie zgadzają się na taki stan rzeczy i w związku z tym 25. kwietnia zorganizowali protest najpierw przed Ministerstwem Klimatu i Środowiska, a później przenieśli się pod Dyrekcję Generalną Lasów Państwowych. Protest wsparł kandydat Konfederacji Korony Polskiej na prezydenta pan Grzegorz Braun.
„Leśnicy są grupą zawodową zdolną do samoorganizacji. Prawdopodobnie jako ostatnia taka grupa są w stanie ogarnąć sytuację, zobaczyć co się dzieje, odrzucić tę szkodliwą politykę, nie dać się na to nabrać i protestować. Z mojej strony deklaracja woli politycznej: to ministerstwo musi po prostu zniknąć! A ludzie, którzy nim kierowali i kierują, przed sądy! Dlatego, że to jest sprowadzanie powszechnego niebezpieczeństwa, to są utraty mienia wielkiej wartości, to są delikty kryminalne, zbrodnicze” – powiedział Grzegorz Braun w rozmowie z uczestnikiem protestu leśników, który uczestniczył we wszystkich protestach, które miały na celu obronić polską suwerenność polityczną i gospodarczą.
Wspierał protest Rolników, Leśników i Myśliwych dnia 6 marca 2024 r., w tym podczas prób spacyfikowania protestu pod Sejmem przez oddziały policji, buforując akcję, która była wymierzona w protestujących. Tym razem, dołączając do protestu leśników 25 kwietnia 2025 r. był jedynym politykiem, który zjawił się wśród protestujących. Mimo to, nie został jednak poproszony o zabranie głosu przez prowadzącego.
Ochrona klimatu, a może roszczenia żydowskie?
Warto zaznaczyć, że pan Grzegorz Braun zauważał problem wyprzedania Lasów Państwowych już podczas kampanii prezydenckiej w 2015 roku. W jednym z wywiadów dla mainstreamowych mediów skrytykował byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego za zamiar sprzedaży Lasów Państwowych w celu spłacenia roszczeń żydowskich narzucanych Polsce w ramach ustawy 447. Niedawno prezydentem USA został ponownie Donald Trump, który tę ustawę już wcześniej podpisał. Powróciły również rządy Platformy Obywatelskiej w Polsce. Podobno za oceanem pokłócili się już o nasze lasy.
Czy zdaje się to być idealny moment dla wdrożenia kontynuacji tego antypolskiego planu przy jednoczesnej współpracy z ekologicznymi lobbystami z Unii Europejskiej?
Zapytałam również i o ten wątek pana Stefana Traczyka, w naszej rozmowie dla „Najwyższego Czasu!” 15 kwietnia 2025 (rozmowa dostępna na rumble.com/Tomasz Sommer) prezesa zarządu Stowarzyszenia Leśników i Właścicieli Lasów oraz Przewodniczącego Rady Instytutu Debat o Środowisku.
„Jeżeli chodzi o Lasy Państwowe i grunty, które są przedmiotem pożądania, bardzo często las jest jest tylko elementem. Grunty są bardziej wartościowe i obecnie istniejemy jako Stowarzyszenie 12 lat. Najtańsze lasy, jakie mieliśmy okazję obserwować kosztowały około 30 groszy za metr kwadratowy powierzchni, ale najdroższy kosztował 150 zł. Rozbieżność jest ogromna, szczególnie wokół lasów, które są w terenach podmiejskich, przemysłowych czy też atrakcyjnych dla deweloperów, krąży grupa biznesowa: krajowa, jak i międzynarodowa, tak zawsze było. Chodzi o to, żeby ruszyć te lasy w jakimś stopniu. Nie twierdzę, że tak jest, ale może być tak, że pseudo-ekolodzy, którzy obecnie rządzą w Ministerstwie Klimatu i Środowiska doprowadzają do upadku lasów państwowych i otwierają je na bardziej kapitalistyczny, globalny sposób zarządzania.
Jeśli jest jakaś spółka, mająca swoje udziały w przejmujących polskie Lasy Państwowe prywatnych spółkach, łatwiej będzie realizować ustawę 447, która jest cały czas aktualna za oceanem[żydowskie lobby w USA md] . Jeśli osłabi się Lasy Państwowe do tego stopnia, że stracą one zdolność samofinansowania lub też przekształci je w spółkę, to będą różnego rodzaju pomysły, aby te lasy podzielić. Ktoś powie, że trzeba zrealizować ustawę 447, bo ktoś nam coś za to obieca, że będzie nas chronił, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, ale pod warunkiem że oddamy część lasów.
I może się okazać, że pod Warszawą jest mnóstwo lasów państwowych, których być może faktycznie część będzie trzeba oddać, żeby zrealizować ustawę 447. Trzeba sobie zdawać sprawę, że jest taka ustawa w Ameryce. Lubię słuchać pana redaktora Michalkiewicza, on zawsze o tym przypomina” – powiedział Stefan Traczyk.
Masowe migracje są szaleństwem i doprowadzą do upadku każdego kraju ,
który pozwala na nieograniczoną masową migrację. Taki kraj po prostu przestanie istnieć. Kraj to jego populacja , a nie geografia.
We Włoszech i w całej Europie wyraźnie widać gwałtowny wzrost liczby ataków A media – media głównego nurtu – bagatelizują te ataki. Jednak ataki, akty terrorystyczne i zabijanie niewinnych ludzi są coraz częstsze.
Myślę, że w pewnym momencie będziemy świadkami masowych rzezi w Europie – taki jest trend. Jeśli po prostu ekstrapolujemy trend – tempo ataków terrorystycznych w Europie – i umieścimy te dane na wykresie „śmiertelne ataki w funkcji czasu”, krzywa ta doprowadzi nas do rzezi w Europie .
Trudno jest ograniczyć rozmiary biurokracji i wydatki rządowe. Wiąże się to z ogromnym oporem – nawet jeśli to, co się tnie, nie ma żadnego sensu , spotyka się z oporem.
Jesteśmy jednak niezwykle transparentni w kontaktach z Departamentem Efektywności Rządowej. Wszystkie podejmowane przez nas działania publikujemy na stronie doge.gov i na naszym koncie X-Account . Tak więc jest to ekstremalna przejrzystość . Mimo to jesteśmy bombardowani wszelkiego rodzaju oskarżeniami . Ale ograniczyliśmy jedynie wydatki, które wydają się bezsensowne – a mimo to wciąż jesteśmy atakowani na masową skalę.
Ogólnie rzecz biorąc, można stwierdzić, która strona jest dobra, a która zła,patrząc na to, która strona chce ograniczyć wolność słowa . Po stronie ograniczającej wolność słowa znaleźliby się Hitler, Stalin i Mussolini . Wprowadzono silną cenzurę i surowe zakazy wypowiedzi. To jeden ze znaków, że to oni są źli .
I rzeczywiście, ograniczanie wolności słowa i posiadanie dużego rządu jest w swej istocie totaliterne – to całkiem oczywiste. To ironia: ci, którzy wzywają do cenzury, dają jasno do zrozumienia, że lewica jest przeciwna wolności . Wolność słowa to tylko jedna z wielu swobód, jakie powinniśmy mieć w cywilizowanym społeczeństwie. Ponieważ idee powinny zwyciężyć dzięki swoim argumentom , a nie poprzez tłumienie .
Masowe migracje są szaleństwem i doprowadzą do upadku każdego kraju, który pozwala na nieograniczoną masową migrację. Ten kraj ostatecznie przestanie istnieć.
Ostatecznie jest to tylko kwestia liczb : jeśli na świecie żyje 8 miliardów ludzi, a twój kraj ma 50 lub 60 milionów mieszkańców – lub nawet USA z 350 milionami – to wystarczy, że niewielki procent światowej populacji wyemigruje, a kraj przestanie być tym, czym był .
Kraj to nie jego geografia , lecz jego populacja . To podstawowa koncepcja, która powinna być oczywista.
Jeśli weźmiemy ludzi z Włoch i teleportujemy ich do jakiejś części USA, to nadal będą Włochy. Ale jeśli teleportujesz ludzi z innego regionu świata do Włoch – a Włosi są teraz w USA – to ten region nie jest już Włochami , ale tamtym, [gdzieś z murzynii md]. Kraj to jego populacja, a nie geografia.
Widać wyraźnie, że liczba ataków we Włoszech i w całej Europie gwałtownie wzrosła. Główne media bagatelizują ten problem. Ale ataki, terroryzm i zabijanie niewinnych ludzi – są coraz częstsze . Z każdym tygodniem jest coraz większy. I myślę, że niedługo będziemy świadkami masowej rzezi w Europie .
Jeśli po prostu ekstrapolujemy trend ataków terrorystycznych w Europie – liczbę ofiar śmiertelnych na osi czasu – to ta krzywa jasno pokazuje: To skończy się rzezią Europy.
Twoi przyjaciele, Twoja rodzina, Twoje dzieci, Twoi rodzice – tak to wszystko wygląda. Liczby mówią same za siebie.
Nie mam szacunku dla podżegaczy wojennych i osób zarabiających na wojnie, które chcą przedłużać wojnę w nieskończoność dla własnej korzyści . To jest złe w moich oczach .
Kiedy rozmawiam z kimś po lewicy, często słyszę: „Nie wolno nam ustępować Rosji”. Wtedy pytam: „A jaki jest twój plan na sukces ?” A oni nie mają ani jednego. Oznacza to, że codziennie wysyłamy młodych ludzi na wojnę , bez planu, bez widoku końca – na zawsze .
To jest okrutne, nieludzkie i bezsensowne .
W tym względzie prezydent Trump ma rację: pokój musi być. Czas powstrzymać rzeź młodych i starych mężczyzn . Czas zatrzymać tę bezsensowną machinę śmierci.
Są ludzie, którzy chcą zachować pozory empatii , lecz prawdziwej empatii nie mają. Ci, którzy popierają wojnę, udają współczucie , ale są hipokrytami i kłamcami .
Prawdziwa empatia oznacza położenie kresu bezsensownej, codziennej śmierci , która w przeciwnym razie trwałaby w nieskończoność. Powinniśmy zająć się ludźmi w okopach na Ukrainie i w Rosji, którzy nie chcą tam być. Zostali powołani do wojska, zmuszeni do walki, zmuszeni do zabijania – ale dlaczego? A na jak długo? Czas się zatrzymać.
Mam nadzieję, że USA i Europa zbudują bardzo bliską współpracę . Oczywiście, że sojusz już istnieje. Mam jednak nadzieję, że uda nam się osiągnąć sytuację, w której nie będzie żadnych ceł , a między Ameryką Północną a Europą powstanie prawdziwa strefa wolnego handlu . To jest moje życzenie.
A także większa swoboda przemieszczania się dla ludzi : Jeśli ktoś chce pracować w Europie – albo w Ameryce – powinno być to możliwe. To była moja rada dla Prezydenta.
Zakładanie firmy jest jak jedzenie szkła i wpatrywanie się w otchłań . To jest bardzo bolesne i trudne. Jeśli potrzebujesz zachęty do założenia biznesu, nie zakładaj go .
Jeśli chodzi o regulacje w Europie : Europa jest nadmiernie regulowana . Istnieje zbyt wiele przepisów, które utrudniają zakładanie firm. Duże firmy są chronione – kosztem małych i średnich przedsiębiorstw .
Rezultat: W Europie mamy wiele bardzo małych firm, kilka ogromnych korporacji – ale prawie nic pomiędzy .
Bardzo trudno jest rozwijać się małej firmie. Wielkie korporacje „przejęły” regulację. Nie chcą ulgi, bo przepisy sprzyjają ich monopolom .
To rządy muszą powiedzieć: musimy pomóc małym przedsiębiorstwom i ograniczyć regulacje. Krajobraz regulacyjny w Europie jest duszący , a Bruksela sprawia, że sytuacja staje się jeszcze gorsza .
Mamy więc przepisy lokalne, przepisy krajowe – a potem regulacje UE. Tyle przepisów! To sprawia, że założenie firmy i osiągnięcie sukcesu jest niezwykle trudne.
Myślę, że Europa potrzebuje radykalnej deregulacji . A jeśli to oznacza opuszczenie UE – to tak musi być.
Europa ma od dziesięcioleci trzy potęgi militarne: Anglię, Francję i Rosję. Niemcy przez 80 lat nie były potęgą militarną. I chociaż Niemcy przegrały II wojnę światową i nie podpisano jeszcze traktatu pokojowego, Republika Federalna Niemiec odnotowała szybki wzrost: tzw. cud gospodarczy. Ale to już się skończyło.
Przez ponad 50 lat życie ludzi w Niemczech było zdecydowanie lepsze niż w trzech potężniejszych militarnie państwach. To nie jest czysty przypadek ani szczęście. Dobrobyt opierał się na tym, że gospodarka nie musiała konkurować z aparatem wojskowym, który pochłaniał ogromne pieniądze, specjalistów i uwagę rządzących, a także rościł sobie prawo do priorytetów.
Wojsko sugeruje politykom, że jest ważniejsze niż dobrobyt ludności, ponieważ zawsze chodzi o zwycięstwo lub porażkę. Taka argumentacja zakłada wojnę jako normalny stan, który zaczyna się już w czasie pokoju i z pewnością nastąpi. Ale nasz cud gospodarczy pokazał, że bez wojennej polityki pokój jest bardzo opłacalny i nie jest zagrożony z zewnątrz. Skupienie się na gospodarce i współżyciu jest bliższe życiu niż ciągłe wyciąganie pieniędzy, materiałów i inteligencji na wątpliwą opcję prowadzenia wojny w przyszłości.
Te błogie czasy dla Niemiec już się skończyły.
Skończył się również, przypadkowo czy nie, szczęśliwy konsensus osiągnięty w parlamencie, że kanclerz, w tym Angela Merkel, był wybierany w każdej kadencji w pierwszej turze. Friedrich Merz wprowadza nową erę: wpadł do urzędu kanclerskiego, chociaż, a może właśnie dlatego, że wszyscy wiedzą, że ma szczególnie wielkie plany: chce być kanclerzem i szefem potęgi militarnej.
Kierunki zostały wyznaczone. Merz już osiągnął to, że zatwierdzono największe zadłużenie w historii RFN, przede wszystkim w celu drastycznego zbrojenia. Wygląda na to, że chce dorównać Anglii i Francji, a może, mając za sobą siłę gospodarczą, wkrótce je przewyższyć. Już to widać, że Niemcy z wielką pompą sprzeciwiają się pokojowemu nastawieniu USA.
Gdyby pan Merz nie miał 1,98 metra wzrostu, można by mówić o megalomanii, ale jest wręcz przeciwnie. Jest wystarczająco duży, by mieć silne ego, nie jest mały i filigranowy jak Napoleon, który jako dowódca był poza zasięgiem, ale popadł w megalomanię, dając się koronować na cesarza i atakując Rosję jak Hitler. Przy ogromnym wzroście 1,98 metra może się jednak zdarzyć, że mózg Merza nie zawsze jest wystarczająco odżywiony, co objawia się zauważalnymi słabościami w myśleniu.
Friedrich Merz nie poradził sobie intelektualnie z przejściem od finansowego gracza do odpowiedzialnego polityka, a w końcu do kanclerza, który ma być zobowiązany do dbania o dobro narodu. Brakuje mu elastyczności i kreatywności. Narastają błędne wnioski i widać brak podstawowej aktualizacji w myśleniu.
Projekt przejścia od narodu dobrobytu do potęgi militarnej potrzebuje Rosji jako wroga, przynajmniej w narracjach dotyczących niemieckiego zbrojenia jest to tak przedstawiane. Tymczasem Rosja była wrogiem Niemiec tylko wtedy, gdy była atakowana z tego kierunku. Rosyjscy żołnierze w końcu wyzwolili Niemcy z dyktatury nazistowskiej, przeszli przez Berlin z wielkimi stratami i doprowadzili Adolfa Hitlera i Josepha Goebbelsa, wraz z ich rodzinami, do samobójstwa.
Dopiero gdy po klęsce pod Stalingradem i bitwie pod Kurskiem wojna pod koniec 1943 roku była już przegrana, żołnierze amerykańscy wylądowali w Normandii w 1944 roku. Wszystkie opowieści, które przedstawiają USA jako wielkiego wyzwoliciela, nie zmieniają historycznego faktu, że nazistowskie Niemcy (Hitler) przegrały II wojnę światową przede wszystkim z ZSRR (Stalin).
W wyniku niemieckiego ataku zginęło ponad 25 milionów ludzi radzieckich, z czego większość to żołnierze rosyjscy, mimo to Michaił Gorbaczow zgodził się na zjednoczenie Niemiec. Nie ma absolutnie żadnych powodów do głębokiej wrogości Niemiec wobec Rosji. Wszystkie argumenty odnoszą się tylko do inwazji Rosjan na Ukrainę, którą można potępiać, ale definiowanie jej jako ataku na Niemcy, Europę i zachodnie wartości to nonsens lub propaganda, albo jedno i drugie. I jest to wyraźnie punkt widzenia USA, szczególnie ekipy nieudanego prezydenta Joe Bidena.
Wizerunek Rosji jako wroga to import z USA, podobnie jak dominujący system finansowy, w którym Friedrich Merz odniósł sukces. W USA wizerunek Rosji jako wroga to relikt z rywalizacji systemów, która przez 40 lat podgrzewała nastroje. Polityka Michaiła Gorbaczowa, rozpad ZSRR i odejście od ideologii komunistycznej de facto zakończyły tę walkę i wizję zagrażającej rewolucji światowej.
Wielu Amerykanów wydaje się tego nie dostrzegać, co nie dziwi przy takiej odległości. W sztywnym wizerunku wroga po prostu zastąpiono ZSRR Rosją i kontynuowano zbrojenia, groźby i przez kolejne 30 lat rozszerzano NATO przeciwko Rosji, aż do drugiego co do wielkości europejskiego kraju, Ukrainy, z jej nieprzejrzystymi układami władzy i 2300-kilometrową granicą z Rosją.
Friedrich Merz jest zgodny z amerykańskim światem finansów i atlantycką polityką, która utrzymywała Rosję jako wroga. W środowisku wielkiej finansjery nie wymaga to wiele myślenia, wręcz przeciwnie, to najprostszy konformizm w znanym otoczeniu feudalnej władzy finansowej. Jednak po powrocie do niemieckiej polityki najwyższego szczebla, kandydat na kanclerza Merz powinien był zmienić sposób myślenia.
Kandydat Merz powinien był zacząć wykorzystywać swoją wiedzę o systemie finansowym na korzyść wyborców CDU. Na przykład z uświadomieniem sobie, że długi publiczne są zaciągane na korzyść wierzycieli i przez pokolenia szkodzą ludności danego kraju, ponieważ ludzie, szczególnie młodzi, muszą spłacać stare długi wraz z odsetkami poprzez podatki.
Jako znawca świata finansów, Friedrich Merz powinien również wiedzieć, jak zdobyć pieniądze poprzez podatki i opłaty, które w takiej obfitości znajdują się w rękach posiadaczy kapitału, a więc nie pożyczać pieniędzy, lecz zdobywać je poprzez podatki i opłaty. Wszystko to moglibyśmy, jako pozytywnie myślący ludzie, z uzasadnionymi oczekiwaniami, oczekiwać od pana Merza jako kanclerza.
Jednak dzięki przebiegłemu zaciąganiu długów, jeszcze przed objęciem władzy, pan Merz pokazał nam, że nie przeszedł zmiany od finansowego gracza do przedstawiciela narodu w swoim wysoko umiejscowionym umyśle i nadal zachowuje się jak kierownik w systemie finansowym.
Niemieckie długi publiczne to smakołyk dla branży finansowej. Zbrojenia to zastrzyk finansowy dla amerykańskiej gospodarki i rynku akcji, w którym, jak wiadomo, dominuje były pracodawca Merza, Black Rock. W związku z tym nie wychodzi nic kanclerskiego, a jedynie kontynuacja atlantyckich nawyków myślowych z naciskiem na miliardowy biznes kredytów.
Dla Niemiec oznacza to koniec cudu gospodarczego na rzecz zbędnej „czwartej europejskiej potęgi militarnej”. Jeśli pan Merz myśli, że Niemcy mogą stać się numerem 1 w tej dziedzinie, to się myli, nawet z pomocą słownego zapału ministra obrony Pistoriusa. Francja i Anglia na to nie pozwolą, mają broń atomową, a Niemcy nie mają nawet traktatu pokojowego z nimi.
Dzięki polityce Merza, Klingbeila i Pistoriusa oraz uległych partii zostaniemy zdegradowani z pozycji europejskiej potęgi gospodarczej nr 1 do militarnej średniej potęgi nr 4 w Europie.
Gospodarka może wtedy, dzięki metodzie Merza, nawet nieco rosnąć, ponieważ wydatki wojskowe są wliczane do produktu krajowego brutto, co teoretycznie prowadzi do wzrostu, mimo że gospodarka cywilna się kurczy, ludzie stają się biedniejsi, a żywność i mieszkania drożeją. Ale najwyraźniej nikt tego nie zauważa, ponieważ media wspierające państwo obowiązkowo ogłaszają merzowski wzrost gospodarczy.
Ale, do diabła, nie! Niemcy nie mogą być krajem posłusznych naśladowców i łatwowiernych głupców. To, co Friedrich Merz dotychczas zrobił i co zamierza nadal robić, wykracza daleko poza wszelkie granice. Będzie to grzesznie drogie, szczególnie dla przyszłych pokoleń, jest to niebezpieczne i, mimo SPD, całkowicie niesprawiedliwe społecznie. Tego nie da się również zatuszować przez media wspierające państwo.
Zastanówmy się teraz konkretnie, co można zrobić poza partiami i parlamentem, aby temu przeciwdziałać!
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Oglądałem prawie trzygodzinną rozmowę pana Bogdana Rymanowskiego z panem Grzegorzem Braunem i jestem mocno zasmucony stanem umysłu dziennikarza, który wśród dziennikarzy mediów głównego ścieku uchodzi za całkiem zrównoważonego i sensownego (a przynajmniej tak mi się wydaje – jako osoba nie posiadająca już od grubo ponad dekady telewizora nie jestem na bieżąco z tymi wszystkimi postaciami pracowników frontu ideologicznego). Pan Rymanowski z pełnym przekonaniem (no chyba, że dobry z niego aktor) jechał propagandowymi tekstami o złym Putinie domagając się od Brauna rytualnego potępienia go jako „zbrodniarza”, o dobrej Unii Europejskiej z której nie wolno wychodzić czy też wykazywał się swoją ignorancją w sprawach kościoła. Ale nie to było najgorsze.
Najgorszy moment to było kiedy pan Rymanowski zapytał swojego gościa: „To kto ma być wzorcem dla Polaków?„1.
I to pytanie jest świetnym choć smutnym, lapidarnym podsumowaniem kompletnego skundlenia umysłowego. Nie tylko pana Rymanowskiego zresztą, bo przecież nie on pierwszy je w tej formie zadaje.
Nie przychodzi bowiem do głowy takiemu Rymanowskiemu – podobnie jak większości naszych pożal się Boże inteligentów i „liderów” – że Polacy nie muszą być według jakiegoś wzorca! Że może mogliby coś robić po swojemu, w swoim stylu, na swoją modłę – i w swoim interesie?
Ba! Myśl, że to Polacy mogliby by – gdyby tak postąpili – stać się wzorcem dla innych nawet im w głowach nie postanie.
Nie wiem nawet nawet jak dalej to komentować.
Szkoda, że pan Braun tego nie skontrował od razu, tylko zafrasował się i zabrał za tłumaczenie jak Eurokołchoz nam szkodzi od innej strony. Ale ogólnie w tej rozmowie – w której, przyznać muszę, mówił dużo sensownych a nawet mądrych rzeczy – starał się jak mógł lawirować wokół propagandowych pułapek, które pan Rymanowski na niego zastawiać próbował.
Ten wywiad z Grzegorzem Braunem trwał grubo ponad dwie godziny. Ja zawsze wolę krótkie, treściwe teksty pisane. Nigdy więc bym tak długiej gadaniny nie wysłuchał. Są jednak ludzie, którzy zapewne w trakcie innych prac ręcznych wysłuchują.
Na to, jakżeż chyba prostackie pytanie Grzegorz Braun nie odpowiedział. Miał w planie inne, o wiele bardziej konkretne sprawy.
Ja więc w paru zdaniach spróbuję to uzupełnić. Dziennikarzowi chodziło najwyraźniej o jakieś postaci z zewnątrz, spoza Polski. Tymczasem mamy w naszej ponad tysiącletniej jako naród, jako państwo, bardzo wiele wspaniałych wzorców.
Są wśród nich przede wszystkim święci. Przypominam i proszę o przeczytanie, ewentualne powtórne przeczytanie wspaniałej książki Feliksa Konecznego „Święci w dziejach narodu polskiego”. Tam mamy setki wzorców, na których nasze życie opieramy. MY, to znaczy Polacy i katolicy, by dowartościować tak przez laicę i żydów poniżane pojęcie „polak-katolik”.
Znamy a w każdym razie powinniśmy znać dkokonania wielu wielkich królów Polski. Jako wzorce służą nam również wielcy mężowie stanu, hetmani, pisarze, poeci, w tym tak zwani wieszcze, i tak dalej.
Wgłębianie się czy przypominanie tych wszystkich wielkich ludzi, którzy dla różnych Polaków o różnych umysłowościach i różnych przecież charakterach są wzorcami, zmieniłoby wywiad na popularną, a oczywiście gdzie indziej potrzebną pogawędkę.
Na pewno przy okazji należałoby wbić szpilkę w propagujących szkodliwą bujdę, między innymi przez nieszczęsną zwrotkę z obecnego hymnu Polski że „dał nam przykład Bonaparte”. Bo ten zapewne genialny, ale cyniczny przywódca skołowanej i opitej krwią po Wielkiej Rewolucji Antyfrancuskiej masie Francuzów – naiwnych Polaków tylko wykorzystywał. Zupełnie haniebne było wykorzystanie naszych legionów do mordowania ludzi na Haiti. Cynicznie nas też wykorzystywał w czasie swojego najazdu na Rosję. Wiele o tym już pisano. Dalsze – iszczenie Kościoła, papiestwa jest kolejnym przykładem, że Napoleon powinien być dla Polaków anty wzorem.
A wzorców do naśladowania spoza Polski – też mamy przecież tysiące.
Dobrze więc, że Grzegorz Braun nie dał się wciągnąć w te infantylne przecież rozważania proponowane przez dziennikarza.
One way to detect PsyWar propaganda campaigns is that the promoted narrative does not make sense. For example; “The nominated Surgeon General did not publicly condemn the COVID mRNA “vaccines”, and so is therefore not qualified.”
But in the US HHS system, the Surgeon General has nothing to do with regulatory affairs (FDA Commissioner Marty Makary has that job), or with recommending FDA authorized vaccines (CDC Director nominee Susan Monarez would have that responsibility).
To those who have been following the teapot tempest over the recent Surgeon General appointment that has come to a boil within the political base of the “Make America Healthy Again” (MAHA) movement, I invite you to take a quiet moment to think about the broader politics of this with me. For those who are blissfully ignorant, you should consider and choose whether or not you want to take a dive into this particular teapot.
Many strong words have been written on “X” and across the social media niches frequented by the MAHA base regarding the recent appointment by President Trump of Dr. Casey Means as the replacement candidate for Surgeon General. Based on the large number of “low complexity” accounts (few followers, no blue check, recently created etc.), a substantial minority of the comments have the hallmarks of a bot campaign being staged to amplify division within the base. Some close to the topic assert that Pharma has set up war rooms assigned the objective of derailing Senate confirmation for the candidate, Dr. Casey Means. I also hear through my network that the Trump administration sees this as a crucial appointment and is ready to go to the mat to fight for Dr. Means’ confirmation.
Naomi Wolf is raising more substantive concerns about the Surgeon General nominee. She asserts that the true back story of concern here is about the undue influence of Silicon Valley “Broligarchs,” and the biometric tracking company Levels.com founded by Dr. Casey Means and capitalized by a handful of Broligarchs (currently valued at over 300 Million US dollars).
“Casey Means’ main credentials are that she is an entrepreneur in the health space, with a highly valued startup, and that she wrote, with her brother, a bestselling book, Good Energy.
Let us start with her tech startup, Levels.com. I will argue that her business is an empty storefront, a misleadingly-packaged void into which value has been pumped artificially by some of the most entrenched, corrupt interests in Silicon Valley.”
Naomi Wolf, “The Imaginary Casey Means”
Here is the essence of this argument- a bit breathlessly hyperbolic for my taste, but still, I think it is a significant contribution to the topic area;
Was it because Casey Means was taking a “fresh new approach” to health care, avoiding allopathic Rockefeller medicine, as she claims? And as a huge, multi-million-dollar PR campaign, sustained now for many months, seeks to spin the story?
Or was it to get a whole new line of biometric-harvesting products to be pushed by the White House and HHS — along with someone reliably to advance existing biotech VC interests and to corral medical data — but all of this repackaged with a benign, “MAHA” face in front of it?
Let’s drill into the value of Levels.com. It has 60,000 subscribers and has been in business for six years.
How does a startup with 10,000 subscribers a year, and no new technology, get a valuation of $313 million? Doesn’t it say something that the only two tech founders who are well-known in the MAHA movement, Nicole Shanahan and myself, are equally taken aback by Casey Means’ nomination?
Tech CEOs understand the red flag represented by a $313 million valuation for a company founded by someone with no tech experience, no successful exits, a company with few subscribers and no new technology, whose investors and founders include Google and Twitter and SpaceX and Andreessen Horowitz.
This graph below, from Crunchbase.com, is Levels.com’s growth over five years. The company had zero organic growth since shortly after it was launched in 2020. Indeed, growth was not only flat — it was declining, til the Means’ siblings were in the news.
How is this going to generate a valuation of $313 million? Why would it even generate new investment?
Unless…the co-founder, who happens to talk to trees, and whose X bio to this day reads, “Committed to awe” — has been put into place by Big Tech interests, who are also funding a costly PR campaign around her, so as to secure her nomination to serve as the next Surgeon General.
Related to this emerging story is that the 300M$ valuation company Levels did not actually develop the glucose monitoring device being used to collect the data, but rather uses the device developed and marketed by another company, Dexcom. As of March 2025, DexCom had a market cap of $27.88 Billion USD, making DexCom the world’s 734th most valuable company. Unfortunately for both DexCom and Levels.com, the FDA, having determined upon manufacturing site inspection that the DexCom device is adulterated, and has issued a dreaded 483 warning letter to DexCom for this adulteration.
Surprisingly, Wall Street is relatively unconcerned about this 483 adulteration letter, which was issued on March 04, 2025. That seems rather odd to me.
For those not closely following the mRNA vaccine story, myself and others assert that the presence of substantial DNA fragment contamination in these products also meets criteria for adulteration, and the manufacturers of these products should also have been issued 483 letters and those products should have been withdrawn from the market for that reason, if not for the (disputed) wide spectrum of product-associated adverse events including death.
For further information about adulteration and mRNA “vaccines”, please see the following:
Passions among the MAHA base are running high for a few reasons.
Many in the base are (understandably, IMO) quite angry that the Pfizer and Moderna mRNA-based products have not been withdrawn from the market due to strong (un)safety signals and inverted risk/benefit profiles in virtually all age cohorts. There are nuanced divisions within MAHA supporters and HHS appointees on this topic; for example, new NIH Director Jay Bhattacharya believes that the risk/benefit ratio for some high-risk cohorts (including the elderly) supports continued dosing with these products, but not with others (children). Some identified with MAHA who remain outside of HHS at this time (such as myself) called for the products to be withdrawn from the market years ago, but this remains a minority position among the general electorate.
Others, such as key Secretary RFK Jr. presidential campaign funder and VP candidate Nicole Shanahan, have voiced more personal objections to both Dr. Means and her brother Calley serving in the Trump administration within HHS. Calley Means currently serves as an advisor to Secretary Kennedy within HHS as a Special Government Employee (SGE), akin to the Elon Musk SGE appointment. Nicole Shanahan had previously announced that she would also be serving as an advisor, but it appears that this appointment may have run into some sort of obstacle, perhaps due to the federal statutory conflict-of-interest restrictions on SGE service.
In the world of DC politics, use of words like “RFK very clearly lied to me” and “bred and raised Manchurian assets” to describe President Donald Trump’s appointments are usually restricted to grandstanding members of the opposition, such as AOC and Elizabeth Warren. I understand from a third party that Secretary Kennedy has generously offered to speak with Ms. Shanahan to better understand her concerns personally. Historically and notoriously, such language would disqualify the speaker or writer from any future role in Team Trump. WH COS Susie Wiles is known to be particularly sensitive to such.
Personally, I find this discussion particularly cringeworthy because of the appearance of influence peddling (see below).
Ms. Shanahan’s “Manchurian” comment seems to align with one promoted narrative that both Casey and Calley Means are not what they appear to be, but rather that their apparent rapid rise to prominence is the consequence of being guided and placed in these positions by some shadowy force acting on their behalf, with both the pharmaceutical industry and the CIA often being mentioned.
Rather than speculating about “bred and raised Manchurian assets”, if Ms. Shanahan and other prominent critics had raised concerns and provided details about Levels.com, then these concerns would have been more compelling.
Having personally experienced this tactic of delegitimization on an almost daily basis (such as “You worked for DARPA” – which is a promoted false narrative), I have a lot of empathy and understanding concerning how insidiously demoralizing and demeaning it can be to be unjustly and repeatedly attacked by persons deploying this smear tactic based merely on “intuition” unencumbered by actual evidence. So I freely admit to bias grounded in empathy in support of both the Means and others on the receiving end of this particular flavor of smear campaign.
Among the MAHA base, the predominant criticism has been that Dr. Means has not explicitly called for withdrawal of the mRNA-based COVID gene therapy tech-based “vaccines”. Irony abounds, as both the notoriously TDS-mad Huffington Post and NY Times consider Dr. Means an anti-vaxxer.
From the NY Times-
Is Dr. Means guilty of what corporate media frames as the crime of entertaining questions regarding the appropriateness of the current pediatric vaccine schedule, the sin of being a “vaccine skeptic”? Well, basically, yes.
Has Dr. Means met the required criteria of many within the MAHA base, and was the Surgeon General candidate one of the physicians who was early to call for withdrawal of the mRNA-based COVID gene therapy tech-based “vaccines” from the US market? No. But many, including most if not all physicians acting as self-appointed arbiters of purity on this topic were also not so pure themselves in this regard early on, when speaking out was to invite a wide range of media retaliation, blacklisting, censorship and to risk debanking.
Finally to this point, there is a curious failure among these rather loud and persistent voices to recognize that the political reality at this point is that any of those physicians who prominently questioned the safety, efficacy and bioethics of these mRNA-based product deployments are unlikely to be confirmed by this Senate at this time.
As to Dr. Means, my personal point of view is that the narrative that she is unqualified to serve as Surgeon General because of her failure to denounce the COVID mRNA “vaccine” products is not compelling. I am much more concerned about the issues surrounding her company Levels.com and her ties to Silicon Valley Oligarchs. However, this is something that the army of conflict-of-interest attorneys at HHS will have to grapple with; it is above my pay grade.
In addition to these substantive issues relating to ties to Silicon Valley and medical data harvesting, Katherine Eban of Vanity Fair has also raised questions concerning Dr. Means explanation of her decision to leave her surgical residency. Of course, the decision to walk away from 18+ years of your life invested in training would bring many to tears, and there are serious overtones of a Trump administration hit piece in this Vanity Fair article.
Donald Trump’s new nominee to be the next surgeon general has said she walked away from a promising career in the medical establishment. Some fellow residents and a former department chairman say the situation was more complicated.
-Katherine Eban; “She Was Tearful About It”: The Nuances of Casey Means’s Medical Exit and Antiestablishment Origins
All of this reeks of Elizabeth Holmes and the Theranos scandal. The business model of Levels.com is also related to aspects of the “Stargate” initiative announced on the first day of the Trump Presidency.
In my opinion, it is likely that the issues surrounding Levels.com will compromise the Senate confirmation of Casey Means as Surgeon General.
Returning to Naomi Wolfe’s recent essay;
Look at who came in as founders: “Josh Clemente (SpaceX, Hyperloop), Sam Corcos (CarDash, YC), David Flinner (Google), and Andrew Conner (Google) founded Levels to solve the metabolic health crisis.”
So Casey Means’ cofounders are….Twitter and SpaceX and Google.
Was it because Casey Means was taking a “fresh new approach” to health care, avoiding allopathic Rockefeller medicine, as she claims? And as a huge, multi-million-dollar PR campaign, sustained now for many months, seeks to spin the story?
Or was it to get a whole new line of biometric-harvesting products to be pushed by the White House and HHS — along with someone reliably to advance existing biotech VC interests and to corral medical data — but all of this repackaged with a benign, “MAHA” face in front of it?
Naomi Wolf, “The Imaginary Casey Means”
Having covered the basic issues driving this particular tempest, let’s step back and take a moment to consider the larger context within which these are playing out.
Through most of its lifespan, the center-right populist/constitutional conservative movement that coalesced around President Trump’s inspired political framing of “Make America Great Again” (MAGA) did not include the policy positions now embodied in the “Make America Healthy Again” (MAHA) coalition.
Furthermore, while MAGA originates from libertarian, Tea Party, and other center-right political movements, the MAHA movement comes from the left, particularly from the modern inheritors of the 70s health food and environmentalism movements.
MAHA has historically focused more on nutrition and food purity than on vaccine skepticism. The weaponized term “anti-vaccine” has typically been associated with Children’s Health Defense, the non-profit for which Secretary Kennedy previously served as Board Chairperson, and with Del Bigtree’s “Informed Consent Action Network” (ICAN). Bigtree served as communications director for Robert F. Kennedy Jr.’s 2024 presidential campaign.
Although the MAHA movement included aspects of vaccine skepticism, it was not an “anti-vaccine” populist movement. I have previously made the case that the RFK jr presidential campaign adroitly assimilated rather than created the MAHA movement and coalition, and that this astute political move allowed Bobby to pivot away from the promoted narrative that he is an “anti-vaxxer”, which was effectively weaponized against him during his campaign for both the Democratic nomination and then as an independent candidate.
My sense is that most objective outsiders would conclude that Calley and Casey Means have played a key role in defining and coalescing the coalition now known as MAHA, both via their book “GOOD ENERGY: The Surprising Connection Between Metabolism and Limitless Health” and through their social media and high profile interviews. The MAHA political coalition includes many who are skeptical of the currently expanded, CDC-endorsed pediatric vaccine schedule. But it also includes a wide range of issues and voters that are more closely aligned with food safety, nutrition, Sierra Club, ‘Earth First” and Burning Man. Movements that used to be referred to by terms such as “granolaheads” and “tree huggers”. The irony here being that Casey Means, Nicole Shanahan and to a significant extent Secretary Kennedy himself all have roots in these political initiatives.
The Make America Healthy Again (MAHA) movement, endorsed by Robert F. Kennedy Jr., significantly impacted the 2024 election for Donald Trump. The political calculus of merging of MAGA and MAHA during the 2024 election of President Trump was that of a “big tent” strategy. By assimilating MAHA into the Trump campaign, a fraction of the Democratic party base was split off and merged into the Trump coalition. Kennedy, who had suspended his own campaign for president, endorsed Trump and launched the MAHA Alliance Super PAC to mobilize undecided voters, particularly younger and female voters who were generally anti-vaxxers and concerned about reproductive rights.This endorsement and the subsequent PAC efforts aimed to sway these voters by promoting health-focused policies and a message of wellness, which was seen as a strategic pivot for Trump to appeal to a broader demographic.
The MAHA movement targeted the 2-5% of undecided voters in swing states, using ad campaigns, voter mobilization efforts, and social media algorithms to spread a message about health rather than politics. This strategy was part of a broader effort to secure Trump’s victory, as the PAC aimed to raise $3.5 million by Election Day 2024 to support Trump’s re-election campaign.
Trump ultimately won the 2024 presidential election with 312 electoral votes, defeating Kamala Harris, who received 226 electoral votes. Trump also won the national popular vote with a plurality of 49.8%, making him the first Republican to win the popular vote since George W. Bush in 2004. The MAHA movement played a crucial role in mobilizing undecided voters and contributing to Trump’s victory in swing states.
Whether or not Dr. Casey Means will be confirmed by the Senate for the position of Surgeon General, whether her public statements concerning her leaving a Surgical residency were fully transparent, and whether her role and the overall business model of her company, Levels.com, are on the up and up will now be examined in depth.
However, as far as I am concerned, the primary effect of the indignation and umbrage concerning whatever her position is on the COVID mRNA “vaccine” products will be to fracture the “Big Tent” coalition formed by the merger of MAHA and MAGA movements. This internal fighting poses a political threat to achieving the objectives of both MAHA and MAGA, particularly in light of the upcoming midterm elections. This may be why I am seeing many bot accounts acting to amplify and drive wedges into these divisions.
Focus on the signal, not the noise.
I suggest that all concerned should ask themselves the following:
Do you support the MAHA objectives of the President? Are your actions advancing or hindering those objectives? Or are your actions helping those who seek to hinder and obstruct the ability of the President and his team to achieve those objectives?
Politics is complicated, and the general public is easily manipulated and distracted. We need to focus on the objectives, avoid short-term distractions and noise.
You can’t always get what you want But if you try sometime You’ll find You get what you need
Mick Jagger and Keith Richards
I also suggest that throwing temper tantrums because your personal top issue- no matter how valid- is not being achieved as rapidly as you want, can and will be exploited by others who oppose your interests.
And in terms of integrity, it is worth also keeping the following in mind-
When a donor to a political campaign seeks to gain promises from a political candidate in exchange for their contribution, this is commonly referred to as influence peddling or, in more severe cases, as a form of political corruption or bribery. When a powerful person withholds support from a candidate to extract specific promises, this is also influence peddling. If powerful people are doing this to kill or support MAHA or MAGA goals and objectives, it is still influence peddling.
John 8.7
Jesus went unto the mount of Olives. And early in the morning he came again into the temple, and all the people came unto him; and he sat down, and taught them. And the scribes and Pharisees brought unto him a woman taken in adultery; and when they had set her in the midst, They say unto him, Master, this woman was taken in adultery, in the very act. Now Moses in the law commanded us, that such should be stoned: but what sayest thou? This they said, tempting him, that they might have to accuse him. But Jesus stooped down, and with his finger wrote on the ground, as though he heard them not.
So when they continued asking him, he lifted up himself, and said unto them, He that is without sin among you, let him first cast a stone at her.
And again he stooped down, and wrote on the ground. And they which heard it, being convicted by their own conscience, went out one by one, beginning at the eldest, even unto the last: and Jesus was left alone, and the woman standing in the midst. When Jesus had lifted up himself, and saw none but the woman, he said unto her, Woman, where are those thine accusers? hath no man condemned thee? She said, No man, Lord. And Jesus said unto her, Neither do I condemn thee: go, and sin no more.
Wideo francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona ukrywającego biały przedmiot podczas podróży pociągiem z brytyjskimi i niemieckimi przywódcami na rozmowy na Ukrainie stało się viralem. Nagranie wywołało wiele spekulacji, niektórzy sugerowali, że przedmiotem była kokaina, podczas gdy inni twierdzili, że obiektem jest po prostu zmięta chusteczka.
O incydencie poinformowało kilka mediów
Wideo, które stało się viralem, rozprzestrzeniło się, pokazując Macrona podróżującego pociągiem z brytyjskim premierem Keirem Starmerem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Podczas spotkania Macron zmiata biały przedmiot ze stołu prawą ręką, a następnie podnosi go lewą ręką pod stołem:
Zadziwiająca jest też błyskawiczna reakcja na “dezinformację”. Kiedy pierwszy raz obejrzałem powyższe video, nagranie pokazywało wyraźnie, jak Merz dosłownie wpycha swą mordę do szklanki. Kiedy skończyłem edytowanie i obejrzałem je jeszcze raz, tego momentu już nie znalazłem!
Sytuacja stała się najwyraźniej wyjątkowo niezręczna, gdy dziennikarze nagle weszli do kabiny liderów „koalicji chętnych”. Nerwowość była widoczna wśród europejskich liderów, gdy personel medialny niespodziewanie wszedł do pokoju. Nagrania wyraźnie pokazują, że Macron natychmiast ukrył mały biały przedmiot, a Merz chwycił małą łyżeczkę i schował ją. Użytkownicy mediów społecznościowych spekulowali, że była to „łyżeczka do tabaki”, zwykle używana do chwytania kawałka kokainy i wciągania jej.
“Rozumni” jednak zauważyli, że nagranie niczego nie dowodzi i że ten mały, biały przedmiot to nic więcej niż chusteczka higieniczna, być może z odrobiną cukru dla pokrzepienia mózgów “wybitnych mędrców” przed intensywnymi rozmowami z kokainistycznym błaznem Zełenskim.
Marija Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, zareagowała na nagrania. Jak to ujęła: „Los Europy jest ustalany przez kokainistów”.
Skandal wokół nagrania wideo wybuchł do tego stopnia, że francuski przywódca Macron zareagował na wydarzenia, pisząc: „Kiedy jedność europejska staje się niewygodna, dezinformacja posuwa się tak daleko, że przedstawia prostą tkaninę jako narkotyk. Tę dezinformację rozprzestrzeniają wrogowie Francji, zarówno za granicą, jak i w kraju. Musimy zachować czujność wobec manipulacji”.
Tak!, Tak! czujność przede wszystkim, jak za dobrych bolszewickich i hitlerowskich czasów!
W dzisiejszych czasach coraz częściej słyszymy o brutalnych zbrodniach, aktach przemocy i ludzkich tragediach, które nie mieszczą się w granicach logicznego rozumowania. Takie wydarzenia nie dzieją się wyłącznie na drugim końcu świata – mają miejsce także w Polsce. Kiedy okazuje się, że sprawca nie kierował się żadnym jawnym motywem, odpowiedzią staje się najczęściej choroba psychiczna.
Czy jednak jest to jedyne możliwe wyjaśnienie? Wśród licznych prób zrozumienia natury zła, jedną z najrzadziej przywoływanych, a zarazem najstarszych koncepcji, pozostaje opętanie.
Według nauki Kościoła katolickiego, Szatan to realna, osobowa istota – anioł, który zbuntował się przeciwko Bogu. Posiada on nadludzką inteligencję, wolną wolę oraz zdolność wpływania na ludzi, również poprzez opętanie. Choć brzmi to dla wielu jak archaiczny mit, współcześni egzorcyści z całego świata opisują przypadki, które ich zdaniem nie mieszczą się w granicach medycyny ani psychologii. Opętanie to nie tylko forma duchowego zniewolenia – to realna ingerencja złego ducha w ciało i psychikę człowieka. Tego typu wpływ, choć dopuszczony przez Boga, nigdy nie jest ostateczny – i zawsze możliwe jest wyzwolenie. Kościół pozostawił ludziom broń w postaci modlitwy, sakramentów oraz egzorcyzmów, które mają moc wypędzania złych duchów. Egzorcyzmy zarezerwowane są zazwyczaj dla duchownych, jednak w szczególnych przypadkach mogą być odmawiane także przez świeckich chrześcijan o odpowiednim przygotowaniu duchowym.
Według świadectw egzorcystów oraz wielowiekowej tradycji Kościoła, do opętania może dojść na różne sposoby. Czasem Bóg dopuszcza opętanie w celach oczyszczających, jako próbę dla osoby szczególnie umiłowanej – dotyczy to zwłaszcza tych, którzy później stają się świętymi. Częściej jednak opętanie wynika z dobrowolnej zgody człowieka na działanie zła. Może to przybrać formę jawnego paktu z diabłem, trwania w grzechu ciężkim, oddania się władzy ciemności poprzez czyny niemoralne, okultyzm lub świętokradztwo. Wreszcie – do opętania może dojść w sposób niezamierzony, na skutek duchowej lekkomyślności. Korzystanie z usług wróżbitów, praktykowanie magii, uczestnictwo w seansach spirytystycznych, a nawet noszenie lub przechowywanie przeklętych przedmiotów może otworzyć drogę dla złych duchów. Co więcej, niektórzy egzorcystów wskazują, że do zniewolenia duchowego może dojść także na skutek przekleństw rzuconych przez innych ludzi – również rodziców wobec własnych dzieci.
Objawy opętania bywają mylące. Często przypominają zaburzenia psychiczne, co sprawia, że trudno je jednoznacznie rozpoznać. Mimo to Kościół wskazuje pewne znaki, które – występując łącznie – mogą świadczyć o pełnym opętaniu. Do najczęstszych należą: rozumienie i mówienie językami, których osoba nigdy się nie uczyła, nadludzka siła fizyczna oraz ujawnianie wiedzy ukrytej lub niedostępnej w naturalny sposób. Często pojawia się też niechęć lub agresja wobec rzeczy świętych, bluźnierstwa, skrajna wulgarność i nienawiść do Boga. Jednak o wiele powszechniejszą, choć trudniejszą do rozpoznania formą działania złych duchów, jest obsesja diabelska. W tym stanie demon nie wnika w ciało, lecz stale towarzyszy osobie, sprowadzając na nią liczne nieszczęścia, choroby, kryzysy emocjonalne i duchowe oddalenie. Taki stan może trwać latami i być źródłem ogromnego cierpienia, którego nie potrafią wyjaśnić ani lekarze, ani psychoterapeuci. Wiele osób w takim położeniu nie zdaje sobie sprawy, że ich problemy mogą mieć wymiar duchowy.
W historii znane są przypadki, które dla Kościoła stanowiły potwierdzenie istnienia zła osobowego. Święty Ojciec Pio, święty Jan Vianney oraz wielu mistyków opisywało swoje zmagania z demonami – nie tylko duchowe, ale też fizyczne. W czasach współczesnych również pojawiają się świadectwa, które trudno zignorować. W 1992 roku w jednym z polskich miast, w S., odnotowano przypadek chłopca, u którego nagle pojawiały się rany i ślady pobicia, choć nie było żadnych dowodów na to, by doznał ich od ludzi. Lekarze nie potrafili tego wytłumaczyć. Do dziś ten przypadek pozostaje nierozwiązany, a dla wielu stanowi przykład możliwego działania sił demonicznych.
Kościół nie pozostawia wiernych bez wskazówek, jak chronić się przed złem. Najskuteczniejszymi środkami są częsta spowiedź, uczestnictwo we Mszy świętrej, codzienna modlitwa, post oraz korzystanie z sakramentaliów, takich jak medaliki, krzyże, woda święcona czy relikwie. Ważne jest także poświęcenie domów i miejsc pracy – nie tylko z tradycji, ale jako akt zawierzenia Bogu i duchowego oczyszczenia przestrzeni. Grzech, szczególnie ciężki, może zanieczyścić nawet poświęcone miejsce lub przedmiot – dlatego tak ważne jest trwanie w stanie łaski i unikanie rzeczy, które mogą stanowić duchowe zagrożenie.
W świecie, który coraz częściej tłumaczy ludzkie zło wyłącznie przez pryzmat psychologii lub środowiska, warto na nowo zadać sobie pytanie o duchowy wymiar cierpienia i przemocy. Czy wszystko da się wyjaśnić racjonalnie? Czy nie warto czasem spojrzeć na rzeczywistość głębiej – także przez pryzmat wiary i wielowiekowego doświadczenia Kościoła? Być może właśnie tam kryje się odpowiedź na to, co w człowieku najbardziej niezrozumiałe.
Obok zjawiska opętania, które według nauki Kościoła jest skutkiem działania złych duchów, istnieją również inne formy wpływu na ludzką psychikę, które prowadzą do podobnych objawów. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych i zarazem tajemniczych przykładów jest program MK–Ultra – tajny projekt badawczy prowadzony przez CIA w latach 50. i 60. XX wieku, mający na celu opracowanie technik kontroli umysłu oraz manipulowania zachowaniem człowieka. W jego ramach stosowano środki psychotropowe, hipnozę oraz rozmaite metody psychologiczne i fizyczne, których celem było złamanie woli jednostki i całkowite podporządkowanie jej zewnętrznej kontroli.
Zarówno przypadki opętania, jak i działania wynikające z manipulacji psychicznej w ramach projektów takich jak MK–Ultra, prowadzą do zaskakująco podobnych efektów. U osób dotkniętych tymi zjawiskami obserwuje się radykalne zmiany osobowości, skrajne zaburzenia emocjonalne i zachowania, które wymykają się racjonalnemu wyjaśnieniu. W obu przypadkach jednostka może mieć poczucie utraty kontroli nad swoim ciałem i umysłem, doświadczać przerażających wizji, halucynacji, stanów lękowych czy depresyjnych. Otoczenie często postrzega takie osoby jako opętane – czy to przez siły nadprzyrodzone, czy przez niewidzialne mechanizmy manipulacji.
Choć źródło tych zjawisk wydaje się odmienne – duchowe lub technologiczno–biologiczne – ich skutki bywają łudząco podobne. Dlatego tak istotne jest spojrzenie na problem w sposób wieloaspektowy, uwzględniający zarówno wymiar duchowy, jak i psychologiczny oraz społeczny. Przez długi czas tematy takie jak kontrola umysłu, testowanie substancji psychoaktywnych czy tworzenie broni biologicznej uchodziły za domenę teorii spiskowych. Jednak odtajnione dokumenty wskazują jednoznacznie, że CIA prowadziła tego typu eksperymenty – niejednokrotnie na osobach nieświadomych, które nigdy nie wyraziły zgody na udział w badaniach.
Jednym z najbardziej tajemniczych i przerażających incydentów, który rzucił światło na praktyki amerykańskich służb specjalnych, było zdarzenie w Pont–Saint–Esprit, we Francji, 16 sierpnia 1951 roku. Tego dnia około 250 mieszkańców – niemal 3% lokalnej populacji – doznało nagłego załamania psychicznego. Niektórzy twierdzili, że ich ciała stanęły w ogniu, inni popadali w niekontrolowaną agresję lub widzieli węże i potwory. Część osób w panice wyskakiwała przez okna, dzieci błąkały się po ulicach, wołając o ratunek przed nieistniejącymi bestiami. Pięć osób zmarło, a wiele innych trafiło do zakładów psychiatrycznych. Co ciekawe, niektórzy uczestnicy tego incydentu doświadczyli przeciwstawnych reakcji – euforii, wizji anielskich śpiewów czy nagłego przypływu twórczości poetyckiej.
Początkowo próbowano przypisać ten masowy epizod zatruciu spleśniałym chlebem. Jednak wiele wskazuje na to, że była to jedynie wygodna przykrywka. W 2009 roku odkryto dokumenty opatrzone pieczęcią Białego Domu, które miały zostać zniszczone po zapoznaniu się z ich treścią. Ich treść sugerowała, że w czasie zdarzenia w pobliżu miasta eksperymenty z substancjami psychoaktywnymi prowadził Frank Olson – naukowiec pracujący dla CIA. Co więcej, w odnalezionym raporcie z 1949 roku zapisano, że wojsko musi przeprowadzać eksperymenty w rzeczywistych warunkach, by móc ocenić ich skuteczność w praktyce. To wszystko prowadzi do projektu „Blue Bird”, który trwał w latach 1951–1953 i miał na celu testowanie skrajnych form psychicznego zniewolenia.
Metody stosowane w ramach Blue Bird były drastyczne: izolacja w ciemnych, dźwiękoszczelnych celach, pozbawianie snu i pożywienia, wywieranie presji psychicznej aż do całkowitego złamania osobowości. Część ofiar traciła zmysły, jednak zakładany efekt pełnej „zombifikacji” nigdy nie został osiągnięty. Projekt został oficjalnie zakończony po szeregu niepowodzeń, jednak w jego miejsce powstał jeszcze bardziej rozbudowany program – MK–Ultra. Tym razem celem było nie tylko złamanie psychiki, ale stworzenie mechanizmów jej programowania. CIA chciała tak manipulować człowiekiem, by po usłyszeniu odpowiedniego hasła wykonywał konkretne działania, nie zdając sobie z tego sprawy. Eksperymenty miały również na celu czasowe wyłączanie pamięci i zmysłów, by uczynić z człowieka bezwolne narzędzie.
W ramach tych prac opracowano dziesiątki substancji chemicznych oddziałujących na mózg, a eksperymenty przeprowadzano na ogromną skalę – setki tysięcy testów na ludziach. Najczęściej były to osoby znajdujące się w szpitalach psychiatrycznych, które nie miały możliwości wyrażenia sprzeciwu. Wszystko trwało do 1973 roku, kiedy śmierć jednego z uczestników badań zwróciła uwagę opinii publicznej. Niestety, zanim doszło do wszczęcia śledztwa, większość dokumentacji została zniszczona, a ślady zatarte. Pozostały jedynie niepełne raporty, świadectwa i ruiny ludzkich istnień – tysiące zniszczonych psychik, które stały się ofiarami nieludzkich eksperymentów.
Można by sądzić, że ujawnienie skandalu związanego z MK–Ultra, liczne procesy sądowe i publiczne oburzenie na zawsze zakończą tego typu działania. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej mroczna. W 2022 roku rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło, że na terytorium państwa za naszą wschodnią granicą odkryto sieć tajnych laboratoriów biologicznych, finansowanych przez Pentagon. Według dostępnych informacji, w placówkach tych prowadzono eksperymenty nad bronią biologiczną i ingerencją w ludzką fizjologię, ze szczególnym uwzględnieniem badań nad naturalną odpornością poszczególnych populacji. Jednym z celów było stworzenie substancji działających selektywnie na mieszkańców wybranych regionów geograficznych.
To wszystko każe zadać pytanie, czy poszukiwania metod kontroli umysłu i ingerencji w świadomość człowieka rzeczywiście się zakończyły. A może przeciwnie – przybrały nowe formy, jeszcze trudniejsze do wykrycia i jeszcze bardziej niebezpieczne? Dzisiejszy świat, choć bardziej świadomy i otwarty na psychoterapię, rozwój duchowy i medytację, wciąż może być polem działań sił, które dążą nie do uzdrowienia, lecz do podporządkowania człowieka. Czy to przez duchowe zniewolenie, czy przez zaawansowane technologie – pytanie o granice ludzkiej wolności i integralności psychicznej pozostaje wciąż aktualne.
Takie eksperymenty mogą być prowadzone również poza USA, w tym teoretycznie także w Polsce. Z punktu widzenia możliwości technologicznych, logistycznych i politycznych, nic nie wyklucza, że tajne badania nad kontrolą umysłu, modyfikacją zachowania czy eksperymenty z użyciem substancji psychoaktywnych mogą odbywać się na terytorium dowolnego kraju – niekoniecznie za wiedzą i zgodą jego władz. Wystarczy odpowiedni poziom utajnienia, lokalni współpracownicy, finansowanie spoza budżetu państwowego i infrastruktura medyczna lub wojskowa, która pozwoli zakamuflować działania.
Z punktu widzenia efektów – rezultaty takich eksperymentów mogą prowadzić do głębokich zmian psychicznych, utraty tożsamości, a w skrajnych przypadkach – do przemocy, zaburzeń osobowości, a nawet kanibalizmu. Historia MK–Ultra pokazuje, że eksperymenty te nie miały wyłącznie celu wywiadowczego; ich skutki często były nieprzewidywalne i druzgocące dla psychiki.
Skutkiem ubocznym lub zamierzonym efektem mogło być stworzenie tzw. „manchuriańskich kandydatów” – ludzi zaprogramowanych do wykonywania brutalnych czynów bez świadomości.
Z technicznego punktu widzenia, zmuszenie osoby do okrutnych czynów wymaga odpowiedniego zestawu warunków: długotrwałej izolacji, stosowania silnych środków psychotropowych, hipnozy, sensorycznej deprywacji, przemocy psychicznej i fizycznej. Jeśli te warunki zostaną spełnione, istnieje realne ryzyko, że u niektórych osób dojdzie do załamania osobowości, utraty moralnych hamulców, a nawet przekształcenia ich w bezwzględnych wykonawców rozkazów.
Co więcej, jeśli działają przy tym zagraniczne służby wywiadowcze, wykorzystujące swój know–how, nie można wykluczyć, że miejscowe społeczeństwo staje się poligonem doświadczalnym. Polska, z racji położenia geopolitycznego, sojuszy wojskowych i obecności zagranicznych sił zbrojnych, mogłaby być wykorzystywana jako ciche zaplecze do eksperymentów, szczególnie na marginesie społeczeństwa – w więzieniach, szpitalach psychiatrycznych czy wśród osób bezdomnych lub uzależnionych.
Nie można wykluczyć, że eksperymenty te mogłyby obejmować także osoby z wyższych sfer społecznych. Choć na ogół można by zakładać, że ofiary takich tajnych projektów to osoby z marginalizowanych grup społecznych, to w rzeczywistości tego typu manipulacje mogą dotyczyć również ludzi z tzw. „wyższej półki” – osób zamożnych, wpływowych czy przedstawicieli elit.
W przypadku osób z tych kręgów, eksperymenty mogłyby mieć zupełnie inny cel, np. testowanie technologii wpływu na osoby o dużej sile woli, podejmujące decyzje o znaczeniu strategicznym, bądź nawet manipulowanie nimi w kontekście politycznym, finansowym czy społecznym. Wybór takich osób do programów mógłby być podyktowany chęcią manipulowania i kontrolowania najwyższych poziomów władzy, wpływania na decyzje, które mają globalne znaczenie.
Dodatkowo, w elitach łatwiej o dostęp do odpowiednich zasobów – zarówno finansowych, jak i technologicznych – co może umożliwiać przeprowadzanie zaawansowanych eksperymentów psychologicznych i technologicznych. Takie osoby mogą być traktowane jako bardziej „wartościowe” cele w kontekście operacji, które mają na celu uzyskanie jak najwyższej jakości „produktu” – kontrolowanego, podporządkowanego umysłu, który będzie posłuszny w realizacji określonych celów.
Co więcej, osoby z wyższych warstw społecznych, przez swój status, mogą stać się celami w bardziej subtelny sposób. Zamiast wykorzystania ich do eksperymentów o charakterze brutalnym, mogą być poddawane bardziej wyrafinowanym formom manipulacji, które obejmują np. technologię, która zmienia ich postrzeganie rzeczywistości, wywołując „niewidoczny” kryzys psychiczny, który skutkuje rozbiciem ich tożsamości i w końcu kontrolowaniem ich działań na poziomie subtelnym, ale i skutecznym.
Przykładowo, osoby z wyższych warstw społecznych mogą być pozornie niewidocznymi ofiarami tych manipulacji – ich życie może wyglądać na sukces, ale za kulisami mogą borykać się z problemami psychicznymi, z którymi nie potrafią sobie poradzić, a ich decyzje mogą być kształtowane przez obce siły. Przekonanie, że eksperymenty są „zarezerwowane” tylko dla osób z marginesu społeczeństwa, może być częścią większej strategii dezinformacyjnej, mającej na celu ukrycie prawdziwego zasięgu takich operacji.
Takie działania mogą również wyjaśniać część „dziwnych” wydarzeń w życiu prominentnych osób, które pozornie nie mają logicznego wyjaśnienia – od zmian w ich zachowaniu, przez niekontrolowane działania, po niejednoznaczne decyzje polityczne czy biznesowe, które zaskakują opinię publiczną. W tym kontekście możliwe staje się zrozumienie, dlaczego niektóre osoby z elit „zdają się” być pod kontrolą – może to być właśnie efektem zewnętrznych manipulacji, ukierunkowanych na wywołanie zmian w ich świadomości i decyzjach.
Tego rodzaju manipulacja może więc dotyczyć różnych poziomów społecznych, a jej celem jest kontrolowanie nie tylko jednostek z marginesu, ale także ludzi, których działania mogą wpływać na globalne wydarzenia.
Dzieci osób z wyższych sfer społecznych mogłyby być równie dobrze celem takich manipulacji, a w niektórych przypadkach nawet szczególnie podatnym na nie obiektem. Dzieci, zwłaszcza w młodszym wieku, mają wyjątkową zdolność przyswajania nowych informacji i kształtowania swoich przekonań oraz postaw, a ich psychika jest wciąż w fazie rozwoju. To sprawia, że mogą stać się idealnymi „obszarami eksperymentalnymi” dla osób, które mają na celu przeprowadzenie subtelnych, ale długoterminowych manipulacji.
Rodziny z wyższych sfer, zwłaszcza te o dużym majątku i wpływach, mogą być postrzegane jako wytwórnie przyszłych liderów, decydentów w polityce, gospodarce czy kulturze. Dzieci takich osób nie tylko uczą się od swoich rodziców, ale również często są wychowywane w atmosferze, która może być pełna presji, oczekiwań i tajemnic. To sprawia, że ich poddanie subtelnym formom manipulacji może mieć jeszcze większe znaczenie dla osób, które próbują wpłynąć na losy społeczeństwa na poziomie globalnym.
Manipulacja dziećmi w kontekście takich eksperymentów mogłaby przyjmować różne formy. Na przykład, mogą być one poddawane testom wpływającym na ich sposób myślenia, percepcję świata, czy tożsamość. Mogłyby zostać wprowadzone w środowisko, które w subtelny sposób kształtuje ich osobowość, kierując ich na określoną drogę życiową, zapewniając im sukcesy zawodowe, ale równocześnie pozbawiając ich autentyczności czy autonomii.
Jeśli celem jest kontrolowanie jednostek z przyszłością, które będą miały duży wpływ na świat, to dzieci takich osób stają się szczególnie ważnym celem. Manipulacja psychologiczna może obejmować nie tylko techniki stosowane na osobach dorosłych, takie jak hipnoza, pranie mózgu czy techniki osłabiające wolę, ale również bardziej subtelną formę kontrolowania ich emocji i reakcji poprzez różnego rodzaju sytuacje społeczne czy wychowawcze.
Dodatkowo, psychologiczne eksperymenty mogą działać na dzieci poprzez ich relacje z rodzicami. Jeśli rodzina jest pod wpływem tego typu manipulacji, dzieci mogą przejmować pewne schematy zachowań, które będą kształtować ich postawy w dorosłym życiu, np. podążanie za określonymi wartościami, które mogą być sztucznie narzucone przez ukryte siły. Te dzieci mogą zostać wychowane w atmosferze pełnej ukrytych wpływów, w której nie będą w stanie rozpoznać, co jest ich prawdziwymi pragnieniami, a co zostało im zaszczepione przez osoby działające w tle.
W przypadku dzieci z elit istnieje także ryzyko, że będą one traktowane jak pionki w większej grze geopolitycznej, zwłaszcza w sytuacji, gdy ich przyszłość, decyzje i role mogą mieć wpływ na losy całych narodów. Tego rodzaju manipulacje mogą obejmować nie tylko wpływ na indywidualne życie dziecka, ale także na jego przyszłą rolę w społeczeństwie i kształtowanie go w taki sposób, by był podporządkowany określonym celom.
Tego typu operacje mogą także obejmować inne aspekty, takie jak zapewnienie dzieciom dostępu do specjalnych edukacji, którymi kontrolowane są określone idee czy filozofie, a także wprowadzanie ich w kręgi wpływowych ludzi, którzy w subtelny sposób nakierowują ich życie i decyzje na określoną trajektorię.
Jeśli do tego dodać technologię, która może być wykorzystywana do monitorowania, analizy, a nawet manipulacji myśleniem, można sobie wyobrazić, jak dzieci takie mogą być traktowane w sposób eksperymentalny w kontekście nowych narzędzi kontroli umysłu, które w przyszłości mogą stać się jeszcze bardziej zaawansowane.
Manipulacja dziećmi elit to zatem zjawisko, które może łączyć zarówno subtelną kontrolę psychologiczną, jak i bardziej jawne próby kształtowania ich przyszłości w sposób, który będzie służył określonym interesom. Z perspektywy osób prowadzących takie eksperymenty, dzieci te stanowią cenne „inwestycje”, które mogą posłużyć realizacji globalnych celów, poprzez wprowadzenie ich w systemy władzy, gospodarki czy polityki.
Manipulacja psychologiczna i subtelna kontrola umysłu, szczególnie w młodym wieku, może prowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych, a w skrajnych przypadkach – do obłędu. Dzieci, które są poddane intensywnym formom manipulacji, mogą stracić poczucie rzeczywistości, nie rozumiejąc, co jest ich własnym pragnieniem, a co zostało im narzucone z zewnątrz. Tego rodzaju „rozszczepienie” psychiczne może prowadzić do głębokich wewnętrznych konfliktów, które skutkują zaburzeniami emocjonalnymi i poznawczymi.
Jeśli chodzi o przemoc i zbrodnie, manipulacja dzieci w sposób, który rozbija ich poczucie tożsamości, moralności i empatii, może w ekstremalnych przypadkach prowadzić do zachowań, które w normalnych warunkach byłyby nie do pomyślenia. Dzieci, które przez długi czas są pozbawione zdrowego, autentycznego wychowania, w którym wartości takie jak współczucie, empatia czy odpowiedzialność są naturalnie kształtowane, mogą nie rozwijać tych cech w pełni.
Przykład ekstremalnych przypadków, w których osoby dorosłe, poddane długotrwałej manipulacji, stają się bezdusznymi wykonawcami brutalnych zbrodni, pokazuje, jak silny wpływ na jednostkę mogą mieć ukryte mechanizmy manipulacyjne. Jeśli takie manipulacje są stosowane na dzieciach, ich psychika może zostać tak dalece zniekształcona, że mogą one stać się zdolne do najbardziej okrutnych czynów, często nie rozumiejąc, dlaczego to robią – działając jak posłuszne marionetki w rękach tych, którzy je kontrolują.
Ważne jest, by pamiętać, że manipulacja psychiczna może nie tylko wpłynąć na zdolność do rozróżniania dobra od zła, ale także na zdolność rozumienia siebie i własnych potrzeb. Dzieci, które byłyby poddane takim wpływom, mogą zacząć postrzegać świat w sposób całkowicie wypaczony, traktując innych ludzi jako obiekty do wykorzystania, a nie istoty zasługujące na szacunek i empatię. Można to porównać do mechanizmu „zombie”, gdzie jednostka staje się bezwzględna, pozbawiona normalnych reakcji emocjonalnych i moralnych, działając na zasadzie nakazów zewnętrznych.
Manipulowanie dziećmi elit w ten sposób mogłoby prowadzić do jeszcze bardziej niebezpiecznych efektów, biorąc pod uwagę fakt, że w późniejszym życiu te osoby mogą zdobywać dużą władzę i wpływy. W ich przypadku, brak moralności, w połączeniu z ogromną mocą decyzyjną, mógłby prowadzić do katastrofalnych skutków – nie tylko dla ich bliskich, ale i dla całych społeczeństw. Często osoby, które poddawane są takim eksperymentom, w późniejszym życiu mogą przejawiać tendencje do okrucieństwa, manipulacji czy wykorzystywania innych, nie widząc w tym niczego złego, ponieważ zostały „zaprogramowane” w taki sposób, by traktować innych jako środki do osiągnięcia celów.
To zjawisko może również prowadzić do „normalizacji” brutalnych zachowań wśród osób, które osiągnęły wysoki status społeczny. Takie osoby mogą, bezwiednie lub świadomie, stosować podobne techniki manipulacji i kontroli wobec innych, nie rozumiejąc pełnej wagi swoich działań.
Zatem, dzieci manipulowane w taki sposób, w wyniku długotrwałych, subtelnych technik kontroli psychicznej, mogą stracić zdolność do rozróżniania rzeczywistości od fikcji, co w niektórych przypadkach może prowadzić do tragicznych i przerażających zbrodni. W takim przypadku, ich czynów nie należy postrzegać jako wyniku ich osobistej woli, lecz jako efekt działania sił, które je kontrolują i wykorzystują do realizacji większych, mrocznych celów.
Podsumowując: tak, to jest technicznie i organizacyjnie możliwe, a efekty takich eksperymentów – jeśli są prowadzone z pełną brutalnością i bez etycznych ograniczeń – mogą obejmować nawet najciemniejsze formy destrukcji psychiki, włącznie z czynami nieludzkimi.
Ponadto można także uznać, że tajne programy zniewalania ludzi – takie jak MK–Ultra czy jego potencjalni duchowi następcy – w swojej istocie mogą być zakotwiczone w tym, co wiele tradycji duchowych nazywa demonizmem. Chociaż na poziomie technicznym mamy do czynienia z eksperymentami neuropsychologicznymi, chemicznymi czy hipnotycznymi, to ich duchowa warstwa – intencja całkowitego podporządkowania woli człowieka, złamania jego osobowości, odebrania mu wolności, godności i świadomości – prowadzi bardzo blisko do tego, co w tradycji chrześcijańskiej uznaje się za działanie demoniczne.
Demony, w klasycznym ujęciu, nie tylko „przejmują ciało”, bowiem ich najgłębszym celem jest zniszczenie duszy poprzez złamanie tożsamości, wolnej woli i zdolności odróżniania dobra od zła. Jeśli spojrzeć na skutki tych programów – zamiana ludzi w bierne narzędzia, wykonywanie okrutnych czynów bez refleksji moralnej, rozszczepienie jaźni, depersonalizacja – można powiedzieć, że to efekty bardzo zbliżone do klasycznego opętania. W tym sensie – nawet jeśli nie mamy do czynienia z literalnym opętaniem przez demona – to kierunek działania tych programów idzie w tym samym duchowym wektorze: w stronę zniszczenia obrazu Boga w człowieku.
Niektórzy sugerują wręcz, że takie systemy – jeśli są prowadzone z premedytacją, bez skrupułów, z pragnieniem totalnej kontroli – mogą być inspirowane przez rzeczywiste siły ciemności. Tego nie da się udowodnić naukowo, ale z punktu widzenia duchowej diagnozy świata – istnieje spójność między demoniczną naturą zła a mechanizmami tych eksperymentów.
W historii ludzkości zawsze obecna była walka dobra ze złem, ale we współczesnym świecie coraz wyraźniej widać, że zło przyjmuje nie tylko formy osobowe, ale także strukturalne i technologiczne. Szczególnym przypadkiem tego zjawiska są tajne programy kontroli umysłu, takie jak MK–Ultra czy Bluebird, a także liczne doniesienia o współczesnych eksperymentach prowadzonych przez agencje rządowe, wojskowe czy korporacyjne. Ich celem jest nie tylko manipulacja zachowaniem, ale przeniknięcie do samego jądra ludzkiej tożsamości. Coraz częściej pojawiają się głosy, że tego rodzaju działania mają wymiar nie tylko psychologiczny, ale i duchowy.
Można zatem postawić pytanie: czy za tajnymi programami zniewolenia umysłu nie kryje się rzeczywistość demoniczna? Tradycja chrześcijańska wielokrotnie podkreślała, że demony nie działają wyłącznie poprzez spektakularne opętania, ale często w sposób subtelny, systemowy, inspirując ludzi do tworzenia struktur i technologii skierowanych przeciwko wolności ducha. Biblia mówi o ‘Zwierzchnościach i Władzach’ – duchowych siłach zła działających ponad ludzkimi instytucjami, które potrafią inspirować do tworzenia systemów totalnych. (Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich – Ef 6,12).
W tym świetle programy takie jak MK–Ultra, których celem było złamanie woli, zatarcie pamięci, a nawet zaprogramowanie działań jednostki, można rozumieć jako narzędzia duchowej walki – narzędzia zbudowane w oparciu o logikę demoniczną: pogardę dla osoby, dążenie do jej odczłowieczenia i uczynienia bezwolnym narzędziem. Demony, zgodnie z nauczaniem wielu świętych i egzorcystów, nie mogą działać bez ludzkiego współudziału. Potrzebują narzędzi – ludzi, którzy oddają się ich inspiracjom, często nie w sposób jawny, lecz poprzez przyjęcie logiki władzy absolutnej, eksperymentu bez etyki, nauki bez sumienia. W tym sensie elity współczesnego świata, które umożliwiają rozwój takich technologii, mogą stać się – świadomie lub nie – współpracownikami sił duchowego zła.
Eksperymenty, które miały na celu uczynienie z człowieka narzędzia pozbawionego woli, wyraźnie nawiązują do biblijnego opisu zniewolenia przez ducha nieczystego. Klasyczne objawy opętania – podział osobowości, głosy wewnętrzne, niekontrolowane zachowania, drastyczne zmiany emocjonalne – są niemal identyczne z tym, co odnotowano w dokumentach dotyczących ofiar MK–Ultra.
Różnica polega jedynie na formie: w opętaniu klasycznym bezpośrednio działa duch, w przypadku programów rządowych – technologia, chemia i manipulacja sensoryczna. Jednak cel pozostaje ten sam: odczłowieczenie, zniszczenie duszy, utrata wolnej woli. Dlatego te dwa zjawiska nie tylko można porównać – one są różnymi aspektami tej samej duchowej walki.
Jeśli uznamy, że za inspiracjami do tworzenia tego rodzaju programów stoją siły duchowe, to nie dziwi, że ich realizacja wymaga współpracy ludzi oderwanych od moralności, odciętych od sumienia, zapatrzonych we władzę i kontrolę. Tacy ludzie istnieją w każdym kraju i nie jest wykluczone, że także w Polsce mogą funkcjonować struktury – być może pod obcym kierownictwem – realizujące podobne cele. Nie chodzi tu o dowody materialne, lecz o potencjalność duchową i moralną: tam, gdzie jest podatność na zło, gdzie władza staje ponad prawem, a nauka ponad etyką, tam rodzi się przestrzeń, w której możliwe staje się zniewolenie człowieka na skalę duchową.
W tym sensie walka o wolność ducha nie toczy się jedynie w przestrzeni religijnej czy filozoficznej. Toczy się także w laboratoriach, w gabinetach polityków, w korporacyjnych centrach danych. I to tam właśnie rozgrywa się współczesna forma opętania – nie zawsze spektakularna, często bezgłośna, ale nie mniej niszcząca. Dlatego tak ważne jest, by mówić o tym głośno, łączyć analizę psychologiczną, polityczną i duchową, i przywracać człowiekowi prawdę o jego niezbywalnej godności – której żaden eksperyment, system ani demon nie powinien mu odebrać.
Czy zatem współczesne technologie, eksperymenty psychologiczne i tajne operacje wojskowe mogą mieć wymiar duchowy? Czy można uznać, że niektóre z nich, choć z pozoru wywodzą się z nauki, są zakorzenione w rzeczywistości demonicznej? I wreszcie: czy za programami takimi jak MK–Ultra nie stoją tylko cyniczne elity, lecz siły ciemności, które od zarania dziejów dążą do zniewolenia człowieka?
Na te pytania warto spojrzeć nie tylko oczami badacza historii czy analityka służb specjalnych, lecz przede wszystkim przez pryzmat teologiczny i antropologiczny – jako na zmaganie o najgłębszą istotę człowieczeństwa: wolność duchową.
Współczesny człowiek często utożsamia zło z czynami indywidualnymi: morderstwami, przemocą, kłamstwem. Tymczasem znacznie groźniejsze są systemy zła – zorganizowane struktury, które depersonalizują jednostkę, odbierają jej tożsamość i przekształcają w bezwolne narzędzie. Programy kontroli umysłu, prowadzone jawnie bądź w ukryciu, są tego radykalnym przykładem. Ich celem nie jest tylko manipulacja informacją, ale całkowite przejęcie umysłu i duszy człowieka: jego pamięci, emocji, decyzji, woli.
MK–Ultra, Bluebird, Artichoke czy inne tajne projekty testowały środki psychoaktywne, hipnozę, deprywację sensoryczną, tortury psychiczne i fizyczne, by wymazać osobowość i „zaprogramować” nowe zachowania. To nie tylko nieludzkie – to antyduchowe. W perspektywie chrześcijańskiej można powiedzieć, że chodzi tu o próbę technologicznego opętania. Człowiek staje się pustą powłoką, podatną na zewnętrzne rozkazy – zupełnie jak klasycznie opętany, który nie kontroluje swoich myśli, impulsów i czynów.
W duchowości chrześcijańskiej istnieje pojęcie „struktur grzechu” i „zwierzchności ciemności” – to nie tylko metafory. To duchowe rzeczywistości, które wpływają na ziemskie systemy. Ludzie władzy, nauki i wojska mogą – świadomie lub nie – stać się ich narzędziami. Kluczem jest odrzucenie Boga i uznanie, że wszystko wolno. Wtedy otwierają się wrota.
Nie trzeba czcić diabła, by wpaść w jego sidła. Wystarczy uznać, że człowiek jest jedynie biologiczną maszyną. Właśnie takie podejście przyświecało wielu eksperymentatorom z CIA. Człowiek – według nich – to coś, co można zhakować, zaprogramować, złamać, zrekonstruować. Taka postawa, pozbawiona odniesienia do Boga i sacrum, otwiera przestrzeń duchowego zniewolenia.
Czy nie tak działa demon? Nie zawsze z krzykiem i pianą na ustach. Czasem bardzo logicznie, chłodno, technokratycznie. Chce jednego – zniszczyć w człowieku podobieństwo do Boga. A tym podobieństwem jest wolność i zdolność do miłości.
Nieprzypadkowo wiele relacji osób poddanych eksperymentom przypomina opętanie: słyszenie głosów, utrata pamięci, halucynacje, przemiana osobowości, utrata wolnej woli. Niekiedy efektem były także skrajne formy dehumanizacji: brutalność, agresja, kanibalizm, samobójstwa. Zniszczona psychika to jedna rzecz. Ale istnieje głębszy poziom – gdy dusza staje się pustynią, gotową przyjąć wszystko, co przyniesie system. To duchowa śmierć.
Dziś te same cele są realizowane innymi metodami: przez uzależnienie od technologii, psychologiczne programowanie mediów, farmakologiczne „ulepszanie” nastroju, cyfrowe profile osobowości, które można modelować zdalnie. To nowa forma duchowej wojny – bez bomb, ale ze skutkami równie destrukcyjnymi.
Duchowe zło nie zna granic państwowych. Gdy tylko istnieje technologia, władza i pogarda dla osoby ludzkiej, mogą pojawić się podobne programy – także w Polsce, także przy udziale obcych sił. Eksperymenty mogą być prowadzone potajemnie, nawet w instytucjach, które z pozoru mają chronić obywatela. Przeszłość pełna jest przykładów takich zdrad.
Czy mogą one stworzyć potwory? Tak. Historia zna wiele przypadków, gdy ludzie poddani ekstremalnej manipulacji stawali się oprawcami, zabójcami, a nawet kanibalami. Gdy dusza zostaje zredukowana do pustej skorupy, wszystko staje się możliwe.
Wszystko to prowadzi do jednego wniosku: najważniejsza walka toczy się dziś o duszę człowieka. Programy kontroli umysłu nie są jedynie politycznymi zbrodniami. Są duchowymi aktami agresji – próbą zdetronizowania Boga w sercu człowieka i zastąpienia Go technokratycznym systemem absolutnej kontroli.
Zło chce w nas ugasić ogień sumienia i wiarę w wolność. Dlatego najskuteczniejszą bronią pozostaje to, co najbardziej ludzkie i duchowe: modlitwa, świadomość, czujność, niezależne myślenie i zakorzenienie w prawdzie. Bo tam, gdzie człowiek zachowa wolność ducha, tam żadna struktura, nawet najbardziej demoniczna, nie osiągnie pełnego zwycięstwa.
Potworna zbrodnia, jaka dokonano w środę 7 maja na Uniwersytecie Warszawskim, została dokładnie udokumentowana. Mamy straszny filmik, którego oczywiście państwu nie pokażę. Mamy też zdjęcia tego “mieszka” [MMR] – na wypadek ew. podmiany.
Morderca, 22-letni biały chłopak urodzony w Gdyni, zarąbał toporkiem pięćdziesięcio-paro-letnią portierkę zamykającą drzwi do Audytorium Maksimum Uniwersytetu.
Zadziwiające jest to, że w tym czasie na Uniwersytecie był minister Adam Bodnar. Strzegły go oddziały Służby Ochrony Państwa. Ta formacja z całą pewnością jest uzbrojona w ostrą amunicję i starannie przeszkolona do działania w podobnych wypadkach. Płk Bogusław Piórkowski, rzecznik Służby Ochrony Państwa przekazał w TVN24, że w momencie zdarzenia funkcjonariusze SOP „prowadzili działania ochrony na terenie Uniwersytetu”.
Organizatorzy zbrodni tego MMR z pewnością wiedzieli, że o tej porze będzie tam Bodnar i strzegące go oddziały Służby Ochrony Państwa. Czemu nie przełożyli swej “imprezy”?
Przecież celem SOP jest – i szkoleni są do tego – by unieszkodliwić lub zastrzelić potencjalnego zbrodniarza przed zbrodnią.
Powinni mu na początek przestrzelić ręce, by nie mógł dalej wykonywać swego “zadania”, a zaraz po tym – obie nogi, by nie uciekł.
Czemu SOP była stroną bierną?
Tu odpowiedź koniecznie musi się znaleźć.
Więc jak to się stało, że ten morderca mógł nie tylko zarąbać toporem kobietę, ale zjeść kawałek jej ciała, czy chłeptać cieknącą z tułowia krew, ale również jeszcze zaatakować bezbronnego i bezsilnego ochroniarza? Są – i zachowają się – filmowe dowody na to przerażające zdarzenie. Cóż to za „ochrona”, którą porąbać może byle ćpun czy ”wariat”?
Przecież ochroniarz powinien mieć choć kamizelkę kuloodporną i pistolet, na ostre naboje, oczywiście !!
Dziwię się, że komentujący tę nieprawdopodobną zbrodnię politycy nie zauważyli jedynego racjonalnego, logicznego wyjaśnienia:
Oczywiście nie wystarczy – przypuszczalnie to przyszła diagnoza „eksperta” psychiatry – że to był wariat.
Tak, to był wariat, ale kierowało nim zło. Człowiek ma wolną wolę. Ten- dopuścił do tego, by posiadł go Zły. To Zło go posiadło. Takie Zło, które wchodzi w ciało człowieka, zresztą jedynie wtedy, gdy on daje na to przyzwolenie, nazywa się w cywilizacji łacińskiej Szatanem.
Widać więc jednoznacznie, że morderca – satanista – musiał być członkiem jakiejś sekty satanistycznej, która go do tego potwornego czynu – zarąbania i kanibalizmu – skłoniła, zmusiła.
Nie sądzę, by ta interpretacja w jakichkolwiek mediach oficjalnych się znalazła.
z Panem Bogiem
Mirosław Dakowski
ps.
Żadnych zdjęć, czy filmików z “akcji” nie puszczę. A jest ich kilka!!
=========================
PS:
Na pewno jego “szef” nakaże mu teraz popełnić samobójstwo – też na “jego” cześć. Ciekawe, czy MMR zgodziłby się na egzorcyzmy?
Przewiduję: Odwiedzi go “guru” z ich “kręgu duchowego” – i przekaże polecenie Szefa, ew. wsunie pigułkę, gdyby MMR “zapomniał”. Jakiś dziekan? profesor? Na 80% to mężczyzna. Ochrona na pewno w tym momencie będzie patrzyła w okno.
========================================
mail od studenta:
============================
Po paru dniach: Zanim doszło do bestialskiego ataku, jak ustaliła wp.pl, 22-latek miał próbować zaatakować ekspedienta w sklepie. Ostatecznie tego jednak nie zrobił. Słowa, które miał wyznać śledczym, przerażają. Miał powiedzieć, że “coś kazało mu zrezygnować z tego zamiaru i szukać innej ofiary” – podał serwis wp.pl.
====================================
No właśnie:
Areszt: Podejrzany będzie go odbywał w zakładzie psychiatrycznym w Radomiu.
Ślepi i głusi, ci “eksperci”.
Zależy im na utrąceniu, zasypaniu wątku satanistycznego, który tu jest tak jawny.
============================================
mail:
Zdumiewające, że zbrodni nie próbowali zapobiec studenci prawa, ograniczyli się tylko do tego, by ją sfilmować.
Czy to było zaprojektowane widowisko?
Może tak studenci prawa mają się uczyć swojej bezkarności?
Atak na UW. Zeznania 22-latka “nielogiczne i niespójne”
————————
Niektóre komentarze[usuwam ksywy, bo zaciemniają md]
1.
,,Najprawdopodobniej mężczyzna zadawał ciosy” są dowody w postaci filmów z monitoringu, z telefonów ludzi, złapano go na miejscu zbrodni, z narzędziem zbrodni. Sprawa jest jasna: WINNY. Dlaczego prokuratura tak przedłuża sprawę? Wynik badań krwi można uzyskać w 5 min, przesłuchanie powinno być od razu. Czy ktoś rozmawiał z członkami jego rodziny i znajomymi – to jest pominięte. Mam wrażenie, że przestępca jest chroniony i broniony. Co z wami ludzie??? To potwór bestia, która zagraża społeczeństwu…
… a ludzie zamiast skupić się na samym problemie to będą się dalej obrzucać gównem. że chłop był za stroną A czy za stroną B. JAKIE TO MA ZNACZENIE, ZWYROL TO ZWYROL
Niezależnie od tego czy to psychol czy też nie, uważam, że najwyższa kara ( ks) to jedyne rozsądnie rozwiązanie, które zdecydowanie przyczyni się do ograniczenia takich bestialstw. Ps. Dopóki ta kara nie będzie przywrócona, musimy się liczyć z podobnymi tragediami . Nie rozumiem też, dlaczego dane personalne, twarze bandytów, morderców , złodziei, zwyrodnialców czy gwałcicieli są przed społeczeństwem w naszym co raz bardziej “dziwnym” kraju ukrywane?
Jaki „podejrzany” , [jednoznaczny] sprawca najgorszego morderstwa
==========================
mali:
Przypominam:
3 lutego 2016 roku 27-letni Kajetan Poznański umówił się na lekcję języka włoskiego z 33-letnią korepetytorką Katarzyną J. Poznański najpierw zabił Katarzynę J., a potem odciął jej głowę. Poznański zeznał, że “odebranie człowiekowi życia pomoże mu [mordercy md] stać się lepszym i uwolni go od słabości”.
==========================================
“Jak kogoś zabiję, stanę się drapieżnikiem” – miał powiedzieć MMR w prokuraturze.
Grzegorz Braun i nowy spot / fot. X / Grzegorz Braun
Grzegorz Braun opublikował swój nowy spot wyborczy pod hasłem „Powrót do przeszłości”. Nawiązuje on do filmu „Powrót do przyszłości”. Lider Konfederacji Korony Polskiej (KKP) krótko podsumowuje swoje postulaty.
W spocie widzimy najpierw hasło „Powrót do przeszłości Braun 2025” ozdobione gaśnicą. Następnie pojawia się napis „Rok 2030, Ukro-polin”.
Następnie widzimy auto stylizowane na samochodowy wehikuł czasu z filmu „Powrót do przyszłości”, z którego wysiada Grzegorz Braun.
– Szczęść Boże! Jak poznać przyszłość? To już dawno ustalili uczeni radzieccy. Wystarczy zaczekać. Ale ja nie chcę czekać na przyszłość Polski bez Polski – powiedział w spocie Grzegorz Braun.
– Nie chcę czekać na przyszłość, w której ostatecznie narzucony zostanie Polakom ład euro-kołchozowy – kontynuował Braun.
W międzyczasie widzimy krótkie hasła takie, jak „Covid-19”, „WHO”, „ludobójstwo”. Następnie widzimy człowieka w masce na twarzy z podpisem „pozbawienie godności”.
Potem wyświetlane są hasła „groźni imigranci”, „nie nasza wojna”, „niebezpieczne ulice” oraz „zielony i niebieski ład”.
Wówczas słychać głos mówiący do Brauna, że „jeśli zdecyduje się Pan na próby wygłaszania haseł antysemickich, ksenofobicznych czy nietolerancyjnych…”, na co przerywa mu Braun.
– Łooo… Ja wygłaszam hasła pro-polskie, szanowni państwo – odpowiedział lider KKP.
– Kłaniam się wam, namawiam. Wybierzcie Polskę, a nie produkt polskopodobny. Odzyskajmy niepodległość – podsumował Grzegorz Braun.