Zbrodzień z Lüneburga – opowieść przedwigilijna. Frohe Weihnachten!

Dwa małe przykłady na wielkie przewalcowanie ludzkich charakterów w erze “plandemii”.

Popatrzmy na zdjęcie poniżej. Widać na nim na pierwszym planie umundurowanego na czarno niemieckiego policjanta. Na drugim planie klęczy przed niewątpliwie uzbrojonym policjantem mężczyzna w stroju świętego Mikołaja. Ręce ma założone na tył głowy.


Zdjęcie wgląda na jakiś zamierzony żart, ale pozory mylą. Zostało zrobione 23 grudnia wieczorem, dzień przed Wigilią, w miejscowości Lüneburg koło Hamburga. To zdjęcie ma swoją historię, która jest następująca: w starym, zabytkowym centrum miasta człowiek przebrany za świętego Mikołaja rozdawał przechodzącym dzieciom słodycze. Kiedyś nikt by na to nie zwrócił uwagi, ale w dzisiejszych czasach to w Niemczech przestępstwo kryminalne. Wszak święty Mikołaj nie miał maski na twarzy! A do tego rozdawał cukierki! Kiedy spostrzegł zbliżający się patrol policji, rzucił się do ucieczki. Istnieje film na Twitterze pokazujący pościg za nim. Daleko nie uciekł. Wytrenowani policjanci dorwali go już po kilkuset metrach i rzucili na kolana.

To zdjęcie ma dla mnie wydźwięk symboliczny. Pokazuje, gdzie i przede wszystkim jak żyjemy.

Agresja i nienawiść, nadużycia władzy – oto cechy naszych czasów. Przynajmniej w Niemczech.

Parę lat temu oglądając w niemieckiej telewizji pokazywane na okrągło kroniki czasu II wojny przeżyłam szok dowiadując się z takiego filmu dokumentalnego, że młodzi żołnierze Wehrmachtu wracając w maju 1945 roku do domu po rozwiązaniu ich jednostek często byli wieszani na drzewie przez rodzinną wspólnotę wiejską pod zarzutem dezercji. Do ludzi na wsiach i w małych miasteczkach nie dotarła jeszcze wiadomość, że wojna się skończyła, dlatego w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku karali powracających do domu żołnierzy- swoich synów.

Sama nie wiem, dlaczego ta fotografia z klęczącym świętym Mikołajem wywołała we mnie takie asocjacje.

Parę dni temu przeczytałam na Twitterze sprawozdanie anonimowego niemieckiego posła, który jechał szybkobieżnym pociągiem z domu do Berlina. Opisywał on następujące zdarzenie: na jakiejś stacji po drodze wsiadł do pociągu w ostatniej sekundzie niemłody już człowiek. Usiłował kupić u konduktora bilet. Zgodnie z aktualnie panującymi od niedawna przepisami konduktor zażądał od niego okazania paszportu covidowego względnie atestu PCR. Bez takich dokumentów nie wolno korzystać z transportu w całych Niemczech- obojętnie, miejskiego czy kolejowego. Mężczyzna nie miał ani jednego, ani drugiego lecz  usiłował przekonać konduktora, że koniecznie musi dostać się do Berlina. Musiał mieć jakieś nadzwyczaj ważne powody, skoro zdecydował się na taki akt desperacji.

Wobec niepowodzenia swojej argumentacji odwrócił się na pięcie i zaczął uciekać wzdłuż pociągu. Pogoniła za nim w międzyczasie wezwana przez konduktora straż pociągowa. Oczywiście, że wkrótce go złapali i wysadzili na najbliższej stacji. To jednak nie wstrząsnęło sprawozdawcą. To, co nim wstrząsnęło, to była reakcja pasażerów w całym wagonie pełnym ludzi (wagon bez przedziałów). Wszyscy do końca podróży (ok. 45 minut) dyskutowali zażarcie o przestępstwie popełnionym przez tego pasażera na gapę i o tym, co się powinno z takimi ludźmi robić. Poziom agresji i nienawiści zatrwożył sprawozdawcę do tego stopnia, że zarzenie to opisał na Twitterze.

Pomyślmy: dwa niewielkie incydenty na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. Tutaj, w Niemczech wszystkie świąteczne hasła reklamowe w całym handlu przypominają, że są to święta miłości. „Kupujcie nasze towar, aby dać świadectwo waszej wielkiej miłosci do bliźnich!” Dwa niewielkie incydenty,które wywołały u ludzi takie pokłady agresji i nienawiści…

Jeszcze dwa lata temu nie mogłyby się zdarzyć i nie mogłyby wywołać takich reakcji. Co innego w latach II wojny. W tamtym czasie naród niemiecki był kwintesencją agresji i nienawiści. Psychologowie i socjologowie niemieccy poświęcili temu zjawisku grube tomy. Zdawać by się mogło, że skoro  minęło prawie 70 lat pokoju, naród niemiecki pozbył się swojego upiornego oblicza z tamtych czasów. Okazuje się jednak, że w naturze nic nie ginie. Jeśli tylko władza wprowadzi odpowiednie do tego warunki oraz „regulacje” naród natychmiast się dostosuje i da pełny upust swojemu prawdziwemu charakterowi.

Wesołych Świąt! Merry Christmas! Frohe Weihnachten!

Joanna M.Wiórkiewicz 26 grudnia 2021, https://niemcy.neon24.pl/post/165905,zbrodzien-z-l-neburga-opowiesc-przedwigilijna