Paweł Chmielewski z Rzymu:
Papież kompromisu?
A może papież prymatu Boga?
https://pch24.pl/pawel-chmielewski-z-rzymu-papiez-kompromisu-a-moze-papiez-prymatu-boga

(Vatican News/YT)
Papież Leon XIV przedstawił się jako człowiek pokoju – również wewnątrzkościelnego. Chce być człowiekiem dialogu i otwartości, zarazem jednak piętnując ateizm oraz niewiarę w Chrystusa jako Boga.
Papież Leon XIV bardzo dobrze wpisuje się w profil, jaki kreślili watykaniści oraz kardynałowie, zastanawiając się nad następcą papieża Franciszka. Podczas rozmów, jakie miałem okazje toczyć w Rzymie, podkreślano bardzo wyraźnie: absolutnie wszyscy oczekują normalizacji i racjonalności, niezależnie, czy są prawo- czy lewoskrętni.
Wszystko wskazuje na to, że Robert Prevost jest człowiekiem, który ma to właśnie zapewnić. Imię Leona XIV, tradycyjny mucet, pobożność – to wszystko, co zaprezentował na balkonie Bazyliki św. Piotra wskazuje na umiarkowanie i chęć podążania utartymi szlakami Kościoła. Tak samo mówią ci, którzy go znają – zarówno augustianie jak i biskupi w różnych krajach świata. Podkreśla się, że jest zdolny do pracy zespołowej i sprawnego administrowania. Jako Amerykanin będzie mógł też liczyć na znaczące wsparcie finansowe ze strony bogatych biznesmenów, zwłaszcza, jeżeli będzie dalej prezentować się jako człowiek umiarkowany i ceniący dawne tradycje. To może zapewnić Kościołowi stabilność oraz postawienie na sprawność i wiarygodność instytucjonalną.
Wydaje mi się, że właśnie w tym tkwi tajemnica wyboru Roberta Prevosta. Kardynałowie wchodząc na konklawe byli naprawdę głęboko podzieleni. Podkreślali to wszyscy dobrzy dziennikarze, watykaniści, ludzie osiadli w Rzymie, z którymi jako redakcja PCh24 mogliśmy w ostatnich dniach rozmawiać. Jednak nawet wśród podzielonych można znaleźć punkty, które łączą. W obecnej sytuacji nie mogły to być takie zagadnienia jak czystość doktrynalna czy liturgia, ale stabilność instytucjonalna – już zdecydowanie tak. Leon XIV przedstawił się na balkonie Bazyliki św. Piotra jako „papież pokoju” i można powiedzieć, że będzie chciał być również papieżem pokoju wewnątrz Kościoła.
Przyjęcie imienia Leona XIV wskazuje na kolejny element, który może łączyć. Chodzi o ludzi ubogich. Jeżeli w burzliwym pontyfikacie papieża Franciszka mielibyśmy szukać czegoś, co było oceniane pozytywnie przez wszystkie strony, od skrajnych progresistów, przez centrum, aż po zdecydowanych konserwatystów, to było to właśnie to: skupienie się na tych, którzy cierpią biedę. To przecież niezwykle ewangeliczne, a zarazem wpisujące się w mentalność naszych czasów – niesienie pomocy materialnej drugiemu człowiekowi i próba poprawy jego sytuacji bytowej to sprawy, które wszyscy uważają za ważne (nawet jeżeli nie najważniejsze). Leon XIV, jeżeli będzie wychodzić naprzeciwko ludziom biednym i autentycznie wykluczonym, w tym imigrantom znajdującym się w naprawdę trudnej sytuacji życiowej, może zyskać powszechną aprobatę – i to przewidywanie, jak sądzę, towarzyszyło kardynałom podczas konklawe.
Wreszcie nie jest żadnym zaskoczeniem wybór człowieka ściśle związanego z krajami globalnego Południa. W jednym z nagrań, jakie przygotowaliśmy z Krystianem Kratiukiem z Watykanu, mówiliśmy właśnie o tym: oczekiwaniu na wybór papieża, który będzie rozumieć problemy tej najbardziej zaludnionej części świata. Ostatecznie około 80 proc. katolików mieszka właśnie na Południu, a w kolejnych latach i dziesięcioleciach odsetek ten będzie się tylko zwiększać. Dziennikarze, biskupi i kardynałowie mówili, że po pontyfikacie Bergoglia można byłoby wprawdzie sięgnąć po „włoskiego papieża”, ale ktoś, kto ma żywe doświadczenie południowe byłby o wiele bardziej autentycznym i potencjalnie po prostu sprawniejszym następcą św. Piotra.
Z drugiej strony obawiano się, czy Afrykanin albo Azjata byłby w stanie prowadzić Kościół tak, by nie antagonizować ludzi z Zachodu – mniej licznych, ale przecież bogatych i wpływowych. Robert Prevost jest człowiekiem, który może łączyć te perspektywy. Przewaga Zachodu jest jednak nadal widoczna. Peru, z którym był związany Leon XIV, tak jak inne kraje Ameryki Łacińskiej ma coraz mniejszą dynamikę demograficzną i cierpi na wiele problemów trapiących kraje europejskie czy Amerykę. Ludnościową przyszłością Kościoła jest przede wszystkim Afryka, ale kardynałowie uznali najwidoczniej, że wciąż za wcześnie na papieża z Czarnego Lądu.
Z Wiecznego Miasta będę wylatywać z nadzieją, zwłaszcza po wysłuchaniu piątkowej homilii Leona XIV adresowanej do kardynałów. Nowy papież mówił bardzo jasno o kilku naprawdę kluczowych kwestiach. Wyraźnie wskazał na jedyność zbawczą Jezusa Chrystusa. Podkreślił, że Chrystus był Synem Bożym, a nie zwykłym człowiekiem. Skrytykował ateizm, wskazując, że jest to źródło wielu poważnych problemów społecznych. Odniósł się wyraźnie do prymatu biskupa Rzymu w Kościele powszechnym w rozumieniu św. Ignacego z Antiochii. Trzeba przyznać, że wszystkie te wątki są dzisiaj jednymi z najbardziej kluczowych. Oby ta homilia była faktycznym programem nowego papieża, może w większej mierze niż słowa o dialogu i synodalności, które padły z balkonu Bazyliki św. Piotra.
Paweł Chmielewski z Rzymu