Andrzej Juliusz Sarwa
Tuman krwawej mgły (10) (fragment powieści)
Książkę można nabyć tutaj: https://ksiegarnia-armoryka.pl/Tuman_krwawej_mgly_Andrzej_Juliusz_Sarwa.html
Królobójstwo
Jakże można zabić króla – a było to gorące pragnienie rewolucjonistów, jeśli się wpierw nie zamorduje Boga? Wszak król, każdy król, zawsze sprawował władzę „z Bożej łaski”!
Oświeceni ateusze jednakowoż doszli do wniosku, że jednak można. Zresztą, król był pod ręką, a Boga nie tak łatwo da się dosięgnąć, a ponadto nie kwapił się On, by uratować swego pomazańca. Zatem najpierw zaczęto od króla i jego rodziny, Boga zostawiając na trochę później.
Dziwne, bo jakże można chcieć walczyć z kimś, kto wedle najżarliwszej wiary owych obywateli nie istniał? Postawiono tedy króla przed sądem. Nie, nie króla, bo go królewskości pozbawiono, a obywatela Kapeta, jak go szyderczo nazwano, nawiązując do tego, iż był dalekim bardzo, ale jednak potomkiem tego monarchy.[1]
I cóż mu zarzucono? Ano nic oryginalnego – zdradę, jak i wszystkim, których chciano zamordować. Króla przywiedziono do stóp gilotyny, związano mu ręce na plecach… a wtedy wyrzekł swe ostatnie słowa:
Umieram niewinnie, nie popełniwszy żadnej z przypisywanych mi zbrodni. Wybaczam tym, którzy mnie na śmierć skazali. Modlę się do Boga, by moja krew nie spadła na Francję…
I zamordowano obywatela Kapeta w dniu 21 stycznia 1793 roku, ścinając go na Placu Rewolucji, a potem wrzucając do głębokiego dołu na Cmentarzu Świętej Magdaleny, z głową umieszczoną u stóp i przysypując je gaszonym wapnem…
A więc król nie żył, ale to nie rozwiązywało problemu monarchii. Wciąż Boga nie dosięgnięto, a ponadto żyła królowa, teraz szyderczo nazwana wdową Kapet i żył syn, co prawda miał tylko dziewięć lat, ale wedle francuskiego prawa, nawet niekoronowany i tak już był królem. Bo przecie le roi est mort, vive le roi![2]
Taaak… żyła królowa… i była niebezpieczna – stronnicy, zwolennicy, buntownicy, stanowiła dla nich jakiś jednoczący symbol. Więc co? Więc i ją postanowiono skazać na śmierć.
I tak się stało po groteskowym procesie.
Marię Antoninę zgilotynowano 16 października 1793 roku. W ostatnich słowach przeprosiła kata, że niechcący nadepnęła mu na stopę. Prócz tego nie powiedziała nic więcej…
Pochowano ją w tym samym dole, co zamordowanego w styczniu króla i również obficie przysypano wapnem…
Pozostał jeszcze Ludwik XVII. Ale jak zabić dziewięcioletniego chłopca? Bez procesu? To by bardzo źle wyglądało. A postawić go przed sądem? Za co?
Mistrzom zbrodni przyszedł jednak do głowy diabelski pomysł, który rozwiązywał problem. Oto króla oddano na wychowanie szewcowi Antoine’owi Simon[3] , pijanicy i jego żonie Marie Jeanne Aladame.[4] Ta zacna dwójka głodziła dziecko, poiła alkoholem, uczyła przeklinać, a i katowała także. W końcu był to syn „tyrana”.
Niedożywiony i przerażony do tego stopnia, że bał się wychodzić ze swego więzienia. Ludwik XVII chorując na świerzb i gruźlicę, zmarł 8 czerwca 1795 roku, już po zgonie swego oprawcy. Ludwik XVII nie ma nawet grobu, a jedyne co po nim zostało to zasuszone serce…
Nie było już królów, więc teraz się można było zabierać za unicestwianie Boga, nie oszczędzając Jego buntujących się zwolenników…
=-====================
Książkę w wersji papierowej można, klikając w poniższy link, kupić tu:
https://ksiegarnia-armoryka.pl/Tuman_krwawej_mgly_Andrzej_Juliusz_Sarwa.html
[1]Chodzi tu o Hugona Kapeta (940-996), króla Francji, założyciela dynastii Kapetyngów.
[2]Umarł król, niech żyje król! (fr.).
[3]1736-1794.
[4]1743-1818.