Czy obecnie istnieją jeszcze stopnie pychy

Mirosław Dakowski. 14 września 2024

Zgromiono mnie [p. AW] , że łacińskie słowo superbius przetłumaczyłem jako pyszny. A przecież to jest stopień wyższy od przymiotnika pyszny! [por.: Homo superbius (człowiek pyszny), czyli krótki esej o nowym barbarzyńcy ]

Zastanawiam się, czy w polszczyźnie XXI wieku możliwe jest jeszcze stopniowanie przymiotnika „pyszny”.

Oczywiście łacina Republiki Rzymskiej, nawet w czasie przekształcania się Republiki w Imperium, mogła mieć i miała stopniowanie przymiotnika pyszny.

Jej wodzowie prześcigali się w stopniach pychy. Później, za czasów imperatorów, najróżniejsi zboczeńcy, wariaci, zbrodniarze i krwawi despoci prześcigali się tak w zbrodniach, jak i w stopniach pychy.

Czy jednak wiek XX, wiek różnych hitlerów i stalinów, nie doprowadził do sytuacji, w której kolejne stopnie pychy ulegają jakby wypłaszczeniu? Kłębią się w tym samym co zawsze szambie poczucia własnej wszechmocy i wszechwiedzy?

Z obecnego punktu widzenia te wszystkie hitlery, staliny, frenkle, schwaby są raczej płaskimi, krwawymi zbrodniarzami. Przypominam – dla młodzieży, że tow. Frenkiel był teoretykiem oraz wodzem – doświadczalnikiem całego Archipelagu Gułag. On to wypróbowywał swoje pomysły na Kanale Białomorskim, przy czym zginęło kilkaset tysięcy ludzi. Potem, jak to precyzyjnie opisuje na przykład Sołżenicyn w tomach Archipelagu Gułag, pomysły tego frenkla rozszerzona na dziesiątki milionów ofiar Gułagu.

A pełnych pychy pomysłów takich schwabów czy hararich doświadczamy już na sobie.

Czy jednak można mówić w przypadku takich ludzi o wyższym stopniu pychy? Przecież to są płascy zbrodniarze, co prawda pławiący się w morzu kłamstwa, a w skutkach – krwi i męki ludzkiej.

Czy w języku polskim XXI-go wieku ma sens używanie stopnia wyższego niż pyszny?

Oczywiście istnieje stopień najwyższy, bo najbardziej pysznym jest wódz piekielnych zastępów, Szatan. Ale też on dusi się zapewne najgłębiej w otchłaniach nienawiści którą sam stworzył, to znaczy na dnie piekła.

Nie znajduję więc, mimo usiłowań, bliższego tłumaczenia pojęcia homo superbius, niż po prostu człowiek pyszny.