FRANEK — O CHŁOPCU, KTÓRY CHCE ZDĄŻYĆ ŻYĆ

FRANEK — O CHŁOPCU, KTÓRY CHCE ZDĄŻYĆ ŻYĆ

Franek siedzi z Gabrysią w jednej ławce. Mają po osiem lat. Pani na lekcji powoli traci cierpliwość, bo ta dwójka nieodłącznych przyjaciół znowu chichocze.
Tak, to prawda — śmieją się, rozmawiają i są niegrzeczni. Pani jednak cierpliwie i spokojnie mówi:
— Gabrysia, Franek, przestańcie przeszkadzać!


Na korytarzu zamęt. Na przerwie wszystkie dzieci skupione są wokół Gabrysi i Franka.
Ale heca! — Franek trzyma w rączkach mały różowy pierścionek z plastiku, z ładnym różowym oczkiem. To ulubiony kolor Gabrysi, a Franek o tym wie.— Czy wyjdziesz za mnie za mąż, Gabrysia? Już wybrałem kościół — pyta z uśmiechem Franek. — Termin za miesiąc.

I podaje jej różowy pierścionek.

Wszystkie dzieci wybuchają śmiechem, a Gabrysia — czerwona — też próbuje się śmiać, ale milczy.

— Wiesz, Gabrysia… — kontynuuje Franek — ja wiem, że jesteśmy bardzo młodzi, ale ja mogę mieć żonę tylko teraz, bo nie wiem, czy za rok… — tu zapada cisza — no, czy za rok będę mógł.

====================================================
Koniec sceny.

Franek od roku ma zdiagnozowaną dystrofię mięśniową Duchenne’a (DMD). Na terapię genową w USA rodzice potrzebują około 16 000 000 zł.

Zbierają od roku: zbiera szkoła, zbierają dzieci, robiąc jarmarki i akcje szkolne.
Na stronie https://www.siepomaga.pl/walka-franka

prowadzona jest ogólnopolska zrzutka do 20.01.2026.

Przekazanie 1.5% podatku:

Nr KRS 0000396361. Cel szczegółowy 1.5%: 0769364 Franciszek.


Zebrano na dzień 9 grudnia 2025 — 3 000 000 zł. To są tylko zimne liczby, nie mówią o dramacie Franka ani o strachu jego rodziców. Oni wciąż mają nadzieję.

Dziewczynka, która z nim siedzi, to moja wnuczka, Gabrysia.
Robi, co może. Daje mu swój czas i dba, żeby się śmiał — tylko tyle, a może aż tyle.


Chciałabym coś zrobić teraz, natychmiast! Wysłałam znajomym prośby o wpłatę. My, dorośli, jesteśmy tak zajęci swoimi sprawami. Pomagamy chętnie, ale czasem tylko dla poprawy własnego samopoczucia.
Kiedy państwo nie może nic zrobić w takiej sytuacji dla swojego małego obywatela — to czy potrafi zadbać o kogokolwiek?
Mówią rodzicom: radźcie sobie sami, my nic nie możemy, to nie nasz problem.
Jeśli ośmioletnia Gabrysia widzi ten problem, to czy my, dorośli, naprawdę możemy go nie zauważyć?

Powiem tak — jako babcia moich wnuków:
Nie może być praworządnej Polski, jeśli obojętnie przechodzimy obok dramatów małych dzieci.Nie zgadzam się, by nasze wnuki nosiły na plecach brzemię strachu i odpowiedzialności za życie swoich rówieśników.
Podziel się, człowieku, choćby kroplą dobroci.
Bo jeśli nawet jedna kropla wydaje Ci się nieważna — to czy ocean nie jest zbudowany właśnie z takich kropli?

Dziękuję, że przeczytałeś tę prośbę.