Gilbert Keith Chesterton “Lepanto”

“Lepanto”

Paolo Veronese, “Bitwa pod Lepanto”, obraz olejny z 1578 r. Wenecja, Accademia.

 Gilbert Keith Chesterton

“Lepanto”

Białe fontanny dźwięczą w wirydarzach słońca,
Sułtan Bizancjum do ich wtóru śmiech swój wtrąca,
Śmiech, który kaskadami jak fontanna pada:
Grozę w krąg sieje śmiech ten, twarz od śmiechu blada,
Broda jak bór wstrząsana, krwawy ust półksiężyc –
Wysłał flotę na morze i chce świat zwyciężyć.


Zamilkły w trwodze miasta u przylądków włoskich,
Adriatyk zastępów jego zląkł się morskich,
Papież ręce błagalne do królów wyciąga,
Do walki wzywa z wrogiem, który mu urąga.
Zimna Anglii królowa w zwierciadle się wdzięczy,
Cień Walezjuszów na mszy w roztargnieniu klęczy,
Od wysp Hiszpanii zmierzchłych cicho grają działa –
Twarz Sułtana od śmiechów głośnych w słońcu pała.

Cichy bębnów drgnął warkot zza gór nieboskłonu. –
Do boju z nich wyruszył Książę, pan bez tronu
I bez korony; chociaż zmazą rodu tknięty,
Jako rycerz Europy ostatni i święty,
Zdjął oręż z ściany zamku; jak trubadur słucha,
Ptak mu jakiś o Wschodzie, o Krzyżowcach grucha.

W ciszy bezbrzeżnej szumiąc dąży w skrętach drogi
Hufiec rycerzy Krzyża – mały, lecz bez trwogi.
Dźwięczą jękliwe dzwony, dział im wtórzą miedzie,
Z Wyprawą don Juan d′ Austria tak Krzyżową jedzie.

Flagi wojska napięte w zimnej nocy wichrze,
Ciemnieją swą purpurą, lśnią w pozłoceń iskrze,
Blask się pochodni w bębnach i brązach migoce,
Fanfary uderzają i trąby w pomroce.
Działa przodem się toczą, wódz za działem jedzie.
Brodę pogładził, okiem wesołym w krąg wiedzie,
Strzemię potrąca z wzgardą, jakby deptał trony,
Wódz wolnych sam jak sztandar świeci rozjaśniony.
Cześć, chwało Hiszpanii, cześć ci, cześć!
W oddali czeka morski brzeg,
Książę przyspiesza krok i bieg.

Mahomet śni w swym raju nad gwiazdami jutrzni,
(Juan potrąca groźnie ostrzami swych włóczni) 
Mahomet z piersi hurys młodych szaty zrywa,
Blask oceanu i zórz go jasnych okrywa.
Powstając wstrząsa ziemią swych pawich ogrodów,
Nad drzewa się podnosi i głosami grzmotów
Przyzywa Azraela, czarnego demona,
Skrzydlatego Ariela i bożka Ammona.
“Olbrzymy i geniusze,
Z rozgwiezdnych przybądźcie tu pól,
W burzy takiej i zawierusze,
Jaką Salomon wzbudził król”.

Pędzą w purpurze i we krwi z zorzanych obłoków,
Z świątyń, gdzie żółte bóstwa się kryją wśród mroków,
Wstają w szatach zielonych z wód sinej komory,
Gdzie nieb przepaście, zły czar i ślepe potwory.
Nad nimi śluzy prądów, wodorost oślizgły,
Choroba je przygniata małżów, trąd perlisty.
Podnoszą się w lazurze mgieł studni srogiej,
Przed Mahometem się gromadzą, liżą nogi.
On zaś mówi: “Przetrząsnąć góry, gdzie są mnichy,
Przesypać piaski pustyń, by zniknął ślad lichy
Po kościach świętych, ścigać giaurów w dzień i w nocy,
Bo to, co nam groziło ongi, wraca w mocy.

Pieczęcią Salomona zamknęliśmy wszystko
Pod słońcem: cierpień, trudów, wiedzy, łez źródlisko,
A oto gwar się podniósł w górach i poznaję:
Ten sam to gwar jest, który wstrząsał nasze kraje
Przed czterema wiekami. To ten, co nie rzecze:
“Kismet”, nie wierzy w losy rzucone człowiecze,
To Ryszard, Rajmund, Gotfryd, to rycerze, którzy
Z śmierci się śmieją, kiedy o los walczą duży.
Nogami ich stratujcie! Walczmy o swój pokój!”

Warkot usłyszał bębnów, szczęk armat u wód stoku,
(Don Juan d′ Austria wiedzie rycerzy na wojnę)
Okrzyki, grzmoty, znów brzegi spokojne:
Z Iberii wypadł grom!
Porzucił książę kraj i dom!
Alkazaru pusty stoi prom.
Święty Michał z skał wyspy spogląda na morza,
(Don Juan zbrojny przez wód żegluje bezdroża).
Gdzie Anioł patrzy po wodach, gdzie fala wciąż wraca,
Gdzie rybacy i żagle czerwone i praca,
Lancą potrząsa anioł, skrzydłami porusza,
Przez Normandię głos poszedł, lecz nikt się nie rusza,
Nikt z pomocą nie spieszy. Pełno na północy
Kwestii zawiłych, sporów, wszędzie ślepe oczy,
Wszędzie zgaszony zapał, gniew, entuzjazm, ogień.
Nad bratem brat się znęca, chce być wyższy odeń,
Mordują się nawzajem, nie chcą znać Chrystusa,
Jeśli piętnem potępień jest znaczona dusza.
Nienawidzą Marii, choć jest matką Boga.

Ale don Juan d′Austria mknie po wód rozłogach,
Przez burzę pędzi i przez dżdżystych dni zaćmienie.
Puzony jego huczą i warg huczy tchnienie:
Bogu w niebiosach cześć!
Chwałą niechaj brzmi pieśń!
Tak do statków koła
Don Juan d′Austria woła.

Król Filip z Złotym Runem na szyi w komnacie,
(Don Juan d′Austria w zbroi na pokładzie). 
Ściany z atłasów czarnych, jak grzechu powaby,
Karły się wynurzają z nich, sługi i raby.
Król czarę w ręku trzyma, patrzy w jej kolory,
Dotyka czary, dzwoni – i zbladł nagle chory.
Twarz jak grzyb robakami i trądem stoczony,
Jak zioła oszklonymi znieczulone domy,
Śmierć z dna pucharu wyszła, śmierć dzieł w które wierzył.

Don Juan d′Austria właśnie na Turka uderzył,
Polowanie rozpoczął, rozpuścił ogary – 
Od brzegów się Italii odgłos niesie, gwary,
Głosami krzyczy dział,
Strzałem mówi na strzał – 
Rozpocząwszy kanonadę
Wiedzie książę w bój armadę.

Papież się o wieczorze w kaplicy znajdował
(Don Juan w ogniu stoi, dym dział w okrąg powiał) 
W monstrancji gdzie twarz Boga się ukrywa co dnia,
Za oknami tajemnic, w których świat się zdrobnia,
Jak w zwierciadle ogląda papież w groźnym zmierzchu
Półksiężyc na wojennych galeonów wierzchu,
Których pan jest – Ukryty. Cień rzucają hardy
Na Krzyż, Zamek Anioła i szyk wojsk otwarty,
Lwów zakrywają postać na statkach Wenecji.
A ponad okrętami pałac wodzów świeci,
Pod nimi kazamaty, w nich tłum przytroczony
Galerników chrześcijan, więźniów rząd ruchomy,
Ludzie – jeńcy, górnicy odcięci od światła,
Uciemiężonych naród; których jasność zgasła.

Podobni niewolnikom, którzy w dni zaraniu
Schodów stopnie pod niebo wznieśli bogom w dani,
Lub tłumom niemym na babilońskim granicie
Co pod rumakiem Króla chcą ratować życie.
Nie jeden rozum stracił w tej czeluści piekła,
Do której wciąż patrzyła stróżów twarz zaciekła.

O Bogu już zwątpili, nie czekali znaku – –
(Tymczasem don Juan – linię przełamał w ataku!) 
Z krwawych okrętów ogniem dział kieruje książę,
Jak dowódca piratów krwią zabarwia grąże.
Szkarłat posoki płynie przez komnaty ze złota
Tam gdzie trzymano jeńców; rozrąbał ich wrota.
Łamie ścian szranki, wolność przywraca tysiącom.
Bladzi, zdziwieni, ślepi patrzą w jaśń ślepiącą.

Cześć, Hiszpanii cześć!
Bogu podziękę nieść!
Potęgę wrogów ukrócił,
Braciom don Juan wolność wrócił.

Cervantes na galerze miecz do pochwy kładzie
(Don Juan z wieńcem wraca w kawalkadzie),
Patrzy: na drodze rycerz tuła się hiszpańskiej,
Chudy i błędny. Śmieje się, – nie śmiech sułtański
To jednak. Śmieje się, miecz w pochwę wkłada krwawy

(Lecz don Juan d′Austria wraca z Krzyżowej Wyprawy). 

Poemat epicki G. K. Chestertona “Lepanto”, opublikowany w 1911 r., był powtarzany przez angielskich żołnierzy w okopach pierwszej wojny światowej.

====================================

Lepanto

Chesterton’s masterpiece, an amazing piece of history and poetry

—————————————-

White founts falling in the courts of the sun,
And the Soldan of Byzantium is smiling as they run;
There is laughter like the fountains in that face of all men feared,
It stirs the forest darkness, the darkness of his beard,
It curls the blood-red crescent, the crescent of his lips,
For the inmost sea of all the earth is shaken with his ships.
They have dared the white republics up the capes of Italy,
They have dashed the Adriatic round the Lion of the Sea,
And the Pope has cast his arms abroad for agony and loss,
And called the kings of Christendom for swords about the Cross,
The cold queen of England is looking in the glass;
The shadow of the Valois is yawning at the Mass;
From evening isles fantastical rings faint the Spanish gun,
And the Lord upon the Golden Horn is laughing in the sun.

Dim drums throbbing, in the hills half heard,
Where only on a nameless throne a crownless prince has stirred,
Where, risen from a doubtful seat and half-attainted stall,
The last knight of Europe takes weapons from the wall,
The last and lingering troubadour to whom the bird has sung,
That once went singing southward when all the world was young.
In that enormous silence, tiny and unafraid,
Comes up along a winding road the noise of the Crusade.
Strong gongs groaning as the guns boom far,
Don John of Austria is going to the war,
Stiff flags straining in the night-blasts cold
In the gloom black-purple, in the glint old-gold,
Torchlight crimson on the copper kettle-drums,
Then the tuckets, then the trumpets, then the cannon, and he comes.
Don John laughing in the brave beard curled,
Spurning of his stirrups like the thrones of all the world,
Holding his head up for a flag of all the free.
Love-light of Spain – hurrah!
Death-light of Africa!
Don John of Austria
Is riding to the sea.

Mahound is in his paradise above the evening star,
(Don John of Austria is going to the war.)
He moves a mighty turban on the timeless houri’s knees,
His turban that is woven of the sunset and the seas.
He shakes the peacock gardens as he rises from his ease,
And he strides among the tree-tops and is taller than the trees,
And his voice through all the garden is a thunder sent to bring
Black Azrael and Ariel and Ammon on the wing.
Giants and the Genii,
Multiplex of wing and eye,
Whose strong obedience broke the sky
When Solomon was king.

They rush in red and purple from the red clouds of the morn,
From temples where the yellow gods shut up their eyes in scorn;
They rise in green robes roaring from the green hells of the sea
Where fallen skies and evil hues and eyeless creatures be;
On them the sea-valves cluster and the grey sea-forests curl,
Splashed with a splendid sickness, the sickness of the pearl;
They swell in sapphire smoke out of the blue cracks of the ground, –
They gather and they wonder and give worship to Mahound.
And he saith, “Break up the mountains where the hermit-folk may hide,
And sift the red and silver sands lest bone of saint abide,
And chase the Giaours flying night and day, not giving rest,
For that which was our trouble comes again out of the west.
We have set the seal of Solomon on all things under sun,
Of knowledge and of sorrow and endurance of things done,
But a noise is in the mountains, in the mountains, and I know
The voice that shook our palaces – four hundred years ago:
It is he that saith not ‘Kismet’; it is he that knows not Fate;
It is Richard, it is Raymond, it is Godfrey in the gate!
It is he whose loss is laughter when he counts the wager worth,
Put down your feet upon him, that our peace be on the earth.”
For he heard drums groaning and he heard guns jar,
(Don John of Austria is going to the war.)
Sudden and still – hurrah!
Bolt from Iberia!
Don John of Austria
Is gone by Alcalar.

St. Michael’s on his Mountain in the sea-roads of the north
(Don John of Austria is girt and going forth.)
Where the grey seas glitter and the sharp tides shift
And the sea-folk labour and the red sails lift.
He shakes his lance of iron and he claps his wings of stone;
The noise is gone through Normandy; the noise is gone alone;
The North is full of tangled things and texts and aching eyes
And dead is all the innocence of anger and surprise,
And Christian killeth Christian in a narrow dusty room,
And Christian dreadeth Christ that bath a newer face of doom,
And Christian hateth Mary that God kissed in Galilee,
But Don John of Austria is riding to the sea.
Don John calling through the blast and the eclipse
Crying with the trumpet, with the trumpet of his lips,
Trumpet that sayeth ha!
Domino gloria!
Don John of Austria
Is shouting to the ships.

King Philip’s in his closet with the Fleece about his neck
(Don John of Austria is armed upon the deck.)
The walls are hung with velvet that is black and soft as sin,
And little dwarfs creep out of it and little dwarfs creep in.
He holds a crystal phial that has colours like the moon,
He touches, and it tingles, and he trembles very soon,
And his face is as a fungus of a leprous white and grey
Like plants in the high houses that are shuttered from the day,
And death is in the phial and the end of noble work,
But Don John of Austria has fired upon the Turk.
Don John’s hunting, and his hounds have bayed –
Booms away past Italy the rumour of his raid.
Gun upon gun, ha! ha!
Gun upon gun, hurrah!
Don John of Austria
Has loosed the cannonade.

The Pope was in his chapel before day or battle broke,
(Don John of Austria is hidden in the smoke.)
The hidden room in a man’s house where God sits all the year,
The secret window whence the world looks small and very dear.
He sees as in a mirror on the monstrous twilight sea
The crescent of his cruel ships whose name is mystery;
They fling great shadows foe-wards, making Cross and Castle dark,
They veil the plumed lions on the galleys of St. Mark;
And above the ships are palaces of brown, black-bearded chiefs,
And below the ships are prisons, where with multitudinous griefs,
Christian captives sick and sunless, all a labouring race repines
Like a race in sunken cities, like a nation in the mines.
They are lost like slaves that swat, and in the skies of morning hung
The stairways of the tallest gods when tyranny was young.

They are countless, voiceless, hopeless as those fallen or fleeing on
Before the high Kings’ horses in the granite of Babylon.
And many a one grows witless in his quiet room in hell
Where a yellow face looks inward through the lattice of his cell,
And he finds his God forgotten, and he seeks no more a sign –
(But Don John of Austria has burst the battle-line!)
Don John pounding from the slaughter-painted poop,
Purpling all the ocean like a bloody pirate’s sloop,
Scarlet running over on the silvers and the golds,
Breaking of the hatches up and bursting of the holds,
Thronging of the thousands up that labour under sea
White for bliss and blind for sun and stunned for liberty.
Vivat Hispania!
Domino Gloria!
Don John of Austria
Has set his people free!

Cervantes on his galley sets the sword back in the sheath
(Don John of Austria rides homeward with a wreath.)
And he sees across a weary land a straggling road in Spain,
Up which a lean and foolish knight forever rides in vain,
And he smiles, but not as Sultans smile, and settles back the blade. . .

(But Don John of Austria rides home from the Crusade.)

=========================================

Nafpaktos (Lepanto, Naupactus) – wejście do średniowiecznego warownego portu

Bitwa pod Lepanto (1571) – Święta Liga vs Imperium osmańskie