[Władysław Konopczyński]
swietatradycja/ekumenizm-posoborowy-a-sprawa-polskiej-niepodleglosci
Poniżej diagnoza doskonałego historyka, Władysława Konopczyńskiego, którego władze komunistyczne pozbawiły możliwości pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim i funkcji w Polskiej Akademii Umiejętności za niezłomną postawę moralną i nie ukrywaną dezaprobatę do sowieckich okupacyjnych władz powojennej Polski.
„Nie rozumiano tej głębszej, dla wielu niezgłębionej prawdy, że wolność zarówno jednostkowa jak i zbiorowa, oznacza przede wszystkim zależność od woli własnej, a dopiero potem, w konsekwencji, niezawisłość od woli cudzej. Niepodległość narodowa, jakkolwiek ją prawnie czy figuralnie nazwiemy: wolnością, majestatem, samowładnością, suwerenitem, bywa tym pewniejsza, im silniej w niej tętni wewnętrzna moc twórcza, im więcej się na nią składa bogactwa myślącej i czującej duszy:
są to jej źródła, jej istotne wiązania, kiedy lęk przed zagranicą lub pogarda dla obcych stanowią tylko jej zewnętrzną powłokę. Niepodległość buduje się od wewnątrz, a dopiero ochrania od zewnątrz. Trzeba mieć co kochać, aby dla tej miłości nieść życie na szaniec.
Otóż szlachta najsampierw zubożyła i osłabiła swoje zbiorowe „ja” przez dogadzanie egoizmom pojedyńczym, potem jednostronnie dostrzegła gorsze niebezpieczeństwo we własnym monarsze niż we władcach sąsiedzkich; wreszcie gdy doszło do samoobrony, nie znalazła w swym wyjałowionym jestestwie sił potrzebnych do odparcia zamachu. (…)
W ciągu następnych lat kilkudziesięciu idea niepodległości w narodzie naszym nie robi żadnych wewnętrznych postępów. Przeciwnie, każdy kto może, szuka sobie pleców za granicą powstają frakcje francuskie, rosyjskie, pruskie, wszyscy po kolei godzą się na gospodarkę Brühla w rzeczach polskich, prawie wszyscy firmowi politycy inkasują cudzoziemskie pensje lub upominki, ale tak się dzieje- na zewnątrz. Idea, która zabłysła w niewielu mózgach około 1733, a potem rozprzestrzeniła się szeroko prze do urzeczywistnienia pod powierzchnią bieżącej polityki.”
Fragmenty monografii o Konfederacji Barskiej Władysława Konopczyńskiego: „Konfederacja Barska. Przebieg, tajemne cele i jawne skutki”, str. 45, 47
Potem, po dniach, które Konopczyński tak opisuje, przyszły na Polskę dramaty rozbiorów. Czytając, kto był inspiratorem tego ognia, który strawił Polskę tak, że znikła z map świata, zobaczymy, że ekumenizm, jaki znamy z posoborowej dialektyki, nie istnieje w praktyce. Gdyby istniał, nie przeszkodziłaby nikomu Msza Święta – owoc i najwyższa forma modlitwy Katolika, która utrzymała przez mroki zaborów i okupacji duszę Polską. Nic innego, ale Ona i przywiązanie do Wiary i kultury ocaliło Polskę. Szkoda, że zauważamy swoje skarby, jak obcy rozdzierają nam Ojczyznę i rozkradają nasze dziedzictwo. To dzieje się i teraz.
Frank, żydowski „mesjasz” tamtych czasów, tak pisał do pobratymców:
‚W Polszczę ukryte jest wsze dobre całego świata (największe skupienie żydowskie — przyp. aut.). Powiadam wam: 999 części dobra świata całego w niej jest, a jedna część tysiąca — na całym świecie. Gdyby mi dano cały Offenbach, naładowany najdroższemi kamieniami, to bym go nie wziął za Polskę).’
Miał był Frank nadzieję zrealizować swe zamiary w okresie pierwszego rozbioru. Jednak pomocnicy jego nie dorośli do swego zadania. Gadatliwość ich wpędziła go poza mury częstochowskie fortecy, a i w czasie jego uwięzienia nie dojrzeli do planów mesjasza. Wypominał im to z żalem:
‚Od tego czasu, gdyście upadli, Wielki Brat (Jehowa — przyp. aut.) jest na was rozgniewany i dlatego ja gniewam się na was i jestem zły. Gdybyście byli w całości, kiedym wyszedł z aresztu, byłby on przyszedł do mnie, dałby mi mocą swoją kawał Polski’).
Nie udało się od razu, choć warunki zdawały się wieścić planom żydowskim zupełny sukces. Przecież Frank, wkraczając po raz pierwszy z Turcji do Polski w r. 1755 był pewny ziszczenia się swych planów i tej pewności dał wyraz w odezwie, wydanej na granicy polskiej do żydów, której wyjątki poznać warto:
‚Szlachta polska, czego nam właśnie trzeba, jest dobra i głupia. Jej królowie nigdy nie byli od niej mędrsi, dla was zaś zawsze byli jeszcze lepsi, niż ona. Gdy wypędzonych z ziemi niemieckiej przodków naszych przyjęła szlachta polska na swoją ziemię, wnet poznali w tej ziemi nową obiecaną, bo wnet jej książąt Piastów zaczęli piastować w swoich kieszeniach… A czyż i wam krzywda, wpółwiercy i bracia moi, pod rządami panującego nam obecnie Augusta III, kiedy ludność wasza pod berłem tego polskiego króla żyjąca, już się zrównała z ludnością ojców i przodków naszych w Palestynie z czasów króla Dawida? Nie tylko przez taką ludność, ale także przez niesłychane swobody i rozkosze ludu żydowskiego w Polsce, ja bym ten kraj nazwał prędzej żydowskim, niż polskim. Judzką, nie polską ziemią, bo te miliony mieszczan i chłopów polskich dla żydów jedynie żyją, na nich w pocie czoła pracują i sam Bóg po Palestynie Polskę musiał dla żydów na nową ziemię obiecaną, a Kraków na nową Jerozolimę przeznaczyć’ .
Aby jednak umożliwić sobie przeprowadzenie swych planów w Polsce musiał Frank dążyć do ostatecznego osłabienia siły odpornej Polaków, a więc poniekąd do częściowych rozbiorów.
W tym celu stał się szpiegiem rosyjskim.
‚Uważcie, zanim wszedłem do Polski, wszyscy panowie siedzieli spokojnie i król z nimi. Skorom wszedł do Częstochowy, powiedziałem wszystkim, że Polska rozdzieloną zostanie’.
W odezwie swej z r. 1767 do gminy żydowskiej w Brodach, wysianej z Częstochowy, zapowiada klęski, mające spaść na kraj.
‚Słuchajcie twarde serca, oddalone od cnoty i błądzące po krzywych drogach. Kto między wami ma tyle bojaźni Bożej, by mógł słyszeć głos proroka wołającego na puszczy? Zaprawdę Bóg nic nie czyni, jeżeli wprzódy swej tajemnicy nie wykryje… To, co było zapowiedziane, stało się; teraz zapowiadam wam nowe rzeczy i z początku przepowiadam wam koniec, mianowicie musicie płakać i żałować mieszkańców Krakowa i jego okolic… z wściekłością uderzy burza Boża, uderzy na głowy bezbożnych i pochłonie wszystko do najgłębszej przepaści. Kto ujdzie miecza, wpadnie w przepaść… Mógłbym tu jeszcze wiele powiedzieć, ale dla rozumnych to jest dosyć, a dla mądrych dość jednego słowa.
Jakób Józef Frank’.
Nie udała się żydom w XVIII w. zamierzona rewolucja wszech światowa. Udały się tylko rewolucje amerykańska i francuska, zaś Polska za swój współudział w ruchu rewolucyjnym zapłaciła utratą swej niepodległości. Plan Franka powiódł się tylko w części. Nie udało mu się stworzyć państwa żydowskiego na ziemiach Polski, powiodło mu się tylko pozbawić polaków suwerenności w ich własnym kraju.”
========================
mail: “Udały się tylko rewolucje amerykańska i francuska”
Historyk później musi dodać: I bolszewicka, i “zielonej rewolucji”