Gigantyczna fala dezercji z ukraińskiej armii
gigantyczna-fala-dezercji-z-ukrainskiej-armii
Na Ukrainie gwałtownie rośnie liczba dezercji. Prokuratura Generalna tego kraju, od początku roku wszczęła aż 51 tysięcy postępowań karnych dotyczących ucieczek z jednostek. To dwa razy więcej niż w całym ubiegłym roku. Wygląda na to, że żołnierze mają już dość wojny. Sprawę opisał “The Times”.
Gigantyczna fala dezercji z ukraińskiej armii. Według ekspertów wojskowych, gwałtowny wzrost przypadków samowolnych oddaleń się z oddziałów, związany jest z brakiem zapowiadanej demobilizacji. To jednak nie jedyna przyczyna. Żołnierze są zmęczeni wojną, źli na władze oraz przygnębieni narastającą, rosyjską przewagą i brakiem własnych sukcesów na froncie.
Ukraińcy, którzy zdecydowali się na służbę wojskową w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji są wyczerpani fizycznie i psychicznie. To powoduje, że ucieczka z pola walki staje się bardzo atrakcyjną opcją. Problem dezercji, zdaniem ekspertów z “The Times” powiązany jest też z kwestią demobilizacji i wewnętrznych przepisów w ukraińskiej armii. W kwietniu br. władze negocjowały nowe przepisy dotyczące rekrutów i zwiększenia potencjału osobowego Sił Zbrojnych Ukrainy. Wówczas, po interwencji nowego Naczelnego Dowódcy Ołeksandra Syrskiego, zdecydowano się usunąć zapis ograniczający służbę wojskową do trzech lat.
“Działania demobilizacyjne doprowadzą do spadku zdolności bojowych jednostek, zakłócenia działań ofensywnych i defensywnych oraz zakłócenia rotacji jednostek” – napisano wówczas w komunikacie dowództwa. Wprawdzie zastosowane rozwiązanie przedłużyło “resurs” doborowych jednostek, jednak wielu żołnierzy doszło do przekonania, że mają służyć aż do swojej śmierci lub końca wojny. To nie jest zbyt komfortowa sytuacja, zwłaszcza, że mają oni świadomość istnienia tysięcy dekowników, którzy za łapówki uciekli do Polski i innych krajów zachodniej Europy, gdzie balują i rozbijają się drogimi samochodami.
Co ciekawe, sytuacji nie poprawia przymusowa mobilizacja rekrutów. Sekretarz Komitetu Rady Najwyższej ds. Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu Roman Kostenko, zwrócił uwagę, że nowi rekruci są w zdecydowanej większości zmuszani do służby. Nie przedstawiają zatem zakładanej wartości bojowej.
– Mamy problemy z mobilizacją. Ostatnio się to jeszcze pogorszyło. Mam pytanie: jak możemy ustalić jasne warunki służby, jeśli nie mamy nikogo, kto mógłby nas zastąpić? Chodzi tu przede wszystkim o mobilizację i motywację ludzi – stwierdził.
“The Times” opisał przypadek jednego z dezerterów, który wydaje się symptomatyczny dla całych sił zbrojnych Ukrainy. Oto po wielu miesiącach spędzonych w wioskach wokół Bachmutu, niejaki Serhij Hnezdilow otrzymał tygodniowy urlop w celu udania się na badania lekarskie. Opuszczając swój oddział rozpoznawczy w 56. Brygadzie, przebył 120 kilometrów do miasta Pawłograd. Zamiast jednak iść do szpitala, skierował się na dworzec kolejowy i stamtąd udał się do Kijowa. Na ten drugi etap podróży nie miał już pozwolenia. Kiedy więc wysiadł na peronie w Kijowie, był dezerterem.
Za czyn, którego się dopuścił, grozi mu kara więzienia. Jak sam jednak twierdzi, w więzieniu otrzyma posiłki o stałych porach. Co więcej – przeżyje.