Zatrudnię osobę murarską. Od jutra….

[Spawacz/spawarka tyż potrzebni. No i stolarka, może stolarz…]

Lewy pas tęczowej autostrady i wyprzedzamy Zachód. Dokładnie w Wigilię w życie wchodzą TE przepisy

23.12.2025 nczas/lewy-pas-teczowej-autostrady-i-wyprzedzamy-zachod-dokladnie-w-wigilie-w-zycie-wchodza-te-przepisy

cyrk klaun clown agnieszka dziemianowicz-bak
Klaun w cyrku i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk / fot. ilustracyjne / fot. pixabay / PAP/Paweł Supernak (kolaż)

Od 24 grudnia 2025 roku, czyli od jutrzejsze Wigilii Bożego Narodzenia, zaczynają obowiązywać nowe przepisy dotyczące treści ogłoszeń o pracę. W praktyce oznacza to koniec prostych i zrozumiałych sformułowań w rodzaju „zatrudnię murarza”, „sekretarkę” czy „opiekunkę do dzieci”. Zastąpić je mają konstrukcje „neutralne płciowo”, bo – jak uznał ustawodawca – praca płci nie ma (co, jak pokazuje prakryka, jest bzdurą).

Wielu pracodawców określa te przepisy wprost jako durne i oderwane od rzeczywistości. Zamiast rozwiązywać realne problemy rynku pracy, wprowadza ono iluzję postępu, skupiając się na językowej kosmetyce.

Jak teraz pisać ogłoszenia o pracę?

Zgodnie z nowymi zasadami tradycyjne nazwy zawodów mogą zostać uznane za wykluczające. Zamiast nich mają pojawić się konstrukcje takie jak:

  • „zatrudnię osobę do murowania”,
  • „zatrudnię osobę murarską”.

Tak tłumaczyła to osoba ministerska Agnieszka Dziemianowicz-Bąk:

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej uspokaja, że ustawodawca nie narzucił jednego wzorca. Dopuszczalne mają być m.in. formy bezosobowe („specjalista ds. kadr”), zapisy podwójne („sekretarz/sekretarka”), skróty typu „k/m” czy inne neutralne konstrukcje językowe. W praktyce oznacza to jednak, że każdy pracodawca musi sam zgadywać, czy jego ogłoszenie nie zostanie uznane za naruszenie prawa.

Policja myśli na tropie. Orwell się w grobie przewraca

Nowe regulacje nie są wyłącznie symbolicznym gestem. Za nieprawidłowe ogłoszenie grożą realne sankcje: do 30 tys. zł grzywny lub mandat do 5 tys. zł nałożony przez Państwową Inspekcję Pracy. Dla małych firm to nie drobnostka, lecz poważne ryzyko finansowe.

To wygląda jak rzeczywistość wprost wyrwana z orwellowskiej antyutopii.

Praca „bez płci”, ale tylko na papierze

Największe kontrowersje budzi brak konsekwencji ustawodawcy. Z jednej strony prawo twierdzi, że praca nie ma płci, z drugiej nadal obowiązują normy dźwigania rozdzielone według płci:

  • mężczyźni: 30 kg przy pracy stałej, 50 kg przy dorywczej,
  • kobiety: 12 kg przy pracy stałej, 20 kg przy dorywczej.

Biologia więc istnieje, mięśnie istnieją, różnice fizyczne istnieją – ale tylko tam, gdzie chodzi o obowiązki i ryzyko zdrowotne. Gdy mowa o języku i ogłoszeniach, nagle udaje się, że rzeczywistość jest inna. Dla wielu to klasyczny przykład ideologicznej księgowości, która nie ma wiele wspólnego z realnym życiem.

Iluzja równości, nowomowa i pokazówka lewicowych etatystów

Nowe przepisy mają rzekomo walczyć z dyskryminacją, ale w oczach wielu przedsiębiorców są kolejnym przykładem regulacji, które zamiast poprawy sytuacji pracowników i pracodawców przynoszą językowe wygibasy, groźbę kar i poczucie, że państwo coraz głębiej ingeruje w codzienną komunikację.

To nie jest realna równość ani sprawiedliwość. To raczej durne prawo, które tworzy iluzję nowoczesności i postępu, nie rozwiązując żadnego rzeczywistego problemu rynku pracy.