Duchowość to nie ezoteryka – tylko rozum!
Filip Obara pch/duchowosc-to-nie-ezoteryka-tylko-rozum
Słowo duchowość kojarzy się współczesnemu człowiekowi z medytacją i wschodnimi wierzeniami. Ale problem ten występuje nawet u katolików! Wydaje nam się, że duchowość to coś trudno uchwytnego – niemal eterycznego – podczas gdy zdrowa nauka o człowieku upewnia nas, że duchowym nazywamy przede wszystkim to, co… rozumne!
Żyjemy w czasach ogromnego zamętu nie tylko religijnego, ale dotyczącego samego pojęcia duchowości. Przyczyną tego stanu rzeczy jest nieznajomość tego, jak dusza została przez Stwórcę „skonstruowana”. Ale – co istotne dla osób niewierzących – nauka ta bynajmniej nie została wynaleziona przez Kościół, lecz pochodzi od najwybitniejszych greckich filozofów, nieznających nawet Starego Testamentu i żyjących wiele wieków przed Chrystusem!
Wiedza o tym, że jesteśmy istotą psychofizyczną i o tym, jak zbudowana jest i jak działa nasza dusza, to wiedza absolutnie nieodzowna (przynajmniej na ogólnym poziomie), abyśmy mogli prawidłowo funkcjonować w życiu osobistym i w społeczeństwie.
Kiedyś zajmowała się tym psychologia, której nazwa została zaczerpnięta od greckiego psyche i oznaczała po prostu naukę o duszy. W czasach nowożytnych psychologia przestała być całościową nauką o człowieku, a została sprowadzona do roli badania behawioralnych i biochemicznych uwarunkowań ludzkich zachowań. Stopniowo wypierano też samo pojęcie ludzkiej duszy, które odkryli poganie wyłącznie przy pomocy przyrodzonego rozumu.
Kryzys wiedzy o duszy kryzysem człowieczeństwa
Człowiek jest jednością psychofizyczną. Zarówno wprowadzanie dualizmu, jak i negowanie wartości jednego z tych dwóch elementów – duszy (ateizm) bądź ciała (gnoza) – prowadzi do poważnych błędów w rozumieniu człowieczeństwa, a w konsekwencji do błędów w postępowaniu.
Arystoteles wskazywał, że dusza jest zasadą bytu, przyczyną wszelkiego ruchu w istocie żywej i wyróżniał trzy rodzaje dusz: roślinną, zwierzęcą i ludzką. Tylko ta trzecia jest duszą rozumną, zdolną do moralnego rozeznawania pomiędzy dobrem i złem oraz do abstrakcyjnego myślenia, dzięki któremu panujemy nad światem przyrody nawet pomimo mniejszej siły fizycznej niż wiele zwierząt.
Gdy mówimy o duszy ludzkiej, to w dalszej kolejności wyróżniamy: duszę wegetatywną (a więc funkcje odpowiedzialne za czynności fizjologiczne, ale również za rozmnażanie), duszę zmysłową (funkcje odpowiedzialne za „przerabianie” bodźców zmysłowych) i duszę myślącą (a więc po prostu rozum odpowiedzialny za działanie duchowe). Wyróżniamy ponadto trzy władze duszy (rozum, wolę i pamięć), pomiędzy którymi występują określone zależności. Znajomość tych zależności jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju duchowego i moralnego człowieka.
Na podstawie tych rozgraniczeń możemy mówić o niższej i wyższej istocie człowieka, co również jest niesłychanie ważne i co w łopatologiczny wręcz sposób wyłożył Sokrates, mówiąc: Podczas gdy inni żyją, aby jeść, ja jem, aby żyć. Tak więc nauka o duszy porządkuje nam w głowie hierarchię, wedle której sprawy niższe powinny być podporządkowane sprawom wyższym (czyli na przykład uczucia i emocje winny być podporządkowane rozumnemu osądowi).
Ciekawe uwagi na temat rozumności, jako najważniejszej cechy ludzkiej duszy czynił Jan Szkot Eriugena, irlandzki uczony z IX wieku, który w swoim systemie filozoficznym odnosił się wprawdzie bardziej do Platona niż Arystotelesa, a Kościół nie zaaprobował wszystkich jego pism, niemniej w tej kwestii zauważył prymat rozumu w definiowaniu duchowej natury człowieka. Jego poglądy streszcza Adam Grzegorzyca w artykule Koncepcja ludzkiej duszy i problem animacji w systemie filozoficznym Eriugeny (Studia Philosophiae Christianae UKSW, 57, 2021, 1): Dusza jest istotą człowieka. Istotą duszy jest intelekt. Przejawem aktywności intelektu jest ludzki rozum. Istnienie duszy powoduje, że człowiek odkrywa, iż został stworzony do poznawania niepoznawalnego, własnego intelektu i Boga.
Zaraz omówię po kolei wszystkie władze duszy, ale najpierw przywołam artykuł Henryka Majkrzaka z Rocznika Tomistycznego (II, 2022). Autor cytuje Arystotelesa, który podkreślał, że „musimy umieścić badanie duszy w rzędzie naczelnych nauk” i wskazuje na obecny w naszych czasach „kryzys wiedzy na temat duszy człowieka”.
Mówiąc wprost, człowiek nie zna samego siebie i to na poziomie najbardziej podstawowym (nie indywidualnym, lecz w obszarze natury, która jest wspólna dla wszystkich). To rodzi konkretne problemy i wpływa na dezorganizację całego naszego życia. Gdy zaś sięgniemy do myśli starożytnej, zrozumiemy, jak wielką głupotą i jakim złem jest celowe sprowadzanie na ludzkość ignorancji w tak ważnej kwestii!
Nawet najwybitniejsze umysły potrzebowały trochę czasu, by skodyfikować naukę o duszy. Sokrates zauważył, że dusza rozumna jest tym, co odróżnia człowieka od zwierząt. Platon snuł rozważania o duszy uwięzionej w ciele i dopiero jego uczeń, a zarazem najwybitniejszy umysł starożytności – Arystoteles – znacznie trafniej zdefiniował, czym jest dusza. Zrozumiał on, że dualizm platoński jest niezgodny z rzeczywistością i opisał duszę z grubsza tak, jak streściłem to powyżej. Tę naukę przejęło chrześcijaństwo, idąc jeszcze dalej i stwierdzając nieśmiertelność duszy oraz jej zdolność samoistnego funkcjonowania pomimo śmierci ciała.
Nowożytni anty-filozofowie włożyli wiele trudu w to, by zaćmić i wypaczyć zdrową naukę na temat duszy, ale nawet w epoce współczesnej znaleźli się tacy, którzy zwracali uwagę na skutki tego pojęciowego zamętu. Wydaje nam się, że wiemy coraz więcej, ale popadamy przy tym w paradoks nieznajomości własnej natury, o czym pisał Heidegger. To on, jak wskazuje Majkrzak, „zauważył, że żadna epoka nie wiedziała mniej niż nasza o tym, kim jest człowiek, który za naszych dni stał się wielkim problemem”.
Jeżeli według Cassirera nie odnajdziemy nici Ariadny (którą podarowała Tezeuszowi, aby mógł wyjść z labiryntu po zabiciu Minotaura) w bogactwie współczesnych informacji, która pozwoli na wyjście z tego labiryntu, to pozostaniemy zagubieni, bo nie odnajdziemy również i prawdziwego poznania o charakterze ogólnym ludzkiej kultury. Autor niniejszej publikacji twierdzi, że tą nicią Ariadny jest dusza człowieka z jej władzami! – podkreśla Majkrzak.
Oderwanie od zdrowej nauki na temat duszy, a wręcz oparcie całej nauki wyłącznie o to, co da się poznać empirycznie (sprowadzenie wszystkich nauk do metodologii nauk przyrodniczych!) doprowadziło, jak zwraca uwagę Majkrzak, do dwóch wypaczeń myśli o człowieku: z jednej strony idealistycznego heglizmu, a z drugiej materialistycznego marksizmu.
Po zerwaniu kontaktu z rzeczywistością, filozofia zbliżyła się do ideologii. Zaczęto głosić, że nie ma takich obiektywnych wartości, jak: prawda, dobro i piękno. W materializmie, marksizmie, kolektywizmie i freudyzmie zaczęto człowieka mylić ze zwierzęciem, a w indywidualizmie, liberalizmie i postmodernizmie z bogiem. Obecnie jesteśmy świadkami poniżania zdolności poznawczych rozumu i pomniejszania wartości zdrowego rozsądku – dodaje.
Zależność woli od rozumu
Odnośnie do woli psychologia mówi o takich dysfunkcjach jak abulia (brak motywacji, woli działania czy też po prostu chęci życia, tudzież „zanik woli”), jak też głębiej – o zaburzeniach dysocjacyjnych. Te drugie dotykają samego rdzenia ludzkiej tożsamości (dochodzi do zaburzenia kontaktu z rzeczywistością i do różnych zaburzeń osobowościowych), ale ich skutkiem może być również pewna niedyspozycja władzy, jaką jest wola. Jak bowiem mamy czegoś zdecydowanie chcieć i być w stanie to osiągnąć, jeżeli nie wiemy, kim jesteśmy i tracimy osadzenie w rzeczywistości? Z kolei ze stricte duchowego punktu widzenia, możemy mówić nie tylko o zniewoleniach, ale po prostu o słabości woli, a także o uwikłaniu jej w gąszczu sprzecznych pragnień (np. gdy nawracamy się i zaczynamy pragnąć świętości, ale całe nasze dotychczasowe ukształtowanie kieruje nas do innych przedmiotów).
Osoby mające problem ze efektywnym korzystaniem z własnej woli znajdą nieocenioną pomoc w omawianej tu nauce na temat duszy. Jest bowiem prawidłem znanym od tysiącleci, że wola jest w swym działaniu zależna od rozumu. To rozum dostarcza woli rozeznania pomiędzy dobrem a złem, tak by człowiek mógł pragnąć tego, co uznaje za dobre (korzystne) dla siebie, a następnie uaktywnia się wola, dzięki której może wykonać to, co rozpoznał jako odpowiednie do wykonania.
Co istotne, „ćwiczenie” rozumu jest jednocześnie ćwiczeniem woli. Gdy wzmacniamy sferę poznania, choćby przez dobre lektury filozoficzne i teologiczne, to automatycznie (choć pośrednio) wzmacniamy również wolę. Jak zwraca uwagę św. Tomasz, władze duszy są źródłem działania, więc żadne zaklinanie rzeczywistości, coachingi i inne czary-mary, nie dadzą nam tyle, co lektura Sumy Teologicznej i innych kanonicznych dzieł na temat natury ludzkiej i natury otaczającego świata! Dlaczego Suma? Ponieważ „tylko całościowa nauka na temat człowieka, którą opracował św. Tomasz z Akwinu, może stanowić lekarstwo na współczesny kryzys człowieczeństwa”, jak podkreśla cytowany wcześniej Majkrzak.
Próba poprawy swojej psychicznej kondycji bez znajomości realiów naszej ludzkiej konstrukcji i prawideł funkcjonowania, to tak jakby chcieć naprawić samochód, poprzez naciskanie, pukanie i ruszanie różnych części, których przeznaczenia i wzajemnych zależności nie znamy. Próba rozwoju duchowego bez dopuszczenia do swej duszy światła rozumu, to tak, jakbyśmy chcieli posprzątać i odnowić jakieś pomieszczenie po ciemku.
Rozwinięciem tej podstawowej nauki będą dalsze zagadnienia, których zaadoptowanie może nam pomóc. Zdrowa filozofia i antropologia tomistyczna dostarczają nam szeregu prawd na temat naszej natury, naszych uczuć, na temat miłości i innych pobudek, dla których działamy i podejmujemy relacje z innymi ludźmi; dowiemy się wiele na temat szczęścia, uczynków ludzkich, nie wspominając o cnotach oraz o całej nauce społeczno-politycznej, która uporządkuje nasze rozumienie życia publicznego. Efektem zdobywania tej wiedzy jest porządkowanie nie tylko systemu pojęć, ale także własnego wnętrza, co usprawnia procesy decyzyjne i pomaga zapanować nad niepożądanymi skłonnościami.
Jest oczywiste, że zaburzenia psychiczne obejmują nierzadko również sferę neurologiczną, dlatego w pewnych przypadkach powinniśmy odwołać się do farmakologii. Równie istotne pozostaje korzystanie z pomocy kompetentnego terapeuty, niemniej kształtowanie rozumu zgodnie z wzorcami czerpanymi z rzeczywistości (z filozofii realistycznej, a nie z teorii psychologicznych czy wychowawczych) i wzmacnianie w ten sposób woli powinno być podstawą dla innego rodzaju interwencji.
Pamięć jako władza duszy
Pamięć opisywana jest jako miejsce przechowywania form poznawczych, które św. Tomasz określa wręcz skarbcem (thesaurus). W kontekście prawidłowego rozwoju władz duszy zwróćmy uwagę na pedagogiczny funkcjonowania pamięci. Jak zwraca uwagę Grzegorz Grochowski (Rola nauczania pamięciowego na katechezie w kontekście ustaleń psychologii pamięci, Studia Redemptorystowskie nr 12, 479-493, 2014), rodzice zastanawiają się nad ilością formuł i modlitw, których dzieci muszą się wyuczyć przed pierwszą Komunią Świętą, utyskując nieraz, że jest ich za dużo. Tymczasem, jak zwraca uwagę autor, to właśnie pamięciowe opanowanie tych „formuł” otwiera drogę do lepszego przeżywania wiary i sakramentów.
Oczywiście, wszystko musi być dostosowane do wieku, gdyż w przypadku wczesnej Komunii Świętej jest mniej do wyuczenia na pamięć: 10 przykazań Bożych, 6 prawd wiary, 5 warunków dobrej spowiedzi, 7 sakramentów, a najważniejsze jest rozumienie, czym jest Najświętszy Sakrament, czym jest Msza Święta – że jest ofiarą i dlaczego była ona konieczna, co to jest łaska uświęcająca itd.
Grochowski zwraca uwagę na znaczenie „pamięci semantycznej” dla kształtowania naszego życia religijnego (udział w liturgii, codzienna pamięć o Bogu, kontemplowanie tajemnic Różańca Świętego itd.), ale odnosi się to nie tylko do tej sfery. Psychologowie odkryli, że umysł asymiluje zdobywane przez siebie informacje o rzeczywistości, budując uporządkowaną siatkę skojarzonych ze sobą pojęć, sądów, mniemań, faktów i innych elementów wiedzy. Pamięć semantyczna przypomina swego rodzaju pajęczynę, w której można dostrzec punkty węzłowe – są nimi stwierdzenia i pojęcia o charakterze ogólnym, fundamentalnym, kluczowym – czytamy.
Stąd tak kluczowa rola ukształtowania systemu pojęć, zanim przejdziemy do zdobywania szerszej wiedzy na temat świata. Rozum służy do zrozumienia tych pojęć, a w pamięci tworzy się system pojęć pozwalający następnie rozumieć świat przez pryzmat zdrowych zasad. Z kolei św. Jan od Krzyża w swojej Drodze do Górę Karmel opisuje proces oczyszczenia pamięci z błędnych pojęć, jakie zapisał w nas świat. Efektem tego procesu (który Święty nazywa nocą duszy jako że na tym etapie drogi do zjednoczenia z Bogiem umartwiamy wyższą część naszej natury) jest przyjęcie nowych, w pełni nadprzyrodzonych kategorii pojęciowych.
Przy tej okazji warto zahaczyć o zagadnienie, jakim jest stosunek pamięci i technologii. Rzecz oczywista, ale warto przypomnieć. Jeszcze mój dziadek opowiadał mi, że w gimnazjum maszerowali po szkolnym boisku recytując z pamięci fragmenty przemów Cycerona po łacinie, a w ogóle im dalej sięgniemy w przeszłość, tym rola pamięci będzie większa. Nie wspominając o czasach starożytnych, gdy przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie epickie poematy o bohaterstwie i cnotach oraz inne utwory i podania.
Dziś telefon pamięta za nas. W czasach mojego dzieciństwa z miasta dzwoniło się przy pomocy żetonów, a potem kart magnetycznych. Adresownik z numerami telefonu gdzieś tam sobie w szufladzie leżał, ale prawdziwą książką telefoniczną były… nasze głowy! Znało się na pamięć numery nie tylko do rodziny, ale i do przyjaciół, znajomych, osiedlowej wypożyczalni VHS, ulubionych sklepów itd. Kilkadziesiąt numerów w pamięci podręcznej było standardem! Można powiedzieć, że technologia wyręcza nas w używaniu władz duszy. Nie tylko pamięci, ale i rozumu (przetwarzanie informacji zamiast myślenia) i woli (marazm i apatia wywołane bezrefleksyjnym wchłanianiem bodźców z ekranu).
Wiarę też przeżywamy rozumem!
Jest to zaledwie drobny zarys podstaw wiedzy o człowieku, ale dla sporej części populacji treści tu przedstawione stanowią rzecz zapomnianą albo przynajmniej mocno nieuporządkowaną. Wyrugowuje się tę wiedzę bądź spycha ją na margines jakichś przestarzałych wierzeń religijnych, podczas gdy religia jest tylko jednym z ujęć tego tematu, który był dobrze znany najwybitniejszym filozofom i stanowił antropologiczny filar naszej cywilizacji. Tylko z tą wiedzą możemy zacząć poważnie myśleć o przezwyciężeniu problemów psychicznych i społecznych oraz o tym, co modnie dziś nazywa się rozwojem osobistym.
Na koniec należy koniecznie zauważyć jeszcze jedną rzecz. Otóż, całą narrację utrzymałem w kontekście z grubsza niereligijnym, aby pokazać jak podstawowa jest ta wiedza. Ale odnosi się ona w takim samym stopniu do przeżywania wiary. Jak upewnia nas katolicka definicja, wiara jest to przyjęcie rozumem prawd, które Bóg objawił i przez Kościół do wierzenia podał. Stąd ważny i chyba dziś nie zawsze oczywisty wniosek, że wiarę przeżywamy właśnie w sferze intelektu, a nie w sferze jakichś bliżej nieokreślonych „doświadczeń religijnych” czy tym bardziej uczuć.
Filip Obara