Paweł Lisicki: „To jest klasyczny przykład dzieła diabła”
Autor: Redakcja, 7 listopada 2025
To jest klasyczny przykład dzieła diabelskiego i szatańskiego. Żeby nam nie umknęły te słowa, żebyśmy tego nie opisywali wyłącznie w kategoriach socjologicznych, czy społecznych czy politologicznych. Niestety, to jest klasyczny przykład dzieła diabła i tak to trzeba nazwać.
Rozmowa o
Nostra aetate
Spotkaniu Leona XIV z Karolem z „Potwornej Brytanii”
Promocji grzechu sodomskiego przez Episkopat Kościoła włoskiego
Kategoria prawda i fałsz praktycznie nie występuje w tej deklaracji
https://youtu.be/OgMlDJP_GGw
Paweł Lisicki o Nostra aetate
Nieważne w co wierzysz, nieważne jaka jest treść twojej wiary, w gruncie rzeczy należysz do kategorii ludzi wierzących w cokolwiek i jakkolwiek.
I w związku z tym jesteś objęty również tym zbawieniem, o którym my przedtem sądziliśmy, że dotyczy tylko tych, którzy wyznają wiarę prawdziwą.
(Nostra aetate) …miała powstać, pierwotnie jako skierowana wyłącznie, czy miała obejmować wyłącznie tak zwane relacje Kościoła z judaizmem, czy z Żydami. To był pierwotny cel. Jej pierwsza nazwa nosiła zresztą, czy miała nosić nazwę De Judaeis, czyli o Żydach, czy o związkach z Żydami.
Cały ciężar, cały przekaz Nostra aetate zwrócony jest ku temu, żeby doceniać to, co w innych religiach jest pozytywne. I w gruncie rzeczy, szczególnie jak czytamy te fragmenty poświęcone judaizmowi, islamowi, buddyzmowi i hinduizmowi, to zauważymy, że właściwie trzeba naprawdę się bardzo wysilić, żeby stwierdzić, że to są fałszywe religie.
Nostra aetate powstała jako nieszczęsny przykład zastosowania takiej dialektyki intelektualnej, czy sofistyki, która to sofistyka mówi tyle, że jeśli gdzieś znajdziemy jakieś ziarno prawdy, a w każdej religii jest jakieś ziarno prawdy, to przez to ziarno prawdy i ta religia staje się swego rodzaju prawdą. Problem polega na tym, że zgodnie z klasyczną nauką Kościoła, ziarno prawdy jest uwięzione w innej religii, a nie jest, że tak powiem, tym, co nadaje jej sens i treść.
Kościół zawsze tak w ten sposób nauczał, że jeśli ktoś może się zbawić należąc do innej religii, będąc na przykład Żydem, czy muzułmaninem, czy buddystą, to zbawia się nie dzięki, tylko wbrew tej religii, w której tkwi.
Po przeczytaniu tej deklaracji bardzo trudno powiedzieć, dlaczego na przykład Buddysta miałby się nawrócić na chrześcijaństwo, skoro jak twierdzi deklaracja, w tej religii znajdują się skarby mądrości, można obcować z transcendencją, można ją przeżywać.
Podobnie rzecz jest z hinduizmem, no nie mówiąc już o judaizmie, gdzie wprawdzie nie pada jasna deklaracja mówiąca o tym, że Żydzi, że Żydów nie należy nawracać, ale znowu ciężar tych słów i przekaz jest taki, że można domniemywać, że kwestia nawrócenia, ta od której żeśmy zaczęli naszą rozmowę, schodzi albo w ogóle jest całkowicie gdzieś na marginesie.
Wsparcie dla osób czy wsparcie dla grzechu?
Ostatni fragment rozmowy dotyczył dokumentu Episkopatu Kościoła włoskiego zobowiązujący do:
…promowania, uznawania i wspierania osób homoseksualnych i transseksualnych.
Co to znaczy promowanie, uznawanie i wspieranie?
To znaczy publiczną akceptację, bo trudno to inaczej nazwać. W dodatku wprowadza się do języka kościelnego terminologię ideologiczną, ponieważ określenia „tożsamość płciowa” czy „transpłciowość” są to terminy wzięte żywcem z ideologii gender, więc przejmując czyjś język, przejmujemy logikę, jaka stoi za tym językiem, a to jest ta logika tej ideologii LGBT. /Grzegorz Górny/