Jak się mamy gotować do Najświętszej Komunii, jak wzbudzać w sobie akt miłości Boskiej Ks. Wawrzyniec Scupoli. (12).
ROZDZIAŁ LII. O owocach czyli korzyściach, jakie odnosi dusza z rozmyślania krzyża, i naśladownictwa cnót bolejącego Jezusa
Obfite owoce, albo raczej nader wielkie pożytki odnieść możesz synu, z rozmyślań o Ukrzyżowanym. Naprzód, obrzydzisz sobie nie tylko wszystkie przeszłe grzechy, ale nadto pobudzisz się do mocnego postanowienia, zwalczyć wszystkie przewrotne w sobie skłonności, które przygwoździły Pana i Zbawcę twego do krzyża, a których jeszcze dostatecznie w sobie nie potłumiłeś. Po wtóre: Otrzymasz od Jezusa ukrzyżowanego przebaczenie win swoich i zbawienną nienawiść samego siebie, iżbyś więcej nie obrażał Pana, ale raczej kochał Go i służył Mu z całego serca z wdzięcznością, jako Temu, który z miłości ku tobie tyle mąk ponosił. Po trzecie: Zachęcisz się do pilnej nieodwłocznej pracy, nad wykorzenieniem z serca wszelkich zdrożności, choćby te najmniejszymi się wydawały. Po czwarte: Nabierzesz chęci do usilnego naśladowania Mistrza swego, który umarł nie tylko dla zgładzenia win twoich, ale jeszcze dla dania ci przykładu życia świętego i doskonałego.
Abyś mógł zebrać te wszystkie owoce, następujący może ci do tego posłużyć sposób rozmyślania. Przypuszczamy, iż z pomiędzy cnót Zbawiciela, masz zamiar szczególniej naśladować Jego cierpliwość, we wszystkich przydarzyć ci się mogących przykrościach; zbadaj wtenczas z pilną uwagą następujące punkty: 1) Co czyni dusza Pana Jezusa na krzyżu dla Boga. 2) Co Bóg czyni dla duszy Jezusa. 3) Co czyni dusza Jezusa dla siebie i swego ciała. 4) Co czyni Jezus dla nas. 5) Co wreszcie my czynimy dla Jezusa.
1) Uważ przede wszystkim synu, że dusza Jezusa zatopiona w Bóstwie, z podziwem rozważa tę nieskończoną, niepojętą Istotę Boga, przed którą wszystkie nawet najzacniejsze stworzenia są niczym; z zdumieniem rozważa ją w tym stanie, gdzie nic nie tracąc, nie naruszając wielkości i swej chwały istotnej, uniża się aż do cierpień i wszelkiego rodzaju naigrawań, pogardy ze strony niewiernego i niewdzięcznego ludu, i składa następnie hołdy, temu nieogarnionemu Bóstwa Majestatowi, składa nieskończone dzięki i poświęca się całkowicie na wszelką dlań posługę.
2) Uważ z drugiej strony, co czyni Bóg dla duszy Jezusa. Patrz, jak Bóg Przedwieczny chce, aby Syn Jego jedyny, ukochany, cierpiał z miłości ku nam, aby Go policzkowano, aby plwano na świętą twarz Jego, miotano nań tysiące bluźnierstw i potwarzy, aby biczami szarpano, rozrywano Jego ciało, cierniem koronowano, przygwożdżono do krzyża. Patrz, z jakim zadowoleniem spogląda Bóg na Jezusa, okrytego hańbą i uciśnionego boleściami w sprawie tak świętej, chwalebnej.
3) Wystaw sobie następnie duszę Jezusa i rozważaj, że ponieważ Ona poznaje, iż Bóg podoba sobie w Jej cierpieniach, miłość którą Ona ma ku Bogu, już to z powodu Jej nieopisanych doskonałości, już z powodu odebranych darów, sprawia, że się z wszelkim przygotowaniem i weselem poddaje zupełnie świętej Jego woli. Anioł nawet nie jest zdolny opisać, jak dusza Jezusa łaknie z upragnieniem krzyża. Zajmuje się wynajdywaniem coraz nowych sposobów cierpień, a nie znajdując takiego jakiego pragnie i szuka, oddaje się wreszcie całkowicie wraz z swym bezwinnym ciałem na łup, i srogość ludzi najokrutniejszych i samychże nawet szatanów.
4) Po tych uwagach, skieruj swe oczy ku słodkiemu Jezusowi, który w wysile największych boleści, zwraca się ku tobie, i w sposób najtkliwszy przemawiać do ciebie się zdaje: Przypatrz się ogromowi mych męczarni i z jakim je znoszę zadowoleniem, w tym jedynie celu, abyś się nauczył cierpliwości. Zaklinam cię synu, na wszystkie me poniesione utrapienia, przyjmij i nieś mężnie ten krzyż, który ci teraz przedstawiam, i wszystkie inne, jakie kiedykolwiek mnie się podoba zesłać na ciebie. Ustąp swej sławy dla potwarzy, a ciało swe wydaj na wściekłość prześladowców, jakich ja wybiorę dla twego doświadczenia; nie wchodź wcale w rozbiór, że to będą ludzie nikczemni i bez żadnych uczuć sprawiedliwości. O gdybyś wiedział, ile mnie zadowoli twoja cierpliwość! Ale czy możesz tego nie wiedzieć, patrząc na moje rany, które w tym jedynie zadać sobie dozwoliłem zamiarze, abyś ty za cenę krwi mojej, nabył cnót, którymi pragnę przyozdobić duszę twoją, która mi jest milsza nad me własne życie. Jeślić ja z miłości ku tobie, wydałem się na największe męczarnie i obelgi, jakżebyś ty dla ulżenia niewymownych boleści moich, miał usuwać się i nie chciał znieść tych lekkich utrapień i przeciwności? Jak to, nie będzieszże usiłował zagoić te rany, które mi zadaje niecierpliwość twoja, które mi są bardziej nieznośne, nad wszystkie inne rany ciała mego?
5) Zastanów się dobrze, kto jest ten, co w podobny do ciebie odzywa się sposób? To jest słodki Jezus, Król chwały, prawdziwy Bóg i człowiek prawdziwy. Ogrom Jego męczarni i upokorzeń, przewyższa surowość na najwystępniejszych zbrodniarzy wymierzoną. Podziwiaj jednak synu, że Jezus wpośród tego morza boleści cierpień, nie tylko nie upada na duchu, jest niewzruszonym, ale nawet jest pełnym wesela, jakby dzień Jego męki był dniem tryumfu! Pomyśl, że jak kilka kropli wody rzucone w wielkie ognia płomienie, nie gaszą go ale rozżarzają, tak wielkie cierpień boleści słodkiego Jezusa, nieogarnionej miłości lekkimi się wydają, powiększają Jego radość, rozżarzają pragnienie cierpień najsroższych.
Wspomnij wreszcie synu, że wszystko co Pan czyni, co cierpi, nie z potrzeby, z musu lub innego interesu działa, ale jedynie z najczystszej ku tobie miłości, abyś od Niego nauczył się cierpliwości. Staraj się przeto synu, pojąć, czego Pan po tobie domaga się, staraj się pojąć tę radość jaką przyniesiesz Panu, kiedy w cierpliwości ćwiczyć się będziesz. Obudź następnie w sobie płomienne pragnienie, nie tylko z cierpliwością, ale nawet z weselem i radością, dźwigać ten krzyż, pod którym dotąd jęczałeś i wszystkie inne chociażby te daleko cięższe były, abyś tym sposobem dokładniej mógł naśladować bolejącego Jezusa i stawał się coraz milszym w oczach Jego.
Wyobraź w myśli swojej wszystkie katusze, zniewagi, męki Jezusowe i zdumiony nad mężnym ich znoszeniem, zarumień się na widok twej nikczemnej słabości, pomyśl, że twe utrapienia ani porównać z tamtymi się nie dadzą, bądź pewnym, że twa cierpliwość nie jest nawet cieniem cierpliwości Jego. Niczego się wreszcie więcej nie lękaj, jak niechęci cierpieć dla naszego Zbawcy; i pierwszą myśl, jeśli ci kiedy przyjdzie w tym względzie, odrzucaj ją, jako podszept szatański.
Jezus na krzyżu, niech ci będzie synu, otwartą księgą duchowną, w której nieustannie czytać, uczyć się cnót najwznioślejszych winieneś. To jest księga, którą słusznie księgą żywota nazwać można, która jednocześnie swymi wyrazami oświeca rozum, a przykładami rozpłomienia wolę. Świat zarzucony jest niezliczonym mnóstwem ksiąg, gdybyśmy jednak wszystkie odczytać mogli, jeszcze byśmy nie nauczyli się tyle nienawidzieć grzechu i miłować cnoty, jak rozmyślając nad Bogiem ukrzyżowanym. Wiedz zatem synu, że ci co przepędzają godziny całe na rozmyślaniu Męki Pańskiej, na rozważaniu Jego cierpliwości, a w utrapieniach, jakie na nich spadają, tak są niecierpliwymi, jak gdyby nigdy nie widzieli krzyża: są podobni do owych lękliwych żołnierzy, którzy pod namiotami obozując, już sobie obiecują wygraną, zwycięstwo, lecz kiedy przyjdzie wystąpić naprzeciw nieprzyjacielowi: nie widząc go jeszcze, drżą z bojaźni i haniebnie tył mu podają. Jakże politowania godne są te dusze, co rozpamiętywają, podziwiają, rozpływają się nad cnotami Zbawcy naszego, a wnet zapominają o wszystkim i gdy się przedstawia sposobność jaka, żadnego z rozważanych cnót nie czynią dla siebie pożytku.
ROZDZIAŁ LIII. O Najświętszym Sakramencie
Staraliśmy się dotąd synu, przedstawić ci do walki oręże duchowe i nauczyć sposobu jak nimi masz władać, teraz pozostaje nam wskazać ci najdzielniejszy środek, jakim zwalczyć wrogów zbawienia i doskonałości chrześcijańskiej, niezawodnie nabyć podołasz; tym środkiem jest Najświętszy Sakrament. Przechodzi On w swej godności, w swej mocy wszystkie inne, jest przeto z pomiędzy wszystkich środków duchowych orężem najdzielniejszym, najstraszniejszym szatanom. Pierwsze cztery środki, o których dotąd mówiliśmy, całą moc swoją biorą z zasług Jezusa Chrystusa i z łaski jaką nam Jezus ceną krwi swojej nabył, ale ten ostatni przewyższa wszystkie, bo on samego Jezusa Chrystusa, Jego ciało, krew, duszę, Bóstwo w sobie zawiera. Bóg nam dał ten środek i oręż tak dzielny, abyśmy potęgą samegoż Jezusa Chrystusa wrogów naszych kruszyli, albowiem pożywając Jego ciało i krew Jego pijąc, zostajemy w Nim a On w nas. Ponieważ zaś dwojako możemy pożywać to Najświętsze Ciało i pić Krew najdroższą: rzeczywiście, raz na dzień, i duchownie w każdej dnia chwili, zachowaj przeto synu, te dwa tak święte, tak pożyteczne sposoby komunikowania; komunikuj duchownie synu, tak często jak tylko możesz, a rzeczywiście, czyli sakramentalnie przystępuj synu, za każdym razem, ilekroć na to otrzymasz pozwolenie ojca twej duszy, któremu kierunek sumienia zleciłeś.
ROZDZIAŁ LIV. O sposobie i pobudkach przystępowania do Najświętszej Komunii
Z różnych pobudek możemy przystępować do Najświętszej Komunii, abyśmy jednak zawsze odnieśli z niej pożytek duchowny, zastanów się synu, na co głównie zwracać winieneś uwagę, w trzech różnych chwilach: przed, w czasie samej – i po Komunii.
Przed Komunią z jakiejbądźkolwiek zbliżasz się do Stołu Pańskiego pobudki, winieneś przez Sakrament Pokuty oczyścić swą duszę, ilekroć razy czujesz się być winnym śmiertelnego grzechu. Następnie z całego serca i bezwzględnie, winieneś siebie całkowicie poświęcić Jezusowi Chrystusowi i oddać Mu twą duszę z wszystkimi jej władzami, albowiem Jezus całkowicie w tym Sakramencie się nam daje, swą Krew, swe Ciało, swe Bóstwo wraz z skarbem nieskończonych swych zasług; a ponieważ to, co my dajemy Jezusowi jest niczym, w porównaniu z tym co On nam daje, łączmy zatem nasze pragnienia, abyśmy to wszystko, co kiedykolwiek wszelkie stworzenie na niebie i ziemi Mu ofiarować mogło, Panu naszemu w ofierze najwdzięczniejszej składali.
Jeżeli pragniesz przystępować do Najświętszej Komunii, w zamiarze odniesienia jakiego zwycięstwa nad wrogami duszy, pokonania jakiej złej skłonności, już od wieczora dnia uprzedniego, albo ile możesz najprędzej zacznij rozmyślać, że Zbawca pragnie wnijść do twego serca przez Najświętszy Sakrament, aby się z tobą zjednoczył, dopomógł do pokonania skłonności nieporządnych. A to pragnienie Jezusowe jest tak wielkie, płomienne, iż przechodzi pojęcie człowiecze. Abyśmy jednak w części takowe wyobrazić sobie mogli, zastanówmy się nad dwiema rzeczami: naprzód, jak wielkie mądrość niestworzona ma upodobanie przemieszkiwać z nami i w nas, kiedy powiada: Rozkosze moje zostawać z synami człowieczymi (Przyp. VIII, 31.); kiedy woła: Synu! daj mi serce twoje (Przyp. XXIII, 26.). Po wtóre, jak ta mądrość, świątobliwość Boska, nienawidzi nieskończenie grzechu, z powodu, że on zrywa, niszczy tę jedność, skojarzenie jakie Bóg pragnie mieć z nami, że on jest wprost przeciwnym Jego Boskim doskonałościom. Bóg bowiem będąc dobrem najwyższym, światłem najczystszym, pięknem bez najmniejszej skazy, jakżeby mógł nie mieć w największej nienawiści grzechu, kiedy grzech jest złością, ciemnościami, obrzydliwością, zepsuciem? Bóg tak nienawidzi grzechu, iż wszystko co kiedykolwiek działał, bądź w starym, bądź w nowym przymierzu, wszystko, co Syn Boży cierpiał w ciągu śmiertelnego życia i w czasie męki, działał i cierpiał w zamiarze zniszczenia panowania grzechu. Najwięksi i najuczeńsi święci wyraźnie utrzymują, że Bóg zezwoliłby, aby Syn Jego jedyny i tak Mu miły, jeszcze tysiąc razy śmierć cierpiał, gdyby potrzeba było dla zgładzenia naszych win, nawet najmniejszych.
Poznawszy dobrze w tych dwóch uwagach choć niedokładnie, jak mocno Zbawca pragnie wnijść do naszego serca i wykorzenić z niego wspólnych i Jego i naszych wrogów, pragnijmy wzajem w podobnych co On zamiarach i pobudkach przyjmować Go do serca, z największym, z najgorętszym pożądaniem. Nadzieja przyjścia Jezusa do serca, wzmocni naszą odwagę, uzbroi do nowej utarczki, naprzeciw tej panującej skłonności, którą zwalczyć usiłujemy; zachęci do czynienia coraz nowych aktów cnoty, owej skłonności przeciwnej. Takowe rozmyślanie i pragnienie niech będzie twym szczególnym zajęciem synu, wieczorem w przeddzień Komunii, na zaraniu przed zbliżeniem się do Stołu Aniołów.
Kiedy już będziesz gotowym do przyjęcia Zbawcy, przedstaw sobie synu, w umyśle wszystkie usterki, od ostatniej popełnione Komunii, i dla wzbudzenia w sobie potrzebnego za nie żalu, wystaw sobie, żeś popełnił twe winy z tak zuchwałą śmiałością, jak gdyby Bóg nie umarł na krzyżu dla naszego zbawienia; napełnij potem wstydem i bojaźnią swą duszę, a widząc jak drobną, znikomą rozkosz, jak podłe zadowolenie twej zepsutej woli, przeniosłeś nad posłuszeństwo, któreś winien twemu Najwyższemu Panu, opłakiwać będziesz twe zaślepienie i brzydzić się twą niewdzięcznością. Lecz zastanawiając się potem, że mimo całej niewdzięczności i niewierności twojej, ten Bóg pełen miłosierdzia, daje nam siebie samego i wzywa nas, abyśmy Go przyjęli, pokwapisz się do Niego synu, z ufnością, otworzysz Mu twe serce, aby wszedł, zamieszkał w nim jako Pan i wnet zamkniesz zaraz to mieszkanko, gdzie Pan wejść raczył, z obawy, aby tam nie wcisnęła się myśl jaka nieczysta.
Kiedy już przyjmiesz w Komunii Pana, skupisz się w sobie samym; złożysz Mu Synu, hołdy czci i wielbienia i powiesz: O Boże! Ty widzisz, przenikasz wszystkie tajnie duszy mojej, poznajesz wszelkie złe skłonności, co mnie wiodą do grzechu; poznajesz jak ta skłonność np. niecierpliwości, szczególniej naciera na mnie, a ja z siebie nie mam wcale mocy, abym się jej oparł, do Ciebie przeto uciekam się Panie, Ty walcz za mnie, bo od Ciebie i z Tobą jedynie spodziewam się zwycięstwa. Następnie zwrócisz się synu do Ojca Przedwiecznego, ofiaruj Mu Jego własnego najmilszego Syna, którego dać ci raczył, którego w głębi serca posiadasz; ofiaruj Mu Go na podziękę za te dobrodziejstwa i błagaj przez Niego o pomoc, o możność pokonania siebie samego. Na koniec, uczyń mocne postanowienie mężnego walczenia przeciw wrogowi, który się tobie najbardziej naprzykrza, i miej nadzieję pokonania go, czyniąc bowiem to wszystko, co w mocy jest naszej, prędzej lub później nie omieszka Pan przybyć nam z pomocą.
ROZDZIAŁ LV. Jak się mamy gotować do Najświętszej Komunii, jak wzbudzać w sobie akt miłości Boskiej
Synu, jeżeli pragniesz aby Komunia święta zrodziła w tobie morze miłości Boskiej, wspomnij jak cię Bóg ukochał, już wieczorem w przeddzień Komunii, rozważ, że Pan którego majestatu i potęgi nie masz granic, nie przestał na tym, że cię stworzył na swój obraz, że posłał jedynego Syna swego na ziemię, aby znojem i ciągłymi trzydziestu trzech lat trudami, swoją śmiercią krzyżową, zarówno bolesną jak ohydną oczyścił twe winy; ale co więcej jeszcze, przedstawia ci tegoż Syna w Najświętszym Sakramencie, jako pokarm, jako ucieczkę we wszystkich twych potrzebach.
Przypatrz się synu, jak ta miłość jest wielką, jak w swoim rodzaju osobliwą.
1) Co do trwania i czasu, ta miłość Boska jest odwieczną, bez początku, bo jak Bóg jest odwiecznym, tak przed wszystkimi wieki umiłował każdego z ludzi, umiłował aż do zapragnienia, aby Syn Jego najmilszy, w sposób tak niezwykły za nas był wydany. Rozrzewniony tą myślą, odzywaj się do Pana: Zaledwie pojąć mogę, że stworzenie tak nikczemne jak ja jestem, tak umiłowałeś Panie, iż przed wszystkimi wieki nim zajmować się, o nim myśleć raczyłeś, tak dalece, żeś już wtenczas Syna swego jednorodzonego, Jego krew, Jego ciało za pokarm dać mi postanowił.
2) Wszelki zapał, zamiłowanie, jakie można mieć do jakiej rzeczy stworzonej, ma swe granice, na których się zatrzymuje, poza które dalej nie sięga; miłość jedynie Boga ku nam nie ma granic i miary, z tej bezmiernej miłości posyła nam swego Syna, we wszystkim sobie równego, jednejże natury, też same co On przymioty posiadającego. Miłość zatem Boska tak jest wielka, jak sam dar który nam jest dany, a dar tak wielki jak miłość; dar jest nieskończony, więc i miłość takoż jest nieskończoną, nad którą nic już więcej wymyśleć nie można.
3) Bóg nas ukochał nie z potrzeby, nie tłoczony musem, ale dobroć Jego niewymowna, do takiego obsypania nas dary, przywiodła.
4) Żadnej nie dokonaliśmy jeszcze sprawy, żadnej nie mieliśmy zasługi do tej miłości; jeżeli nas Bóg ukochał bez miary, wszystko winniśmy Jego miłosierdziu.
5) Miłość którą Bóg ma ku nam, jest najzupełniej czystą, nie masz w niej nawet cienia interesownej, światowej przychylności. Nie jesteśmy wcale potrzebnymi Bogu, nie przyczyniamy się do Jego szczęścia, bo On sam w sobie niezawiśle od nas posiada pierwoźródło wszelkiego szczęścia, wszelkiej chwały; jeśli cię synu, nieskończonymi obsypuje dary, nie ma On żadnej swojej, ale twoją korzyść, twój pożytek na celu.
To rozważywszy, mówić możesz: Któżby mógł mniemać Panie i Boże, że Ty nieskończenie potężny, mądry i wielki, raczysz kierować swe serce ku mnie stworzeniu tak nędznemu, tak podłemu? Coć się we mnie spodobać mogło o Boże, czego możesz spodziewać się po mnie, który prochem i nicestwem jestem? Miłość płomienna co Cię trawi Boże, ten ogień co mnie oświeca, wskazuje mi wyraźnie Twój jedyny zamiar od wszelkiego interesu wolny. Dając się samego, całego w tym Sakramencie miłości, nie pragniesz Panie czego innego, jak tylko, abyś mnie przeistoczył w siebie, abym ja w Tobie, a Ty Boże, żył we mnie; aby w tym cudownym tak ścisłym zespoleniu moje serce, z Twoim stanowiło jedno, abym ja me ziemskie, zamienił w duchowe, Twoje własne serce.
Potem synu, przejdziesz w uczucia podziwu i radości, na widok tych wszystkich znamion, jakimi Syn Boży swą łaskawość i miłość ku nam okazać raczył; na widok jak On pragnie pozyskać jedynie nasze serca, oderwać nas od wszelkich stworzeń, a pociągnąć ku sobie, nas nikczemnych, nas niegodnych. I poświęć się synu, temu Panu, na całopalną ofiarę: pamięć, rozum, wola, wszystkie zmysły, wszystko w tobie niech działa jedynie dla chwały i miłości ku Panu i w zamiarze się Jemu podobania.
Następnie zastanawiając się, że prócz łaski Boga nic nie jest zdolne nas przysposobić do godnego przyjęcia Pana w Najświętszym Sakramencie utajonego, otwórz synu, twe serce Panu i usiłuj strzelistymi z głębi duszy płynącymi błagalnymi modłami, krótkimi, ale płomiennymi westchnieniami, sprowadzić tę łaskę do serca. Wołaj w ten lub podobny sposób: O Niebian uczto, kiedyż ta szczęśliwa zbliży się chwila, abym zgorzał dla Ciebie strawiony ogniem Twojej miłości! Kiedyż o miłości niestworzona, chlebie żywy, kiedyż przestanę żyć sobie, abym żył jedynie Tobie i Tobą! O manno niebiańska, życie moje, żywocie błogi, wieczny, kiedyż zbrzydzę sobie wszystko ziemskie, abym się Tobą napawał jedynie. O najwyższe dobro, o cała radości moja, kiedyż się to stanie? Ach Panie! od tej chwili otrząśnij serce moje, wyrwij ono od wszelkich złych skłonności i bezprawia, przystrój je w cnoty Twoje, potłum Panie wszelką w nim żądzę, jedną tylko zostaw, aby Ciebie kochało, Tobie przypodobać się starało. Tak przyozdobione me serce, Tobie jedynie otworzę i z jękiem tęsknoty błagać będę, abyś wszedł do niego Panie, a jeżeli potrzeba, użyję nawet słodkiego gwałtu, aby Cię Panie zniewolić niejako do wnijścia. O wnijdź jedyny mój skarbie, jedyne me dobro do serca mego, wszystko tam niech będzie gotowe, posłuszne Twej woli i na Twe skinienia.
Takimi uczuciami pełnymi rzewności, przysposabiaj synu, serce i w przeddzień Komunii wieczorem i na zaraniu, tego dnia błogiego. Gdy się zaś zbliży chwila Komunii, wspomnij synu, kto jest Ten, co idzie do ciebie. Jest to Syn Boga żywego, przed którym nawet niebiosa się chwieją, drżą wszystkie potęgi; jest to Święty nad Świętymi, Zwierciadło bez skazy, czystość niestworzona, przed którym wszelkie stworzenie jest nieczyste, to jest ten Bóg upokorzony, co będąc życia i śmierci Panem, dla ludzi, dla twego synu, zbawienia, stał się podobnym niby robakowi ziemi, igrzyskiem wściekłego motłochu; dozwolił być pomiotłem, nóg potrącaniem, urągowiskiem, okrytym plwocinami, przybitym wśród zbrodniarzy do krzyża. Uważ znowu co ty jesteś, synu, w rzeczy samej jesteś niczym, a skutkiem grzechu stałeś się nikczemniejszym niż najpodlejsze bezrozumne stworzenia; stałeś się jeńcem piekła. Uważ dobrze, że zamiast wdzięczności, jaką winieneś Zbawcy za Jego nieskończone dobrodziejstwa, posunąłeś się do najokrutniejszej Boga obrazy, posunąłeś się aż do zdeptania krwi za ciebie przelanej, będącej ceną twego odkupienia. Jednakże synu, nie zważając na tak czarne twe niewdzięczności, Bóg jest niezmienny w dobroci i miłość swą posuwa tak daleko, iż cię prosi, wzywa do swej uczty, nie tylko cię nie wyłącza od niej, ale grozi swą niełaską, śmiercią nawet, gdybyś przystąpić się ociągał. Chociaż w Jego oczach wydajesz się trądem okryty, wielce chromy, ociemniały, opuchły, głuchy, opętany, cuchnący, pełny grzechów i bezprawia, jednakże ten Ojciec miłosierdzia nie uchodzi przed tobą, nie odwraca swego Oblicza od ciebie, ale owszem, zawsze jest gotów na twoje przyjęcie i tego tylko po tobie wymaga:
1. Abyś żałował, bolał w sercu swoim nad tym, żeś Ojca tak dobrego obraził.
2. Abyś wszelki grzech, nawet powszedni, miał w największej nienawiści.
3. Abyś zawsze chętnie i gorliwie był gotów i wykonywał wolę Pana.
4. Abyś nadto, miał nadzieję, iż ci wszystkie Pan odpuści winy, oczyści od wszelkiego brudu, obroni od natarczywości wrogów.
Przejęty w duchu myślą i pamięcią jak Bóg samychże kocha grzeszników, do Niego z ufnością przychodzących, zbliżaj się synu do Stołu Pańskiego z bojaźnią i drżeniem, ale zarazem nadzieją, a nade wszystko synowską miłością, mówiąc: Panie nie jestem godzien Cię przyjąć, albowiem tak często i ciężko Cię obraziłem, a zadość za me winy nie uczyniłem i uczynić nie mogę. Panie nie jestem godzien Cię przyjąć, albowiem pozostaje jeszcze we mnie jakieś upodobanie w stworzeniach, nie zacząłem Cię jeszcze miłować nade wszystko i służyć ze wszystkich sił moich. Panie nie jestem godzien Cię przyjąć, bom nie jest czysty, nie jestem wolny od powszednich grzechów. Z tym wszystkim, wspomnij Panie na dobroć i miłosierdzie Twoje, na obietnicę Twoją, uczyń mnie godnym, spraw, abym z wiarą i miłością mógł przystąpić i przyjąć Ciebie.
Kiedyś już przyjął Pana i Boga do serca, wnijdź w siebie, zbierz wszystkie twe władze duszy, zamknąwszy się w sercu twoim z Panem, odzywaj się w te lub podobne słowa: O Wszechwładny niebios Panie, cóż spowodowało, żeś zstąpił z nieba aż do mnie tak nędznego, podłego, obrzydłego stworzenia? Pan ci wnet odpowie: Miłość. A ty mów dalej: O Miłości niestworzona, czego pragniesz, co chcesz abym czynił? I usłyszysz odpowiedź: Niczego nie pragnę tylko miłości. Nie chcę, aby inny w twym sercu gorzał płomień, prócz ognia Mej miłości: ten ogień niech cię ogarnie, niech strawi wszystkie twe nieczyste, nieporządne skłonności i chuci, niech strawi wolę twoją i uczyni Mi z niej przyjemną wonności ofiarę. Tego zawsze pragnąłem, tego i teraz pragnę. Chcę być zupełnie twoim, i żądam, abyś wzajem całkowicie został Moim, co być inaczej nie może, tylko wtenczas, jeżeli zastosujesz się do woli Mojej, a wyrzeczesz własnej tak zawsze skłonnej do dogadzania sobie, tak świat i jego względy miłującej. Wiedz zatem, że pragnę, abyś miał w nienawiści siebie, a Mnie ukochał, abyś oddał Mi twe serce, celem zjednoczenia z Moim, otwartym dla ciebie na krzyżu. Nieskończoności Mnie od ciebie dzieli przestrzeń, mimo to, chcę aby pewny rodzaj równości, zbliżenia nastąpił między Mną a tobą. Dając się tobie całkowicie, pragnę, abyś Mi się oddał zupełnie, a gdy się staniesz Moim, to Mi wystarczy, to Mnie zadowoli. Szukaj Mnie jedynie, o Mnie myśl, Mnie słuchaj, na Mnie spoglądaj. Ja niech się stanę jedynym twych myśli, twych pragnień przedmiotem, ze Mną i we Mnie działaj wszystko, niech Moja wielkość nieskończona twoje ogarnie nicestwo, we Mnie szukaj szczęścia swego, a Ja serce Moje złożę w tobie.
Po takich pełnych słodyczy słowach, przedstaw Ojcu Przedwiecznemu ukochanego Jego Syna, podziękuj Mu naprzód, że udarować cię raczył tak niewymowną łaską, że ci dał Tego Syna. Po wtóre: błagaj przez drogiego Jezusa, abyś mógł pozyskać potrzebny ratunek i pomoc już dla siebie, już dla świętego Kościoła, już dla twych krewnych i tych, z którymi cię jakie bądź węzły przyjaźni, wdzięczności, lub inne kojarzą, już wreszcie za konających, za dusze w czyśćcu cierpiące, i połącz tę ofiarę z ofiarą, którą Jezus dokonał na krzyżu, kiedy okryty cały krwią i ranami przedstawił siebie Ojcu Przedwiecznemu, jako całopalenie dla zbawienia świata. W tym zamiarze i intencji możesz synu, ofiarować Bogu, wszystkie Msze św., jakie w dniu tym odprawują się po całym chrześcijaństwie.
ROZDZIAŁ LVI. O Komunii duchowej
Raz tylko na dzień możesz synu, komunikować sakramentalnie, ale duchowo, jakeśmy powiedzieli, możesz w każdej komunikować dnia chwili; niedbalstwo tylko, albo inna podobna niebaczność, może cię tego pozbawiać szczęścia. Komunia zaś duchowa dokładnie odbyta, pożyteczniejszą jest niekiedy i przyjemniejszą Bogu nad sakramentalną z małym przygotowaniem i ostygle przyjętą. I jeśli się dobrze przysposobisz do takowej Komunii duchowej, Syn Boży będzie zawsze gotów dać siebie duchowym sposobem na pokarm dla twej duszy.
Gotując się zatem do duchowej Komunii, zwróć synu twą myśl ku niebios Panu, rozważ wielość upadków, którymi obraziłeś Pana, obżałuj takowe serdecznie. Następnie z żywą wiarą i głębokim uszanowaniem, błagaj Pana, aby raczył nawiedzić twą duszę, wylał na nią swe łaski, uleczył twe słabości i nędze, wzmocnił cię przeciw wszelkim napaściom wrogów. Ilekroć masz sposobność umartwić twą skłonność nieprawą, lub wykonać jaki akt cnoty, nie omieszkaj zarazem przygotować serca twego, na przyjęcie Syna Bożego, bo On nieustannie twego serca się domaga; skieruj twą myśl, twe modły do Niego i proś, aby przybył do serca twego, jako lekarz dla jego uleczenia, jako obrońca dla podania ci mocy przeciw nieprzyjacielskim zastępom, jako Pan do swej własności, aby nic więcej prócz Jezusa nie zaprzątało zamieszkania w twym sercu.
Przypominaj sobie jednocześnie synu, ostatnią twą sakramentalną Komunię, i cały przenikniony miłością ku Panu, przemawiaj do Niego: Kiedyż o Boże! będę znowu miał szczęście przyjęcia Ciebie, kiedyż ta błoga nadejdzie chwila?
Jeśli zaś z większą pobożnością zamierzasz się przygotować do duchowej Komunii, przysposabiaj do tego serce już dnia poprzedniego, i we wszystkich umartwieniach, we wszystkich twych sprawach, to jedynie miej na celu, abyś godnie choć duchowo mógł przyjąć Pana i Zbawcę.
Na zaraniu, przy pierwszym zaraz ocknieniu, zwróć myśl twoją na to, jak wielkie jest szczęście duszy, gdy godnie przyjmie Boga; albowiem przez takie przyjęcie odzyskuje utracone cnoty, do pierwotnej wraca czystoty, uczestniczy w zasługach krzyża; wykonywa sprawę nader miłą Ojcu Przedwiecznemu, który pragnie, aby wszyscy uczestniczyli w tym niebian bankiecie. Usiłuj wzbudzić w sobie płomienne pragnienie przyjęcia Jezusa, w zamiarze podobania się Jemu, albowiem On zakłada swą rozkosz na tym, że się daje ludziom, i w takim usposobieniu wznoś głos do Pana: Boże, nie jestem dziś godzien, abyś rzeczywiście, sakramentalnie, zeszedł do serca mego, spraw przynajmniej Panie swoją dobrocią i potęgą, abym oczyszczony od win popełnionych, zleczony z ciężkich ran grzechowych, mógł Cię choć duchowym przyjmować sposobem, teraz i co dzień i w każdą dnia godzinę, abym wzmocniony nową Twą łaską, mógł się mężnie opierać nieprzyjaciołom duszy, a zwłaszcza temu, przeciwko któremu, z miłości ku Tobie szczególniej, wypowiedziałem wojnę.
ROZDZIAŁ LVII. O składaniu podzięk Bogu
Wszelkie dobro jakie posiadamy, albo wykonywamy, od Pana pochodzi, słuszną zatem jest rzeczą, abyśmy nieustanne składali Mu dzięki za wszystkie sprawy dobre cośmy dokonali, za zwycięstwa jakieśmy nad sobą odnieśli, za wszystkie w ogólności lub po szczególe dobrodziejstwa, jakie z Jego Opatrznej otrzymujemy ręki. Abyś dokładniej ten dziękczynny dopełnił obowiązek, uważ przede wszystkim, jaki jest zamiar Boga w udarowaniu nas tak hojnie, tak szczodrze rozlicznymi dobrodziejstwy, a wnet poznasz jak pragnie abyśmy za nie wdzięcznymi byli.
Ponieważ we wszystkim, co Bóg działa, zamierza głównie swą chwałę i nasz pożytek, w pociągnieniu nas do swej służby, wnijdź przeto synu, do serca twojego i tak tam w skupieniu ducha rozważaj: O jakże w darach Boskich przedstawia mi się potęga, mądrość i nieskończona dobroć Boga! Następnie, zastanawiając się, iż sami z siebie nic nie mamy, co by zasługiwało na otrzymanie takowego dobrodziejstwa, że owszem nasza niewdzięczność czyni nas wszelkiego daru niegodnymi, odzywaj się synu, w pokorze do Pana: Ach Boże! skądże mi to szczęście, iż raczysz zwracać swe oko na mnie, najnikczemniejsze stworzenie? Jakaż niewypowiedziana Twa miłość, że w niewymownej dobroci swojej, obsypujesz dary swymi tak nędznego grzesznika? Niechże imię święte Twoje po wszystkie uwielbione będzie wieki! Zwracając na koniec swą uwagę, że za wszystkie dary jakich ci Bóg udziela, domaga się tylko abyś Go kochał i służył Mu, wzbudzisz w sobie synu, uczucia najżywszej miłości ku tak dobremu Bogu, i mocne pragnienia, wykonywać we wszystkim Jego świętą wolę i wreszcie ofiarujesz się zupełnie Panu w sposobie, jaki ci podajemy w następnym rozdziale.
ROZDZIAŁ LVIII. O ofiarowaniu się Bogu
Aby nasze ofiarowanie, poświęcenie się było przyjemnym Bogu, na dwie główne rzeczy należy zwracać uwagę. Naprzód, jako Syn Boży żyjąc na ziemi, nieustannie oddawał się Ojcu Przedwiecznemu, abyśmy również całkowicie i we wszystkim oddawali się Bogu. Po wtóre, aby wola i serce nasze oderwane było zupełnie od wszelkiego przywiązania do stworzeń.
Co do pierwszego: Uważ, że Pan i Zbawca nasz żyjąc na ziemi, ofiarował Ojcu Przedwiecznemu nie tylko swą własną osobę i wszystkie swe sprawy, ale nadto wszystkich ludzi i wszelkie ich czynności. Twoją przeto nędzną ofiarę przyłącz synu, do Jezusowej, aby przez zespolenie z Boską ofiarą, twoje niedołężne poświęcenie i oddanie się Panu uświątobliwione zostało.
Co do drugiego: Wprzód nim przystąpisz do oddania się Panu, staraj się, abyś w sercu twoim żadnego nie miał przywiązania do stworzenia. Jeśli zatem czujesz, że twe serce niezupełnie jest wolne od nieporządnego upodobania w stworzeniu, ucieknij się do Boga, błagaj, aby pozrywał te wszystkie węzły co by mogły cię zatrzymywać i przeszkadzać w zupełnym należeniu do Pana. Jest to rzecz nader ważna, ktokolwiek bowiem będąc niewolnikiem jakiego stworzenia, zamierza oddać się Panu, ten pragnie oddać Mu rzecz i przedmiot, któren już odstąpił komu innemu i którego on nie jest panem; działać przeto w sposób taki, nie jestże żartować z Boga? Stąd pochodzi, że chociaż tak często oddawaliśmy się Panu, niby na całopalenie, nie tylko nie postępujemy w cnocie, ale co gorsza, upadamy w coraz nowe usterki i grzechy.
Możemy wprawdzie niekiedy ofiarować się i oddać Bogu, kiedy w nas pozostaje jeszcze jakieś przywiązanie do rzeczy ziemskich, lecz to tylko w tym razie i celu, abyśmy do nich wstręt uczuli i potem mogli już bez przeszkody poświęcić się na służbę Panu: takie oddawanie się Bogu, często, z wielkim zapałem powtarzać należy.
Ofiarowanie się nasze Bogu ma być zupełnie czyste, bezinteresowne; wola nasza powinna być całkowicie zniszczona, zapomniana. Nie zwracajmy uwagi ani na dobra ziemskie, ani nawet duchowe i niebiańskie, ale jedynie miejmy na celu wolę Boga. Uwielbiajmy Jego Opatrzność i poddawajmy się Jego wyrokom. Poświęćmy dla Pana wszystkie nasze skłonności, i zapominając o rzeczach stworzonych, odzywajmy się do Niego: O Boże Stwórco mój! niechże już do Ciebie całkowicie należę, poddaję się zupełnie woli Twojej, czyń Panie ze mną co Ci się podoba, tak w życiu, jak przy śmierci i po skonie; czyń co chcesz ze mną i w czasie i w wieczności. Jeżeli to wszystko w prawdzie i szczerocie serca mówić, jeżeli w rzeczy samej takimi uczuciami przeniknieni będziemy, co najlepiej dopiero w czasie przeciwności się okaże, w krótkim czasie znakomite zbierzemy zasługi, które się nam staną nieskończenie kosztowniejszymi, niż wszystkie bogactwa ziemi; my będziemy wtenczas Boskimi, a Bóg będzie naszym. Bóg bowiem daje się wszystkim tym co się wyrzekają i siebie samych i wszelkich stworzeń, aby żyli jedynie dla Niego. Zaiste, to jest potężny środek służący do zwalczenia wrogów naszych; albowiem jeżeli przez poświęcenie, oddanie się zupełne Bogu, my tak już należymy do Boga, iż wzajem Bóg należy całkowicie do nas, jakiż nieprzyjaciel, jakiż wróg będzie zdolnym nam zaszkodzić?
Przechodząc teraz do szczegółów, jeżeli pragniesz synu, twe posty, czuwania, modły, akty cierpliwości i tym podobne dobre sprawy składać w ofierze Bogu, wspomnij przede wszystkim na posty, czuwania, modły, święte sprawy jakie Syn Boży na ziemi wykonywał, i całą nadzieję pokładając w zasługach Jego, przedstawiaj je Ojcu Przedwiecznemu. Jeżeli zaś pragniesz synu, cierpienia Jezusowe ofiarować Ojcu miłosierdzia, na zadośćuczynienie za swe grzechy, możesz to dopełnić w sposobie następującym. Wystaw naprzód sobie wszelkie zdrożności, bezprawia twego życia, a przekonany, że sam nie możesz przebłagać sprawiedliwego w swych sądach Sędziego, że sam nie możesz zadośćuczynić Jego sprawiedliwości, ucieknij się do życia i męki Zbawcy naszego. Przypominaj potem Zbawcy, że kiedy pościł, czuwał, krew wylewał, wtenczas swe sprawy, swe cierpienia ofiarował Ojcu Przedwiecznemu, dla pozyskania nam dokładnego przejednania; i tak możesz mówić: Widzisz o Boże! iż stosownie do woli Twojej, i w zadośćuczynieniu sprawiedliwości Twojej, za me winy, mianowicie za grzech N… przedstawiam Ci post lub czuwanie… Jezusa; nie przez wzgląd na mnie, ale na Syna Twego, racz mi Ojcze przebaczyć i przyjąć w liczbę wybranych.
Tak zatem synu, łącz twe modły z Jezusowymi, i błagaj Ojca Przedwiecznego, aby przez zasługi i mękę Syna swego, udzielić ci raczył miłosierdzia i zlitowania. To zaś dopełniać możesz przy każdym rozmyślaniu nad życiem lub śmiercią krzyżową Zbawcy naszego, nie tylko przy przejściu z jednej tajemnicy do drugiej, ale nadto przy każdej okoliczności jaką rozważasz w sprawach Pana. Czy to modlisz się za siebie, czy wreszcie za innych, niech zawsze i wszystko będzie przedstawiane Ojcu na Niebiosach, przez zasługi i mękę Syna Jego, Jezusa Chrystusa.
===============================
Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej (12)
Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C. (Ks. Stanisław Ulanecki), Warszawa 1858.
Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj: