Brakuje półprzewodników „samochodowych”
Właśnie dowiedziałem się, że aktor Adamczyk miał tajne konto na Instagramie i to jest mniej więcej ten poziom absurdu, który widzę w deficycie półprzewodników „samochodowych”. Wiem, że temat może zaskakiwać, ale chyba zgodzimy się, co do jednego, a mianowicie, co do wspomnianego absurdu.
Nagle na całym świecie zaczęło brakować jakichś układów scalonych, chipów i ogólnie półprzewodników. Dowcip polega jednak na tym, że półki sklepowe uginają się od towarów najeżonych półprzewodnikami. Nie brakuje telefonów, komputerów, telewizorów, sprzętu AGD, choć to wszystko bez „deficytowych” półprzewodników nie istnieje. Natomiast powstał niesamowity kryzys w produkcji samochodów i zanim usłyszę, jakim jestem ignorantem, to uprzedzam, że nie dam się przekonać, za żadne skarby i inwektywy do takiej wersji wydarzeń, w której półprzewodnik samochodowy wymaga kosmicznej i zupełnie innej obróbki niż każdy inny.
Dzieją się jakieś cuda, bo nie tylko poszczególne fabryki wstrzymują produkcję, ale praktycznie cała branża wywiesiła biała flagę. Nie chce się wierzyć, że na wolnym i brutalnym rynku nikt nie korzysta z okazji, żeby dobić konkurencję. Wystarczy przecież dołożyć premię chińskim monterom i ruszyć z kopyta na trzy zmiany. Rzecz w tym, że chętnych nie widać, wszyscy producenci dziwnym trafem wolą się podpierać tym kuriozalnym alibi i ograniczać produkcję. Dlaczego? Ano właśnie, to pytanie za 100 punktów i pewnie za miliardy dolarów. Koncerny samochodowe, jak wszystkie duże firmy, zatrudniają setki speców i prowadzą tysiące działań, które wyprzedzają czas. Dzięki temu producenci żarówek wiedzą, że za pół roku powstanie ustawa nakazująca używania świateł samochodowych w biały, słoneczny, dzień. Swego czasu producenci lodówek wiedzieli najwcześniej, że powstanie dziura ozonowa. Co tym razem powstanie i co się kryje za brakiem półprzewodników „samochodowych”? Obawiam się, że to samo co zawsze, czyli strzyżenie frajerów.
Z tego co zauważyłem nie ma większych problemów z produkcją samochodów elektrycznych. Czyżby te „nowoczesne” cudeńka w ogóle nie potrzebowały półprzewodników? W naprawdę ciekawych czasach żyjemy i tak mi się coś wydaje, że „pandemia” to jest dopiero przygrywka do „nowej normalności”, którą zorganizuje nam „zielony ład”. Prognozuję, że w najbliższym czasie zabraknie półprzewodników w kopalniach węgla, elektrociepłowniach i hodowlach trzody chlewnej. Skąd taka szalona myśl?
Myśl, jak myśl, raczej krocząca rzeczywistość. Gdy my się zajmujemy „paszportami” i „przypadkami”, grube misie kombinują interesy na globalną skalę i same dziwy temu towarzyszą. W czasach, gdy praktycznie padał transport osobowy i lotniczy, paliwo osiągało rekordowe ceny. W czasie zamykania hotelarstwa, gastronomii, fryzjerów, SPA i siłowni, gwałtownie podskakują ceny prądu. Takie paradoksy znamy wyłącznie z gospodarki socjalistycznej. która potrafiła się zajmować tępieniem wróbli, by za chwilę zmagać się z plagą owadów. Na kilometr pachnie to „gospodarką centralnie planowaną” i tylko szczegóły planów pozostają, póki co, tajemnicą.
Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/brakuje-polprzewodnikow-samochodowych-zajme-sie-tym/