Narkotyki łatwiej dostępne w Warszawie niż alkohol. Koka, hera, hasz, LSD. Dowóz 24/7. A władze – w Brukseli – czy w piekle?

Narkotyki łatwiej dostępne w Warszawie niż alkohol. Dowóz 24/7

Piotr Celej na/narkotyki-latwiej-dostepne-w-warszawie-niz-alkohol

Narkotyki w sieci kupisz szybciej niż pizzę. Policjant: "Porażająca skala"
Narkotyki w sieci kupisz szybciej niż pizzę. Policjant: “Porażająca skala” / Policja

Problem sprzedaży narkotyków, leków oraz innych zabronionych rzeczy jest znany od lat. Zaskakuje jednak jego otwartość i skala. W całej Polsce powstają regionalne grupy łączące dilerów oraz przestępców z ich klientami. W Warszawie można liczyć na narkotyki z dowozem w 30 minut. To szybciej niż pizza na dowóz z osiedlowej pizzerii. Na jednej grupie znajdują się setki dilerów, ale policja od lat nie jest w stanie ukrócić procederu. Przez 3 dni opublikowano ponad 4000 postów, z czego większość była cennikami narkotyków i innych nielegalnych substancji.

Ludzkość od zarania dziejów szukała sposobów na odurzenie się i poszerzenie świadomości swego największego daru – jaźni. Przez wieki szamani, piwowarzy i winiarze przygotowywali mikstury, które umożliwiały to lub po prostu oddziaływały na szlak dopaminowy. Każdy mógł spróbować tego owocu i sam dokonać oceny przydatności substancji w swoim życiu.

Antynarkotykowa fikcja

Dopiero industrialny świat przyniósł politykę narkotykową oraz podział substancji, w zależności od kultury. Wśród społeczeństw zachodnich ukuto określenie narkotyki, które oznaczało niedozwolone przez prawo substancje oddziaływujące na ośrodkowy układ nerwowy. Odrzucało one niektóre tradycyjne substancje, takie jak np. marihuana jednocześnie dopuszczając inne jak nikotyna czy alkohol etylowy. Z kolei w kulturze islamu sekowany jest bardziej alkohol niż haszysz. Wypowiedziana w 1971 roku przez prezydenta USA Richarda Nixona „wojna narkotykowa” działała według zasady całkowitej prohibicji. Karane są zarówno posiadanie narkotyków, jak i ich posiadanie. Poprzez swoje wpływy Stany Zjednoczone rozpowszechniły ten model na cały świat.

Fiasko tej polityki podkreśliła w swoim raporcie z 2011 roku Światowa Komisja ds. Polityki Narkotykowej, w której zasiadał m.in. Kofi Annan, były sekretarz generalny ONZ. Na świecie było więcej pól uprawianych pod produkcję narkotyków, a także z roku na rok zwiększa się odsetek osób, które przebywają w więzieniach z tego powodu. Prohibicja stała się całkowitą fikcją, a nielegalny rynek przynosi miliardowe zyski grupom przestępczym. Dlatego wiele krajów uznało, że lepsza jest częściowa depenalizacja posiadania substancji narkotycznych.

Grupy internetowe oferujące narkotyki.ikona lupy

Według European Drug Report 2012 przeprowadzonego przez Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii 9.8% (ponad 2.5 miliona) Polaków w wieku 15-34 lat używało marihuany. Szacunki na lata 2021-2022 mówią nawet o pięciu milionach Polaków, którzy sięgają po „trawkę”. Według Onetu w jeden tylko weekend w aglomeracji warszawskiej spala się 1,5 do 2 ton marihuany. Jeśli założymy, że 10 procent warszawiaków popala „ziółko”, daje nam to 1,5 do 2 gram na osobę na tylko te dwa dni. Do tego należałoby doliczyć inne narkotyki, jak chociażby mefedron o niezwykle mocnym potencjale uzależniającym, którego fabryki w Polsce produkują tonami. Taką ilość trzeba wwieźć do miasta i rozdystrybuować.

Warszawa tonie w narkotykach

W stolicy znajdują się 24 komendy policji oraz 1600 km głównych dróg – tyle bowiem podlega zimą odśnieżaniu – średnio jedna komenda na 66 kilometrów. Nawet licząc na wyrost, że transporty odbywają się średnio w 5-kilogramowych paczkach oznacza to, że w ciągu roku odbywa się 20 800 przejazdów hurtowych z marihuaną tylko dla zaspokojenia weekendowego popytu. Zakładając prędkość 50 kilometrów na godzinę daje to co godzinę dwa przejazdy pod samą komendą. To jednak szacunki dotyczące tylko konopi indyjskiej spożywanej tylko w weekendy oraz tylko hurtowego transportu. Detaliści mają przy sobie od 10 do 100 gramów specyfiku, zaś na ulicach Warszawy pracuje ponad 1000 policjantów dysponujących samochodami, końmi oraz skuterami. Prawdopodobnie nie ma momentu, kiedy kilkadziesiąt metrów od stróżów prawa przenoszone są narkotyki, również w chwili gdy szanowny czytelniku czytasz te słowa.

Według danych Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, w 2015 roku policja przechwyciła 1830 kilogramów marihuany i 843 kilogramów haszyszu, czyli niewiele więcej, niż mieszkańcy Warszawy i okolic spalają każdego weekendu.

Prohibicja w Polsce jest więc kompletną fikcją. We wzmiankowanym roku policja zatrzymała za „gandzię” 30 638 osób, z czego 89% dotyczy posiadania lub używania marihuany, zaś zaledwie 11% dotyczy handlu marihuaną. Licząc średnią z zatrzymania użytkownika i dilera daje nam to „imponujące” 5,97 grama marihuany na zatrzymanego. Jest to mniejsza ilość od zdepenalizowanej w prawie Republiki Czeskiej.

Grupy internetowe oferujące narkotyki.

W ten sposób policja z pewnością nie walczy z podziemiem narkotykowym. Są to więc głównie przypadkowe zatrzymania, wynikające z natknięcia się patrolu na transakcję lub zażywanie. Okazuje się, że w internecie może być miejsce z setkami dilerów i… nikt nie będzie im przeszkadzał w dystrybucji swojego towaru. Bez problemu można kupić silnie uzależniający lek dla koni – Ketaminę. Już pierwsza dawka może okazać się uzależniająca, zaś złe dobranie porcji może zakończyć się zgonem. Na grupach bowiem nie brak oczywiście marihuany, ale większą część oferty stanowią twarde i silnie uzależniające substancje o bardzo negatywnym wpływie na zdrowie oraz zdolności kognitywne.

Koka, hera, hasz, LSD – z dowozem pod drzwi

Grupy na serwisie Telegram kojarzące przestępców z nabywcami są dostępne dla każdego większego miasta. Największe z nich mają po kilka tysięcy użytkowników. Wśród ofert sprzedających znajdują się nie tylko narkotyki, ale także leki na receptę jak np. Xanax, a także skradzione oraz podrabiane dowody osobiste, zarejestrowane “na słupa” karty sim do telefonu czy krople GBL – zwane często “pigułką gwałtu”. Mogą działać silnie uspokajająco, prowadząc do głębokiej senności lub nawet śpiączki. Wszystkie oferowane przedmioty mają swoją cenę jak w sklepie internetowym. By zapobiegać oszustom, użytkownicy nadają sobie tzw. LC – jest to rodzaj uwierzytelnienia, na który składają się screeny opinii o użytkowniku od innych osób.

Grupy internetowe oferujące narkotyki.

-Grupy te znalazłem, gdy mój osiedlowy diler wyjechał do pracy w Belgii. – opowiada Adrian, jeden z użytkowników – Kupisz tu tak naprawdę wszystko, a i chyba jest bezpiecznie, bo niektóre grupy śledzę od dwóch lat. Na pewno te zaletą jest ekspresowość dostaw. Zamówienie zazwyczaj jest realizowane w pół godziny – do godziny. Szybciej dostanę więc “trawę” niż pizzę z lokalnej pizzerii.

Policja nie nadąża za przestępcami

Policja zna problem, ale nie jest w stanie infiltrować wszystkich grup. W korespondencji mundurowi podesłali link z udaną akcją z Trójmiasta marca tego roku. Aresztowano wówczas trzy osoby, które za pomocą szyfrowanych komunikatorów sprzedawały środki odurzające. W przypadku opisywanych grup mamy do czynienia nie z trzema, a co najmniej kilkudziesięcioma lub kilkuset detalistami sprzedającymi narkotyki w internecie. Zdjęcia oraz filmiki z prezentacji “towaru” codziennie pojawiają się na kanale. Takich postów na grupie warszawskiej jest ponad 1000 dziennie. Policja nie zadeklarowała jednak zajęcia się sprawą.

Grupy internetowe oferujące narkotyki.ikona lupy

Grupy internetowe oferujące narkotyki. / Inne / Telegram

-Kwestia handlu narkotykami w sieci lub na różnego rodzaju komunikatorach, jest oczywiście znana Policji i działania w tym zakresie prowadzą piony kryminalne wszystkich jednostek Policji w całym kraju.

Mimo, iż handel środkami odurzającymi w Internecie nie jest głównym zadaniem policjantów Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, to także i my podejmujemy działania zmierzające do zwalczania tego rodzaju przestępczości. – mówi podkomisarz Marcin Zagórski z Zespołu Prasowego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.

Spytaliśmy również anonimowo o sprawę oficera policji z mokotowskiego komisariatu.

-Skala tego procederu jest porażająca. Rzeczywiście mamy tu do czynienia z narkotykową giełdą. Niestety nie mamy możliwości, by zapanować nad wszystkimi tego typu grupami. To jak z dilerami z ulicy – złapiesz jednego, przyjdzie kolejny. – wyjaśnia mundurowy. – Chciałbym, żebyśmy mieli ludzi i środki sprzętowe, by ścigać osoby handlujące narkotykami w sieci, ale to jest na razie niemożliwe. – dodaje.