https://www.bibula.com/?p=133468
Pamiętam czasy, gdy telefon był użytecznym i cenionym urządzeniem. Rewolucja cyfrowa, jeden z najbardziej niefortunnych wynalazków ludzkości, sprawiła, że telefon stał się utrapieniem i zagrożeniem.
Telefon jest tak uciążliwy, że większość ludzi już nie odbiera, gdy on dzwoni, a nawet nie zadaje sobie trudu, by skonfigurować funkcję nagrywania wiadomości telefonicznych. Telefon jest tak uciążliwy, że wiele osób nie używa go nawet do dzwonienia. Zamiast tego wysyłają SMS-y, a na SMS-y tylko odpowiadają.
Dziewięćdziesiąt pięć procent telefonów, które odbieram, to oszustwa, telemarketing i robo-marketing. Telefon stwarza nieustanne utrudnienia. Nie odbieram i polegam na automatycznej sekretarce.
Nikt, do kogo dzwonię, też nie odbiera. Nawet firmy. Niedawno zadzwoniłem do medycznego centrum diagnostycznego, w którym wykonuje się badania w ramach corocznych badań kontrolnych, aby potwierdzić wizytę. Długie nagranie w dwóch językach wyjaśniło mi wszystko, czego nie musiałem wiedzieć, ale w końcu i tak nie można było się skontaktować z żadną żywą osobą w centrum diagnostycznym. Za to mogłem (musiałem) wejść do Internetu, utworzyć konto, uzyskać hasło i w końcu nawiązać jakiś kontakt. Innymi słowy, to, co wcześniej telefon załatwiał w 30 sekund, teraz zajmowało godzinę lub dwie na samo ustalenie sposobu zadania pytania. Robot po drugiej stronie nie powiedział, jak długo mam czekać na odpowiedź.
Wszyscy już pewnie zauważyli, że bez względu na to, czy dzwonimy do banku, firmy obsługującej karty kredytowe czy dostawcy mediów, połączenie z żywym człowiekiem jest najtrudniejszym i najbardziej frustrującym zadaniem w ciągu dnia. Każdy zauważył, że nagrany komunikat mówi, że „W tej chwili mamy do czynienia z nietypowym natężeniem połączeń. Czas oczekiwania wynosi 1 godzinę i 45 minut. Pozostań na linii lub zostaw numer zwrotny, a my oddzwonimy do Ciebie za około godzinę i 45 minut„.
Pamiętam czasy, gdy dzwoniąc do banku, zakładu energetycznego czy firmy obsługującej karty kredytowe, połączenie było odbierane już po trzecim dzwonku, a osoba, z którą się kontaktowano, potrafiła rozwiązać każdy problem lub pytanie.
Rewolucja cyfrowa umożliwiła firmom narzucenie klientom kosztów prowadzenia działalności. To Twój czas jest wykorzystywany na słuchanie nagranych wiadomości, które nie mają dla Ciebie żadnej wartości, i oczekiwanie na oddzwonienie. Często osoba oddzwaniająca nie jest przeszkolona w zakresie obsługi Twojego pytania, a Ty przechodzisz przez cały proces od nowa.
Rewolucja cyfrowa sprawiła, że telefon stał się urządzeniem, które rządy i korporacje wykorzystują do szpiegowania użytkowników. Prywatność to już przeszłość. Dziś jest ona nieznana, a samo słowo prawdopodobnie zniknie ze słownika. Telefony służą dziś jako komputery do ciągłego surfowania po Internecie. Twoje wizyty są rejestrowane, a ujawnione zainteresowania sprzedawane marketingowcom, a w razie podejrzeń alarmowane są władze. Niezależnie od tego, co ludzie robią – spacerują po plaży, siedzą w barze, jedzą w restauracji, prowadzą samochód, pracują zawodowo lub uczestniczą w spotkaniu – telefon jest wszechobecny, tak jak kciuk przewijający stronę. Jednak jego pierwotne zastosowanie – do komunikacji z drugim człowiekiem – jest już nieaktualne.
Paul Craig Roberts
Za: Paul Craig Roberts (April 20, 2022)
KOMENTARZ BIBUŁY: Zgadzamy się, że suma summarum „Rewolucja cyfrowa to jeden z najbardziej niefortunnych wynalazków ludzkości”. Mogłoby być inaczej, rozwój technologii cyfrowej mógłby przynieść niemal same korzyści, ale nie jest on neutralnym wytworem, bo rozwojowi nie przyświecają nobliwe idee pomocy człowiekowi. Komercyjny rozwój stał się narzędziem służącym ideologizacji życia społecznego; patologizacji (np. gry komputerowe); wyzwalaniu najniższych instynktów (np. pornografia) oraz ślepej pogoni za zyskami.
Ponadto, niemal każdy mógłby przywołać podobne do Autora doświadczenia z zetknięciem się z tymi zdobyczami technologicznymi zastosowanymi w sektorze państwowym czy bizensowym. Czekanie godzinami na połączenie, zupełna niemoc w załatwieniu podstawowych spraw administracyjnych, odsyłanie od jednego miejsca do drugiego – a wszystko tak zręcznie zaprogramowane aby nie pomóc, a utrudnić życie.
Weźmy przykład, któremu przygądaliśmy się z bliska: osoba próbuje złożyć dokumenty na otrzymanie emerytury. Sprawa pilna o tyle, że trzeba złożyć wniosek i stosowne dokumenty w odpowiednim przedziale czasowym. W USA załatwia się to w urzędzie Social Security (SS), który niestety od dwóch lat… jest całkowicie zamknięty. Żaden urząd SS – a jest ich 1200 w kraju – nie jest otwarty i wszystkie sprawy załatwiane mają być online oraz przez telefon. Online można niektóre sprawy rzeczywiście załatwić, choć najczęściej z wieloma trudnościami, ale można, natomiast gdy przychodzi sporna kwestia (a jest ich niezliczona ilość, bo przepisy są tak tworzone, aby rozwiązanie tych „spornych kwestii” dawać do roztrzygnięcia urzędnikowi) konieczna jest rozmowa telefoniczna. Dzwonimy więc pod wskazany numer, po labiryncie opcji (najpierw powitanie dwujęzyczne, potem wciśniej 1-3-6-4-7 ) można w końcu doczekać się możliwości wciśnięcia upragnionego zero, czyli połączenia z człowiekiem. Po kilkunastominutowym krążeniu i naciśnięciu na zero, uzyskujemy połączenie z… automatem, który mówi nam, że „z uwagi na zwiększoną liczbę połączeń, prosimy zadzwonić w innym terminie”. I tak od dwóch lat… z powodu „pandemii” i „szalejącego kowida”.
Należałoby przypomnieć, że urząd SS w tejże zdigitalizowanej Ameryce zatrudnia 60 tysięcy osób, a budżet roczny tej federalnej agecji wynosi 1,3 biliona dolarów (ang. trillion). Za tę kwotę można zafundować wysokie apanaże rządowym oficjelom, lecz nie można stworzyć normalnie funkcjonującego urzędu. Ale przecież o to właśnie chodzi, bo tak jest by design.