Czas dobiega końca. Wielkie przepowiednie dla Polski i świata
Fragment książki „Czas dobiega końca”: czas-dobiega-konca
(…)
Fulton Sheen
Chrześcijanie muszą zdać sobie sprawę, że chwila kryzysu nie jest czasem rozpaczy, ale szansą. Im bardziej możemy przewidzieć los, tym bardziej możemy go uniknąć.
Fulton Sheen
Z przepowiedni wizjonerów dowiadujemy się, co czeka ludzkość i świat w przyszłości. W niektórych punktach wizje jasnowidzów czy mistyków są zbieżne, w innych natomiast wykazują całkowitą sprzeczność. Wiele przepowiedni nie spełniło się, weryfikacja innych jeszcze przed nami. Przewidywanie przyszłości przez wizjonerów wynika z ich nadprzyrodzonych umiejętności, a nie z doświadczenia, więc brak kompatybilności w wizjach jest rzeczą oczywistą i zrozumiałą.
Inną formą przewidywania przyszłości jest wysnuwanie wniosków z bieżących wydarzeń, ze stanu rzeczy poszczególnych zagadnień i formułowanie tez na ich podstawie. Takie „wizje empiryczne” przekazywał i pozostawił ksiądz kaznodzieja Fulton Sheen. Poruszał on różne tematy, przede wszystkim te związane z chrześcijaństwem, ze światem, z Kościołem, ale także prognozował w sprawie losów kraju, w którym żył – Stanów Zjednoczonych.
Przez ponad cztery dziesięciolecia arcybiskup Fulton Sheen był twarzą katolicyzmu w Ameryce i otrzymywał z całego świata tysiące listów od ludzi szukających prawdy, wiary, zbawienia i duchowego kierownictwa.
Prof. Jacek Bartyzel, historyk idei, teatrolog i publicysta: „Największą wartością apostolatu Fultona Sheena jest prostota przekazu. Arcybiskup nie usiłuje bujać na skrzydłach wysublimowanej teologii, lecz uparcie kieruje wzrok ku wszystkim naszym dziennym sprawom na tym łez padole. Jak jego Mistrz, który Królestwo Niebieskie pokazywał swym uczniom w sianiu, winobraniu, owiec pasaniu i ziarnku gorczycy”.
Fulton Sheen (1895–1979), amerykański duchowny katolicki, filozof i wybitny apologeta, zasłynął programami telewizyjnymi, w których w fascynujący sposób przedstawiał milionom widzów zasady wiary katolickiej. Cieszył się wielką sympatią Jana Pawła II, który nazwał go „wiernym synem Kościoła”.
Arcybiskup Fulton J. otrzymał święcenia kapłańskie 20 września 1919 roku, był biskupem pomocniczym Nowego Jorku, biskupem Rochesteru, arcybiskupem tytularnym Newport, tercjarzem dominikańskim.
Wykładał też na Uniwersytecie w Waszyngtonie. Szeroki rozgłos zyskał jako kaznodzieja, rekolekcjonista i nauczyciel. Uczył filozofii i religii. Od 1930 roku prowadził audycję radiową pt. Godzina Katolicka, której słuchało 4 mln Amerykanów. Głośne były nawrócenia ważnych osobistości pod wpływem jego nauk radiowych.
Jego największym sukcesem medialnym okazała się jednak seria programów telewizyjnych pt. Warto żyć – Life is Worth Living. Mimo silnej konkurencji ze strony innych popularnych prezenterów, programy arcybiskupa gromadziły przed telewizorami ok. 30 milionów widzów, również niekatolików, i w drugim roku nadawania przyniosły mu nagrodę Emmy.
Warto żyć! – emitowany w początkach istnienia amerykańskiej telewizji cykl programów, w których błyskotliwy duchowny udzielał odpowiedzi na trudne i bardzo życiowe pytania, jakie zadaje sobie każdy człowiek. Niezwykłe w wystąpieniach abpa. Sheena było to, że jasnym i pełnym humoru językiem przekazywał praktyczne rady dotyczące duchowych i przyziemnych aspektów naszego życia. Abp Fulton John Sheen łączył zwięzłość z niesłychaną prostotą prezentacji prawd ewangelicznych i swoistą genialnością argumentów polemicznych. Zwykle pojedynczych i trafiających w samo sedno problemu. Efektem jego wystąpień były liczne nawrócenia – w tym gwiazd sportu, biznesu, a nawet polityków – i świadectwa dobrych zmian w życiu. Program cieszył się ogromną popularnością, był bardzo lubiany i uznawany za najlepszy program telewizyjny w tamtym czasie.
Liczne miliony dolarów zarobione jako honoraria za prelekcje radiowe i telewizyjne abp Sheen odsyłał do Watykanu, wspierając zwłaszcza papieża Piusa XII. Sam żył bardzo skromnie.
Fulton Sheen do końca życia znany był jako płomienny mówca, a kazania, które głosił, przyciągały tłumy. Zachowało się wiele nagrań z jego wystąpień. Napisał 66 książek i wiele artykułów.
W 2012 roku papież Benedykt XVI zatwierdził dekret o heroiczności cnót arcybiskupa.
„Przepowiednia” arcybiskupa Fultona Johna Sheena z 1946 roku, dotycząca Ameryki:
USA stały się właśnie najsilniejszym krajem świata. Ale władze Ameryki nie troszczą się o przestrzeganie prawa Bożego, wręcz przeciwnie, one podporządkowały się bardzo niedobrym siłom. Dlatego potęga USA nie będzie trwała długo, a jedynie przez okres pontyfikatu siedmiu kolejnych papieży, licząc od obecnego Piusa XII jako pierwszego z nich. Wraz z końcem pontyfikatu siódmego papieża, potęga USA się załamie i swojej pozycji najsilniejszego kraju świata Ameryka już nigdy nie odzyska. Powyższa „przepowiednia” pochodzi z książki Catholic Prophecy z 1965 roku. Jak łatwo policzyć, papież Franciszek jest w tym liczeniu ostatnim, siódmym papieżem.
Abp o komunizmie:
„Zatrzymałem się na probostwie w Akron, które odwiedził również w tym czasie pewien znany prałat. Spytał: O czym będzie ksiądz mówił dziś wieczorem? Odpowiedziałem: „O Rosji i Europie Wschodniej, Polsce, Litwie, Albanii, Czechosłowacji itd.”. Prałat stwierdził: „Ksiądz zwariował; Rosja jest krajem demokratycznym; nie jest już krajem komunistycznym”. Odparłem: „Spędziłem życie na studiowaniu komunizmu i jestem przekonany, że [Sowieci] zamierzają zająć Europę Wschodnią”. Zacząłem schodzić po schodach. Była to stara plebania i musiało być tam około 25 stopni. Za każdym razem gdy stawiałem stopę na kolejnym stopniu, mój przyjaciel, który stał na szczycie schodów, wskazywał na mnie palcem i powtarzał: Sheen, mylisz się!, Mylisz się!, Mylisz się!, Mylisz się!, aż zszedłem na parter. Wtedy odwróciłem się, spojrzałem na niego i powiedziałem: „Pewnego dnia odkryjesz, że Europa Wschodnia należy do komunistów”. […]
Z powodu stanowiska, jakie zająłem wobec Rosji, moje audycje radiowe były ściśle monitorowane. Specjalnie wyznaczona osoba dyżurująca w kabinie miała za zadanie przerwać nadawanie mojego programu, gdybym swoimi uwagami odbiegł od ówczesnego mainstreamowego poglądu, jakoby Rosja była demokracją. Jeden z moich manuskryptów przygotowany na potrzeby kolejnej audycji zawierał zdanie: „Polska została ukrzyżowana pomiędzy dwoma łotrami – hitlerowcami i Sowietami”. Otrzymałem wówczas telegram od Konferencji Biskupów z prośbą o to, abym nie wypowiedział tych słów [na antenie], gdyż sugerowałem, że Rosja jest jednym z łotrów. Moja odpowiedź na ten telegram zawierała następującą propozycję: „A gdyby tak nazwać Rosję‚ dobrym łotrem’?”.
Tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej, gdy Rosja i Niemcy były jeszcze wrogami, prorokowałem w radiu, że „podobnie jak Piłat i Herod byli wrogami i stali się przyjaciółmi nad krwawiącym Ciałem Chrystusa, tak pewnego dnia komunizm i nazizm, które obecnie są wrogami, staną się przyjaciółmi nad krwawiącym ciałem Polski. «Proroctwo» to ziściło się, gdy hitlerowcy i Sowieci zjednoczyli swe siły”.
„Nienawiść będzie szerzyła się dopóty, dopóki cały świat nie stanie się nienawistny.
Nienawiść jest niezwykle płodna; mnoży się ona z niesłychaną szybkością. Komunizm zdaje sobie sprawę z tego, że nienawiść może zniszczyć społeczeństwo dużo szybciej niż wojsko; to dlatego nigdy nie mówi o chrześcijańskiej miłości. To dlatego zasiewa ona w robotnikach nienawiść do kapitału, zasiewa ją w ateistach przeciwko religii, zasiewa ją w sobie przeciwko wszystkim, którzy mu się sprzeciwiają”. „Komunizm jest ostateczną logiką odczłowieczania człowieka”.
Jak rozpoznać Antychrysta:
„Antychryst ustanowi antykościół, który będzie małpować Kościół, gdyż on, szatan, jest małpą Boga. [Ów antykościół] będzie posiadał wszystkie cechy Kościoła, ale w wypaczonej postaci.
Antychryst nie będzie nazywany antychrystem, gdyż nie miałby wówczas żadnych zwolenników. Nie będzie nosić czerwonych rajtuz, nie będzie zionąć siarką, nie będzie też dzierżyć wideł ani wymachiwać zakończonym strzałką ogonem niczym Mefistofeles w Fauście. Ta maskarada pomogła szatanowi przekonać ludzi o swoim nieistnieniu. Gdy nikt go nie uznaje, tym większą ma on moc. Bóg określił samego siebie mianem «Ja, który jestem»; szatan definiuje siebie jako «ja, którego nie ma».
Nigdzie w Piśmie świętym nie znajdziemy potwierdzenia dla powszechnego mitu o szatanie jako błaźnie przebranym za pierwszego „czerwonego”. Zamiast tego opisywany jest on jako upadły anioł z nieba, jako „książę tego świata”, którego celem jest wmawianie ludziom, że inny świat nie istnieje. Jego logika jest prosta: jeśli nie ma nieba, to nie ma też piekła; jeśli nie ma piekła, to nie ma też grzechu; jeśli grzech nie istnieje, to nie ma też sędziego, a jeśli sąd nie istnieje, to zło jest dobre, a dobro – złe.
Wśród całej jego pozornej miłości do ludzkości i jego gładkiej mowy o wolności i równości ukrywać się będzie jego wielki sekret, którego nikomu on nie zdradzi: nie będzie on wierzył w Boga. Jego religią będzie braterstwo bez ojcostwa Boga. Lecz przede wszystkim, ponad tymi wszystkimi opisami, nasz Zbawiciel mówi nam, iż szatan będzie tak bardzo podobny do Niego, że oszuka nawet wybrańców.
Świat dzieli się na dwa obozy: koleżeństwo antychrysta i braterstwo Chrystusa. Rysowane są linie między nimi. Jak długo potrwa bitwa, nie wiemy, czy miecze będą musiały zostać schowane, nie wiemy, czy krew będzie musiała zostać przelana, nie wiemy, czy będzie to konflikt zbrojny, którego nie znamy. Ale w konflikcie między prawdą a ciemnością prawda nie może przegrać”. (…)