
Pan Tusk przyjechał, porobili sobie wspólne zdjęcia. Pan Tusk wyjechał, wszystkie służby zniknęły – mówi mieszkaniec Głuchołaz, czyli miasta, które dotkliwie ucierpiało przez powódź.
Dramatyczne świadectwo mieszkańca Głuchołaz rzuca nowe światło na kontrowersje związane z działaniami służb ratunkowych podczas powodzi. Według relacji jednego z mieszkańców, który aktywnie uczestniczył w akcji przeciwpowodziowej i budowie wałów, przed przyjazdem premiera Donalda Tuska do Głuchołaz można było zaobserwować niezwykłą mobilizację służb.
– Owszem, była cała ulica straży, wszystkie służby, bo miał przyjechać Pan Tusk – relacjonuje świadek.
– Pan Tusk przyjechał, porobili sobie wspólne zdjęcia. Pan Tusk wyjechał, wszystkie służby zniknęły.
Potem przyszedł jeden policjant do nas na wały i powiedział: Ludzie, co wy tu robicie? Uciekajcie! Bo zaraz będzie katastrofa – mówi dalej.
Ta nagła obecność wszystkich służb sugeruje, że priorytetem mogło być stworzenie odpowiedniego wizerunku dla mediów, a nie faktyczna pomoc mieszkańcom. Wizyta wysokiego rangą polityka mogła mieć charakter bardziej PR-owy niż praktyczny w kontekście zarządzania kryzysowego.