20 lipca 2022
SANKTUARIUM W GIETRZWAŁDZIE: ŻYDOMASONI JUŻ TU RZĄDZĄ!
=================================================
Od ponad 45 lat hołduję starej reporterskiej zasadzie, która mówi: „Jeśli coś wygląda jak gówno i śmierdzi jak gówno, to na pewno jest gównem”. Nie zawiodła mnie nigdy, toteż nie widzę powodu, aby jej nie zastosować także wobec sprawców postępującej dewastacji Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie, na czele z abp. Józefem Górzyńskim, metropolitą warmińskim. Nie interesuje mnie też, czy ww. jest żydomasonem, czy „tylko” narzędziem w żydomasońskich rękach.
Ważniejsze są bowiem realne konsekwencje jego działań lub jego przyzwolenia, dostrzegalne przez świadomych pielgrzymów na każdym kroku; od budowy nowego „ołtarza polowego” o której obszernie informowaliśmy w materiale DEWASTACJA POD SPECJALNYM NADZOREM poprzez dokonywane z premedytacją odzieranie tego miejsca kultu z jego dotychczasowego charakteru, co znalazło odbicie w tekście SANKTUARIUM DO LIKWIDACJI?, aż do jawnego profanowania oczywistych świętości dla wyznawców wiary rzymskokatolickiej, włącznie ze sposobem przedstawienia Matki Bożej jako monstrancji dla tzw. Kaplicy Pokoju, umieszczonej w Archidiecezjalnym Domu Rekolekcyjnym, podlegającym bezpośrednio abp. J. Górzyńskiemu, co pokazujemy na zdjęciach w niniejszej publikacji. Tu nie może być żadnych wątpliwości, co do intencji przyświecających sprawcom skandalicznej metamorfozy Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie. Do wyjaśnienia pozostaje jedynie kiedy i w jakim stopniu uda im się ostatecznie sfinalizować żydomasońskie cele.
=====================================
A propos odniesień do żydomasonerii, kłócących się ze skutecznie upowszechnionym pojęciem tego samego słowa lecz bez żydowskiego przedrostka… W świetle faktów (nie mylić z tzw. prawdą historyczną) pojęcie „masoneria” jest tak samo zasadne jako pojęcie „nazizm” wobec niemieckiego narodowego socjalizmu, czyli innej formy żydokomuny przedstawianej w podobny sposób – co za paradoks! – jako „komuna”.
Otóż masoneria i masoni to narzędzie wymyślone i całkowicie kontrolowane przez żydów, czemu dali wyraz ponad 120 lat temu ich naczelnicy.
Od ponad 16 lat na tym portalu udostępniam pełną treść tzw. Protokołów Mędrców Syjonu, publikacja których zakazana jest, nawet pod groźbą bezwzględnego więzienia, w wielu krajach „demokratycznej” Europy zachodniej. Odwołania do masonerii pojawiają się w tym dokumencie ponad 40 razy. Poniżej kilka ciekawszych:
„Słowa liberalnego, w istocie zaś naszego, żydo-masońskiego hasła „wolność, równość, braterstwo”, kiedy już obejmiemy panowanie, zastąpimy przez słowa już nie hasła, lecz ideologii ,,prawo wolności, obowiązek równości, ideał braterstwa”…
W jakimże innym celu wymienialiśmy i nakazaliśmy gojom całą tę politykę, nie dając im możności zbadania jej treści – jeżeli nie tym – żeby drogą okólną osiągnąć to, co jest prostą drogą niedosięgłe dla naszego plemienia rozsianego. Posłużyło to jako fundament dla naszej organizacji masonerii tajnej, która nie jest znana oraz dla celów, których istnienia nawet nie podejrzewają te bydlęta – goje, znęceni przez nas do szeregów armii lóż masońskich ,,na pokaz”, istniejących dla zamydlania oczu gojom.
Wszystkie loże poddamy jednemu, znanemu tylko przez nas zarządowi, złożonemu z mędrców naszych… Najtajniejsze projekty polityczne będą znane i podległe naszemu kierownictwu od chwili powstania…
Jest to naturalne, że my, nie zaś ktoś inny, będziemy kierowali sprawami i czynnościami masonerii, ponieważ wiemy, dokąd prowadzimy, znamy cel ostateczny każdego działania; goje zaś nie wiedzą, nawet nie znają wyników bezpośrednich, obchodzi, ich zwykle tylko chwilowe zadowolenie ambicji przy wykonywaniu projektów…
Śmierć jest nieuniknionym końcem każdego życia. Lepiej jest przyśpieszyć koniec tych, którzy przeszkadzają naszej sprawie niż nas, którzy jesteśmy jej twórcami. Masonów będziemy tracili w taki sposób, że nikt prócz braci nie będzie mógł się domyśleć, nawet same ofiary; wszystkie one umierają w chwili, kiedy zachodzi potrzeba tego, na pozór wskutek chorób normalnych. Wiedząc o tym, nawet bracia nie ośmielą się protestować. Stosując środki podobne, wyrwaliśmy z masoństwa wszelki zarodek protestu przeciwko zarządzeniom naszym. Głosząc gojom liberalizm, jednocześnie trzymamy naród nasz i agentów w ryzach bezwzględnego posłuszeństwa.
Powyższe cytaty nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do faktycznego rodowodu oraz kierownictwa masonerii. Warto w tym kontekście przypomnieć entuzjazm głupszego z bliźniaków Kaczyńskich (choć drugi, żyjący też inteligencją nie grzeszy), z jakim przyjął fakt reaktywacji w Polsce 15 lat temu (we wrześniu 2007) loży B’nai B’rith – najstarszej organizacji żydowskiej, zwanej lożą wszystkich lóż, której działalność w Polsce została zakazana w 1938 roku. Swoją drogą, nie do pozazdroszczenia jest ostateczny – przedstawiony w powyższych cytatach – los zakompleksionych durniów, nakładających na podbrzusza fartuszki i dumnych ze wspinania się po kolejnych szczeblach (ponoć trzydziestu trzech) żydomasońskiego wtajemniczenia. Gdy ich faktyczni dysponenci osiągną zamierzone cele, zostaną bowiem wybici co do jednego.
Póki co jednak, żydomasoński karnawał trwa w najlepsze.
Także w diecezji warmińskiej pod niewątpliwie światłym przewodnictwem abp. Górzyńskiego. Oto ledwie dwa miesiące temu w internecie pojawiła się informacja, której osobliwa treść i wiernopoddańcza forma wręcz wymaga zacytowania w całości:
„Dnia 14 maja 2022 r. na mocy uchwały Rady Zakonu Wielkiego Wschodu Francji, na wniosek Sprawiedliwej i Doskonałej Loży Gwiazda Morza na Wschodzie Gdańska, podczas ceremonii Zapalenia Świateł powołana do życia została Loża Misyjna Kamień nad Łyną ukonstytuowana na Wschodzie Olsztyna.
Loża misyjna, jako formacja wolnomularska pozwala zbierać się Wolnomularzom w Olsztynie. Nie jest jeszcze pełnoprawną lożą i w ciągu 3 lat od Zapalenia Świateł powinna otrzymać pełne prawa masońskiego warsztatu. Organem założycielskim jest Szanowna i Doskonała Loża Gwiazda Morza na Wschodzie Gdańska”.
„Fartuszkowi” z Misyjnej Loży Wolnomularskiej Kamień nad Łyną na Wschodzie Olsztyna (tak brzmi pełna nazwa tej sekty) mają pełną świadomość, że nie mogą zmarnować wspomnianych trzech lat „od Zapalenia Świateł”. Muszą wykazać, że są godni zauważenia i docenienia przez żydomasońskich współbraci. Inaczej nie otrzymają „pełnych praw masońskiego warsztatu”. A do osiągnięcia tego celu są potrzebne nie tylko inicjatywy tożsame z celami wyznawców Szatana ale także stosowne i godne miejsce ich realizacji. Wprawdzie w Olsztynie istnieje dawny, przedwojenny budynek loży „Kamień nad Łyną” lecz aktualnie i pełnoprawnie należy on do osoby prywatnej, wynajmującej go m.in. na bank toteż trudno założyć, aby właściciel lekko pozbył się takiego źródła zysku.
Jest jeszcze dawny budynek czysto żydowskiej, a więc jak najbardziej koszernej i najważniejszej loży B’nai B’rith, mieszczący się przy tej samej ulicy Kajki w Olsztynie. Jego aktualnego właściciela dałoby się wprawdzie ustalić lecz nie sądzę, aby „fartuszkowi” od „Misyjnej Loży Wolnomularskiej Kamień nad Łyną na Wschodzie Olsztyna” (tak brzmi pełna nazwa sekty) odważyli się porwać na własność – choćby niegdysiejszą – loży wszystkich lóż. Szybko odczuliby bowiem, skąd im nogi wyrastają i to w najłagodniejszym wymiarze kary. Myślę, że nawet nie ważą się spojrzeć na ten fragment ulicy Kajki.
Mają jednak szczęście i to w osobie samego abp. J. Górzyńskiego, metropolity warmińskiego. Realizowana przez niego – przyjmijmy, że nieświadomie – desakralizacja miejsca udokumentowanych i zatwierdzonych przez Stolicę Apostolską objawień Matki Bożej wpisuje się w cele żydomasonerii wielkimi literami. Podobnie jak daleko zaawansowana budowa „ołtarza polowego” w formie dewastującego sanktuaryjne błonia amfiteatru z trzema „zakrystiami” (czytaj: garderobami) oraz taką samą liczbą toalet i magazynów podręcznych. Zdecydowanie bardziej przypomina to zaplecze typowego obiektu estradowego niż sakralnego.
A w dalszych planach jest (choć podwładni abp. J. Górzyńskiego mało przekonywująco twierdzą, że to nieaktualne) budowa hotelu i restauracji na tychże samych błoniach.
Już widzę oczami wyobraźni, jak żydomasońska hołota ulokowana wygodnie w hotelowych apartamentach drwi z widoku pielgrzymów przeciskających się jeszcze dostępnymi skrawkami sanktuarium, aby oddać hołd Królowej Polski. Fantazja? Nie będzie nią, jeśli do głosu nie dojdzie pospolite katolickie ruszenie.
Co po raz kolejny polecam nie uwadze lecz działaniu wszystkich Polaków, którzy czują się katolikami. Zwłaszcza, ze służba Królowej Polski nigdy nie przyniesie rozczarowań, jakie stały się udziałem tych, którzy uwierzyli np. pomagdalenkowym politykom czy posoborowym hierarchom kościelnym.
Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(20.07.2022)
P.S.
Tekst niniejszy polecam szczególnej uwadze wiernym czytelnikom książek niejakiego Stanisława Krajskiego, wypluwanych z częstotliwością króliczych miotów, choć ciągle z niemal identyczną zawartością. Ww. uchodzi za absolutny autorytet w kwestiach dotyczących masonerii, nie mylić z żydomasonerią. Sęk w tym, że Krajski pilnuje wyjątkowo pieczołowicie, aby do świadomości odbiorców jego publicystyki (także w wersji wizyjnej) nie dotarła wiedza o żydowskim rodowodzie i żydowskim przewodnictwie nad masonerią wszelkich lóż. To samo dotyczy niechęci wyżej wymienionego do ujawniania żydomasońskich wpływów w Kościele, polskiego nie wyłączając. Można powiedzieć – działa dokładnie według scenariusza nakreślonego ponad 120 lat dla naczelników żydostwa; pozwolimy gojom pisać o masonerii lecz bez ujawniania naszych wpływów na nią. Goj, który złamie tę zasadę poniesie karę. Krajski zdaje się rozumieć to przesłanie i nie ryzykuje. Szkoda tylko, że odbywa się to kosztem czytelników nieświadomych tego, że płacą za grafomańskie popłuczyny niczego nie wyjaśniające lecz wręcz zaciemniające prawdziwy obraz żydomasonerii.
H. Jez.