Chmielewski: Skandale na KUL. Co robił tam prof. Zbigniew Izdebski?
Paweł Chmielewski https://pch24.pl/skandale-na-kul-co-robil-tam-prof-zbigniew-izdebski/
(PCh24TV)
Katolicki Uniwersytet Lubelski nie przestaje oburzać. Poważne “odloty” byłych rektorów Katedry Etyki, rezygnacja ze ściśle katolickiego charakteru Collegium Medicum, doktorat honoris causa dla Chantal Delsol… A to jeszcze nie wszystko. Niedawno na uczelni w prominentnej roli pojawił się też prof. Zbigniew Izdebski, koordynator zespołu opracowującego tzw. edukację zdrowotną Barbary Nowackiej. Co tak właściwie dzieje się w Lublinie?
14 listopada rektor KUL ks. prof. Mirosław Kalinowski otrzymał nagrodę im. Księdza Idziego Radziszewskiego. Nagrodę przyznaje Zarząd Towarzystwa Naukowego KUL. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby wybór osoby, która wygłosiła laudację. Był to prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog i pedagog, człowiek powiązany z wieloma międzynarodowymi organizacjami promującymi niekatolicką wizję seksualności – a zarazem koordynator zespołu ds. nowego przedmiotu w polskiej szkole, czyli edukacji zdrowotnej.
22 listopada tego roku Konferencja Episkopatu Polski wydała oficjalne stanowisko w sprawie przedmiotu edukacja zdrowotna. W stanowisku tym stwierdzono jednoznacznie, że nowy przedmiot jest sprzeczny z polską konstytucją i zawiera również deprawujące elementy. Przeciwko temu samemu przedmiotowi od tygodni protestują polscy katolicy; 1 grudnia duża manifestacja odbyła się na Placu Zamkowym w Warszawie.
Przed zagrożeniami płynącymi z permisywnej edukacji seksualnej – a to właśnie jest elementem tzw. edukacji zdrowotnej – przestrzegali wówczas eksperci z kilku krajów: Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii i Chorwacji. Niekatolicki charakter tego przedmiotu jest ewidentny dla każdego, kto przeczyta propozycję Barbary Nowackiej. Przedstawianie seksualności w oderwaniu od małżeństwa, hedonizm, normalizacja genderyzmu, antykoncepcji, a potencjalnie nawet aborcji… Nic dziwnego, że biskupi ostro ten przedmiot skrytykowali.
Dlaczego jednak koordynator zespołu, która opracował program edukacji zdrowotnej, wygłosił na KUL laudację rektora? Ktoś mógłby powiedzieć, że 14 listopada nie było jeszcze oficjalnej stanowiska KEP w tej sprawie. To prawda; ale o samym przedmiocie mówiono już od dawna – jego treść była poddawana ostrej i drobiazgowej krytyce w wielu mediach.
Co więcej profesor Zbigniew Izdebski to nie jest bynajmniej anonimowa postać. Obszerne dossier na jego temat przygotowała niedawno Fundacja Pro-Prawo do Życia.
W materiale czytamy, że Izdebski jest współpracownikiem WHO – organizacji, która opracowała permisywne standardy edukacji seksualnej, które nie tak dawno w Warszawie próbował wdrażać w życie Rafał Trzaskowski. Ten sam “uczony” [cudzysłów – md] współpracuje też z Instytutem Kinseya – jednostką badawczą założoną przez amerykańskiego badacza, który posługiwał się wielokrotnie krytykowaną metodologią i korzystał z informacji przekazywanych przez czynnych pedofilów. Izdebski został też odznaczony przez Niemieckie Towarzystwo Społeczno-Naukowych Badań nad Seksualnością (DGSS). Jednym z prezesów tej organizacji był Helmut Kentler, psycholog i seksuolog, który promował „eksperyment” polegający na przekazywaniu dzieci odebranych rodzinom przez Jugendamty w ręce pedofilów. Kentler wiedział, że będzie wiązać się to z gwałtami, ale uważał, że może to mieć dobry wpływ wychowawczy.
W specyficznym świecie seksuologii prawdopodobnie mało który uczony może uniknąć takich czy innych powiązań ze skompromitowanymi instytucjami, bo nauka ta jest w dużej mierze oparta na działalności wyjątkowo szemranych podmiotów. Zbigniew Izdebski może osobiście mieć całkowicie odmienne poglądy na wiele spraw, niż Kinsey czy Kentler. Był wprawdzie uczniem i współpracownikiem Andrzeja Jaczewskiego, człowieka, który – jak przypomina Fundacja Pro-Prawo do Życia – bagatelizował fotografowanie nagich dzieci, postulował niekaralność dobrowolnych kontaktów seksualnych z dziećmi od 9. roku życia i przekonywał, że pedofile mogą być dobrymi wychowawcami (później się od tego odcinał); sam Izdebski jest znany ze zdecydowanej krytyki pedofilii. Tak czy inaczej, jego środowiskowe powiązania są – siłą rzeczy – kontrowersyjne; natomiast jego poglądy na temat edukacji seksualnej – po prostu otwarcie niekatolickie. Dlatego powierzenie Izdebskiemu misji wygłoszenia laudacji rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego budzi ogromne zdziwienie.
A może lepiej: budziłoby, gdyby nie wcześniejsze skandale związane z KUL.
Przypomnijmy. 1 września 2024 roku na KUL zaczęło działać Collegium Medicum. Ma dwóch prorektorów: kardiologa prof. Macieja Banacha oraz kardiochirurga prof. Michała Zembalę. Przed rozpoczęciem prac Banach i Zembala mówili o swoich planach w rozmowie z portalem „Rynek Zdrowia”. Zembala przekonywał, że Collegium Medicum na KUL musi „pokazać dokonania, wiedzę i doświadczenie współczesnej medycyny w takich obszarach, które dla Kościoła bywają trudne” i wymienił wprost „wspomaganie rozrodu, in vitro, terapię uporczywa”. Banach deklarował z kolei, że jednostka będzie nauczać „medycyny opartej na faktach” i Collegium Medicum „w żaden sposób nie może i nie będzie się różnić od innych”, bo – jak deklarowali już obaj – należy uczyć medycyny „bez względu na światopogląd”.
W październiku tego roku doktorat honoris causa KUL otrzymała z kolei francuska filozof prof. Chantal Delsol, autorka słynnej książki „Koniec świata chrześcijańskiego”. Jej zasadniczą treścią jest postulat rezygnacji z kontrrewolucyjnej walki o cywilizację chrześcijańską i pogodzenie się z dominacją liberalizmu.
W ostatnich latach skandale wywoływali też dwaj byli kierownicy Katedry Etyki KUL, księża profesorowie Andrzej Szostek i Alfred Wierzbicki. W 2020 roku podpisali niesławny „Apel zwykłych księży”, który stanowił wyraz poparcia dla protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie uśmiercania chorych dzieci nienarodzonych. Pomimo krytyki, obaj bronili swojego negatywnego stosunku do wyroku TK. Nie można w tym kontekście nie zapytać, jaką etykę wykładali przez lata swoim studentom: katolicką czy raczej liberalną…
By nie pozostawić wątpliwości: na uczelni działa mnóstwo w pełni katolickich uczonych, którzy dokładają wszelkich starań, kształcąc studentów zgodnie z nauczaniem Kościoła. Nie można jednak zamykać oczu na narastające problemy. Biorąc je wszystkie pod uwagę trudno o inną reakcję, niż wyrażenie poważnego niepokoju o dalszy kurs Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Nagromadzenie faktów nie pozwala mówić o incydentach; chodzi raczej o strukturalną penetrację uczelni przez myślenie obce duchowi katolickiemu. Można mieć nadzieję, że polscy biskupi nie będą wobec tego bezczynni i skorzystają z przysługujących im uprawnień nadzorczych, przekierowując KUL na właściwe tory.
Paweł Chmielewski