Andrzej Juliusz Sarwa
Tuman krwawej mgły (9) (fragment powieści)
Książkę można nabyć tutaj: https://ksiegarnia-armoryka.pl/Tuman_krwawej_mgly_Andrzej_Juliusz_Sarwa.html
Przemiana
Mroczne Światło
Ruszono tedy na Bastylię… I po cóż? By uwolnić przetrzymywanych tam więźniów, którzy wystąpiwszy przeciwko monarsze, zostali w ponure mury wtłoczeni niemiłosiernymi królewskimi wyrokami? Taką to właśnie propagandę rozsiewano po ulicach Paryża, ale przecie była to tylko propaganda, albowiem prawda wyglądała zgoła inaczej.
W rzeczywistości ruszono bowiem na ową twierdzę jedynie w tym celu, iżby zdobyć zgromadzony w niej zapas prochu i kul (bo broń zdobyto już wcześniej w arsenale przy Les
Invalides), ażeby móc toczyć walkę przeciw znienawidzonemu ustrojowi, niosąc na ustach hasła oświeconych łotrów: Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort.[1]
Z tą wolnością różnie bywało, ale raczej jej ubyło niżeli przybyło.
O równości nie było nawet mowy, bo na miejsce starych elit wdzierali się koniunkturaliści, krętacze, oszuści, parweniusze, ludzie ambitni i pozbawieni skrupułów, sami pragnący stać się elitą.
Braterstwo? – puste słowo, chyba, że w złu. Jedynie pewna dla wszystkich bez wyjątku była śmierć. Ale tak zwany lud, czyli jak to się dawniej mówiło: motłoch, uwierzył nie faktom, ale propagandzie, bo 14 lipca 1789 roku w Bastylii żadnych znaczących politycznych skazańców po prostu nie było. Trzymało tam raptem kilku więźniów: czterech fałszerzy, dwóch wariatów, a do 2 lipca jeszcze jednego – zboczeńca, markiza de Sade[2] , którego na skutek jego wrzasków, iż mordują więźniów Bastylii ostatecznie przeniesiono do zakładu dla obłąkanych i do szturmu z 14 nawet tam nie dotrwał. I jeszcze jedno, to bynajmniej nie najbiedniejsi z biednych ruszyli na Bastylię, to nie oni wywołali zamieszki, to nie oni przelali pierwszą krew, lecz nie tacy znowu ubodzy sankiuloci[3] , którzy zapragnęli się mścić się na arystokratach. Byli to przede wszystkim ludzie, którzy w większości pochodzili z szeregów rzemieślników, sklepikarzy, a niekiedy także i drobnych urzędników. Ich przywódcy, choć często nazywali siebie prostymi robotnikami, w rzeczywistości mieli dobrze płatne zawody, a często bywali właścicielami warsztatów.
Za nimi zaś stali osobnicy z jeszcze wyższego – jakby to ująć – poziomu: bogata szlachta, część duchowieństwa, mędrkowie rozmaitej maści w większości należący do tajnych lóż nazywający siebie filozofami i tym podobne mętne indywidua…
Najbiedniejsi z biednych, jeśli się nawet gdzieś w owym tłumie zaplątali, to w tak skromnej liczbie, że nawet nie było ich widać. Zresztą, czego by tam mieli szukać? Wszak owi buntownicy, którzy wylegli na ulice stolicy, tak samo nimi pogardzali, jak i arystokraci. Przynajmniej na początku… Motłoch w ogromnej liczbie do zbuntowanych dołączył odrobinę później.
Gdy w Paryżu zdobywano Bastylię, na prowincji rozpętało się coś, co przyjęło nazwę Wielkiego Strachu.[4] Była to nieprawdopodobna panika, jaka wybuchła na początku rewolucji – między 17 lipca a 3 sierpnia. W kraju panował nieurodzaj, z Paryża dochodziły wieści o buncie, ktoś rzucił plotkę, że szlachta zawiązała „spisek głodowy”, aby zamorzyć głodem swych poddanych, że jakieś nieznane ręce podpalają zboża na polach lub że szlachta potajemnie kradnie ziarno, że złoczyńcy palą spichlerze. Pochopnie dano temu wiarę i w efekcie w wielu miejscach, wielu regionów Francji wybuchły zamieszki, które powoli przybrały krwawy obrót. Chłopi jęli się domagać unieważnienia przez wierzycieli skryptów dłużnych, a gdy to nie było realizowane, palili zamki, pałace, opactwa i plebanie.
Groza powszechnej oddolnej rewolucji, jaka mogła objąć cały kraj, wymykając się spod kontroli tych, którzy sterowali niezadowoleniem społecznym sprawiła, że gdy siłowe rozprawienie się ze zbuntowanym chłopstwem zawiodło, postanowiono rzecz całą wyciszyć i Zgromadzenie Narodowe dnia 4 sierpnia zniosło wszelkie przywileje feudalne ostatecznie kładąc we Francji kres temu pradawnemu porządkowi społecznemu. Chociaż jednak w zamorskich koloniach nie zniesiono niewolnictwa, ani też w kraju ciężarów z chłopstwa nie zdjęto… Tak czy inaczej – nadchodziło nowe…
Pamiętać wszelako należy, że w tym, co się działo nie było tak naprawdę niczego spontanicznego. Wszystko zostało na zimno wykalkulowane i wszystkim ktoś sterował.
A jakie były ostateczne cele, które dzięki tej – i następujących po niej rewolucji – miano zrealizować? Chyba da się je ująć w niewielu punktach: usunięcie Boga najpierw z przestrzeni publicznej, a potem także i z ludzkich serc, zdewastowanie wszelkiej religii, unicestwienie monarchii, zlikwidowanie prywatnej własności, unicestwienie państw narodowych, zlikwidowanie instytucji małżeństwa, indoktrynacja dzieci, zwana eufemistycznie edukacją, aby wyhodować z nich ‘Nowego Człowieka’, zlikwidowanie
poszczególnych rządów i zastąpienie ich jednym, światowym…Ale na trzeba było dużo, dużo czasu, a tu był zaledwie skromny początek…
Aby broń Boże buntownicy nie stracili zapału i ostro parli naprzód, iżby przygotować pusty plac, na którym mógłby się zainstalować nowy porządek świata, podsycano w nich nienawiść do tronu i ołtarza najrozmaitszymi bajkami, a najobrzydliwsza z nich była ta, iż królowa Maria Antonina na wieść, iż ludzie głodują, bo brakuje chleba, miała jakoby rzec: „Więc niech jedzą ciastka”.
Jak nietrudno się domyślić lud przyjął to za prawdę… a o to przecie sternikom rewolucyjnego zapału chodziło. Nienawiść do Austriaczki, umiejętnie karmiona, narastała z dnia na dzień coraz to większa i większa.
Czemu? Ano dlatego, iż Maria Antonina zdecydowanie się sprzeciwiała wprowadzaniu rewolucyjnych zmian i nie daj Boże z czasem mogłaby zyskiwać posłuch śród tych, którym powoli poczynały się otwierać oczy, że to, co się dzieje bynajmniej nie niesie ze sobą niczego dobrego, a grozę tylko i strach, wszechobecny strach, ból, krew i łzy…
Ciastek królowej nie starczyło przecie na długo, więc trzeba było postarać się o nowe paliwo. A ono już buchnęło potężnym płomieniem! Obrzydliwi pismacy, prezentujący się jako dziennikarze, publikowali najobrzydliwsze świństwa na temat Marii Antoniny przedstawiając ją jako pałającą żądzą mordu intrygantkę pragnącą za wszelką cenę wydać Francję na łup jej ojczystej Austrii. Ba! Mało tego, rozpuszczano o monarchini oszczerstwa jakoby była rozwiązłą lesbijką, a nawet i jeszcze gorzej, bezecną matką, współżyjącą ze swoim kilkuletnim synem!
Wrzenie jeszcze się nasiliło, nienawiść stała się jeszcze bardziej dorodna. Łgarstwo odniosło niesłychany triumf…
Ale tu już nie o Marię Antoninę chodziło ani o unicestwienie aktualnego porządku władzy i formy rządów, ale o całkowite, kompletne przekonstruowanie wszystkiego i wszystkich co dotychczas oświetlało, może i często zamglone, ale jednak częściej wyglądające zza chmur niż poza nimi skryte, Jasne Światło Prawdy.
I rozlało się Mroczne Światło Kłamstwa nad Paryżem i rozlewało się szerzej, na prowincję, aby z czasem zmroczyć i bliskie i odleglejsze kraje, a na końcu świat cały…
=-====================
Książkę w wersji papierowej można, klikając w poniższy link, kupić tu:
https://ksiegarnia-armoryka.pl/Tuman_krwawej_mgly_Andrzej_Juliusz_Sarwa.html
[1]Wolność, Równość, Braterstwo lub Śmierć (fr.).
[2]Markiz Donatien Alphonse François de Sade (1740-1814), to od jego nazwiska pochodzi miano zboczenia seksualnego – sadyzmu.
[3]Sans-culottes (fr.) – pogardliwa nazwa ludzi, którzy nie nosili krótkich spodni, jak arystokracja, lecz długie.
[4]La Grande Peur (fr.).