Aresztowanie żołnierzy broniących granicy z Białorusią. Konfederacja UJAWNIA wstrząsające fakty. „To jest kpina”.
nczas/aresztowanie-zolnierzy-broniacych-granicy-z-bialorusia-wstrzasajace-fakty
W czwartek Konfederacja zorganizowała konferencję prasową przed siedzibą Ministerstwa Obrony Narodowej, w związku z doniesieniami o aresztowaniu polskich żołnierzy broniących granicy z Białorusią, po tym jak oddali strzały ostrzegawcze.
Przypomnijmy, że Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał, że wiedział wcześniej o aresztowaniu polskich żołnierzy za oddanie strzałów ostrzegawczych na granicy polsko-białoruskiej podczas ataku imigrantów. Publicznie zareagował jednak dopiero wtedy, gdy napisały o tym media.
Minister obrony narodowej jako linię obrony przyjął narrację, że nie wiedział o sposobie zatrzymania żołnierzy, który ocenia jako „bulwersujący”. W trakcie konferencji prasowej po prostu z niej uciekł.
Polityk Konfederacji Krystian Kamiński pokazał zdjęcie magazynku zaklejonego taśmą. Jak mówił, jest to fotografia przekazana przez żołnierzy.
– W taki sposób magazynki amunicji są im (żołnierzom – przyp. red.) wydawane i w taki sposób mają być zwrócone. To jest państwo z dykty, państwo teoretyczne na miarę pierwszych rządów Donalda Tuska. Oni naprawdę oczekują, że żołnierze będą w taki sposób wpinali magazynki. W razie zagrożenia mają wypiąć magazynek, ściągnąć taśmę, podłączyć z powrotem i dopiero zacząć się bronić. To jest kpina z żołnierzy, kpina z ich bezpieczeństwa, kpina z możliwości zagrożenia ich życia – ocenił.
– Na szkoleniach również jest powiedziane, niektórzy żołnierze słyszeli, że można podłączyć taki magazynek i można normalnie się bronić. Tylko jak się okazuje, jak pokazuje praktyka, po jednym strzale broń się zaczyna zacinać. Naprawdę to, co się dzieje dzisiaj w ministerstwie, to jest po prostu kpina z bezpieczeństwa, kpina z żołnierzy, kpina ze wszystkiego, w co wierzymy, żeby żołnierze mieli odpowiednie możliwości, żeby bronić naszych granic – dodał.
– I żołnierze to między sobą wysyłają, żołnierze to wysyłają do swoich rodzin. To nie jest tak, że o tym nie wiadomo. Oni naprawdę się obawiają o życie, bo tłumaczone im jest, że ważniejsze jest, żeby nie zgubili amunicji z magazynku, niż to, żeby mogli bez przeszkód bronić się w sprawie zagrożenia życia. A widzimy w ostatnich dniach, jak to zagrożenie wygląda. MON właśnie się tłumaczył z tego, że dwa miesiące temu wiedział o sytuacji i pod dywan zamiatał – wskazał Kamiński.
– Żołnierze boją się teraz oficjalnie coś powiedzieć, bo boją się, że konsekwencje będą mieli takie same, jak ci żołnierze na granicy sprzed dwóch miesięcy. Dlatego my musimy wyjść, my musimy o tym mówić tak, żeby wpłynąć na opinię publiczną, wpłynąć, robić naciski na MON, żeby to się zmieniło. Musimy mieć bezpieczne granice, a żeby tak było, to nie mogą żołnierze coś takiego dostawać. Żołnierze muszą mieć pewność, że broń, którą mają, będzie działała od razu, będzie działała sprawnie, będzie działała bez zarzutu – podkreślił.
Głos zabrał także wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.
– Przypomnę kilka prostych faktów. W 2021 roku, jak się cała ta awantura na granicy przekształcająca w kryzys, jak widzimy, niestety trwały, zaczynała, publicznie stawiałem pytania: Czy media już dotarły do instrukcji użycia broni? Do tego, jakie środki przymusu bezpośredniego zostały wydane żołnierzom oraz funkcjonariuszom? Na te pytania, jakie są instrukcje, podstawy prawne oraz jaki zakres środków przymusu został wydany, my jasnej odpowiedzi nie mamy po ponad dwóch latach, niezależnie czy rządzi PiS, czy rządzi Platforma z Lewicą – wskazał.
– Natomiast powołany został specjalny zespół prokuratorów w Siedlcach, który ma zajmować się ściganiem żołnierzy i funkcjonariuszy, którzy skutecznie bronią granic, między innymi cofając nielegalnych imigrantów na właściwą stronę granicy. Zwracamy na to uwagę i zwracaliśmy na to uwagę 24 kwietnia. Zwracaliśmy uwagę, że to jest uderzenie w morale żołnierzy – dodał.
– Już po tych wydarzeniach przedstawionych, czy to na zdjęciach, czy tych, o których słyszymy, zawieszeniu i postawieniu zarzutów żołnierzom za użycie broni podczas obrony granicy, zraniono bardzo poważnie czterech, a być może więcej, wiemy o czterech przypadkach żołnierzy, z czego jeden wciąż walczy o życie, przewieziony tutaj ze szpitala w Hajnówce po trzech operacjach, utracie bardzo dużej ilości krwi, przewieziony teraz do szpitala w Warszawie. [Tegoż dnia ogłoszono, że zmarł md]. To nie musiałoby się wydarzyć – podkreślił.
Jak dodał, „na spotkaniach wyborczych, które mamy, szczególnie w Polsce Wschodniej, podchodzą do nas zarówno rodziny żołnierzy, jak i żołnierze w cywilu, jak i funkcjonariusze różnych służb i mówią, ja jestem z policji, ja jestem ze służby więziennej, ja jestem żołnierzem, służyłem na granicy, pomagałem budować ten płot. Zróbcie coś z tym. Zróbcie coś z tym, ponieważ mamy złe warunki. Nie jesteśmy wyposażeni. Nikt nie wie dokładnie, jak to wszystko ma wyglądać. Niech ktoś wreszcie weźmie za to odpowiedzialność”.
– Z dzisiejszego wystąpienia ministra obrony narodowej nie wynika, że on się czuje odpowiedzialny za tę sytuację. Minister obrony de facto odmówił oceny materiału filmowego, który widział. To jest postawa asekurancka. Nie czas na odsyłanie nas do prokuratury. Nie czas na odsyłanie nas do ministra Bodnara, który dobrze wiemy, że jest lewicowym fanatykiem, który gdyby mógł, to by te granice po prostu otworzył. On się ze swoimi poglądami nie kryje i stworzył nie zespół do spraw ścigania przemytników nielegalnej imigracji, tylko stworzył zespół prokuratorów do spraw ścigania funkcjonariuszy i żołnierzy – skwitował.
– Odsyłanie w tej chwili z oceną tego filmu, który dokumentuje działanie żołnierzy do ministra Bodnara, jest albo unikiem ze strony wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, albo jeszcze gorzej, to znaczy, że on się po prostu z tym zgadza. Ale jak się możemy zgadzać z tym, że użycie broni, gdzie nikomu po drugiej stronie według informacji nie stała się krzywda, granica została obroniona i my w tej chwili mamy jak bandytów traktować tych, którzy w ten sposób bronili granicy, to jest absurd – dodał.
– Żądamy dymisji wszystkich, którzy na dowolnym szczeblu odpowiadają za tę sytuację. Nie może być tak, że żołnierze muszą się zrzucać na pomoc prawną. Nie może być tak, że są traktowani jak bandyci. Nie może być tak, że zabrania im się używania ostrej amunicji, a nie wydaje im się środków przymusu właściwych dla służb policyjnych. Nie może być tak, że leci kolejna kadencja i szef BBN apeluje o nowelizację przepisów, żeby uprawnienia właściwe służbom policyjnym, którymi nawet straż łowiecka dysponuje, przyznać żołnierzom i się tego nie robi – wskazał Bosak.
– Żyjemy w państwie z dykty. Nie zmienił tego ani PiS, ani Platforma. Obie te formacje lansowały się na granicy, fotografowały się na tle ludziach w mundurach i nie dbają o nich. Gdyby minister spędził tam jeden dzień, rozmawiał z żołnierzami, ta sytuacja mogłaby już być zmieniona. On ma do tego narzędzia. Tymczasem nic nie zrobił. I dlatego dzisiaj w Sejmie domagaliśmy się dymisji – wyjaśnił.
– Pozaklejane magazynki. Amunicja pozaklejana taśmą w magazynkach to jest symbol tego, jakie obecne Ministerstwo Obrony Narodowej ma podejście do obrony granic. Jeżeli nie spadną głowy wszystkich odpowiedzialnych za praktykę zaklejania amunicji w magazynkach, traktowania żołnierzy jak dzieci, niepoważnego i wysyłania ich w sferę konfliktu hybrydowego, gdzie są narażeni na utratę zdrowia i życia, jeżeli to się nie zmieni, to oczekujemy dymisji wszystkich, którzy za to odpowiadają – podsumował.