27 października 2025
Łukasz Warzecha: Wolnościowy paradoks
https://pch24.pl/lukasz-warzecha-wolnosciowy-paradoks

(Opr. PCh24.pl)
Nie ma już właściwie miesiąca, w którym z Sejmu nie wychodziłyby kolejne antywolnościowe regulacje. Jeśli ktoś łudził się, że ten kurs zmieni się wraz ze zmianą władzy pod koniec 2023 r., musiał się srodze rozczarować. Jest nawet gorzej: to, co rozpoczął skrajnie etatystyczny PiS, jest twórczo i pomysłowo kontynuowane przez obecną władzę.
System kaucyjny, kolejne restrykcje i zaostrzenia kar skierowane przeciw kierowcom, zakaz hodowli zwierząt na futra, pomysły takie jak dodatkowe badania dla posiadaczy broni czy regulacje takie jak zakaz instalowania ogrodzeń określonej wysokości z ostrymi zakończeniami – bo mógłby sobie na nich zrobić krzywdę kotek – oraz wiele, wiele innych kwestii – wszystko to pokazuje, w jakim kierunku zmierzamy.
Wolnościowcy alarmują od dawna, bo przecież tę spiralę zakazów i nakazów rozkręcił jeszcze PiS, partia skrajnego państwowego centralizmu i agresywnego paternalizmu. Jednak ich głos wydaje się głosem wołającego na pustyni. Żadna ze wspomnianych wyżej regulacji nie wywołała poważniejszego, bardziej masowego sprzeciwu. Nie wydaje się także, żeby kwestia zakresu osobistej wolności odgrywała istotną rolę w wyborach 2023 i 2025 roku.
W tym kontekście paradoksalnie wyglądają rezultaty badania, przeprowadzonego przez Panel Ariadna dla Centrum im. Adama Smitha, instytucję bardzo zasłużoną dla propagowania klasycznego liberalizmu i liberalnego podejścia do gospodarki. To drugie badanie CAS na temat podejścia Polaków do osobistej wolności (przeprowadzone na reprezentatywnej grupie ponad 1100 osób, z których większość nie była powiązana z prowadzeniem biznesu). Poprzednie przeprowadzono pół roku wcześniej.
Wyniki nie są może z punktu widzenia zwolenników wolności osobistej rewelacyjne, ale też nie są w żadnym wypadku przygnębiające. Wynika z nich, że duża grupa respondentów dostrzega nie tylko istniejące ograniczenia wolności, lecz również trafnie rozpoznaje tendencję do dalszego zaciskania pętli.
Oto najciekawsze rezultaty:
Na pytanie: „jak oceniasz obecnie poziom swojej wolności osobistej jako obywatela Polski?” w sumie 40% odpowiedziało, że jest wysoki (z tego 9% oceniło go jako bardzo wysoki), 43% stwierdziło, że jest średni, a 17% uznało, że jest niski (z tego 8% – bardzo niski).
Na pytanie: „W jakim kierunku według ciebie kształtuje się poziom wolności osobistej Polaków?” tylko 11% odpowiedziało, że się zwiększa. Zdaniem 51% – brak zmian, a zdaniem aż 38% zakres wolności się zmniejsza.
Poziom wolności gospodarczej jako wysoki oceniło w sumie 17% (jedynie 3% jako bardzo wysoki), 56% uznało, iż jest średni, zaś w sumie 27% stwierdziło, że jest niski (z czego 11% – bardzo niski). Zatem więcej osób dostrzega ograniczenia wolności gospodarczej niż wolności osobistej. Na pytanie o kierunek, w jakim zmierza wolność gospodarcza w Polsce, 11% odpowiedziało, że jej zakres się powiększa, 53% – że się nie zmienia, a aż 36% – że się zmniejsza.
Pojawiło się również pytanie o zakres władzy urzędników państwowych. 44% uznało go za zbyt wysoki (z tego 14% zdecydowanie za wysoki), 37% za optymalny, a jedynie 19% za zbyt niski (z czego 4% za zdecydowanie zbyt niski). Na pytanie o kierunek zmian w tej dziedzinie 34% odparło, że zakres władzy urzędniczej się zwiększa, 55% – iż się nie zmienia oraz tylko 11%, że się zmniejsza.
Aż 85% respondentów stwierdziło, że w naszym kraju jest za dużo regulacji prawnych, marnujących czas i pieniądze obywateli i przedsiębiorców.
Wreszcie padło pytanie, czy wyższy poziom wolności ekonomicznej obywateli – a więc mniej przepisów i ograniczeń, a także niższe podatki – prowadzi do wyższego poziomu dobrobytu. W sumie 63% odpowiedziało „tak”; „trudno powiedzieć” to odpowiedź 28%, a zaprzeczyło jedynie 9%. 61% było zdania, że dla przyszłości Polski lepsze byłoby ograniczenie biurokracji i przepisów. Za opcją „więcej fachowych urzędników i jaśniejsze przepisy” opowiedziała się wyraźna mniejszość, a więc pozostałe 39%.
Widać, że dzieje się tu coś dziwnego. Co prawda aż 40% Polaków uważa, że wciąż mają dużo wolności – co oczywiście nie jest prawdą całkiem obiektywnie i można to wykazać, pokazując na liczbach, jak przyrosły regulacje dotyczące codziennego życia w ciągu ostatnich dwóch dekad. Jednak ocena kierunku zmian oraz tego, co byłoby dla Polski i dla samych badanych lepsze, nie pozostawiają wątpliwości, że wolności powinno być więcej, nie mniej. Skąd zatem taka obojętność – a w wielu przypadkach nawet entuzjazm – wobec wprowadzanych ograniczeń lub pomysłów na kolejne restrykcje?
Odpowiedź jest wbrew pozorom prosta: Polacy nie kojarzą ze sobą sfer praktycznej i teoretycznej obrony wolności. Instynktownie trafnie czują, że mniej wolności to gorsze życie i że kierunek zmian jest niekorzystny. Gdy jednak zostają skonfrontowani z konkretną antywolnościową zmianą, nie dostrzegają jej związku ze sferą wolności. Ma to z pewnością związek z uzasadnieniami takich zmian, jakie przedstawiają politycy czy promujący je aktywiści.
Kwestia wolności sprzedaży alkoholu? No, ale przecież alkohol szkodzi, są pijacy, zakłócenia spokoju, więc nie można tego widzieć jako ograniczenia wolności. To słuszne jest.
Podatek cukrowy? No, ale przecież cukier jest niezdrowy, ludzie chorują. Nakaz jazdy osób do 16. roku życia na rowerach i hulajnogach w kaskach (właśnie wprowadzony nowelizacją ustawy o kierujących pojazdami – nie ma jeszcze podpisu prezydenta)? No, ale jest tyle wypadków…
System kaucyjny? Ale przecież będzie mniej śmieci!
Do tego dochodzi sakramentalne: „mnie to nie dotyczy”. Ta porażająca krótkowzroczność ludzi, których dane ograniczenie (na razie) nie dotyka, pojawia się wielokrotnie w komentarzach.
I tak dalej, i tak dalej. Pomysłodawcy regulacji zawsze będą w stanie dowodzić, że nie tworzą ograniczeń wolności, a nawet jeśli trochę ją ograniczają, to jedynie z głębokiej troski o nasze zdrowie i bezpieczeństwo.
Dlatego tak ważne jest, żeby tłumaczyć, jakie są sumaryczne skutki tych niezliczonych restrykcji, jakie się na nas wciąż nakłada. Być może nie jest to bezowocna orka na ugorze, skoro – jak pokazuje badanie CAS – podglebie istnieje.