Bogomiłowie i katarzy

Aneks VII. Bogomiłowie i katarzy.1

Andrzej Sarwa

Diabelskie szyfry. Sekwencja dziejów świata. Kod roku 17 

wydałem pod pseudonimem Onufry Seweryn Krzycki

tak więc jeśli ktoś chciałby mieć tę książkę w formie papierowej to jej nie znajdzie pod moim nazwiskiem

a jest ona tutaj:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Diabelskie_szyfry_Sekwencja_dziejow_swiata_Kod_roku_17.html

==========================

Dość powszechnie się uważa, że choć nie bezpośrednimi, to przecież jednak spadkobiercami manichejczyków w Europie byli bogomiłowie i katarzy. Chociaż „klasyczny” manicheizm umarł, to jednak doktryna perskiego proroka Maniego inspirowała wiele osób i była źródłem, z którego czerpano bardzo długo – nie tylko na Wschodzie, ale i na Zachodzie.

Na przełomie wieków X i XI w cesarstwie wschodniorzymskim druzgocącą klęskę ponieśli paulicjanie – kontynuatorzy dualistycznej myśli Maniego. Wycofali się na Kaukaz, ale pozostawili wiele umysłów zapłodnionych swymi poglądami religijnymi.

Ich spadkobiercy, szukając miejsc spokojniejszych od stołecznego Konstantynopola i greckojęzycznej części imperium, zwrócili swoje zainteresowania w stronę Bułgarów, wśród których rychło rozpoczęli działalność misyjną, odnosząc na tym polu liczące się sukcesy.2 Bułgarski bogomilizm (bogomili – od mili Bogu, bądź od imienia popa Bogomila – po polsku Bogumiła ) to dualistyczna nauka propagowana przez popa Bogomila (Teofila) nauczającego, iż stworzycielem świata widzialnego jest nie Bóg, lecz Szatan. Bogomil nauczał za czasów bułgarskiego cara Piotra (927–969).3 Ruch bogomiłów (bogomilów) obecny był na terenie Bułgarii i Bośni między X i XVI wiekiem. Częstokroć bogomiłów utożsamiano z paulicjanami i katarami.4

Emigrując do Bułgarii, liczyli, że znajdą tam spokój i dość czasu, aby okrzepnąć i zorganizować się na nowo, odbudować hierarchię, a następnie wyruszyć „na podbój świata”. Niestety i tam dosięgli ich ortodoksyjni Grecy. Prawdziwą tragedią dla bogomiłów, bo taką słowiańską nazwę ostatecznie przybrali, było rozszyfrowanie skrywającego się pod zakonnym habitem przywódcy religijnego Bazylego i skazanie go na śmierć w płomieniach (w 1118 roku).

Bazyli jako zwierzchnik bogomiłów rządził nimi prężnie i nadzwyczaj sprawnie. Podniósł poziom oświaty religijnej, stworzył hierarchię duchowną i kierował doskonale zorganizowaną akcją misyjną. Nic dziwnego przeto, iż po jego śmierci, wierni ulegli rozproszeniu. Ale była to tylko porażka chwilowa. Szybko wrócili do równowagi, odbudowując to, co zostało zniszczone, ale działając jeszcze bardziej ostrożnie.5

Bogomiłowie bałkańscy zbyt daleko odeszli od źródła wiary – nauki Maniego, aby zachować jej pierwotną czystość. Toteż nie należy się dziwić, że zapożyczyli już nie tylko nazewnictwo chrześcijańskie, ale przejęli też wiele chrześcijańskich wierzeń. Jednak mimo najszczerszych chęci trudno jest zgodzić się z twierdzeniem, że ich ruch można traktować wyłącznie jako herezję zaistniałą w łonie chrześcijaństwa. Nie pozwalają na to zbyt duże różnice w teologii. Mimo zewnętrznego upodobnienia się do chrystianizmu bogomilizm miał z nim jednak wiele wspólnego.

Dualiści bułgarscy jako pisma natchnione przyjmowali Biblię, ale odpowiednio „oczyszczoną z naleciałości diabelskich”. Odrzucali, zatem Stary Testament z wyjątkiem ksiąg psalmów i prorockich. Przyjmowali Nowy Testament, ale za najdoskonalszą – główny filar ich doktryny – uważali Ewangelię św. Jana Apostoła. Również ich mitologia znacznie różniła się od klasycznej manichejskiej, chociaż główny zarys pozostał niezmieniony.

Wedle informacji zawartych w źródłach katolickich bogomiłowie nauczali, że Bóg Ojciec (nie mylić z Bogiem Ojcem–Jahwe, żydów i chrześcijan, którego uważali za Szatana) zrodził dwóch synów – pierworodnego Satanaela i Logosa (Jezusa Chrystusa). Pierwszy podniósł bunt przeciwko rodzicowi, skaptował na swoją stronę znaczną część aniołów i próbował przechwycić władzę. Za ów nieudany „zamach stanu” został ukarany wypędzeniem z raju, ale nie pozbawiony pierwiastka boskiego swej natury (na co wskazuje EL w jego imieniu, oznaczające Boga). Chociaż utracił dawną pozycję, wcale nie dawał za wygraną, nie ukorzył się ani tym bardziej nie poddawał losowi. Wraz z popierającymi go aniołami zaczął tworzyć świat konkurencyjny względem tego, który powołał do istnienia Bóg Ojciec. Tak więc stworzył nowe niebo i nową ziemię, które wszakże różniły się od swych doskonałych pierwowzorów tym, iż powstały z materii nam znanej. W akcie kreacji swego nowego królestwa, którego był jedynym władcą, zatrzymał się na kwestii człowieka. Otóż był w stanie go ukształtować, ale obdarowanie go życiem przerastało już możliwości Satanaela. Nie chcąc pozostawić swego dzieła niedokończonym, przełamując wewnętrzne opory, zwrócił się do Boga Ojca z propozycją: ten ostatni tchnie życie w istoty przez buntownika uformowane z materii, za co on – jedyny ich władca w nowym świecie – odstąpi Bogu prawo do części z nich, aby dopełnili liczby brakujących w raju aniołów, których po buncie ubyło. Miało to stanowić zapłatę za pomoc.6

Bóg Ojciec zgodził się na taki układ i spełnił prośbę Satanaela. Adam i Ewa, obdarowani iskrą Bożą i przez to zdolni do samodzielnego bytowania w otaczającej ich przestrzeni, stali się dziećmi zarówno Złego, jak i Boga Ojca. Pierwszego, bo obdarował ich ciałem, drugiego, bo dał im ducha. Pierwiastek boski od samego początku wziął górę nad szatańskim, co stało się przyczyną zazdrości i wściekłości Demiurga. Wiedział, że ludzkość wysuwa mu się ze szponów i że w miarę jej duchowego rozwoju coraz bardziej będzie tracił nad nią kontrolę, a wraz z nią i władzę.

Starając się za wszelką cenę znaleźć wyjście z sytuacji, obmyślił i na to sposób. Przybrawszy na siebie postać węża, uwiódł pramatkę Ewę. Tak, więc Ewa stała się pierwszą przyczyną i furtką, przez którą Zło wtargnęło do serc rodzaju ludzkiego. Ze związku z Satanaelelem narodził się Kain – pierwszy morderca w historii człowieka. Później Ewa podjęła współżycie z Adamem i z tego związku przyszedł na świat drugi syn Ewy, a pierwszy Adama – Abel.

Tak oto od samego początku w rodzaju ludzkim znalazły sobie trwałe miejsce obydwa pierwiastki rządzące wszechświatem: Zło, które reprezentował Kain, i Dobro uosobione w Ablu. Z czasem doszło do tak gruntownego wymieszania się ich obu, że w każdym z nas są one równoważne. Naturalnie dla dobra kosmosu i człowieka Zło należy zwalczać, aby w ostatecznym triumfie Dobra wszystko wróciło do właściwego porządku sprzed buntu Satanaela. A więc całe nasze postępowanie trzeba podporządkować temu, co przybliża zwycięstwo Boga Ojca.7

Tego nas uczy gnoza. Ponadto, aby aktywnie, i co najważniejsze – skutecznie, Dobro wspierać, należy prowadzić określony tryb życia. Jest nim rygorystyczne przestrzeganie bogomilskich nakazów moralnych. Czyli całkowicie zrezygnować już nie tylko z przekazywania życia przyszłym pokoleniom (co było uważane za bardzo ciężką zbrodnię), ale ze współżycia seksualnego mężczyzny z kobietą. Posty i umartwienia – oto co należało czynić.

Wróćmy jednak do bogomilskiego mitu przedstawiającego i wyjaśniającego historię stworzenia. Nowy występek Satanaela wzbudził w Bogu Ojcu gniew i pociągnął za sobą karę, którą było pozbawienie buntownika twórczej mocy. Najwyższy wszakże, zawsze dotrzymujący układów, nie pozbawił Złego władzy nad rodzajem ludzkim. Ten ostatni, korzystając z tego, skwapliwie starał się ją wykorzystać w sposób zgoła dla siebie najkorzystniejszy. W tymże celu, udając Boga, pod imieniem Jahwe zwiódł Żydów i obdarzył ich Prawem, które w skondensowanej formie zawarte jest w Dekalogu.8

Litościwy Bóg Ojciec nie zamierzał jednak pozostawić ludzkości samej sobie. Postanowił wskazać jej jedyną drogę ku lepszemu bytowaniu. Rolę owego nauczyciela – drogowskazu przyjął na siebie jego młodszy syn Logos–Archanioł Michał–Jezus Chrystus. Pierwszym etapem walki między potęgami światła i ciemności było przyjście Logosa na ziemię. Dokonał tego w sposób cudowny. Przybrawszy ciało pozorne, wniknął w ciało Maryi przez jej ucho i wyszedł doskonale uformowany, o czym nawet nie miała pojęcia. To, że uznano ją za matkę Jezusa, jest zwykłym nieporozumieniem – ponieważ po spełnieniu się tego aktu znalazła Logosa pod postacią niemowlęcia w grocie betlejemskiej. Zajęła się jego wychowaniem, dlatego uznano, że musi być matką dziecka.

Jezus „dorósłszy”, rozpoczął działalność kaznodziejską, która, jak wiemy z Ewangelii, została zakończona śmiercią na krzyżu. Ponieważ jednak przybywając na Ziemię, używał ciała pozornego, więc nie odczuwał naturalnych potrzeb ludzkich, np. głodu, zmęczenia. Wszystko to udawał jedynie. Również i jego śmierć była pozorna. Oszukał tym Satanaela i po zmartwychwstaniu ten ostatni musiał uznać się za pokonanego. Satanael za karę został pozbawiony boskiego pierwiastka swej natury. Odtąd już nie miał prawa dodawać EL do imienia i z Satanaela stał się Satana – Szatanem. Jezus do czasu ostatecznego zwycięstwa będzie przebywał poza Ojcem (podobnie jak Duch Święty wyemanowany dla wspomożenia wiernych), dopiero potem Najwyższy wchłonie go, roztapiając w sobie.

Jak widać z nauką chrześcijańską bogomiłowie, a także i wywodzący się od nich katarzy,9 nie mieli wiele wspólnego. Prócz tego byli ikonoklastami i zaprzeczali nawet celowości budowania kościołów, twierdząc, że w gmachach ludzką ręką wzniesionych, do Boga modlić się nie tylko nie można, ale nawet nie wypada. Nie uznawali chrześcijańskich sakramentów. Sami znali tylko dwa: chrzest duchowy, polegający na nałożeniu na głowę katechumena otwartej Ewangelii św. Jana i na odmówieniu modlitwy Pańskiej Ojcze nasz…, oraz odpowiednik uczty eucharystycznej (mszy), w której czasie dzielono się chlebem. Ale ani intencja, ani forma wcale nie przypominały chrześcijańskich.

Pomni prześladowań tak manichejczyków, jak i tych, które dotykały ich samych, starali się zachować jak najdalej idącą ostrożność. Dla ocalenia hierarchii duchownej i życia wiernych bogomiłowie udawali chrześcijan. Potrafili tak gruntownie opanować sztukę podwójnego życia, że częstokroć zmyliwszy zarówno władze świeckie, jak i kościelne, uważani byli nie tylko za prawowiernych, ale też za niezwykle świątobliwych i pobożnych. Dlatego niejednokrotnie dochodzili do najwyższych stanowisk w hierarchii Kościoła. Owa umiejętność maskowania się pozwalała na prężny rozwój organizacji, której na Bałkanach zaczynało się robić coraz ciaśniej i zaistniała konieczność wyjścia do innych krajów z Dobrą Nowiną.10

Po wyjściu poza granice Półwyspu Bałkańskiego myśl perskiego proroka Maniego uległa dalszej ewolucji, a system organizacyjny przybrał jeszcze inne kształty. Średniowieczna Europa Zachodnia, a w szczególności południowa Francja i północne Włochy, przyjęły chętnie doktrynę dualistyczną i zaakceptowały etykę manichejską.

Alfonso M. di Nola katarach, spadkobiercach i kontynuatorach wschodniego dualizmu, tak pisze:

Katarzy (…) wyznają doktrynę cechującą się dążeniem do najwyższej, absolutnie czystej ascezy. Pochodzenie herezji jest najprawdopodobniej orientalne, może bałkańskie, z wyraźnymi wpływami bogomilskimi. Katarzy przemieszczali się w stronę północnych Włoch, południowej Francji, Szampanii, jakkolwiek nadal zależeli od ośrodków na Wschodzie. Migracja ta przebiegała między XI i XIII w., dając początek kościołowi o silnych aspiracjach misyjnych, które we Francji znalazły ujście w ruchu albigensów, prowokując zdecydowaną reakcję papiestwa. W herezji katarskiej dualistyczny konflikt staje się głęboki; jego fundamentem jest elementarna teologia kosmicznego i moralnego przeciwieństwa między Dobrem a Złem, możliwego do przezwyciężenia jedynie poprzez najsurowszą ascezę.11

Cathari (których nazwę tradycyjnie wywodzi się od greckiego kataroi – czyści) – katarzy w Oksytanii (obecnie południowa Francja), patarini (czyli patareni) – we Włoszech. Herezja ma kilka nazw. Czy to dlatego, że w 1165 r. heretycy byli skazani na śmierć przez kościelny trybunał miasta Albi, czy też dlatego, że to miasto długi czas pozostawało jednym z najważniejszych heretyckich centrów, nazwa albigensi stała się dla katarów powszechna.12 Dalej będę więc używał zamiennie nazw – katarzy i albigensi.

W stosunku do albigensów używano także innych nazw, określając ich mianem manichejczyków, marcjonitów, czy nawet arian, choć z tymi ostatnimi zarówno w historycznym, jak i w teologicznym sensie nie mają nic wspólnego. I wszystkie te terminy dalekie są od tego, by opisać jedyną i zwartą rzeczywistość, w rzeczywistości bowiem herezja albigensów liczyła mnóstwo różnych sekt, podobnych sobie wedle podstawowych zasad, lecz odróżniających się licznymi szczegółami.13

Nazywanie spadkobierców Maniego katarami, czyli czystymi, miało wskazywać na prawość ich życia oraz surowy i ascetyczny jego tryb. Katarski system religijny dość mocno podkopywał system feudalny, występując zarówno przeciw panom duchownym, jak i świeckim. Nie czynił wszakże tego poprzez zbrojne akcje ludowe, co byłoby nie do pomyślenia, ponieważ kataryzm brzydził się rozlewem krwi (chociaż ten wszakże całkowicie zakazany był tylko duchowieństwu), ale przez rozpowszechnianie swej doktryny.14

Mimo iż katarzy kojarzeni są przede wszystkim z dwoma regionami – południem Francji i północą Italii, to przecież idee swe roznieśli po całym kontynencie. Można ich było spotkać i w Hiszpanii, i w Niemczech, na terenie dzisiejszej Holandii i Belgii, i na Wyspach Brytyjskich. Mimo iż funkcjonuje dość powszechna opinia, jakoby Wyspy Brytyjskie były jedynym regionem w średniowiecznej Europie całkowicie odizolowanym od wpływów bogomilsko–katarskich.

Opinia taka opiera się na informacji Williama z Newbury (Guillemus Novoburgensis) odnoszącej się do roku 1162, w której informuje o przybyciu do Anglii katarskich heretyków z Niemiec, którzy zostali wytraceni w Oxfordzie. Wszakże badania dotyczące bogomilsko–katarskiej penetracji Anglii niezbicie dowiodły, iż ślady kataryzmu na ziemi angielskiej są nie tylko obecne, ale nawet bardzo wyraźne. Między innymi wskazuje na to średniowieczny angielski tekst Harrowing Hell, który powiela rozdział XVIII Ewangelii Nikodema, ulubionej lektury dualistów. Ponadto da się zauważyć bardzo czytelne wpływy katarskie na ruch lollardów, Johna Balla i Johna Wycliffe’a. Ten ostatni głosił nawet, identyczny co i albigensi pogląd, że prawdziwym chlebem (ciałem Pańskim), który należy dzielić między ludzi, jest nie chleb fizyczny, ale chleb duchowy – chleb Słowa Bożego.15 Mimo, iż lollardzi uznawani są za miejscowe brytyjskie zjawisko, to jednak Wielebny Du Cange, żyjący w XIV wieku pisze na ich temat, że są to heretycy przybyli z Niemiec i Niderlandów i dodaje, iż in regni partibus pluribus latitabant Angliae („ukrywają się oni w wielu rejonach królestwa Anglii”). Du Cange daje jeszcze ważniejszą informację, pisząc w 1318 roku: Valdensis haereticus dicitur quoque Lollardus („oni też nazywali lollardów waldensami”), Zarysowane w ten sposób duchowe pokrewieństwo między lollardami i waldensami kieruje naszą uwagę ku korzeniom doktryny waldensów, które tkwią w kataryzmie. Piotr Waldo zaadaptował przecież katarską wizję społeczną i model organizacyjny, choć nie przejął ich skomplikowanej mitologii. Istnieje też niepodważalne pokrewieństwo doktryn lollardów i bogomiłów–katarów, co bez trudu można udowodnić, porównując ich pisma i tradycje.16

Ale wpływy bogomilsko–katarskie sięgały nie tylko tak odległych krajów Zachodu jak Italia, Oksytania, Niemcy czy Anglia, ale zauważyć je można także na terenach Słowiańszczyzny wschodniej i zachodniej. Być może docierały one również i do Polski. Niektórzy przypuszczają, że benedyktyni, żyjący na Świętym Krzyżu, a więc w samym sercu Polski, w Sandomierskiem, w czasach Bolesława Chrobrego skażeni byli herezją bogomilską.17

Istniały także powiązania bardziej skomplikowane.

Badając pisma Johna Wycliffe’a, można zauważyć w nich pewne ślady cyrylo–metodianizmu, które do angielskiego duchownego nie mogły raczej dotrzeć inną drogą, jak za pośrednictwem katarów.18

Katarzy mieli swoją własną organizację kościelną, konkurencyjną względem struktur Kościoła rzymskiego, swoją własną obrzędowość, swoją własną naukę i swoje własne cele. Mimo iż kataryzm powstał na średniowiecznym Zachodzie, to jego korzenie znajdują się na Wschodzie, w bułgarskim bogomilizmie.19

Bogomilska nauka przedostała się na Zachód około pierwszej połowy XII stulecia, prawdopodobnie drogą przez Dalmację. Kataryzm najpierw pojawił się na południu Francji i na północy Italii, w późniejszym zaś czasie rozszerzył się na Niemcy, Flandrię, Katalonię, dotarł do Bretanii, a niektórzy uważają także, iż mógł on dotrzeć także i do Czech, (a nawet dalej na północ – w Krakowskie i Sandomierskie20). Największy rozwój kataryzmu obserwujemy w Italii i Oksytanii. Na tych terenach, głównie jednak w Oksytanii, kataryzm cieszył się największą popularnością wśród patrycjatu miejskiego. W ostatniej ćwierci wieku XII i na początku XIII stulecia, nadeszła doba największego rozkwitu kataryzmu okcytańskiego, zaraz potem zaś italskiego.21

Nauka katarska nigdy nie stanowiła jednolitego, zdogmatyzowanego systemu teologicznego. Opierała się ona na tekstach biblijnych kanonicznych i apokryficznych. Katarów charakteryzował silny antyklerykalizm w stosunku do duchowieństwa katolickiego, odrzucali też oni sakramenty Kościoła rzymskiego, śpiew kościelny, kult relikwii, obrazów, krzyża. Wierzyli, że tylko oni stanowią prawdziwy Kościół Chrystusa, natomiast Kościół rzymski pozostaje we władaniu diabła.22

Religia katarów–albigensów opierała się na ścisłym dualizmie: Świat jest teatrem wojny między duchowym pierwiastkiem Dobra i materialnym pierwiastkiem Zła. Aby zwyciężyło Dobro, Światłość, trzeba zerwać z materialnym światem Zła, Mroku, z bogiem – uzurpatorem, początkiem wszelkiego zła, nazwanym Rex Mundi – „Królem Świata”.

Trzeba być biednym, niewinnym i czystym, głosili katarscy kaznodzieje – Doskonali. Aby przemóc nieczystą materię, trzeba zrezygnować z wszelkiej idei „władzy”, a przyjąć tylko ideę Miłości. Tylko wówczas dusza może osiągnąć zbawienie i doskonałość; inaczej zaś, przez całą serię wcieleń, będzie wędrować aż do czasu, gdy osiągnie doskonałą czystość.23

Katarzy przeciwstawiali sobie słowa: Roma – Amor. Wyjaśniając: Ecclesia (Kościół) Roma (Rzym) – jest czymś przeciwstawnym, pierwiastkowi Amor (Miłości) [RO–MA – AM–OR, czyli RZYM – MIŁOŚĆ], którą wyobraża sobą Jezus, dlatego więc Ecclesia Roma jest Kościołem Szatana, Kościołem, który pogrążył się w herezji. Wszystko, co się na nim opiera, jest zgubne, a jego sakramenty nie mają żadnej wartości, bo przecież woda używana do chrztu, czy chleb i wino używane do Eucharystii zrobione są z nieczystej materii.24

Odrzucając naukę i organizację katolicką, katarzy nawiązywali do dawnej, klasycznej organizacji i hierarchii manichejskiej, z tym że używali nazewnictwa chrześcijańskiego. Tak, więc wiernych dzielono na doskonałych, wierzących i początkujących. Kler dzielił się na biskupów, ich pomocników i diakonów. Utrzymywano też dość ścisłą łączność z bogomiłami bułgarskimi, nawet jeden z ich papieży – Bartłomiej, przybywszy do Prowansji (około 1233 roku), rezydował tam do końca swych dni. Bogomilski papież Niketas w roku 1167 zwołał do Saint Felix–de–Caramon koło Tuluzy synod katarów, na którym dokonano podziału Kościoła czystych, na diecezje.25 Około trzydziestu procent okcytańskich Doskonałych, wywodziło się z langwedockiej arystokracji.26

Albigensi odcinali się od oficjalnego Kościoła, nazywając go „złym Kościołem rzymskim”. Przyrównywali go do niewiasty babilońskiej pijanej krwią świętych, o której mówi Apokalipsa św. Jana. Odmawiali też Kościołowi władzy świeckiej. Samych siebie natomiast uważali za Kościół Boży, który został posłany między rzymskie wilki. Uważali się za prawdziwych chrześcijan, strażników Chrystusowej Dobrej Nowiny, prześladowanych i posyłanych na śmierć.27

Wytworzyli sobie własne, niezależne struktury organizacyjne. Najpóźniej od pierwszej połowy XII wieku na czele poszczególnych katarskich społeczności stał biskup, mający za pomocników – „starszego syna” (filius maior) i „młodszego syna” (filius minor), oraz diakona. Po śmierci biskupa „starszy syn” automatycznie stawał się jego następcą, a na biskupa wyświęcał go „syn młodszy”. Ten ostatni – również automatycznie – zajmował miejsce „starszego syna”, a następnie zgromadzenie kościelne na jego miejsce wybierało nowego „młodszego syna”. Papieża ani jakiejś innej zwierzchności mającej centralną władzę i autorytet, katarzy (w przeciwieństwie do bogomiłów) nigdy nie posiadali.

Na terenie Italii kataryzm rozwinął się i umocnił głównie w Lombardii, a w mniejszym stopniu w Toskanii. Można mówić o trzech italskich diecezjach katarskich (Albanenses (albanickiej), Concorezzenses (konkorecjańskiej), Bagnolenses (baniolneńskiej) konkurujących między sobą na polu teologii.

Poziom intelektualny katarów italskich był bardzo wysoki, a teologowie katarscy wiedli ze sobą ostre spory. Najbardziej znanym był spór teologiczny pomiędzy Dezyderiuszem, który był filius maior w diecezji Concorezzo, a scholastycznym filozofem Janem de Lugia, piastującym urząd filius maior Kościoła albanitów. W sporze tym Desiderius popadł w herezję (w stosunku do wiary katarskiej oczywiście), głosząc, iż Jezus narodził się w rzeczywistym ludzkim ciele. Jan z Lugio był natomiast propagatorem bardzo radykalnego dualizmu.

Umiarkowani dualiści uważali, że Szatan był stworzony przez dobrego Boga, ale upadł i zwrócił się ku złu. Dualiści radykalni natomiast twierdzili, że pierwiastek zła, jest tak samo odwieczny, jak i pierwiastek dobra. Ten drugi pogląd wyznawał i uzasadniał w swym dziele Liber de duobus principiis katarski filozof scholastyczny Jan z Lugio, i chociaż nie był filozofem tego formatu co św. Albert Wielki, czy św. Tomasz z Akwinu, to w swoich czasach uważany był za jednego z większych myślicieli.

Poza tym kataryzm italski mocno osłabiały również i spory wewnętrzne innego rodzaju. Pojawiały się one na płaszczyźnie organizacyjnej, co powodowało, iż był on jeszcze bardziej niejednorodny niż kataryzm okcytański.28

Z czasem, gdy Hohenstaufowie, niemiecki ród książęcy ze Szwabii, utracili swe pozycje na Półwyspie Apenińskim, na terenie Italii nasiliły się prześladowania „czystych”. Kościół katarski upadł, ostatni zaś jego wyznawcy ostatecznie wtopili się w środowisko waldensów, żyjących w oddalonych alpejskich dolinach.29

Jeszcze bardziej tragicznie potoczyły się dzieje katarów okcytańskich, ale o tym niżej.

Organizacja kataryzmu opierała się na doskonałych, czyli „dobrych ludziach”, którzy żyli „w świecie”, nie zaś w odosobnieniu. Doskonałymi (Perfecti) mogli być zarówno mężczyźni, jak i kobiety, i chociaż te ostatnie mogły sprawować funkcje kierownicze we wspólnotach, to jednak nie wolno im było piastować urzędu biskupa, czy diakona. „Dobrzy ludzie” zarabiali na własne utrzymanie, zwykle zajmując się jakimś rzemiosłem, np. tkactwem, kaletnictwem, czy koszykarstwem, a swe wyroby sprzedawali na targach. Dopiero gdy nasiliły się prześladowania katarów, zmuszeni byli – żyjąc w ukryciu – korzystać z darów, jakich dostarczali im zwykli wierzący.30

Tych, którzy przyjęli chrzest duchowy, tzw. consolamentum, nazywano Perfecti – „doskonałymi” – „dobrymi ludźmi”, „dobrymi chrześcijanami”, którzy przez całe życie musieli przestrzegać licznych nakazów, zakazów i ograniczeń. Między innymi zobowiązani byli wieść żywot ewangeliczny, nie mogli spożywać mięsa, z wyjątkiem ryb i raków, nie wolno im było zabijać żywych istot, kłamać, kraść, współżyć seksualnie, przysięgać. Wobec zwykłych wiernych nie stawiano aż tak wielkich wymagań – mogli zatem płodzić potomstwo, jeść mięso, zabijać zwierzęta i nie obowiązywały ich aż tak srogie posty, jak doskonałych.31

Katarzy nie budowali kościołów. Dlatego spotykali się w domach Doskonałych (mężczyzn bądź kobiet). Praktykowali rytualny posiłek połączony z łamaniem chleba i jego rozdzielaniem między obecnych. Jak już wspomniałem, katarzy obrzęd ów uważali za zwyczajną pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, odmawiając spożywanemu chlebowi jakiegokolwiek związku z Ciałem Jezusa. Słowa Chrystusa zachęcające, by spożywać chleb jako Jego ciało rozumieli nie literalnie, ale przenośnie, uważając, że mowa tu o chlebie nauczania, które ma być rozdzielane między ludźmi, a nie o rzeczywistym ciele.32

Najważniejszą i najuroczystszą modlitwą dla katara była Modlitwa Pańska – Ojcze nasz, której wszakże zwykli wierzący nie odmawiali, żyjąc bowiem w grzechach, nie śmieli nazywać Boga ojcem. Prawo do odmawiania tej modlitwy zyskiwali wierzący w specjalnym obrzędzie, zwanym traditio orationis.33

Z punktu widzenia ducha, grzesznicy są synami Diabła (dlatego też zwykli „wierzący” nie mogli mówić „Ojcze” i zwracać się do Boga, jako do swojego Ojca). Chrystus mówi im: „Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego”.34

Najważniejszym obrzędem był chrzest duchowy, najczęściej określany mianem consolamentum. Podczas obrzędu consolamentum na adepta zstępował Duch Święty Pocieszyciel, czyli Paraklet (Paraklétos), w tym momencie wszelkie grzechy zostawały odpuszczone i adept stawał się chrześcijaninem, czyli Doskonałym – „dobrym człowiekiem”.

Jeżeli komuś, po przyjęciu consolamentum, zdarzyło się popaść w grzech śmiertelny, ratunkiem dla niego było ponowne przyjęcie tego sakramentu (słowa sakrament używam tutaj umownie, a nie w znaczeniu katolickim). Lecz było to obwarowane licznymi trudnościami i zależało od decyzji innych Doskonałych, którzy mogli uznać, bądź nie uznać, że upadły zasługuje na to, by dostąpić ponownego pocieszenia. Co do lekkich grzechów, to Doskonali wyznawali je w publicznej spowiedzi, w obrzędzie zwanym apparellamentum, i uzyskiwali ich odpuszczenie.35

Jednocześnie jednak, analiza rytuałów katarskich oraz pism polemistów katolickich pozwala stwierdzić, że chrzest duchowy Jezusa Chrystusa, nazywany także consolamentum, pozwalał adeptom herezji katarskiej dostąpić zbawienia już w życiu doczesnym.36

Składowymi obrzędu duchowego chrztu (consolamentum) było: kazanie na temat prawa Kościoła Bożego, ślub czystego życia w zgodzie z nakazami ewangelicznymi, wkładanie rąk (określenie liturgiczne) na głowę adepta, czytanie Ojcze nasz, oraz prologu Ewangelii św. Jana. Sakrament kończył pocałunek pokoju udzielany adeptowi.37

Praktykę consolamentum katarzy przejęli od bogomiłów. Najstarszy przekaz dotyczący tego obrzędu pochodzi z XI wieku, niektórzy badacze wszakże uważają, że sakrament ten praktykowano już w wieku X.38

Prócz wcześniej opisanego obrzędu, był jeszcze obrzęd consolamentum umierających. Przyjmowali go ludzie znajdujący się w zagrożeniu życia, a chcący sobie zapewnić zbawienie. Jeśli taka osoba nie umarła a wyzdrowiała, sakrament jakby „tracił moc”, a Doskonali byli zobowiązani do modlitw w intencji przyjęcia przez taką osobę właściwego consolamentum.39

Zwykli członkowie społeczności katarskiej, czyli wierzący, mogli żyć, jak chcieli, wierząc, że do zbawienia wystarczy im, przyjęcie consolamentum przed śmiercią.40

Przygotowanie do odkupienia działo się u nich [albigensów] przez Consolamentum (pocieszenie), t.j. ceremonie polegającą na wkładaniu rąk, przez którą zarazem posuwano wyznawców z klasy niższej do wyższej. Ci ostatni żyli w praktykach najsurowszego ascetyzmu, gdy prości wierzący używali wielkiej swobody i mogli się puszczać na wszelki nierząd, byle tylko złożyli solenne przyrzeczenie (Convenensa), że później dozwolą się wprowadzić do klassy wyższej, co niekiedy odkładano aż do śmierci. Poświęceni poddawali się tak zwanemu endura, t.j. nieprzyjmowali żadnego lekarstwa, ani pokarmu, aby najprędzej, jak mówili, i jak można najlepiej zakończyć i zabezpieczyć się od powrotu do grzechu. Fanatyzm swój tak daleko posuwali, że rodzice poddawali dzieci swe endurze, dzieci rodziców, by przyśpieszyć im dobry koniec.41

Całkiem możliwe, że albigensi praktykowali coś w rodzaju kontroli liczby urodzeń i praktykowali aborcję; niektórzy inkwizytorzy oskarżali także Doskonałych o uprawianie „nienaturalnych praktyk seksualnych”, pod pretekstem, że chodzili głosić zawsze po dwóch.42

Katarzy, tak jak i bogomiłowie, byli dualistami. Wierzyli, że materialny świat został stworzony przez dobrego anioła, Lucyfera, czy też Satanaela, który zgrzeszywszy pychą, stał się złą istotą i przeciwstawił sie Bogu. Stworzył widzialny świat, a dwóch aniołów nakłonił do tego, by weszli w ludzkie ciała, które wpierw ulepił z błota, z gliny. Z owych dwojga narodziły się dalsze ludzkie istoty.43

Katarzy, podobnie jak ich duchowi pobratymcy na Wschodzie, hołdowali oczywiście dualizmowi, kładąc go jako podwalinę swojej kosmogonii i teologii. Od bogomiłów wszakże byli bardziej konsekwentni, przypisując Złu i tę samą (co do jakości) inteligencję, i jednaką moc stwórczą co Dobru. Według Katarów Zło nie pojawiło się we wszechświecie na skutek buntu Satanaela, ale jest równie odwieczne jak Dobro.44

Radykalny katarski dualizm, głosił, iż Zło jest tak samo odwieczne, jak Dobro i równoważne mu pod każdym względem. Pierwiastek zła nie pojawił się w chwili buntu, czy sprzeciwu przeciw pierwiastkowi dobra, ale egzystuje od wieczności. Natomiast Szatan jest tylko jego sługą.45

W kontekście tego nieco inaczej wyobrażali sobie powstanie świata i człowieka. Przeprowadzili ostrą granicę między materią i duchem, twierdząc, że ta pierwsza jest w sposób bezwzględny poddana Szatanowi, natomiast pierwiastek duchowy z samej swej natury podlega Bogu.

Uwikłanie ducha w materię nastąpiło w wyniku pokusy ze strony Odwiecznego Zła, które zwiodło część duchów niebieskich, które na skutek owych podszeptów przyjęły na siebie materialne kształty, zapoczątkowując tym samym walkę obydwu pierwiastków w naszym ludzkim wymiarze. Od owego momentu człowiek jest wewnętrznie rozdarty: jego materialna część skłania się ku złu, duchowa zaś usiłuje powrócić do poprzedniego stanu świętości w niebie.

To właśnie owa wewnętrzna walka człowieka jest powodem tylu rozlicznych jego bied, lecz uczynki ciała nie obciążają moralnego rachunku ducha, który jakoby instynktownie pożąda światłości i do niej dąży, ciemności zaś się lęka i nią się brzydzi.46

Człowiek stworzony przez Szatana może osiągnąć zbawienie wyłącznie za pośrednictwem osobistego poznania – gnozy (gnosis), która sprzyja jego prawidłowej relacji z Bogiem, bez żadnego ludzkiego pośrednika, i bez jakiejkolwiek idei wiary. Dlatego to albigensi odrzucali hierarchię i wszystkie dogmaty Kościoła katolickiego. W oczach tego ostatniego natomiast najciemniejszym punktem herezji katarskiej był stosunek do Chrystusa. Albigensi głosili bowiem, iż niewątpliwie zgodził się On wejść w ten zmysłowy, nieczysty świat, aby wskazać duszom drogę do światłości, lecz tylko zewnętrznie przypominał człowieka. W rzeczywistości jednak Jego ciało było pozorne, niby podlegające prawom ziemskim, w faktycznie jednak nie miały one do niego żadnego zastosowania.47

W powrocie do raju może okazać się pomocna samodyscyplina i praktykowanie ascezy, ale największej i prawdziwej pomocy można oczekiwać wyłącznie ze strony Chrystusa. Ten ostatni – Syn Boży – przyjąwszy na siebie pozorne ciało i przeszedłszy przez ucho Maryi, pojawił się w materialnym świecie, aby wskazać ludziom drogę do Ojca. Zresztą różnie o Jezusie różne grupy katarów uczyły: może to nie był Syn Boży, lecz pierwszy z aniołów lub Paweł z Tarsu? Nie to jednak jest ważne. Najistotniejsze, że droga została wytyczona.

Jezus nie mógł być zatem ani Bogiem, ani nawet Synem Bożym, w najlepszym wypadku był Jego obrazem, najdoskonalszym z aniołów, lub prorokiem. Ponieważ jednak występował przeciw Szatanowi, ów doprowadził do Jego ukrzyżowania. I z tego powodu krzyż, jako narzędzie męki, nie powinien był być przedmiotem kultu, a ponadto jeszcze – Chrystus nie mając materialnego ciała, a ciało pozorne, nie mógł cierpieć i umrzeć na tym krzyżu.48

Co się tyczy kwestii duszy, to niektórzy katarzy uważali, że dusze wchodzące w ludzkie ciała, są zawsze nowe i pochodzą z nieba. Inni natomiast wierzyli w reinkarnację, głosząc, że dusze po śmierci przechodzą z ciała do ciała, a dzieje się tak do czasu aż dusza się całkowicie oczyści.49 Co zaś do zagadnień eschatologicznych, to:

Wobec braku tekstów, przedstawiających jasno i wyraźnie poglądy eschatologiczne katarów, trudno jest powiedzieć, jaki los przewidziany był dla Diabła w końcu czasów. Jest tu wiele sprzeczności. Świat jest wieczny, a jednak będzie miał swój kres. Diabeł jest niezniszczalny, a jednak będzie unicestwiony. Zobaczymy dalej, że sprzeczności te są raczej pozorne niż rzeczywiste. Jakkolwiek by to było, pewne jest, że dwa zachowane traktaty katarskie przewidują porażkę Szatana, zniszczenie materialnego świata i zastąpienie go nową Ziemią, sprowadzenie złej zasady do quasi–niebytu (to znaczy do jej prawdziwej natury) i uchylenie posiadanej przez nią niszczycielskiej i zabójczej mocy.50

Rozwój katarskiej organizacji kościelnej zdawał się być niczym niezakłócony. Wiernych przybywało z dnia na dzień, tak iż w końcu katolicy zostali w Oksytanii zepchnięci na margines życia społecznego – była ich zaledwie garstka. Zrozumiałe, że taki stan rzeczy musiał wzbudzić nie tylko zaniepokojenie, ale również reakcję katolików i zmusić ich do rozpoczęcia akcji przeciwko katarom. Nie było to wszakże łatwe, kataryzm bowiem krzewił się nie tylko wśród niższych klas społecznych, ale był czynnie popierany i wyznawany przez panów feudalnych. Ci ostatni, dysponując wojskiem, niezbyt się obawiali kroków podejmowanych przez Kościół.

Do walki z katarami powołano Zakon Kaznodziejski, inaczej zwany dominikańskim. Dominikanów obdarzano też mianem psów Pańskich od łacińskiego Domini canes (ale nie tylko z powodu nazwy zakonu dominikanów – dominicanes – Domini canes, ale także ze względu na legendę opowiadająca o tym, że matka św. Dominika przed jego urodzeniem miała sen, jakoby wydała na świat szczenię trzymające w pysku płonącą świecę, lub pochodnię, która rozjaśniała cały świat). Powołano też inkwizycję papieską, bo wcześniej istniała tylko inkwizycja biskupia.

Twórca Zakonu Kaznodziejskiego, św. Dominik Guzman, Hiszpan z pochodzenia, całym sercem i całym życiem zaangażował się w zwalczanie herezji katarskiej. Przyjmując nieco odmienny styl walki od innych katolickich duchownych – starał się bowiem nawracać katarów przykładem własnego życia, praktykowaniem ubóstwa, na wzór katarskich Doskonałych i kazaniami, jakie wygłaszał podczas swych licznych wędrówek. Nie na wiele to jednak się zdało i liczba nawróconych przez Dominika i jego towarzyszy katarów – wbrew katolickim opisom hagiograficznym – była bardziej niż znikoma.

Dlatego do wyplenienia kataryzmu posłużono się metodą ostateczną – wojnami krzyżowymi, które z trudem, ale w końcu doprowadziły do „wyrwania herezji z korzeniem”.

Powołanie tych dwu instytucji pokazuje, jak wielkim zjawiskiem cywilizacyjnym był ruch katarski, i że aby mu się przeciwstawić, użyto tak nadzwyczajnych środków. I zaznaczyć należy, że instytucje owe nie tylko posłużyły doraźnemu celowi, ale miały też wpływ na czasy późniejsze, nie tylko na społeczeństwo średniowieczne, ale również na historię nowożytną.

Nakazy synodów lokalnych (Reims, 1148; Tours, 1163) i soboru laterańskiego (1179) zabraniające jakiejkolwiek wspólnoty z katarami i wzywające władzę świecką do rozprawy z nimi, były puszczane mimo uszu. Ponieważ w Gaskonii, Prowansji i Lombardii rozpoczął się zwycięski marsz katarów w kierunku południa Włoch, północnej Francji, Hiszpanii, Anglii i Niemiec, katolicy doszli do wniosku, że czas najwyższy zastosować środek najdrastyczniejszy – krucjatę. Pierwsza krucjata została zwołana jeszcze przy końcu XII wieku, ale odniosła tylko pozorne zwycięstwo. Po odejściu wojsk krzyżowych wrócił dawny stan rzeczy.

W kontekście tego, co zostało powiedziane wyżej, można zrozumieć postępowanie późniejszych wypraw krzyżowych, w pierwszych latach wieku XIII, kiedy to po zdobyciu miasta bądź twierdzy opanowanej przez katarów zabijano wszystkich – bez wyjątku – którzy tam przebywali.51

Owe wojny krzyżowe przyniosły poważne zahamowanie rozwoju kataryzmu, ale nie jego unicestwienie. Chociaż na synodzie w Awinionie (w 1209 roku) optymistycznie uznano, że „herezję wyrwano z korzeniem”, w niedługi czas potem katarzy znów dali znać o sobie, a król Francji Ludwik VIII wypowiedział im nową wojnę (w 1226 roku), w której znowu przelano morze krwi.52

Należy wspomnieć, że ważnym punktem w historii kataryzmu jest życie, obrona i upadek Montségur, zdobytego przez krzyżowców w roku 1244.

Gdy w roku 1209 papież Innocenty III ogłosił wyprawę krzyżową przeciw albigensom, a król Filip II August wyruszył z pięćdziesięciotysięczną armią do boju, zaczął się okres ćwierćwiecza zaciętych walk z langwedockimi heretykami. Przez okres dwudziestu pięciu lat wojen albigeńskich na tronie Francji zasiadali trzej królowie, zaś na Stolicy Piotrowej dwaj papieże. Na koniec, po wielu latach zaciętych bojów, krzyżowcy złamali opór katarów. Do pełnego zwycięstwa brakowało tylko jednego: zdobycia ostatniego bastionu herezji, twierdzy położonej na wysokiej górze – Montségur.53

Z początkiem roku 1243 armia krzyżowców obległa twierdzę, która górując nad okolicą, wznosząc się na 1200 metrów nad poziom morza, zdawała się być niemożliwa do zdobycia. Montségur opierała się przez rok. Na koniec, gdy upadła ostatnia nadzieja na zmianę sytuacji, a jakikolwiek opór był daremny, zaczęto rokowania na temat poddania twierdzy.54

W marcu, roku 1244, obrońcy skapitulowali, przyjmując warunki, mówiące, że Doskonali zostaną spaleni, żołnierze zaś ocalą życie, jeżeli wyrzekną się herezji i przyjmą wiarę katolicką. Dnia 16 marca 1244 Montségur wydano w ręce katolików.55

Po kapitulacji śmierć poniosło 215 Doskonałych (inne źródła podają, że było ich 220), a także i niektórzy rycerze, którzy wcześniej zgodzi się przyjąć katolicyzm. Istnieje legenda, mówiąca, że już po porzuceniu przez owych rycerzy kataryzmu jeden z mnichów zażądał, aby na potwierdzenie szczerości intencji zarżnęli psa, wszakże nikt nie zdecydował się splamić duszy śmiertelnym grzechem i nie zabił niewinnego zwierzęcia. Więc ich powieszono.56

Stara tradycja głosi, że w noc przed poddaniem Montségur, po stromych górskich ścianach uciekło czterech Doskonałych. Zachowały się ich imiona: Hogo, Emoel, Eccard i Clame. Mieli oni uratować to co najcenniejsze – wiarę, tradycję i możność przekazywania consolamentum następnym pokoleniom.57 Dość powszechnie sądzi się jednak, iż wynieśli z obleganej twierdzy jakieś nieprzebrane i tajemnicze skarby, pośród których miał się rzekomo znajdować również legendarny święty Graal.58

Mimo iż zdawało się, że to już ostateczny i nieodwołalny koniec kataryzmu, to jednak w pierwszych latach wieku XIV doszło do ożywienia kataryzmu okcytańskiego dzięki kaznodziejskim wysiłkom dwóch braci, Pierre’a i Guilhem’a Authié pochodzących z miasta Ax, którzy w końcu XIII stulecia udali się do Italii i z rąk tamtejszych Perfecti przyjęli consolamentum. Pierre i jego syn Jacques w roku 1299 wrócili do Langwedocji, aby tam prowadzić działalność kaznodziejską. Wkrótce zgromadzili obok siebie dalszych „dobrych ludzi” i wspólnie z nimi rozpoczęli beznadziejną walkę przeciw Inkwizycji. Walkę tę – jak nietrudno się domyślić – przegrali, i zostali spaleni na stosie w roku 1309. Ostatni katarski Doskonały z Oksytanii, którego imię dochowało się do naszych czasów, Guilhem Bélibaste, został skazany na stos w roku 1321. Razem z nim Kościół katarski na południu Francji ostatecznie umarł.59

Stephen O’Shea napisał o nim:

Bélibaste był, być może, najbardziej szczególnym doskonałym w historii katarów. Morderca i rozpustnik (w młodości, jeszcze przed przyjęciem consolamentum zabił człowieka, a już jako Doskonały żył w konkubinacie z własną gospodynią (i miał z nią syna – przyp. A.S.), okazał się jednak łagodnym pasterzem dla swej niewielkiej grupy zwolenników – wierzących i, kiedy przyszedł czas, wykazał się taką samą odwagą, jak jego znacznie bardziej wartościowi poprzednicy. To grzesznik, a nie święty, pożegnał największą herezję średniowiecza.60

Ustawiczne wojny, które katolicy wydawali katarom, sprawiły że nauka Maniego przestała być na Zachodzie wyznawana, chociaż nieliczni jej epigoni przetrwali jeszcze długo w ukryciu i głębokiej konspiracji. Jako ciekawostkę podam fakt, iż dziś, na początku XXI wieku, kataryzm znów się odradza i wyznawców religii czystych można spotkać w jego ojczyźnie – Francji. Ale nie tylko tam. Kościoły neognostyckie działają także i w innych krajach Europy i Ameryki.

============================

1Dualistyczne denominacje heterodoksyjne.

2A. J. Sarwa, Herezjarchowie…; „Dualistyczna herezja” Bogomiłów, [w:] „Pentagram”, Nr 36, Wrocław 1999, s. 8–11.

3D. Zbíral, Kataři [w:] Internet – http://mujweb.cz/www/david.zbiral [dostęp: 4 września 2009 r.].

4A. M. di Nola, Diabeł, przeł. I. Kania, Kraków [2001], s. 73.

5A. J. Sarwa, Herezjarchowie…, s. 17.

6Tamże, s. 18.

7Tamże, s. 19.

8Tamże, s. 20.

9M. Dobkowski, Katarzy – chrześcijanie, czy manichejczycy?, [w:] OBLICZA GNOZY, Kraków 2000, s. 75–84.

10A. J. Sarwa, Herezjarchowie…, s. 21.

11A. M. di Nola, Diabeł…, s. 75.

12Великая ересь катаров [w:] Летопис, [w:] Internet – http://legends.by.ru/library/grail – 2.htm [dostęp: 4 września 2009 r.]; por także: J. Ptaśnik, Kultura Wieków Średnich. Życie religijne i społeczne, Warszawa 1959; s. 371 – 386; H. Rousseau, Bóg zła, Warszawa 1988, s. 77 – 86.

13Великая ересь катаров…; J. Brosse, Wielcy mistrzowie duchowi świata. Leksykon, przeł. I. Kania, Wydawnictwo Opus, Łódź 1995, s. 116.

14D. Zbíral, Kataři…; J. Kracik, Święty Kościół grzesznych ludzi, Kraków 1998, s. 29–57.

15JOHN WYCLIFFE, THE DUALISTS AND THE CYRILLO – METHODIAN VERSION OF THE NEW TESTAMENT, [w:] Etudes balkaniques, 2001, No1, [w:] Internet – http://www.geocities.com/bogomil1bg/wycliffe.html [dostęp: 4 września 2009 r.].

16G. Vasilev, BOGOMILS AND LOLLARDS. DUALISTIC MOTIVES IN ENGLAND DU – RING THE MIDDLE AGES, [w:] ACADEMIE BULGARE DES SCIENCES. INSTITUT D’ETUDES BALKANIQUES. ETUDES BALKANIQUES, N° 1, 1993, [w:] Internet – http://www.geocities.com/bogomil1bg/Bgml_Lllrd.html [dostęp: 4 września 2009 r.].

17F. Kmietowicz, Kiedy Kraków był trzecim Rzymem, Białystok 1994, s. 55 i n.

18JOHN WYCLIFFE…

19D. Zbíral, Kataři…

20Przyp. red.

21Tamże.

22Tamże.

23Великая ересь катаров

24Tamże.

25A. J. Sarwa, Herezjarchowie…, s. 24.

26Великая ересь катаров

27D. Zbíral, Kataři

28D. Zbíral, Kataři…

29Tamże.

30Tamże.

31Tamże.

32Tamże.

33Traditio, immersion in the parfait community, from the Lyons Ritual, [w:] Cathar Lithurgy – From the Lyons Ritual – (Gnostic), [w:] Internet – http://fam – faerch.dk/pseudigrapher/gnostic/traditio.htm [dostęp: 14 września 2010 r.].

34R. Nelli, Katarskie odczytanie Ewangelii według świętego Jana, przeł. K. Środa [w:] Internet – www.gnosis.art.pl/numery/gn09_nelli_katarskie_odczytanie_Jana.htm [dostęp: 4 września 2009 r.].

35D. Zbíral, Kataři…

36M.Dobkowski, Czy consolamentum…

37D. Zbíral, Kataři…

38Tamże.

39Tamże; M. Monikowski, Sakrament Zbawienia w Kościele Gnostyckim, [w:] Magazyn Teologiczny Semper Reformanda [w:] Internet – http://www.magazyn.ekumenizm.pl/article.php?story=20040120135136561&mode=print [dostęp: 4 września 2009 r.].

40Katari [w:] ENCYKLOPÉDIA DEJEPISU, [w:] Internet – http://www.spsh.sk/encyklopedia/kriziaci.htm [dostęp: 4 września 2009 r.].

41Encyklopedja Kościelna…, t. I, Warszawa 1873, s. 118.

42Великая ересь катаров

43D. Zbíral, Kataři

44A. J. Sarwa, Herezjarchowie…, s. 23.

45D. Zbíral, Kataři…

46The Apparelhamentum, general confession lithurgy from the Lyons Ritual, [w:] Cathar Lithurgy (From the Lyons Ritual) [w:] Internet – http://fam – faerch.dk/pseudigrapher/gnostic/appa.htm [dostęp: 4 września 2009 r.].

47Великая ересь катаров…

48Tamże.

49D. Zbíral, Kataři

50R. Nelli, Katarskie odczytanie…

51A. J. Sarwa, Herezjarchowie…, s. 25.

52M. Czeremski, Zagłada katarów, [w:] OBLICZA GNOZY, Kraków 2000, s. 85 – 96.

53P. Zandl, Katharská hereze, křížová válka a pád MontSéguru [w:] Internet – http://www.inext.cz/astrologician/Montse1.htm [dostęp: 4 września 2009 r.].

54Tamże.

55Tamże.

56P. Zandl, Katharská hereze…

57Tamże.

58K. Pokorný, Katarské pevnosti a jejich pád, [w:] Militaria, Tematícký server z oboru vojenstvi, [w:] Internet – http://www.militaria.cz/ [dostęp: 4 września 2009 r.].

59D. Zbíral, Kataři…

60S. O’Shea, Herezja doskonała. Światoburczne życie oraz zagłada katarów, przeł. H. Szczerkowska, Poznań [2002], s. 202.