Argumenty utrzymanków USAID
Prezydent USA Donald Trump wstrzymał wypłaty z USAID (Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego). Ten dekret walnął w tych, których lewicowość była umacniana forsą z Waszyngtonu. Posiadanie Facebooka sprawia, że dyskutujemy z różnymi osobami.
Bez żadnych nazwisk postaram się pokazać sposób rozumowania tych ludzi, którzy byli wzburzeni decyzją Donalda Trumpa lub histeryzowali z powodu zatrzymania kroplówki finansowej z USA.
Pierwsza osoba zarzuciła mi bycie bezdusznym sukinsynem. Rzekomo brak kasy z Waszyngtonu spowoduje epidemię AIDS/HIV i kiły. Według młodej damy tylko Stany Zjednoczone powstrzymywały ludzkość przed powszechną kopulacją z osobami zarażonymi tymi chorobami. Dowiedziałem się, że zablokowane programy uniemożliwią dostarczanie prezerwatyw i pozbawią edukacji seksualnej młode pokolenie. Po czym dodała: „Cieszysz się z tego, że będą się niezdrowo pieprzyć?” Pomyślałem sobie – „Matko Bosko co to się stanęło?”. Przecież to właśnie Krytyka Polityczna, Gazeta Wyborcza i OKO.press zawsze mi się kojarzyły z niezdrowym pieprzeniem…
Drugi uznał mnie za antydemokratę. Człowiek ten uważał że czyn prezydenta USA, zachwieje pluralizm mediów w Polsce. „Dzisiaj nikt już nie będzie dostatecznie bronił społeczeństwa obywatelskiego, równości wobec prawa i mniejszości”.
Zasmuciło mnie to, co się dowiedziałem. Okazuje się bowiem, że ludzie ci są przekonani o tym, że demokracja jest możliwa tylko wtedy, gdy jest utrzymywana przez obce mocarstwo. Według ich logiki, uczciwe jest to, że liczne redakcje otrzymywały pieniądze z Stanów Zjednoczonych. Dostawały je by promować ich model demokracji, i dogmaty polityczne. Uczciwość przecież nakazywałaby im, domagania się finansowania konkurencyjnych redakcji np. przez Chiny, Indie, Rosję i KRLD. Jednak takich treści na jego profilu nie udało mi się odnaleźć.
Trzeci dyskutant wręcz mnie wzruszył szczerością. Stwierdził bowiem wprost: „Brałem jak za robotę, nie projekty”. Rozumiem, że gdyby jakiś przykładowy sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego lub jakiś poseł PiS-u brał pośrednio pieniądze od Rosjan lub Białorusinów – ale „za robotę, a nie projekty” – to byłoby to moralnie usprawiedliwione według dyskutanta? Jestem przerażony taką argumentacją.
Czwarty zadziwił tokiem myślenia. Orzekł następująco „taka Krytyka Polityczną, ktokolwiek z naszej strony jest transparentem skoro o tym się pisze/mówi”. Też bardzo ciekawa argumentacja. Gdyby dajmy na to powstała gazeta o nazwie „Pochwała Apolityczna” i była jawnie finansowana przez Węgry, to czy wspomniany internauta, by bronił tego pisma ponieważ „o tym się pisze/mówi?”. Brzydka ta argumentacja.
Warto dodać, że pierwszych trzech jawnie posługiwało się przez długie miesiące argumentami – „onuce” i „putiniści” w stosunku do przeciwników wojny czy krytyków Ukrainy. Czwarty się bardziej miarkował. I nagle się okazuje, że problemem nie są żadne śmierdzące onuce Putina i Łukaszenki, tylko zafajdane gacie Bidena i Sorosa. Chociaż w tych wypadkach bardziej pieluchomajtki.
W głowach atlantystów i lewactwa nie mieści się to, że ludzie mogą mieć swoje przemyślenia i poglądy. Nie potrafią pojąć, że orientacja polityczna nie wynika z kierunku płynących dotacji. Amerykanie, Niemcy, Brytyjczycy czy „węgierski” krezus Georg Soros ładowali i ładują pieniądze w redakcje, projekty i instytucje w Polsce. Kwoty są ogromne. Takich fundacji są dziesiątki. Oni wszyscy musieli krzyczeć o rzekomej kasie płynącej z Rosji, Iranu, Białorusi czy Chin, by nikt nie zechciał zainteresować się realną kasą płynącą dla stronników budowy liberalnego nazizmu. Mleko się rozlało. Dzisiaj już wiadomo kto jest kto i za czyje.
PS. Co pozostaje tym, którzy żyli z pieniędzy przysyłanych z USA? Możliwości są dwie. Pierwsze zacząć pisać i działać na własny rachunek. To niestety nie przyniesie raczej żadnych korzyści materialnych, za to bez przeszkód można patrzeć w lustro i spokojnie spać. Druga możliwość, to zmienić orientacje światopoglądową i geopolityczną. Udać się do nowego władcy, paść na kolana przed jego obliczem i ucałować dłoń. To macie opanowane. Zacząć pisać, że Grenlandia zawsze amerykańska. O tym, że krowy, nie zagazują naszej planety. I co istotne, że 120 kilogramowy bokser James z ptaszkiem, nie jest pod żadnym względnym powabną księżniczką Olivią. W sprawie ustawy 447 można pozostać przy starych poglądach. Wtedy może jakaś nowa fundacja przytuli i nie pozwoli umrzeć z głodu. Tylko cholerna konkurencja.
Łukasz Jastrzębski