Donald a Henryk IV Bourbon
Stanisław Lewicki konserwatyzm/lewicki-donald-i-henryk-iv
Niejakie poruszenie i zdziwienie wywołało u wielu wystąpienie pana Donalda Tuska z okazji 11 listopada. Tym, co to spowodowało, był fakt przywołania przez niego pojęcia „naród”. Zadeklarował on: „Naród jest świętością do której każdy z nas ma prawa i nikt nigdy nie może tego prawa nas pozbawić”. Potem jest jeszcze bardziej wzniośle: „My, wielki Naród polski, świętujemy rzecz najważniejszą, niepodległą Rzeczypospolitą”.
To dziwne słowa w ustach polityka o nastawieniu liberalnym, w której to ideologii miejsca na uznanie znaczenia narodu, jak i na działanie w interesie narodu, obecnie nie ma. I nie jest to żadne odkrycie, ani jakaś niepewna teza, a tylko konstatacja oczywistości.
Skoro jednak ktoś taki jak pan Tusk, przy okazji święta, odwołuje się do narodu polskiego i nazywa go wielkim i świętym, to można podejrzewać, że chodzić mu może o jakąś polityczną korzyść i tym bardziej należy mieć się na baczności.
Na początek sprawdziłem, czy w sposób podobnie nabożny traktuje sprawę polskiego narodu statut partii, której pan Tusk jest przywódcą. I tu okazuje się, że w statucie Platformy Obywatelskiej, na 31 stronach tekstu, słowo „naród” w ogóle nie występuje, ani razu. To powoduje, że, dla mnie, Tusk nie jest jednak wiarygodny w tych swoich świątecznych deklaracjach o wielkim narodzie polskim.
Czy jednak takie odniesienie do Narodu powinno się w statucie legalnej partii politycznej znaleźć. Moim zdaniem tak, gdyż Konstytucja RP w artykule czwartym jasno stwierdza: 1.Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. 2.Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Skoro zatem władza należy do Narodu, to wszyscy, którzy chcą ją sprawować, także partie polityczne, mogą to czynić tylko w imieniu tego Narodu, co powinno w jakiś sposób być wskazane w statucie partii.
Są oczywiście w dzisiejszej Polsce partie, których statuty takie odniesienia do Narodu zawierają. Jest to Prawo i Sprawiedliwość oraz Polskie Stronnictwo Ludowe. Natomiast w statucie Platformy Obywatelskiej i Polski 2050 Szymona Hołowni, takich odniesień nie ma. I nie jest to zapewne przypadek.
Dlaczego zatem pan Tusk postanowił, przy święcie, opowiadać te rzeczy o Narodzie, czym pewnie mocno zdziwił, a może i zgorszył, nawet wielu swoich zwolenników, mających liberalne i lewicowe poglądy? Może przypomniała mu się historia Henryka IV, który, by zostać królem Francji, zmienił kiedyś nawet wiarę, dowcipnie przy tym to komentując: „Paryż wart jest mszy” (Paris vaut bien une messe).
Czyżby teraz rządy w Warszawie też były warte, dla Tuska, tego by jakoś, przynajmniej deklaratywnie, zmodyfikować polityczne poglądy?
Aby opisać ten przypadek nie trzeba też uciekać się do przykładu francuskiego króla Henryka IV; wystarczy przytoczyć stare polskie przysłowie: „ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni.”
To się też całkiem niedawno nazywało „mądrością etapu” i polegało na tym, że, przynajmniej na początku, trzeba było ukrywać rzeczywiste intencje aby zdezorientować i oszukać przeciwnika, którego zamierzano ostatecznie zniszczyć. Dlatego w 1947 roku, towarzysz Bierut szedł obok prymasa Hlonda w procesji Bożego Ciała.
Także w relacjach z sąsiadami były próby cynicznego wykorzystania przez zaborców polskiego patriotyzmu dla realizacji własnych celów. Takim najbardziej znanym przykładem, który Wojciech Kossak przedstawił na obrazie „ Jeszcze Polska nie zginęła – Gravelotte 1870”, jest wyjątkowo podły sposób motywowania przez Prusaków żołnierzy z Wielkopolski, których wysłano na wojnę z Francją. Pruska orkiestra wojskowa grała im, podczas straceńczego szturmu na francuskie pozycje, Mazurka Dąbrowskiego.
Mając takie doświadczenia historyczne, my w Polsce nie jesteśmy skłonni przyjmować za dobrą monetę jakiś szumnych patriotycznych deklaracji czynionych przez osoby, które wcześniej znane były z tego, że polskość uznawały na nienormalność.
Być może pan Tusk się faktycznie zmienił i teraz to już w adoracji świętego i wielkiego Narodu chce przebić nawet Ruch Narodowy, ale ja pozostanę co do tego sceptyczny i tego nie kupuję.
Stanisław Lewicki