Myśliwi i polowanie, po co to komu? Niech rządzi ideolo-ekolo!!
29/02/2024 ad-arma
Poprzedni tydzień w dużym stopniu upłynął pod znakiem protestów rolniczych. Mniejszy rozgłos uzyskał fakt, że do rolników dołączyli się myśliwi. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało bowiem szereg ograniczeń w prowadzeniu gospodarki łowieckiej.
Ministerstwo nie ukrywa, że za propozycjami uderzającymi w łowiectwo w Polsce stoi zrzeszenie organizacji deklaratywnie ekologicznych – „Niech Żyją”. Nie jest to żadne grono eksperckie, tylko zideologizowana struktura, stosująca argumentację bazującą na antropomorfizacji zwierząt i emocjonalnym przekazie. Dlaczego powinno nas to obchodzić? Ponieważ jeśli myśliwym, pod wpływem zideologizowanych NGOsów, będzie się dało ograniczyć ich pasję, to czemu miałoby się nie dać tego zrobić względem reszty społeczeństwa? Czy to pod dyktatem ideologii uzasadnianych ekologią – co zresztą już się dzieje w zakresie energetyki czy motoryzacji – czy w innym. Ideologia nie poprzestanie na ataku na myśliwych.
Warto zrozumieć, że przeciwnik żeruje na różnicach pomiędzy środowiskami by atakować je pojedynczo. Jeśli padnie łowiectwo w dzisiejszej „niedoskonałej” formie to nie ma nadziei dla strzelectwa sportowego, kolekcjonerstwa czy jakiejkolwiek formy kontaktu z bronią. Przymusowa zamiana schabowego na liść sałaty może okazać się jednym z mniejszych problemów.
Jedną z propozycji jest utworzenie ogólnodostępnej ewidencji polowań. Oficjalnie pod pretekstem bezpieczeństwa, realnie jako pomoc „aktywistom” w blokowaniu polowań, dodatkowo oczywistym jest danie przestępcom narzędzia ułatwiającego napad na myśliwego w celu kradzieży broni. Łamie to prawo do prywatności i zmusza do upubliczniania legalnych aktywności. Nie potrzeba bujnej wyobraźni, aby wyobrazić sobie, że – na przykład pod pretekstem walki z mową nienawiści czy bezpieczeństwa dzieci – powstaną podobne jawne ewidencje w zakresie aktywności religijnych, politycznych, wydawniczych czy edukacyjnych. Każda rejestracja jest wrogiem wolności i tak jak dzięki niej wiadomo komu można skonfiskować broń, tak być może, w innych przypadkach, będzie wiadomo komu dać pałą – trzymaną przez państwowego urzędnika lub „niezależnego” aktywistę – po głowie.
Postulat zakazania lub ograniczenia stosowania sprzętu nokto- i termowizyjnego nie jest niczym więcej jak zwykłą próbą utrudnienia życia myśliwym. Te zdobycze techniki zapewniają bezpieczeństwo osób postronnych i pomagają w wybraniu osobnika, który najlepiej spełnia kryteria odstrzału. Z pozoru są to zalety, które organizacje pro-zwierzęce powinny cenić, tak jednak nie jest. Warto przyjrzeć się mechanizmowi tego działania, to jest zakazywania środków do osiągnięcia jakiegoś celu, bez delegalizacji tego celu jako takiego.
W przełożeniu na ogół społeczeństwa może to oznaczać: prawo do edukacji ale z wyłączeniem wybranych zagadnień historycznych, prawo do przemieszczania się z wyłączeniem niektórych środków transportu, prawo do wypowiedzi z wyłączeniem niektórych tematów itd. O prawie do obrony pod warunkiem używania przedmiotu nie twardszego niż dmuchany balon nie wspominając.
Postulat cyklicznych badań lekarskich i psychologicznych nie ma żadnych podstaw w praktyce poza podniesieniem poprzeczki kosztów czasu (administracja) i pieniędzy. Ministerstwo Klimatu i Środowiska, dodatkowo wskazało, że cykliczne badania mają dotyczyć wszystkich posiadaczy broni.
Od czasów popularności grypopodobnej choroby wiadomo natomiast, że dyktatura uzasadniana procedurami medycznymi jest jak najbardziej realna, a badania związane z posiadaniem broni to tylko jedna z jej odmian. Co zawsze warto podkreślić, stan zdrowia nie może być przyczyną zakazu obrony życia, a skuteczna obrona wymaga odpowiednich narzędzi.
Od 2018 roku istnieje w Polsce zakaz, nawet w roli obserwatora, udziału dzieci w polowaniach. Jest to kuriozum nieznane w żadnym innym kraju! Przekazywanie łowieckiej pasji i myśliwskich umiejętności z ojca na syna, było przez lata elementem wychowania i wpajania pozytywnych wartości, kształtujących moralne postawy, szczególnie młodych mężczyzn. Propozycje wrogów łowiectwa idą w kierunku podniesienia wieku myśliwskiej inicjacji z 18 na 21 lat.
Sprawa wydaje się jeszcze bardziej absurdalna, bo w tym samym czasie, ci sami ludzie nie szczędzą wysiłków w promowaniu zażywania przez nastolatki t.zw. pigułki „dzień po”; oczywiście bez wiedzy rodziców. Niszczenie władzy rodzicielskiej i suwerenności rodzin to proces, który trwa i stale przyspiesza.
Jak staraliśmy się wykazać powyżej, myśliwi mogą stanowić element ostrzegawczy wprowadzania zmian niekorzystnych dla ogółu. Władze podpierające się medialną manipulacją, czują się dość pewnie we wprowadzaniu szykan i ograniczeń względem tej grupy obywateli. Nie musimy myśliwych lubić, nie musimy podzielać ich pasji, ale we własnym interesie powinniśmy ich bronić. Zastępując nazwę naszego kraju łowiectwem, trafna wydaje się Parafraza słów, które o Polsce wypowiedział G.K. Chesterton: „Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele łowiectwa są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do łowiectwa. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną.”