Kalif Al–Hakim i druzowie.

Aneks VIII. Kalif Al–Hakim i druzowie.

Andrzej SarwaOnufry Seweryn Krzycki

=============================

Diabelskie szyfry. Sekwencja dziejów świata. Kod roku 17  wydałem pod pseudonimem Onufry Seweryn Krzycki tak więc jeśli ktoś chciałby mieć tę książkę w formie papierowej to jej nie znajdzie pod moim nazwiskiem

a jest ona tutaj: https://ksiegarnia-armoryka.pl/Diabelskie_szyfry_Sekwencja_dziejow_swiata_Kod_roku_17.html

=============================

Aneks VIII. Kalif Al–Hakim i druzowie.

W tym czasie, gdy chrześcijanie byli zajęci obliczaniem coraz to nowych dat dnia Sądu Ostatecznego, w Egipcie kalif Al–Hakim bi–Amr Allah zajmował się zgoła czym innym. Początkowo jako pobożny muzułmanin wybudował w Kairze wspaniały meczet noszący po dziś dzień jego imię, później jednak – nie wiadomo czy ogarnięty religijnym obłędem, czy może raczej owładnięty przez demoniczne dżiny, choć początkowo dość wyrozumiały i łagodny dla chrześcijaństwa zaczął je w sposób gwałtowny i bezwzględny zwalczać, choć matkę miał chrześcijankę. Prześladował duchowieństwo i wiernych oraz na ogromną skalę burzył kościoły.

W ciągu dziesięciu lat najdzikszego religijnego terroru, trwającego od roku 1004 do 1014 rozkazał obrabować i spalić ponad trzydzieści tysięcy chrześcijańskich świątyń i monasterów! Szczytowym zaś dokonaniem tegoż kalifa było, w roku 1009, w Jerozolimie, zrównanie z ziemią Bazyliki Grobu Pańskiego, po której nie został kamień na kamieniu.

Szaleństwo Al–Hakima po roku 1014 przybrało jeszcze inną formę. Oto zaczął się skłaniać ku naukom ismailitów, głosicieli i wyznawców ezoterycznych doktryn zawierających pierwiastki filozofii platońskiej wymieszane z gnostyckim mistycyzmem, które były zarezerwowane tylko dla wtajemniczonych. Kalif ostatecznie przystał do tegoż ruchu, z którego wyemanowała nowa grupa religijna – druzowie. Była to kulminacja działalności władcy, który już na początku swoich rządów zapowiedział nadejście nowej ery – ery prawdziwego monoteizmu. A sam ogłosił się inkarnacją Boga, który objawił się w ludzkim ciele, po to, aby naprawić wszystko, co zostało wypaczone przez islam, chrześcijaństwo, judaizm i inne religie.

Ostatecznie kalif rozkazał, by Hamza ibn Ali ibn Ahmad, perski ismailita, który w roku 1014 przybył do Egiptu i zaczął tu nauczać, w maju roku 1017 ogłosił rozpoczęcie tejże ery, w której wyznawać się będzie nową religię, al–MuwahhidunMonoteizm i że Al–Hakim jest Bogiem wcielonym, co zostało potwierdzone stosownym dekretem.

Doktryna, której wyznawcy ostatecznie zostali nazwani druzami, przypisująca sobie pochodzenie od Abrahama, w rzeczywistości jest systemem synkretycznym zawierającym w sobie elementy najrozmaitszych filozofii i religii – gnostycyzmu, neoplatonizmu, pitagoreizmu, ismailizmu, judaizmu rabinicznego, heterodoksyjnego chrześcijaństwa, hinduizmu, buddyzmu, monoteizmu egipskiego sięgającego – być może – czasów Echnatona, zaratusztrianizmu, manicheizmu i oryginalnej myśli samego Hamzy, a może i kalifa al–Hakima także.

Na ich bazie powstała odrębna i częściowo tajna teologia, interpretująca święte księgi – Koran, Pismo Święte Nowego Testamentu i własne dzieło Kitab al–Hikma – na sposób i egzo– i ezoteryczny, podkreślająca znaczenie roli umysłu i wiedzy, a nie wiary, dzięki czemu człowiek może ostatecznie osiągnąć stan przebóstwienia. Ponieważ nie jesteśmy jednak doskonali, to aby owo osiągnąć, musimy przejść przez cykl licznych narodzin i śmierci, odradzając się w coraz to nowych ciałach. Dopiero po zakończeniu tej wędrówki dusza dotrze do końca cyklu narodzin i zjednoczy się z Al–aqal al kulliUmysłem Kosmicznym.

To jest wiedza egzoteryczna, jawna, dostępna dla wszystkich.

Jest jednak jeszcze inna wiedza, znana wyłącznie wtajemniczonym, bo druzowie podzielili się na dwie klasy – nieświadomych profanów dżuhhal i wtajemniczonych oświeconych – ukkal. Tyle że na jej temat nic nie wiadomo. Owszem są różne domysły, przypuszczenia, hipotezy, ale… od XI wieku aż po dziś dzień nie znalazł się nikt, kto zdradziłby tajemnicę… Aż trudno w to uwierzyć, niemniej takie są fakty.

Hamza ibn Ali ibn Ahmad, początkowo popierany przez kalifa, w końcu stracił jego zaufanie. Przyczyną tego była chęć wprowadzenia zbyt radykalnych reform – bezwzględnej walki z dawną tradycją, postulowanie wprowadzenia zakazu wielożeństwa, rozwodów, powtórnych małżeństw i innych zwyczajów, do których ludzie byli przywiązani.

Hamza był też atakowany przez innych teologów, w tym również swojego bliskiego współpracownika, któremu na imię było Ad–Darazi. Ostatecznie został on przepędzony i nie tylko ślad po nim zaginął, ale został praktycznie zapomniany.

Nie minęło wiele czasu, a podobny los spotkał kalifa.

Al–Hakim uwielbiał samotne nocne wędrówki i z jednej z nich, na którą się wybrał w środę, 13 lutego, 1021 roku, już nie wrócił. Poszukiwania nic nie dały. Bóg i zarazem kalif, czyli władca wiernych, przepadł bez wieści… Co się z nim stało? Czy spotkał go jakiś wypadek? A może został porwany i uwięziony? Być może stracił pamięć? A może został zamordowany? Cóż, wszystkie te przyczyny są prawdopodobne, druzowie jednak wierzą, iż wstąpił do nieba…

Po zniknięciu Hamzy i Al–Hakima przywództwo nad druzami objął Baha’uddin Ali ibn Ahmad ibn ad Dayf1, który przed śmiercią, w roku 1043 zakazał głoszenia nowej wiary, a przyjmowanie nowych członków do społeczności druzów zostało zabronione, w oczekiwaniu na powrót Al–Hakima, na Dzień Sądu Ostatecznego, na złoty wiek, i na Nowy Porządek Świata, który ma nastać.

Na Dzień Sądu i Nową Ziemię czekali także i chrześcijanie. Lecz to trzeba było odłożyć na później, najpierw bowiem należało odzyskać Jerozolimę i Grób Pański.

Zachód ruszył tedy na wojenną wyprawę przeciw Saracenom… Co też się i udało. Grób Pański odzyskano, a Bazylikę wnoszącą się nad nim odbudowano… Teraz trzeba było już tylko strzec zdobyczy. Stróżami Grobu zostali król jerozolimski oraz świeccy i zakonni rycerze… Do czasu…

Lecz i to odeszło w mroki przeszłości… królowie… kalifowie… rycerze… mnisi… wojny… zwycięstwa… klęski… łupy… krew… łzy… kary zsyłane przez niebiosa… głód… swary i waśnie… i śmierć czarna… i upadek dawnych autorytetów… a potem – Stary Świat uległ transformacji, ale za to Świat Nowy otworzył swe bramy dla tego, co w Starym Świecie zaczęło przemijać… i odtąd nic już nie było tak jak wcześniej… bo odwieczny ład kruszał i butwiał, świat zaś i ludzkość dryfowały w stronę ładu nowego… czy lepszego, jak ludziom wmawiano?…

A jakiż to był jego początek? Nader prozaiczny… Bunt i sprzeciw wobec zastanego porządku... Bo po co naprawiać? Lepiej zniszczyć i… zastąpić swoim porządkiem, według własnych prywatnych wyobrażeń… A może… a może podszeptów diabelskich?…