Fałszywe dychotomie i wygodne kłamstwa
Black, White, and the Comfortable Lie, Todd Hayen, Nov 5, 2025
AlterCabrio, 8 listopada 2025
Dlaczego ludzie kurczowo trzymają się fałszywych dychotomii niczym tratw ratunkowych podczas burzy? Jasne, zwolennicy propagandy je uwielbiają – czarno-białe ujęcie to idealne narzędzie do dziel i rządź, zaganiające owce do przeciwnych zagród, podczas gdy pasterze liczą wełnę. Ale nie udawajmy, że to cała historia. Prawdziwa zgnilizna sięga głębiej, prosto w ludzką psychikę, gdzie wygoda zawsze góruje nad złożonością.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Czerń, biel i wygodne kłamstwo
Rozmawiałem ostatnio z bardzo bliskim przyjacielem, który jest zagorzałym przeciwnikiem Trumpa (wiem, co sobie myślisz, nie pytaj). Niestety, zeszliśmy na „dyskusję” o fiasku z 6 stycznia (i nie pytaj, po co mi to). Raz po raz spotykam się z czymś takim – gdy lewica uważa, że ma 100% racji w każdej konkretnej kontrowersyjnej kwestii.
Niezależnie od tego, jak wiele sprzecznych (z ich stanowiskiem) informacji podam, oni odrzucają je jako bzdury. „Oczywiste jest, o co chodzi, i tyle”. Jak to bywa z większością rzeczy w dzisiejszych czasach, uważam to za dziwne.
Nic nie jest w 100% właśnie takie, bez jakiegokolwiek przekonującego argumentu na poparcie. Nic poza bardzo prostymi rzeczami. Opisuję tu oczywiście niesławną „fałszywą alternatywę” [false binary], „fałszywą dychotomię” lub „fałszywy dylemat”.
To oczywiście nic nowego. Idea fałszywej alternatywy krąży w ludzkiej myśli od czasów, gdy filozofowie w togach debatowali nad naturą rzeczywistości. To błąd logiczny równie stary jak sama logika, którego korzenie sięgają starożytnej Grecji.
Arystoteles, praojciec filozofii zachodniej, poruszał podobne idee w swoich pracach o retoryce i etyce, ostrzegając przed nadmiernym upraszczaniem złożonych argumentów do sztywnych wyborów typu „albo-albo”, ignorujących chaotyczne niuanse życia. Nie nazywał tego „fałszywą dychotomią” per se – termin ten pojawił się później – ale w istocie piętnował to samo intelektualne lenistwo w swojej krytyce sofistyki, gdzie dyskutanci zastawiali pułapki na przeciwników, by zdobyć punkty, zamiast szukać prawdy.
Przeskoczmy o kilka wieków do przodu, a koncepcja ta staje się bardziej sformalizowana w epoce Oświecenia, kiedy myśliciele tacy jak John Locke i David Hume zaczęli analizować ludzkie rozumowanie i jego pułapki. Jednak tak naprawdę skrystalizowała się w XIX i XX wieku wraz z rozwojem logiki formalnej i badań nad błędami logicznymi. Logicy tacy jak John Stuart Mill w swoim dziele „System of Logic” (1843) podkreślali, jak ludzie często ujmują debaty w czarno-białe ramy, aby manipulować wynikami, wykluczając kompromisy lub alternatywne możliwości.
W połowie XX wieku było to już podstawowym elementem tekstów poświęconych krytycznemu myśleniu – wystarczy wspomnieć „Wprowadzenie do logiki” Irvinga Copiego z lat 50. XX wieku, w którym zostało to uznane za klasyczny błąd logiczny. W istocie, fałszywa dychotomia przedstawia sytuację tak, jakby istniały tylko dwie wzajemnie wykluczające się opcje, podczas gdy w rzeczywistości istnieje spektrum, czyli trzecia (lub czwarta, lub piąta) ścieżka czająca się w cieniu. To tak, jakby powiedzieć: „Albo jesteś z nami, albo przeciwko nam”, jakby lojalność była przełącznikiem, którego nie da się przyciemnić ani przeprogramować. Ten trik zmusza ludzi do spolaryzowania się, blokując dialog i sprawiając, że kompromis wydaje się zdradą.
W naszym współczesnym domu wariatów jest to wszędzie zamieniane na broń – od polityki, gdzie wybory przedstawiane są jako apokaliptyczne bitwy dobra ze złem, po mantrę „szczep się albo giń” z czasów pandemii covid, która wymazała wszelkie rozmowy o naturalnej odporności czy alternatywnych metodach leczenia. To pułapka umysłu, która żeruje na naszych plemiennych instynktach, dając nam poczucie bezpieczeństwa w naszej słuszności, jednocześnie oślepiając nas na szare obszary, gdzie kryje się prawdziwe zrozumienie. I to jest właśnie przewaga zgryźliwców (myślących po swojemu): wychwytywanie tych iluzji, zanim nas uwikłają.
Kit Knightly, błyskotliwy redaktor Off-Guardian, posługuje się terminem „fałszywa alternatywa” (lub jego przebiegłym kuzynem „sztuczna alternatywa”) jak skalpelem na sali operacyjnej analizy narracji – precyzyjnie, przenikliwie i zawsze wycelowanym w ropiejące serce kontrolowanej opozycji.
Knightly wykorzystuje go głównie na OffG, gdzie od początków istnienia serwisu jest jego filarem, aby demaskować, jak struktury władzy narzucają sfałszowane wybory. Takie jak niekończące się pułapki lewica/prawica, czerwoni/niebiescy czy szczepionkowcy/antyszczepionkowcy, które zaganiają osoby o odmiennych poglądach do starannie przygotowanych kojców, zapewniając, że prawdziwe wyjście pozostanie zamknięte na klucz. Jego gwóźdź programu? Współprowadzenie transmisji na żywo „Debunking the False Binary” we wrześniu 2024 roku z nowo powstałym Independent Media Alliance (IMA) – w asyście takich tuzów jak Iain Davis, Derrick Broze i James Corbett. Tam właśnie podważają „fałszywą alternatywę” jako podstawową technikę kontroli narracji, obnażając, jak „alternatywne” media są infiltrowane podziałami przesiąkniętymi optymizmem: zbawcy Trumpa kontra horrory Harris, proukraińscy „bojownicy o wolność” kontra prorosyjscy izolacjoniści czy technoutopie kontra technofobiczna panika – wszystko to zaprojektowane, by siać podziały, podczas gdy technokratyczni władcy chichoczą z cienia.
W innym miejscu Knightly nawiązuje do tego w manifeście założycielskim IMA, przedstawiając fałszywą alternatywę jako wroga publicznego numer jeden w wojnie alternatywnych mediów: przeciwdziałając „fałszywym dwustronnym paradygmatom”, kibicując wojnie imperialnej i „rozwiązaniom” cyfrowej tożsamości przedstawianym jako jedyne lekarstwo na wszystkie bolączki. Knightly nie tylko wskazuje błąd, mapuje również jego zastosowanie w operacjach psychologicznych w czasie rzeczywistym, od kultów przestrzegania zasad covid-19 po teatr wyborczy, wzywając nas do porzucenia scenariuszy i zanurzenia się w niuansach.
Dlaczego ludzie kurczowo trzymają się fałszywych dychotomii niczym tratw ratunkowych podczas burzy? Jasne, zwolennicy propagandy je uwielbiają – czarno-białe ujęcie to idealne narzędzie do dziel i rządź, zaganiające owce do przeciwnych zagród, podczas gdy pasterze liczą wełnę. Ale nie udawajmy, że to cała historia. Prawdziwa zgnilizna sięga głębiej, prosto w ludzką psychikę, gdzie wygoda zawsze góruje nad złożonością.
Większość ludzi nie jest stworzona do maratonu poznawczego, którego wymaga krytyczne myślenie. Niuanse są wyczerpujące. Wymagają trzymania w głowie sprzecznych idei bez zaśmiecania mózgu. Polaryzacja? To jak przytulny kocyk. Wybierz stronę, przypnij etykietę i nagle świat nabiera sensu – bez irytujących szarości, o które można się potknąć. To mentalny odpowiednik fast foodu: szybki, sycący i ostatecznie szkodliwy dla zdrowia. Dysonans poznawczy jest bolesny – schematy fałszywych alternatyw to środki przeciwbólowe.
Carl Jung, ten stary szwajcarski mędrzec psychiki, trafnie ujął to, mówiąc o „napięciu przeciwieństw” – elektryzującej przestrzeni, w której teza ściera się z antytezą, rodząc żywą syntezę, jaką jest prawdziwe życie. To nie jest jakieś proste rozwiązanie. To nieustanne balansowanie na linie, wymagające, abyśmy trzymali nieznośne „niepoznanie” w drżących dłoniach, wpatrując się w otchłań między czernią a bielą bez mrugnięcia okiem. Większość lemingów (i muszę dodać, że w dzisiejszych czasach również wielu zgryźliwców) pędzi ku klifom pewności, przerażona zawrotem głowy, jaki towarzyszy przyznaniu: „może się mylę, może to jedno i drugie, a może żadne z nich”. Ego woła o solidny grunt – wybierz stronę, wbij flagę, ucisz dysonans – więc ich napięcie zapada się w fałszywą alternatywę, gasząc iskrę, która mogłaby rozświetlić prawdę. Większość osób myślących krytycznie (przynajmniej tych, z którymi się zadaję) najlepiej czuje się gdy są tarcia, a mięśnie bolą od naciągnięcia, ponieważ tam właśnie ukrywają się bogowie, szepczący sekrety tym, którzy są na tyle odważni, by słuchać bez odpowiedzi.
Do tego dochodzi jeszcze siła plemienna. Ludzie to zwierzęta stadne, a nic nie spaja grupy szybciej niż wspólny wróg. „My kontra Oni” to nie tylko sztuczka narracyjna – to ewolucja. W czasach sawanny przetrwanie nie polegało na rozważaniu moralnej dwuznaczności wrogiego plemienia. Wybierało się stronę i machało maczugą. Dziś ten instynkt zostaje przejęty przez algorytmy i gadające głowy, ale mechanizmy są takie same. Przyznanie się do błędu własnej drużyny wydaje się zdradą, więc ludzie stawiają wszystko na jedną kartę, nawet gdy fakty wskazują na coś zupełnie innego.
I owszem, krytyczne myślenie jest podtrzymywane przy życiu od dziesięcioleci. Szkoły uczą posłuszeństwa, a nie ciekawości. Media nagradzają oburzenie, a nie analizę. Platformy społecznościowe pompują najgłośniejsze i najprostsze poglądy. Wychowaliśmy pokolenia, które mylą pewność z siłą, a wątpliwość ze słabością. Jeśli nigdy nie nauczono cię kwestionowania, polaryzacja jest nie tylko łatwiejsza, ale to jedyna droga, jaką widzisz. I to, rzecz jasna, jest w dużej mierze, jeśli nie całkowicie, dziełem agendy, której jedynym celem jest kontrolowanie mas.
Mimo to, program ten wykorzystuje zjawiska już istniejące: zbiorowe lenistwo umysłu, lęk przed niejednoznacznością i desperacką potrzebę przynależności. Pasterze nie tworzą owiec, po prostu budują lepsze ogrodzenia. Ci z nas, którzy posługują się myśleniem krytycznym, widzą furtki i szukają dróg wyjścia ze stada. Większość nawet nie patrzy.
________________
Black, White, and the Comfortable Lie, Todd Hayen, Nov 5, 2025
O autorze: AlterCabrio
If you don’t know what freedom is, better figure it out now!
4 komentarze
- Dogmatyk 9 listopada 2025
- Autor tego artykułu się gruntownie myli. Czerń i biel, czyli zdrowe rozróżnienie zła i dobra bynajmniej nie jest przyczynkiem fałszywej dychotomii. To w szarym cieniu ukrywa się zło osobowe, a wraz z nim trumpy, kaczory, wodęleje, półtiny et consortes.
- proca 9 listopada 2025
- jeszcze podpiera się autorytetem Arystotelesa – ojca logiki dwuwartościowej – albo prawda w wypowiedzianym zdaniu, albo fałsz. Nie każda dychotomia jest fałszywa. Owszem, retoryka sofistyczna używa dychotomii, by z fałszywego rozumowania wyprowadzić “prawdę”.
- AlterCabrio 9 listopada 2025
- Tak – tak. Nie – nie. A co nadto to od złego…’ to jedna rzecz. Czym innym jest tworzenie fałszywych alternatyw / dychotomii / dylematów aby przekierować uwagę albo po prostu spolaryzować daną społeczność. Autor nigdzie nawet nie sugeruje, że istnieją tylko dychotomie fałszywe.Te kwestie dotyczą również dyskusji na temat ‘pochodzenia wirusa’, czy z laboratorium czy z targowiska. To legitymizuje samo istnienie tego najsławniejszego ostatnio patogenu. A istnieje? Był wyizolowany? No, właśnie. Nagród do dziś nie odebrano.Jak widać ten problem występuje nawet w niekwestionowanym otoczeniu wiary i rozumu.
- CzarnaLimuzyna 9 listopada 2025
- Wydaje mi się, że autor nie wyklucza logiki dwuwartościowej, ale opisuje fałszywe alternatywy np. w polityce.W felietonie jest fragment, który może wywieść czytelnika na manowce:Carl Jung, ten stary szwajcarski mędrzec psychiki, trafnie ujął to, mówiąc o „napięciu przeciwieństw” – elektryzującej przestrzeni, w której teza ściera się z antytezą, rodząc żywą syntezę, jaką jest prawdziwe życie.Jung był heglistą? Według mnie nie, a jego opisy psychiki odnosiły się do sprzecznych i uzupełniających się pierwiastków, lecz nie były to sprzeczności narażające na szwank etykę, lecz opisy działającego mechanizmu. Integracja z cieniem polega na uświadomieniu sobie negatywnych cech, grzeszności- akceptacja ich istnienia, a potem praca i przekształcenie ich. Na tym polega włączenie go do psychiki.Fałszywe alternatywy. Mamy doskonały przykład w polityce: PiS albo KO. Drugim przykładem jest Rosja albo Ukraina. Zwolennicy jednej lub drugiej opcji fałszują “na biało” wybrany obiekt.
