W XXI wieku zakażą grotów do łuków i kusz! Po co „im” to?
Po tym jak w Wielkiej Brytanii zakazano noży i postawiono postulat zakazu posiadania długiej broni białej, brytyjski rząd pochylili się nad przestępczością dokonywaną za pomocą kusz i proc.
Stwierdzono, że są to incydentalne zjawiska. W związku z tym zaproponowano ograniczenie posiadania kusz i handlu nimi oraz zakaz posiadania „broadhead arrows”, czyli grotów do łuków i kusz wykorzystywanych historycznie do polowań i na wojnach. „Liczba zabójstw z użyciem kuszy i procy jest bardzo niska” – stwierdził rząd Wielkiej Brytanii na podstawie dostępnych statystyk (mamy 2024 rok, XXI wiek – przyp. Fundacja Ad Arma). Ponieważ nie ma aktualnie (jeszcze…) wymogu rejestracji zakupu kuszy, nie jest możliwe dokładne oszacowanie ile kusz może znajdować się w obiegu w Wielkiej Brytanii. Dostępne szacunki z 1991 roku, a więc sprzed ponad 30 lat, wskazują, że było ich wtedy w obiegu ok. 300 000 egzemplarzy. Jak odnotowuje brytyjski rząd: „Wypadki z udziałem kuszy są na szczęście rzadkie i zdecydowana większość osób używających kuszy robi to bezpiecznie i odpowiedzialnie. W latach 2011–2021 doszło do mniej niż 10 zabójstw z użyciem kuszy, a w latach 2021–2022 nie odnotowano żadnych zabójstw z użyciem kuszy (lub procy)”.
W związku z powyższym, rząd Wielkiej Brytanii otworzył tzw. „konsultacje społeczne”, w ramach których zaproponowano wprowadzenie ograniczeń związanych z posiadaniem i sprzedażą kusz. Jednym z rozważanych rozwiązań jest stworzenie pozwoleń na sprzedaż kusz i bełtów, które przedsiębiorcy mieliby uzyskiwać od policji. Sprzedawcy byliby zobowiązani do prowadzenia rejestrów osób kupujących kusze, zawierających dane osobowe oraz adres. Rejestr miałby być udostępniany na żądanie policji. Złamanie tych zasad wiązałoby się z karami finansowymi i utratą licencji na sprzedaż kusz. Rozważane jest także wprowadzenie pozwolenia na kusze, które obywatelom wydawałaby policja po wcześniejszym „background check”.
Równolegle, brytyjski rząd zaproponował możliwość wprowadzenia zakazu posiadania grotów do łuków i kusz, które historycznie były wykorzystywane do polowania oraz na wojnie. W języku angielskim przedmioty te nazywają się „broadhead arrows”, a termin ten jest tak szeroki i nieprecyzyjny, że na jego podstawie można zakazać właściwie wszystkiego, co tylko podpadnie pod interpretację. „Broadhead arrows” miałyby zostać traktowane jak „zakazana broń ofensywna” (prohibited offensive weapons). Co więcej, przedmioty takie jak włócznia, oszczep czy pilum są de facto zakończone „broadhead arrows”, w związku z czym mogłyby podpadać pod zakaz.
Jak skomentował to jeden z brytyjskich internautów: „Pomysł ma pełne poparcie Szeryfa z Nottingham.” Tyle tylko, że nawet w czasach Robin Hooda i rzekomych „ciemnych wieków” średniowiecza nikt nie wpadł na tak absurdalne i kuriozalne pomysły. Tym bardziej, że przestępczość z użyciem łuku czy kuszy była wtedy zjawiskiem realnym, a nie wirtualnym jak dzisiaj. Pomysły te zgłosili za to współcześni politycy, w XXI wieku, w kraju chlubiącym się na świecie mianem jednej z najbardziej dojrzałych i modelowych demokracji. Politycy ci publicznie podkreślają, że poziom przestępczości z użyciem przedmiotów takich jak kusza jest bliski zeru.
Dlaczego więc zakazywać ich posiadania i ograniczać handel nimi? Chodzi o rozbrojenie społeczeństwa, zarówno praktyczne jak i, przede wszystkim, mentalne. Obywatele mają nie posiadać broni, mają nie mieć dostępu do broni i mają nie mieć możliwości kupna broni. Najważniejsze jednak, aby bali się broni i nie widzieli żadnej potrzeby jej posiadania lub używania. Zwykli ludzie mają bać się nawet POMYŚLEĆ o możliwości posiadania jakiegokolwiek przedmiotu mogącego służyć do obrony. Stąd stopniowa eliminacja ze społeczeństwa wszystkiego, co mogłoby być bronią lub co może ją symbolizować i o niej przypominać.
Właśnie po to wprowadzane są kolejne zakazy posiadania i noszenia noży, mieczy, szabel, broni historycznej, kusz i łuków. Ograniczane jest także handlowanie tego typu przedmiotami. Celem jest stworzenie z państwa obozu, w którym społeczeństwo będzie całkowicie rozbrojone, a broń będzie w rękach garstki zastraszonych kolekcjonerów i pasjonatów, których hobby będzie ściśle nadzorowane przez państwo. Oczywiście w pełni uzbrojone w najnowszą broń i technologię będą państwowe służby mundurowe, pilnujące odbierania kolejnych swobód i wolności, abyśmy „nie mieli niczego i byli szczęśliwi”.
Dlatego w Polsce istnieje Fundacja Ad Arma: działamy na rzecz przywrócenia powszechnego dostępu do broni bez pozwoleń i reglamentacji. Przypominamy również, że broń, jak sama nazwa wskazuje, służy przede wszystkim do obrony, a każdy człowiek ma praktyczne prawo do życia poprzez użycie broni w obronie własnej i swojego otoczenia. Jeśli nie będziemy działać na rzecz powszechnego dostępu do broni, czeka nas to samo co w Wielkiej Brytanii – zakaz posiadania noży, mieczy, a potem jakichkolwiek innych przedmiotów mogących służyć obronie (jeśli chodzi o kusze poszliśmy już dalej niż Wielka Brytania – u nas potrzebne jest pozwolenie). J