Z książki płk. Franciszka Arciszewskiego „CUD NAD WISŁĄ, rozważania żołnierza”, Veritas, Londyn, 1957.
[Wydane przez ANTYK w Warszawie (Komorów) w 2017. KUPUJCIE!! ]
Na osobne omówienie zasługuje działalność VIII. brygady kawalerii w dniu 15 sierpnia. Była to brygada silna, bo składająca się z czterech pułków ułanów (2, 108, 115 i 203) i dywizjonu artylerii konnej, pod dowództwem wytrawnego kawalerzysty, generała Karnickiego.
[Z powodu dołączenia do VIII brygady kawalerii, składającej się z trzech pułków, tuz przed bitwa warszawską jeszcze 203 ochotniczego pułku ułanów, nazywano brygadę często „grupa generała Karnickiego” względnie w rozkazach generała Sikorskiego czasem „dywizja kawalerii” lub „dywizja generała Karnickiego“. W niniejszej pracy pozostajemy przy nazwie VIII brygada kawalerii, gdyż dopiero 17 sierpnia została utworzona dywizja kawalerii płk. G. Dreszera, w skład której weszła i VIII brygada kawalerii. Nazwa zaś ,,grupa“ nie daje obrazu jednostki objętościowo ściśle określonej. ]
W czasie gdy generał Krajowski maszerował 14 sierpnia, z częścią 18 dywizji piechoty, spod Płońska przez Mystkowo i Rzewin W kierunku Raciąża, brygada posuwała się, jako prawa kolumna tej wyprawy, z rejonu Smardzewo – Sarbiewo – Koliszewo przez Krościn, Cieszkowo, Drozdowo, również w kie- runku Raciąża. W momencie gdy generał Krajewski zarządził swój nagły zwrot wstecz, z Mystkowa i Rzewina na Sochocin i Młock, VIII brygada kawalerii, która była już w Drozdowie, otrzymała rozkaz skręcenia na Glinojeck i posuwania się w kierunku północno- wschodnim jako kolumna lewa, na równej wysokości z piechota 18 dywizji piechoty. (Patrz szkic nr 2 [jest w książce MD] )
Brygada zajęła 14 sierpnia o godz. 17, po krótkiej walce Glinojeck, a późnym wieczorem, gdy lewe skrzydło 18 dywizji piechoty znalazło się w Młocku, VIII brygada kawalerii była w miejscowości Sulerzysz i miała kontakt z piechotą lewego skrzydła.
W nocy z 14 na 15 sierpnia zawiały jednak w dowództwie brygady dziwne wiatry.
Kawalerzyści wszelkich armii lubią zadania samodzielne. Rajdy na dalekie tyły nieprzyjaciela, dokonanie tam większych zniszczeń, szerzenie paniki, napady na sztaby wyższych dowództw lub cofające się wojska, to jest to, o czym śnił każdy prawdziwy kawalerzysta. Więc oficerom dowództwa naszej VIII brygady kawalerii chodziły również takie myśli po głowach. Podtrzymywał ich jeszcze w tych myślach francuski pułkownik Loir, oficer łącznikowy wojskowej misji francuskiej, wybitny kawalerzysta, który po czteroletniej wojnie okopowej na froncie francusko-niemieckim tak zatęsknił za działaniem z siodła, że przyłączył się na ochotnika do oddziału frontowego i nie było siły, która by mogła mu wytłumaczyć, że nie powinien znajdować się w pierwszej linii bojowej, w tak ryzykownej wyprawie, w czasie rajdu na Ciechanów pełnił on przy generale Karnickim funkcję bliżej nie określoną, noszącą nazwę „doradca techniczny”.
Więc ułani nasi uznali, że rola wyznaczona im przez generała Krajowskiego, polegająca na ochronie lewego skrzydła i tyłów 18 dywizji piechoty, jest niezgodna z doktryną dobrego użycia kawalerii i postanowili działać nieco inaczej. Postanowili zrobić okazyjny wyskok samodzielny i uderzyć na Ciechanów od strony północnej. Miasto to miało dla nich już od 10 dni jakiś magiczny pociąg. Tak jakby tam właśnie czuli swoje przeznaczenie. Już 10 sierpnia, gdy brygada cofała się przez Gąsocin, próbowali zrobić najazd na Ciechanów, ale im się to nie powiodło, bo w mieście były wówczas silne oddziały liniowe nieprzyjaciela. A gdy 14 sierpnia w południe dostali od generała Krajowskiego rozkaz marszu z Drozdowa przez Glinojeck w ogólnym kierunku na Ciechanów, postanowili działać na własną rękę.
Przed opisem napadu na Ciechanów i niezwykłych jego skutków trzeba stwierdzić, że generał Krajowski nie wyznaczył brygadzie dokładnej drogi marszu na Ciechanów, dał jej tylko ogólne zadanie operacyjne, ochrony lewego skrzydła i tyłów 18 dywizji piechoty w czasie bardzo ryzykownego przedsięwzięcia, jakim miało być uderzenie na flankę 15-ej armii sowieckiej.. Sposób wykonania tego zadania zależeć musiał od postępu natarcia piechoty i reakcji nieprzyjaciela, pozostać więc musiał do uznania dowódcy brygady. Mając chronić skrzydło 18 dywizji piechoty przed siłami nieprzyjacielskimi mogącymi być w Ciechanowie, brygada powinna się była posuwać między Ciechanowem a skrzydłem 18 dywizji piechoty, po czym może zająć miasto. Więc obejście ciechanowskiej grupy nieprzyjacielskiej od strony północnej i pozostawienie jej między sobą a skrzydłem dywizji, nie szło po myśli rozkazu o ochronie flanki nacierającej piechoty. Rozkaz zaś generała Sikorskiego, podpisany w Modlinie dnia 15 sierpnia o godz. 6 rano, nakazujący brygadzie wraz z jednym pułkiem piechoty uderzyć na Ciechanów, nie doszedł dowództwa brygady. Nie posiadała ona bowiem własnej radiostacji, a w chwili podpisywania rozkazu była już od trzech godzin w pełnej akcji.
Decyzja zajęcia Ciechanowa od strony północnej zrodziła się więc samodzielnie, z własnej inicjatywy oficerów dowództwa brygady. O godz. 3 w nocy 14/15 sierpnia skręciła więc VIII brygada kawalerii z Sulerzysza w kierunku północnym na Chotum, Modelka, Pawłowo, rozbijając po drodze kilka dużych, po kilkaset wozów liczących taborów bolszewickich. Na wysokości Grzybowa i Przywojewa rozwinęła się brygada o godz. 8 rano do natarcia, ustawiła swą artylerię, po czym – ubezpieczywszy się od strony Makowa – wpadła, z 203 pułkiem ułanów, dowodzonym przez majora Z. Podhorskiego, na czele, około godz. 10 do północnej części miasta.
Zaskoczenie kwaterującego tam sztabu 4-ej armii sowieckiej było tak przeraźliwe, że dowódca armii, nie próbując nawet obrony miasta, uciekł w panice, drogą okrężną do Mławy, a sztab jego do Ostrołęki. Wśród entuzjazmu ludności cywilnej miasto zostało w krótkim czasie zupełnie oczyszczone od nieprzyjaciela. Liczne tabory, radiostacja, kancelarie itp. pozostały jako zdobycz wojenna w ręku naszych ułanów. Radiostacja była spalona. Zdobycz użyteczna dla ludności cywilnej rozdzielone; część rzeczy przekazano magistratowi miasta.
Po dokonaniu tego czynu oficerowie dowództwa VIII brygady kawalerii, nie zdając sobie zupełnie sprawy z tego, jak dalece przyczynili się do wygrania bitwy warszawskiej. a zatem i do wygrania wojny, zaczęli zastanawiać się, dokąd brygada dalej ruszyć. Do dowództwa brygady przybyli prawie wszyscy dowódcy pułków. Jedni radzili uderzyć w kierunku wschodnim, na tyły nieprzyjacielskie, inni zalecali ruszyć w kierunku południowym dla nawiązania kontaktu z lewym skrzydłem 18 dywizji piechoty, inni radzili jeszcze inaczej.
Po jakimś czasie gros brygady wyruszyło z miasta w kierunku wschodnim, a jeden pułk (203 p. uł.) w kierunku lewego skrzydła 18 dywizji piechoty. Po kilku kilometrach marszu gros brygady chciało wrócić do Ciechanowa, ale miasto było już ponownie zajęte przez nieprzyjaciela. Ostatecznie za- wrócono gros brygady też w kierunku południowo- zachodnim na Gumowo. Dowódca 203 pułku ułanów zdołał nawiązać kontakt z generałem Krajowskim w Ojżeniu, lecz lewe skrzydło piechoty, które brygada miała osłaniać, było w tym czasie już o 15 kilometrów na wschód od Gumowa, pod Sońskiem.
Generał Krajowski, nie znając jeszcze skutków zniszczenia radiostacji 4-ej armii sowieckiej w Ciechanowie, wyraził w bardzo ostrych słowach swoje niezadowolenie z powodu samodzielnej akcji VIII brygady kawalerii. Na noc pozostała brygada w okolicy Rumoki i Gumowa. Potem połączyła się ona z IX brygadą kawalerii, nadeszłą właśnie do Płońska, i weszła wraz z nią w skład nowej dywizji kawalerii pułkownika G. Dreszera.
Napad VIII brygady kawalerii na Ciechanów, tak krótko i tak bezbarwnie tutaj opisany, miał jednak olbrzymie skutki strategiczne. Skutki, jakie tylko bardzo rzadko w całej historii powszechnej dało się najszczęśliwszyrn kawalerzystom osiągnąć. Najlepiej oceni to przeciwnik, który odczuł je na własnej skórze. Według opinii Tuchaczewskiego (T. 211), którą przytoczyliśmy poprzednio, rajd odegrał rozstrzygającą rolę w biegu działań, dał początek katastrofalnemu wynikowi i zapoczątkował położenie wręcz potworne.
Brak łączności między dowódcą 4-ej armii a sztabem dowództwa Tuchaczewskiego spowodował zupełne nieskoordynowane działania tej armii z innymi wojskami bolszewickimi od 15 do 18 sierpnia rano, tj. w ciągu czterech najważniejszych i decydujących dni bitwy warszawskiej. Dowódca 4-ej armii, po ucieczce z Ciechanowa, wydał z Mławy, 15 sierpnia wieczorem, rozkaz rozrzucający dywizje swej armii ekscentrycznie na olbrzymiej przestrzeni. 12 dywizja strzelców miała nacierać na Brodnicę [doszły, moja mama nam o tym opowiadała MD] , Grudziądz i Toruń; korpus konny Gaja miał działać między Toruniem a Włocławkiem; 53 dywizja strzelców miała przesunąć się do rejonu między Lipnem a Włocławkiem, aby współdziałać z korpusem konnym Gaja w forsowaniu Wisły; 18 dywizja strzelców miała nacierać na Płońsk, a 54 dywizja strzelców w kierunku Sochocina. W nocy z 15 na 16 sierpnia przybył dowódca 4-ej armii do Lipna i nakazał korpusowi konnemu i 53 dywizji strzelców zdobycie Włocławka. 17 i 18 sierpnia każe im zdobywać Płock.
Dopiero 19 sierpnia rano, po nawiązaniu łączności z Tuchaczewskim, rozkazuje on przerwać walki w Płocku i ruszyć korpus konny Gaja czym prędzej przeciwko lewemu skrzydłu polskiej 5-ej armii w Płońsku. Lecz tego zadania Gaj chan nie mógł już wykonać. Bowiem, jak to będzie przedstawione w następnym rozdziale, w tym dniu trzy centralne armie Tuchaczewskiego (15-ta, 3-cia i 16-ta) cofały się już pobite i trzeba było ratować korpus konny ucieczka na Mławę.
Dzięki więc samodzielnej akcji VIII brygady kawalerii w dniu 15 sierpnia 4-ta armia bolszewicka była przez 4 dni jakby sparaliżowana. Robiła ruchy niezgrane z ruchami innych armii Tuchaczewskiego. Większość jej, łącznie z tak ważnym korpusem konnym Gaja, kręciła się bezowocnie po dużym obszarze między Toruniem a Płockiem i nie wzięła udziału w wielkiej bitwie warszawskiej. Tylko dwie lewoskrzydłowe dywizje strzelców (18 i 54), skierowane na Płońsk i Sochocin, odegrały w niej niewielką rolę.
===================
[uwaga MD: Ten tekst to przykład, jak płk. Arciszewski z humorem, ale i logiką matematyka i stratega, wykazuje rolę „przypadków” – w tym czasie zawsze na korzyść Polski. Dodane we wrześniu 2017: ANTYK wydał tę książkę. Powinna znaleźć się w każdym domu polskim, patriotycznym. I u KAŻDEGO księdza i biskupa na biurku. ]