Podczas przenoszenia zbiorów belwederskich do Muzeum Narodowego otwarto tajne, starannie zabezpieczone sejfy Belwederu. Jakież było zdziwienie uczestników tej czynności, kiedy w najbardziej niedostępnym miejscu, czyli kasie ogniotrwałej muzeum belwederskiego, znaleziono pożółkłe już kartki dotyczące, wydawałoby się dawno zapomnianej sprawy zaginięcia generała Zagórskiego. Dlaczego te dokumenty znalazły się w najpilniej strzeżonym miejscu Belwederu? Książka odpowiada na to pytanie, odsłaniając przed czytelnikiem niewątpliwie największą tajemnicę II Rzeczpospolitej.
Główny bohater książki generał Włodzimierz Ostoja-Zagórski to postać niezwykła. Erudyta, poliglota, bohater licznych pojedynków, miłośnik i propagator rozwoju techniki wojskowej, ale zarazem człowiek wielkiej, niepohamowanej ambicji. Współdziałał z Józefem Piłsudskim w czasie gdy przyszły Marszałek współpracował z wywiadem austriackim, a byli też towarzyszami broni w Legionach. Po odzyskaniu niepodległości był traktowany jak jego oponent. Jednak 6 sierpnia 1927 roku nie tylko sam generał zaginął, bardzo szybko zaginęła też pamięć o nim. Generał Zagórski został niemal zupełnie zapomniany, dzieła jego życia wykoślawione, wszelka wielkość umniejszona, a zasługi odebrane.
=========================
Andrzej Ceglarski – Adwokat, wykładowca, a także ekspert prawny instytucji i organizacji pozarządowych. Pasjonat historii wojskowości okresu międzywojennego. Autor książek Sprawa generała Zagórskiego. Zabójstwo prawie doskonałe oraz Wrzesień 1939. Sprawcy polskiej klęski.
Jedna z największych zagadek kryminalnych II Rzeczpospolitej: zaginięcie generała Włodzimierza Ostoi-Zagórskiego. Ostatni raz widziano go 6 sierpnia 1927 roku. Dalszy ślad się urywa, a jego losy pozostają nieznane.
Włodzimierz Ostoja-Zagórski urodził się 22 lipca 1882 roku we Francji. Jego ojciec, Jan, był powstańcem styczniowym, który trafił na Syberię, skąd udało mu się zbiec do Francji. Matka była damą dworu w carskiej rodzinie Romanowów. Był wszechstronnie wykształcony, znał sześć języków. Służył w C.K. Armii, lecz w chwili tworzenia Legionów, przeszedł do polskiej oddziałów. Od początku jego relacje z Józefem Piłsudskim były bardzo chłodne.
Zamach majowy
W maju 1926 roku, kiedy Józef Piłsudski zdecydował się na przeprowadzenie zamachu stanu i zakończeniu rządów Wincentego Witosa, gen. Ostoja-Zagórski postanowił o pozostaniu po stronie rządu i prezydenta. Uważał, że przysięga, którą złożył nie pozwala mu na nic innego.
Walki obu stronnictw trwały dość krótko, lecz i tak przyniosły liczne ofiary: zginęło 379 osób, a ponad tysiąc zostało rannych. Dalszy rozlew krwi zatrzymał w zasadzie sam prezydent, Stanisław Wojciechowski, który po rozmowie z Piłsudskim zgodził się złożyć swój urząd. Władzę w państwie przejęło stronnictwo piłsudczyków.
Piłsudskiemu było bardzo trudno wybaczyć tym oficerom, którzy wówczas opowiedzieli się przeciwko niemu. Jeśli zwykłych żołnierzy nie spotkały raczej żadne konsekwencje z racji pozostania po stronie rządu, to na pobłażliwość nie mogli liczyć wyżsi rangą. Już 15 maja aresztowano czterech generałów: Tadeusza Rozwadowskiego, Juliusza Malczewskiego, Bolesława Jaźwińskiego oraz Włodzimierza Ostoję–Zagórskiego. Zostali oni oskarżeni o różne przestępstwa kryminalne. Gen. Zagórskiemu zarzucono nieprawidłowości w ramach afery związanej z firmą Francopol, zajmującą się dostawami sprzętu lotniczego dla armii, a także o denuncjowanie legionistów władzom austriackim w czasie I wojny światowej. Oskarżenia były zatem poważne.
Generałów internowano w Wilanowie, po czym przewieziono do Wilna, do aresztu śledczego nr III na Antokolu. Śledztwa przedłużały się. Było jasne, że sąd robi wszystko, aby jak najdłużej nie wydać wyroku na aresztowanych. Wszystkich przetrzymywano w ciężkich warunkach. Cele były nieogrzewane, panowało tam zimno, było brudno, a więźniowie dostawali bardzo kiepskie jedzenie. W takich warunkach generałowie, w tym Zagórski, spędzili ponad rok.
Do opinii publicznej przedostawały się pewne szczątkowe informacje na temat przetrzymywanych generałów. Choć propaganda piłsudczyków bardzo się starała, aby dotychczasową działalność (zwłaszcza) Zagórskiego i Rozwadowskiego przedstawiać w jak najgorszym świetle, to nie odnosiło to pożądanych efektów. Ludzie zaczęli domagać się wypuszczenia osadzonych, lecz Piłsudski zwlekał z tym dłuższy czas.
Gen. Zagórski został zwolniony 6 sierpnia 1927 roku. Przewieziono go pociągiem z Wilna do Warszawy. W czasie podróży towarzyszył mu kpt Lucjan Miładowski. Choć formalnie wolny, gen. Zagórski otrzymał „opiekuna”, który musiał mieć wyraźny rozkaz eskortowania i obserwowania go.
Wieczorem tego samego dnia, pociąg dojechał na warszawski dworzec. Tam czekało na Zagórskiego pokaźne grono oficerów, co stanowiło trochę niecodzienny widok. Jeden z nich, mjr Wenda zaproponował mu podwiezienie, a Zagórski zgodził się. Trudno dzisiaj stwierdzić, czy miał inny wybór, czy propozycja Wendy była kwestią przypadku, czy wszystko zostało wcześniej zaplanowane.
Przed dworcem czekały dwa auta – w jednym jechał Wenda, Zagórski i Miładowski, a w drugim czterech niezidentyfikowanych mężczyzn. Jak w toczącym się później śledztwie zeznawał Wenda, gen. Zagórski, kiedy samochody już ruszyły, chciał wysiąść z auta, lecz on i Miładowski na to nie pozwolili, dopóki samochód nie dojechał do Krakowskiego Przedmieścia. Tam Zagórski opuścił pojazd.
To, co działo się dalej pozostaje raczej w sferze domysłów. Czy wtedy ktoś inny czekał na generała? Czy wciągnięto go do innego samochodu? Być może coś wspólnego z jego zaginięciem miał tajemniczy drugi samochód, który odjeżdżał spod dworca?
– Cały dramat rozegrał się najprawdopodobniej w lokalu „Strzelca” na ul. Dobrej (…). Po wejściu do środka Zagórski ujrzał zapewne mjra Wendę i pozostałych oficerów biorących udział w całej akcji. Piotr Kowalski w swojej książce „Generał brygady Włodzimierz Ostoja – Zagórski (1882 – 1926)” przypuszcza, że obecni byli tam również cywile – wcześniej związani z PPS, teraz będący ludźmi od „brudnej roboty”. Jak potoczyły się dalsze losy Zagórskiego? Możemy jedynie przypuszczać, że były toczone „negocjacje” w sprawie wydania pewnych materiałów obciążających Józefa Piłsudskiego, a będących w posiadaniu przyszłej ofiary. Skutek tych rozmów jest oczywisty – jeśli były one w istocie prowadzone, to Zagórski z pewnością odmówił jakiejkolwiek współpracy (…). Nie zgodził się na współpracę, a po wyjściu na wolność mógłby stać się żywym symbolem przemocy sanacyjnej władzy. Musiał zostać zlikwidowany – pisze Tomasz Stachurski na portalu histmag.org.
Historia zaginięcia generała i jego losy po 6 sierpnia 1927 roku wciąż pozostają nieznane. Tylko odnalezienie zupełnie nowych źródeł lub relacje potomków świadków tamtych wydarzeń, mogłyby rzucić nowe światło na owe tajemnicze zniknięcie.