W w. XV powodziło się u nas mieszczaństwu najlepiej ze wszystkich stanów. Rzemiosła tak się rozwijały, iż mógł się na nich oprzeć handel, bo robiono na wywóz do wschodnich krain, a popytowi temu nie można było nastarczyć. Drugim źródłem handlu był skup płodów surowych na Litwie i Rusi, a sprowadzanie z Zachodu wyrobów, które często sprzedawano w Polsce, często przewożono przez Polskę dalej na wschód, a to za pośrednictwem polskiego kupiectwa. Obok tego wszystkiego począł rozkwitać handel zbożowy. Obroty handlowe podwoiły się i potroiły w ciągu XV w., zwłaszcza, gdy po pokoju toruńskim 1466 otwarła się nam droga morska. W Gdańsku ruch okrętów powiększał się sześciokrotnie.
Bogaci mieszczanie skupywali chętnie dobra ziemskie. Ku schyłkowi XV w. znajdowały się już w ich ręku całe okolice podmiejskie; koło każdego miasta powykupywali dobra z rąk szlacheckich. W najbliższej okolicy Krakowa nie było już ani jednej wsi w posiadaniu szlachcica, a podobne stosunki panowały także w sąsiedztwie innych miast mniejszych. Obywatele takiej mieściny, jak Proszowice, byli właścicielami dóbr ziemskich, i to niemałych. Książęta śląscy, Piastowicze naprawiali sobie nadszargane fortuny posagami bogatych krakowianek.
Tworzyły się wielkie fortuny mieszczańskie, a pieniądz służył za narzędzie do uzyskania dalszych zysków. Ten rodzaj kapitalizmu polega na tym, żeby pieniądz bywał nie tylko końcem przedsięwzięcia (jako zysk za pracę i zabiegi), ale także na odwrót początkiem przedsiębiorstw. Przyszła kolej na takie, których nie można zaczynać bez kapitału. Kapitał stawał się środkiem do pracy, czyli innymi słowy zaczęła się produkcyjność kapitału Mylą się ci, którzy upatrują w tym początek zmiany ustroju społecznego, podczas gdy mieściła się w tym tylko nowa metoda finansowa.
Od razu zaczęła się walka z kapitałem. Profesorowie uniwersytetu krakowskiego, Mateusz z Krakowa i Benedykt Hesse nawoływali, żeby nie dopuszczać kapitału do robienia przemożnej konkurencji umiej zasobnym. Na próżno! Bo bez użycia gotówki leżałoby odłogiem zbyt wiele dziedzin ludzkiej pracy i twórczości. Ci, którzy mniemali, że można by się obejść bez kapitału, byli marzycielami wpatrzonymi w przeszłość, zamiast w przyszłość. Należało myśleć nie o zniszczeniu kapitału, lecz już wtedy wypadało obmyśleć sposoby, jak rozdzielić uczciwie i sprawiedliwie zysk, żeby wyzyskać dobre strony kapitału, a nie narażać się na złe. [—-]
Za naszych czasów wróciły spory o kapitalizm i wywołały takie roznamiętnienie, jakiego nie oglądano od czasów rewolucji. Okoliczności kapitalizmu zależą od cywilizacji i związanej z nią etyki. Gdyby go stosować po katolicku, dawałaby zgoła inne wyniki. Na ogół ta sama rzecz da się urządzić kapitalistycznie i niekapitalistycznie. Można należeć do cywilizacji łacińskiej z kapitalizmem lub bez kapitalizmu. [—-]
Miasta uważa się za siedzibę i za główne narzędzie wszelkich zdrożności kapitalizmu; kładzie się też często nacisk na przeciwieństwo miasta i wsi, jakoby na zasadniczy jakiś przejaw antagonizmu kapitału a pracy. Są to urojenia głów, dla których kapitalizm stał się wykładnikiem wszystkich zagadnień życiowych, które nie potrafią już spojrzeć na żadną rzecz koło siebie, żeby się nie dopatrzeć w niej czegoś z „kapitalizmu”.
Gdyby miasta polskie ciągle wzrastały i bogaciły się, nadmierny przyrost ludności wieśniaczej byłby się przenosił do miast. Szlachcic musiał by podawać kmieciom warunki lżejsze, chcąc ich utrzymać na swoich gruntach. Nie tylko włościanin zależałby od dziedzica, ale również wzajemnie dziedzic od włościanina. Na przenoszenie się młodzieży wiejskiej na zarobki do miast nie pomogłaby żadna ustawa! Przyszłość ludu polskiego zależała tedy od przyszłości miast i odtąd jedno z drugim łączy się jak najściślej, aż do dnia dzisiejszego.
Od drugiej połowy XVII w. społeczeństwo nasze stało się niekompletnym, jakby kaleką jednorękim, bo mu brak zamożnego mieszczaństwa. Społeczeństwo jednorękie traci połowę ze swej obronności, a w kwestii stosunku swego do państwa poddaje się łatwiej wszelkim nadużyciom machiny państwowej.
Równocześnie z drugiej strony takie kalekie społeczeństwo nie może dopilnować należycie interesów narodowych.
——————
tekst Feliksa Konecznego z książki „Państwo i prawo”