Onuce Trumpa i fakty nienawiści
Autor: CzarnaLimuzyna , 12 listopada 2024
Polska pomimo zmieniającej się sytuacji geopolitycznej wciąż pozostaje światowym liderem produkcji onuc. Jest tylko jeden szkopuł. Pomimo ogromnego wysiłku koncernów medialnych produkujących ruskie onuce, a są to jak wiemy – najczęściej nieudolne podróbki – proporcje onuc ruskich i ukraińskich pozostają prawie niezmienione z ogromną przewagą autentycznych onuc ukraińskich.
Ostatnio, swoją oceną rynku onuc podzieliła się znana chałturzystka Agnieszka Romaszewska pisząc:
“Widzę, że w Polsce coraz szerzej rozwija się antyukraińskie szczucie. Jest już nie tylko domeną typowych “ruskich trolli” oraz Konfederacji i jej sympatyków, ale coraz chętniej zajmują się tym także popularni, czasem interesujący a zawsze ekscentryczni komentatorzy, jak @lkwarzecha czy @StZerko wraz z szeroką rzeszą followersów. Zważywszy na to, że nadal na Ukrainie toczy się wojna z Rosją o przeżycie i istnienie tego sąsiadującego z nami kraju, a także na to, że Polska nadal nie przestała figurować wysoko na dalszej rosyjskiej liście wrogów i celów strategicznych, zważywszy na to, że sytuacja w regionie w sąsiedztwie agresywnego reżimu Putina i bandyckiego reżimu Łukaszenki, wobec coraz wyraźniej widocznej niezdolności zjednoczonej Europy do reagowania czymkolwiek innym niż apeasmentem agresorów, jest trudna i niepewna, trzeba być wyjątkowo zaślepionym DURNIEM żeby zajmować się świadomym psuciem relacji Polski i Polaków z Ukrainą i Ukraińcami”.
Jak widać z powyższego wywodu pani Romaszewska postuluje wyjść poza klasyczny asortyment „ruskich onuc” (ruskich trolli) i wprowadzić nowy model, nazywając go roboczo „zaślepionym DURNIEM”. Myślę, że model Romaszewskiej nie wejdzie do masowej produkcji, tym bardziej, że rozpoczęto właśnie testy nad obarczonym dość sporym ryzykiem nowym projektem zwanym „onuca Trumpa”.
Innym wątkiem poruszonym przez Romaszewską jest: „świadome psucie relacji Polski i Polaków z Ukrainą i Ukraińcami”. „Świadome” oznacza również prawdopodobieństwo wystąpienia tzw. intencji. Intencje to ważna rzecz, ale co zrobić w sytuacji ich nadmiaru? Najpierw trzeba oddzielić złe intencje od dobrych, a potem możemy już brukować: piekło i relacje polsko-ukraińskie. Tu mamy ułatwione zadanie, bo brukowane obszary są położone względem siebie w bardzo bliskim sąsiedztwie.
Będąc przy temacie intencji nie wypada zmarnować okazji do zwrócenia uwagi na ogromny wkład “rządu Tuska” w rozwój polsko-niemieckich relacji. Nowy dyrektor Instytutu Pileckiego dbając o stosunki z Niemcami postuluje wyliczenie strat niemieckich jakie poniosła III Rzesza i neguje należność reparacji wojennych ze strony Niemiec dla Polski. Inny, czołowy przedstawiciel demokracji walczącej, Bodnar mając we krwi, z tytułu pochodzenia, dobre relacje z Ukraińcami wyrasta na czołowego sprawcę „ustawy o mowie nienawiści”, która może stać się kolejnym majstersztykiem Szkoły Frankfurckiej we współczesnym prawie.
Fakty nienawiści
Fakty nienawiści są to fakty zauważone z nienawiści, a to z kolei implikuje lewicowy pogląd, że jeżeli fakty są takie, to i prawda jest rzeczywistością pełną nienawiści. Z tego właśnie powodu jeden z liderów Szkoły Frankfurckiej sformułował zasadę wykluczającą pewne fakty z debaty publicznej. Po latach ideał sięgnął bruku, a ściślej do samego dna, schodząc na poziom nowego proletariatu lewicy, który po uchwaleniu „ustawy o nienawiści” będzie mógł od tej pory sam zajmować się segregacją fałszu i prawdy. Każda mowa, która spowoduje zmianę samopoczucia zostanie nazwana mową nienawiści, a potem zostanie ukarany ten, kto to powiedział. Ochrona przed stresem wywołanym zetknięciem z faktami stanie się prawem człowieka.
Można przypuszczać, że będą to wreszcie odpowiednio dopasowane progi dla – rzekomo pozbawionej onucy – nogi pani Romaszewskiej.