Przypadek lewitacji u opętanej Hiszpanki. Dobrowolna zgoda na opętanie. Opętanie w Loudun.

Przypadek lewitacji u opętanej Hiszpanki. Dobrowolna zgoda na opętanie. Opętanie w Loudun.
=============================

Andrzej Sarwa

Przypadek Marii Cecylii Pistorini

Dawniejsza literatura dotycząca tak opętań, jak i czarownictwa nader często zamieszcza opisy unoszenia się ludzi w powietrzu.
Na polecenie cesarzowej austriackiej Marii Teresy (1717 - 1780) opat Oswald Laschert szczegółowo przebadał przypadek opętania niejakiej Marii Cecylii Pistorini, jednej z mniszek klasztoru kierowanego przez ksienię Renatę Seanger, oskarżoną o uprawianie czarnej magii i rzucanie uroków na podległe sobie zakonnice.
Według świadectwa uczonego opata Maria Cecylia wielokrotnie, kilkadziesiąt, do stu razy na dzień, była gwałtownie unoszona w powietrze, a potem z ogromna siłą ciskana o posadzkę, co jednak nie powodowało obrażeń zagrażających jej życiu. Poddana zabiegom egzorcyzmowania, również została - wraz z krzesłem - uniesiona do góry.
W czasie masowych opętań, jakie miały miejsce w XVII wieku w Loudun i Marsylii, prócz objawów katalepsji, znieczulenia ciała na ból, ujawniania się dodatkowych osobowości, telepatii i jasnowidzenia, obserwowane były również - u niektórych z opętanych niewiast - również i zdolności lewitacyjne. (Ignacy Matuszewski, Czarnoksięstwo..., s. 86 i n.).

Przypadek lewitacji u opętanej Hiszpanki

W hiszpańskim dziele ''Historia del Emperados Carlos V'' wydanym w roku 1507, znajduje się opis badania inkwizytorskiego kobiety podejrzanej o zawarcie paktu z diabłem. Przesłuchujący ją biskup Pampeluny Prudencio de Sandoval, powodowany ciekawością, zażyczył sobie, aby owa niewiasta pokazała mu swoje nienaturalne umiejętności. I wówczas ona, wydostawszy się przez okno, poczęła schodzić po murze głową w dół, a później swobodnie uniosła się w powietrzu. 
Jeśliby ktoś mniemał, że tego rodzaju opisy pochodzą jedynie z protokołów inkwizytorskich przesłuchań prowadzonych przez duchownych rzymskokatolickich, jest w błędzie. Napotyka się je bowiem zdecydowanie częściej w dokumentach protestanckich. 
W jednym z nich, pochodzącym z siedemnastego wieku, występuje, pod datą 1620, informacja na temat opętanej Anny Fleischer, która zachowując się bardzo nienaturalnie, kręcąc się, rzucając, wijąc jak robak, wstrząsana konwulsjami, na koniec całkowicie oderwała się od ziemi i zawisła w powietrzu. Świadkami tego zdarzenia były osoby raczej wiarygodne, a mianowicie dwaj diakoni protestanccy Kacper Dachsel i Tobiasz Walpurger. (Tamże, s. 88.).

Demon imieniem Gabbage

Pewien mężczyzna, po dość długim okresie utraty przytomności najpierw usłyszał męski głos, który oświadczył, że należy do istoty imieniem Gabbage, po jakimś czasie zaś ujrzał swego rozmówcę, który - jako żywo - przypominał diabła z podań ludowych. Miał bowiem wygląd niespełna czterdziestoletniego osobnika, był silnie zbudowany, o gęstym czarnym zaroście, takiejż czuprynie i brwiach, pałających ciemnych oczach. Ukazywał się zawsze w stroju myśliwego. W czasie rozmów, jakie prowadził z bohaterem niniejszej opowiastki, ustawicznie namawiał go do działań destrukcyjnych (kazał mu niszczyć rozmaite wartościowe przedmioty i targnąć się na własne życie). Osobnik ów posłuchał w końcu owych podszeptów i popełnił samobójstwo rzucając się z trzeciego piętra na bruk. (Tamże, s. 158.).

Opętanie w klasztorze urszulanek

W roku 1610 miało miejsce masowe opętanie w klasztorze żeńskim św. Urszuli w Marsylii. Pierwsze oznaki posesji diabelskiej wykazała nowicjuszka Magdalena de la Palud, po niej zaś inne.
Magdalena, poddana indagacji ze strony inkwizytorów, wyznała, że wszystko to sprawił niejaki ks. Ludwik Gaufridi, proboszcz miejscowy, który gdy dzieckiem jeszcze była, wprowadził ją do kręgu osób oddających cześć szatanowi na miejscu ustronnym. Od tamtej pory wiele razy uczestniczyła w sabacie, podczas którego oddawała się wyuzdanym orgiom seksualnym, bluźniła Bogu i Kościołowi. Jednocześnie przez cały ten czas była kochanką Gaufridiego.
Ten, pojmany i stawiony na przesłuchanie, przyznał się co prawda do tego, że współżył seksualnie z młodą zakonnicą, ale kategorycznie wyparł się przypisywanych praktyk satanistycznych. Dopiero później zmienił zdanie i przyznał się do wszystkiego, co mu zarzucała kochanka. Oddany władzy świeckiej, wyrokiem sądu spłonął na stosie.
W trakcie badań okazało się, że Magdalena de la Palud wykazuje nienormalne właściwości. Między innymi ustalono, że biegle włada łaciną, czyli językiem, którego nigdy się nie uczyła. Ponieważ sama się oskarżała przed inkwizytorami, zachowano ją przy życiu, uprzednio poddano egzorcyzmom, które przyniosły pożądany skutek.

Dobrowolna zgoda na opętanie

Kolejny przykład dotyczy Szwajcarki (nb. żyjącej współcześnie) niejakiej R.B., która została opętana w wieku 15 lat przez cztery demony. Opętanie owo nie było spowodowane niemoralnym życiem dziewczyny, bo takiego nigdy nie prowadziła, żyjąc w zgodzie z prawem Bożym, lecz zostało jej zaproponowane (jeśli można użyć tego dość niefortunnego określenia), jako zadośćuczynienie za grzechy świata i w celu ostrzeżenia ludzkości przed grożącą jej straszliwą karą, jeśli się nie opamięta i nie nawróci.
Ponieważ R.B. zgodziła się przyjąć cierpienie, które dotknęło ją w ukrytej formie, w żaden sposób się nie uzewnętrzniając, opętanie stało się faktem.
Po upływie wielu lat, przeżywając nieopisany wprost koszmar i po wędrówkach od lekarza do lekarza, po gruntownych wielokrotnych badaniach psychiatrycznych, które wykazały, iż jest zupełnie normalna, trafiła wreszcie w ręce egzorcystów. Ci, niestety, mimo wielu wysiłków, nie umieli jej okazać pomocy. Udało się im jednak zmusić demony do ujawnienia i do mówienia, choć czyniły to bardzo niechętnie i pod silnym przymusem.
Ponieważ nie miejsce tutaj na szczegółowe rozpisywanie się na temat ostrzeżenia, jakie Pan Bóg i Matka Boża zsyłają za pośrednictwem duchów nieczystych (może to zabrzmieć dziwnie, ale skoro ludzie odrzucają jakże liczne objawienia Boskie oraz nadzwyczaj jasne i czytelne znaki czasów, nadeszła pora, by nawet piekło zmusić do świadczenia o prawdzie), nie będę tutaj rozwodził się nad treścią przekazów zasłyszanych od demonów.
Opętana na specjalne życzenie spisała swój życiorys, w którym zawarła opisy udręk spowodowanych faktem zniewolenia przez złe moce.
Zarówno z jej słów, jak i z zeznań świadków wynika, że za dnia nie odczuwa poważniejszych dolegliwości (spełnia obowiązku żony i matki), straszne są natomiast dla niej noce, podczas których przeżywa niewyobrażalne wprost katusze psychiczne. (Piekło wypluwa prawdę [w:] Ks. L.G. de Ségur: Piekło....., s. 136 – 137.).

Opętanie Annelise Michel

Wydaje się, że na uwagę zasługuje również przypadek opętania niemieckiej studentki pedagogiki, pochodzącej z Klengenbergu, niejakiej Annelise Michel. Ten przypadek opętania tym znów różnił się od licznych uprzednio wymienionych, że było to świadomie przyjęte cierpienie, jako wynagrodzenie za grzechy świata. Nie mogły zatem egzorcyzmy odprawiane nad ową dziewczyną przynieść oczekiwanego rezultatu. Annelise Michel wycierpiała bardzo wiele i męczyła się strasznie, ponieważ do zgonu doszło na skutek nie przyjmowania przez nią pokarmów i napojów, mimo strasznego głodu i pragnienia. Ta głośna niezbyt dawno sprawa, która miała miejsce w roku 1976, rozeszła się szerokim echem po całym świecie. ''Postępowe'' media o spowodowanie śmierci opętanej oskarżały duchownych egzorcystów, jednocześnie ośmieszając całą sprawę i domagając się sądownego ukarania kapłanów, którzy ''hołdując średniowiecznemu zabobonowi'' doprowadzili - rzekomo - do tak strasznej tragedii: śmierci dziewczyny. Jakoś jednak nikt nie wspomniał, że i ''naukowa'' terapia nie przyniosła żadnego, nawet minimalnego pozytywnego rezultatu, i że wcale w tym wypadku nie chodziło o schorzenie psychiczne, a o jakąś bliżej nie określoną (dla ''naukowców'') dolegliwość, co do której medycyna była bezsilna, nie tylko nie umiejąc jej leczyć, ale nawet i nazwać!

Opętanie w Loudun

W roku 1626 założono w Loudun klasztor Urszulanek. Zakonnice w większości odznaczały się wysokimi przymiotami i na ogół pochodziły z dobrych domów, i zgodnie ze swym powołaniem zajmowały się wychowaniem dziewcząt.
Pierwszym spowiednikiem urszulanek był przeor O. Moussant. W niedługi czas po jego śmierci poczęły się dziać w budynku klasztornym rzeczy co najmniej dziwne. Dawało się zupełnie wyraźnie słyszeć w nocy hałasy, a wiele spośród zakonnic uległo dziwnym objawom przypominającym opętanie. Samej matce przełożonej ukazywały się widma, przypominające bądź to zmarłego spowiednika, bądź też jakowąś inną osobę duchowną.
Ponieważ owe dziwne zjawiska trwały bez ustanku, zakonnice poinformowały o wszystkim nowego spowiednika, ks. Jana Mignon, kanonika z kościoła św. Krzyża w Loudun, pomijając głównego bohatera dramatu ks. Urbana Grandier. Powód pominięcie Grandiera nie jest znany, wydaje się jednak prawdopodobnym, że urszulanki nie zaproponowały mu stanowiska swego spowiednika, z powodu faktu złej opinii, jaką ów duchowny miał. Zamieszany był nawet w procesy sądowe, a w końcu ukarany przez miejscowego biskupa za złe prowadzenie się. Ale Grandier nic sobie z tego nie robił, apelował do wyższych instancji, przez które został od kary uwolniony.
Tymczasem zjawiska natury szatańskiej w klasztorze urszulanek nie ustawały. Widząc to ks. Mignon poprosił o radę i wsparcie ks. Piotra Barré, proboszcza kościoła św. Jakuba i kanonika de Saint Meme. Owi duchowni, w towarzystwie jeszcze dwu karmelitów sporządzili szczegółowy protokół, dotyczący niezwykłych zjawisk, który zaopatrzyli własnymi podpisami.
Niebawem zjawiska przybrały wyraźniejszy charakter, wiele zakonnic i sama przełożona podlegały dziwnym konwulsjom, a ich czynności i rozmowy w czasie ataków zupełnie były niezgodne z zachowaniem jakie przystoi mniszkom.
Wówczas księża Mignon i Barré, mając na to zgodę biskupa z Poitiers, odprawili nad opętanymi zakonnicami egzorcyzmy. Było to latem 1613 roku. W październiku - wobec bezskuteczności tamtych egzorcyzmów - odprawiono nowe, tym razem w obecności władz świeckich.
Opętane zakonnice badano, zadając im pytania po łacinie, czyli w języku, którego się uczyły, a demony odpowiadały, że przyczyną opętania jest ks. kanonik Urban Grandier, proboszcz u św. Piotra. Można sobie wyobrazić jakie wrażenie na świadkach wywołało takie oświadczenie. W tym miejscu - co istotne - należy zaznaczyć, że egzorcyzmy odbywały się zawsze w obecności świadków.
Pod koniec listopada ksiądz Barré uznał za stosowne, aby biskup Poitiers dodał mu dwóch nowych świadków do obrzędu egzorcyzmów. I rzeczywiście dodano mu dziekanów kapituły Champiny i Thouars. Z kolei podejrzany o spowodowanie opętanie ks. Urban Grandier ze swej strony wniósł prośbę do arcybiskupa Bordeaux, który przeznaczył na egzorcystów ks. Barré, O. Escaye, jezuitę z Poitiers, i O. Gau, oratorianina z Tours, dał im szczegółową instrukcję i rozkazał oddalić wszystkich innych świadków, oprócz mera miasta Loudun, prezesa sądów kryminalnych i przełożonego opactwa Saint Jouin.
Pech chciał, że w tym samym czasie - w zupełnie innej sprawie - w Loudun znajdował się delegat królewski, którego kuzynka była przełożoną owego klasztoru urszulanek. Była to panna Belsiel, w zakonie nosząca imię (rozsławione w negatywny sposób przez literaturę i film) Matki Joanny od Aniołów.
Delegat królewski dowiedziawszy się o wszystkim, co się u urszulanek dzieje, pojechał czym prędzej do Paryża, zdał sprawę królowi Ludwikowi XIII i kardynałowi Richelieu, po czym, dnia 30 listopada 1633 roku przybył do Loudun z komisją królewską, która miała zbadać całą sprawę.
Komisja swoją pracę zaczęła od aresztowania ks. Urbana Grandier i dokładnej rewizji w jego domu. Nie znaleziono niczego kompromitującego, poza odręcznym pismem księdza wymierzonym przeciwko celibatowi duchowieństwa. Pismo owo miało uspokoić sumienie pewnej dziewczyny, która dała się uwieść temu występnemu kapłanowi.
Niemniej był to kamyczek, który pociągnął za sobą lawinę. Przeciw Ks. kan. Urbanowi Grandier komisja królewska wytoczyła formalny proces kryminalny i powołała licznych świadków, którzy zeznawali przeciw niemu. Badanie świadków wykazało u ks. Grandier wiele wykroczeń przeciw moralności, a jedna z zeznających kobiet, niejaka Elżbieta Blanchard zeznała, iż oskarżony proponował jej, że ją uczyni czarownicą.
W tym samym czasie w klasztorze urszulanek, gdzie objawy opętania nie zanikły, zarządzono nowe egzorcyzmy. Brali w nich udział m. in. O. Laktancjusz, reformat, O. Tranquille, kapucyn i O. Józef, kapucyn.
Proces przeciwko ks. Grandier, oskarżonemu o spowodowanie opętania zakonnic, i egzorcyzmy odprawiane nad nimi, trwały siedem miesięcy, po czym akta procesu przewieziono do Paryża, gdzie po ich dokładnym zbadaniu uznano, że Grandier jest winny i 3 lipca 1634 roku ustanowiono specjalną komisję złożoną z 14 urzędników duchownych i świeckich, dla wydania ostatecznego wyroku. Dnia 18 sierpnia komisja owa uznała ks. kanonika Urbana Grandier winnym magii, czarnoksięstwa, spowodowania opętania i skazała go na śmierć. 
Grandier tego samego dnia został stracony.
Mimo to, objawy opętania nie ustawały. Udzielały się nawet wielu świeckim kobietom w Loudun i jego okolicach, a także w Chinon. Również opętani zostali niektórzy spośród egzorcystów. Przytrafiło się to między innymi O. Laktancjuszowi, który zmarł 18 września 1634, O. Tranquille, który żył jeszcze kilka lat, mianowicie do roku 1638 i O. Surin, który zastępował O. Laktanciusza po jego śmierci. O. Surin pozostawił nam szczegółowy opis swego stanu i wiele spostrzeżeń o wypadkach opętania, zaszłych po śmierci księdza Grandier.
O. Surin przybył do Loudun dopiero w cztery miesiące po wyroku na księdza Grandier, uwolnił on w części matkę Joannę od Aniołów spod władzy demonów i został odwołany, a zastąpiony przez O. Recés, również jezuitę. W czasie od śmierci ks. Grandier do roku 1639 i 1640, kiedy opętania ustały i wieści o nich znacznie ucichły, mamy do zaznaczenia niektóre wizyty znakomitych osób, świadczących za rzeczywistością opętania. Oprócz kilku biskupów był tam rodzony brat królewski i dał świadectwo autentyczne, własną ręką podpisane dnia 11 maja, na rzecz prawdziwości opętania, na podstawie dokonanych prób z opętanymi, które sam sprawdzał. Nie możemy też pominąć świadectwa lorda Montagu i pana de Quériolet, którzy tak byli wstrząśnięci tym, co widzieli, iż nie tylko opętanie uznali za absolutnie prawdziwe, ale - ponadto - stało się to okazją do głośnego i niespodziewanego nawrócenia wspomnianego lorda.
Opętanie w Loudun przez licznych pisarzy o ''krytycznym i postępowym'' nastawieniu uznane zostało, bez gruntownego zbadania, za fałszerstwo z premedytacją przygotowane i przeprowadzone przez księży i zakonnice.
Tymczasem bezstronne badanie dowiodło, iż w opętaniu w Loudun dało się zauważyć wszystkie cechy prawdziwego opętania. I tak: na ręce Matki Joanny od Aniołów pokazywały się napisy o nadnaturalnym pochodzeniu, zakonnice nie znające łaciny, odpowiadały po łacinie na po łacinie zadawane im pytania, wyjawiały ukryte tajemnice i widziały na odległość. (Słownik apologetyczny wiary katolickiej, podług d-ra Jana Jauge'a oprac. i wydany przez X. Wł. Szcześniaka i grono współpracowników, Warszawa 1894, s. 505 – 514.).
=========================

UDRĘCZENI PRZEZ DEMONY

opowieści o szatańskim zniewoleniu

z różnych autorów zebrał, ale i własnym piórem opisał i do druku podał

Andrzej Sarwa

* * *

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

Wydawnictwo Armoryka Marta Elżbieta Sarwa

w postaci e-booka:

https://virtualo.pl/ebook/udreczeni-przez-demony-opowiesci-o-szatanskim-zniewoleniu-i5686/

i audiobooka:

https://virtualo.pl/audiobook/udreczeni-przez-demony-opowiesci-o-szatanskim-zniewoleniu-i795/