15 października 2024 salontradycjipolskiej.pl/zasada-wladzy Rewolucja 1830 roku we Francji obaliła prawowitego króla rządzącego „z łaski Bożej”, władcę którego sam Bóg powinien był wezwać do siebie, a jeśli nie, to jego prawowitego następcę. Taki następca był już wyznaczony, a jednak wybrano kogoś innego.Ten nowy następca ucieleśniał mentalność „dobrego środka”, burżuazyjną i przeciętną mentalność par excellence. Opowiadał się jednoznacznie za tradycją monarchiczną i rewolucyjną.Ten człowiek został wybrany, ponieważ ludzie go lubili: był królem Francuzów, a nie królem Francji; nie dziedzicznym „posiadaczem” Francji, ale raczej pierwszym jej urzędnikiem państwowym kraju. Jak wszyscy urzędnicy służby cywilnej, mógł zostać odwołany. |
Również na poziomie oficjalnym określano go nie jako władcę „z Bożej łaski”, ale „z łaski narodu”; była to nowa formuła, która wyraźnie odnosiła się nie do monarchii, ale do republiki udającej monarchię. W ten sposób królestwo zostało pozbawione zasady, która stanowiła jego rację bytu.Rozróżnienie między tymi dwoma formułami nie jest zwykłym niuansem, ponieważ istnieje przepaść między światami, które te formuły ucieleśniają: światem logiki i światem nielogiczności. Logicznie rzecz biorąc, to, co na górze, nie może być wprost podporządkowane temu, co jest na dole, nie przestając jednocześnie być na górze. Twierdzenie, że Lud nie jest sumą jednostek, z których się składa, ale raczej quasi-metafizyczną całością ponad wszystko, jest niczym innym jak sofistyką – lub, dosadnie rzecz ujmując, kiepskim żartem. Twierdzenie to jest niezwykle niebezpieczne, pomimo pozornego umiarkowania, obliczonego na to, by nie przestraszyć klasy średniej. Nie powinniśmy zapominać, że nawet socjaliści i bolszewicy w większości mówią to samo: pracownicy fabryk w krajach uprzemysłowionych, takich jak Wielka Brytania, oraz robotnicy i rolnicy w krajach wiejskich, takich jak Rosja, stanowią większość ludzi; a zatem, zgodnie z demokratyczną cnotą liczb, tworzą oni Lud przez duże L.Gdy przyjmiemy tezę, że władza wywodzi się z woli ludu, nie ma już potrzeby teoretycznego przechodzenia do bolszewizmu: istnieje jedynie logiczny i postępowy rozwój doktryny. Rzeczywista przepaść istnieje tylko między ideą panowania „z Bożej łaski” a ideą rządzenia „z woli narodu”; tutaj zaczyna się równia pochyła. Świadczy o tym cała historia XIX wieku.Pomijając Szwajcarię, Francja była pierwszym krajem na kontynencie, który po raz drugi przekroczył tę przepaść, miało to miejsce w 1830 roku. Była to powtórka Rewolucji została jednak przeprowadzona tak dyskretnie, że nikt nie przewidział jej skutków i nikt nie podejrzewał, że Francja w zasadzie przestała być monarchią.Wraz z przywróceniem trójkolorowej flagi w miejsce fleurs-de-lys (jest to stylizowana lilia, często używana we francuskiej heraldyce, była ściśle utożsamiana z monarchią francuską), Francja powróciła do tradycji rewolucyjnej i napoleońskiej. Zwróciła się ku promowaniu demokracji i narodowego samostanowienia, przyjmując w ten sposób na nowo rewolucyjny testament, którego wykonawcą był, jak twierdził na Wyspie Świętej Heleny, sam Napoleon.
Właśnie po to, by walczyć przeciwko tym zasadom, założono Święte Przymierze.Jest tylko jedno międzynarodowe prawo: prawo Boskie, zasady władzy pochodzącej z góry. Na mocy tej zasady nie tylko król, ale także każdy ojciec i prawowity zwierzchnik reprezentuje Boga, dopóki przestrzega Jego przykazań. Podobnie jest tylko jedna międzynarodowa lewica: lewica woli ludu, zasada władzy oddolnej – władzy pochodzącej od tych, którzy powinni być posłuszni.
Ale jeśli ci na dole nie będą posłuszni, porządek nie może panować, nawet w skromnym sklepie, nawet w najskromniejszej rodzinie, a tym bardziej w państwie. Bo jak można zarówno rozkazywać z zasady, i jak być posłusznym w praktyce? Weźmy bolszewickie „sowiety”: teoretycznie pułkownicy i oficerowie mają dowodzić tylko z woli tych, którzy muszą być im posłuszni, tj. delegatów żołnierzy zebranych w radzie czyli w „sowietach”. Tak się dzieje, gdy zasada „woli narodu” jest logicznie stosowana na wszystkich poziomach, zamiast być nielogicznie ograniczana do jednego z nich. Jest to zasada przeciwna zasadzie „boskiego prawa”, na mocy której pułkownicy będą wydawać rozkazy w imieniu króla, który z kolei będzie rządził w imieniu Boga.Najważniejsza różnica między tymi dwiema zasadami leży w punkcie o najwyższym znaczeniu: fakcie, że rządy na mocy boskiego prawa nie są ani arbitralne, ani absolutne, ponieważ są kierowane i ograniczane przez prawa moralności chrześcijańskiej.Nie mogło też być inaczej. Wszystko, czego potrzebujemy, to trochę logiki, aby zrozumieć, że „widzialny namiestnik Boga” – niezależnie od tego, czy jest królem, ojcem czy przywódcą – nie może działać wbrew dokładnym instrukcjom udzielnym przez jego niewidzialnego wodza, Boga lub Chrystusa, bez podważania własnego autorytetu.Tak zwana wola narodu – czyli wola większości: wola ludu, ignorancka, niespójna i niejasna – nie odpowiada przez nikim. Pozostaje prawowita, legalna i najważniejsza, niezależnie od tego, co robi, niezależnie do tego, jakie uciski narzuca, i bez względu na to, jakie zbrodnie, bluźnierstwa, dziwactwa obrzydliwości popełnia. Ta wola nie zastępuje króla, ale Tego, który sprawia, że wszyscy królowie rządzą – Boga.Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ta droga zostaje otwarta przez prawo, gdy tylko zasada woli narodu zastąpi zasadę boskiego prawa.Wszystkie europejskie narody znajdują się teraz na tej drodze. To jest powód, dla którego tak niechętnie walczą z bolszewizmem, który jest na dalszym odcinku tej drogi. W ostatecznym rozrachunku bowiem, bolszewizm wywodzi się z tej samej ideologicznej zasady: rzekomej woli mas rolników i robotników – rzekomej w tym sensie, ponieważ masy w rzeczywistości nie dogrywają żadnej roli w określaniu woli ludu. Leon de Poncins, Emanuel Małyński – Tajemna wojna;
Wydawnictwo 3DOM, Częstochowa 2023