Rządcy dusz. Przemysł pogardy.

Rządcy dusz. Przemysł pogardy.

Izabela BRODACKA

Jedyny przemysł, który kwitnie w Polsce za rządów Donalda Tuska to przemysł pogardy. Termin „przemysł” jest tu wyjątkowo trafny. Osoby zajmujące się dla zysku wypisywaniem na portalach społecznościowych obelżywych treści czyli tak zwane trolle można traktować ze statystycznego punktu widzenia podobnie jak pracowników agencji reklamowych. Ich dochody włącza się po prostu do dochodu narodowego.

Jednym z najistotniejszych zarzutów używanych w przemyśle pogardy jest zarzut kolaboracji z Putinem. Jest to zarzut- jak już wielokrotnie pisałam – obrotowy, bo używają go obydwie strony politycznego sporu. Zabawne, że nadużywa go strona kiedyś faktycznie współpracująca z Putinem. Tego nie trzeba udowadniać. Nikt nie jest w stanie zlikwidować krążących w sieci zdjęć Donalda Tuska przybijającego sobie żółwiki z Putinem nad ciałami ofiar katastrofy smoleńskiej czy konwersującego z nim na molo w Sopocie.

To nie te czasy gdy Stalin wycinał niewygodne dla niego osoby nie tylko z życia- i to w sensie dosłownym – lecz nawet ze wspólnych zdjęć. Sieć jest bezlitosna i dlatego zapewne reżim Tuska szykuje zamach na wolność słowa. Również zamach na sztuczną inteligencję. Pomysł cenzurowania sztucznej inteligencji jest tak absurdalny, że przebija go tylko dyskusja nad kwestią jakie prawa jej przysługują. Przede wszystkim czy przysługuje jej prawo do swobody wypowiedzi. I pomyśleć, że lewactwo wyśmiewało kiedyś dywagacje na temat: „ile diabłów mieści się na końcu szpilki?”, które były – jak twierdzili – esencją średniowiecznej myśli teologicznej.

Wracając do przemysłu pogardy. Donald Tusk który jak typowa nastolatka lubi dzielić się ze społeczeństwem perełkami swego intelektu poprzez wpisy na popularnych portalach zaatakował w sieci premiera Węgier, z którym ma na pieńku za azyl udzielony Romanowskiemu. „Jeśli Viktor Orbán naprawdę zablokuje europejskie sankcje w kluczowym momencie wojny, będzie absolutnie jasne, że w tej wielkiej grze o bezpieczeństwo i przyszłość Europy gra w drużynie Putina, a nie w naszej”

Szef dyplomacji Węgier, Peter Szijjarto odpisał: „Agentowi Sorosa może być trudno to zrozumieć, ale jeśli chodzi o drużyny, gramy dla drużyny węgierskiej. Reprezentujemy węgierskie interesy. Nie chcemy nadal płacić ceny za cudze wojny i nie pozwolimy nikomu zagrozić naszemu bezpieczeństwu energetycznemu”.

Jak Piłat w credo wtrącił się Radek Sikorski wypominając Victorowi, że za jego studia w Oksfordzie płacił Soros. Jak się okazuje Soros też może służyć jako straszak obrotowy. Ale od kiedy to konszachty z Sorosem są dla polskiej elity władzy i intelektu kompromitujące? Z pieniędzy Sorosa korzystała między innymi Fundacja Batorego. Przewodniczący Rady Fundacji, profesor Marcin Król wzywał kiedyś wprost w tygodniku (nomen omen) „Wprost” do łamania prawa. Cytuję: ” trzeba znaleźć środki na przeciwstawienie się (…)rozwaleniu demokracji od środka, co jest także zbrojną formą jej obalenia. (…) Wzywam władze państwa polskiego do zdecydowanej i twardej reakcji, nawet jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem”. Królowi pieniądze Sorosa jakoś nie śmierdziały.

Sikorski niepotrzebnie wywoływał wilka z lasu. Wprawdzie jak twierdzi posiada dwa dyplomy ukończenia studiów na Oksfordzie: Bachelor of Arts i Master of Arts lecz o ten tytuł może wystąpić każdy zapisany na uczelnię płacąc za jego wydanie 10 funtów. Jest to więc dokument czysto kolekcjonerski. Natomiast pobyt Sikorskiego w Wielkiej Brytanii sponsorował Zygmunt Bauman.

I tu jest pies pogrzebany. Komunizm nie został nigdy potępiony jak system ludobójczy. Komunizm nie miał swojej Norymbergii. Jako autorytety intelektualne a co gorsza moralne funkcjonują zainstalowani na sowieckich tankach komunistyczni zbrodniarze, o których czynach skwapliwie się zapomina. Na przykład Zygmunt Bauman uważany jest powszechnie za wybitnego socjologa, twórcę badań nad postmodernizmem. Kiedy przeciwko zapraszaniu go na uniwersytet we Wrocławiu zaprotestowali wrocławscy studenci w obronie Baumana stanęli solidarnie premier Tusk oraz minister nauki.

Tymczasem Zygmunt Bauman w latach 1945-1953 był funkcjonariuszem Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, specjalnego oddziału wojskowego tropiącego żołnierzy podziemia niepodległościowego. Był też agentem Informacji Wojskowej. Wśród dokumentów istnieje wniosek dowódcy KBW generała Juliusza Hibnera do ministra Bezpieczeństwa Publicznego o zatwierdzenie kandydatury Baumana na stanowisko Szefa Oddziału Propagandy i Agitacji Zarządu Politycznego KBW. Jako argument Hibner podaje : „dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów. Odznaczony za to Krzyżem Walecznych”. Bandyci w języku Hibnera to żołnierze AK, NSZ i WiN.

Bauman gorąco wspierał politykę „Herzlich willkommen” Angeli Merkel. Napisał: „Jeśli Europa w ciągu 30 lat nie przyjmie co najmniej 30 milionów imigrantów, stanie w obliczu upadku demograficznego, który spowoduje upadek cywilizacji europejskiej”. Wspominam akurat Baumana bo pewna profesor uniwersytecka zrobiła mi kiedyś publiczną awanturę za to że nazwałam Baumana komunistycznym aparatczykiem. To było najłagodniejsze określenie jakiego mogłam na jego temat użyć. Takich komunistycznych zbrodniarzy reprezentujących Polskę na forach międzynarodowych było jednak wielu. Wśród nich Stefan Michnik – sądzony w Polsce za zbrodnie sądowe, Salomon Morel – komendant więzienia w Jaworznie, Helena Wolińska -Brus – prokurator oskarżający z ramienia Naczelnej Prokuratury Wojskowej w procesach politycznych, kończących się mordami sądowymi. W marcu 1968 roku wraz z mężem Włodzimierzem Brusem schroniła się w Wielkiej Brytanii.

Brus był oficerem politycznym w Armii Berlinga. Był profesorem  ekonomii politycznej, autorem znienawidzonego przez studentów podręcznika zwanego „cegłą”. Już na emigracji podjął współpracę ze wschodnio-niemiecką służbą bezpieczeństwa Stasi. Równocześnie wspierał „opozycję demokratyczną” w Polsce. Zbrodnicza przeszłość nie przeszkadzała i nie przeszkadza jak widać im wszystkim rządzić duszami.