Machina wojny wymknęła się spod kontroli – i idzie po CIEBIE | PŁK Douglas Macgregor

Maszyna wojenna wymknęła się spod kontroli – i idzie po CIEBIE | PŁK Douglas Macgregor

Wideo z polskim dubbingiem

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 1

Maszyna wojenna wymknęła się spod kontroli — i nadchodzi po CIEBIE | PŁK Douglas Macgregor

Można napisy czytać Wstrząsająco odległe od oficjalnej opowieści i propagandy.

W razie kłopotów z nagraniem oryginał jest tu:

https://www.youtube.com/watch?v=DBIRAjoSB_M

Chamy i Żydy w skali światowej

Chamy i Żydy w skali światowej

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    1 lipca 2025 michalkiewicz

No i stało się. Mimo wydanego przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa bezcennemu Izraelowi zakazu atakowania złowrogiego Iranu, bezcenny Izrael zlekceważył ten solenni zakaz i wykonał nagłe uderzenie na złowrogi Iran. Celem tego ataku, który rozpoczął kolejną wojnę na Bliskim i Środkowym Wschodzie, jest – jak wynika z deklaracji premiera rządu jedności narodowej bezcennego Izraela Beniamina Netanjahu – uniemożliwienie złowrogiemu Iranowi wejścia w posiadanie broni jądrowej, która groziłaby bezcennemu Izraelowi powtórką z holokaustu, a poza tym – doprowadzenie do zmiany złowrogiego reżymu ajatollahów na jakiś inny, bardziej odpowiadający bezcennemu Izraelowi, a także miłującym pokój, wolność i sprawiedliwość społeczną pozostałym cywilizowanym państwom.

Atak bezcennego Izraela na złowrogi Iran został przyjęty przez miłujący pokój, wolność i sprawiedliwość społeczną świat, a konkretnie – tę jego część, która wspomnianych wyżej wartości broni – z pełnym aprobaty zrozumieniem. Z jednej strony jest to jakby oczywista oczywistość, chociaż z drugiej strony niepodobna nie zauważyć, iż motywy napaści bezcennego Izraela na złowrogi Iran są bardzo podobne, jeśli nawet nie takie same, jakie w swoim czasie podał zimny ruski czekista Putin na uzasadnienie specjalnej operacji wojskowej, rozpoczętej przez Rosję przeciwko Ukrainie. Tam też chodziło o uchronienie Rosji przed możliwym holokaustem, który niewątpliwie by nastąpił, gdyby Ukraina została przyjęta do NATO – co, jak się wydaje, obiecał był prezydentowi Zełeńskiemu prezydent Stanów Zjednoczonych Józio Biden – no i „denazyfikacja” Ukrainy, w której z szybkością płomienia szerzy się kult Stefana Bandery, uznany nawet przez naszą Jabłoneczkę z pierwszorzędnymi korzeniami, czyli Małżonkę naszego Księcia- Małżonka – za niezbywalny a nawet nieodzowny składnik ukraińskiej tożsamości narodowej. Jak pamiętamy, zimny ruski czekista z tego właśnie powodu został przez Senat USA uznany za „zbrodniarza wojennego”, a Rosja – obłożona różnorakimi sankcjami przez miłującą pokój i sprawiedliwość społeczność część świata, a konkretnie – przez wasali Stanów Zjednoczonych nie tylko w Europie, ale i poza nią.

Z tej asymetrii wypływa wiele wniosków, które powinniśmy chyba rozebrać sobie z uwagą – według kolejności.

A więc – po pierwsze – wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, co to głosił, jakoby na świecie były rasy wyższe i niższe, najwyraźniej miał trochę racji. Weźmy dla przykładu taką broń jądrową. Nikomu chyba nie przyszłoby do głowy, by kwestionować prawo Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, czy Francji do posiadania nuklearnych arsenałów. Najwyraźniej musi panować powszechny consensus, że wymienione państwa mają przyrodzone prawo do posiadania tej broni. Skąd bierze się ten consensus, jeśli nie z przekonania, że wymienione państwa reprezentują rasę wyższą, której nie wypada podejrzewać, że mogą tę broń wykorzystać w niewłaściwym celu – pod rygorem natychmiastowej utraty przyzwoitości? Toteż Stany Zjednoczone mają ponad 5 tysięcy głowic jądrowych, zaś Wielka Brytania i Francja – po jakieś 270 – i ani nikt się temu nie dziwuje, ani się z tego powodu nie gorszy. Pewne wątpliwości powstają w sytuacji, gdy w 5 tys. głowic jądrowych wyposażyła się Rosja, czy takie Chiny, co to mają ich ponad 900. Ale Rosja, chociaż popadała w sprośne błędy Niebu obrzydłe, tradycyjnie zaliczana jest chyba do rasy wyższej, znaczy się – do rasy panów. – chociaż bywały momenty dziejowe, gdy jej przynależność do tej rasy bywała podważana. Podobnie Chiny, które są starcem wśród narodów, wobec którego taki, dajmy na to, naród amerykański, może uchodzić za oseska.

Wynika stąd poszlaka, że między narodami należącymi do rasy panów i narodami należącymi do rasy chamów, granica nie jest ostra. Powiem więcej – wygląda na to, że przynależność jakiegoś narodu do jednej, czy drugiej rasy, to znaczy – do rasy panów, czy chamów, nie jest ostatecznie zdeterminowana. Weźmy taki naród koreański. „Powinien” on wprawdzie należeć do rasy chamów, ale tak się akurat złożyło, że wyposażył się nie tylko w skromny, bo skromny, niemniej jednak obejmujący 50 głowic arsenał nuklearny, a także środki ich przenoszenia, wśród których są podobno pociski międzykontynentalne. Z tego powodu jednym susem wskoczył do rasy panów i – w odróżnieniu od złowrogiego Iranu – nikt prawa północnych Koreańczyków do posiadania arsenału jądrowego nie kwestionuje. Podobnie jest z Pakistanem i Indiami. Za czasów Imperium Brytyjskiego, obydwa narody zaliczane były do rasy chamów i to nie tylko przez władców tego Imperium ale i przez resztę świata. Jednak najpierw Indie, a potem również Pakistan, którego prezydent uwziął się, by wejść w posiadanie broni jądrowej „nawet gdyby przyszło nam jeść trawę” – najwyraźniej awansowały do rasy panów – bo przecież nikomu nie przychodzi do głowy, by pozbawić jednych i drugich tych 170 głowic jądrowych, których posiadaniem tak się chlubią.

W tej sytuacji kwestionować spostrzeżenie wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera o istnieniu rasy panów i rasy chamów, może tylko człowiek pozbawiony elementarnej spostrzegawczości – chociaż do jego rewolucyjnej teorii musimy wnieść poprawkę, że przynależność jakiegoś narodu do jednej, czy drugiej rasy nie jest raz na zawsze zdeterminowana. Zresztą i Adolfowi Hitlerowi intuicja musiała coś takiego podpowiadać, skoro takich na przykład Japończyków zaliczał do „Aryjczyków” czyli rasy panów, „honorowych”.

Niestety – po drugie – wybitny przywódca socjalistyczny, chociaż zasadniczo myślał prawidłowo – popełnił niewybaczalny błąd uznając, że rasą panów, czyli Herrenvolkiem, są Niemcy. Tymczasem nic podobnego! Okazało się bowiem – a cały postępowy świat przyjął to do aprobującej wiadomości – że narodem panów, czyli Herrenvolkiem, nie są żadni tam Niemcy, tylko Żydowie. O ile bowiem Adolf Hitler utwierdzał się w swoim błędnym mniemaniu pod wpływem rozmaitych pseudonaukowych teorii, kolportowanych przez szarlatanów, to Żydowie już w starożytności złapali byka za rogi, uzasadniając swoją niekwestionowaną pozycję, rodzaj przewodniej roli w razie panów, geszeftem, jaki Stwórca Wszechświata miał zawrzeć z pewnym mezopotamskim koczownikiem.

Sprawdzić tego nikt dzisiaj nie jest w stanie – i o to właśnie chodzi, że skoro tak, to nie ma rady – trzeba w to wierzyć – chyba, że ktoś nie wierzy. Ponieważ jednak półtora miliarda ludzi, a może nawet dwa razy tyle, bo przecież i bisurmanie są „ludem Księgi”, w której o geszefcie stoi expressis verbis – to większość Ludzkości, może poza „bałwochwalcami” (spis ludności przedwojennego Wilna ujawnił aż sześciu „bałwochwalców” w tym, mieście), nie kwestionuje prawa bezcennego Izraela do posiadania 90 głowić jądrowych. Wprawdzie modestia skłania bezcenny Izrael do utrzymywania, że on broni jądrowej „nie ma” – ale dodatkowym argumentem na rzecz przewodniej roli bezcennego Izraela w rasie panów jest powszechnie znany fakt, iż wszyscy udają, że w to wierzą. Do tego stopnia, że nawet kiedy amerykańska bezpieka namierzyła niejakiego Pollarda, który na polecenie rządu bezcennego Izraela wykonywał zadanie szpiegowskie w USA właśnie w newralgicznym sektorze broni jądrowej, to wprawdzie USA zapakowało go do więzienia, ale w niczym nie zmieniło to stosunku zależności Ameryki od bezcennego Izraela.

Bo – po trzecie – jak zauważył Patryk Buchanan, co to w swoim czasie nawet kandydował na prezydenta USA – Waszyngton – a więc miejsce, gdzie mają siedziby najważniejsze władze Ameryki – stanowi „terytorium okupowane przez Izrael” Gdyby tak nie było, to jakże inaczej wyjaśnić przyczynę, dla której każdy nowo wybrany prezydent USA, zaraz po zaprzysiężeniu na Biblię, uroczyście oświadcza, że będzie bronił bezpieczeństwa Izraela, jak źrenicy oka i to bez względu na to, co bezcenny Izrael akurat robi? Jeśli taka deklaracja nie jest rodzajem hołdu lennego, to ja jestem chińskim mandarynem.

Wynika z tego, że Stany Zjednoczone są „sługą narodu żydowskiego”, podobnie jak Polska, która jest sługą narody ukraińskiego, żydowskiego, a obecnie – również niemieckiego. Stany Zjednoczone narodowi ukraińskiemu raczej nie służą, bo trudno nazwać służbą prowadzenie wojny z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. W przypadku Żydów sytuacja jest całkiem inna, więc nic dziwnego, że wszyscy amerykańscy twardziele, skaczą przed Żydami z gałęzi na gałąź – a największy twardziel w osobie prezydenta Donalda Trumpa właśnie na oczach całego świata został przez premiera bezcennego Izraela nie tylko olany ciepłym moczem, ale nawet nie wolno mu zauważyć, że został olany. Toteż, żeby nie stracić prestiżu, teraz odgraża się, że zmusi złowrogi Iran do „bezwarunkowej kapitulacji”. Zmusi – albo i nie zmusi – bo już wiemy, że o tym, co będzie robił, nie zadecyduje on, tylko jakieś grono cadyków z Tel Awivu. I chociaż prezydent Trump buńczucznie oświadcza, że „nikt” nie wie, co on zrobi, to jest to prawdą o tyle, że on sam tego nie wie – bo cadykowie przecież wiedzą. Zrobi, co akurat będzie trzeba. W przeciwnym razie amerykańscy Żydowie zrobią z Donalda Trumpa marmoladę – a i tak będzie on zadowolony, jeśli tylko na tym się skończy.

I na koniec – po czwarte – słoń a sprawa polska. Jak wiadomo, bezcenny Izrael i złowrogi Iran, okładają się na odległość rakietowymi kartaczami. Taki jeden kartacz kosztuje sporo szmalcu, więc kiedy wojna bezcennego Izraela ze złowrogim Iranem tak czy owak się zakończy, to bezcenny Izrael będzie potrzebował szmalcu, choćby po to, by odbudować swój kartaczowy arsenał. W tym celu pewnie wydoi Amerykę – ale po ostatnich napięciach między Elonem Muskiem a prezydentem Trumpem wiemy, że amerykańskie finanse są, delikatnie mówiąc, też napięte.

W tej sytuacji bezcenny Izrael może podkręcić amerykańskich twardzieli („wiecie, rozumiecie, amerykańscy twardzieje…”), żeby zmłotowali Polskę na tak zwane „roszczenia”, o których mówi ustawa nr 447, podpisana nie przez kogo innego, jak właśnie prezydenta Donalda Trumpa w roku 2018. Czyż nie w tym właśnie celu szykowana jest w naszym nieszczęśliwym kraju kolejna odsłona wojny o praworządność, będąca odpryskiem wyborów prezydenckich? Szykuje się u nas niezły burdel, a cóż lepiej sprzyja wyszlamowaniu jakiegoś chamskiego kraju, jak nie wtrącenie go w stan permanentnego burdelu, jak w wieku XVIII?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

AZOW-iec nowym szefem ukraińskiego IPN. Wcześniej bronił m.in. Waffen-SS „Galizien”

Azowiec nowym szefem ukraińskiego IPN. Wcześniej bronił m.in. Waffen-SS „Galizien”

29.06.2025 azowiec-nowym-szefem-ukrainskiego-ipn-bronil-m-in-waffen-ss-galizien

oleksandr alfiorow ipn
Ołeksandr Ałfiorow / fot. Fb / O. Ałfiorow

Ukraiński „historyk” i oficer 3. brygady szturmowej pochodzącej od Pułku Azow Ołeksandr Ałfiorow został nowym szefem Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Wcześniej publicznie relatywizował rolę ukraińskiej Waffen-SS Galizien pracującej dla III Rzeszy Niemieckiej.

W piątek Rada Ministrów Ukrainy powołała Ołeksandra Ałfiorowa na szefa Ukraińskiego IPN. Poinformowało o tym Ministerstwo Kultury i Komunikacji Strategicznej Ukrainy.

Poprzedni szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz został odwołany 13 grudnia 2023 roku z powodu zakończenia kadencji.

„Ałfiorow jest historykiem, dziennikarzem telewizyjnym i radiowym, a także działaczem społecznym i wojskowym. Od 2010 roku pracował jako pracownik naukowy w Instytucie Historii Ukrainy Narodowej Akademii Nauk. Jest autorem, współautorem i redaktorem 15 książek oraz ponad 100 artykułów naukowych” – podaje portal kresy.pl.

Po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej w 2022 roku obecny szef ukraińskiego IPN wstąpił do Sił Operacji Specjalnych „Azow-Kijów”, powiązanej ściśle z Pułkiem Azow. Od września tego samego roku służył w wywodzącej się bezpośrednio z Azowa 3. Samodzielnej Brygadzie Szturmowej. Jako oficer odpowiadał m.in. za zabezpieczenie informacyjne w ramach zespołu wsparcia psychologicznego personelu.

Posiada stopień majora rezerwy. Kierował grupą ekspercką ds. „derusyfikacji”.

Jest znany wśród ekspertów jako gloryfikator nazizmu. Dr Marta Hawryszko wskazała, że „Ałfiorow w przeszłości gloryfikował ukraińską, ochotniczą, kolaboracyjną dywizję Waffen-SS Galizien”. Gdy służył w 3. SBS, jeden z pododdziałów zaczął używać neobanderowskiej symboliki opartej o symbole dirlewangerowców.

Portal kresy.pl opisywał sprawę w sierpniu 2023 roku. Wówczas „ukraińska 3. samodzielna brygada szturmowa, sformowana na bazie oddziału ‘azowców’, dekorowała swoich żołnierzy własnymi odznaczeniami, wzorowanymi na nazistowskim emblemacie 36 Dywizji Grenadierów SS ‘Dirlewanger’ – oddziału złożonego z kryminalistów i zwyrodnialców, który m.in. pacyfikował warszawską Wolę podczas Powstania Warszawskiego”.

„Chodzi o charakterystyczne dwa białe skrzyżowane granaty na czarnym tle. W przypadku opisywanych odznaczeń, dodano do nich na środku trzeci granat. Dodajmy, że sam emblemat dywizji Dirlewangera jest używany przez neonazistów” – czytamy.

Ponadto Ałfiorow w 2023 roku na antenie Radia Hromadśke bronił „dobrego imienia” Waffen-SS. I posłużył się argumentem „a u was murzynów biją” wskazując, że w Waffen-SS służyli też Białorusini, Rosjanie czy ochotnicy z Europy Zachodniej i Skandynawii i sugerował, że większości z nich nie wypomina się tego.

Istniał silny radziecki mit o zbrodniarzach z SS. (…) Kwestia kolaboracji nie była poruszana na świecie od bardzo dawna. Podnosi ją tylko jeden kraj, Federacja Rosyjska. To manipulacja polityczna, jeden z elementów wojny – przekonywał.

SKĄD SIĘ WZIĘLI? Krzysztof Baliński

SKĄD SIĘ WZIĘLI?

Krzysztof Baliński

Czas zacząć nazywać rzeczy po imieniu. Nie jest prawdą, że Polska przyjęła milion ukraińskich uchodźców, bo Polska przyjęła miliony ukraińskich imigrantów. Ustawa z 12 marca 2022 roku o „pomocy obywatelom Ukrainy” nie jest ustawą pomocową, ale osiedleńczą. Trwająca i nabierająca coraz większego tempa akcja ma wszelkie znamiona podmiany ludności i radykalnej zmiany struktury etnicznej Polski. Otwarcie 22 lutego 2022 roku na oścież granicy z Ukrainą, przez którą przedarło się 9 milionów Ukraińców, Azjatów, Żydów i Cyganów, to nie przypadek. To zaplanowana, przemyślana i doskonale skoordynowana akcja, wynik zakulisowych uzgodnień i tajnych planów.

No bo, kto wygenerował ruch na granicy? Kto nim sterował? Kto stworzył popyt na „uchodźców”? Kto robił wszystko, żeby zostali w Polsce na zawsze? Kto na miesiąc przed rosyjską inwazją oświadczył „Jesteśmy gotowi na przyjęcie 4-5 milionów uchodźców”? – Mateusz Jakub Morawiecki. „Obywatele Ukrainy zostaną z nami dłużej” – to słowa Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera. Kto na kilka tygodni przed wojną złożył deklarację: „Przyjmujemy wszystkich, kto będzie chciał”? – szef bezpieki Mariusz Kamiński. Kto powiedział: „Nas stać na ich (uchodźców) utrzymanie, bo jesteśmy 3 razy bogatsi od Ukrainy”? – Jarosław Kaczyński. Kto zapowiedział, że „Ukraińcy będą przyszłą elitą Polski”? – wicepremier Jarosław Gowin. Kto zniósł kwarantannę graniczną oraz obowiązek testowania i Ukraińcy wlewający się do Polski przez otwarte, jak wrota do stodoły, nie podlegali żadnym restrykcjom epidemiologicznym i nie umierali, jak polscy pacjenci, czekając na wynik testu? Kto oddał im szpitale zamknięte przez prawie dwa lata dla Polaków? – minister zdrowia Adam Niedzielski. Kto złożył zobowiązanie: „Polskie szkoły przyjmą 700 tysięcy ukraińskich uczniów”, i kto dopuścił do tego, że aby zostać studentem, profesorem, lekarzem, Ukrainiec nie musi spełniać żadnych warunków. Nie musi mieć matury, indeksu, dyplomu, nawet słowa umieć po polsku?

Zamysł z zalaniem Polski imigrantami ma dużo wcześniejszą historię. „Będę starał się, by nastąpiło przyjazne zaproszenie kilkuset tysięcy ukraińskich pracowników do Polski” – zadeklarował w 2016 roku, na Forum Ekonomicznym w Krynicy, Mateusz Jakub Morawiecki (i dodał: „Jeśli Ukraińcy tu przyjadą, to część z nich założy rodziny i zostanie tu”). Sekundował mu wiceminister Bartosz Marczuk: „Do 2050 r. musimy przyjąć 5 milionów emigrantów” (a wypowiedź tą skomentował bloger: „Marczuk to nazwisko UPAlińskie”). Swoje dorzucił Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, nawołując:  „Należy umożliwić legalny, stały pobyt dla około 1 miliona Ukraińców, by ratować naszą demografię i gospodarkę”. Zarzucił też polskim placówkom dyplomatycznym i Straży Granicznej utrudnianie Ukraińcom pracy w Polsce, i ostrzegł, że jedyne, co Polska robi źle, to kopiuje modele państw, które korzystały z pracy cudzoziemców bez osiedlania ich u siebie na stałe.

Nic, dosłownie nic im nie wychodzi, ale w budowie skundlonej etnicznie Polski okazali się niezwykle sprawni. Po czerwcu 1989 mieliśmy szokową transformację gospodarczą Balcerowicza. Po lutym 2022 mieliśmy szokową transformację etniczną Morawieckiego. Do niedawna zajmował się tym Triumwirat Kaczyński-Duda-Morawiecki (pod hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna”). Dziś (pod hasłem „Polska to nienormalność”) i przy błogosławieństwie Dudy, Triumwirat Tusk-Siemoniak-Bodnar. Krótko mówiąc – wszyscy biorą udział w tym przestępczym dziele. Wszyscy grają po tamtej stronie. Rozdzielili tylko między sobą role.

Od stanu wojennego do dziś, z Polski wygnali osiem milionów Polaków, 20% całej populacji. Straciliśmy więcej ludności, niż podczas II wojny światowej. Systemowa ekspatriacja Polaków rozpoczęła się w stanie wojennym, kiedy to Kiszczak, za namową Geremka i Michnika, wyrzucił z Polski ponad miliona młodych ludzi (i pamiętajmy, że to, a nie zatrzymanie na kilka godzin na posterunku MO młodego Morawieckiego było największą zbrodnią). Liczby porażają – z Polski, uciekając przed „Zieloną Wyspą” Tuska a potem „Dobrą Zmianą” Morawieckiego, wyemigrowało 4 miliony Polaków.

W 2007 roku Sejm uchwalił ustawę o Karcie Polaka z myślą o tych, którzy po wojnie zostali za wschodnią granicą lub w miejscach, dokąd trafili w wyniku sowieckich wywózek. Miała poświadczać ich narodowość, ułatwiać kontakty z Ojczyzną i stanowiła jasno: „Jest to dokument potwierdzający przynależność do Narodu Polskiego”. Tymczasem przy jej wydawaniu dochodzi do wielu nadużyć i dostają ją głównie Ukraińcy. Za korupcyjnym geszeftem stoją polscy konsulowie, czyli funkcjonariusze służb specjalnych, bo to oni faktycznie nadzorują i obsadzają konsulaty. Wśród posiadaczy Karty ponad 10% oficjalnie deklaruje inną narodowość niż polska. Są też odwołujący się publicznie do ideologii UPA.

Proceder opisała (z wyraźną satysfakcją) niemiecka „Die Welt”: „Ukraińcy otrzymują karty w przyspieszonym trybie. Mogą od razu złożyć wniosek o stały pobyt, a rok pobytu wystarcza, by mieć polskie obywatelstwo. Możliwość uzyskania Karty ma każdy, kto pochodzi z kraju wchodzącego kiedyś w skład Związku Radzieckiego i mówi trochę po polsku. Polskie korzenie nie zawsze są nieodzowne. A zatem kwalifikować może się niemal każdy i później sprowadzić swoją rodzinę”. Polski MSZ wystawił już kilkaset tysięcy takich dokumentów, służby konsularne pracują nad ponad milionem nowych wniosków, a zalecania MSZ dla konsulów są: żadnych utrudnień, żadnych sprawdzeń, brać wszystkich jak leci.

W sierpniu 2012 roku weszła w życie ustawa, która daje możliwość nabywania obywatelstwa tym, którzy mają przodka z polskim obywatelstwem. A więc także wnukowi Romana Szuchewycza i potomkom tych, którzy służyli w SS Galizien. Prawo do polskiego paszportu nabywają automatycznie ich dzieci i wnuki. Zgodnie z ustawą przyznanie obywatelstwa nie jest przywilejem, ale prawem, które można dochodzić przed sądem. Wcześniej o obywatelstwie decydował prezydent, teraz obywatelstwo „uznaje” każdy z 16 wojewodów, a jeśli odmówi, delikwent może odwołać się do sądu administracyjnego. Praktycznie każdy, komu przyznano kartę stałego pobytu, spełnia warunki i ma do obywatelstwa ustawowo zagwarantowane prawo. W rezultacie, Ukraińcowi łatwiej jest dziś zdobyć polski paszport, niż Polakowi prawo jazdy.

Gdy w lipcu 2022 r. Grzegorz Braun opublikował broszurę „Stop ukrainizacji Polski”, zwracając uwagę, że przybysze z Ukrainy będą mogli ubiegać się o prawo stałego pobytu, a wkrótce po tym o obywatelstwo, został oskarżony o antyukraińską fobię. Tymczasem Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych ogłosił, że „Ukraińcy, którzy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji przybyli do Polski, mogą od 1 kwietnia występować o pobyt stały w Polsce”. Jeszcze bardziej złowieszczą zapowiedź złożył cytowany wcześniej Michał Dworczyk: „Rząd rozpoczyna prace nad rozwiązaniami, które pozwolą na uproszczenie procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków mieszkańców I i II Rzeczypospolitej, którzy deklarują związek z Polską”. Wyraźnie mówił o „potomkach obywateli”, a nie potomkach obywateli narodowości polskiej, co jednoznacznie oznaczało, że celem jest ułatwienie masowego osiedlania się w Polsce Ukraińców i innych niepolskich nacji.

Za rządów Michała Dworczyka powstał projekt „Ustawy o cudzoziemcach”. Prowadzone nad nią w trybie pilnym prace były ściśle tajne. Ale coś nieco dowiedzieliśmy się z gazet. „Rząd chce zachęcać Ukraińców do osiedlania się w Polsce. Chodzi o zachęcanie do uzyskiwania kart stałego pobytu oraz obywatelstwa” – informował „Dziennik Gazeta Prawna”. „Nowa polityka migracyjna ma być nastawiona głównie na Ukraińców. Ułatwi im osiedlania się w Polsce” – ujawnił „Dziennik Gazeta Polska”. I wiadomość z ostatniej chwili – ustawa została miesiąc temu zatwierdzona przez Sejm i Senat i podpisana przez Dudę.

Kto jeszcze jest za przyjmowaniem wszelkiej maści imigrantów? Komu to służy? Prof. Jan Hartman, wnuk rabina Izaaka Kramsztyka i członek żydowskiej loży Synów Przymierza cieszy się, że „w Polsce za 20 lat może być więcej meczetów niż kościołów”. Tygodnik „Polityka”, organ prasowy uchodźców (ale tych przybyłych w taborach Armii Czerwonej, w większości niemówiących nawet po polsku) pisze: „Polska za 25 lat będzie normalnym europejskim krajem, z kosmopolityczną stolicą, pełnym cudzoziemców, a przez centra dużych miast przepływać będzie każdego dnia kolorowy, wielojęzyczny tłum”. A kto twierdzi, że „niechęć wobec imigrantów prowadzi do holocaustu”? – Agnieszka Holland. A kto oskarża niechętnych imigrantom: „Ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich, czy Polacy nie mają w ogóle wstydu”? – Jan T. Gross. No i kto żądał „Wpuśćcie tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później”? – Iwona Hartwich.

W tym miejscu kilka refleksji:

1. Zarówno PiS jak i PO przemawiają w tych sprawach jednym głosem, manifestując jednomyślność nieznaną od czasów Okrągłego Stołu. Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej proukraiński oraz w prześciganiu w deklaracjach o wielkości pomocy, jaką Polska powinna ukraińskim osadnikom udzielić. Krótko mówiąc, rząd Tuska sprowadza Azjatów z Zachodu czyli z Niemiec, a rząd Morawieckiego sprowadzał Azjatów ze Wschodu czyli z Ukrainy. Ot i cała różnica.

2. Dziwna wojna na Wschodzie toczy się też z Polską i o Polskę. Chodzi o ukrainizację naszego kraju, wepchnięcie go w strefę chaosu i charakterystycznych dla Dzikich Pół konfliktów etnicznych. No i – ponownie osadzenie Polski na Wschodzie.

Co robić?

Wbrew nakazom poprawności politycznej, mówić o narodowość polityków, i pytać: Kto podmienił stosunki polsko-ukraińskie na stosunki ukraińsko-ukraińskie? Jak to jest, że prezydentem RP jest wnuk dowódcy sotni UPA, że marszałek Sejmu domaga się, aby Niemcy w ramach reparacji dla Polski uzbroili Ukrainę, że koordynatorem służb specjalnych i przełożonym Policji Polskiej oraz Straży Granicznej został członek władz Związku Ukraińców w Polsce? W tym miejscu przypomnijmy, że uchwała Krajowego Prowidu OUN (podjęta 22.VI.1990, przesłana do Sejmu i MSZ przez Agencję Konsularną RP we Lwowie i opublikowana przez „Polskę Zbrojną”) zawiera postulat: Odbudować tajną sieć OUN i zacząć kontrolować wszystkie dziedziny życia Rzeczypospolitej. Pytajmy też, z jakich to tajemniczych powodów ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym został Adam Bodnar, który postuluje, aby ukraińscy przesiedleńcy mieli prawo głosu w wyborach (a na stopień generała brygady prezydent RP mianował płk. Mirosława Bodnara)? Bo informacja, że jest wychowankiem i pupilkiem Sorosa wszystkiego nie wyjaśnia.

Jak to jest, że „najbogatszym Polakiem” jest Michał Sołowiew. Co powodowało „ministrą” kultury i dziedzictwa narodowego, że powołała na stanowisko dyrektora Teatru Narodowego Jana Klatę, znanego ze skrajnie antypolskich inscenizacji Ukraińca? Czy przypadkiem było, że Morawiecki na szefa swej kancelarii dobrał sobie osobnika, który pierwotnie nazywał się Mychajło Dworczuk, a ten obsadził swymi ziomkami wszystkie konsulaty i fundacje ustawowo zajmujące się „pomocą Polakom na Wschodzie”, a środki przeznaczone na ten cel trafiały wyłącznie do Ukraińców na Wschodzie? Z innych zasług Mychajło: Przeprowadził proces uchwalenia w ekstraordynaryjnym tempie poprawionej ustawy o IPN, z której usunięto paragraf penalizujący gloryfikowanie ukraińskich zbrodniarzy z UPA; Kierując akcją „goszczenia” Ukraińców w Polsce robił wszystko, żeby zostali u nas na zawsze, bo to on stał za nadaniem przybyszom ogromnych przywilejów. I jeszcze jedno – w Wałbrzychu osiągnął b. dobry wynik w ostatnich wyborach do Sejmu.

Czy przypadkiem jest, że przewodniczącym Rady Współpracy z Ukrainą został obrzydliwie i ostentacyjnie proukraiński Paweł Kowal, dla którego liczy się tylko Ukraina, którego nazwisko pojawia się wszędzie tam, gdzie pojawia się interes Ukrainy i naruszany interes Polski (i który oświadczył: „Dla mnie nie ma, jeśli chodzi o kwestie wojskowe, różnicy pomiędzy interesem Polski i Ukrainy”). A wiedzieć przy tym trzeba, że wcześniej działał w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, był z ramienia PiS sekretarzem stanu w MSZ i deputowanym w PE, gdzie (też z ramienia PiS) głosował przeciw rezolucji potępiającej uhonorowanie Bandery tytułem „Bohatera Ukrainy”. A co do MSZ, pytajmy: Czy tylko przypadkiem, za czasów Geremka, sprawy wzięła w łapy (i trzyma do dziś) jednolita etnicznie ekipa dzieci i wnuków działaczy Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, a w jego słynnym notesie znalazła się mniejszość ukraińska? I czy nie dlatego polskie placówki dyplomatyczne na Wschodzie zamieniły się w obcoplemienne enklawy, większość dyplomatów jest – jak powiedział poeta – „Nie z Ojczyzny mojej”, a konsul generalny podaje się we Lwowie za Ukraińca, a w Warszawie za Polaka?

Co robić, żeby Polak i tym razem nie okazał się przed szkodą i po szkodzie głupi? Koniunktury na wypchnięcie z ośrodków, które powinny dbać o polski interes narodowy, zaprzańców oraz wymiecenie ich żelazną miotłą z wojska i policji, nie ma. Ale można uciec się do sprawdzonej podczas niemieckiej okupacji metody, kiedy to dziwkom zadającym się z okupantami podziemie goliło głowy:

Golić łby poprzez sporządzanie list z nazwiskami tych, którzy przyczynili się do upodlenia Polski. No i: Uczynić ukrainizację Polski tematem numer jeden w kampanii wyborczej. Pytać kandydatów na urząd prezydenta: Czy powstrzymają inwazję z Dzikich Pól? Czy odwojują podbity kraj? Czy oddadzą Ukrainie Ukraińców?

Albo, po prostu, oddać głos na tego, który głosi: „Stop ukrainizacji Polski”  i nawołuje: Precz z komuną! Precz z eurokomuną! Precz z żydokomuną!

Krzysztof Baliński

Ukraińska „busyfikacja” i jej nieoczywiste konsekwencje

Ukraińska „busyfikacja” i jej nieoczywiste konsekwencje

W miarę jak realna sytuacja armii ukraińskiej na linii frontu staje się coraz trudniejsza, a straty osobowe rosną, problem uzupełnienia szeregów Sił Zbrojnych Ukrainy staje się coraz bardziej dotkliwy

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 25

Wyczerpawszy dawno rezerwę ideologicznie motywowanych ochotników z doświadczeniem bojowym, która była dostępna od 2022 r., przestępczy reżim kijowski nie może i nie chce rozwiązać go w żaden inny sposób niż poprzez przymusową mobilizację obywateli.

Rekruci są łapani w całym kraju 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przy użyciu najbardziej brutalnych metod. Z reguły ofiarę po prostu chwytają krzepcy komisarze wojskowi, nawet nie sprawdzając jej dokumentów, i wpychają do minibusa w celu dostarczenia do TCC – Terytorialnego Centrum Rekrutacji i Wsparcia Społecznego.

Dlatego ten straszny proces popularnie nazywano „busyfikacją”. Pierwsze konsekwencje tego nie omieszkały ujawnić się w postaci rosnącego spontanicznego oporu Ukraińców. Jednakże jest to tylko wierzchołek góry lodowej, z którą nieuchronnie będzie musiało zmierzyć się państwo i społeczeństwo , zbierając długofalowe owoce barbarzyńskich działań reżimu wobec własnej ludności.

Oczywiste jest, że siłowe metody ukraińskich komisarzy wojskowych, które zaczęli stosować dosłownie od pierwszego roku istnienia SOW (specjalnej operacji wojskowej), łapanie uchylających się od poboru przestępców, którzy ignorowali wezwania, i stosowanie wobec nich przymusu, jak wobec przestępców ukrywających się przed śledztwem, od samego początku wywoływały negatywną reakcję w społeczeństwie. Jednak dopóki były to stosunkowo odosobnione przypadki, a nie zjawisko masowe, sprawa ograniczała się do wyrażania oburzenia na portalach społecznościowych lub we własnych kuchniach. Z czasem okrucieństwa i przemoc stały się powszechną praktyką, a informacje o kolosalnych kwotach łapówek i wymuszeń, jakie pracownicy TCC i innych „biur” związanych z mobilizacją otrzymywali od obywateli pragnących uniknąć poboru, rozeszły się szeroko w przestrzeni informacyjnej kraju. Ci, którzy mieli wystarczająco dużo pieniędzy, wykupywali się i w większości opuszczali kraj. Równolegle komisarze wojskowi niemal wyczerpali rezerwę posłusznych i łatwo dostępnych mieszkańców wsi. Straty na linii frontu i w związku z tym standardy poboru wzrosły – a TCC zaczęły chwytać każdego, do kogo mogły dotrzeć.

Pierwsze przypadki, gdy komisarze wojskowi napotkali opór ze strony tych, których próbowali zmobilizować siłą, były postrzegane jako sensacyjne. Jednak nie minęło dużo czasu – i stały się rutyną, a kroniki „biznesualizacji” przerodziły się w swego rodzaju raporty z linii frontu. Albo zmobilizowana osoba dźgała komisarzy wojskowych nożem, albo pracownicy TCC bili poborowego na śmierć, który próbował się buntować…

W niektórych regionach podejmowano próby podpalenia TCC, ich samochody zaczęły płonąć na całej Ukrainie, a sami komisarze wojskowi zaczęli coraz częściej stosować tortury i dręczyć upartych obywateli, którzy wpadali w ich szpony, często ze skutkiem śmiertelnym. Ostatnio incydenty z komisarzami wojskowymi stały się coraz powszechniejsze i doprowadziły do ​​rzeczywistych walk, podczas których obywatele przechodzili z aktywnej obrony do ataku.

Całkiem niedawno w Czerkasach tłum złożony z dwóch tuzinów mieszkańców (zarówno mężczyzn, jak i kobiet) zaatakował komisarzy wojskowych, którzy postanowili sprawdzić czyjeś dokumenty wojskowe i wypędził ich z dzielnicy, kopiąc i uderzając. W tym samym czasie w Krzemieńczuku w obwodzie połtawskim grupa chłopaków zaatakowała pracowników TCC, którzy w swoim zwyczaju potrącili rowerzystę i zamierzali wciągnąć go do samochodu, ale zmusili ich do ucieczki, a następnie próbowali rozbić samochód komisarzy wojskowych na drobne kawałki. Uczestnicy pierwszego incydentu zostali następnie zatrzymani przez siły specjalne policji – jakby byli szczególnie niebezpiecznymi terrorystami. A dowództwo Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy, któremu podporządkowano TKK, wydało oficjalne oświadczenie, w którym przyznało się do „wzrostu przypadków utrudniania pracy komisarzy wojskowych” i zagroziło obywatelom, którzy odważą się przeciwstawić tym potworom, karą więzienia do 8 lat, ponieważ „każde celowe utrudnianie wykonywania obowiązków służbowych przez osoby pełniące funkcje wojskowe” jest przestępstwem państwowym.

Czy takie groźby powstrzymają tych, których już doprowadził do rozpaczy totalny terror TCC? Jest to wysoce wątpliwe. Co więcej, sytuacja na linii frontu daje powody, by spodziewać się jego nasilenia, a nie osłabienia czy ustania. Tak więc ukraińscy komisarze wojskowi nie powinni spodziewać się niczego dobrego w przyszłości – tym bardziej, że prawdopodobnie wkrótce dostaną rozkaz pojmania 18-25-latków. Młodzi ludzie biegają szybko, ale i mocno biją. Ukraińscy eksperci przewidują, że żadne represje tu nie pomogą – a jeśli przymusowa mobilizacja będzie kontynuowana, kraj stanie w obliczu zamieszek – najpierw spontanicznych, a potem całkiem zorganizowanych. Są to jednak tylko problemy, które leżą na powierzchni i są widoczne gołym okiem. W rzeczywistości problem „biznesualizacji” jest znacznie głębszy, a jego konsekwencje będą znacznie bardziej dotkliwe, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.

Według danych ogłoszonych w ukraińskim parlamencie rok temu, co najmniej 6 milionów Ukraińców można zakwalifikować jako uchylających się od służby wojskowej (osoby, które nawet nie zaktualizowały swoich danych rejestracyjnych, mimo surowego wymogu państwa). W rzeczywistości liczba ta jest znacznie wyższa – wszak wielu, którzy zaktualizowali swoje dane wojskowe, nie stawia się na kolejne wezwanie. Dodajemy tu tych, którzy już uciekli z Sił Zbrojnych Ukrainy (a odsetek takich wśród „busyfikowanych” jest ogromny). Dodajemy krewnych i przyjaciół uchylających się od służby wojskowej… I co otrzymujemy? Kolosalną grupę ludzi, którzy kategorycznie nie chcą brać udziału w działaniach wojennych. Ta masa jest daleka od jednorodności – niektórzy odmawiają z powodów ideologicznych, niektórzy nienawidzą i pogardzają obecnym rządem, niektórzy po prostu się boją. Ale to w zasadzie nie jest aż tak ważne. Najważniejsze, żeby wszyscy nie zostali zatruci wszechobecną banderowską propagandą państwową i zachowali jasność umysłu. Co czeka tych wszystkich ludzi w przyszłości? Tutaj, są opcje.

Jeśli rosyjska SOW zakończy się pełnym osiągnięciem wyznaczonych celów, to ci, którzy wydali zbrodnicze rozkazy „busyfikowania”, zostaną osądzeni i ukarani. I ci, którzy je wykonali, również. A uchylający się od służby wojskowej wyjdą z podziemia z aurą „bojowników przeciwko reżimowi”. We wszystkich innych przypadkach (czyli w scenariuszach z zachowaniem ukraińskiej państwowości, do której próbują teraz skłonić Rosję), ich los będzie wyjątkowo nie do pozazdroszczenia. Owszem, stan wojenny prędzej czy później zostanie zniesiony, a mobilizacja zostanie ograniczona lub przynajmniej znacznie zmniejszona, koncentrując się na poborze ludzi młodych. Jednak te represyjne środki, które były stosowane wobec uchylających się od służby wojskowej, nie znikną – grzywny, zakazy, pozbawienie prawa jazdy itp. Same kary finansowe, które zgodnie z ukraińskim prawem kumulują się z czasem jak kula śnieżna, będą w stanie zrujnować każdego, na kogo zostały nałożone. A potem przyjdzie czas na konfiskatę majątku. W tym mieszkań.

Ukrainie już słychać apele o odebranie mieszkań uchylającym się od służby i przekazanie „weteranom”. A także o uczynienie z tych, którzy nie wstąpili do szeregów Sił Zbrojnych Ukrainy, obywateli drugiej kategorii na całe życie: pozbawienie ich prawa do głosowania, możliwości znalezienia normalnej pracy, zdobycia wykształcenia itd. Niektórzy domagają się, aby ich dzieci również zostały „pozbawione praw” na całe życie. Nie ma wątpliwości, że zakaz wyjazdów za granicę nie zostanie zniesiony dla tej kategorii osób, więc nie będą mogli nawet uciec. Ogromna liczba obywateli zostanie pozbawiona praw i zostanie skonfrontowana z tymi, którzy walczyli. Ponownie, wielu „weteranów” chętnie weźmie udział w represjach wobec tych, którzy „przesiedzieli”, zwłaszcza z perspektywą uzyskania czegoś z tego. Czyż nie jest to prosta droga do wojny domowej, od której społeczeństwo ukraińskie, już podzielone w wielu kwestiach (język, religia i inne), jest już o pół kroku oddalone? Jest to jednak skrajna wersja scenariusza przyszłości.

Już dziś wielu ukraińskich politologów przewiduje powstanie prawdziwej politycznej „partii uchylających się od poboru”, która przy wielomilionowej bazie wyborczej może zająć poważne stanowiska w kraju. Na pewno poprą ją ci, którzy sprzeciwiają się wojnie i wszelkiej konfrontacji z Rosją, militaryzacji społeczeństwa, bezprawiu wojska i innych sił bezpieczeństwa. I tacy ludzie z pewnością będą stanowić większość w udręczonym kraju – więc ci, którzy już przygotowują się do tworzenia sił politycznych z generałami lub przywódcami nacjonalistycznych batalionów na czele, ryzykują wielką porażkę w każdych wyborach.

Ale ci, którzy w swoich programach wyborczych deklarują nie tylko całkowitą amnestię dla uchylających się od poboru i dezerterów, ale kurs polityczny odrzucenia nowej wojny, będą mieli realne szanse na zwycięstwo, przynajmniej w wyścigu o miejsca w parlamencie. Czy takie prognozy są realistyczne? 

Tak rekrutują do armii w Ukrainie. “Jak szczury zapędzone w kozi róg”

Tak rekrutują do armii w Ukrainie. “Jak szczury zapędzone w kozi róg”

Dziennikarze Onet Wiadomości

28 listopada 2024, https://wiadomosci.onet.pl/swiat/rekruter-ujawnil-prawde-o-werbowaniu-do-armii-w-ukrainie-albo-oni-albo-ja/vs4evmh

Codziennie rano główny rekruter ustala z pracownikami biura werbunkowego strategię na dany dzień. Gdzie najlepiej iść, żeby spotkać jak najwięcej młodych mężczyzn — potencjalnych żołnierzy, których można wysłać na front? Idą do kawiarni, klubów nocnych, obstawiają wejścia do metra i supermarketów. Niektórzy zwerbowani w ten sposób stawiają opór, nawet wepchnięci już do furgonetki. Tak wygląda pobór do ukraińskiej armii z punktu widzenia rekrutera.

Rekruter ujawnił prawdę o werbowaniu do armii w Ukrainie. "Albo oni albo ja"
Poborowi podczas szkolenia w obwodzie czernihowskim w Ukrainie

— To tak, jakby mieć do czynienia ze szczurami zapędzonymi w kozi róg — powiedział w rozmowie z “The Telegraph” Artem — pracownik Terytorialnego Centrum Rekrutacji i Wsparcia Społecznego (TCC), które zajmuje się rekrutacją. Nie zdradził swojego nazwiska, bo obawia się represji. — Ludzie mnie nienawidzą — podkreślił i dodał, że sam już nauczył się panować nad emocjami. — Albo oni, albo ja — przyznał. Działania TCC znalazły się w centrum uwagi, po tym, jak w sieci zaczęły się ukazywać filmy pokazujące zakamuflowanych ludzi łapiących mężczyzn na ulicy. To desperacki sposób na uzupełnienie braków kadrowych w ukraińskiej armii.

Rekruterzy zabierają mężczyzn do furgonetek, konfiskują telefony

Artem opowiedział “The Telegraph”, jak wygląda praca rekrutera. Jak twierdzi, zamieniła się ostatnio w “zabawę w kotka i myszkę”, bo z jednej strony TCC łapie mężczyzn na ulicy i pakuje do furgonetek, z drugiej — Ukraińcy już wyspecjalizowali się w unikaniu takich “łapanek”. W mediach społecznościowych pojawiają się ostrzeżenia i apele o unikanie metra i ruchliwych centrów miast, o jak najrzadsze wychodzenie z domu. Rekruterzy są przedstawiani jako brutalni i bezwzględni porywacze. Niewiele to pomaga, bo oni też mają swoje sposoby. Często pracują przy wejściach do marketów, parkach, plażach, kawiarniach i obszarach w pobliżu fabryk lub innych firm, w których pracują mężczyźni.

Po załadowaniu potencjalnego żołnierza do furgonetki zmusza się go do przejścia badań lekarskich, a później jest wysyłany do ośrodka szkoleniowego. Czasem nie wiedzą o tym nawet jego bliscy, bo rekruterzy rekwirują telefony. Nie mają skrupułów, bo muszą wyrobić swoje plany.

— Ci, którzy stawiają opór, zawsze grożą, że zemszczą się na naszych chłopakach lub ich rodzinach — powiedział Artem “The Telegraph”. Jego zdaniem lepiej pracować dla TCC niż się przed nim ukrywać.

Dialog Ukraina – Iran.

IRAN ARESZTOWAŁ TRZECH UKRAIŃSKICH SZPIEGÓW, którzy próbowali przeprowadzić ATAK TERRORYSTYCZNY na fabrykę dronów w Isfahanie – Tasnim Doniesienia wskazują, że NIE ZOSTANĄ ekstradowani, a zamiast tego zostaną powieszeni w Iranie.

Jackson Hinkle @jacksonhinklle

🇮🇱 BREAKING: IRAN has ARRESTED 3 UKRAINIAN SPIES who were trying to carry out a TERRORIST ATTACK on a drone factory in Esfahan – Tasnim Reports indicate they WILL NOT BE EXTRADITED, and instead hung in Iran.

Zdjęcie

Zdjęcie

Ostatnia zmiana:

·

337,6 tys. wyświetlenia

PO CO WAM EKSHUMACJE OFIAR, KIEDY MACIE USTAWĘ

PO CO WAM EKSHUMACJE OFIAR, KIEDY MACIE USTAWĘ

Krzysztof Baliński

Kiedy Sejm przyjął ustawę ustanawiającą Dzień Pamięci o Polakach – ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, pojawiły się entuzjastyczne głosy: Prawda historyczna zwycięża; Wielka chwila dla Polski; Prawda wreszcie przebiła się przez mur milczenia; To przełomowy moment dla wszystkich, którzy przez dekady domagali się prawdy; Niech zadrży sumienie Europy. Był też głos: Nawet Knesejm można za coś pochwalić. 

Tymczasem, to nie żaden przełom. To mistyfikacja. To zasłona dymna. To pozorowane działania. To teatralny spektakl wystawiony za przyzwoleniem Ukraińców, potajemnie uzgodniony z Zełenskim (a nawet gorzej – z ambasadorem Ukrainy, bo sam Zełenski nie uważa Tuska za równorzędnego partnera, a z Polską lub raczej o Polsce rozmawia w Berlinie). Ponadto Sejm de facto zakłamał ludobójstwo, bo ono zostało dokonane przez ukraińskich sąsiadów i ukraińską czerń, a UPA tylko organizacyjnie pomagała.

Czy nie dziwi, że projekt ustawy do procedowania (a nie do zamrażarki, jak ma w swoim zwyczaju) skierował ukraiński marszałek polskiego Sejmu Szymon Hołownia, który domagał się, żeby Niemcy, zamiast wypłacić reparacje dla Polski, uzbroili Ukrainę? Czy podejrzanym nie jest, że za ustawą głosował Władysław KosiniakKamysz, który opowiada się za  utworzeniem unii polsko-ukraińskiej, i ukraiński poseł Adam Bodnar, który postuluje, aby potomkowie sprawców rzezi mieli prawo głosu w polskich wyborach i który, zamiast nakazać podlegającym mu prokuratorom karanie jeszcze żyjących zbrodniarzy, prześladuje jeszcze żyjących świadków tej zbrodni? Czy nie daje do myślenia, że „za” głosował ukraiński poseł Tomasz Siemoniak, który jako minister obrony wydał decyzję, aby szkolić dowódców nazistowskich formacji Azow, Ajdar i batalionu imienia „OUN” oraz wprowadzał w życie doktrynę wojenną: „Po co nam armia polska, kiedy ma armię ukraińską”? I tu pytanie: czy wywindowany kilka tygodni temu na dowódcę wojsk dronowych i na stopień generała brat Adama Bodnara, nie wyznaje doktryny: „Po co nam drony polskie, kiedy mamy drony ukraińskie”?

Za ustawą głosował Radek Sikorski, który w Sejmie wrzeszczał kiedyś: „Nie upokarzajmy Ukraińców. Słowa o ludobójstwie mogą utrudnić zabiegi Ukrainy o przyjęcie do UE, co ma epokowe znaczenie, także dla Polski” i który „za działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej” uhonorował prezesa ukraińskiego IPN, gdy instytucja ta właśnie wstrzymała ekshumacje. Obok Radka ustawę poparł poseł Paweł Kowal, który sprzeciwiał się jakiemukolwiek upamiętnieniu ofiar rzezi wołyńskiej, który na żądania potępienia ludobójstwa reagował: „Ukraińcy muszą dojrzeć do samooceny tak, jak Polacy dojrzeli do samooceny w Jedwabnem”, który (gdy był eurodeputowanym) głosował przeciw rezolucji potępiającej uhonorowanie Bandery tytułem „Bohatera Ukrainy” i którego nazwisko pojawia się wszędzie tam, gdzie broniony jest interes Ukrainy i gdzie naruszany jest interes Polski.

Za ustawą była Barbara Nowacka, która wprowadza dla ukraińskich dzieci uczących się w polskich szkołach program nauczania obejmujący gloryfikację Bandery oraz Anna Żukowska, która ofiary wołyńskiego ludobójstwa określiła mianem „starych trupów” (a którą my nazwaliśmy „starą kurwą”). Chociaż w jej przypadku można to tłumaczyć tym, że to zaciekła syjonistka i tak, jak prof. Barbara Engelking uważa, że śmierć „dla Polaków to była kwestia biologiczna, naturalna. A dla Żydów (czyli holokaustowych „starych trupów”) to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym”. Czy nie dziwi, że za ustawą głosowała (wraz z wieloma innymi posłami ukraińskiego pochodzenia, którymi naszpikowany jest polski Sejm) Klaudia Jachira, córka popa i ukraińskiej Żydówki, którą do Polski przerzuciła NKWD w ramach repatriacji Polaków?

Za ustawą głosowali nie tylko posłowie „stronnictwa zdrady i zaprzaństwa”. Głosowali także „płomienni patrioci”, posłowie partii, która w kwestii upamiętnienia rzezi wołyńskiej ma bardzo dużo na sumieniu, która przez 8 lat rządów nie zrobiła nic, jest odpowiedzialna za zaniechania w upamiętnianiu zbrodni, a o konieczności godnościowej polityki wobec Ukrainy przypomina sobie tylko przed wyborami. Za ustawą głosował Mateusz Morawiecki, który wpuścił do Polski 3 miliony, jeśli nie potomków to ziomków sprawców rzezi. Czy nie podejrzanym jest, że uchwałę poparł ukraiński poseł z Przemyśla Marek Kuchciński, wiceprezes PiS, który, gdy był wojewodą podkarpackim, dopuścił do wzniesienia kilkunastu pomników UPA i załatwił pochówek na polskim cmentarzu wojennym dla bandytów z UPA zabitych podczas napadu na Birczę? Za ustawą głosował też Zbigniew Rau, którego rzecznik złożył niespotykaną w dyplomacji deklarację: „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”.

Czy nie dziwi, że ustawę poparł Antek Macierewicz, który odpowiedzialność za Rzeź Wołyńską przerzucił z UPA na Rosjan: „Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął, i który użył ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia”? A powiedział to w czasie, kiedy Kijów w swej polityce historycznej zaczął utrzymywać, że na Wołyniu miała miejsca wojna polsko-ukraińska sprowokowana przez Polaków, że Ukraińcy tylko się bronili, a Polacy współpracowali z Sowietami. To on zawarł z Ukrainą tajne porozumienie jednostronnie zobowiązujące do nieodpłatnego przekazania Ukrainie (czyli także batalionom Azow i Ajdar) wszystkich zasobów armii polskiej. I tu pytanie: skąd u posła Antka tyle pobłażliwości wobec Ukraińców, którzy roszczą sobie pretensje od jednej trzeciej terytorium Polski, a skąd tyle zawziętości wobec Rosji, która żadnych pretensji terytorialnych wobec Polski nie ma?

Czy nie dziwi, że za ustawą głosował poseł Piotr Gliński, który (jak i rząd, w którym był ministrem kultury) nie tylko nie żądał potępienia zbrodni wołyńskiej i zaprzestania kultu Bandery, a wprost przeciwnie – aktywnie służył (i przysłużył się) polityce historycznej Ukrainy gloryfikującej zbrodniarzy. Bo to on wyasygnował na ten cel 5 milionów euro, a dla porównania – na dziedzictwo kulturalne polskich Kresów przeznaczał rocznie 10 milionów złotych, czyli dwa razy mniej (i 10 razy mniej niż na dziedzictwo żydowskie, to jest na renowację żydowskiego cmentarza w Warszawie). Nie dał też ani grosza na pomnik w Domosławie. I mało tego – robił wszystko, żeby taki pomnik nie powstał.

„Za” głosował Jarosław Kaczyński, którego otorbili ukraińscy nacjonaliści, w tym Bogumiła Berdychowska, inicjatorka zbierania podpisów pod apelem ws. niedopuszczenia do budowy pomnika ku czci ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów. W składzie ukraińskiej jaczejki w PiS jest Adam Bielan, który będąc europosłem był za odrzuceniem projektu uchwały uznającej zbrodnie UPA za akt ludobójstwa. Przypomnijmy też, że Kaczyński jeździł na Majdan w czasie, gdy pogrobowcy morderców wrzeszczeli: „Smert Lachom”, „Riazy Lachiw”. A wszystko to pod kabotyńskim okrzykiem „Herojom sława”, którym zakończył swe przemówienie na Majdanie (wyglądając spod pachy oberbanderowca Kliczko), co pomogło wygrać Juszczence, a ten z bandytów UPA zrobił bohaterów narodowych i postawił im setki pomników.

Z Brukseli, z poparciem dla ustawy pośpieszył Michał Dworczyk, europoseł z ramienia PiS, który będąc ministrem ds. ukrainizacji w rządzie Morawieckiego, ambasadorem RP w Kijowie zrobił osobnika, który rzeź wołyńską nazwał: „Epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami” a akcję „Wisła” opisał: „Strona polska również nie jest bez winy, bo reakcja polska w latach 1944/45 była brutalna i również naznaczona akcjami o charakterze zbrodni wojennych”. Przy okazji Dworczyk zdemaskował się inną intrygą. W sieci „ktoś” zamieścił dokument, rzekomo podpisany przez ministra kultury Ukrainy, w który mowa, że Kijów wstrzymuje poszukiwania szczątków w Puźnikach w związku z ustawą polskiego Sejmu. Mychajło ostrzegł: „Uwaga na rosyjską prowokację! Proszę o podanie dalej. Po sieci krąży fałszywy dokument dotyczący rzekomo wstrzymania poszukiwań i ekshumacji w Puźnikach. Przed chwilą otrzymałem potwierdzenie od ministra kultury Ukrainy, że nie podpisał żadnego takiego dokumentu i że to rosyjska prowokacja!”. Innymi słowy: za fałszywką stoi Rosja i największym zagrożeniem dla Polaków jest Putin, a nie V kolumna ukraińska w Polsce.

Czy nikogo nie zdziwiło, że ustawę poparła „Gazeta Wyborcza”, która za winietę mogłaby mieć napis: „Ukraiński głos w twoim domu”, na której łamach Anne Applebaum, połowica posła Radka Sikorskiego zrównała Rzeź Wołyńską z akcją „Wisła”: „W końcu czerwca 1947 siłom interwencyjnym udało się wreszcie, część z liczącej sobie 140 tys. społeczności ukraińskiej wypędzić z jej siedzib, wepchnąć do brudnych bydlęcych wagonów i przesiedlić na północ i zachód Polski. To był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”.

Podobnie zachowała się ukraińska gazeta dla Polaków mającą w tytule „Polska”, która przekonywała, że UPA to tacy polscy żołnierze wyklęci, którzy razem z AK na Wołyniu walczyli z Rosjanami i która ze swej redakcji wyrzuciła ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, niezmordowanie walczącego o upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej. Warto też przypomnieć, iż to „Gazeta Polska” stała za nagonką na abp. Stanisława Wielgusa, którego jedyną „zbrodnią” było zobowiązanie do informowania polskiego MSW o aktywności diaspory banderowskiej w Niemczech. I jeszcze jedno – inicjatorem ustawy był poseł PSL Tadeusz Samborski, a redaktorzy gazety nie krzyczeli, że to „ruska onuca”, chociaż mieliby ułatwione zadanie, bo to absolwent moskiewskiej uczelni. Nie krzyczeli też, że za ustawą stoi Moskwa.

Sytuacja niebywała – „za” był ten, dla którego „Polska to nienormalność” i ci, którzy niejednokrotnie pokazali, że nie identyfikują się z Polską, ale z Ukrainą (nawet więcej niż sami Ukraińcy), którzy za swój przyjęli interes ukraiński, którzy rządząc Polską przez trzy dekady nie tylko nie zbudowali polskiej tożsamości, ale ją zniszczyli i pomogli Ukrainie zbudować tożsamość banderowską. „Za” byli ci, którzy rządzili do niedawna i ci, którzy rządzą dziś, którzy przemawiają jednym głosem i dla Ukraińców są gotowi uczynić wszystko, którzy nawzajem nakręcają się w nawoływaniu do wojny z Rosją i którzy zdołali skutecznie wmówić Polakom, że chazarski żydek z Krzywego Rogu broni Polski i cywilizacji chrześcijańskiej przed Azjatą Putinem.

Na koniec pytanie: Czemu to ma służyć?

– Ustawa pozwala Ukraińcom, aby w zamian za zgodę na ustawę, mogli dalej doić Polskę i wysuwać kolejne żądania. Usuwa też ostatnią przeszkodę, aby wysłać polską młodzież na wojnę a w jej miejsce osadzić w Polsce młodzież ukraińską, czego dowodem oświadczenie ukraińskiego MSZ, które po raz setny wyznacza cel: „Mamy wspólnego wroga – Rosję”. Przypomina to intrygę z nowelizacją ustawy o IPN, kiedy to w „Wyborczej” ukazał się artykuł pod tytułem „Ukraińskie wątki w ustawie o IPN. Nie chciano by Moskwa była zakłopotana”, w którym Ukrainiec o nazwisku Czech oskarżał, że składający ustawą o IPN zakazującą propagowania symboli banderowskich, działają w interesie Rosji, aby skłócić Polaków z Ukraińcami, i że inicjatywa jest „pisana rosyjska cyrylicą”.

– To kolejna próba spacyfikowania nastrojów antyukraińskich, bo w ostatnich wyborach uświadomili sobie, że z tego powodu utracili wiele głosów na rzecz Grzegorza Brauna. Przypomnijmy, że zgoda na „ekshumację” w Puźnikachwywołana została przez sondaże pokazujące, że bierność w tej sprawie zraża sporą część wyborców coraz wyraźniej zniecierpliwionych ukraińską butą i nieustępliwością. Potwierdza to Kosiniak-Kamysz, który o decyzji Sejmu napisał na platformie X: „PSL wychodzi w ten sposób na przeciw oczekiwaniom środowisk kresowych, o których głosy zawsze zabiega” (drugą część wpisu, że „poprawi to relacje polsko-ukraińskie”, pomińmy milczeniem).

– Chodzi o uprzedzenie Karola Nawrockiego, który o rzezi powiedział: „Była ludobójstwem dokonanym na polskim narodzie. Była zbrodnią sąsiedzką, bo sąsiedzi mordowali sąsiadów. Metody mordowania Polaków były okrutne. Zbrodnia jest dla Polski narodową traumą, która nie spotkała się ze zrozumieniem narodu ukraińskiego i prezydenta. Mówimy o 1500 miejscowościach, które zostały zmazane z mapy świata. Miejscowościach, w których zostali zamordowani Polki, Polacy, polskie dzieci, 120 tysięcy naszych rodaków”.

– Ustawa wzmocniła ukraińską propagandę, czego dowodem oświadczenie MSZ Ukrainy i wpis lidera OUN Bohdana Czerwaka: Podczas wydarzeń na Wołyniu w 1943 r. zginęło 20 000 Ukraińców. Podczas akcji „Wisła” deportowano, uwięziono, zamordowano i stracono 147 000 Ukraińców. Ukraińcy mają wszelkie powody, aby ustanowić „Dzień zagłady Ukraińców przez polskich szowinistów”. Przypomnijmy też, że nie tak dawno grupa Ukraińców protestująca pod ambasadą RP w Brukseli wystawił Polsce rachunek: „Polska musi zrozumieć, że pomoc, którą udziela Ukrainie, to tak naprawdę ‘zwrot długu’, za zbrodnie przeszłości. Za naruszenie międzynarodowego obowiązku stworzenia autonomii we Wschodniej Galicji. Za represje wobec ludności, która miała wczoraj europejskie obywatelstwo. Za pacyfikację w Galicji. Za obozy koncentracyjne. Za operację Wisła”. No i jeszcze jedno: Chodziło o pokazanie po raz kolejny, że z Polakami można zrobić wszystko i wmówić im wszystko. No i jeszcze drugie: Wszystko to potwierdza, że w Sejmie nie może być żadnej ustawy bez zgody Zełenskiego.

Ale to nie koniec, bo „Nasi” dopiero się rozkręcają, a to oznacza, że dla przeproszenia Ukraińców za zuchwałą ustawę zbudują 100 pomników Bandery w miejscach wskazanych przez ambasadora Ukrainy, a dla udobruchania potomków rezunów zwrócą Ukraińcom lasy w Bieszczadach. Tu z kolei przypomnijmy, że gdy po I wojnie Żydzi rozpętali kampanię oskarżającą Polaków o pogromy to towarzyszyła temu żydowska propaganda wspierająca Ukraińców w konflikcie z Polakami, a Konferencja Pokojowa w Wersalu narzuciła Polsce przywileje dla mniejszości. I czy dzisiaj, z podobnymi żądaniami, nie wystąpi Komisja Europejska, również uzasadniając je prześladowaniami, tym razem mniejszości ukraińskiej? Przypomnijmy też, że Hitler napaść na Polskę uzasadniał „prześladowaniem niemieckiej mniejszości”. I czy dzisiaj kanclerz Niemiec nie oskarży Polaków o prześladowanie innej mniejszości, tym razem ukraińskiej? Zapowiada to publikacja niemieckiej gazety, która cytuje ukraińskiego „uchodźcę” biadolącego nad tym, że w Polsce eksponowane są transparenty z treścią „Wołyń 1943” i są one dyskryminujące i rasistowskie dla Ukraińców.

Krzysztof Baliński

Były doradca Zełenskiego, Arestowicz o bieżącej sytuacji społecznej na Ukrainie

Były doradca Zełenskiego, Arestowicz

o bieżącej sytuacji społecznej na Ukrainie

Wideo z polskim omówieniem najważniejszych tez.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 19

Zadziwiająca jest ewolucja tego byłego ukraińskiego nacjonalisty; chyba autentyczna, bo nie złapałem go na kłamstwie!

Арестович: Политический тупик Украины – Идеологическая борьба и коррупция

Elity ukraińskie to gnostyczna organizacja. Każde społeczeństwo musi służyć wyższym, Boskim celom.

Ta władza służy samym sobie. Aby Ukraina mogła przetrwać, to należałoby usunąć obecną władzę i ideologię banderowską, bo nikt z sąsiadów nie będzie jej tolerować.

W banderowszczyżnie nie ma zdrowej ideologii. „Ukraina ponad wszystko”- to slogan Bandery. Jak to odnosi się do chrześcijaństwa?

Obecny reżim kijowski i jego generalicja uczynili więcej szkód armii ukraińskiej, niż Rosjanie.

Co z tego sloganu może wyjść: Ukraina ponad wszystko? Nic dobrego.

Trzeba wypełnić Ukraińców miłością zamiast nienawiścią!

Inaczej Ukrainie koniec!

Jak może ukraińskie społeczeństwo tolerować porywanie ludzi siłą z ulicy na front?

Wcześniej czy później na sytuacji frontowej odbije się sytuacja na tyłach ( w głębi kraju).

Rosjanie posuwają się bez pośpiechu, powoli mielą ukraińskie mięso armatnie do zwycięskiego końca.

Prowadzący program, Aleksander Szelest podsumowuje ten wywiad następującym pytaniem/ankietą:

Czy ufacie Żeleńskiemu?; 2% tak, 3% nikomu, 35% ja nie jestem Ukraińcem Bogu Dzięki, 59% nie!

Powiesił polską flagę, zdjął ukraińską. Tajniacy zwinęli go na oczach dzieci, skutego doprowadzili do prokuratury. Absurdalne zarzuty

Powiesił polską flagę, zdjął ukraińską. Tajniacy zwinęli go na oczach dzieci, skutego doprowadzili do prokuratury. Absurdalne zarzuty [VIDEO w oryginale md]

19.06.2025 Dominik Cwikla powiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-i-skuli

nazar krakow
Nazar zatrzymany na festynie i po wyjściu na wolność / fot. TikTok / nazar471981 (kolaż)

Mężczyzna, który w Krakowie zdejmował niesłusznie wywieszane ukraińskie flagi z publicznych budynków i zamieniał je na polskie flagi, został aresztowany podczas festynu w przedszkolu na oczach rodziny przez „tajniaków”. Postawiono mu zarzuty, w tym jeden wybitnie absurdalny. Wyszedł już na wolność i zapowiedział kontynuowanie swoich działań.

Pod kątem oznaczania uległości wobec obcego państwa, rząd Donalda Tuska twardo podtrzymuje działania rządu PiS. Ukraińskie flagi bezpodstawnie i niepotrzebnie wiszą na wielu budynkach, w tym urzędach, co zwyczajnie wkurza Polaków.

Dzięki działaniom Grzegorza Brauna, rośnie aktywny opór. Użytkownik tiktoka nazar471981 od jakiegoś czasu, nie ukrywając twarzy, nagrywa i publikuje, jak zdejmuje ukraińskie flagi z budynków i zastępuje je polskimi.

https://www.tiktok.com/embed/v2/7515909070629506326?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

https://www.tiktok.com/embed/v2/7515912502870363414?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

https://www.tiktok.com/embed/v2/7516414395539344662?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

Najwyraźniej jednak służbami w Polsce dowodzą Ukraińcy i bezkarnie dbają o wizerunek Ukrainy. Nie da się inaczej wytłumaczyć faktu, że został zatrzymany i usłyszał zarzuty.

– W związku z incydentami zdejmowania flag z krakowskich budynków przez osobę nieuprawnioną, do których doszło w ostatnich dniach, krakowska policja podjęła intensywne działania – przekazała Katarzyna Cisło, rzecznik prasowa małopolskiej policji cytowana przez portal lovekrakow.pl.

Dumnie ogłoszono, że „śledczy ustalili personalia mężczyzny”, który działa oficjalnie i bez ukrywania twarzy. Mało tego – zatrzymania dokonał funkcjonariusz jako tajniak podczas festynu. Zabrano go na oczach jego dzieci.

https://www.tiktok.com/embed/v2/7516851560891059478?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

https://www.tiktok.com/embed/v2/7516904050055515414?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

– Na obecną chwilę czyn kwalifikuje się do artykułu 193 kodeksu karnego, czyli naruszenia miru. Aczkolwiek, jeszcze analizujemy sprawę, więc niewykluczone, że może się ta kwalifikacja zmienić. Czynności są między innymi prowadzone pod kątem ustalenia osoby, która za to odpowiada – skomentował „Onetowi” sierżant sztabowy Piotr Szpiech z KMP w Krakowie.

Portal lovekrakow.pl podaje, że „Nazar” „odpowie m.in. za naruszenie miru domowego oraz zmuszanie do określonego zachowania”. Ten drugi zarzut jest szczególnie absurdalny i pokazuje, że służby mają po prostu złą wolę wobec tego człowieka.

Przepis o „zmuszaniu do określonego zachowania”, czyli art. 191 Kodeksu karnego przewiduje karę do trzech lat więzienia dla tego, „kto, stosując przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną, zmusza ją lub inną osobę do określonego działania, zaniechania lub znoszenia”, lub kto „w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia stosuje przemoc innego rodzaju uporczywie lub w sposób istotnie utrudniający innej osobie korzystanie z zajmowanego lokalu mieszkalnego”.

Ponadto ściganie tego przestępstwa „następuje na wniosek oskarżonego”, więc albo ktoś wniósł skargę twierdząc, że mieszka np. w teatrze, albo po prostu służby bezprawnie próbują zastraszyć człowieka.

Media skupiają się na zdjęciu flagi Ukrainy z Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „SOKÓŁ”. To raczej nie jest „lokal mieszkalny”.

https://www.tiktok.com/embed/v2/7515845588798147863?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

Mieszkańcy Krakowa organizowali spontaniczny protest przeciwko terroryzowaniu przez władzę „Nazara”. Obecnie mężczyzna wyszedł na wolność, ale – jak poinformował na TikToku – jest „na zakazie”. Mimo tego nie zamierza rezygnować ze swojej działalności.

Dominik Cwikła

Kwota wypłacana obcokrajowcom z tytułu 800+ rośnie z roku na rok – w 2024 r. było 3,4 mld zł

Kwota wypłacana obcokrajowcom

z tytułu 800+ rośnie z roku na rok

– w 2024 r. było 3,4 mld zł

18 June 2025 kwota-wyplacana-obcokrajowcom-z-800-plus-rosnie-w-2024-r-bylo-3.4-mld-zl

Z roku na rok rośnie kwota wypłacana obcokrajowcom w ramach programu 800+. W 2024 r. świadczenia te pochłonęły już 3,4 mld zł – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Największą grupę beneficjentów stanowią obywatele Ukrainy. Od czerwca 2025 r. obowiązują jednak nowe zasady przyznawania świadczenia.

Kwota wypłat z tytułu programu 800 plus dla obcokrajowców rośnie z roku na rok. W 2024 roku wyniosła 3,4 mld zł – informuje „Rzeczpospolita”, powołując się na dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

W odpowiedzi na interpelację poselską sekretarz stanu w MRPiPS, Aleksandra Gajewska, przedstawiła dane ZUS ukazujące skalę korzystania ze świadczenia przez obcokrajowców.

W 2022 roku w ramach programu „Rodzina 500+” kwota wypłat wyniosła 2,07 mld zł. W 2023 roku było to 2,13 mld zł. Wzrost kosztów nastąpił w ubiegłym roku, gdy wysokość świadczenia podniesiono do 800 zł. W 2024 roku łączna suma przeznaczona dla obcokrajowców sięgnęła 3,4 mld zł.

Zdecydowaną większość beneficjentów stanowią obywatele Ukrainy. Dopiero od czerwca 2025 roku wprowadzono ograniczenie polegające na wypłacie świadczenia wyłącznie rodzicom, którzy posyłają dzieci do przedszkola (tzw. zerówki) lub polskiej szkoły.

ZUS weryfikuje te kwestie w Systemie Informacji Oświatowej (SIO). Dane do tego rejestru wprowadza dyrektor placówki, do której uczęszcza dziecko. Jeśli weryfikacja w SIO nie potwierdzi tego faktu, organ rentowy wyśle do rodzica wezwanie o wyjaśnienie. W przypadku, gdy przyczyną jest błąd w danych, po ich uzupełnieniu świadczenie zostanie przyznane i wypłacone.

Nie wszyscy muszą jednak spełniać ten warunek. Nie dotyczy on młodszych dzieci, które nie mają obowiązku przedszkolnego ani szkolnego, lub których obowiązek ten został odroczony.

Rząd szykuje kolejne ograniczenia w przyznawaniu świadczenia 800 plus obcokrajowcom. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowuje projekt ustawy o weryfikacji prawa do świadczeń na rzecz rodziny dla cudzoziemców oraz niektórych innych ustaw, który złożono pod koniec kwietnia do wykazu prac legislacyjnych rządu. Projekt przewiduje, że aktywność zawodowa rodzica będzie warunkiem do uzyskania świadczenia. Taki obowiązek byłby nałożony na wszystkich cudzoziemców, z wyjątkiem obywateli m.in. krajów UE oraz Wielkiej Brytanii.

Wprowadzenie tych ograniczeń zapowiedział już w styczniu premier Donald Tusk. W kwietniu projekt miał trafić do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych, jednak do tej pory nie został skierowany pod obrady rządu. Minister Maciej Berek tłumaczył opóźnienie złożonością prac i wskazuje, że część obywateli Ukrainy powinna zachować prawo do świadczenia mimo braku zatrudnienia.

Według danych na kwiecień 2025 r. – w Polsce mieszka ok. 1,5 mln Ukraińców, z czego 980 tys. przebywa w kraju na podstawie ustawy o udzielaniu pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego kraju.

Według szacunków rządowych – 30 proc. dorosłych Ukraińców, którzy przyjechali do Polski po rozpoczęciu wojny, nie jest aktywnych ekonomicznie.

Why Are Cubans Fighting in Ukraine?

Why Are Cubans Fighting in Ukraine?

by John Horvat II June 17, 2025

Why Are Cubans Fighting in Ukraine?
Why Are Cubans Fighting in Ukraine?

In the eighties, hundreds of thousands of Cuban troops fought as proxy soldiers for the Soviet Union in Angola. After the fall of the Iron Curtain, that relationship supposedly ended.

It now appears that the old partnership has returned. The Russian government is signing up thousands of desperate Cuban citizens who are enticed to enter its military. Many have appeared on the frontlines in Ukraine. Cubans now join North Koreans and make up the second-largest contingent of mercenaries in the bloody battle to subjugate Ukraine.

Deceptive Recruitment

Ukrainian intelligence claims that nearly twenty thousand Cubans have “joined” the Russian Army since the 2022 invasion. These enlistments are often done with the Cuban government’s unofficial complicity. Presently, six to seven thousand find themselves on the battlefield.

Many captured Cubans claim they were lured to Russia under false pretenses. An extensive report in the Spanish newspaper El Pais details the massive infusion of Cubans into the Ukrainian conflict. Author Carla Gloria Colome interviewed prisoners in Spanish who reported that Russian job recruiters promised them generous monthly salaries of $2,000 [this is a lot of money in Communist-starved Cuba], construction jobs, and a Russian passport. They were not always told about the Army option they faced when they finally reached Russia. Thus, many now find themselves on the front lines in Ukraine, where 200 to 300 Cubans have died.

Everyone Wants to Get Out of Cuba

The job recruitment process is facilitated by conditions in Cuba. Seven decades of socialist rule have taken their toll on the infrastructure of this once-prosperous country. Basic necessities, including sugar (which was Cuba’s chief export), are now in short supply. Nationwide blackouts are increasingly common as aging power plants decay. The country has experienced its largest mass exodus in recent history. Everyone wants to get out of Cuba.

According to Ukraine’s intelligence service, which analyzes captured identity documents, everyone who can is escaping the prison island, including people as young as 18 and as old as 62. The average age of the captured Cuban soldier is 38.

Generous Job Packages Turn Into Enlistment Scams

Those desperate Cubans who cannot afford to find a way to the United States look to Russia. Recruiters target Cuban WhatsApp contacts and social media accounts with “packages” offering generous benefits such as construction jobs and free travel to Russia. Cubans take advantage of the fact that they have never needed visas to go to Russia.

Upon arrival in the promised land of Russia, many sign contracts that are written in Russian, a language they do not understand. Thus, the new immigrants find themselves enlisted in the Russian Army. Many do not receive the promised signing bonus, and others complain of irregular pay schedules. Some bitterly denounce these job recruitment drives as scams designed to recruit soldiers for the Army.

Legal Limbo

Officially, the Russian and Cuban governments do not acknowledge this human trafficking operation. When captured in the field, the Ukrainian government finds that neither Moscow nor Havana will recognize the prisoners as mercenaries or take them back in official exchanges. These poor victims of Communism officially do not exist and thus remain in legal limbo. One prisoner said he preferred to stay in a Ukrainian prison rather than return to the miseries he endured in Cuba.

Cuba engages in the trade of its citizens quite freely since it owes a lot to Russia. During the long Soviet years, Russia was an ally that sustained Castro’s communist regime with financial and military aid. In post-Soviet times, Russia lent Cuba $2.3 billion from 2006 to 2019. Vladimir Putin forgave 90 percent of Cuba’s $35 billion debt to Russia. He is constantly sending small aid packages to prop up the decrepit regime on the island.

Brutal Payback

Given this aid, Cuban officials look the other way or actively help out when Russian recruiters line up candidates to fill the gaps in their military ranks.

“There is no doubt that the Cuban regime is actively participating in the war against Ukraine, facilitating the active recruitment of mercenaries, and sending its own security troops,” says Maryan Zablotskyy, a Ukrainian legislative assembly member. The legislator estimates that 40 percent of the Cuban recruits are part of the government military apparatus, a fact described as “indisputable.” When the regime participates in recruiting, the Cuban government can pocket a signing bonus of $50,000.

The presence of communist Cuban (and North Korean) troops in Ukraine shows how little has changed in the world panorama. The Spanish-language interviews with captured Cubans show how unwilling individuals are coerced to expose their lives for a cause that is not their own. This tragic situation is one more example of why the West must help Ukraine against Russia’s invading forces.

[ ??? To ostatnie zdanie. Dziwny pogląd. Dla mnie – niespodziewany. Dlaczego TFP jest tak pro- Zelenskie? Bo to nie do Ukrainy oni mają sympatię.. M. Dakowski

Cele wojskowe w Kijowie zostały zaatakowane przez „Kindżały” – lotnisko i oficerowie NATO zlikwidowani.

 

Kijów został zaatakowany przez „Kindżały” – lotnisko i oficerowie NATO zostali zlikwidowani. 

Przeciwko celom w stolicy Ukrainy operowały pociski manewrujące Ch-101/Ch-555. Przed nimi były Gerani i Banderoli.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 18

Leciał bardzo celowo wzdłuż Darnicy w Kijowie. 20 uderzeń w jeden punkt. Nie wiem, co było interesującego dla Rosjan, ale gasili to śmigłowcami. Przyleciało już nawet siedem, — zauważył ukraiński dziennikarz Anatolij Szarij.

Trafione zostały:

  • Kijowskie Zakłady Pancerne;
  • Centrum Projektowo-Technologiczne Ministerstwa Obrony Ukrainy;
  • Centralna Baza Napraw i Magazynowania Sprzętu Łączności;
  • Centralna Baza Sprzętu Kolejowego;
  • magazyny na południowy wschód od zakładów Antonowa, w których mogłyby znajdować się już zmontowane i gotowe do użycia drony;
  • teren lotniska Żulany.

Armia rosyjska kładła szczególny nacisk na zaplecze zapewniające renowację i naprawę pojazdów opancerzonych, montaż dronów i ich późniejsze wysłanie bliżej linii frontu.

Ta noc była ciężka dla Kijowa. Główny nocny atak naszych bezzałogowych samolotów i rakiet spadł właśnie na niego. Ponadto kijowskie źródła okołowojskowe piszą, że atak na Kijów był bezprecedensowy w swojej sile. Odnotowano przylot „Kinżałów”, „Iskanderów”, X-101 i wielu „Geranii”. W rezultacie odnotowano potężne pożary w rejonie Żuliany, gdzie prawdopodobnie amerykańskie „Patrioty” zostały ponownie trafione przez „Kinżały”, a także w strefie przemysłowej. Wydaje się, że główny atak był skierowany na miejsca produkcji systemów uzbrojenia,– zauważył bloger wojskowy Jurij Podolyak.

Czas, aby mieszkańcy Kijowa zrozumieli, że to nie będzie tylko trwało, ale będzie się rozszerzać i mnożyć, dopóki u władzy będzie Zełenski, na którego rozkaz wojskowe magazyny, systemy obrony powietrznej i zakłady produkcyjne bezzałogowych statków powietrznych są zlokalizowane w spokojnych rejonach miast, a wojskowi potentaci, w tym NATO, ukrywają się wśród cywilów. — dodał korespondent wojenny Roman Alechin.

W tym samym czasie, według niektórych informacji, oficerowie NATO zostali zabici wraz z pociskami w jednym z magazynów z bronią zachodnią. Najwyraźniej przybyli na inspekcję.

Wojna, groźba, szansa

Wojna, groźba, szansa – Bartosz Kopczyński

Autor: AlterCabrio , 17 czerwca 2025

Świadomość ta wciąż nie doszła do umysłów Polaków, zajętych cyrkowymi igrzyskami polityków ze szkoły pinokiańskiej. Trudno się dziwić, skoro wciąż większość naszych rodaków nie dostrzega własnego statusu okupacyjno-likwidacyjnego. Rzecz to ciężka i zagrożenie znaczne, tym większe, że nie mamy w tej chwili żadnych politycznych zdolności po stronie władzy, aby czynnie oddziaływać na naszą sytuację geopolityczną.

−∗−

Obraz tytułowy: Cornelis Antonisz, Upadek wieży Babel, 1547. LINK

Wojna, groźba, szansa

Świat zmierza do wojny. Niby to nie nowość, mamy przecież blisko naszych granic wojnę na Ukrainie, mamy działania wojenne w Strefie Gazy i w Libanie, mieliśmy wojnę w Syrii, konflikt Indii i Pakistanu, i szereg pomniejszych konfliktów zbrojnych. Powinniśmy się już przyzwyczaić, w końcu w XX wieku dwa największe konflikty zbrojne toczyły się na ziemiach polskich.

Większość ludności, żyjąc sobie dniem codziennym, konsumując zawartość mediów, kibicując aktorom krajowej sceny politycznej, planując wyjazdy wakacyjne i weekendowe imprezy nie myśli o tym, co nieco dalej, a tym bardziej nie zastanawia się, dlaczego tak jest, i czy tak być musi. Wojna towarzyszy ludzkości, odkąd sięga pamięcią w głąb swej historii. Nigdy jednak konflikt, który angażuje siły zbrojne państw nie rozpoczyna się bez przyczyny. Zwykle też to, co oficjalnie podaje się jako casus belli nie odsłania całej prawdy, kulisy konfliktu i zaangażowane siły skrywają się w mgle dezinformacji, maskowane medialnym wrzaskiem, podtrzymywanym przez grona gadających głów, działających jako celowi lub nieświadomi agenci tych, którzy pozostać chcą niewidoczni.

Konflikt, który dotąd mieliśmy nieopodal swych granic, między Ukrainą i Rosją został przez media, propagandystów i politykierów tzw. kolektywnego Zachodu okrzyknięty „pełnoskalową wojną”. Został też wskazany wyłączny sprawca: Federacja Rosyjska, oraz powód: imperialne dążenia Putina do podboju Europy.

Na skutek polityki władz w Polsce i propagandy, Polacy, bazujący na resentymentach Polaków wobec Rosji carskiej, bolszewickiej i Związku Radzieckiego popchnięci zostali do akceptacji posunięć bardzo dla naszego kraju niekorzystnych i niebezpiecznych. Przyjęliśmy wielomilionową, niekontrolowaną imigrację ludzi częściowo nam niechętnych, z którymi mamy nierozliczone sprawy naszych krzywd; przekazaliśmy państwu, które prowadzi politykę nam niechętną ogrom uzbrojenia i innych dóbr, ograniczając własne zdolności obronne; przyjęliśmy na siebie obowiązki utrzymania części ukraińskiej ludności, przebywającej w Polsce i na Ukrainie; zobowiązaliśmy się do pokrywania wielkich kosztów na utrzymanie obcego państwa i jego zdolności militarnych; skonfliktowaliśmy się ze wszystkimi sąsiadami; przyłączyliśmy się jako sojusznik do wojny przeciwko mocarstwu atomowemu, udostępniając nasze terytorium, zasoby i politykę; przekazaliśmy naszą politykę zagraniczną i obronną w ręce cudzoziemskich sił, tradycyjnie nam wrogich.

Zadziało się to z następujących powodów: nie mamy niepodległości, ale o tym nie wiemy, więc wierzymy w kłamstwa naszych wrogów, udających przyjaciół. Siły te, wciągając nas w to zaangażowanie użyły polskojęzycznych mediów i polityków, którzy nie uprzedzili nas o rozmiarze naszych obciążeń. Przedstawiono nam za to bajeczkę o tym, że mamy moralne zobowiązania do takiego zaangażowania, i że dzięki temu będziemy bezpieczniejsi.

Mamy więc sytuację, że jesteśmy już biernie zaangażowani w konflikt, chociaż o tym nie wiemy, i zdecydowanie pogorszyliśmy nasze bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, chociaż wydaje nam się, ze znajdujemy się w pewnych sojuszach, stworzonych nie dla ofensywy, lecz dla obrony. Wszystko to jest dezinformacją. Konflikt ukraińsko-rosyjski jest tzw. proxy war, czyli wojną zastępczą, toczoną przez NATO przeciw Rosji, z użyciem Ukrainy, dla celów skrzętnie ukrywanych. Cele te dają się jednak wyśledzić, czym zajmują się wyłącznie niezależni badacze i komentatorzy. W skrócie mówiąc, jest to konflikt, toczony w interesie sił, sterujących USA, UE i Wielką Brytanią, w celu eliminacji zdolności Rosji do suwerenności, która to suwerenność stoi na przeszkodzie budowy państwa światowego. Cel ten realizowany jest od około 400 lat, do czego używane są rządy, państwa, narody, gospodarki, pieniądze jako narzędzia. Jednym z kosztów ubocznych tego procesu są wielkie straty w ludności i uzależnienie całych narodów od ukrytych sił, sterujących całym procesem.

Jesteśmy więc związani sojuszami z globalnymi i europejskimi potęgami, wobec których mamy wielkie zobowiązania, których granicy nie znamy, a które twierdzą, że dostarczają nam bezpieczeństwo, dobrobyt i swobody.

W rzeczywistości jest na odwrót, pozostawanie w obecnych sojuszach daje nam duże prawdopodobieństwo niebezpieczeństwa, zubożenia i zniewolenia. Jesteśmy jednak jako naród i opinia publiczna przyklejeni mentalnie, emocjonalnie i agenturalnie do naszej nemezis. Nie podejmujemy więc wysiłku intelektualnego, aby na nowo przemyśleć nasze sojusze, mało tego, każdy, kto się na to poważa, zostaje zaraz zakrzyczany przez wściekle rozemocjonowany chór głosów, którym wydaje się, że coś wiedzą.

Teraz nasi „sojusznicy” szykują światu kolejną wojnę, tym razem na zapalnym Bliskim Wschodzie, która, biorąc pod uwagę zaangażowane w tym miejscu globu siły łatwo może stać się konfliktem światowym. Zaatakowana została Islamska Republika Iranu, nie dając do tego ataku obiektywnych przyczyn. Napaści dokonało niewielkie państwo, mające na swoje rozkazy największe mocarstwo militarne świata oraz większość tzw. zachodnich demokracji. W wir tej nowej wojny są więc wciągane państwa, wobec których mamy zobowiązania polityczne i militarne. My natomiast mamy u władzy siły polityczne, wyraźnie realizujące interesy tych potęg, bardzo wrażliwe na sugestie, szantaże i zastraszenia.

Mamy polityków, niemal w całości wywodzących się ze szkoły pinokiańskiej, i to niezależnie od barw partyjnych. Światu grozi więc eskalacja działań militarnych do rozmiaru wojny światowej, ze wszystkimi tego konsekwencjami: politycznymi, militarnymi, ekonomicznymi, humanitarnymi. Nam grozi wciągnięcie nas do do tego konfliktu i pogorszenie naszej codziennej egzystencji w każdym wymiarze. Po jednej, atakującej stronie konfliktu stoją bowiem USA, z którymi jesteśmy w sojuszu, a wobec którego bardzo usłużna jest sejmowa tzw. prawica, oraz UE i Wielka Brytania, wobec której posłuszna jest strona lewicowo-liberalna. Po przeciwnej zaś stronie jest Rosja, z którą jesteśmy skonfliktowani bez swego interesu, woli i wiedzy, oraz Chiny, od których odcięli nas (formalnie) polscy politycy w interesie USA. Oficjalnie niedobra o tym mówić.

Czytaj też:

wschód, i czego o nim nie wiecie

zachód, jakiego nie znacie

Świadomość ta wciąż nie doszła do umysłów Polaków, zajętych cyrkowymi igrzyskami polityków ze szkoły pinokiańskiej. Trudno się dziwić, skoro wciąż większość naszych rodaków nie dostrzega własnego statusu okupacyjno-likwidacyjnego. Rzecz to ciężka i zagrożenie znaczne, tym większe, że nie mamy w tej chwili żadnych politycznych zdolności po stronie władzy, aby czynnie oddziaływać na naszą sytuację geopolityczną. Główne siły polityczne są zależne i niesuwerenne, zwierzchnik sił zbrojnych zasłynął tym, czym zasłynął, poza tym i tak jest na odchodnym, prezydent-elekt jeszcze nie objął urzędu, a struktury państwa, i tak niesuwerenne, zostały dodatkowo postawione w stan chaosu. Nad naszą Ojczyzną znów unosi się przedrozbiorowe hasło: „nierządem Polska stoi”, przy czym nie jest wiadome, jak długo ustoi. Czy w takich warunkach w ogóle możliwe jest uprawianie suwerennej polityki?

Sytuacja, mimo trudności daje nam jednak duże szanse, co dowiodła choćby polityka Narodowej Demokracji przed i w czasie Wielkiej Wojny. W dużej mierze dzięki wysiłkowi ojców Ojczyzny tamtego czasu udało się Polakom wydźwignąć się na niepodległość.

Termina, przychodzące na świat i Europę, zastają nas w stanie podległości, którego gwarantem jest obecny układ politycznych sojuszy i zależności. Przewidując zaburzenia porządku międzynarodowego, nie powinniśmy więc lękać się pogorszenia naszego stanu, gdyż ten jest już na tyle fatalny, że powinniśmy robić wszystko, aby się zeń wydobyć.

Wciąż jednak pragniemy tego za mało, a to dzięki temu, że jest nam jeszcze stosunkowo wygodnie. Pogorszenie ogólnej sytuacji wywoła więc energię społeczną, która może kierować się tylko wobec obecnego porządku, czyli zależności od UE i USA. To samo zaburzenie może tylko i wyłącznie zaszkodzić tym dwóm siłom, które trzymają nas w ucisku.

Nie można bowiem wyobrazić sobie, aby z wojny przeciw Iranowi USA, UE, Wielka Brytania i jedno małe państwo mogły wyjść wzmocnione, nawet, jeśli uzyskają przejściowe operacyjne powodzenie. Na dłuższą metę utracą nie tylko przewagę moralną, ale zdolność do powtarzania takich operacji na przyszłość. Osłabienie tych bytów, choć doraźnie będzie nas niepokoić, długofalowo wyjdzie nam na dobre.

Są jednak konieczne warunki, abyśmy mogli odnieść korzyść z nadchodzącej wojny. Po pierwsze, powinniśmy unikać zaangażowania Polski w jakąkolwiek wojnę, obecną ukraińską i nadchodzącą przeciw Iranowi. Jeśli nie da się uniknąć zaangażowania, wejść do niej jak najpóźniej i w jak najmniejszym stopniu. Nie powinniśmy opowiadać się ani przeciwko Iranowi, ani przeciwko Rosji, ani przeciwko Chinom. Należy się bowiem spodziewać, że to właśnie ta strona wyjdzie z wojny zwycięsko.

Po drugie, musimy mieć w Polsce polityków polskich, nie polskojęzycznych; prawdziwych, a nie drukowanych; zdolnych do czynów mężnych, a nie bezjajowców ze szkoły pinokiańskiej. Po trzecie, trzeba mieć kogo poprowadzić do niepodległości, co wymaga chociaż części Polaków zdolnych do racjonalnych działań. Po czwarte, trzeba nam naszej, własnej, polskiej ideologii, wypływającej wprost z żywych źródeł cywilizacji łacińskiej. Tą mamy, trzeba ją tylko wyciągnąć na światło dzienne i dostosować do aktualnej i przyszłościowej sytuacji. Pracuje nad tym Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia, a pierwszy tom tego zamierzenia wychodzi drukiem już w czerwcu. No i pamiętajmy, wszyscy ci, co nie chcą pójść żywi w trumnę: nie dokona czynów wielkich, kto się chowa za mamusiną spódnicę poprawności.

poradnik świadomego narodu-wesprzyj wydanie książki

_______________

Wojna, groźba, szansa, Bartosz Kopczyński, 17 czerwca 2025

ZUS musi dopłacać Ukraińcom. Lawinowy wzrost świadczeń

ZUS musi dopłacać Ukraińcom. Lawinowy wzrost świadczeń

zus-musi-doplacac-ukraincom-lawinowy-wzrost-swiadczen

Jeśli Ukrainiec w wieku senioralnym zamieszka w Polsce, ZUS będzie ma obowiązek wypłacać mu różnicę między emeryturą pobieraną z Ukrainy a minimalną polską. Minimalna emerytura ukraińska wynosi obecnie od 2725 do 3370 hrywien (od ok. 260 do 320 zł). Oznacza to dopłatę rzędu ponad 1,5 tys. zł miesięcznie.

Polska stanie się senioralnym eldorado dla naszych sąsiadów zza wschodniej granicy

W grudniu 2024 r. ponad 20 tys. cudzoziemców otrzymało emerytury i renty z ZUS, na łączną sumę ok. 27,6 mln zł (jest to pula miesięczna). W analogicznym okresie 2023 r. świadczenia te wypłacano 15,3 tys. osób (21,5 mln zł), a w 2022 r. – 12,2 tys. osób (16,5 mln zł). Wychodzi na to, że co roku ZUS wydaje z tego tytułu co najmniej o 5 mln zł więcej – czytamy w “Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Według gazety eksperci wieszczą, że zjawisko będzie narastać, a za 10-20 lat Polska stanie się senioralnym eldorado dla naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.

Jak podaje “DGP” zasadniczo cudzoziemcy wykonujący u nas aktywność zawodową podlegają z tego tytułu ubezpieczeniom społecznym i zdrowotnemu. Na 31 grudnia 2024 r. było to ok. 1,2 mln obcokrajowców zgłoszonych do ubezpieczeń emerytalnych i rentowych. Najliczniejszą nację podlegającą u nas ubezpieczeniom społecznym stanowią Ukraińcy 787,5 tys., a także Białorusini 134,9 tys. i Gruzini 25,7 tys. (dane na koniec 2024 r.).

ZUS będzie musiał dopłacać do ukraińskich emerytur

Cytowany przez dziennik dr Marcin Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego (Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia) ocenił, że od 2015 r. statystyki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pokazują rosnącą liczbę osób ubezpieczonych pochodzenia ukraińskiego czy białoruskiego, a agresja Rosji na Ukrainę przyspieszyła ten proces. Na koniec 2023 r. niemal 7 proc. ubezpieczonych posiadało obywatelstwo inne niż polskie, a ok. 5 proc. przychodów FUS pochodziło z ich składek.

“Jeśli Ukrainiec w wieku senioralnym zamieszka w Polsce, to często ZUS będzie miał obowiązek wypłacać mu różnicę między emeryturą pobieraną z Ukrainy a minimalną polską” – tłumaczy dr Marcin Krajewski.

Według eksperta takie wyrównania to niebagatelne kwoty.

Minimalna emerytura ukraińska wynosi obecnie od 2725 do 3370 hrywien (od ok. 260 do 320 zł). Oznacza to dopłatę rzędu ponad 1,5 tys. zł miesięcznie.

Według cytowanej przez dziennik Katarzyny Kalaty z Kancelarii Kalata postępująca liczba cudzoziemców zatrudnionych w Polsce, którzy regularnie odprowadzają składki do ZUS, oznacza, że w przyszłości będą ubiegać się o swoje świadczenia.

Zdaniem Andrzeja Radzisława, radcy prawnego w Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy, przyczyni się do tego również liberalizm naszych przepisów emerytalnych, działających wg zasady: za opłacaną “dziś” składkę (choćby jedną) “jutro” ma być emerytura. Według eksperta nie wymagają one uzbierania minimalnego stażu zapewniającego emeryturę, a powinny go zastrzec na poziomie co najmniej 10 lat.

Były ukraiński doradca Zełenskiego, Arestowicz: O reżimie, do Ukraińców

Były ukraiński doradca Zełenskiego, Arestowicz:

nie ma takiego słowa na określenie was, Ukraińcy!

Jesteście rabami najobrzydliwszego reżimu, który nie da się porównać nawet z sowieckim!

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 12

Uwaga wstępna Edytora: ukraiński nacjonalista, Arestowicz, był doradcą Zełenskego. Zmuszony był jednak uciec na Zachód, gdyż ośmielił się przerwać milczenie i krytykować reżim kijowski. W miarę upływu czasu, jego poglądy zaczęły jeszcze bardziej ewoluować, aż osiągnęły obecny stan, który przedstawiam poniżej. Trzeba przyznać, że szokuje on dziś swą otwartością i niezwykle ostrą, aczkolwiek w pełni uzasadnioną, krytyką. Ponieważ, mówi to ukraiński patriota, to pozwalam sobie poniższe zamieścić. Przy czym pragnę podkreślić, że Ego obywateli III RP nie jest wiele lepsze, od przedstawionego poniżej. Truizmem jest stwierdzenie, że każdy jest oceniany przez otoczenie, tak jak sam siebie ocenia. Przy czym nie sposób ukryć przed obcymi nacjami prawdziwego stanu duszy białych słowiańskich murzynów. O czym wie każdy kto choć trochę otarł się o naszych „zachodnich przyjaciół” i jak ukraiński Arestowicz, ma na tyle godności i inteligencji by wyciągnąć z tego prawidłowe wnioski.

==========================================

Ukraińcy to genetyczne śmiecie. Mówicie, że Rosjanie to raby, a wy jesteście rabami rabów! Nie jesteście w stanie nawet pomyśleć o przeciwstawieniu się reżimowy kijowskiemu, choć to w Kijowie rozpoczynaliście „rewolucję godności”. Gdzie jest ta wasza godność?

Jak tak może być, że Rosja osiąga swe cele strategiczne a wy nie?

Czemu w milczeniu potakujecie kłamstwom kijowskiej propagandy, o tym że Ukraina dysponuje milionową armią, a Rosja 700 set tysięczną? Choć wszystkie podręczniki wojskowości mówią, że siły atakujące powinny mieć 3 krotną liczebną przewagę. Jak to jest możliwe, że w każdym natarciu Rosjanie maja przewagę liczebną? Gdzie jest ten milion żołnierzy ukraińskich? Czemu na ulicach wyłapuje się ludzi i siłą wciela do wojska?

Gdzie wasza osławiona izolacja Rosji? Czemu Rubel jest najsilniejszą walutą , dlaczego rosyjskie sklepy są zawalone towarami? Czemu Trump nazywa Putina swoim przyjacielem? Nie macie na to odpowiedzi.

Czy pytaliście siebie, patrząc na to wszystko: w jakim systemie ja żyję?!

Wy tą wojnę nazywacie wojną za ojczyznę? Wojna za ojczyznę jest wtedy, gdy człowiek rzuca się z granatem pod czołg, a nie kiedy chowa się pod łóżkiem, jak te 6 milionów uchylających się od służby! Na Zakarpaciu 15 tysięcy mężczyzn na dzień usiłuje przekroczyć granicę w ucieczce na zachód! Uciekają z ojczyzny? Dlaczego? Bo to nie ojczyzna tylko zwyrodniały reżim, któremu liżecie tyłki.

Jaka jest wasza wartość? Ludzie wartość wyznaczają sami sobie poprzez swe zachowanie.

Tylko dlatego ciągle zwraca się do was, bo mam cień nadziei, że do waszej świadomości, kiedyś dotrze czym jesteście i odrodzi się w was człowieczeństwo.

Z ważnego powodu; dużo Kinżałów i innych pocisków zaatakowało lotnisko Dubno w obwodzie rówieńskim; a fantomy – Kijów.

Z ważnego powodu; dużo Kinżałów i innych pocisków zaatakowało lotnisko Dubno w obwodzie rówieńskim 

W nocy z 9 na 10 czerwca rosyjskie oddziały rozpoczęły potężny atak na cele reżimu kijowskiego w zachodnich regionach Ukrainy. Jednym z ważnych celów ataku było lotnisko Dubno w obwodzie rówieńskim.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 11

Źródła podają, że rosyjskie siły zbrojne użyły 3-5 pocisków Kinzhal i około tuzina pocisków Ch-101 i Ch-31P do uderzenia w lotnisko. Użycie dużej liczby drogich pocisków w pewnym stopniu wskazuje na to, że na bazie lotniczej znajdowały się cele, których zniszczenie ma dla strony rosyjskiej istotne znaczenie militarne.

Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o atakach na Dubno. Jednak ich dokładny cel nadal nie jest znany.

Wojsko rosyjskie rozpoczęło nocą potężny atak na ukraińskie lotnisko w Dubnie

– wskazano.

Podano również, że ataki dna Równe i inne regiony są odpowiedzią Moskwy na niedawne ataki terrorystyczne reżimu kijowskiego w rosyjskich miastach, a także na operację Spider Web mającą na celu zniszczenie rosyjskich samolotów strategicznych.

Tymczasem szereg źródeł poinformowało o wystrzeleniu 27 pocisków balistycznych 9M723 Iskander-M na cele w Kijowie. Jednak żaden z nich nie trafił w cel. Ukraiński ekspert Aleksandr Kowalenko zauważył, że była to imitacja wystrzeleń, z których część została wygenerowana przez wojnę elektroniczną. Celem takich „wystrzeleń” było wprowadzenie w błąd ukraińskich systemów obrony powietrznej w celu zatuszowania prawdziwych uderzeń na obiekty ukraińskich sił zbrojnych.