O pokoju duszy i o szczęściu serca umierającego sobie, aby żyło jedynie w Bogu. Amen. Ks. Wawrzyniec Scupoli (15)
DODATEK
O pokoju duszy i o szczęściu serca umierającego sobie, aby żyło jedynie w Bogu.
ROZDZIAŁ I. Jakiej natury jest serce ludzkie, i o sposobie nim zarządzania
Bóg nie na inny koniec stworzył serce ludzkie, jak tylko aby Go kochało, i od Niego kochane było. Wyborność więc końca, na który jest stworzone wyrazić mu powinna uwagę, iż jest największym i najszlachetniejszym dziełem rak boskich.
Że jedynie od jego rządu zawisło życie, albo śmierć duchowa.
Nauka tego rzędu dla niego nie może być trudna, gdyż jest to charakter jego wszystko czynić przez miłość, a nic nie czynić przez moc.
Czuwać powinniśmy słodko i bez gwałtu nad poruszeniami naszymi, przez które działamy i wszystko czynimy.
Widzieć skąd one pochodzą i dokąd zmierzają.
Czyli te poruszenia pochodzą z serca, które jest źródłem miłości Boskiej, czyli z ducha, który jest źródłem próżności ludzkiej.
Zaraz poznasz, iż to jest serce które cię do czynienia dobrych spraw nawodzi z powodu miłości, gdy cokolwiek czynisz dla Boga, zdaje ci się niczym, i czyniąc co tylko w mocy twojej jest, wstydzisz się, że tak mało czynisz.
Sądzić znowu powinieneś iż to jest duch niemy, wzbudzony przez interesy ludzkie, gdy dobre twoje sprawy, zamiast cnót słodkich, pokornych, spokojnych wprowadzają cię w fum omamień próżnej chwały, nadymającej cię przesądem żeś wiele zrobił, chociażeś nic dobrego nie uczynił.
Wojna ludzka o której mówi Job, zasadza się na tych czuwaniach które nad nami samymi ustawicznie i bezprzestannie wykonywać mamy.
Nie mają one być nam przykre i nas kłócące, owszem przeciwnie, cel ich pryncypalny jest przynosić pokój duszy, uspokoić i ułożyć poruszenia, gdy będzie niespokojna i w sprawach swoich turbowana, mieszana, albo w modlitwach napastowana. Gdyż być wyperswadowanym potrzeba, że w stanie jakiegokolwiek wzburzenia nie można modlić się dobrze, aż póki Dusza do swojego pokoju nie będzie powrócona.
Wiedz o tym, że w tym punkcie potrzeba ci pociągów słodkości i tymi tylko możesz ją z obłąkania nawrócić, poddać jej pierwotną spokojność.
ROZDZIAŁ II. O usilności, której dusza używać powinna do nabycia doskonałej spokojności
Ta ostrożność słodka i spokojnie łagodna, a nade wszystko stateczna względem serca naszego, bez przykrości nas przyprowadzi do wielkich rzeczy nie tylko ona, nas nauczy modlić się i czynić słodko i łatwo, ale i cierpieć bez zmarszczenia, bez doznania co, ludzi wszystkich uwodzi, to jest wzgardy i niesprawiedliwości.
Nie tak to ma się rozumieć, ażeby dla nabycia wewnętrznego pokoju, nie trzeba prac wielu podjąć i żebyśmy przez niedoświadczenie mieli często przegrać, z tymi potężniejszymi nad nas wewnętrznymi nieprzyjaciołami naszymi pasując się; nie, nie, ale bądźmy pewni, że bylebyśmy się z nimi chcieli potykać, nie będzie nam zbywać tam na posiłkach, ani na pociesze w tej wojnie; owszem że nieprzyjaciele nasi osłabną, moc ich rozproszy się, i panowanie nad namiętnościami naszymi górę wziąwszy ustanowi się; i że na koniec przywróciwszy duszy ten drogi spoczynek, który być powinien jej błogosławieństwem w tym życiu.
Jeżeli się trafi, że poruszenie trudne jest do przełamania, albo utrapienie bardzo ciężkie do znoszenia przez nas samych, spieszmy na modlitwę, na niej trwajmy i kórzmy się. Jezus Chrystus trzy razy modlił się w Ogrodzie Oliwnym, aby nas nauczył, że modlitwa jest lekarstwem i pociechą dusz wszystkich strapionych.
Prośmy statecznie aż póki nie uczujemy wewnętrzność naszą podległą, wolę ułożoną do Boskiej, i że już dusza nasza do pierwotnej spokojności wróciła.
Nie turbujmy duszy naszej przez nagłość w sprawach wewnętrznych gdy będziemy zatrudnieni robotą czy ducha czy ciała, pracujmy z lekka i z ułożeniem, bez przepisywania czasu do dokończenia, ani się śpieszmy rychlej widzieć koniec.
Mieć tylko powinniśmy tę najpryncypialniejszą intencję, karmić w nas ustawicznie pamięć na Boga; z pokorą i spokojnością, nie dbając na nic, tylko usiłując podobać się Jemu.
Jeżeli co do tej intencji przymieszamy, dusza nasza zaraz turbować się i niespokojną będzie, będziemy upadać często, a przykrości w powstaniu z upadków naszych, dowiodą nam że wszystko złe nasze z tego wypływa, że chcemy wszystko robić podług naszego humoru, i naszej woli we wszystkim dopełniać. Co czyni, że gdy się co uda według naszej woli, jesteśmy nagrodzeni próżnymi upodobaniami, a gdy się nie uda, pełni jesteśmy nieukontentowania, pomieszania i niespokojności.
ROZDZIAŁ III. Że ta spokojność bardzo powoli i z wolna nabywać się zwykła
Wyrzuć z ducha twego to wszystko, co cię może podwyższać albo uniżać, mieszać albo spokoić: pracuj z lekka dla nabycia albo utrzymania jego spokojności; gdyż Jezus Chrystus powiedział: Błogosławieni spokojni. Naucz się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego serca. Nie wątp iżby Bóg nie uwieńczył twej pracy, i żeby z duszy twej nie uczynił Sobie mieszkania rozkosznego, tego tylko chce po tobie, abyś ile razy cię poruszenia zmyślne i namiętności zakłócą, starał się ten dym rozproszyć, uśmierzyć, uspokoić tę burzę, i twoim sprawom pokój przywrócić.
Jako domu w jednym dniu wybudować nie można, podobnież nabyć tego wewnętrznego skarbu, w krótkim, czasie jest niepodobna.
Ale wydoskonalenie tego dzieła, dwóch osobliwie rzeczy istotnych potrzebuje – pierwszej: ażeby sam Bóg sobie stawiał mieszkanie wewnątrz w tobie o drugiej: aby ta budowa za fundament miała pokorę.
ROZDZIAŁ IV. Ażeby dojść do tego pokoju, dusza powinna wyzuć się ze wszystkich pociech
Droga prowadząca do tego pokoju, którego zakłócić nic zdolne nie jest, prawie jest nieznana na tym świecie. Gdyż tu uciemiężeń zwykło się chwytać jak światowi chwytają się rozkoszy; tu ubiegać się zwykło za wzgardą i poniżeniem, jak tamci za chwałą i honorami; równie pracuje się aby uniknąć od świata jak aby od niego unikano; równie opuścić ludzi, jak aby być opuszczonym od nich; właśnie tym sposobem jak czynią światowi: aby byli szukanymi, wziętymi i szanowanymi od wielkich osób na świecie.
Do pokoju zaś iść trzeba za pokorą we wszystkim i świętą chęcią, nie żądać abyś był znany, uważany, cieszony, ani poważany, tylko od samego Boga.
Dusza chrześcijańska tam uczy się zostawać sam na sam z Bogiem i tak się skleić z przytomnością Boga , iż jej ani przykrości, ani męki oderwać mogą, które cierpieć odważa się dla Chwały i Miłości Boga.
Tam się uczy, że cierpienie maże grzechy, że ucisk dobrze poniesiony, jest skarbem na wieczność, że cierpieć z Jezusem Chrystusem, być powinno wielkim umysłem duszy, chcącej się zbliżyć do chwalebnego z Nim stosunku i podobieństwa.
Tam się naucza, że kochać, siebie samego, czynić swoją wolą, za poruszeniami swych zmysłów, kontentować swe chuci i zgubić się, wszytko to jest jedno.
Iż nawet nie trzeba czynić tego dobrego, do którego nas wola nasza pociąga, bez poddania tego Woli Boga, w prostocie i upokorzeniu serca, końcem nie pełnić tylko co Majestat Jego rozkaże, bez najmniejszego w tym nas szukania,
Często unosimy się do czynienia dobrze, przez fałszywe światła, albo przez gorliwość zbyteczną, mamy w nas częstokroć fałszywych Proroków, co pod kształtem owiec, tają drapieżnych wilków.
Ale dusza pozna ich z owoców gdy obaczy się i doznawać będzie pomieszaną, niespokojną i zakłóconą, czucia pokory zrujnowane, skupienie swoje rozsypane i że postrada pokój i swoją spokojność, i że pozna jak w momencie zgubiła, czego długim czasem i wielką pracą nabywała.
Upada się wprawdzie na tej drodze czasem, ale się korzy za swe przewinienia, tedy pokora nas podnosi i wprowadza nas w przedsięwzięcie czuwania nad nami ostrożniejszego i usilniejszego na potem.
Być może, że Bóg dozwala upadków naszych, dla upokorzenia wyniosłości naszej, którą miłość własna przed nami ukrywa.
I dusza niekiedy czuć może pociągi do grzechów, ale się mieszać nie powinna z tego; ale unieść powinna słodko bez zakłócenia i wrócić do pierwotnej spokojności, bez ubytku tak ze strony radości, jak strony smutku.
Na koniec tylko nam jedno uczynić pozostaje, to jest strzec duszy naszej spokojnie, aby była piękną i czystą przed Bogiem, a my Go w nas najdziemy i przez doświadczenie uznamy: że Wola Jego Boska zawsze zmierza ku dobru, i pożytkowi Swego Stworzenia.
ROZDZIAŁ V. Że dusza zostawać powinna na samotności, aby Bóg swoje upodobanie w niej znalazł
Jeżeli przekonani jesteśmy o szacunku, który mieć dla duszy naszej winni jesteśmy, jako świątyni przeznaczonej na mieszkanie Boga, strzeżmyż się aby jej żadna rzecz światowa nie zaprzątała, miejmy nadzieję w Panu i oczekujmy przyjścia Jego do niej z największą ufnością; Wnijdzie On do niej, jeśli ją najdzie samą i samotną. Samą nie mającą innych myśli, jak tylko przyjęcia Jego. Samą nie szukającą innych pragnień, jak tylko przytomności Jego. Samą nie dążącą jak tylko do Jego miłości. Samą na koniec nie przyjmującą inszej woli, jak tylko upodobania Jego.
Nic nie czyńmy szczególniejszego z nas samych, abyśmy zasłużyli umieścić na mieszkanie Tego w nas, Którego wszystkie stworzenia ogarnąć nie mogą.
Idźmy krok w krok za tym, co nas prowadzi – nie zaczynajmy bez Dyrektora, ni pracy ni umartwień z naszego wyboru ku ofiarowaniu Bogu.
Dosyć abyśmy trzymali wewnętrzność naszą zawsze gotową i ułożoną cierpieć dla miłości Jego, co się Jemu podobać będzie i w Sposobie jakim upodoba się Jemu.
Ten, który czyni co chce, lepiej by zrobił, iżby nie czynił; aby nie przeszkadzał Majestatowi Boskiemu czynić w nim, co by chciał.
Wola nasza nie ma się nikomu obowiązywać, ale być zawsze wolna i od wszystkiego oderwana.
A że nie można czynić zawsze co się chce, bądź pewien i przekonany, że niczego pragnąć nie trzeba i albo jeżeli czego żądamy, aby tak się stało, iżby przeciwny wypadek naszego ducha spokojności nie mieszał, tak chciejmy właśnie jak gdybyśmy niczego nie pragnęli byli.
Pragnienia nasze są to łańcuchy, być nimi skrępowanym, jest być niewolnikiem, ale albo ich nie mieć, albo nie być nimi związanym, to jest być prawdziwie wolnym.
Bóg chce duszy naszej tak samotnej, nagiej i oderwanej, aby W niej dziwy czynił i ubłogosławił ją w tym jeszcze życiu. O! Święta Samotności. O! Szczęśliwa puszczo. O! Chwalebne oddalenie! gdzie dusza tak łatwo zyskać może pociechę Boga swego! Nie tylko tam biegnijmy, lecz nadto prośmy o skrzydła gołębicy do do lecenia tam i dostania się do świętego spoczynku, nie zatrzymujmy się na drodze, nie zastanawiajmy się przywitać kogo. Zostawmy umarłym aby grzebali umarłych, my śpieszmy do ziemi żyjących, nie jesteśmy wydziałem śmierci.
ROZDZIAŁ VI. Że trzeba używać wielkiej roztropności w miłości bliźniego, aby nie zmieszać pokoju swej duszy
Bóg nie zamieszka w duszy, iżby jej zapalić nie miał miłością Siebie i bliźniego, Jezus Chrystus to powiedział, co przyniósł ogień na Ziemię.
Miłość Boga nie ma ograniczenia, ale miłość bliźniego mieć powinna swój kres i swoją miarę. Nie można zbytkować w miłości Boga, ale można zbytek czynić w miłości bliźniego, i jeżeli W tej miłości nie będzie ostrożności, zgubić nas jest zdolna Możemy się zepsować myśląc że budujemy innych. Kochajmy bliźnich tak, aby dusza nasza uszkodzoną nie była. Tego najpewniejszy sposób jest: aby nie czynić z powodu samego dania innym przykładu i służenia im za model, z obawy, abyśmy myśląc ich zbawić nie zgubili się sami. Czyńmy wszystkie nasze sprawy w prostocie i pobożnie , bez innej intencji jak tylko podobania się Bogu. Gdy umieć będziemy upokarzać się i poznawać, co to są dobre nasze sprawy, cenić ich nie będziemy, ani wybadywać, za co nam to lub owo małą czyni korzyść, co by innym większe przyniosło pożytki. Nie trzeba nam być tak gorliwymi względem dusz innych, iżby nasza straciła swój pokój.
Będziemy mieli to gorące pragnienie oświecenia ich, gdy upodoba się Bogu w nas je wzbudzić; ale w tym czekać trzeba Boskiego dzieła, ani pomyśleć, iżbyśmy go nabyć mogli przez naszą troskliwość i zbyteczną gorliwość. Zachowajmy duszy naszej pokój i spoczynek świętej samotności, Bóg tego chce, aby ją przywiązał to siebie i z nią ściślej się złączył. Tak trzymajmy się wewnątrz nas, w oczekiwaniu przyjścia Pana Winnicy, aby nas pochwalił. Przyodzieje nas Bóg łaską Swoją, gdy nas obaczy nagich i wyzutych ze wszystkich starań i pragnień ziemskich. Pamiętać o nas będzie, gdy obaczy, żeśmy zapomnieli o sobie i pokój w nas królować będzie i Boska miłość Jego w nas działać będzie bez pomieszania i tumultu. Nada umiarkowaniem i wstrzemięźliwością wszystkie nasze poruszenia, i wszystko czynić będziemy w świętym spoczynku tego pokoju miłości, gdzie milczeć: jest mówić, wszystko czynić; nic nie czyniąc, jest być wolnym i giętkim na wszystkie czynności Boga, gdyż to Boska Dobroć Jego Wszystko czynić powinna w nas i z nami, niczego z naszej strony nie wyciągając, tylko abyśmy się zagłębiali w pokorze przed Nim, abyśmy Mu duszą naszą okazywali zawsze jednego tylko samego pragnienia, aby się w niej Jego Boskie upodobanie dopełniało w jak najdoskonalszym sposobie.
ROZDZIAŁ VII. Że Dusza być powinna ogołocona z własnej woli, prezentując się Bogu
Chodźcie do mnie wszyscy pracujący i uciśnieni, jeśli chcecie być pocieszeni, i wszyscy pragnący chodźcie do zdroju wód, jeśli chcecie być napojeni. Tak na nas woła Jezus Chrystus we dwóch miejscach Pisma Świętego. Idźmyż za tym głosem Boskim, ale bez gwałtu i nagłości, w pokoju i powolności, zdając się zupełnie z respektem i ufnością na miłościwą wszechmocność Jego nas powoływającą.
Czekajmy w duchu uspokojonym przyjścia Ducha dającego pokój nie myślimy tylko o rzeczach ściągających się do pragnienia Jego, do miłości i Chwały Jego, i bądźmy poddani i wierni, co czynić z nami upodoba Mu się.
Nie siłujmy serca naszego, z takowej obawy, bo gdyby się zatwardziło, nie byłoby już zdolne do przyjęcia świętego spoczynku, o który starać nam się koniecznie nakazano.
Nie uwodźmy się chucią, ani wiedzieć, ani mieć, ani czego pragnąć; początek i koniec, węzeł i klucz dzieła duchownego jest, nie zasadzać się na sobie samym , ani na tern co się wie , ani co się chce, ani co się ma, lecz trzymając się w stanie doskonałego wyrzeczenia się siebie, zostawić zawsze jak Magdalena u nóg Jezusa Chrystusa, bez zatrudnienia się sobą jak Marta.
Gdy szukać będziesz Boga przez światło rozumu, abyś w Nim odpoczywał, niech to będzie bez porównywania, bez kresu i granic; gdyż On jest nad wszystkie porównania, jest wszędzie nie dzielny na cząstki i wszytko ogarnia.
Pojmuj niezmierność bez określenia, jedną Całość nie objętą, Moc która wszytko uczyniła, i wszytko utrzymuje; i mów duszy twojej: że to to jest twój Bóg.
Wpatruj się w Niego i dziwuj się Mu bezprzestannie; On jest wszędzie, On jest w duszy twojej i z niej chce tobie rozkosz uczynić podług słowa Swego; i chociaż jej wcale nie potrzebuje, chce ją godną siebie uczynić.
Ale wyszukując te prawdy Boskie, za pomocą rozumu, zrób aby On uśpił uniesienia woli twojej w słodyczy i w spokojności.
Nie masz ani zaniedbywać, ani opisywać nabożeństwa twego, iżbyś się miał do nich obowiązywać, rozmyślać, albo czytać tyle razy, tyle czasu, albo tyle rozdziałów; ale serce twoje niech będzie gotowe cieszyć się z Panem, gdy Mu się udzielić raczy, nie frasując się bynajmniej, żeś nie zrobił albo nie zmówił tego wszystkiego, coś sobie postanowił uczynić, albo zmówić, odrzuć wszystkie skrupuły, ani względem tego myśli przypuszczaj; albowiem będąc jedynym końcem twoich wszystkich prac i ćwiczeń zmierzanie ku Bogu, gdyś ten koniec znalazł, wszystkie środki ustać powinny.
Bóg nas chce prowadzić, którą Mu się podoba drogą, i gdy wkładamy na nas obowiązki czynić albo mówić tę lub ową rzecz, którą ułożyliśmy sobie wykonać i gdy sobie właśnie czynimy potrzebę z tych wyimaginowanych obowiązków szukamy Boga uciekając przed Nim, chcemy Mu się podobać, bez pełnienia woli Jego, i stawiamy się w stanie, iż z nas nic uczynić może.
Jeżeli chcesz postępować szczęśliwie w tej drodze, i dojść bezpiecznie końca, do którego cię prowadzi, nie szukaj ani pragnij, tylko Boga, w którejkolwiek stronie lub miejscu znajdziesz Go i gdziekolwiek ci się okazuje, tam zostań, ani się indziej zapędzaj, aby cię nie pożegnał, używaj z Nim spoczynków świętych, i gdy się Majestat jego usunie, możesz twoje ćwiczenia ciągnąć i brać się do szukania Go, chcieć i pragnąć na nowo znaleźć Go, a wynalazłszy Go, wszystko rzucaj a Nim się ciesz.
Ta lekcja jest najważniejszego pożytku, i godna abyś ja pamiętał, doświadczał, gdyż wiele osób, nawet duchownych, widzieć można, iż się gubią w zmordowaniu i pracy koło swych ćwiczeń, bez pożytku i spokojności zyskania, bo im się zdaje zawsze, iż nic nie uczynili gdy nie dokonali przedsięwzięcia swojego, na którym sobie doskonałość założyli; takie życie jest życie ludzi najemnych, niewolników swej woli, którzy nigdy nie dojdą prawdziwego wewnętrznego pokoju, który jest miejscem Pana i świątynia mieszkania Jezusa Chrystusa.
ROZDZIAŁ VIII. O wierze, jaką mieć trzeba, Sakrament Ołtarza i jak mamy ofiarować się Bogu
Wiara nasza i miłość ku temu Najświętszemu Sakramentowi, nie powinny być w nas zawsze w jednym stanie, ale co dzień róść, umacniać się i coraz więcej, a więcej w naturę obracać nam się powinny.
Przystępujmyż do niego z przygotowaną wolą do wszelkiego gatunku cierpienia, dolegliwości, uciemiężenia, słabości, oschłości dla miłości Jego.
Nie prosimy aby się w nas przemienił, ale raczej aby nas przemienił w Siebie.
Nie rozprawiajmy Mu dużo, zadziwienie i pociecha niech duszę naszą napełnią i dopełnią wszystkich obrządków przytomności Jego; duch niechaj się dziwi niepojętej nigdy tajemnicy, a serce niech się rozwija z radości na widok tego Majestatu, pod drobnymi przypadłościami ukrytego.
Ani pragnijmy, aby nam się w innej postaci pokazał pomnąc iż powiedział: że błogosławieni są ci, co Go nie wiedzieli, a w Niego uwierzyli.
Nade wszystko być trzeba wiernym i statecznym w tych ćwiczeniach, i trwać w używaniu tych sposobów oczyszczania i uprostowania duszy naszej zawsze w spoczynku i słodkości.
Póki te doświadczenia nie nastaną, łaska w nich wytrwania nie opuści nas.
Nie podobna jest, aby dusza co zakosztowała tej spokojności duchowej, wrócić się mogła do sposobu żywota światowego, bo by ten zwrot jej był nie do zniesienia.
Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj:
Ks. Wawrzyniec Scupoli
Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej (16)
Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C. (Ks. Stanisław Ulanecki), Warszawa 1858.
ROZDZIAŁ IX. Że dusza nie powinna szukać spoczynku, ani pociechy, tylko jedynie w Bogu
Dusza, której się świat nie podoba, tylko jego prześladowania i wzgardy, która nie lubi ani pragnie dóbr, które dać jej on może, ani się lęka złego, które wyrządzić jej mocen, która od pierwszych jak od trucizny ucieka, za drugimi zaś jak za rozkoszami ubiega się, jest w stanie odbierać wielkie od Boga pociechy, byle tylko w nim samym miała ufność i najmniejszej rzeczy sobie nie przypisywała, ani siłom swoim. Śmiałość św. Piotra zaiste była wielka, gdy w głos powiedział: że chciał umierać z Jezusem Chrystusem; ta zdecydowana wola jego była na pozór bardzo dobra, lecz w rzeczy samej miała przywarę, nie inszą tylko że była wola jego własna i ta przywara była przyczyną upadku jego. Tak to jest wielka prawda, że nic nie możemy ani pomyśleć, ani uczynić co dobrego bez pomocy Wszechmocnego Boga.
Trzymajmy duszę naszą wolną od wszelkich pragnień, niech będą wszystkie i całe poddające się Jemu, uważne, co tylko On czyni i co myśli; nie dbając co czynić albo myśleć same będą, krom momentu działania, aby ich jakowe staranie nie dzieliło.
Z tym wszystkim atoli, nie zakazuje się nikomu, starać się o dobra i interesa czasowe, ale to z roztropnością i przejrzeniem, według stanu swojego nalegającej potrzeby. Te rzeczy wzięte i zważone jak być powinny są rządem Boga i nie przeszkadzają bynajmniej tajemnicy, wewnętrznemu pokojowi i doskonaleniu się w duchowości.
Nic nie masz tak chwalebnego i bardziej szacowniejszego dla naszej tu bytności, jak zawsze ofiarować duszę naszą Bogu, nagą i wyzutą z wszystkich chęci, żądz i pragnień, i zostawać w obliczu Majestatu Jego Boskiego, jak ubogi słaby i mdlejący, który nic nie ma i nic nie może uczynić ani nic żadnym sposobem zyskać.
Ta wolność ducha, bez wdawania się wewnątrz i zewnątrz nas, usiłując jedynie zawisnąć od Boga, istotna jest do doskonałości naszej.
To jest nie do pojęcia, co za staranie dobroć Boska mieć raczy o stworzeniu, które jest tak całkowicie i zupełnie Jego. Miło Mu jest użyczać serca Swego z poufałością. Dusza taka chce Mu się wynurzyć, a On jej trudności i wszelkie wątpliwości ułatwia, podnosi ją, gdy upadnie i odpuszcza jej winy, ile razy najdzie ją gotową i skłonną do żalu. Gdyż Bóg zawsze jest kapłan wieczny, jakążkolwiek dał moc św. Piotrowi i następcą jego – wiązania i rozwiązywania, z której sam nie ogołocił się, do tego punktu, że jeżeli spowiednik wzbrania się administrować święte sakramenta, tak często jakoby żądała dusza, Najwyższy Majestat przyjmuje ją i daruje jej przewinienia po tylekroć, ile razy przychodzi do Niego z zaufaniem, żalem i miłością.
Te są owoce tego świętego oderwania się i zatopienia w Bogu.
ROZDZIAŁ X. Że przygody i przeciwności kłócące nasz pokój wewnętrzny nie powinny nas zasmucać
Dopuści Bóg, że ta jasność wewnętrzna, ta samotność duszy, ten pokój, święty spoczynek serca, często będą pomieszane i przyćmione przez porażenia i dym wynoszący się miłości własnej i wrodzonych nam skłonności.
Ale jako dobroć Boska, dopuszcza tych rzeczy na nasze dobro większe, będzie się starała na tę oschłość serca naszego rozpostrzeć słodycz deszczu twoich darów i ten deszcz nie tylko ten proch uniży, ale go obróci, że będzie pomocnym do przyniesienia kwiatów i owoców, godnych kontentować Jego Boski Majestat.
To wzbudzenie i przewrócenie naszej spokojności i te rozruchy z przyczyny wzruszenia apetytów zmyślnych, są to potyczki, w których święci zyskali zwycięstwa, którymi wysłużyli sobie wieńce i korony.
Gdy w te słabości wpadniesz, w te niesmaki, kłopoty, wzburzenia i oschłości ducha, mów do Boga sercem kochającym i upokorzonym: Panie! Jam jest stworzenie, które twoje ręce utworzyły i niewolnik, któregoś krwią twoją odkupił, tak mną rozporządzaj, jako zupełnie twoim i nie czyniącym nic, tylko dla Ciebie, przeto pozwól mi zaufać w Tobie! Błogosławiona dusza, która będzie umiała tak ofiarować się Bogu w czasie utrapienia.
I chociażbyś nie mógł od razu stosować pomieszanej woli twojej do Boskiej, nie powinieneś się tym smucić. Ten jest krzyż twój, ten to każe ci dźwigać i iść za sobą; czyliż go On nie dźwigał, aby cię jak go masz dźwigać masz nauczył? Uczyń uwagę nad Jego potyczką w Ogrodzie Oliwnym, na opieranie się człowieczeństwa Jego, które w słabościach przysiliło go do tego wyrazu: Mój Ojcze! Jeśli podobna jest, abym nie pił kielicha tego, i toż na moc duszy jego, która wynosząc się nad słabość ciała, przynagliła Go do dodania w głębokiej pokorze: Ale niech się nie moja ale Twoja wola stanie.
Przez wrodzoną słabość będziesz uciekał i chronił się wszystkich przykrości i ucisków, gdy przyjdą na cię, zmarszczysz się i chciałbyś, aby się oddaliły od ciebie; ale trwaj w pokorze na modlitwie, aż póki mieć nie będziesz innej woli, innego pragnienia, krom tego tylko, aby się w tobie dopełniła wola Boga.
Usiłuj jak tylko możesz, aby mieszkanie serca twego, było jedynie mieszkaniem Boga, aby w nim nie postała nigdy żółć, ani gorycz, ani przeciwność dobrowolna jakażkolwiek; nie zastanawiaj nigdy oczu twoich ani myśli nad złymi sprawami i postępowaniami innych, i bez zwracania tam uwagi, idź słodko drogą twoją i tylko sam myśl o sobie, unikaj tego co cię zrazić może. Ta jest wielka sztuka, ażeby stać się całkiem dla Boga, mijać wszystko i nie zastanawiać się nad niczym.
ROZDZIAŁ XI. O sztukach i postępach których czart zażywa dla zwichrzenia pokoju dusz naszych i jak się strzec ich powinniśmy
Nieprzyjaciel ten zbawienia ludzkiego usadza się najwięcej by wyprowadzić nas ze stanu pokory i chrześcijańskiej prostoty.
Dowodzi zaś tego, nabijając nam głowę abyśmy coś o sobie więcej rozumieli, jako to o naszej pilności, przymiotach, talentach, industrii, dowcipie, i abyśmy się z tego nad innych wynosili, a za tym innymi gardzili, pod pozorem ich defektów i mniejszości od nas w tej mierze.
Wślizga on się i wkrada w dusze nasze przez którykolwiek z tych sposobów, ale brama którą on kusi się wejść najpospoliciej do nas, są to wrota próżności i szacunku nas samych.
Sekret uniknienia tych sideł jest zawsze trzymać się w pokorze, ani jej kiedy odstąpić, zawsze się korzyć i uniżać; jeżeli z tego stanu pokory wyjdziemy, zaiste temu potężnemu nieprzyjacielowi nie obronimy się, jak tylko uwiedzie i zyska wolą naszą którymkolwiek z tych sposobów, królować będzie nad nami po tyrańsku ze wszystkim oraz niecnotami.
Nie dosyć jest czuwać nad sobą, trzeba nadto jeszcze modlić się, gdyż powiedziano: Czuwaj i módl się. Pokój duszy jest to skarb, którego tylko straże upilnować mogą.
Nie cierpmy, ażeby duch nasz miał się kłopocić, mięszać i być niespokojnym dla czegokolwiek. Dusza pokorna i spokojna czyni wszystko z łatwością, trudności nie ostoją się przed nią, czyni zawsze dobrze i stale; dusza zaś niespokojna i zmącona czyni mało dobrego i cokolwiek czyni, czyni niedoskonale, morduje się łatwo, cierpi ustawicznie, a cierpienia jej nie idą jej na profit, ani żadną korzyść.
Rozróżniaj myśli, w których żeś się zagłębiać albo które odpędzać powinien, przez zaufanie albo nieufność w Bogu i miłosierdziu dobroczynnym Jego; jeżeli te odpowiadają ci pomyślnie, tedy coraz więcej a więcej pomnażaj to miłosne zaufanie, przyjmuj je jak posłów z nieba, i nimi się bawić i delektować nie zaniedbuj; wypędzać zaś i odrzucać winien jesteś, jak poduszczenia czartowskie, że wszystkie co ci poddawać będą zaufanie w miłosierdziu nieskończonym.
Kusiciel dusz pobożnych lekkie przekroczenia wystawia im za wielkie zbrodnie, jakimi nie są, nabija im w głowę, że nie dopełniają powinności swoich, że się nie spowiadają jak należy rzetelnie, że komunikują ozięble, że ich modlitwy mają wiele niedoskonałości i tak pracuje przez wszystkie skrupuły, by utrzymywać je zawszeć w zamęcie, niespokojne i niecierpliwe, przywodząc je ażeby porzuciły wszystkie swoje pobożne ćwiczenia jako im bezpożyteczne i na które Bóg względu nie ma i zapomina o nich zupełnie. Nad które perswazje nic kłamliwszego nie masz. Pozytki, które wyciągają się z roztargnienia, oschłości wewnętrznych i popełnianych błędów w nabożeństwie są nieprzeliczone, byleby dusza słuchała i pojmowała, czego Bóg po niej wyciąga w tym stanie, to jest, aby była cierpliwa i zostawała niewzruszona w swoich czynnościach.
Modlitwa i postępowanie w sprawach duszy ogołoconej ze smaku w tym co czyni, jest ukontentowaniem Boga, które w stworzeniu swoim znajduje, twierdzi św. Grzegorz Wielki, a nade wszystko krom tego, że chociaż oziębła, nieczuła i oddalona od smaku w tym co czyni, przecież ona trwa w tym sposobie z odwagą i wspaniałym sercem, cierpliwość jej wstawia się za nią i więcej daleko pożytkuje w swej sprawie przed Bogiem, niż przez modlitwy, w których gust swój znajduje. Ten sam święty mówi: że ta noc wewnętrzna, w której znajduje się, gdy się modli, jest światłem jaśniejącym w obliczu Boga, i że z nas nie możemy nic zdolniejszego uczynić do ściągnienia Go ku nam; i owszem, że Go to przymusza do dania nam łask nowych.
Nie porzucaj więc nigdy dobrej sprawy dla niesmaku, jakikolwiek w niej czujesz jeżeli nie chcesz iść za diabłem i naucz się z czytania następnego rozdziału wielkich pożytków, które wyciągać możesz z pokornego wytrwania, w ćwiczeniach pobożnych w czasie największych i najprzykrzejszych ci oschłości.
ROZDZIAŁ XII. Że dusza nie ma się smucić z powodu pokus wewnętrznych
Dobra wypływające z naszych oschłości i błędów w naszych ćwiczeniach zaiste są nieprzerachowane, ale z tych pożytkować nie możemy, tylko przez pokorę i cierpliwość; ach! Gdybyśmy tego sekretu doszli, wiele byśmy sobie złych godzin i chwil nieprzyjemnych oszczędzili.
Niestety! Jak się krzywdzimy biorąc za znaki niełaski Boga dla nas te najdroższe świadectwa Jego boskiej dla nas miłości, myśląc sobie, że nas z gniewu karze, gdy dobroć Jego nam łaski świadczy.
Czyż nie poznajesz? Czyż nie widzisz, że te uczucia przykrości, które sprawują wewnętrzne oschłości, nie pochodzą jak tylko z pragnienia podobania się Bogu naszemu zapalonego i gorącego w rzeczach tyczących służby Jego? Albowiem nic co nas trapi, to nie ogołocenie tego czucia? I że te oziębłości i nienawiści nas uciążające w głowę nam wbijają, że mu się nie podobamy tak właśnie jak nam samym. Nie, nie bądź pewien, owszem, najpewniejsze, że to są skutki dobrej sprawy, to się nie przytrafia tylko chcącym Bogu służyć poczciwie i wiernie i pragnącym być całkiem oddalonym, nie tylko od tego co Boga obraża, ale i od tego co Mu się podobać może.
Przeciwnie czyż nie widzimy? Że grzesznicy i podług świata żyjący, cale się na takie pokusy nie żalą, ani na nie utyskiwać zwykli.
Jest to lekarstwo nie łechcące smaku naszego, i na które nasz żołądek obrusza się; lecz to czyni nam zaprawdę wiele do zadziwienia dobrego, mimo postrzeżenia naszego. Niech będzie najstraszniejsza pokusa i na sam widok nas najwięcej przerażająca i nas gorsząca, im więcej nas trapić będzie tym więcej nas upokarzać będzie, a zatym więcej nam przyniesie pożytku. To jest, czego dusza nie zna i nie pojmuje, dlatego nie chce iść drogą, na której nie widzi i nie czuje tylko co jej nie podoba się i co jej gust truje.
Tak to jest: krótko mówiąc, że dusza nie chce być bez ukontentowania i pociechy, i że wszystko to co nie ma przymilenia i słodyczy, uchodzi z jej zdaniu za pracę bezskuteczną i bezpożyteczną.
ROZDZIAŁ XIII. Że Bóg na nasze dobro te pokusy zsyła
Jesteśmy z przyrodzenia hardzi, wiele o sobie trzymający i przyjaciele naszego zdania: stąd wypada że się we wszystkim chełpimy, i że rozumiemy o sobie daleko więcej, niż w samej rzeczy warci jesteśmy.
Ale ta wyniosłość tak jest nieprzyjazna duchowemu postępowi, że nie trzeba jej samej, dość jest na jej dymie, aby ozionęła cokolwiek, iżby zagrodziła drogę do dojścia prawdziwej doskonałości.
Jest to złe, którego my nie widzimy, ale Bóg znający je dobrze, nas kochający, zawsze nam je wskazuje i nas w nim oświeca, abyśmy wybrnęli z tego omamienia miłości własnej i powrócili do uznania nas samych. Czyliż tego nie dał dowodu na swoim Apostole św. Piotrze, gdy dopuścił aby się Go zaparł, a on nie chciał poznać się czym był, ażeby wszedł w poznanie siebie czym był rzetelnie, celem izby go wyzuł z tej najszkodliwszej mu presumpcji i mocnego o sobie mniemania. Nie także uczynił ze św. Pawłem? Gdy końcem aby go zachował od tego dla dusz zaraźliwego powietrza, i od nieszczęść, które przynieść mu mogły wysokie objawienia z Nieba mu dane, chciał go, mówię, mieć poddanym w pokusie upokarzającej, która codziennie dawała mu uczuć słabość natury.
Dziwujmy się dobroci i mądrości Boga, który czyni przeciwko nam nami samymi i czyni nam dobrze mimo czucia naszego, owszem jeszcze, gdy myślimy że nam źle czyni.
Imaginujemy sobie, że te oschłości serca przypadają nam, żeśmy niedoskonali i nieczuli na rzeczy Boskie, owszem rozumiemy, że nie masz duszy bardziej roztargnionej i opuszczonej od nas, że Bóg nie ma gorszych od nas służących, i że myśli głowę naszą zaprzątające są to myśli hultai odrzuconych.
Dzieje się więc przez to lekarstwo z nieba zesłane, że ten wysoko trzymający o sobie, zaczyna wierzyć, iż jest gorszy od wszystkich, i że nie jest wart nazwiska chrześcijanina.
Byłżeby on kiedy spadł z tego wygórowania myśli, do którego nas podnosi hardość wrodzona? Byłżeby on kiedy uzdrowiony z tego nadęcia pychy? Ten dym próżny wyniosłości byłżeby mu z głowy wyszedł i z serca bez tego lekarstwa?
Nie sama pokora jest korzyścią, którą zyskujemy z pokus, uciemiężeń i frasunków wewnętrznych, co duszę naszą w oschłość wprawiają i wszystko to rugują co nabożeństwo ma czułego w sobie, gdyż stan takowy sili nas powrócić się do Boga i uciekać od wszystkiego co Mu się nie podoba i do ćwiczenia w cnotach przymuszona z większą niż przedtem usilnością. Te uciski służą nam za czyściec, bo oczyszczając nas, gotują nam korony, gdy się podnoszą sercem upokorzonym z cierpliwością.
Dusza przekonana o tym co się tu mówi, myśleć powinna i wielce uważać, skąd pochodzi takowa strata pokoju, i skąd idzie że gubi smak w nabożeństwie, i że się znajduje w duchowych kuszeniach. Czy można przypisać je prześladowaniu czarta, co na nią zesłane jest z ręki Boga, i wnosić sobie dowody miłości Jego, jakoby ze znaków gniewu Jego.
Gdy tedy wpadnie w stan takowy, upokarzać się powinna przed Bogiem, i ten niesmak i wszystkie oschłości znosić statecznie i cierpliwie, stosować się do woli Boga i starać się trwać w uspokojeniu, przez to samo pokorne zdanie się na Boga w tym wszystkim co z rąk Jego pochodzi, ponieważ to jest ręka Ojca, który jest w niebiesiech.
Zamiast upaść na sercu przez smutek i dolegliwość, powinna na nowo Bogu dzięki oddawać i trwać w spokojności, i w zupełnym zdaniu się na wolę i rozrządzenia Boga.
ROZDZIAŁ XIV. Co trzeba czynić aby się w tych przygodach nie martwić
Gdy ci się trafi zgrzeszyć uczynkiem albo słowami, i gdy przez jaki przypadek w złość wpadniesz i próżna jaka ciekawość oderwie cię od ćwiczeń twoich, i jakowa nieumiarkowana uniesie cię pociecha i podejrzenie złe o bliźnim twym zajmie cię, albo czyli przez jakikolwiek inny sposób upadniesz i częstokroć bądź w tęż samą winę, nawet w tę, której wystrzegać się postanowiłeś, nie powinieneś się smucić, ani w duchu sobie rozbierać co minęło, abyś się martwił i frasował, imaginując sobie, że się w tym nigdy nie poprawisz, że nie czynisz coś czynić powinien w ćwiczeniach, których gdybyś dopełniał, nie upadałbyś tak często w ten lub ów występek; gdyż to jest zatrwożenie ducha, i strata czasu, którego unikać powinieneś.
Ani powinieneś zastanawiać się nad wyszczególnianiem okoliczności czasu twojego upadku, czy był długi czy krótki, czy w nim było zupełne zezwolenie, albo nie, gdyż to nie zda się tylko na większe zakłócenie ducha twojego przed i po spowiednikach twoich, jak gdybyś nie powiedział co trzeba było powiedzieć, i w sposobie w jakim trzeba było powiedzieć.
Nie miałbyś takowych niespokojności, gdybyś poznawał wrodzoną twoją słabość i gdybyś wiedział sposób postępowania sobie z Bogiem po upadku. Nie przez utyskiwania i serca stracenie, które cię pogrąża bardziej, ale przez pokorne słodkie i miłosne nawrócenie się do ojcowskiej Boga dobroci, powinieneś się uciekać do Niego, co rozumieć trzeba nie tylko o lekkich wykroczeniach ale i o najcięższych grzechach, nie tylko o tych, w które się wpada przez niedbalstwo i oziębłość, ale i o tych, w które się lgnie złośliwie.
To jest, czego bardzo wielu nie zna. Albowiem zamiast ćwiczenia się w tej wielkiej nauce ufności synowskiej w dobroci i miłosierdziu Boga, oni gryzą się, smucą się, ani myśleć o czym dobrym mogą i wiodą żywot nędzny i mdły, że niebaczni, uprzedzenie swoje przenosili nad zbawienną i prawdziwą naukę.
ROZDZIAŁ XV. Że Dusza powinna uspokoić się bez zwłoki i tracenia czasu, za każdą niespokojnością ile razy na nią napadnie
Niechże to odtąd będzie twoim prawidłem, ile razy trafi ci się w grzech jaki upaść, w wielki czy mały, chociażbyś go na dzień i tysiąc razy dobrowolnie popełnił, natychmiast jak się tylko w nim spostrzeżesz, coś to uczynił, czyń uwagę nad twoją słabością, ucieknij się do Boga w pokorze, i mów Mu z miłym, słodkim i serdecznym zaufaniem: – Widziałeś, o mój Boże, com uczynił, co mogę i co jestem, z grzechu rodzic się może tylko grzech; użyczyłeś mi łaski żalu, żebrzę więc Dobroci Twojej, abyś mi z darowaniem grzechu dał łaskę nie obrażać Cię więcej. Skończywszy to pobożne westchnienie, nie traw czasu na kłopoczących uwagach, czy ci Pan winę darował, albo nie, rób spokojnie co do ciebie należy, bez przypominania sobie co się stało, z tą samą ufnością i ducha spokojnością jak wprzódy, ilekolwiek byś razy upadł, gdyby i sto razy, toż samo czynić powinieneś po ostatnim upadku, coś czynił po pierwszym: bo krom tego, że to jest zawsze uciekać się do Boga, który jak najlepszy ojciec gotów nas jest zawsze przyjąć gdy wracamy się do Niego, nie trawimy czasu na kłopotaniu się i gryzieniu, mieszających ducha, który przez to staje się niezdolnym wnijść w uspokojenie i wierność powinną.
Chciałbym aby dusze niespokojne, frasujące się i z przyczyny swych upadków tracące serce, starały się zrozumieć ten sekret duchowny, przez co zaraz by poznały, jak ten stan jest różny od wewnętrznie pokornego i spokojnego, gdzie króluje pokora i pokój i jakiej szkody jest im strata czasu, które im te kłopoty i niespokojności przynoszą.
MODLITWA DO JEZUSA CHRYSTUSA. Na uproszenie pokoju wewnętrznego duszy
Monarcho pokoju, prawdziwy Salomonie, Królu Słodyczy równie jak Chwały, Aniele Przymierza i Rady, Wszechmocny Pośredniku, Sędzio jedyny rozróżnień, które od początku wieków grzechy niegodne między Ciebie i ludzi wprowadziły; Boże Pokoju i Boże Zastępów, do Nóg Twych upadam z jak najuniżeńszym respektem, a oraz i służebnym, aby upodobało się Majestatowi Twemu wyrzec do mnie słowo łaskawe, co by było słowem Pokoju.
Proszę Cię o tę łaskę dla mnie i dla wszystkich ludzi, o ten Pokój tak nader upragniony, użycz mi tego słodkiego spoczynku, który jest metą i najwyższym dobrem Duszy mojej, zgromadź wszystko władną Powagą Twoją mocy Duszy mojej roztargnionej i poniżonej od tylu nieprzyjaciół, aby nie lgnęła do innych rzeczy jak tylko do Ciebie. Uśmierz zamieszanie jej starań, umiarkuj jej frasunki i nie dopuszczaj aby była ciekawą badać i wiedzieć życie innych, co jest pierwszą okazją do niespokojności.
Twoje Słowo, Prawda najwyższa, zapewniło mnie, że nie wzgardzisz prośbą moją. Miłosierdzie Twoje i Sprawiedliwość mają wpływ do zniesienia wojny między namiętnościami i sercem moim, nie mniej jak między Tobą a mną. Panowanie Twoje lepiej utrzymuje się w obfitości milczenia i spoczynku, niż w tumulcie i rozróżnieniach. I Królestwo Twoje które nie jest łupem zwycięstw, ale prawem natury istotnie, i za granice ma porządnie sadzone oliwki, nie szuka tylko ludzi spokojnych, zamiast co inni chlubią się być otoczonymi laurami i palmami.
I tak nie nazywasz się Stworzycielem, Książęciem i Dawcą wszystkiego, jako Pokoju; i Święci Aniołowie usiłujący pełnić wolę Twoją, Pokój zwiastowali i ogłosili od pierwszego momentu Narodzenia twego, raczej niż zwycięstwo i ułożyli pienie, przewyższające bez porównania wszystkie pieśni chwalebnych triumfów.
Spraw, o! Mój Panie! Przez te wszystkie uwagi, aby wpłynęła we mnie ta Rzeka pokoju i ten Spław ukontentowania. Daj mi to błogosławieństwo, które jest zadatkiem miłości Twojej i którego prócz Ciebie nikt dać nie może. A żeś nam opuszczając ziemię zostawił Pokój w oczekiwaniu Ducha Św. Jakoby na zadatek chwały, którąś nam szedł w Niebie gotować, nie odmawiaj napełnić nim serce próżne, które przemaga otworzyć się na przyjcie go. Mam te ufność w Najwyższej Twojej Dobroci, że mi tej łaski nie zaprzeczysz, i że wołania moje zobowiążą Cię do rzucenia oka na garstkę prochu, co odważą się wzywać pomocy Twojej, i że nie dopuścisz abym był odtąd z liczby bezbożnych i występnych, którzy nie mogą znaleźć drogi Pokoju, i którym cieszyć się im nie dozwolisz, póki nie zwyciężą swoich namiętności i nie pokonają wszystkich złych swoich nałogów. Amen.
=================================
Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej
Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C. (Ks. Stanisław Ulanecki), Warszawa 1858.
Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj: