Na fb, Łukasz Litewka
To chyba jedna z smutniejszych historii jakie przyszło mi tutaj przedstawić.
O niesprawiedliwości społecznej i ogromnej pustce, której ja także nie potrafię zrozumieć.
Pani Patrycja i Pan Łukasz zostali rodzicami. Kobieta, która porusza się na wózku spełniła swoje największe marzenie i została mamą – urodziła Antosia, zdrowego, małego chłopca.

Mieli zostać szczęśliwą, kochającą się rodziną, ale ze szpital nigdy nie wyszli w trójkę.
„Proszę nie dotykać dziecka, ma pani brudne ręce od wózka”
„Wy jesteście na to i na to chorzy, pan musi się opiekować partnerką. A kto będzie za synkiem biegał?”
Takie i wiele innych stwierdzeń padły z ust lekarzy wobec ojca i matki po porodzie, a następnie po obserwacji (trwała dobę, zazwyczaj trwa kilka dni) podjęto decyzję, że Antoś nie dołączy do swoich rodziców, napiszmy to wprost:
Zostanie im natychmiast odebrany.
Oficjalny powód? Niepełnosprawność, a z obserwacji wynika, że przebieranie pieluchy trwało zdecydowanie za długo, rodzice nie potrafią obchodzić się z noworodkiem.
Pan Łukasz tłumaczył lekarzom, że musi się wszystkiego nauczyć ponieważ pierwszy raz został tatą – bezskutecznie.
Dziecko zostało odebrane młodym, kochającym się ludziom i przekazane rodzinie zastępczej 500 km od domu pani Patrycji i Łukasza.
I teraz słuchajcie, bo gotuje się we mnie ponad wszystko i przepraszam Was za język, ale inaczej nie potrafię:
Jesteś kur** osobą niepełnosprawną, poruszasz się na wózku. Całe życie masz pod zasran* górkę, bo raz jakiś niedouczony idiota na ulicy z Ciebie drwi, innym razem skreślają Cię na rozmowie o pracę na samym wstępie, a każdego dnia musisz pokonywać krawężniki, schody, a dojazd do ukochanego parku jest wyprawą.
Nie działa winda, jesteś w du***, czasami jesteś więźniem w swoim własnym domu i praktycznie każdego dnia musisz zaplanować najmniejszy szczegół by nic Cię nie zaskoczyło, a i tak negatywnie zaskakuje!
Zakochujesz się, ktoś zakochuje się w tobie, chcecie razem stworzyć rodzinę, dom, chcecie dać nowe życie i pielęgnować je. Macie najpiękniejszy cel, który przesłania wszystko.
I kur** nie. Nie ma tak łatwo! Patologia może chlać, może nie zajmować się w ogóle dziećmi, może je bić, może się nimi nie interesować i jak te biedne dzieci mają odrobinę szczęścia, że ktoś normalny zwróci uwagę na ich cierpienie, albo sąsiad usłyszy krzyki, to może łaskawie jakaś instytucja się zainteresuje ich losem.
Jak jednak kochasz, chcesz i marzysz, a niestety zdrowie nie dopisało, to nie będziesz rodzicem, a spróbuj tylko nim być, to my Ci pokażemy gdzie jest twoje miejsce i będziesz cierpieć jeszcze bardziej niż cierpiałaś do tej pory. Bo oprócz fizyczności zabierzemy Ci jeszcze twoje jedyne szczęście.
I to jest absurd i ogromna, kolosalna niesprawiedliwość oraz brak dania szansy tym młodym rodzicom!
Rodzice Antosia obiecali, że nie spoczną dopóki nie odzyskają dziecka. I mimo, że tam się nie przelewa, to jest najważniejsze: miłość.
Pani Patrycja powiedziała, że czuła, że lekarze skreślili ją, już na samym początku i to jest chyba najsmutniejsze w tej całej historii.
Jako poseł, ale przede wszystkim jako człowiek, deklaruje całkowitą, niekończącą się chęć pomocy: prawnie, interwencyjnie i finansowo.