Andrzej Sarwa
=============================
Diabelskie szyfry. Sekwencja dziejów świata. Kod roku 17
wydałem pod pseudonimem Onufry Seweryn Krzycki
tak więc jeśli ktoś chciałby mieć tę książkę w formie papierowej to jej nie znajdzie pod moim nazwiskiem
a jest ona tutaj:
https://ksiegarnia-armoryka.pl/Diabelskie_szyfry_Sekwencja_dziejow_swiata_Kod_roku_17.html
=============================
Diabelskie szyfry, sekwencja dziejów świata
KOD ROKU 17
-=-=-=-=-
Symbole i znaki…
Świat wokół nas to nie tylko to, co dostrzegamy niejako wprost, bez zawoalowania, ale także gąszcz znaków – nośników informacji – i symboli – niejednokrotnie nakładających się na siebie, wzajemnie przenikających, splecionych ze sobą, ale i takich, które są oddzielone od reszty i samotnie tkwią ponad orbis terrarum – okręgiem ziemi.
Część z nich rozpoznajemy intuicyjnie, części nie rozpoznajemy, nie znamy albo nie rozumiemy. Niektórych na odmianę nawet nie dostrzegamy, ponieważ są jakby wrosłe w naszą świadomość „od zawsze” – czytelne i oczywiste.
Wszystkie z owych symboli – znane i nieznane, zrozumiałe i niezrozumiałe, na pierwszy rzut oka oczywiste i te wymagające objaśnienia czy niekiedy wręcz rozkodowania są obecne dosłownie wszędzie, poumieszczane w naszej przestrzeni społecznej, kulturowej, duchowej bez wątpienia po coś, bo jeśli nie po coś, to dlaczego w niej tkwią niczym rodzynki w wielkanocnej babie?
Otóż rolą i funkcją symboli jest jakby skrótowe, nieopisowe informowanie nas o czymś, a także przedstawianie świata, doświadczeń, zdarzeń, wierzeń, idei, uczuć, wewnętrznych stanów świadomości czy tajemnic, przy pomocy znaków, którym nadano bądź to powszechne i jawne, bądź znane tylko wtajemniczonym znaczenie, odnoszące się do czegoś innego niż to, na co zdają się wskazywać wprost.
Bo każdy z tychże symboli zawsze posiada przynajmniej dwa znaczenia – jedno jawne, inne ukryte. A niekiedy miewa ich jeszcze więcej, bo bywa, że ten sam symbol w zależności od kontekstu, sposobu ujęcia lub położenia może mieć również przeciwstawne sobie znaczenia.
Symbol jest znakiem posiadającym szersze znaczenie niż tylko to, na które zdaje się bezpośrednio wskazywać wybrany nań jakiś przedmiot, roślina, zwierzę, figura, gest, kolor, dźwięk, zapach lub liczba i jest czymś, oznaczającym coś innego niż one, a jednocześnie jest sposobem uzewnętrzniania myśli, która nadaje mu i przypisuje znaczenie nie tylko konwencjonalne, bazując na podobieństwie, lecz także inne, niedosłowne, wyimaginowane i przez to nadające mu znaczenie specyficzne, ściśle z nim związane, z nim nierozerwalnie kojarzone. Należy jednak pamiętać, iż znak i symbol nie są tożsame, lecz różne, ponieważ, w przeciwieństwie do znaku, symbol posiada o wiele głębszy wymiar społeczny, kulturowy, a nawet duchowy. I często ma za zadanie oswajanie nas z czymś, co niekoniecznie jest dla nas dobre, czy pożądane. Chociaż może też być i odwrotnie.
Przy pomocy symboli wiele można klarownie opisać, ale także wiele można ukryć i zataić – przekazując w jasny sposób coś, co będzie oczywiste i czytelne dla wtajemniczonych, a jednocześnie zupełnie niezrozumiałe dla profanów. Symbol może więc o czymś zwyczajnie i wprost informować, lecz symbol może też przekazywać informacje zakodowane przy jego użyciu i ukryte, by nikt niepowołany nie dotarł do wiadomości przeznaczonych nie dla niego.
I jeszcze jedno. Symbol może być duchowo obojętny, ale może także realnie, wyraźnie i namacalnie oddziaływać na nas w wymiarze spirytualnym, niematerialnym, chociaż częstokroć nie zawsze musimy być tego świadomi. I nie będzie ważne czy w to wierzymy, czy nie.
Może na tym tak powierzchownym i przedstawionym w ogromnym skrócie i uproszczeniu tego, czym jest znak i symbol zakończmy.
Kto ciekaw i chciałby się dowiedzieć więcej i w sposób uporządkowany, może przecież sięgnąć do literatury i doczytać na temat symbolu, czym jest, jak go można rozumieć, jak definiować itp. W odniesieniu do omawianej tutaj kwestii chyba – jak mi się zdaje, wystarczy tyle, ile wyżej zostało powiedziane.
A reasumując: żyjemy w świecie symboli, symbole oddziałują na nas, a my się bez nich obejść nie możemy.
A teraz przyjrzyjmy się niektórym z nich.
Zobaczmy czy można któreś z nich zauważyć w czymś, w czym ich na ogół nie dostrzegamy i zerknijmy na ich utajone znaczenie, przynajmniej niektórych, w pewnym historycznym kontekście…
Sekwencja dziejów świata.
Jeśli zaczniemy się zastanawiać nad dziejami świata w okresie od umownej daty 1 roku nowej ery, a więc od umownej daty narodzin Jezusa z Nazaretu, czyli i nad współczesnymi dziejami ludzkości, to dostrzeżemy, iż można je analizować według jakiegoś klucza, notacji, czy też kodu, który co prawda nie tak łatwo i nie od razu rzuca się w oczy, niemniej kod taki można odnaleźć. Kod, który zdominowała liczba 17. Szczególnie interesująca jest liczba w datach rocznych powtarzająca się co sto lat. Liczba 100 zaś posiada również niebagatelne znaczenie symboliczne.
I dalej będzie o kodach właśnie, szyfrach, znakach i symbolach. Naturalnie nikt w przedstawione niżej próby interpretacji nie musi wierzyć, lecz sam temat jest na tyle interesujący, że absolutnie zasługuje na – choćby nie do końca nawet wyczerpujące, niemniej jednak jakieś – omówienie, czy choćby zasygnalizowanie.
Wróćmy jednak do przerwanego wątku. Zatem da się zauważyć, iż liczba 17 odgrywa w dziejach świata i ludzkości jakieś znaczenie. Czy można rzec, iż jest ono niebagatelne? Być może…
Dlaczego tak wolno przypuszczać?
O tym szczegółowej będzie na dalszych stronach. Nim jednakowoż do tego przyjdziemy, zastanówmy się najpierw nad samą ‘siedemnastką’.
Otóż z tej liczby zapisanej cyframi rzymskimi w formie XVII, da się utworzyć anagram VIXI, co zapisane małymi literami, aby łatwiej nam było to przeczytać, nie myląc z cyframi, przybiera formę łacińskiego słowa vixi, będący czasem przeszłym czasownika żyć, czyli żyłem, a w domyśle i uzupełnieniu: lecz teraz już nie żyję.
I na przykład z tego powodu dla Włochów, bezpośrednich spadkobierców Rzymian, najbardziej złowieszcza jest nie liczba 13, która przeraża inne narody naszego kręgu kulturowego, a 17 właśnie, szczególnie jeśli przypada ona w piątek, w dzień śmierci Jezusa, ale ci, którzy cierpią na heptakaidekafobię, czyli lęk przed tą liczbą, mogą nie wiedzieć, że wywodzi się on i z innych tradycji w tym i przeciwstawnych sobie – jak choćby biblijnej i pitagorejskiej.
Dla Włochów wszakże najistotniejsza będzie ta interpretacja wywodząca się ze starożytnego Rzymu. Na grobach Rzymian, ich przodków, pisano bowiem wcześniej już wspomniane słowo „vixi” – tłumaczone jako „żył” lub „żyłem”. W tym zaś zapisie dodatkowo na siedemnastkę wskazuje też zsumowanie pojedynczych cyfr rzymskich tworzących owo „VIXI”: V+I+X+I czyli 5+1+10+1=17.1
Tutaj uczyńmy – mimo wszystko, bo to ciekawe – małą wycieczkę w stronę tradycji biblijnej – i tak na przykład według niej 17 dnia ijar (kwiecień/maj), czyli drugiego miesiąca według żydowskiego kalendarza religijnego rozpoczął się Potop Noego, a na szczycie góry Ararat jego arka spoczęła 17 dnia tiszri (wrzesień/październik) będącego miesiącem siódmym…2 Pan Jezus zaś zmartwychwstał 17 nisan (marzec/kwiecień) pierwszego miesiąca w kalendarzu żydowskim.
Tak więc skoro Zbawiciel powstał z grobu 17 nisan i był to wielki dzień jego triumfu, bo „śmiercią podeptał śmierć”3, może owo wskazywać na fakt, że nic nie dzieje się przypadkiem, ale wszystko jest zaplanowane i celowe.
Patrząc na to w taki sposób i w kontekście do tego, co zawarliśmy w ostatnich zdaniach, opowiadając o liczbie 17, moglibyśmy rzec, iż jest ona symbolem przywrócenia ładu, porządku i doskonałości… Jezus, zmartwychwstając, ukazuje się jako zwycięzca śmierci, piekła i Szatana, a wcześniej Bóg oczyszcza Ziemię w wodach Wielkiego Potopu i przywraca jej nieskazitelność.
Jednak siedemnastka ma i w Biblii odniesienie do nieprawości, zła, grzechu, niegodziwości i zniszczenia, bo na przykład według Objawienia św. Jana Bestia, która się objawi przed końcem świata, będzie miała 7 głów i 10 rogów (liczby dziesięć i siedem oznaczają zupełność), więc mamy 7 + 10, co daje 17. W Biblii jest zatem powiedziane, że ostateczny system diabła będzie miał więc 7 głów i 10 rogów, więc widzimy, że 17 posiada również znaczenie negatywne.
A więc ‘siedemnastka’ coś kończy? Takie jej odczytanie zdaje się to sugerować.
A my załóżmy teraz, że to prawda.
Jednak przecie wcale nie tak się musi tę siedemnastkę interpretować, bo równie dobrze może ona oznaczać: żyłem, lecz w innym sensie – istniałem, a teraz już nie istnieję, skończyłem się – skończyłem się jako pewien period, pewien przedział czasowy, ale ponownie się odrodzę w nowej formie, nowym kształcie, zapoczątkowując nowy okres i mniej czy bardziej zaznaczając się w dziejach świata.
Takie rozumowanie zdaje się być widoczne u historyka Kościoła Euzebiusza z Cezarei4, który w swojej Kronice przyjął rachubę lat od narodzin Abrahama5, który to opuścił miasto Ur w Mezopotamii, aby ostatecznie osiąść w Betel nieopodal dzisiejszej Jerozolimy i jest pierwszym z patriarchów hebrajskich i to bezpośrednio od niego wywodzi się lud wybrany – pierwszy Izrael, a tym samym i nowy Izrael, czyli chrześcijaństwo.
Według Euzebiusza epoka Abrahama rozpoczęła się w roku jego narodzin, za który ów historyk przyjął rok 2016 przed Chrystusem, a zakończyła wraz z narodzinami Zbawiciela, co czyni rok 2017 po narodzinach Abrahama,Anno Abrahami, rokiem 1 Anno Domini.
A więc wyraźnie tu widać, że rok 2017 od narodzin Abrahama jest jednocześnie rokiem narodzin Chrystusa – ostatnim epoki starotestamentalnej i jednocześnie pierwszym w nowym porządku dziejów świata i historii świętej. Na podstawie czego i jakich wyliczeń Euzebiusz taką datę przyjął, nie należy do tego, czym się dalej będziemy zajmować, zatem nie będziemy rozwijać owej kwestii.
Zatem być może siedemnastka rzeczywiście coś takiego symbolizuje? I być może tak właśnie jest, że wskazuje ona – jeśli w końcówce daty rocznej występuje liczba 17 – na rozpoczynanie się co sto lat istotnych dla ludzkości wydarzeń. I to tylko takich wydarzeń, które można uznać za kluczowe, czy też w jakimś sensie przełomowe lub wieszcze, odnoszące się jednak ostatecznie do duchowej kondycji ludzkości i dziejów świata w czasach po narodzinach Pana Jezusa Chrystusa – tak w dobrym znaczeniu, jak i też w złym.
I odnosiłoby się to do cyklu dziejowego, który się tego roku kończył, ale i jednocześnie rozpoczynał nowy, a nie wyłącznie do Człowieka, bądź Zdarzenia, które w tym to roku pojawił/pojawiło się lub odegrał/odegrało jakąś ważką rolę tyle, że bez następstw w przyszłości. Ale takiego, które rozpoczynało pewien proces prowadzący do jakiegoś przełomu na płaszczyźnie (nawet jeśli początkowo politycznej, to ostatecznie i docelowo kończąc na duchowej), mimo iż ostatecznie zawsze z Człowiekiem było to związane. Chociaż ten ostatni mógł jedynie, jako jednostka, albo jakaś społeczność, poprzez działania albo też głoszone idee na owe cykle wpływać i odciskać na nich swe piętno, popychając dzieje świata do przodu i ku jego końcowi zarazem. Bo postęp w doczesności oznacza równocześnie podążanie w kierunku samozniszczenia, samozagłady. I nie ma w tym nic szczególnego, albowiem w obecnej rzeczywistości, w której teraz żyjemy, nic nie jest wieczne ani doskonałe. A jednocześnie… mógł być popychany też przez jakąś siłę, jakąś moc, której Człowiek en masse się poddawał, uważając to za słuszne lub nic nieznaczące (nie rozpoznając jej poprawnie), nie bacząc, że czyni to ze szkodą dla siebie.
Czy zatem liczba 17 w tym wypadku pokazuje, że może chodzić o Szatana?
Wiele zdawałoby się na to wskazywać.
No i miałoby to uzasadnienie, wszak Księciem (czy też wręcz bogiem) Tego Świata, świata doczesnego jest Szatan właśnie. I to on wpływa na jego losy i dzieje. Co Pan Bóg jedynie dopuszcza, bo Człowiek, a dokładniej Pierwsi Rodzice, sami tak wybrali, a Stwórca zawsze szanuje wolną wolę. W przeciwieństwie do Diabła, który zawsze chce każdą istotę jej pozbawić. Oczywiście nadejdzie kiedyś chwila, w której Szatan zniknie z widowni dziejów i, jak się zdaje, coraz bliżej do tego momentu…
Więc wciąż jego, Diabła, mniej czy bardziej jawni zwolennicy poważają tę mroczną liczbę, tym bardziej że sam Szatan jakby wskazywał na nią palcem, choćby i przez to, iż to liczba przedziwna, posiadająca niezwykłe właściwości…
Liczba przedziwna.
Liczba 17 jest liczbą pierwszą, stanowiącą sumę czterech liczb pierwszych (2,3,5,7) dzielących się wyłącznie przez 1 i same siebie. 4 zaś to liczba, która symbolizuje wolną wolę, ponieważ można ją graficznie przedstawić w formie krzyża, odnosząc go do skrzyżowania dróg, a stojąc w jego centrum, niejako w punkcie zerowym, pozbawionym wszelkiego ruchu i wszelkiej energii, albo lepiej – posiadającego energię zerową, można postąpić w przód, cofnąć się, podążyć na lewo, albo na prawo. Jest też symbolem czterech żywiołów: ziemi, wody, ognia i powietrza, punkt zaś przecięcia można odnieść do eteru – elementu piątego – kwintesencji, uważanego niekiedy (w ostatnich szczególnie czasach) za ciemną energię wypełniającą przestrzeń całego Universum, a mającą jednocześnie przeciwstawne sobie właściwości, bo jest ona zarówno dynamiczna, jak i statyczna.
Co bardzo ważne! Liczba 17 poprzedza liczbę apokaliptycznej Bestii, czyli 666, zawiera się bowiem w jej poprzedniczce, liczbie 665, która po zsumowaniu: 6+6+5 = 17.
A gdy tęż siedemnastkę trzykrotnie pomnożymy przez siedem, otrzymamy 4913, a po zsumowaniu poszczególnych cyfr tejże liczby znów otrzymamy… 17! Dlaczego trzykrotnie? Bo skoro pojedyncza liczba 17 symbolizuje Szatana – jakby Boga Ojca à rebours, to potrójna – jest bluźnierczą odwrotnością Trójcy Świętej – Ojca, Syna i Ducha Świętego, czyli symbolizuje Trójcę Nieświętą: Smoka (Szatana), Fałszywego Proroka (Przywódcę Duchowego) i Antychrysta (Władcę Świeckiego), a zsumowanie cyfr składowych liczby wyjściowej podniesionych do trzeciej potęgi… prowadzi nas na powrót do punktu wyjścia, do jej korzenia, czyli do Lucyfera – do 17!
W okultyzmie zaś jego, Szatana–Diabła–Lucyfera, symbolem jest planeta Saturn, planeta chaosu, trwającego nieustannie huraganu i zamętu, naznaczona na swej powierzchni niezbyt dawno odkrytym heksagramem, czyli geometryczną figurą sześcioramienną, symbolizującą w formie dwóch przenikających się, czy też wnikających w siebie trójkątów równobocznych (✡) akt seksualny, stanowiący, obok krwawych ofiar, jeden z głównych obrzędów kultów demonicznych. Ale symbolem tej złowrogiej planety jest również czarny sześcian, klatka bez wyjścia, w której my wszyscy, w doczesności, jesteśmy więzieni. Ów sześcian zaś można wpisać w heksagram.
A zatem symbolem liczbowym dla tej złowrogiej planety jest nie tylko jej niejako „podstawowa” 6, ale i 8, którą można uzyskać, sumując cyfry składające się na 17, czyli 1+7 = 8. A owa symbolizująca Saturna ósemka jest w numerologii, w okultyzmie liczbą uważaną za nieszczęśliwą, chociaż oznacza również coś innego, ale o tym będzie niżej.
W okultyzmie Saturn reprezentuje ograniczanie, spowalnianie, spętanie, cierpienie, śmierć i rozkład, ale także i odrodzenie.
Przemyślawszy to wszystko, można by chyba dzieje ludzkości i świata podzielić na stulecia, ale nie tak jak to się robi, ale w ten sposób, by za koniec/początek kolejnego cyklu/okresu brać zawsze rok z siedemnastką na końcu. A dlaczego nie tak jak się to czyni? Czy uprawnione jest przesunięcie o 17 lat początku kolejnego wieku/okresu/cyklu?
A dlaczegoż by nie? Wszak początek naszego kalendarza jest bardzo umowny i obarczony błędami. Przecież tak naprawdę to nie wiemy, kiedy narodził się Jezus Chrystus, a wedle obliczeń współczesnych uczonych nie w roku 1, a prawdopodobnie pomiędzy 6 a 4 rokiem przed naszą erą. Wypada również zauważyć, że w „konstruowaniu” obowiązującego kalendarza, nie uwzględniono roku zerowego, co jest jeszcze jednym i to nader poważnym błędem.
Zatem czy za rok 1 uznamy rok ustalony przez Dionizjusza Małego6 jako ten właśnie, w którym wedle tradycji narodził się Pan Jezus, czy 2017 ery Abrahama, to i tak będą to daty umowne ze wskazaniem, że ta druga jest bardziej prawdopodobna.
Zatem przyjęcie roku z 17 na końcu jako tego, który rozpoczyna każde nowe stulecie, nie musi być czymś nieakceptowalnym. Tym bardziej że wiele wskazuje na to, iż tak właśnie należałoby uznać.
Dla pewności dobrze byłoby prześledzić jednak i inne sekwencje: 4, 6, 7, 13, 33… Nic z nich jednak nie wynika. I tutaj czytelnik musi albo mi uwierzyć na słowo, albo samodzielnie zbadać tę kwestię.
Przyjrzyjmy się jeszcze również i najprostszej kombinacji, za koniec/początek cyklów w dziejach ludzkości biorąc liczbę 1, rzymskie I. A więc lata: 1, 101, 201, 301… 1201… 1301… &… &… &… Co prawda jedynka symbolizuje, jako liczba Boga, pierwszą przyczynę wszystkiego, co zaistniało oraz początek, to nie ma żadnego odniesienia do późniejszych dziejów ludzkości i świata.
Siedemnastka natomiast nie, odwrotnie i całkiem inaczej, choć było między nimi pozorne podobieństwo. Siedemnastka oznacza, że co jakiś czas coś się kończy i coś się zaczyna. A właściwie kończy/zaczyna albo nawet kończy = zaczyna. Pokazuje jakiś ruch, jakąś ewolucję. Pokazuje, że coś, co powstawało we wcześniejszym okresie, ulegało zmianie, transformacji. Jedynka zaś oznacza wyłącznie początek i stabilne istnienie, miłą senność nieomal, rozkoszne trwanie… Jedynka nie ukazuje zatem rzeczywistego obrazu świata, jakim jest obecnie, ale obraz takiego świata, jaki Bóg, stwarzając go, zaplanował – doskonałego, szczęśliwego, poza czasem. 17 pokazuje świat w ruchu i wykoślawiony, 1 świat doskonały i niezmienny w swej doskonałości, ale przecież nasz świat taki nie jest! Zatem nie ma tu żadnego zastosowania i w związku z powyższym nie należy brać jej pod uwagę.
Ale… ale… zsumowanie składowych cyfr siedemnastki 1+7 daje 8, o czym już wcześniej wspomniano. ‘Ósemka’ natomiast symbolizuje rzeczy oraz idee sobie przeciwstawne, bo z jednej strony jest liczbą Saturna–Szatana i jako taka symbolizuje niedoskonałość, niedostatek, skończoność, ale wyłącznie w odniesieniu do doczesności. Natomiast w odniesieniu do życia przyszłego wieku (po powtórnym przybyciu Jezusa na Ziemię i końcu obecnego świata) doskonałość, obfitość i nieskończoność oraz Nowe Niebiosa i Nową Ziemię, jakie Pan Bóg obiecał sprawiedliwym, którzy będą na tej odnowionej Ziemi żyć w szczęściu, radości i błogostanie, odpoczywając po trudach doczesności i realizując swoje najskrytsze pragnienia: Nastanie nowe niebo i nowa ziemia, a poprzednich pamiętać nie będą. Nawet im one nie przyjdą na myśl. Przeciwnie: znajdować w niej będą radość i wesele…7
‘Ósemka’ więc oznacza tutaj koniec doczesności i szczęśliwe życie w wieczności, tam już czas nie będzie nikogo ograniczał, dlatego Kościół Wschodni ów okres po odnowieniu – palingenezie Wszechświata nazywa ósmym dniem tygodnia – dniem wiecznotrwałym, niemającym końca. Wciąż i wciąż trwającym i nigdy się niekończącym… Liczba 8 zatem odnosi się i do skończoności i do wieczności.
1Por.: Claudia Moschetti, Non solo il 17: numeri sfortunati e dove trovarli, [w:] „La Testata Magazine”, źródło: https://www.latestatamagazine.it/2019/08/17/non–solo–il–17–numeri–sfortunati–e–dove–trovarli/, [dostęp: 21 listopada 2019].
2O czasach sprzed Potopu Noego więcej w Aneksie I. Świat pierwszy przedpotopowy.
3Św. Jan z Damaszku, Kanon na dzień Zmartwychwstania Pańskiego, przeł. Łukasz Filc OP, [w:] Liturgia.pl – https://www.liturgia.pl/Kanon–paschalny/ (dostęp 7 stycznia 2018).
4Biskup Cezarei, pisarz i historyk (ur. 260/264 zm. 339/340).
5Patriarcha biblijny, który żył w II tysiącleciu p.n.e.
6Dionizjusz Mały lub Mniejszy, łac. Dionisius Exiguus (470–544) – pisarz chrześcijański.
7Proroctwo Izajasza, rozdział 65, wersy 17 i 18 – wg Septuaginty, BPK.