Śmierć Prokofjewa. I jeszcze jednego.

Dzień po śmierci Stalina, w Domu Muzyki przy ulicy Plebiscytowej w Katowicach na próbie zebrała się Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. 

Jej dyrektor przybył na próbę w bardzo refleksyjnym i poważnym nastroju. Poprosił zespół o powstanie i zaczął od słów:

“Dziś w nocy śmierć zabrała nam wspaniałego człowieka. Straciliśmy geniusza, którego uwielbiałem i ja, i wy…Dziś w nocy zmarł wielki radziecki…”. 

Sala zamarła

... kompozytor, mój przyjaciel Siergiej Prokofjew. Proszę państwa o uczczenie jego pamięci minutą ciszy”.

Następnie zwrócił się do koncertmistrza Władysława Wochniaka: Władziu, czy to prawda, że umarł Stalin?

18 października 1879 roku w Dyneburgu urodził się bohater tej anegdoty, wybitny polski dyrygent, kompozytor i skrzypek Grzegorz Fitelberg.

===================================

mail:

W tej formie opowiedziana ta anegdota jednak traci dwa “smaczki”:
— po pierwsze: przede wszystkim trzeba wiedzieć, że Fitelberg
„serdecznie” nie znosił Stalina i specjalnie się z tym nie krył — ale
tolerowano to, bo taka postać była reżimowi potrzebna oraz ze względu
na jego „korzenie”. Tak więc „sala zamarła”, ale w zdziwieniu, że
Fitelberg „chce uczcić śmierć Stalina”
— po drugie: forma jego pytania. Podobnież on wtedy, po ogłoszeniu, że
chodzi mu o Prokofiewa, półgłosem pyta koncertmistrza: „A podobno
Stalin też umarł?”

— 
Z.B.